-
Liczba zawartości
5 616 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
218
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Najważniejsze. pozdro
-
Cze Raczej technika oraz opory psychiczne aby zaufać fizyce i sprzętowi. Aby parę skrętów takich wykonać, to fizycznie chyba każdy z nas jest w stanie, bo takimi znowuż dziadami nie jesteśmy. A ruchomość - pewnie jakiś ma wpływ na techniczne aspekty, ale generalnie jak potrafisz siąść na dupie bokiem na stoku, to powinieneś pojechać podobnie - tylko zwykle głowa nie puszcza. pozdro
-
To nie dużo się pomyliłem, nie o całokształt jazdy mi chodziło, stricte okres jazdy na nartach taliowanych, a raczej udoskonalania tej techniki, czy tez stylu jazdy. Otóż to, dla mnie na dzień dzisiejszy byłoby to bardzo trudne, ze względu na mocno zakorzeniony schemat. Jedynym wyjściem to .... SKIPOL. Gdzie można się czegoś złapać i dać się ponieść nartom bez obawy przed upadkiem. Można popróbować tej granicy, zachowania nart i przełamać się psychicznie, że tak się da i to działa. W tradycyjnej formie też się nartom odpuszcza, ale pewnie nieco później - inaczej. Jak pisałeś - jazda przeciążeniowo-odciązeniowa. Faktycznie tak jest. Ów Lexi - to tylko zbieżność stroju 😉 jednego z kolegów forumowych. Tutaj jak i Ty a tym bardziej ja jesteśmy za ciency aby go poprawiać i krytykować. To Ted Ligety, mimo wszystko coś umi, nawet więcej niż coś. W sumie to chyba dużo. Coś tam kiedyś wygrał. pozdro
-
Czyli??? Jedziesz??? pozdro
-
Cze Dłuższych nart z serii amatorskiej nie robi się dłuższych niż 180-185cm bo nie ma sensu. Osoby dobrze jeżdżące zwykle kupują najdłuższe narty o charakterystyce GS. Zarówno dla mnie osoby niskiej nie będą zbyt długie jak i dla osoby wysokiej nie będą zbyt krótkie. To kwestia chyba zaburzonej proporcji wizualnej i utartego dogmatu. W przypadku SL ogólnie to narty krótkie, niezależnie od wzrostu to 165 max. Tutaj nikt nie oponuje. Czasami ktoś chce nieco dłuższe, dla poprawy stabilności, z reguły osoby wysokie. Dla mnie bez sensu. Może to kwestia psychiki. Dobór powinien być podobny jak w przypadku nart długich, dla dobrze jeżdżących wg preferencji, początkujący inaczej, do nauki też nieco inne. Dla osób dobrze jeżdżących wzrost jest mało istotny, ważniejsze preferencje narciarskie. Bardziej istotna chyba sztywność wzdłużna niż długość. Dla osób niskich i drobnych raczej bardziej elastyczne, dla kafarów raczej pancerniki. pozdro
-
Jeśli jeździłeś na szerszych i Twoje odczucia są pozytywne, a cena Cię nie przeraża.. Decyzja należy do Ciebie. Nart nie znam, atom GS b dobre narty jak i atom SL. Sklepówki. Reszta nie wiem, a o szerszych niż 75 pod butem to niewiem nic😀. pozdro
-
Cze jeśli stare nadają się do jazdy, to nie kupuj teraz, a w sezonie przy okazji w jakimś dobrym centrum testowym wypożycz sobie coś szerszego i długiego i pojeździj na tym. Narty po sezonie kup, coś się trafi na wyprzedaży. Q9 jest chyba w długości nawet 181cm, ale to skrętne narty. pozdro
-
Dobór nart do wzrostu sprawdza się w pewnej grupie osób i zwykle są to osoby początkujące. Nie dotyczy osób bardzo niskich oraz bardzo wysokich, odbiegających swoim wzrostem od pewnej średniej. Dla osób już jeżdżących dobór to zwykle zależny jest o ich preferencji. Poruszając się wśród nart amatorskich typu GS, będzie to każda narta dość wąska pod butem, dłuższa i o promieniu relatywnie dużym w stosunku do długości. Kupowanie przez amatora prawdziwego GS, tylko dlatego, że jest wysoki, jest idiotyzmem. Najdłuższa wersja cywilna będzie wystarczająca. Producenci to wiedzą i dłuższych cywilnych nart niż owe 185 nie produkują, ale fajnie, że masz odmienne zdanie, jednak nie ma to żadnego wpływu na dobór nart do jazdy. pozdro
-
Może @Chertan coś skrobnie, bo ma i sporo na nim jeździ. pozdro
-
Ale bzdura przecież. pozdro
-
A jak wpływa wzrost narciarza na parametry narty? Tego nie za bardzo mogę pojąć. Czy GS sklep 183cm dla mnie jest za długi bo mam 173cm wzrostu, a dla kogoś o wzroście 195cm za krótki??? Bo??? Mnie się będzie gorzej skręcać a jemu łatwiej? Bo??? Będzie jeździł wolniej niż ja? Ponieważ??? Jak mój/jego wzrost wpłynie na zachowanie się nart na stoku? Będą dla Niego mniej stabilne niż dla mnie? Z jakiego powodu? Bardzo mnie intryguje ten tok rozumowania. pozdro
-
Grimson, co Ty masz z tą długością😀 wieczne problemy? pozdro
-
A to sorka, lepiej dostać zawału w domu niż w lesie, szybciej Cię znajdą😉. pozdro
-
To ten, co niby dla Żony miał być😉. A dzisiaj taka piękna pogoda była. Analogowo trzeba było. Ja byłem, ale licznika nie zabrałem, dzisiaj Niepołomice i okolice. pozdro
-
To zacznij tak jeździć. Tylko nie pisz proszę, że na tych nartach się nie da, bo da się😉. To się trzeba szkolić. Dużo jeździć i brać lekcję, najlepiej wyjazdy szkoleniowe. Uważasz, że jak założysz buty za 2 tysie to przebiegniesz maraton? Jedź na wyjazd szkoleniowy, a prowadzący powie jaką nartę kupić. Kilka szkoleń i będzie coraz lepiej. pozdro
-
Adaś, jazda na nartach to prosta fizyka. Jednak przeniesienie tego na jazdę jest trudne. Wiele składowych, które zmieniają się dynamicznie. Z jednej strony umiejętność balansu i równoważenie sił, z drugiej kontrola prędkości i toru jazdy. zajęcie pozycji dośrodkowej pogłębionej jest możliwe tylko przy odpowiednich siłach występujących w skręcie. Statycznie nikt tego nie zrobi, bo się przewróci. Jest to możliwe podczas jazdy na nartach. Odpowiada za to siła odśrodkowa. I tu najlepsze, ważna jest prędkość kątowa, nie jako taka prędkość poruszania się na nartach w dół stoku. Więc osoba potrafiąca zacieśniać skręty ma bardzo dużą prędkość kątową, choć nie koniecznie porusza się szybko wzdłuż linii spadku stoku. Możemy zjechać szybciej niż np slalomista który jedzie wyznaczonym torem, a my dowolnym, ale po przeliczeniu jego toru jazdy i czasu, to się okaże że de facto to jechał w chuj szybciej niż my. odciążenie dolne, jak wspomniał Marek, nie zależy od prędkości poruszania się, a tym bardziej jego skuteczność. Wcale nie trzeba jechać szybko, aby to poczuć. Bo najważniejsza jest różnica prędkości narty i naszego środka ciężkości. Prosty przykład: jadą 2 pociągi w jedną stronę obok siebie z prędkością 100km/h. Stoisz na dachu wagonu jednego z nich. Co się stanie jak przeskoczysz na drugi? Nic. Bo poruszasz się z taką samą prędkością jak one. A teraz jeden na którym stoisz jedzie 5km/ h a drugi 15km/h - teraz przeskocz. Wywalisz się na plecy. Tak samo jest na nartach. Przy mocno dośrodkowej pozycji i ciasnym skręcie nasz środek ciężkości porusza się dużo wolniej niż narty, a szczególnie zewnętrzna i to ona jest motorem całości. Wewnętrzna mocno podkurczona, która jedzie mniejszym torem podobnym do naszego środka ciężkości jest mało istotna. Im potrafimy bardziej zacieśnić tor jazdy, tym większa różnica w prędkości. Jeśli potrafiłbyś wycisnąć taki łuk z narty, że Twój środek jest środkiem promienia, to efekt byłby piorunujący. Marek proponuje coś podobnego w wersji dla amatorów. Trochę inaczej. Mniejsze pochylenie, pochylenie całego ciała, po co? Odsuwa swój środek ciężkości od nart, zwiększa różnicę prędkości. Jazdę z równym obciążeniem, 2 krawędzie - lepsze oparcie, wyższa pozycja lepszy transfer sił na krawędzie, ale narty prowadzone wąsko, więc obie mają podobne prędkości, wyższe niż Jego przesunięty środek ciężkości do środka skrętu. Co traci? Możliwość zacieśniania skrętu, ale narty o małym promieniu są wystarczające do takiej jazdy, wręcz wskazane. Korzysta głównie z geometrii nart. Jazdą bezwysiłkowa, ale trudna, że względu na umiejętność doskonałego balansu i czucia. Uczy się tego 20 lat, a jeszcze nie jest idealnie, bo zauważa swoje błędy. Pozycja Marka ze zdjęcia, nacisk 50/50 na obie narty niemożliwy i nie potrzebny. Ustawienie goleni zależy od możliwości układu kostnego człowieka. Poniżej zdjęcie Lexiego😉, a jego raczej nie posądzałbym o brak umiejętności jazdy sportowej, a nawet samej jazdy, nie idealnie, a jednak jedzie. Mocno na zewnętrznej. pozdro
-
Piotrek, nic nie komplikuję, bo nie mam potrzeby. Mnie interesuje tylko jak większość pracowników ile dostanie na konto, w moim przypadku ile z tego konta ubędzie na poczet podatku dochodowego. VAT mnie nie interesuje, bo to nie moje pieniądze i zwykłe przedsiębiorcy operują kwotami netto. Część idzie na poczet przyszłej emerytury, a że mało płacę (jeszcze) to będzie mała. Zdrowotne teraz to co innego. Bo to podatek, z którego nic de facto nie mam. Dochodowy zostaje w moim mieście, w którym się robi dużo. Korzystam z tego. Najbardziej śmieszą mnie wpisy „kibiców” jak nam się to p..doli w głowach. A najbardziej wqurwiają mnie ci, co po latach banicji i napierdalania się, jak się zdrowie popsuje to sobie przypominają, że są polakami i przyjeżdżają się leczyć za Twoje i moje pieniądze. Mogę płacić jakąś stałą niedużą kwotę na publiczną służbę zdrowia, bo i tak z niej nie korzystam, bo leczę się prywatnie jak i nasi wszyscy pracownicy. A ostatnio mogłem się przekonać, że menda spod płotu jest ważniejsza niż obywatel, który to całe gówno finansuje. Ale kibic swoje prawa ma😉. Pozdro
-
Piotrek, podałem tylko to czego nijak nie mogę odliczyć, składki odliczam od podatku dochodowego. Na dzień dzisiejszy podatek, to coś co płacisz na koniec roku podatkowego. Większość składek odliczamy, oprócz zdrowotnej. Nie mam nic przeciwko wysokiej składce pod warunkiem, że mogę ją zakwalifikować jako koszt uzyskania przychodu. W tej formie jest podatkiem, który się nazywa składką zdrowotną. pozdro
-
Polemizuję z naszym punktem widzenia. Początkujący oglądając takie filmy - myśli że to jest łatwe, bo prezenter mimo iż ma za długie narty i muldy, czy śniegu jest po jajca jedzie lekko i płynnie. Więc jest euforia, to nie takie trudne. Dopiero po latach trudów i znojów - dochodzi świadomość - że jednak jest. Ja to wiem i Ty to wiesz. Wystarczy nagrać swój film i porównać z filmem prezentera i widać różnicę, chociaż nasze odczucia z naszej jazdy mogą być bardzo dobre. Radzimy sobie - ale nie aż tak dobrze. Co do Bartka, sponsor pewnie nie wymaga, aby takie narty reklamował. Pewnie zjedzie, tylko po co, skoro za to nie płacą. A tu masz, że potrafi jeździć na innych nartach niż head oraz innych niż wylizane stoki. pozdro
-
Cze Z większością Twojej wypowiedzi się zgadzam. Jednak chyba trzeba mieć dobrą świadomość swojej jazdy, aby te znaczne różnice wychwyć, bo moim zdaniem są i to znaczne. Zlepek wypowiedzi Marka dla mnie układa się w logiczna całość, oczywiście to tylko przypuszczenia, sprawdzić zasadność rozumowania można tylko na stoku. Poniżej część z nich: I wiele innych opisujących zachowanie się ciała w skręcie, inaczej niż w tradycyjnej jeździe ciętej "odciążeniowo, przeciążeniowej". Marek bardziej pochyla całe ciało w skręcie. Woli uczyć początkujących, bo nie maja "złych" nawyków. Osobiście uważam, mnie będzie baaaardzo ciężko się tego nauczyć. Nie chodzi o wiek, tylko raczej o głęboko zakorzeniona pamięć mięśniową oraz automatyzacje pewnych zachowań. Zmiana tego będzie bardzo trudna. Jak choćby ułożenie ciała w skręcie, jazda na obu nartach z równomiernym obciążeniem (a standardowo jest to umiejetność balansowania na jednej, z reguły zewnętrznej), a chyba najgorsze - tak to rozumiem brak fazy sterowania w skręcie "oczekujesz na wracające do Ciebie narty. W psychologii jest to bardzo ważny moment i to jest ten moment, kiedy musimy zaufać. Wrócą albo się wypierdolę." - to jest chyba psychicznie dla mnie nie do przejścia. U mnie faza sterowania jest duża, bo nie jeżdżę po promieniu i jest to jazda "odciążeniowo, przeciążeniowej". Kompensacja w jeździe zawodniczej polega na wykorzystaniu masy ciała, dynamiki i techniki jazdy do możliwie dużego ( w danej sytuacji) nacisku na narty w końcowej fazie skrętu aby przyśpieszyć a to pozwala także na bardzo szybkie ( tu właściwa kompensacja) przejście w drugi skręt. Z tą częścią Twojej wypowiedzi się nie zgadzam, ale tylko na podstawie swojej świadomości mojej jazdy, masa przy szybkiej jeździe ciętej traci na znaczeniu a i wyciskanie prędkości w końcowej fazie skrętu jest wynikiem juz poprzednich działań a i umiejętności narciarza który tej energii nie zdusi tylko da się jej ponieść. Jest to wynik przeciążenia i skumulowania energii w nartach połączone dodatkowo z ich geometrią. Dla mnie najważniejsze momenty poniżej - wg. mnie jednego z najlepszych technicznie jeżdżących zawodników (tutaj doskonale widać gdzie co i jak). Przeciążenie - narty mocno sprężone, bardzo mocna faza sterowania oraz jazda chyba na minimalnym promieniu tych nart, mniej w jeździe ciętej chyba nie da się wycisnąć. Widać ugięcie zewnętrznej. To jest paliwo do wyjścia ze skrętu. Moment odciążenia, czyli puszczenie nart. Uwolnienie energii skumulowanej. Marek robi to samo, ale łagodniej, ponieważ z Jego wypowiedzi wnioskuję, że przyłożona siła jest równomierna na 2 narty, a i narty prowadzone po śniegu tracą impet. No i lot do następnej tyczki - bramki. To jest rewolucja która wywołały uchylne tyczki i narty taliowane. Widać wyraźnie że zawodnik jest w powietrzu, traci nieco kontroli zyskując szybkość. Coś jak DRS w F1. Następną sprawą jest równomierne obciążenie obu nart. Im bardziej dynamiczny skręt, tym bardziej jest dociążona zewnętrzna, a wewnętrzna traci na znaczeniu. Sa osoby, które ze względów fizjologicznych w głębokim pochyleniu do środka skrętu prowadza nartę wewnętrzną prawie płasko, co świadczy o małym udziale wewnętrznej w skręcie. Jednak jeżdżą bardzo dobrze. Poniżej nawet spoko, ale zdjęcie z opisanym % naciskiem na nartę w skręcie (lub jej udziałem) - boss. To tradycyjna jazda - Marka jest całkiem inna. Ja tak to widzę. pozdro
