Skocz do zawartości

Plus80

Members
  • Liczba zawartości

    491
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    9

Zawartość dodana przez Plus80

  1. Geolog powinien wiedzieć jak ziemia(glob) ciągnie i w którą stronę. Aczkolwiek dowiedziałem się kiedyś, że taka masa skał, jaką ma Everest nieco wpływa na kierunek siły ciężkości. W końcu skorupa ziemska nie jest jednorodna. Poniżej, w kierunku środka ziemi, nie wiem jak tam z jest z jednorodnością. Od geologa oczekiwałbym wyjaśnienia mi, jakie skały(pierwiastki) są coraz głębiej. Nie ma potrzeby iść dalej z geologią, ponieważ do tego potrzebny jest dalej metalurg. I znowu przegięcie. Jutro nie będę nic pisał. Przeginam się na stoku. Dziś już nic na forum nie przeczytam. W każdym razie nie w tym temacie.
  2. Spadek stoku? Weźmy taką stożkową górkę jak wulkan. Siedzi gdzie na kuli ziemskiej. Goka utworzona od zera z sypkiego stosunkowo materiału. Prosta poprowadzona przed tego stożka powinna trafić dokłanie do środka kuli ziemskiej. Stożek się tworzył na skutek przyciągania wyrzucanych materiałów, prosto do góry. Więc powinien być dokładnie symetryczny. Jazda po tym stożku na nartach, jak najkrótszą drogą do jego podstawy jest linią spadku stoku. Ale stoki są różne. Nachylony mocno zpoczątku, potem zakręca się i kłdzie. Znów zakręca itp. Co tojest lina spadku stoku na tym stoku. Linni jest wiele. Ale za kazdym razem jest to lina najkrótsza do podstawy stoku. A jak stok jest pochylony ? To trzeba tak jechaćby nie był pochylony. Czyli prowadząc prostopadłą do kierunku jazdy, położoną na stoku, otrzymamy linię doskonale poziomą. Slalomy powinny być generalnie ustawiane w linii spadku stoku, tylko że poszczególne jego odcinki odbiegają od tej linii(jazda na trawersie, przez kilka bramek). Oczywiście, że można zmienić krawędź przed linią spadku stoku. Co widać na śladach od krawędzi nart.. W linii spadku stoku są już wyraźnie zaznaczone. Znacznie trudniej jest zmienić krawędź(przed ta linią), gdy stok jest stromy. To już było dawniej wiele razy omawiane na forum. Wtedy jest taka dziwna pozycja narciarza. Jedzie na krawędzi(dolnej) górnej narty. Jedzie, ale ciało wychylone w dół. Cud jakiś ?
  3. Armaty sypią na stok, ponieważ to najlepsza metoda, by śnieg nie ozdabiał drzew. Jak jest wiatr to wszędzie niesie. I wiatr kręci. Śnieżą, gdy jest opowiednia temperatura. I nie wiadmo, czy się utworzy wystarczająco gruba warstwa, by utrzymać długo sezon. Ja to wszystko rozumiem. I staram się omijać świeży śnieg z armaty. To są grudki lodowe o różnej temperaturze. Bliska zeru, to się zlepia i nie ustąpi pod nartą. Szczególnie ostrą. Jak się już wjedzie, to nie kręcić, tylko delikatnie wyjechać z tego miejsca. Panika, to się można załatwić. Zdarzyło się mi raz na Mosornym wjechać w taką obłą górę. Narty mam zawsze ostre. Poczułem pod nogami, przy próbie minimalnego skrętu, czy to grozi. Grozi poważną kontuzją. Więc z daleka od świeżego sztucznego.
  4. Uprzemie donoszę, że dzisiaj na Mosornym pod wyciągiem było wyjątkowo dużo jazdy terenowej. Tatuś z dzieckiem. Dziecko samo. Deskarze. Żona do mnie popatrz - stuknął kaskiem o drzewo. Ale delikatnie. Jest tu teraz więcej śniegu. Więc ludzie się terenowo rozwijają. Nawet pan instruktor z PZN jechał z kilkoma młodymi. Ćwiczyli taki malownicze przeskoki. Hop i nartki w drugą stronę. Nawet mnie jakieś licho kusiło. Ale nie jestem rowojowy. Terenowo się zwinąłem już dawno. Ostatnie zwinięcie pod wyciągiem było jakieś może dziesięć lat temu. Na zupełnie nie dedykowanej narcie GS 9 M. Ale to jest dobra rzecz taka jazda po krzakach. Wtedy każda trasa jest przejezdna. Nawet, gdy nie ma żadnej trasy, tylko same drzewa.
  5. Plus80

    filmy fajnie zrobione

    Tylko dlatego zrobiliśmy szacher-macher ? I sam się naciąłem. Podziękowałem za dobrą jazdę. Czas zjazdu z Mosrnego jest lipny. Wycięto ze 400 m wolnego stoku. I zmontowano dwa kawałki. Ja na tym dolnym odcinku robię więcej węży. Na slalomce tutaj się fajnie jeździ. Na takim śniegu.
  6. O rany, tyle zadymy z powodu mojej sklerozy ?
  7. Serwis omijam jak się da. Serwis w Krakowie. Ceny tu są astronomiczne. Wymieniałem rozrząd. I jeszcze coś. Kupowałem u nich takie niewielkie blachy, do osłony tarcz hamulcowych. Astronomiczne ceny. Z tą lampką też miałem rozmowę z serwisem. Przypuszczałem, Tzw. TPS(czujnik wychylenia przepustnicy nawalił). Już inny macher twierdził, że to on winien i że przeczyścił. Rozebrałem to wszystko, by stwierdzić, że palcem nie kiwnął(po śrubach się poznaje rozkręcanie). 600 zł poszło, za bezdurno. Serwis Hondy otrzymał VIN i ja informację, że trzeba wymienić całą przepustnicę(czujnik "przynitowany"). I że kosztuje 4000 zł. Ale mogą mi załatwić używaną za 500 zł. Informacja błędna, ponieważ jak to rozebrałem to czujnik jest przykręcany normalnymi śrubami. I sprawdzony(to jest potencjometr) omomierzem. Prawie pół wieku zajmuję się autami. I wszystko wiem o swoim. Nie naprawiam, ponieważ to ciężka robota. Potrzeba podnośnika. Nieraz specjalnych narzędzi. Coś się zatnie. Śruba urwie, zapiecze itp. Tak to jest z mechanikami. Jak ktoś ma pojęcie o samochodach to nie da się zrobić w konia. Jak nie, to są tacy, że wciskają kit. Dlatego sam próbuję postawić sobie diagnozę.
  8. Ja w Syrenie się obróciłem na drodze o 180 st i w Maluchu też. A żona w Pandzie. Wszystkie na śniegu i na narty. Nie było konsekwencji. Ruch mały. Chociaż przy Maluchu jechał facet z tyłu i jakoś przejechał. Czy w ESP jest dodawany gaz tego nie powiedziałbym. Te układy są jeśli chodzi o bardzo drogie auta dość rozbudowane. Np., mają niektóre czujnik obrotu auta wokół osi przechodzącej przez środek dachu. Wtryski, czujniki, sterownik silnika(komputer z programami u możliwa prawie automatycznie reagujące auto na zdarzenia drogowe). Tylko czasem czasu nie wystarczy i lecą drzazgi z auta i obywatela. Dobre to jest, ale nie wierzyć bezmyślnie. Mam Hondę i paliła się mi żółta lampka silnika. Facet włożył komputer i nic nie znalazł. Zmierzył pod obciązeniem napiecie akumulatora(ja eletryk więc wiem co się dzieje). Za niskie i dlatego ta lampka. Zlikwidował ją. Podładowałem aku lampka się nie świeci . Fajnie, po kilkudziesieciu km zapliła się, ale nie miga to dobrze. Szukam, w sieci fora, angielskie, specjalista z tosu angielski na Hondach zjadł zęby. Wszystko może być. Nawet liczba kliknięć korka. Mam cała literaturę na ten temat. Nalewanie benzyny też może powodować. Wlałem w Zawoji. Stacja "moya". Żona ruszyła. patrz! Ta cholera zgasła. I narazie się nie pali. Za chwile narty w Zawoji. Pewne tamtejsze powietrze dobrze robi na tą lampkę. Można wydać majątek na ekspertów samochodowych. Każdy zrobi mądrą minę i wyciągnie rękę. Koniec. Pogoda się robi. Będzie super.
  9. Słaby silnik ? To kolega lubi dać w rurę. Systemy komtroli trakcji są oparte na ścisłej kontroli obrotów kół. Jeśli na zakręcie koła się obracają z taką szybkością jak powinny. Koła zewnętrzne szybciej od wewnętrznych. I któreś się nieco ślizga, samochód się obraca. System wtedy może przyhamować oddzielnie każde z kół. Czy dodać gazu. Lekkie dodanie gazu na zakręcie "wyciąga" samochód z przednim napędem z uślizgów. Koła buksują. Jedno się obraca szybciej, drugie wolniej. System interweniuje. Co może zrobić ? Przyhamować koło obracające się szybciej? Dodać lub zmniejszyć gaz ? Wyjazd na śliskim, to minimum gazu. Stosowane na dwójce, z małym momentem na koła. A nuż chwycą. Nie mam ESP. Więc nie mam zmartwień. Mam ABS. I to mi wystarcza. Nie liczę na cud(ESP), jak wejdę w zakręt za szybko. Wchodzę z zapasem szybkości. I mam słaby silnik. Na dojazd pod stok wystarczy. Opony zimowe mam najlepsze, jakie niemieccy testerzy polecali na zimę. Szczególnie na lód. Niewidoczny, szklisty(gołoledź). Zasada(kto wie, to wie) polecał przylgnąć mocno plecami do fotela. Czuje się wtedy lepiej uślizgi samochodu.
  10. Przelatuję przez forum i teraz dopiero zauważyłem, że nie zwróciłem uwagi na pierwsze zdanie z tej wypowiedzi. Coś mi się tu nie zgadza ? Co ja rozumiem przez wjechanie na krawędź przed linią spadku stoku ? Rozumiem że narta "górna"(piszę celowo górna a nie zewnętrzna) jedzie już na dolnej krawędzi. Czyli już jest nartą zewnętrzną, która zakręca. Teraz wystarczy nie podpierać się drugą nartą i jest OK! Narta przejeżdża przez linię spadku stoku zakręcając i zakręca dalej, ponieważ jej zakrawędziowanie się zwiększa. Skąd ten ześlizg ? Może być, jeśli jest b twardo i stromo. I skręt jest zacieśniany nadmiernie. Lub też jest niewłaściwe zrównoważenie w relacji przód, tył narty. Ja bym nie wiązał tego z nartami. Mają tylko różny promień. I są przeznaczone dla różnych promieni skrętu. Jest jasne, że zacieśnianie skrętu krótkiego na gigantce będzie prowadzić do większego ześlizgu tyłów, niż przy slalomce. Problem jest ciągle ten sam. Ciasne skręty, na twardym i stromym stoku. Dla każdego slalomisty, co widać na zawodach PŚ. Problem też dla amatora, gdy chce to jakoś opanować, polepszyć.
  11. Dla kogo prozpozycja? Jeśli dla mnie, to nie trafione. Pisałem i jeździłem na Mosornym i to przez kilka wyjazdów, z lekko dopiętymi klamrami. Jeździłem od góry do dołu. Mogłem odpiąć górne a dolne zostawić takie jakie mam zwykle dopięte. Cholewka jest sztywna. Więc dałoby się jeździć. Może tylko bardziej ostrożnie. I to wszystko. Po tym eksperymencie zmiejszyłem dawniej stosowane naciski klamer, które bardzo tego nie lubią. I doszedłem do wniosku, że większość dyskusji na forach o fleksie, kątach krawędzi, to bajdurzenia facetów, którzy chcą się dowartościować. Ja nie potrzebuję żadnych ostrzeżeń na forum. Sam wystarczająco się ostrzegam. PS. Przepraszam Kolegę "moruńka". Mea culpa !
  12. Dla kogo prozpozycja? Jeśli dla mnie, to nie trafione. Pisałem i jeździłem na Mosornym i to przez kilka wyjazdów, z lekko dopiętymi klamrami. Jeździłem od góry do dołu. Mogłem odpiąć górne a dolne zostawić takie jakie mam zwykle dopięte. Cholewka jest sztywna. Więc dałoby się jeździć. Może tylko bardziej ostrożnie. I to wszystko. Po tym eksperymencie zmiejszyłem dawniej stosowane naciski klamer, które bardzo tego nie lubią. I doszedłem do wniosku, że większość dyskusji na forach o fleksie, kątach krawędzi, to bajdurzenia facetów, którzy chcą się dowartościować. Ja nie potrzebuję żadnych ostrzeżeń na forum. Sam wystarczająco się ostrzegam.
  13. To jest ciekawe ? Trener i instruktor. Nie patrzmy na nazwę, tylko na kwalifikacje pedagogiczne, własne umiejętności narciarskie. Do tego znajomość organizmu ludzkiego, pewnej metodyki nauczania. Długo by tak jeszcze. Instruktor dla początkujących i dla zawansowanych. Trener dla pocztkujących(zawodników) i zaawansowanych. Trener(y) dla czołowych zawodnków. Co w tym procesie jest naistotniejsze? Napewno nie nazwa - instruktor, trener. Więc nie trzeba tak podkreślać, że AWF to trenerzy. Jacy trenerzy. Dla kogo trenerzy ? Jeśli to były kadrowiec Polski, to bym go nazwał trenerem. Ale nie wszyscy z nich kończą AWF. Ilu trenerów wypuszczają co roku AWF`y ?
  14. Oglądałem pierwszy przejazd. Brawo Maryna. Do kilku najlepszych jeszcze nieco brakuje. Może waleczności, siły, ale technika jest piękna. Ten przejazd giganta to była dla dla frajda sportowa. To tylko możliwe na Olimpidzie, gdzie się dopuszcza narciarzy i narciarki z krajów egzotycznych. O bardzo zróżnicowanym poziomie. W Pucharze tego nie ma. Tu poziom jest bez porównania wyrównany. Ale Olimpiada ma coś z greckiej. Szlachetna rywalizacja. Na początku był wywiad z Shifrin. Wcześniej zrobiony. Miała być dziś gwiazdą pierwszej wielkości. Potem był długi wywiad z dziewczyną z Madagaskaru. Miała liczną ekipę. Ładna śniada, uśmiechnięta twarz. Widać było, że narty to jej pasja. Reprezentuje swoją wyspę. Ale na nartach jeździ we Francji, gdzie mieszka jej rodzina(o tym nie powiedzieli). Rozpoczyna się slalom w górach, gdzie nic wcześniej nie było. Spychacze i koparki załatwiły naturę, tworząc profil trasy. Armaty postarały się o śnieg. Natura o mróz. Nowoczesna Olimpiada. Jedzie Shifrin. Kilka skrętów i leży. Sensacja światowa ! Dziennikarze w szoku. Świat w szoku. "Maszyna" zawiodła ! Dron ładnie ujmuje trasę z góry. Patrzę na jazdę. I umyka mi wyświetlany czas. Trudno jest mi się zorientować, jeśli chodzi o pierwszych piętnaście. Czy kolejna jedzie szybciej, czy wolniej. Ale meta wszystko wyjaśnia. Druga piętnastka. Dziewczyny walczą. Amerykańskie, wykarmione na żywności zmodyfikowanej kładą wszystko na jedną kartę. Spore panny(?). A te Słowenii, jakieś takie chudziny. Jednak druga piętnastka wydaje się być mniej płynna. Slalom się ciągnie dalej. Jak jedzie Austriaczka, to wiadomo że technika będzie wysokich lotów. I zaangażowanie, też takie powinno być. Czekam na Magdagarskar. Jedzie. Kibicuję. No, całkiem fajna jazda. Kontrola nart bez zarzutu. A że nieco za okrągło ? Ja też lubię na okrągło. Zjechała i jest szcześliwa. Była na Olimpiadzie. Jechała po tym samym stoku i tych samych bramkach, co jej idolki. I czy to takie ważne, że jedenaście sekund wolniej ? Przecież nikt od niej nie wymagał, by stanęła na pudle. Wystarczy, że pokaże ambicję i zjedzie cała na dół. I to zrobiła. Nasza rodaczka z wyspy tropikalnej. Na śniegu ! I tak obserwowałem kolejne dziewczyny. Przeżywające w rządku do startu swoje emocje. Radość na mecie, że zjechałam. Smutek na stoku, że się mi to nie udało. To cenię najbardziej w sporcie.
  15. Mam chyba dobre podejście do nauki na nartach. Nauczyłem własną żonę. Miała 48 lat, gdy pierwszy raz stanęła na nartach(oficjalną żona została później). I ciągle jeszcze jeździmy od 26 lat. I nie rzuciła się mi w oczy kobieta tak jeżdżąca w tym wieku. W Polsce, może w Zakopanem. W krajach alpejskich napewno się zdarzają częściej. To jest samochwalstwo. Miałem też doświadczenia z innymi osobami, ale po osiągnięciu pewnego poziomu, wystarczającego na wszelkie ubite stoki do bezpiecznego ślizgania się, nie było dalszego postępu. Nie był im potrzebny, dla przyjemności, jaką niosą wyjazdy na narty. Nieraz się zastanawiałem, co to jest dobry instruktor? A widziałem wiele przypadków, jak uczono na stoku. Dawniej były kursy, organizowane, np w schroniskach. Kursanci dość przypadkowi dość różnie zestawieni. To problem dla instruktora. Ten wyróżniający się, to się nudzi. Dla tego słabego, to za trudne. Itp. Teraz jest jeszcze gorzej. Instruktorów jest masa. Rekreacji, po AWF, PZN. Jak był tylko PZN, to jeszcze był jakiś porządek. Więc jak znaleść takiego instruktora ? Sądzę, że najlepsza metoda to gość znany w jakiejś stacji. Uczący, od lat. Mający opinię solidnego, od kolejnych ludzi, którzy się z nim zetknęli. A najgorsza to przypadkowi instruktorzy na godzinkę, czy dwie, w dużej stacji, gdzie są masy narciarzy. Zupełnie przypadkowych. Ludzi, którzy tu przejechali na tygodniowy urlop z nartami, raz w roku. Oni mają wymagania. Na Kotelnicy widać było czasem takie wymagania. Instruktor z grupką, stojący na stoku. I ustawiający każdemu z grupki narty do pługu. Grupa musi zjechać z Kotelnicy na dół. Będzie dokumentacja w smartfonach. Czy to był zły instruktor ? Wcale nie twierdzę. Tylko życie go zmusiło do tej metody nauki. Jest jeszcze inna możliwość, dla szczęśliwców. Tatuś nie gorszy od instruktora. Kolega nie też od niego nie gorszy, lub też z certyfikatem. Do dyspozycji, co chwilkę przez całe dnie, przez cały sezon. A jak nie ma, to jeszcze zostają książki, film i instruktorzy z ekranu. Też się da. Najważniejsza jest chęć, by coś robić. Nie zniechęcać się. Nagroda się pojawi, w postaci coraz większej frajdy z nart.
  16. Była kiedyś na forum dyskusja, czyda się jeździć w butach z rozpiętymi klamrami. Mitek twierdził, że się da. Ja też, że się da. I że to jest bardzo ciekawe doświadczenie, ponieważ pochylenie nart na krawędzie zaczyna się od kostek(łańcuch kinematyczny). Mimo, że są w sztywnych butach. Jeździłem po Mosornym(na miękkim śniegu) z bardzo słabo dopiętymi klamrami. Było, oczywiście wydziwianie na forum na takie pomysły. Na łańcuch kinematyczny. Więc załączam film, gdzie się rozpina klamry(3,39) https://www.youtube.com/watch?v=XrvPbEM523Q
  17. Zastanawiam się nad moim tłumaczeniem. Napisałem "2. Przeciwskręt". Ale "balancer" to jest równoważyć. A "contre"(kontra) to jest jasne - przeciwko. Więc - " contrebalancer" - to "przeciwko równoważeniu". Bezsens ! Angulacja to jest równoważenie(by nie leżeć na stoku). Ale ona była już wcześniej. Nie tylko w tym miejscu. Tu jest więcej kontry, by nie obracać tyłowia za nartami, jak w gigancie. Dla mnie to krótki skręt, slalomowy(?). A może ktoś się pokusi o przetłumaczenie zgodne z duchem PZN. To byłoby cenne. Rysunek jest jasny. A ja nie roszczę sobie pretensji do nieomylności. Jak to niektórzy przeczytają(typowi praktycy), to ich może ogarnie wściekłość. Mam wyrzuty sumienia. I proszę o wybaczenie, szczególnie pewnego pana na literę "M".
  18. Plus80

    Poziom jazdy, skala

    Najgorsze są na stokach ściany. Czym dłuższa to gorsza. Ta długa, ale bardziej stroma, to jest jeszcze gorsza. Brak ścianek, czyni trasę nudną. Z wyjątkiem, gdy jest odpowiednio stroma. Nudna trasa może być niebezpieczna, gdy pokryje się lodem. Bardzo bezpieczna jest przy ciapie. Mniej przy puchu. Osobiście lubię ściankowo-płaską trasę. Nie jest nudna. Ścianki sie trafiaja także na niebieskich trasach. Każdy ambitny ich uczestnik powinien się postarać zjechać taką ścianką wężykami. A nie szusem. Ten szus o niczym nie świadczy, jeśli chodzi o technikę narciarską. Za to dobrze o głupocie.
  19. Plus80

    Łydki równoległe

    Ja mam bardzo dużą tolerancję dla 'błędów" byłych zawodników. Ćwiczenie jedno z lepszych. Jedzie się stosunkowo wolno, na płaskim terenie. I zmusza obie nogi do jednoczesnego pochylania, pod takim samym kątem. Ma jeszcze taką zaletę, że eliminuje skrętny ruch stopy(stóp), z czym walczę od śp. boazerii. Ustawianie kolan ręką też nie daje szybkich efektów. Ktoś napisał, że pchanie kolana do stoku nic nie daje, ponieważ bez pchania wraca z powrotem. Inny z kolei, że wpychanie tego kolana na zewnętrzne daje efekt, ponieważ się nie daje wepchać! I odchyla w stronę stoku. I bądź tu mądry. I guma między kolanami była. Ja zawsze próbuję nowości. Szukanie złotego Graala narciarskiego. Wszyscy szukamy.
  20. Plus80

    Łydki równoległe

    Tylko praktyka. Jutro zaczynam. Debi dała instrukcję. Genialna prostota.
  21. Ktoś mi napisał na YT, że dobry śmig w Koninkach, na nartach SL Voekla. Teraz wiem kto. Byłem szybszy w nogach, to fakt. Ale lepiej jeżdżę teraz, mimo, że te nogi są wolniejsze. Ale co do Twojego filmu ? Nie ma się co martwić. Jak też jak patrzę na swoje filmy, to też mówię do siebie. Cholera! Wydawało się, że jak jechałem, to na granicy swoich możliwość(częstość skrętów, szybkość) i co ja widzę. Widzę, ponieważ widzę małolatów na tyczkach na Mosornym. To jest punkt odniesienia. Na tym stoku. Ale zaraz człowieku ? Ty jesteś ich "dziadek". Jak u nich to będzie dalej, to zagadka. Dziękuj Bogu chłopie! I częściowo samemu. By sobie dziękować w przyszłości samemu, trzeba bez przerwy coś robić na tym stoku. I poza stokiem. Waga nie sprzyja szybkim skrętom. Ale dobrze je umieć. Czyli dynamika, aktywność. U Ciebie jest pasywność. Ostrożność w skręcie(tak mi się wydaje), gdy stok jest stromszy. Ten stok ma miękki śnieg. Na nim nie da się uzyskać większej szybkości, nawet szusem. Są stoki szybkie, twarde, zmuldzone, odsypy, wyślizgania. Stoki wąskie(miejsca wąski i strome). Nie ma cudownego ćwiczenia. Nie ma cudownego środka do przyspieszania postępu. Tylko próbować coraz trudniejszego terenu i mieć kogoś, co podpowie da dobrą radę. Można i samemu sobie podpowiadać(mając swoje filmy i znajomość teorii). To też pomaga. Proces jest dłuższy. Ale możliwy wszędzie i tańszy. Ten wiek to nie jest przeszkoda. I może być jeszcze tyle lat na nartach...
  22. Dostałem od Elodi materiały z trzygodzinnej konferencji Morgana. Poświęconej jednej głupiej sprawie. Banalnemu skrętowi. Na początku jest tzw. skręt referencyny. To ważne, by wiedzieć do czego się odnosić, przy własnych wysiłkach. Publikuję go w tłumaczeniu. Siedem sekwencji skrętu 7. Vol-lot(nad śniegiem) 6. Początek zmiany krawędzi - wykorzystanie sił z "lotu". 5. Zmiana krawędzi. 4. Rozpoczęcie karwingu. 3. Równowaga narciarza lub jej brak. 2. Przeciwskręt, czyli to nieszczęsne "projection croisee". 1. Pozycja bazowa(w jeździe w skos stoku).
  23. Zadajesz trudne pytania. Jak się skonsultuję z tym człowiekiem na filmach, to Ci doniosę.
  24. To mój ulubiony temat takie muldy. Co tu gadać, to nie muldy tylko góry. Po czymś takim, nie da się szybko zjechać. Ja tu piszę o szybkości typowego zjazdowca w typowym pucharze. Ale jeśli chodzi o typową moją i żony szybkość na typowym stoku(Mosorny), to mam najnowsze dane z czwartku. Uzyskane z kosmosu. Pierwsze - to nie są całkiem wiarygodne. Wyszło, że szczyt góry ma ok. pięćdziesiąt metrów plus. Ale, aby była sprawiedliwość, to na dole elektrony też dołożyły prawie tyle samo metrów. Żona nawet powiedziała, że nasypali na górze ze dwa metry śniegu. I to dlatego. Ale wynika, że nasypali pięćdziesiąt metrów. Na dole ze trzydzieści. Druga sprawa, to czy mierzy trasę po "wężykach" i dokłada jazdę wyciągiem do góry. Chyba, nie po wężykach dlatego, że trasa z góry ma 1,4 k m . Wyciąg krótszy, o ponad 100 m. Spryciula ma problem z ustalaniem wysokości przy kolejnych zjazdach. Każda jest inna, na dole i na górze. Za każdym zjazdem. Dostałem taki wykres, jaki tu jeden z kolegów na forum publikował. Szybko się zorientowałem w przejechanych kilometrach. Zjechałem pięć razy z telefonem żony w kieszeni i proszę 14,56 km. Jaki to cud ? Nie cud, tylko jak się doda wyciąg do góry i jazdę po stoku(bez wężyków ?) to tak wyszło. Przejechałem, w ciągu nie całych czterech godzin prawie 40 km. Jeżdżąc do zmroku, jeszcze by się sporo dołożyło. Ale robię takich eksperymentów, pamiętając śp. Kolegę, co rehabilitował własne kolano prawie pół roku. Kalorie zużyte mnie nie interesowały. Ale spid to mnie rajcowało. Żonie wyszkoczyła maks 46,5 km. Na godzinę oczywiście. Średnia 13,2 km. Ja maks 67,5 km. Średnia 8,9 km. Te maksima są dla mnie istotne, ponieważ nie mierzyliśmy się specjalnie w spidzie, na DH, z gumą, na jajo i kilkoma innymi tam istotnymi czynnikami wpływającymi na szybkość. Np. silny wiatr w plecy. Tylko tak sobie jeżdżąc w miarę równo, wężykami. Nasz sprzęt to zwykły ubiór, narty –moje slalomki minus 10 cm, żona równe wzrostowi. Smar na zimno, korek, filc. No i średnio, ile się jedzie? Szacunek-głowa rodziny, ok. 50-60 km. Szyja rodziny 30-40 km. Te 8,9 km średnia, dla mnie jest też do przyjęcia. Z biegiem czasu będzie jeszcze mniej. Po co się spieszyć ? Można pogadać z boku stoku. Poczekać jak prawdziwi ekstremaliści w spidzie przejadą. Fajne te GPSy. PS. Ważne są dowody a nie gadanie. Film, czas, długość stoku. To są dowody. Więc będzie to wszystko. Pierwszy film, narta 100 mm pod butem, stok znany. Można go sobie zmierzyć metrem. Drugi film, najnowsze dane, 90 km/g. Narty widoczne. https://www.youtube.com/watch?v=bevHThXRei8 Kuba Stubei 22.01.mp4
  25. W sprawozdaniach nasi sportowcy masakrują zwykle przeciwnika. Sami nigdy nie są masakrowani. Teraz narty się wzajemnie masakrują. Straszne czasy ! Martwy sprzęt przejmuje ludzkie zwyczaje. Czy tylko narta narcie jest wrogiem? Przypuszczam, że czasem jest wrogiem człowieka i potrafi go nieźle zmasakrować.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...