-
Liczba zawartości
4 420 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
182
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Cze Zwracam po części honor, bardzo fajna porada, ale raczej do osób już nieco jeżdżących z naciskiem na wypchnięcie wewnętrznej. pozdro
-
Cze Szymon No zastanów się, jak można człowieka który, ledwo stoi na nartach uczyć kontrolowanego upadku. To zazwyczaj jest moment. Jest to o tyle niebezpieczne i kontuzjogenne, że na niskich prędkościach zazwyczaj się przydarza i wiązania mogą nie zadziałać. Stąd też dużo większe prawdopodobieństwo kontuzji. Trójeczka, to już prędzej i raczej do nich może być taki poradnik skierowany - pewnie są takowe, bo i więcej czasu na reakcję a już w na tyle są ogarnięci, że coś potrafią zrobić i w miarę trzeźwo myśleć. 5,6,7 - w tak trudnym terenie to tylko prewencja pozostaje, a tych poradników jest masa. Wybór linii, ocena śniegu, jak ewentualnie z tego śniegu się wydostać i przede wszystkim jaki ekwipunek ze sobą zabrać. Lecąc po skałach trudno o jakąś radę. pozdrawiam
-
Cze Wystarczy zrobić krótkie przebitki picture&picture, aby pokazać progres, który daje kurs. Musi być zauważalny, ale uważałbym z efektem wow, bo się może okazać, że Ci mniej zdolni będą mocno zawiedzeni. Marketing szeptany może zrobić więcej szkody niż pożytku. Lepiej jak klient jest mile zaskoczony, niż rozczarowany. Bartek, no i dobrze. Wstawanie ze śniegu jak najbardziej, natomiast samo zachowanie się podczas upadku to już wyższa szkoła jazdy. Dla zaawansowanych można przemycać jakieś wskazówki do tych sztampowych upadków, ale żeby się poświęcać i bić zwłokami na stoku z premedytacją - trochę bez sensu. Poza tym tych upadków i ich różnorodność jest tak duża, że nie da się tego zawrzeć w jakimkolwiek poradniku, a o zimnej głowie nie wspominam. Szymek jest wyjątkowy i nie wiem czy dobrym pomysłem będzie wdrażanie w życie jego sugestii. Takich dociekliwych jest paru na świecie. Musiałbyś do ceny ze 2 zera dopisać, kurs musiałby trwać ze 4 tygodnie, z czego 3 to będzie teoria wszystkiego 😉. Życzę Ci powodzenia i rozwoju, staraj się zachować wysoki poziom szkoleń, bo często masówka przeradza się w bylejakość. Lepiej mniej, a drożej, klient zasobny dużo wymaga, ale za tą jakość chętnie płaci. pozdrawiam ps. Szymon, wiesz że Cie lubię.
-
Czyli tzw. wolnoamerykanka? pozdrawiam
-
Szymon, przecież ja doskonale wiem o czym Ty piszesz, bo czytam ze zrozumieniem. Bo dzieci uczące się w KLUBACH czy to narciarskich, czy to badmintona osiągają progres bardzo zbliżony w tym samym wymiarze czasowym spędzonym treningowo. Bo jednak badmintona można uprawiać cały rok, bo to sport halowy, narciarstwa już nie bardzo, a i wymagane nakłady finansowe w narciarstwie są dużo większe. Tak samo w narciarstwie w KLUBACH te ruchy są w podobny sposób jak w badmintonie tłumaczone dzieciakom. A progres zależy od intensywności tych treningów. Nie porównujmy szkółek czy innych instytucji, które maja na celu zorganizować dobrze czas dzieciom, ma być bezpiecznie i wesoło z klubami które mają inne przesłanie, a i tak się różnią między sobą poziomem kształcenia wychowanków. Otóż nie, wygrywanie i presja na wynik nie leżą w jego, ani też mojej naturze. Ponadto to po części stracone dzieciństwo, masa kasy utopionej w niepewną inwestycję. Raczej jestem pragmatyczny. Staram mu przekazać motto, jak już coś robimy, to róbmy to porządnie i najlepiej jak potrafimy. Skoro się zdecydował, że będzie jeździł, to niech się nauczy porządnie jeździć. Dla niego zawody mogą nie istnieć. Nie dlatego że nie lubi w nich jeździć, że nie osiąga w nich podiów czy coś w tym stylu, stwierdził że to bez sensu - "bo 2 zjazdy a cały dzień w dupie". On lubi jeździć i jak stwierdził, na pytanie dlaczego? " Tato bo na nartach się jeździ bardzo łatwo i mam wrażenie kiedy jadę, że mogę na nich zrobić wszystko". Tego uczucia Tobie i sobie życzę. pozdrawiam
-
Mitek, a co ja bym z tego miał? Tylko tyle, że musiałbym już pracować 24h/7dni aby na te fanaberie zarobić 😉 A tak będzie jak Szymek pisał - po pijoku objedzie wszystkich kolegów z podwórka na jednej nodze. Chociażby nie wiem ile książek by przeczytali i jak bardzo znali teorię ruchu. pozdrawiam
-
Szymon, ale Ty się porównujesz z dzieciakami trenującymi?? No przecież to bezsens całkowity. Podejdź i zapytaj ile książek przeczytali o badmintonie. Pewnie żadnej. Sporo teorii powinni znać trenerzy. Ja też jeżdżę na nartach sporo dłużej od syna, jeszcze jestem od niego szybszy na prostych ze względu na masę, nie długo, bo reszta niestety już zostaje mocno w tyle. Zapewniam Cię, choć mój syn bardzo dużo czyta (czyta codziennie od dziecka, więc szlaban na telefon czy komputer dla niego nie jest jakąś straszną karą, tylko wówczas jeszcze więcej czyta), żadna z przeczytanych przez niego książek tego nie dotyczyła narciarstwa a tym bardziej teorii. pozdrawiam
-
Cze Szymon, nie za bardzo rozumiem Twój przekaz odnośnie gry z kolegą. Czego on dowodzi? Że mistrz opierdoli każdego amatora, niezależnie od tego jak będzie się starał? Sorry, mało inteligentny jestem. Jak chcesz się nauczyć jeździć na nartach, to się musisz nauczyć skręcać w obie strony, bo to nie żużel, w badmintonie jest podobnie. Nie wiem w jaki sposób się uczyłeś gry w badmintona, o jakich książkach piszesz, ja grałem w tenisa i nauka wyglądała identycznie jak nauka na nartach. Jest pozycja bazowa, pewien sposób poruszania się po korcie, ale przede wszystkim sporo rzeczy trzeba wypracować samemu. Nauczyć się trafiać rakietą w piłkę, potem środkiem rakiety, potem uderzać piłkę w odpowiednim punkcie, więc ocenić odległość od niej i złapać timing. Potem miliony powtórzeń i lifting wszystkiego. Korygowanie błędów. Bez czytania książek. Ta dogłębna analiza jest przydatna na bardzo wysokim poziomi, gdzie często ta idealna na pozór jazda/gra nie przekłada się na wynik. W amatorce najczęściej problem siedzi ... w głowie, o czym zresztą pisali koledzy. pozdrawiam
-
Toś qwa przesadził, poczekaj... pozdro
-
Cze Przy obecnej inflacji to juz 2 piwa są, z czego 1,5 oddać muszę Michałowi za ostrzałkę, więc i tak jestem do przodu 😉 Im więcej znasz technik, tym lepszym będziesz narciarzem. Każda z nich wnosi coś nowego i dobrego do Twojego narciarstwa. W snowparku technika cięta jest nieprzydatna, bo tam nie chodzi o skręty, krawędzie się przydają do kontroli prędkości przed najazdem na przeszkodę, czyli krótkiego przyhamowania, nie wycinania pięknych łuków. Stąd Twoje narty mają takie, a nie inne właściwości. A na tej rozrywkowej narcie się przejadę, pomożesz jedynie w ustaleniu gdzie przód a gdzie tył, żeby beki nie było na stoku 😉 pozdrawiam
-
Cze Szymon, dostałeś tutaj parę rad i odkryłeś parę prawd. Na mój gust to chyba najbardziej trafne to nie te stricte techniczno/teoretyczne, ale te ogólnikowe. Jak rada Damiana czy Bartka - że wszystko jest w głowie i trzeba zaufać fizyce i sprzętowi, jak również chyba dochodzisz powoli do wniosku, że narty, na których próbujesz się uczyć jeździć nie sa najlepszym wyborem, nie wiem czy nie warto się ubrać w dechy "normalne", średniej długości o średnim promieniu i o umiarkowanej szerokości, żeby zacząć łapać o co w tym wszystkim tak naprawdę chodzi. Potem możesz wrócić do swoich specjalistycznych nart i się cieszyć jazdą. Bo narty które masz są stworzone do innego rodzaju narciarstwa, co nie znaczy że nie da się na nich jeździć, bo da się, ale trzeba umieć jeździć. Nie wiem czy jest sens się katować i na własne życzenie opóźniać swój rozwój. Przeteoretyzowanie miało swój finał, jak Elioran doszedł do wniosku, że chyba jeździ inaczej, tak się chłop pogubił. Mając tak obszerną wiedzę wyjdziesz na stok..... i będzie rzeźba w gównie. Karykaturalne pozy, zamiast stopniowo z bazy którą budujesz wprowadzać poprawki, o czym pisał Dyziek. Bo jak się zaczniesz się zastanawiać co pod jakim kątem do czego, a co równolegle, a co prostopadłe - to nie może się udać. Kiedyś wrzuciłem film Maksa z postępami z roku na rok, gdzie widać, jak po kolei jest budowana sylwetka i jazda. Ja go nauczyłem nieco, a raczej sam się nauczył pracy nóg, bo góra to latała jak u chłopka przed stacją benzynową zapraszającego do dystrybutora. Z sezonu na sezon, było to zauważalne jak stopniowo zmienia się sylwetka, uspokoili górę, zaczęło się wszystko układać. Jazda stała się pewna. Pewne rzeczy, jak choćby wczesne zakrawędziowanie rozumiesz zbyt dosłownie, wysokie stanie - co pisał @Peter, ja nie wiem o co chodzi, więc przy okazji niech podpowie o co kaman. Dał film z p. Marcelem - który należy podziwiać, jako największy kunszt zabawy na nartach, ja bym z Niego nie brał przykładu, bo taka jazda jest zarezerwowana tylko dla wybitnych. Przywołujemy autorytety, które coś nam próbują wytłumaczyć, choć sporo rzeczy nie rozumiemy, a przede wszystkim nie rozumiemy kontekstu. Dociśnij palucha za radą Damiana jest proste i wykonalne dla każdego, łatwo to możesz sprawdzić na stoku niż napięcie mięśniowe takie czy śmakie podczas jazdy. Kolejna wypowiedź stwierdzająca fakt, bez wytłumaczenia jak to zniwelować, aby być w "łatwy" sposób być "przed" nartami. Szukamy odpowiedzi, czasami są niejasne i nie zrozumiałe, a wystarczy film z Bartkiem, naszym kolegą aby zrozumieć, że nie jest to "trudne". Moim zdaniem każdy skręt kończy, jak pisał Peter w odchyleniu, ale każdy zaczyna będąc przed nartami. To odchylenie daje mu energię z nart - potężny lot, lecz nart nie goni tylko każdy następny skręt wskutek ustawienia narty zew. a przede wszystkim "wypad" ciała pod odpowiednim kątem powoduje że za każdym razem jest w momencie inicjacji skrętu przed nartami. On akurat energię nart i to odchylenie wykorzystuje świetnie. Swego czasu chyba Nikon miał z tym problem, narta raz za czas strzelała mu bez kontroli, nie potrafił chyba wykorzystać tej energii zgromadzonej w narcie. Odciążenie w delikatnym odchyleniu Inicjacja, tu widać że jest już przed nartami, chociaż wcale ich nie dogonił, "położył' się w skręt pod właściwym kątem, zewnętrzna jest za nim. Cały czas przed nartami pozdrawiam
-
Cze Generalnie Twój pokaz nie był taki zły, jednakże nie zachowałeś kolejności, oraz ta przerysowana rotacja jakoby inicjacja skrętu, co też Adam zauważył, robimy to przed (a raczej na zakończenie skrętu), czyli prostujemy cały układ do pozycji powiedzmy bazowej czyli nr 1 z planszy p. Deb. Pozycja 2 - to właśnie o której opowiadałeś w dalszej części swojego pokazu, trójeczka to ta którą zasugerowałeś w prezentacji - czyli rotacja do środka skrętu, tak to można było odebrać, a 4 to pozycja mocno przesadzona, czyli też zła. Jeśli na grafice narciarz jedzie z dołu do góry (tak niefortunnie, ale łatwiej to sobie wyobrazić) to w lewo. Tak myślę. pozdrawiam
-
Twoja piwnica? pozdro
-
Cze Dzisiaj qwa wiało. Na rower poszedłem niechętnie. Pierwsze kroki skierowałem do Maryjki z prośbą o siłę. chyba podziałało bo wydarłem na sam szczyt bez pierdnięcia. Na powrocie do Jezuska po prośbie o kolejny dopalacz. Znowu sukces. Głupi to ma szczęście. Ale lepiej być głupim i bogatym, niż mądrym i biednym, a na dodatek chorym i brzydkim. widok na elektrownię atomową w Żarnowcu. W tle Manhatan. kolejny z dachów świata zdobyty. Ja to taki Kukuczka południa jestem. Bez tlenu się udało. Czułem nosem, że Tyniec blisko. Pszenica drażniła zmysły. Były krzaki i pchanie, potargane skarpety, rany cięte, kłute i szarpane. Ale jak ktoś nie był na głodzie, to nie wie do czego człowiek jest zdolny. Po drodze takie widoki. Udało się. Można wracać z czystym sumieniem. pozdrawiam
-
Cze Też to słyszałem i taka radę usłyszałem od trenera syna na bardzo mocno zlodzonym stoku. Powiedział właśnie obrazowo o dużym paluchu i tym co piszesz - faktycznie pomogło. Ale tam była walka z lodem na niekoniecznie bardzo ostrych nartach, więc efektu w normalnych warunkach nie sprawdzałem. Narty faktycznie przestały mi uślizgiwać. pozdro
-
Szymek Znamienne na grubo. Przewija się na forum od X lat i notorycznie. Najpierw dobieramy sprzęt do nauki, a jak się naumiemy to potem kurwa jeździmy na czym nam się żywnie podoba. pozdro
-
Nie Krzysiu, narta wewnętrzna jest nieobciążona ( a przynajmniej zdecydowanie mniej), stąd ślizga się po płytkach, bo kolega zapiera się zewnętrzną, tak jak to się robi na nartach. pozdrawiam
-
Cze Wszystko jest dobrze, a czemu narta wewnętrzna jest krzywo, to powinieneś się domyśleć, bo to podstawa narciarstwa. pozdrowionka.
-
Szymon Bo zbyt dosłownie tłumaczysz z angielskiego ten zwrot. Jak narty sportowe są szybkie nie dla tego że jeżdżą szybciej niż inne, ale....... to pewnie wiesz. Dlatego też zaangażować krawędź wcześniej, to postawić od razu nartę pod takim kątem, aby nie było efektu płaskiej narty (czyli w momencie odciążenia jedziemy po śniegu na płasko i później stopniowo zaczynamy stawiać nartę na krawędzi), czy uślizgu. Narta musi być od razu postawiona pod takim kątem aby wczepiła się na amen w śnieg. To nie znaczy, że moment odciążenia ma być ekstremalnie krótki. Przykład jazdy zawodniczej jest doskonały, gdzie moment odciążenia dolnego nie jest krótki, ale w połączeniu z rotacją nart i często lotem nad śniegiem daje efekt postawienia narty już w początkowej fazie skrętu pod takim kątem i z taka siłą, że ta narta nie ma prawa nie jechać tam gdzie chce narciarz. O to chodzi we wczesnym zakrawędziowaniu. Obejrzy sobie jeszcze raz film z Dave'em Riding z przodu, zauważ pod jakim kątem ma ustawione narty zaczynając skręt (kiedy zaczyna faktycznie jechać na krawędzi) - to jest ta owa wczesna krawędź, chociaż moment odciążenia jest paradoksalnie długi jak również czas potrzebny do zmiany krawędzi. Jeśli się mylę, proszę prostować. pozdrawiam
-
Damiano Dobrze że się odezwałeś, jako praktyk i niezły narciarz. Pisałem, narta wewnętrzna to krawędź mistrzów, nie amatorów! Zazwyczaj używanie jej kończy się jak piszesz. Mnie na SL się zdarza czasami źle zacząć... ale to na długiej narcie jest dużo bardziej niebezpieczne. Tobie poszło kolano, mi o mało nogi z dupy nie wyrwało 😉 pozdro
-
Tak, ale jeśli puszczamy coś w świat, to raczej niech to będzie rzetelne i dobrze opisane i pokazane. Bo z opisu Eliorana wynika, że skręt powinien wyglądać tak jak w linku od 55sek. Stąd też zdziwienie większości o co kaman. Mitek chyba zarobiony jest, bo by napisał coś dosadnie w swoim stylu. Każdy skręt ma swoje fazy i opis musi być dość precyzyjny bo wówczas wychodzi jak wychodzi. Jak się wsłuchasz co Kolega mówi w prezentacji, to wszyscy odnieśli mylne wrażenie, (tylko że nikt nie odważył się tego sprostować), że skręt zaczynamy przez rotację w stronę środka skrętu. Chciał chyba wytłumaczyć jak inicjować skręt bez wysuwania nogi, albo jak się tego pozbyć. Bo ta noga się w trakcie skrętu praktycznie u wszystkich się wysuwa, u niego też, z prezentacji 11:51 sek. Ważne aby to było skutkiem czegoś (pogłębienie skrętu), a nie przyczyną do czegoś (inicjacja, czy tez po polskiemu rozpoczęcie skrętu). pozdrawiam
-
Ja od 9-16.12.2023 - a dokładnie to Folgarida. Niestety mamy pełny skład. Ale jak coś..... pozdrawiam
-
Do Zwardonia bliżej niż do Val Thorens, możesz zostać tydzień lub dwa, nikt Cie przecież nie wyrzuci 😉 pozdrawiam ps. A w Dolomity to kiedy i gdzie? Ja jadę na początku grudnia do Madonny.
-
Cze Przyjedź do Zwardonia na spęd, tak będzie najlepiej. pozdrawiam i zapraszam
-
Cze 3:13 - "skręcam się do środka skrętu". Piszesz o inicjacji, czy o kończeniu skrętu? Bo to różnica. Do linii spadku? Może w stosunku do nart? pozdrawiam