Plus80
Members-
Liczba zawartości
491 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
9
Zawartość dodana przez Plus80
-
Jeśli to będzie pod okiem instruktora, starego "wygi" na stoku, dla zapaleńców dwóch desek. To faktycznie jest stracony. Niech go pilnie słucha. I niech nie ma oporów, by wyjaśnił, czego nie rozumie. Literaturę książkową i internetową można uważać za coś, co może inspirować do dalszych postępów. Ale nie zastąpi tego "wygi". Życzę sukcesów w małych kroczkach. I proszę o kolejne relacje. Żona czyta trzy tomowe dzieło, pewnej Rosjanki. Która to dzieło napisała w USA. Zaczyna się na początku 20 wieku. Ja zwykle w takiej literaturze jest wątek o pani i panach, na szerokim tle historycznym. Ja potrzebuję znać fakty. Kto, z kim, gdzie itp. Resztę mi podpowiada wyobraźnia. Jesteśmy na końcu pierwszego tomu. Są jeszcze dwa. Jestem bardzo ciekaw, co z nimi? Też jestem ciekaw, relacji z rozwoju narciarza z przebiegiem... Pozdrawiam kolegę Gabrika.
-
Zainteresuj się bliżej nauką swoich dzieci, właśnie pod Nosalem. Ta szkółka ma coś wspólnego z naszymi byłymi świetnymi zawodniczkami(Tlałkówny). Nie wiesz co wyrośnie z Twojego dziecka. Podsyłam Ci dwa filmy. Ten chłopczyk ma dokładnie cztery i pół roku. To jest ten sam malec, co na zdjęciu, gdy miał dwa i pół roku. Jeździ ciągle na nartach i ma obecnie 16 lat. Nie było możliwości, by go zapisać do szkółki, gdy miał te cztery i pół roku. Nie wiadmo, jakby jeździł zawodniczo i jaki by poziom osiągnął. To są tylko spekulacje. W każdym razie ma wielką frajdę z nart. https://youtu.be/IMuUIQXH7To https://www.youtube.com/watch?v=WQZf7EgqmMg
-
Wie kto coś więcej na temat naszej reprezentantki na IO w gigancie. Która ma 16 lat ? Chętnie bym obejrzał film.
-
To nabiera sensu dla mnie i żony. Koniec z naszymi wypadami w góry. Ostatnia wycieczka w Tatrach z Brzezin nad Czarny Staw Gąsienicowy nie pozozostawiła nam miłych wspomnień(bóle bioder). Jesteśmy jeszcze wstanie podejść do góry(różnica) kilkaset metrów, ale przy zejściu pojawia się bół z boku kolana. Przeciążone(czas) i nie ma siły. Narty nie problem, to dwie, trzy minuty zjazdu. Dziesięć zjazdów, to góra półgodziny. I odpoczynek na krzesełku. Podejście, szczególnie stromsze, to nieustanny wysiłek mięśni nóg. Jeszcze gorsze jest strome, długie zejście. Kiedyś z Babiej Góry schodziłem ostatnią część na Krowiarki tyłem. Szlag mnie trafia. Tak lubię góry. Ale nie przeskoczymy tego. Koniec z wycieczkami w góry. Ale rower elektryczny, np. do doliny tatrzańskiej(np. Słowacja, Dolina Cicha, podobno można i asfalt). W Alpach wyjechać tam, gdzie samochód nie może, ale rower może(bez szaleństw). Czyli elektryk nam umożliwia "wycieczki górskie". Muszę sprawę przemyśleć. W Hondzie składam siedzenia z tyłu i ładuję dwa rowery. Dobry pomysł.
-
Dziękuję za ofertę. Ale nie sprzedam. Wystarczy mi. Jest fajna. Być może ta Mitka jest ciut do przodu. Ale mam wiele ważniejszych potrzeb. niż narty. Omeglass to ta sama firma co Dynastar(Dynastar firma należąca do Rossignola), mająca zakład w.... (zapomniałem nazwy, ale stąd jest wspaniały widok na masyw Mont Blanc), jak jedzie się do Chamonix, bezpośrednio przed doliną tego miasta. Omeglass to stare sprawy. Miały te narty dzioby tak charakterystycznie ścięte. Ta narta(Omeglass) mnie zawsze interesowała. Miała podobno wyjątkowe "trzymanie" na "lodzie", co mnie zawsze bardzo interesowało, ze względu na strome i twarde stoki. Ale była bardzo droga. Dawniejsze narty Dynastara(nie karwingowe) miały w dziobie wmontowany taki charakterystyczny element. Może nie pomyliłem z innymi ? Moja koleżanka miała takie narty. Pozdrawiam
-
Oglądałem ten wypadek. Sofia nie odpuszcza. Ten przypadek, by się nikomu nie zdarzył na nartach. To jest horror. Narciarz prawie w równym stopniu obciąża obie narty. Które jadą na wewnętrzych kawędziach. Jest odchylony do tyłu. Narty się dziobami rozjeżdżają na boki. Dosłownie rozrywając też nogi na boki. On później siadła na dolnej narcie. Uwolniła górną i zakręciło ją. Ale lewo kolano ucierpiało bardzo.
-
Mam swój następny typ narty na stok Mosornego. "Omega glas". Piękna narta. Już mi się znudził Dynastar. Potrenuję jeszcze na nim. I jak nie będę miał problemów, co zrobić z forsą, to kupię sobie nową zabawkę. Lubię narty, choćby z tego powodu, że co pewien czas można kupić sobie coś nowego. Wypróbować na stoku. Postawić przy ścianie, obok innych. I zrobić zdjęcie dla potomnych. Powiedzą potem. Dziadek, wiecie - był znakomitym narciarzem. Miał wiele wspaniałych nart. Na każdy rodzaj stoku i śniegu.
-
Wiesz co ? Skupmy się może na butach(narciarskich). I na rozpoczęciu skrętu od kostek. Temat jest na tyle szeroki, że spokojnie na lata wystarczy, zanim przesuniemy się wyżej. Temat nogi, biodra, jak sama wiesz, jest w pewnym okolicznościach, jak to mówią - śliski. Tak jak polityka, czy wyznanie. A co do filmów(narciarskich) poświęconym biodrom, to jest na forum spora grupa ich zwolenników. Mnie akurat nie interesują te narciarskie biodra i takich filmów nie oglądam.
-
Stoki są zatłoczone. W tłoku prawdopodobieństwo kolizji rośnie. Można wybrać trudniejszy stok mniej zatłoczony, ale trzeba lepiej jeżdzić. Więc wybiera się głównie ten łatwiejszy, zatłoczony. Na takim stoku, dbając o bezpieczeństwo innych i swoje. W pierwszej kolejności nie można najeżdżać na nikogo jadącego przed, lub z boku. To wymaga dobrych umiejętności i przewidywania, biorącego się z doświadczenia. W drugiej kolejności nie dać się trafić. To też wymaga dowiadczenia. Ale jak już mamy te umiejętności, to najlepiej poszukać mniej zatłoczonego, trudniejszego stoku. I tego się staram trzymać. Ale czasem jest tylko jeden stok do dyspozycji ? No więc bezpieczeńtwo, prawie absolutne, zapewnia udanie się na kawę i obserwacja stoku z dalszej odległości.
-
Tak mówią. Oczywiście. Tylko jak się ma "A". To jak to się widzi z tyłu na filmie, szczególnie gdy jeździ się bardziej wąsko. Widzi się wewnetrzne kolano wciśnięte w zewnętrzne. Jakby blokowało większe wychylenie zewnętrznego. Jeśli teraz będziemy usiłowali sztucznie wychylać wewnętrzne kolano do wnętrza skrętu, to "pociągnie" za soba zewnętrzne. I zwiększy się zakrawędziowanie narty zewnętrznej, o które mi głównie chodzi. W czasie jazdy zupełnie się nie czuje małego "A". Nie czuje się równoległości łydek. To u wielu osób jest abstrakcja. Ale wystarczy się postarać o poprawny skręt równoległy, by temat się pojawił. Temat, który jest jeszcze ważniejszy przy jeździe na krawędziach. Nie będę ćwiczył z gumą. To niebezpieczne. To tylko chwilowy impuls. Ja staram się przy jeździe przypominać sobie czasem, w czasie skrętu, wychyl to wewnętrzne kolano. To jest ten "phantom move" u Harolda Harba. Idealnie równoległe łydki to piękna jazda. To piękne łuki. I to można robić długo w życiu. To robi dziadek Debi Amstrong.
-
To jest wieczny dla mnie temat. Ale w praktyce już sobie to wyjaśniłem chyba do końca, jeśli można mówić o "końcu", w przypadku jakiego wyimagowanego idealnego skrętu na nartach. To coś, jak koniec wszechświata. Coraz bardziej w głąb, by stwierdzić, że coś jeszcze jest. I nie ma płotu wieńczącego kres. "Córik" do nart. Jestem na etapie ćwiczeń na własne potrzeby. Polegających, że przy szybkości rzędu 40 km/g, na komórkowych slalomkach. Na równym stoku, średnio stromym. Na śniegu, gdzie krawędzie trzymają mi dobrze. Usiłuję udoskonać pewien skręt. Kończę poprzedni skręt, ciało przyjmuje pozycję "kibelka". W tym momencie kijek "dolnej" narty powinien się przesunąć do przodu, gotów do zamarkowania. Nie robię tego. Natomiast rozluźniam napięcie mięśni nogi dolnej, zewnętrznej. Ja je rozluźniam, to to oczywiste, że ciało musi być podparte na drugiej narcie "górnej". Ja ciągle jadę do przodu, ponieważ obie narty zrobiły się "płaskie". Ale jakaś "tajemnicza" siła powoduje, że moje ciało jest ciągnięte w dół stoku. Narty zaczynają zmieniać kierunek na bardziej w dół. W tym momecie "myślę"(głowa nie zajęta wcześniej kijkiem) - pchnij jeszcze ten tors do przodu(pchnij, cholera szybciej, ponieważ ci narty uciekają z pod dupy). Pchając tors przypominam sobie o nodze wewnętrznej. Wykrzyw jej kolano do stoku. Piszą przecież, że zwiększy to twoje wychylenie na krawędzie(a masz słabe i chcesz zacieśnić skręt). To więc go wychylam, by się przyzwyczaiło do wychylania, jak najwcześniej. Biodro u mnie nie istnieje. Od lat nie istnieje. Ale jest zawsze na właściwym miejscu. I mam temat do ćwiczeń na Mosornym. Temat, który nigdy nie będzie skończony. Może być chwilowo opuszczony, na rzecz innego tematu. NW. Albo jak mówią - "olany"
-
Nie mam w domu Voekla SL Racing "Tygrys". Jeździłem 10 lat. Ale zdaje mi się, że miał pod butem 65 mm. Teraz mam Dynastara SL i ma 67 mm. Podejrzewam, że nowsze slalomki się nieco tu "poszerzyły" . A być może te " lajtowe" są jeszcze nieco szersze. Jak ktoś się wgłębi w problem "trzymania narty na krawędzi", "docisku krawędzi". I jaka jest różnica między nartą "sportową"(są wąskie pod butem), a nartą bardziej dla amatorów szerszą, to zauważy różnice pod butem i zachowanie się narty na różnych śniegach, począwszy od bardzo twardych stoków. Jest chyba tendencja, by narty "sportowe" nieco poszerzać pod butem i nie tylko. Ale nie śledzę tego tematu i może ktoś z kolegów więcej wie na ten temat.
-
Dziewczyna z Bielska, czy okolic ? Na Szyndzielni to była "patelnia". Coś dla ekstremistów(nie miałem okazji). Ale dróżką z Szyndzielni, to się zwiozłem, po noclegu na Klimczoku.
-
Sport zastępuje realną bitwę wojenną. Bezkrwawą i bez trupów. Zwycięscy stoją na pudle. Przegrani płaczą w szatni. Ale następnego dnia sytuacja może się odwrócić. Obserwuję bitwę. I ta walka, to dla mnie clou prpgramu. A nie jęki niektórych "Matko.." daj nam zwycięstwo, pognęb przeciwnika.
-
Z własnego ponad półwiecznego doświadczenia wiem, że dzisiejsze szerokie i ubite stoki. Narty, które same skręcają. Świetnie trzymające na twardym śniegu, prawie lodzie. Dały mi możliwość jeszcze bardzo aktywnej jazdy. Nie byłoby jej na ołówkach. Zrobiłem taką próbę dziesięć lat temu w Koninkach. By się przekonać, że się nie wchodzi do tej samej rzeki. A przecież tu na muldach nie miałem dawniej żadnych problemów. Uchodząc nieco za miejscową "gwiazdę". Postęp na stoku, jak postęp w motoryzacji rozszerzył bardzo mozliwości seniorów. Na ciekawe życie.
-
Życzę jak najlepszej kondycji. Też walczę ciągle o nią. Ilość zjazdów mnie nie interesuje. Raczej i wyłącznie ich jakość. Jak jest lepiej na stoku, mało ludzi, dobra pogoda to szkoda szybko kończyć. Jak się bardzo pogorszą warunki, to nie uciekam od razu. Ale parę razy usiłuję jeszcze dość dobrze zjechać. To oczywiście szybko dobija człowieka. Ale najlepszą metoda na braki kondycji to technika narciarska. I ciągle się staram o jak najbardziej ekonomiczną jazdę.
-
Winę ponosi snowbordzistka. Nie przecina się bezmyślnie stoku w poprzek. Trzeba odwróćić na moment głowę do góry.
-
A ja nie ! Nie jestem szowinistą sportowym. Nie jestem "prawdziym" patriotą. Oczywiście cieszę, gdy nasi wygrywają. I nie rozpaczam, gdy przegrywają. I nie posyłam ich do diabła. To jest sport. A nie walka na froncie.Tak zawsze podchodziłem do sportu. Ja się z tobą już wiele razy ściąłem w przeszłości. Mamy zupełnie przeciwne poglądy na różne sprawy. Więc lepiej siebie nie komentujmy. Jadę jutro na Mosorny. Moje forum to ta góra. A na forach piszę głównie z nudów.
-
Wróżenie z fusów. Teraz nie ma Hirschera. Dominował. Dwudziestu może być na złotym pudle. Bardzo się wyrównała stawka. Nikt już ciągle nie odskakuje od reszty, sekundę czy dwie. Loteria. Nie oglądałem drugiego przejazdu z Schladming. Żona miała swoja preferencję w tym czasie. Pierwszy oglądaliśmy razem. Moim ulubionym zawodnikiem, jeśli chodzi o styl, to Ryding. Cieszyłem się, że chłopu wyszedł slalom w Kitz.. A jak pojechał nasz Jasiczek(nr 68) w Schladming(czas)? Wkurzają mnie durni dziennikarze. Pisze taki " stracona szansa Maryny". Stracona, ponieważ według niego mając szósty czas po pierwszym przejeździe, to jest oczywiste, że powinna być na pudle. Kretyn, który w sporcie widzi tylko wynik, jak najlepszy.
-
Amerykanie to dopiero biją rekordy. W stopach. Rocznie, liczba stóp wzdłuż nart. Przewyższenia zsumowane. Robią wrażenie.
-
Dbam bardzo o krawędzie. No powiedzmy za bardzo. Liczę nieco na nie, że nadrobią moje braki w wyszkoleniu. Np., na tzw. twardym. I dlatego w piwnicy mam prawie profesjonalny warsztat. Podejrzałem ostatnio na Mosornym, też w piwnicy, faceta, który codziennie musiał szybko oblecieć 20 par nart, opartych o ścianę. Same komóry. Właściciele ich mieli tu obóz. Na stoku tyczki. Spanko w hoteliku na górze w budynku stacji PKL. Miał stolik z imadłami, rozkładany. Szybciutko oblatywał parę za parą. Ja spędzam godzinę czasu nad jedną. A mam dwie(żona). Czysty masochizm w moim wydaniu. Powoli rezygnuję z daleko posuniętych pieszczot tuningowych. Ostrzenie(co tu ostrzyć, jak skrobią paznokieć !). Samorowanie na gorąco. Wystarczy na zimno. Korek, filc i jest gładki slizg. I nie trzeba do piwnicy. Żona ma dobry nos i porządek w domu. Więc nie toleruje zapachu parafiny w mieszkaniu. Nie obrazisz się, że Ci napisałem powieść o krawędziach ? Mógłym jeszcze tak długo.
-
Absolutnie nie pozwoliłbym na coś takiego.
-
A ja na nich jeżdżę i sobie bardzo chwalę. Ale nic nie sugeruję, odnośnie doboru jw. Z tej prostej przyczyny, że mogłyby być w wypożyczalniach o długości 165 cm. Jeśli nie ma, to może z powodu ceny. "Pracując" na forach od lat nauczyłem się skutecznie unikać tak delikatnego tematu, jak dobór nart. Zresztą w przypadku kupna dla zaprzyjaźnionych osób, o znanych mi kwalifikajach narciarskich, sugeruję się głównie oceną palpitacyjną. Ostatecznie przestało mnie coś dziwić, gdy moje słynne "Tygrysy" SL zaczęły skręcać pod osobą, którą uważam jako początkującą z tendencją w kierunku zaawansowania. W dodatku z ostrymi krawędziami 86.5 st. I nic się nie działo na stoku.
-
No ślicznie ! Siedem razy zjechałeś na sam dół( 600 m npm). Osiem razy z góry na poziom ok.1600 npm. Najszybszy zjazd na dół, ok. 10 min. Wolniejsze do 30 min. Trasa 600 -2100 m, zakładam 6 km. Trasa 1600 -2100 m, 3 km. czyli 7x6 + 8x3= ? km. Taki wykres to bzdura. Ponieważ można żonglować różnicą poziomów. Dlaczego nie przyjąć, że trasa 600 - 2100 m ma 10 km ? A trasa 1600-2100 m ma 5 km ? Wtedy samej jazdy w dół byłoby sporo ponad 100 km. Tylko kolejka musiałaby być piekielnie szybka. A narciarz jadąc w dół musiałby mieć motorek w tyłku, by przejechać 10 km w dziesięć minut. To średnie nachylenie trasy - 150 m na kilometr. Z przełęczy na Goryczkowej dojeżdżałem do Kuźnic w 12 min(6 km). Połowa na odpychanie kijkami. Różnica poz. ok. 940 m. Można ją przedłużyć do Ronda(jechałem kilka razy). I tak teoretycznie jeździć. Błyskawicznie do kolejki(20 min w górę na Kasprowy). Trawers nad Cichą, Goryczkowa, Kuźnice, Rondo. Od ósmej(zerówki) godziny do wieczora, do ostatniej kolejki. W marcu(śnieg do Ronda). Bzdurne wykresy ! W dodatku liczone kilometry w górę kolejką.
-
Muszę się podzielić tą informacją. James dotarł do celu. I rozłożył już ogromne, złote lustro. Pierwsze zdjęcia kosmosu w czerwcu, lub lipcu. Kosztowało to 10 mld zielonych. Czekam z nieciepliwością, czy uda się zobaczyć "płot" wieńczący koniec wszechświata. A niżej zdjęcie, gdzie będzie sobie wędrował razem z ziemią. Od strony słoneczka, by go nie podgrzało, ma duży parasol.