Wojcio
Members-
Liczba zawartości
143 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Zawartość dodana przez Wojcio
-
Jak pisałem wyciąg na Goryczkowej działa na 50%, co z jednej strony powoduje kolejki, a z drugiej zapewnia piękny i prawi pusty stok. Zaś na Gąsienicowej praktycznie bez kolejki i tylko więcej ludzi. Z powodu skiturowania jechałem raz dziś, raz wczoraj, ale było super i to mimo słabych nart i butów. Co do zawodów - slalom dziś bardzo krótki, córka wypadła, podobnie jak większość jej rywalek. Z 35 dwa przejazdy ukończyło 17.
-
Dziś był gigant, był po lewej stronie (patrząc z góry) kotła Gąsienicowej (foto). Zaczynał się kilkanaście metrów poniżej krawędzi górnej czyli był na stromym i potem daleeeeko w dół. Występ córki niezbyt udany, ale oba przejazdy zaliczone i nie ostatnia... My z przyjemnością weszliśmy z Kuźnic na fokach, choć równie dobrze można było na butach. Jednak powrót Goryczkową był cudowny, nawet na nartach skiturowych. Jutro slalom specjalny. Pewnie w tym samym miejscu. Mimo tłoku na górze (turyści, skiturowcy, zawodnicy i narciarze), to kolejka do krzesła Gąsiennicowej była bardzo mała (foto z 10:00), kolejki Goryczkowej nie widziałem, ale ponoć straszliwa (znajomy mówił, że wczoraj 300m :?) bo z powodów technicznych puszczają na co drugie krzesło.
-
Wiele osób cieszyło się dziś z pogody na Kasprowym.
-
My na weekend na Kasprowy. Ja z żoną na skitury, córka na finał MPP. Więc jak ktoś się wybiera, to niech wie, że w oba dni są zawody, PKL sponsoruje, więc kilka wagoników powiedzie zawodników.
-
Narty dla dziecka 9 lat - wciąż miękkie czy już twardsze ?
Wojcio odpowiedział mario33 → na temat → Dobór NART
Jak jest wybór wiązań (a w tych nartach są opcje) to proponuję te tańsze - lżejsze i lepiej dopasowanym zakresem do nieekstremalnego użycia. I do takich nart to nie kupować butów z misiami i futerkiem 🙂 -
Nigdy nie mów nigdy - wiele lat temu pojechałem do Koniakowa bez nart, bo nie było śniegu i przyszła taka śnieżyca, że przez kilka dni wieś była odcięta od świata (na drugi dzień gospodarz się przebił koniem po chleb, ale droga długo była nieprzejezdna, prądu nie było, a poruszanie się piechotą było wielkim wysiłkiem). Innym razem, na Wielkanoc podziwialiśmy krokusy (mieszkałem na Chochołowskiej), a jak sypnęło, to ciężko było znaleźć własne auto. Podobnie miałem na wiosnę we Francji. Do końca kwietnia nie warto nart do piwnicy chować.
-
Jak patrzę na narciarzy trenujących na rolkach to widzę cały repertuar sprzętu. Ci co stawiają na inline alpine mają wielkie koła i długie szyny. Ci co na tricki - małe koła i twarde, ale ci co po prostu jeżdżą to kupują albo rekreacyjne albo trochę twardsze. Córka wybrała takie - to są jej kolejne rolki- dość uniwersalne, ale już szybkie. Poprzednie miały mniejsze koła ale też były sztywne, a jeszcze wcześniejsze były z szytym butem. Z własnego, małego doświadczenia, wiem, że za dobre rolki są przerażające - jakby nie istniało tarcie.
-
Przede wszystkim kup ochraniacze nadgarstków. Narciarski klub córki trenuje na rolkach i było kilka wypadkow. Za każdym razem typu „zapomniałem ochraniaczy”. Nawet prezes który fantastycznie jeździ na rolkach złamał nadgarstek. Jakby ludzie przewracali się tylko wtedy, gdy nie mają ochraniaczy. Małe dzieciaki natomiast, jak są dobrze ubrane to są odporne jak kule do kręgli. Słychać hurgot plastiku a dzieciak nawet nie przestaje się uśmiechać. Minimum to kask, kolana i nadgarstki oraz łokcie i może jeszcze pancerne gacie.
-
😱 oczywiście GS - to były zawody ligi małopolskiej - tym razem na Grapaski. A co do jazdy z zawodnikami - kilka razy byłem jesienią na Möltallerze - same kluby i reprezentacje narodowe. Na pewno byłem tam najgorszym narciarzem i na pewno nie bałem się, że ktoś na mnie wpadnie. A stok wyglądał tak:
-
I po weekendzie - udawanie trenera się udało, 5 miejsce w SG, ale w PSL (slalom równoległy), który miał być clou imprezy - dramat - zawody unieważnione - trenerzy (ci prawdziwi) oprotestowali ustawienie trasy i pojawił się nierozwiązywalny problem - szkoda dzieciaków. Ale widok stoku o 8:00, gdy jeżdżą sami młodzi zawodnicy - przepiękny - wszyscy tną.
-
Ja tak miałem, że myślałem że stoję, wbiłem kijek a on został… to jest groźne. Szczególnie poza trasą. Kiedyś, też, na szczęście bez nart, miałem takie załamanie widoczności w Tatrach, że posuwałem się na rękach i nogach, brzuchem do góry, macając stopami drogę. Nigdy nie byłem tak euforycznie szczęśliwy, jak gdy wówczas dotarłem do granicy lasu. Celowo bym tego nie zrobił, ale w kilka godzin sytuacja może się drastycznie zmienić. Jak ktoś pisał, znajomość natury gór jest na nartach ważna.
-
To poruszę jeszcze jeden aspekt. Widoczność. Dawniej już słaby kontrast powodował, że moje umiejętności cofały się o 3 poziomy. Ale z latami, choć nie dokonałem przełomu w umiejętnościach jazdy, to słaba widoczność przestała mi tak przeszkadzać. Nie mówię, że lecę na maksa we mgle, ale mam wrażenie, że równowagę i reakcję na nierówności bardziej opieram na ciele niż na wzroku. Planowo nie jeżdżę w gęstej mgle, ale nieplanowo zdażyło mi trafiać na warunki, w których kolejną tyczkę wyznaczającą brzeg trasy dostrzegałem już po minięciu poprzedniej, a nawet warunki totalnego whiteoutu, gdy nie było widać nic poza bielą, nawet tego, że się jedzie (to już nie było fajne i dosłownie się zsuwałem liściem). Tak czy inaczej warto umieć jechać w słabej widoczności. (W tle tego tekstu widać zdjęcie mgły 🙂 )
-
Wbrew wcześniejszym deklaracjom przyjechałem do Czarnej Góry w ferie i to w weekend. Z okna widzę świetliste szczyty Białki. Jednak nie będę zajmował miejsca w kolejce, bowiem celem jest obsługa córki na zawodach w zastępstwie trenera. Nie wiem, czy rozumiecie presję - ktoś może pomyśleć, że jestem trenerem, a jeżdżę jak amator. Zostałem poinformowany, że aby prawidłowo wyglądać muszę mieć czapkę i duże okulary (a nie kask) oraz płaszcz trenerski (mam). Więc póki nie zacznę jechać, to będę wyglądał pro. Mam plan, by na zjazd brać na ramię drugie narty - to maskuje braki w angulacji. Nie mam jednak szelek na radiotelefon 😞 więc nie wiem czy się uda.
-
Niedawno obserwując podobne zmagania z wyciągu zastanawialiśmy się z żoną, czy ludzie, którzy wybrali się na stok zdecydowanie ponad ich umiejętności czerpią z tego przyjemność? Czy może mają satysfakcję "zjechałem czarną trasą". Bo w oczach to widać raczej strach i cierpienie. Nie powiem jednak, że mi się nie zdarzyła jakaś niespodzianka. Np. stała tabliczka - coś po niemiecku - na dole już wiedziałem, że napisano na niej "brak śniegu na trasie"/
-
Robiąc rozgrzewkę przed jazdą czuję się jak dziwak - z żoną i córka robimy cyrk na pół góry. W tym roku nie widziałem, żeby inny amator rozgrzewał się przed jazdą. Ja ruszając na zimno pewnie bym się pokruszył. Zwyczaj rozgrzewki wyniosłem z obozów narciarskich. Podobnie córka, która też wytworzyła wewnętrzny przymus dbania o sprzęt (zostawienie mokrych nart w samochodzie albo przewóz nie spiętych paskami są nie do przyjęcia).
-
9 par na 3 osoby (i kolejne dwie czekają na utylizację) i też zdarza się wypożyczać - a to jakieś szersze, a to szybsze, a to na próbę. Mam za mało czasu, by szukać nart w piątek w przypadku spontanicznych wyjazdów albo stać w wypożyczalni rano, gdy śnieg stygnie 🙂. Zgadzam się, że ekonomicznie to najlepsze jest planowe wypożyczania w mieście, że narty u przeciętnego użytkownika szybciej się starzeją moralnie, niż zużyją, ale szkoda mi nawet 30 minut w piątek po pracy na jeżdżenie po narty. Może na emeryturze.
-
I to działa w drugą stronę - czasem czuję się "niepozbierany" i kilka kroków łyżwą na początek pozwala mi złapać balans, bo jak nie ma równowagi to łyżwa nie działa.
-
Gdzie masz tak sucho? Tęsknię za rowerem... Ceny w tym roku to przesada - mój rower (model o tej nazwie) to 1000 PLN więcej w tym roku i osprzęt o jedną półkę niżej.
-
A! Zapoznałem się z terminem - nie musisz się martwić - jest dobrze, na tym filmie trudno dostrzec. Kontra jest opanowana. Niestety nie przeze mnie, ale się staram.
-
Według instrukcji obsługi buta (Lange, Salomon) śruby te wpływają na Flex i ich wykręcanie ma go zmniejszyć. Oczywiście mogą być inne różnice (tworzywo, botek), ale już kilka razy spotkałem się z tym, że w tej samej serii np. but 120 ma dwie śruby, a model 110 ma jedną wykręconą i zastąpioną koreczkiem. Co więcej instrukcja informuje - wykręcisz śrubę, będzie niższy flex - ba - górna ma inny wpływ niż dolna... Różnice to kilka - kilkanaście procent - pewnie różnica temperatury ma większy wpływ na plastik.
-
Możesz proszę to rozwinąć - o jaką kontrę chodzi? I druga prośba - które skręty Marcosa wydają się nie do wiary? Przejrzałem ten wątek trochę wstecz i nie zauważyłem, by Marcos prezentował swoją jazdę.
-
Od 2 tygodni mam nowe buty - był w nich spoiler - drętwiała mi stopa - wyjąłem spojler i jest super. Piszczel jest widocznie pochylona - jak but jest dobrze dopasowany i pięta wciśnięta na właściwe miejsce, to kąt jest. Natomiast but, mimo flexu 130 wyraźnie się gnie (na mrozie) do przodu i nie mam wrażenia zagipsowania stawu skokowego. Co do zapięcia - jak mam rozpięte klamry, ale zostawiony pasek, to zjechanie z krzesełka i podjechanie kawałek nie jest trudne.
-
To jeszcze jeden film, tym razem nie mój, ale fajny. https://youtu.be/3smJSoM6FBI
-
Ja nie mam takiej pewności, kto komu robi ł(l)askę. Pamiętajmy o naszej historii w Układzie Warszawskim - dla Putina Polska to może być kolejny krok w przywracaniu świetności Imperium.
-
Córka zaproponowała mi ćwiczenie, które ma prowadzić do jazdy na krawędzi przez stopniowe pogłębianie skrętu - takie "rozbujanie" się - wpierw tylko z nóg i stopniowo ze zwiększaniem kąta. Zrobiłem filmik... IMG_0416 (1).mp4