-
Liczba zawartości
4 431 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
183
Zawartość dodana przez Marcos73
-
A to dla Ciebie? pozdrawiam
-
Tak, ale nie na prąd ale na nitro 🙂 pozdrawiam
-
Ja do niczego nie doprowadziłem, to on doprowadził nie przestrzegając znaków i przepisów. Ja jako pieszy zachowałem się jak powinienem, zatrzymałem się przed przejściem, rozglądnąłem się i wszedłem na przejście. NIe w niego, nie tuż przed niego, on jechał zbyt szybko i nawet nie zwolnił widząc pieszych przed przejściem. Wywalił się bo wykonał awaryjne hamowanie i koło mu uślizgło. Wykorzystałem tylko prawo, które mi przysługuje. Miał wystarczająco dużo czasu, aby zwolnić i nas przepuścić. Normalnie to bym go przepuścił, bo ani się nigdzie nie spieszyłem, a jak się już zatrzymałem, to co mi szkodzi poczekać te 5 czy 10 sekund dłużej. Przecież to standard u ludzi z jakąś wyżej rozwiniętą kultura osobistą. Nie raz czy to ja czy też mnie jadąc na rowerze przepuszczają piesi wykonując stosowne gesty, za co dziękuję skinieniem głowy lub podobnym gestem w wyrazie podziękowania. Ale zawsze zwalniam stosując zasadę ograniczonego zaufania, bo ten gest może nie być do mnie skierowany. Chamstwo trzeba tępić, ja wolę czasami działać, bo tłumaczenie i polubowne załatwienie sprawy dają często odwrotny efekt. Mamy półrocznego psa, gryzienie ludzi to dla niego zabawa, no już mocno gryzie, bo urósł. Żona próbowała mu tłumaczyć że nie wolno, podniesionym głosem etc. Ode mnie dostał 3 x szmatą i już wie co znaczy słowo nie wolno. Terapia wstrząsowa, nauka na całe jego przyszłe życie. pozdrawiam
-
Cze Byłem dzisiaj koło Damiana @Mikoski, chciałem się wkręcić na browar, powiedział że z ciulikami na sterydach nie gada 😀 phi, sam se kupiłem pozdro lubię te Białczańskie trasy 😉
-
Cześć Ja jadąc rowerem raczej patrzę gdzie jadę i zwracam uwagę na otoczenie, dla mnie pasy to pasy i nawet gdybym o tym niuansie wiedział, to na myśl by mi nie przeszło aby to udowadniać pieszym. Pewnie ten zjeb z poprzedniego mojego wpisu by to zrobił. Ale są ludzie i klamki, parapety i szklanki. pozdrawiam
-
Dzięki Michał, nie wiedziałem, jeden człowiek nie wie nic, wszyscy ludzie wiedzą wszystko. pozdrawiam
-
Cze Znak był, a czy był wspólny dla obu przejść - czy nie - to nie wiem. W każdym razie był skierowany w stronę nadjeżdżającego. Wg. mnie było prawidłowo oznakowane. Ale masz rację, prosta sprawa już nie jest taka prosta, a jak to u nas sprzeczne przepisy są, bo jeden z zapisów mówi o równoznaczności oraz że nie muszą być poprzedzone znakami pionowymi, a drugi już wprost przeciwnie. O curwa ale kyrk. A wystarczyło zrobić wyjątki i jeden zapis - bo znaków poziomych jest mało. A tak jest lepiej - bo trudniej. pozdrawiam
-
Skoro już masz to się nim ciesz. Silnik w kole nie obciąża tak osprzętu, więc chyba jest wystarczający, jak się sprawuje w terenie - tego nie wiem. Sportu zażywasz w zimie sporo, więc nikt Cię nie powinien posądzić o wygodnictwo. Żona jadąc na nim dotrzyma Ci kroku, a święty spokój na rodzinnej wycieczce to skarb. Też pewnie objedziesz Beskidy łatwiejszymi trasami, a jeśli jeździsz sporadycznie - a góry wiem że lubisz i po nich chodzisz, zaoszczędzi Ci to mordęgi, bo samymi chęciami to jest piekło wybrukowane. Niestety trzeba jeździć. Jeśli nie masz na to czasu w Katowicach, to jest to jakaś alternatywa obcowania z przyrodą na dopingu. Niemniej jednak pasuje nieco zrzucić z wagi, stracisz nieco na urodzie, ale pal licho, kobita Cię chyba nie rzuci z tego powodu. Rower prosty - co jest chyba jego atutem. Bo nie zawsze skomplikowane rozwiązania są najlepsze. W Beskidach się sprawdzi, a i w mieście można na nim jeździć. Nawet dźwiganie go będzie dobrym treningiem - jak coś. Będziesz miał hantle na 5 koła i tyle. pozdrawiam
-
Cześć Co mnie wkurza u rowerzystów? W mieście są tacy którzy poruszają się jezdnią mając do dyspozycji 2 ścieżki rowerowe po obu stronach drogi. Tego nie rozumiem, mają do tego prawo, ale niepotrzebnie stwarzają niebezpieczeństwo dla siebie i innych użytkowników. Następnie to brak stosowania zasady ograniczonego zaufania. Ja jestem nauczony (i moim dzieciom to wpoiłem) że mimo iż mam pierwszeństwo, trzeba zwolnić i się rozejrzeć, dlatego nie lubię jeździć po mieście, bo jest masa dróg dojazdowych, skrzyżowań, przejść dla pieszych etc., gdzie ja zawsze zwalniam, lub się zatrzymuję, chociaż teoretycznie to ja mam pierwszeństwo. W razie kolizji to moje szanse w starciu z samochodem są iluzoryczne, może będę miał rację i wygram w sądzie - tylko co z tego? Dotyczy to również przejść dla pieszych z sygnalizacją. Ja sobie nie wyobrażam przechodzenia na zielonym bez uprzedniego rozglądnięcia się. A ten schemat jest nagminny. Sporo rowerzystów chyba nie zdaje sobie sprawy, że oprócz praw mają również obowiązki. Jest sporo agresywnych, może nie do innych rowerzystów ale dla samochodów oraz pieszych. Bardzo mocno manifestują swoje prawa zapominając o tym, że poruszając się na ścieżce muszą ustąpić pieszym przechodzącym w wyznaczonym pasami miejscu. Jadą jakby nigdy nic, nie zwracając uwagi na nikogo. Jadą ścieżką, więc mają pierwszeństwo z urzędu. Na szosach jeżdżą szybciej - to fakt, bo to szybkie rowery są, ale nie zauważyłem jakiegoś chamstwa z tejże grupy cyklistów. Może za mało jeżdżę. Ale wracając do tych, którym się wydaje, że są królami ścieżek rowerowych, miałem taka sytuację w Dźwirzynie będąc na letnim wypoczynku wraz z rodziną. Otóż jechał facet na rowerze ścieżką i dojeżdżał do skrzyżowania gdzie zatrzymała się dziewczyna/kobieta (przed przejściem, ścieżką). Niestety goś dość szybko jechał, a ona go niestety nie zauważyła Ruszyła jak był przed jej maską. Nic się nie stało, ale jak gość je..ał tą bidną babę, ona go przepraszała, że go nie zauważyła, a on ją wymyślał od najgorszych. My szliśmy chodnikiem w ich stronę wzdłuż ścieżki rowerowej w ich stronę dochodząc do przejścia na drugą stronę ulicy. A że jestem niski, więc złośliwy też na 100% bo mi się serce w gównie macza, postanowiłem sprawdzić, czy ów cyklista przepisy zna. No rozpędził się chłopina, stanęliśmy przed przejściem dla pieszych (pasy były również na ścieżce, a znak stał jak byk informujący o przejściu), czekałem co zrobi. No przecież nas nie zauważył, chociaż Żona jest wysoka. Ostentacyjnie wszedłem na pasy, przytrzymując rodzinę, żeby jednak tego nie robiła, gość się w końcu wyj....ał. Do 2-óch razy sztuka. Nie będę pisał co było dalej, szkoda klawiatury. Oczywiście był święcie przekonany że miał pierwszeństwo. Zaproponowałem, aby policja rozstrzygnęła ten problem, chyba się zreflektował i poobijany pojechał dalej. pozdrawiam
-
Nieznajomość przepisów nie zwalnia z obowiązku ich przestrzegania. pozdrawiam
-
Czasem lepiej udawać głupa niż rżnąć erudytę, człowieka orkiestrę, którym się nie jest. Kompleksów nie mam z powodu niskiego wzrostu, a przykład który podałem to słowa mojego dziadka który utkwił mi w pamięci. Taka była kiedyś opinia oparta na jednostkowym przypadku (Hitler), co nie ma przełożenia nijak na dzisiejsze realia (chociaż mamy takiego jednego rodzynka w kraju). Jeśli się otaczasz ludźmi którzy kradną i się rozpychają łokciami, to zmień otoczenie. Ja znam tylko takich, którzy ciężką pracą, ryzykując więcej niż inni oraz wykorzystując w większej części swój mózg niż przeciętny Kowalski poprawili swój status materialny. Proponuję spróbować. pozdrawiam
-
Piotrek ostatnio stwierdziłeś, że nie przejedziesz 40 km po płaskim, więc co to znaczy dużo? Przecież 40km po płaskim to ch.j nie wynik. To tak jakbyś stwierdził, że nie przebiegniesz maratonu, tylko górskie ultra. Nie wiem po co te wyliczenia, ja także jeżdżę do 30 km/h - a taka średnia to już b. dobry wynik, no i warunki muszą być dobre oraz musi być w miarę pusto. Stwierdzam tylko fakt, że jeżdżę szybciej niż inni podobni mnie amatorzy których spotykam na podobnym sprzęcie, dotrzymuję kroku „leniwym” szosowcom, a dużo szybciej jeżdżę niż przeciętny bulwarowy rowerzysta. I nie jest to bicie rekordów tylko jazda z obciążeniem oraz tempem które odpowiada mojemu organizmowi. To, że na moim rowerze można bardzo szybko jechać, to fakt sprawdzony, ale nogi trzeba mieć ze stali albo wiatr w plecy. Tu masz przykład przeciętnego kółka. Tu widać doskonale że w zależności od warunków na trasie są szybsze i słabsze momenty, ale tempo nie jest rwane, raczej jednostajne. Od 16 do 23 km to jazda odcinkami szutrowymi, kombinacyjna, przejazd przez lasek, wyjazd pod klasztor, stąd wartości niższe, ale od Ok 2km do 15km to super asfalt oraz identycznie na powrocie od 24 km do 38km też super i tempo podobne pierwszych 15 km. I to fajna jazda, nie do odcięcia, czyli na maxa (mojego). pozdrawiam
-
Dzięki za komplement 😉. Ale jak to mawia mój syn „ Nie, dziękuje, nie skorzystam”. pozdrawiam
-
No i schody 🙂 Jak dla mnie to mecyje, wczoraj po roku czasu udało mi się podłączyć wąż do mycia rowerów (prądu jeszcze nie ma, ale może kiedyś będzie), a Ty jakieś specjalne szczypczyki, ogniwa rozpinane ..... uuuuu, to nie dla mnie. pozdrawiam
-
Cze A łańcuch ? Nie znam się więc pytam - ma on chyba jakiś określony zakres zębatek które może obsłużyć? Czy też jest to obojętne? Nie będę zmieniał, ale "Warto rozmawiać" 🙂 . pozdrawiam ps. Ja ostatnio na prostej przy wietrze w plecy wykręciłem 49,6 km/h (wg. Wahoo), na szczęście droga się skończyła bo już puchłem 😉 , ale rower szedł jak burza.
-
Szymek - nigdzie nie napisałem że niezdarnie - raczej niesztampowo. pozdrawiam
-
Szymek, a tak mi się przypomniało. Czy chodzisz w nich tak jak jeździsz na nartach? Bo jak tak, to może nie przewidzieli że większość czasu ktoś w nich może tyłem chodzić. Bo pięty całe? pozdrawiam serdecznie
-
No to chyba do Mitka pijesz 😉 , Ja sporo jeździłem i są fajne, przede wszystkim zawsze noga prawidłowo na pedale siedzi - w dobrym miejscu, ale jak zacząłem single, leśne ścieżki - to objeżdżony kolega doradził, aby póki co to platformy są lepsze. Sam jeździ w SPD - ale jest dobry - naumiany. Pozdrawiam
-
W SPD trzeba się nauczyć jeździć, a przede wszystkim wypinać, jeszcze bardziej pamiętać o tym aby się wypiąć. Pierwsza moja jazda w SPD zakończyła się spektakularnie w biały dzień na bardzo mocno ruchliwym rondzie Grzegórzeckim przed przejściem dla pieszych. Ludzie pękali ze śmiechu. Podjechał dżolo (czyli ja), zatrzymał się jak 100 innych rowerzystów i się wyp...ił do krzoków bo się wypiąć zapomniał. Natomiast po opanowaniu tej sztuki jeździ się w nich bardzo dobrze. Ja przestałem używać po wywrotkach na singlach. Leci się ze sprzętem, bo sam z siebie się nie odepnie. Natomiast do długotrwałej jazdy jak najbardziej są wskazane. Oczywiście cykliści o dużych umiejętnościach jeżdżą w nich wszędzie, ale mi jeszcze brakuje, więc nie będę się wygłupiał. A jak raz w tygodniu zrobię dłuższą trasę - to przecież nie będę przekręcał pedałów na ten 1 raz - bo to strata czasu - idiotyzm. Ale liczę że w przyszłości się naumiem i będę w nich jeździł, bo mam. pozdrawiam
-
Piotrek Dobór sprzętu zależy od przeznaczenia i preferencji użytkownika. Ciebie bardziej interesuje jazda grawitacyjna, więc logiczne jest założenie przedniej zębatki mniejszej - wówczas więcej jesteś w stanie podjechać, przy zjazdach to ma mniejsze znaczenie (ale dobrze zauważyłeś, mniejsza zębatka - większy prześwit), zawsze w razie potrzeby dopedałujesz na wyższym biegu. Na minus jest fakt, że rower jest wolniejszy - dla Ciebie to akurat bez znaczenia, bo liczą się inne parametry. Dla mnie akurat, jest ważne, aby rower był w miarę szybki, obok komina mam znakomitą większość płaskich tras, stosunkowo mało czasu, a rower mam na razie 1. Taki kompromis. Nie wszystko wyjadę, reszta będzie pchana, a tak realnie patrząc, to czasami pchnie jest szybsze niż jechanie, z tą różnicą, że nie ma się takiej satysfakcji że się wyjechało. Ale też nie zawsze o to chodzi. Co kraj to obyczaj. pozdrawiam
-
Michał Mam dwustronne bez platform, jeździłem ale nie chcę. Dla mnie uciążliwe w mieście (bo trzeba non stop odpinać, przypinać - jak to ruchu miejskim), przy moim słabym poziomie jazdy grawitacyjnej w lesie - niebezpieczne, bo wywrotki są i pewnie jeszcze długo będą. Długie dystanse robię rzadko, zazwyczaj są to 40-60km kółka - a tutaj to marginalne znaczenie, bo część asfaltem, a część różnymi drogami, więc nie przeszkadza mi aż tak bardzo. pozdrawiam
-
Bo o to w tej imprezie chodzi, gdzie amatorzy startują nawet z zawodnikami. Jest impreza otwarta dla wszystkich chętnych. Parę osób walczy o zwycięstwo - część chce tylko przejechać, część pobić własny rekord. Dla Ewy szacunek za start i przejechanie całej trasy o własnych siłach. Wynik mało istotny, bo i grupa startowa mała. Nie umniejszam faktu wyniku, tylko sam start jak widać jest tylko dla twardzielek. Technika i psychika pozwala Wam to przejechać, także wystarczająca siła i kondycja. Co do wieku - to się nie zgadzam z Tobą. Jeśli chodzi o samo ukończenie - to zgoda, ma mniejsze znaczenie - jeśli chodzi o wynik - to już tak. Niestety czasu się nie da zatrzymać, wydolność, zdolność regeneracji a także siła i wytrzymałość spada. Możemy to jedynie spowolnić, ale nie zatrzymać. Ty widzisz u siebie progres, bo stosunkowo od niedawna się tym zajmujesz tak powiedzmy na "poważnie", ale gdybyś to robił od dziecka, zauważył byś spadek. pozdrawiam
-
Cze Czyli jak ktoś jest biedny (gorzej sytuowany) to pewnie jest alkoholikiem, więc nie powinien dostać zgody na prowadzenie jakichkolwiek pojazdów aby wyeliminować statystyczne ryzyko? Nie wspominam już o budowlańcach - bo przecież to oczywiste, że wszyscy z nich piją na potęgę. Ludzi małych też trzeba by eliminować, obligatoryjnie są złośliwi, bo się im serce w gównie macza. Trzeba zabronić tym wszystkim grupom łączyć się w pary, aby ten łańcuch przerwać? pozdrawiam
-
Mitku Być może mają takie same podejście do życia jak Ty, mają jeden rower do wszystkiego - a że to szosa.... pozdrawiam
-
Piotrek Bo to są kilkudniowe tripy. Mitek startuje - to wie i ma sprawdzone w praktyce, jemu pasuje, może mógłby nieco zmienić - ale nie chce. Przy Twoim zapotrzebowaniu na paszę, to pewnie na takim dystansie musiałbyś zabrać przyczepę z jedzeniem, najlepiej dwuosiową z podajnikiem, bo byś więcej stał niż jechał 😉 pozdrawiam btw. Mitek chce to z Ewa przejechać, a nie wygrać, może pobić własny rekord i nic więcej. Sam przejazd takiego dystansu jest godny podziwu sam w sobie.