-
Liczba zawartości
4 419 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
182
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Zapomniałem o tym. Ale jeszcze sporo czasu i będę próbował. pozdro
-
Szymek w tym sezonie już 13 dni wyjazdowych mam, teoria leży. Mam nadzieję, że przyjedziesz do Zwardonia i pokażesz na ile u Ciebie Twoja teoretyczna wiedza pokrywa się z praktyką. pozdro
-
Wiedzieć, a rozumieć nie mówiąc już wytłumaczyć to dwa różne światy. Ja jestem jak 4 letnie dziecko. Chcę wiedzieć, więc zadaję dużo pytań. Ale jestem inny, muszę to zrozumieć, inne dzieci przyjmują bezrozumnie to do wiadomości, ale ja jestem inny. Jestem owym dzieckiem i siedzimy nad morzem i pytam gdzie jest np. Szwecja, odpowiadasz:za horyzontem. Oczywiście tłumaczysz oględnie co to horyzont, bo oczywiście pytam, jak to dziecko. Odpuszczam, bo linią (a raczej krzywa) horyzontu jest daleko, ledwo ją widać. Siedzimy w górach i na raz chce jechać do Szwecji, bo? Krzywa horyzontu jest blisko i Szwecja powinna być za górą. Pewnie inne dzieci przyjmą na klatę że za horyzontem to znaczy daleko i tyle, ale ja jestem inny i muszę wiedzieć dlaczego go widzimy i dlaczego nigdy do niego nie dojdziemy, dlaczego to określa coś co jest bardzo daleko, ale w górach to jest na wyciągnięcie ręki. Nie ma głupich pytań, są tylko głupie odpowiedzi. pozdrawiam
-
Popierdółka, Rusiński. Generalnie to na Podhalu opór ludzi na stokach. Wszędzie tłoczno. pozdro
-
To czemu tego nikt nie narysował włącznie z Tobą? Czemu nikt nie napisał że chodzi o punkt styczny na naszej rzeczywistej krzywej z linią spadku stoku? Bo po prostu każdy udaje że wie o co chodzi. Widzisz, widać że tak do końca tego nie rozumiesz. Odsyłam Cię do marzeń biednego Plusika, którego celem życiowym jest zakrawędziowanie przed linią spadku stoku. Chłop całe życie w błędzie, żaden z Was oświeconych go nie uświadomił, że robi to od wielu lat. Może jestem dyletantem oraz idiotą, ale mam prośbę, nie używajcie słów których nie rozumiecie takich jak przed, za, poniżej, powyżej czy też przekroczyć - odsyłam do słownika. Ja pytałem, bo tego nie rozumiałem. Ale już wiem. pozdro
-
Brawo Ty, jeden z nielicznych który ma jaja i potrafił się przyznać, że tego nie rozumiał, a umie jeździć. pozdro Nikon i Michał dzięki.
-
Mitek, ale moja wypowiedź jest bardziej rozbudowana. Co nie? A jak sprecyzujesz co nie to dlaczego nie. Nie interesuje mnie odpowiedź, bo tak jest. Ewentualnie możesz stwierdzić, że skoro inni mądrzejsi tak stwierdzili, to Ty tego nie negujesz i potakujesz jak piesek w dużym fiacie na tylnej szybie, chociaż sam nie masz pojęcia dlaczego tak jest. Narty to nie magia, a narciarze to nie Druidzi. pozdro
-
Cze Nie wiedziałem gdzie to wrzucić, ale tutaj to chyba najlepsze miejsce. Na podstawie wczorajszego dnia. Dwa aspekty. Poruszanie się na stoku, oraz z cyklu szeroka dech do nauki jazdy na krawędziach. 1). Poruszanie się na stoku w dzikim tłumie to umiejętność, którą wczoraj miałem okazję przećwiczyć. Do godziny 11.00 było praktycznie pusto. Ale od 11.00 armagedon. Dojechało tyle grup, że jazda była wyzwanie. Piszę, wiec se poradziłem 🙂. Najgorsze grupy. Były chyba ze 4 takie z 20-sto osobowe. Cały dzień, a byłem od 9.00 - 16.00. Na krześle nie było zatorów, tylko trzeba było umiejętnie (a raczej z dobrej strony) podjechać do bramek. Jak grupa z lewej - to ja z prawej, gdzie było pusto. Ale krzesełka pełne jeździły, co należy do rzadkości. Wracając do jazdy, warto ćwiczyć w takich warunkach, sprawna jazda wymaga szczególnej uwagi. Wybieranie linii, jazda wąskim kanałem + zmiana kierunku, bo akurat wąż (a prawdę mówiąc to jego głowa) wymyślił, że pojedzie akurat tam, gdzie ja myślałem że pojadę, zmiana kierunku jazdy - nawet w poprzek stoku, wymagały ode mnie rozglądania się we wszystkich kierunkach. Raz tylko musiałem się zatrzymać do zera, bo mnie wzięli w kleszcze, a pod górę to jeszcze nie potrafię jeździć. Warunki dla mnie bardzo dobre, chociaż z godziny na godzinę co raz to bardziej rozjeżdżony stok, śnieg chyba wiosenny, mokry i ciężki, ale jeździłem jak zwykle, tylko czujniej pilnując poprawności jazdy, bo się zrobiło grząsko. Dzwon był na stoku w tym tłoku, otóż jadąc na krześle widziałem całe zdarzenie. Otóż na środku zatrzymała się grupa z instruktorem, grupa stała powyżej, instruktor poniżej. Starszy facet, w kurtce TOPR. Bardzo wysoki, z 2m miał jak nic. Coś tam im tłumaczył, w miedzy czasie poniżej przejeżdżał wąż poniżej. W pewnej chwili instruktor się obrócił, krzycząc do grupy "Na supermena!" i ruszył nie patrząc wokoło. Skosił dwójkę dzieciaków z węża. Na szczęście chyba z TOPR-u, więc pomoc była na miejscu. Prowadzenie grupy to też pewna umiejętność, a dekalog FIS trzeba znać. 2). Szeroka decha i jej właściwości. Wczoraj ok 13.00 zaczął padać deszcz. Ludzi tłum, wiedziałem że mają kończyć o 14.00, postanowiłem wrzucić na ruszt kiełbaskę i pomału kończyć jazdę. W knajpie po rozmowie z kolegą/właścicielem okazało się że ma narty, które pożyczył na dzisiaj (bo w piątek było mało ludzi) od kumpla z pobliskiej wypożyczalni. Na szczęście w sobotę było dużo ludzi i musiał Żonie pomóc w knajpie. Pomyślałem, sprawdzę w takich warunkach czy ta szerokość faktycznie pomaga w już zjeżdżonym stoku. Trudno mi to jednoznacznie stwierdzić, ponieważ jak już zaczęło padać to warunki się zmieniały już z minuty na minutę. Narty Voelkl Deacon 84 w długości 172cm i o bliżej mi nie znanym promieniu (bo nie zwróciłem na to uwagi, pewnie na necie można sprawdzić, ale mi się nie chce), nówki sztuki nie biegane. Ta szerokość prawdopodobnie coś daje, jazda była przyjemna, narty fajne - osobiście bym ich nie kupił, ale złego słowa na nie powiedzieć nie mogę. No słuchały się mnie. Komunikacja dobra. Ale co do szerokości. Raz chyba (Marasa, ale to były raptem chyba 2 zjazdy) na tak szerokiej narcie jeździłem, teraz to były 2h. Pierwsze 4 zjazdy to wąchanie się. Początkowo to słabo, narta przez szerokość mało dynamiczna ze skrętu w skręt, w każdym razie zupełnie inna niż SL. Ale adaptacja i zaczęło się jeździć super. Co prawda dalej spory tłok, bo drugie tury na szkolenie, ale mniejszy niż do 14.00 zdecydowanie. Padał deszcz, ale dało się żyć. Kombozon w takich warunkach trzyma wodoodporność. Aby na tych nartach jeździć na krawędzi, to niestety trzeba dość dobrze już to umieć. Początkowo miałem z tym problem, bo jednak wąska narta szybko wchodzi na krawędź. Tutaj to trzeba zrobić zdecydowanie i jeszcze mocniej się pochylić w skręcie, wtedy ta jazda jest jak należy. Narta dynamiczna, skrętna i faktycznie ten skręt można "pociągnąć" w takich warunkach normalnie bez jakiegokolwiek szwanku dla tendencji kopania się etc. W SL już trzeba się pilnować, bo dzioby mogą się kopać, jak się przód za mocno dociśnie. Tutaj ta szerokość pomaga. Konkluzja - wartość szkoleniowa takiej narty jest, przede wszystkim jako do jazdy poza lub przytrasowej. W nauce jazdy na krawędziach - także, warunek - już trzeba dość poprawnie to robić, bo one nas zmuszą do zdecydowania (trzeba to robić pewnie, nie pitu-pitu) oraz zmusza do jeszcze większego pochylenia w skręcie. Wtedy jazda na takich nartach jest przyjemnością, a przynajmniej jazdą jaką ja lubię. pozdrawiam
-
cze Całe szczęście że jestem nerdem, który tego nie rozumie i się czepia. Jakieś tam szkoły skończyłem, wiedze jakąś podstawową matematyczną mam. Prosta, to prosta, krzywa to krzywa. punkt styczności, to punkt styczności, za to za, przed to przed, poniżej to poniżej, a powyżej to powyżej - proste słowa i oczywiste ich znaczenia. Aby cos wytłumaczyć, trzeba być precyzyjnym. A ja lubię precyzję i jasne klarowne opisy. Dzięki @nikon255 i jego rysunkowi to zrozumiałem, bo jeździ i nie czyta zbędnej teorii, na szczęście jak już coś wie to sensownie potrafi to narysować i wytłumaczyć. Żeby zastosować uproszczenie (o czym @Spiochu powyżej wspomniał), najpierw trzeba przedstawić genezę, skąd się ono wzięło. Bo piszecie bzdury, których żaden nerd nie zrozumie. Linii spadku stoku nie da się przekroczyć w żaden sposób i nic nie można zrobić ani przed, ani za, ani powyżej ani poniżej, zakładając że poruszamy się wzdłuż tej linii. Ponadto poruszając się w trawersie wbrew temu co jest następną bzdurą napisaną przez przez @Mitek notorycznie przekraczamy linię spadku stoku jadąc w trawersie. Bo prosta (linia spadku stoku-w tym przypadku styczna do trajektorii po której się poruszamy) to kurwa prosta, punkt styczności między prostą a krzywą, to kurwa punkt styczności prostej z krzywą. Nie przekraczamy punktu stycznej z prozaicznej przyczyny, bo się go nie da w tym przypadku wyznaczyć, nie da się narysować stycznej do naszej krzywej, bo prosta wyznaczająca linię spadku stoku ma tylko 1 właściwy kierunek. Zarówno @PSmok jaki i Wy wszyscy macie rację pisząc za oraz przed, a @PSmok pisząc powyżej jak i poniżej. Tylko trzeba napisać w odniesieniu do punktu styczności a nie do linii spadku stoku. @PSmok pisał o skręcie Steered, gdzie ważne jest zakrawędziowanie i czy jest przed lub powyżej punktu styczności naszej krzywej z linią spadku stoku. Oba określenia są prawidłowe, bo znamy kierunek, ale tylko w odniesieniu do punktu na krzywej a nie linii spadku stoku. Ja jeżdżę głównie na krawędziach (z krawędzi na krawędź) i w tym przypadku nie ma możliwości zakrawędziowania za czy też poniżej owego punktu styczności. Wyjątkiem może być jedynie stivoting czy też skręty typu Z (co chyba jest pewnym rodzajem stivotingu). Stivoting można poszukać w necie - jak ktoś nie wie, a skręty typu Z doskonale przedstawia poniższa jazda świetnego narciarza na stromym. Film już wrzucany przeze mnie parokrotnie. Jeszcze szkic @nikon255, dla ułatwienia prosta prostopadła do punktu styczności linii spadku oraz naszej krzywej, czemu nad i pod a nie przed i za, chociaż znając kierunek tak i tak jest dobrze, ale tylko w odniesieniu do tego punktu. pozdrawiam narciarsko ps. Się upisałem jak zwykle 😉
-
A to nie znam tej konsoli, może Nientiendo a nie Nokian? pozdro ps. Żartuję oczywiście.
-
Nie przesadzaj, są tutaj także sprytni inaczej. Ja tego za chuja wafla nie rozumiem. Proszę szanownych kolegów o narysowanie stycznej do koła w sposób aby styczna przecięła koło. Bo nie mogę tego zrozumieć. Albo proszę pokazać/wrzucić film ze skrętem powyżej/za linią spadku stoku. pozdro
-
Na Xbox-ie czy sony PS? pozdro
-
Standard, Rusin, ale bez Marasa i dużo narodu. Miękko. Ale zajebiście. Rano puchy. Narta uniwersalna😉 pozdro
-
?????? Przecież to kurwa styczna jest, to jak ją można przekroczyć? pozdro
-
No właśnie widzimy tylko wycinek, jak pieszy - to winy, jak snowboardzista - to już niekoniecznie, nawet jak ściągnął deskę i jest w niedalekiej odległości od niego. pozdro
-
Cze Niby masz rację, ale widzimy tylko finał zdarzenia, nie wiemy co było wcześniej i jak jechał narciarz. Bo impet jaki miał był ogromny, czyli musiał jechać szybko, a nawet bardzo szybko. Gość stał na środku, ok nie powinien tego robić, niemniej jednak był widoczny, a to jednak nadjeżdżający z góry powinien uważać. pozdrawiam
-
To raz, a dwa trzeba być kretynem, aby na tak wąskim stoku zapierdalać bez kontroli jakiejkolwiek. pozdro.
-
Nowy Rok, nowa miłość 😉 Ładne, jak to mówią: złote a skromne. pozdro
-
Gdzie w Krynicy? pozdro
-
To gdzie jutro jeździmy????? pozdro
-
Cze Koniec pitolenia i całowania się po tyłkach. Przerzucam temat a'propos linii spadku stoku i wszystkich niedopowiedzianych rzeczy. @Marxx74xxx dzięki za wyjaśnienie. Teraz to się składa w całość logiczną. Dlatego nie lubię zbytniej teorii, bo ktoś coś wie, coś napisze ale nie potrafi tego sensownie wytłumaczyć i wychodzą kocopoły typu narty położyć wcześnie na kawędź i takie tam pierdoły, a generalnie chodzi o impuls - czyli owe wyprzedzenie (antycypacja), aby to wykonać przed linią spadku stoku, którą ktoś wreszcie narysował i która jest styczna - tak mi się zdaje, w kulminacyjnym punkcie (szczycie??) skrętu. Teraz oglądając mistrzów, to chociaż wiem na co patrzeć, to co wyprawia p. Riding to mistrzostwo świata. Nabierają sensu slogany typu "dzioby w dół". U niego położenie nart na krawędzi następuje praktycznie wtedy, kiedy narty są ułożone równolegle do linii spadku, może ciut przed. Wtedy następuje faktyczne zakrawędziowanie. Odnoszę nieodparte wrażenie że narciarz ciągnie narty za sobą, zawsze je wyprzedza, kończąc skręt góra już jest w następnym. Daje się im "dogonić" a nawet "wyprzedzić" wtedy kiedy to on chce. Zna sztuczkę, która pozwala ujarzmić narty, że mimo iż chwilę były przed nim, to ułamek sekundy później to on jest przed nimi. Fajnie to widać u Bartka, szczególnie w dłuższym skręcie. Ogarnięci - poprawiać moje pojmowanie świata i narciarstwa. pozdrawiam
-
Zbieram haki na Ciebie 🙂 pozdro
-
Tadziu, masz odpowiedź. Przytaczasz bardzo dobrych narciarzy włącznie z Tedem Ligety (który narciarzem jest świetnym). Tak samo będą jeździć niezależnie od tego co założą - czyli dobrze. To już jest ich wybór i preferencje. Chodzi o jazdę free. Victor - cóż, jazda w takich nartach jako szkolenie i nauka ma wartość dla niego sama w sobie, bo próbuje przytrasowo a jemu oprócz umiejętności technicznych brakuje tzw. objeżdżenia w różnych śniegach i warunkach. Jeśli nie potrafi wąskiej narty postawić na krawędź i na niej poprawnie jechać, to tym bardziej nie zrobi tego na szerokiej. Na to sobie mogą pozwolić Master, Bartek, Mikoski, Ted i inni dobrze jeżdżący narciarze, bo Oni na nich jeżdżą, a nie uczą. Dla nich takie narty data dużo większe spektrum wykorzystania na stoku i poza nim. pozdro
-
Cze Luźne podejście do siebie to zaleta i nie każdy ją posiada. Dla Ciebie - semi SL - 165cm, jakieś hybrydy i inne 175-180cm. Dla mnie tak samo chociaż jestem sporo niższy. Twój wzrost tutaj nie ma aż takiego znaczenia. Tak samo śmiesznie wyglądam ja z nartami 180cm jak i Ty z nartami 165cm, ale to nie ma najmniejszego znaczenia. Nie bardzo rozumiem - dlaczego miałbyś mieć dłuższe narty, czy też ja krótsze, bo ?????? Bartek, dzięki - w końcu ktoś napisał że są tacy, którzy wola bardziej elastyczne narty. Ja, także jestem niewyględny, także takie wolę, na sztywnych też pojadę, ale to jest dla mnie ciągła walka, pół biedy jak jest beton/lód. Masa ewidentnie mi nie pomaga. pozdrawiam