-
Liczba zawartości
5 031 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
199
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Mitek, raczej na wprost, ale formy dzisiaj nie mam. Jakiś słaby dzień. Na domiar złego , wbrew pozorom to ten nasz Lasek nie jest taki mały, a ja go tak dobrze nie znam. Komórki tam nie działają, więc pojechałem na pałę, w dół. Kurwa jeszcze mi lampka padła w połowie , ciemno jak w dupie u …. Afroamerykanina. Jakoś się dokulałem do drogi, ale było wleczone po drodze. Jak sobie przyświeciłem komórką to mnie zesłabiło. Jadąc do Tyńca znalazłem zajebistą trasę przez krzaki, ale w pewnym momencie były takie pokrzywy, że nawet ryj mam poparzony. Ale super dzień. pozdro ps. Ja dużo jeżdżę na azymut, także moje informacje mogą odbiegać od rzeczywistości.
-
Tadziu, specjalnie wybrałem podjazdy, bo się na nich nie hamuje, ale jak Mitek mówił, ile podjazdów, tyle zjazdów. O tym zapomniałem. Mam za mały SD RAM. Pozdro
-
Andrzejku, klocki zamówiłem, ale nie dojechały. Więc na tym co mam to jadę , do kopca Piłsudskiego wyjechałem, ale mam dość. Ale co wybrałem zjazd, Panie szanowny bez hamulców, w połowie się zorientowałem że jestem idiotą😉. Rany boskie. pozdro Kopiec Piłsudskiego. Na górę nie wyjechałem, bo nie wolno, a z buta… już tam byłem. Po męsku, pierdolić kopiec Kościuszki do spóły z RMF-em😀, Wasze zdrowie, Szanowne Panie i Szanowni Panowie🍺.
-
Andrzeju, bo to Twoje klimaty, raczej nasze. Mordor zdobyty, Dwie Wieże, może 3? Po pszenicy w Tyńcu już nie wiem😉. zdrówka życzę ps. Został kopiec Piłsudskiego i Kościuszki, a już mam dość. Klocki nie doszły, trzeba Flinstonować😉
-
Cze Trening do ME w kajakarstwie. Stałem, ale jak Mitek z rowera nie schodziłem, to stałem czy jechałem😀? Bo nie wiem. pozdro START
-
Piotrek, a czy Ty masz pojęcie jak działa i kto finansuje i jakie koszty ponosi przedszkole publiczne i prywatne. Bo chyba jesteś z innej planety i nie masz o tym zielonego pojęcia. Za dzieckiem z kasy państwowej nigdy nie pójdą adekwatne koszty jego utrzymania, gro kosztów pokrywane są z kas gminnych, której kasę w dużej mierze zasila podatek dochodowy, bo nie VAT przecież, a Ty jesteś za jego likwidacją, ale przecież nie masz dzieci, więc to nie problem. Otóż w tym roku subwencja na dziecko wynosi niecałe 4000 na… rok. Subwencja na pensje nauczycielskie jest ustalana na podstawie wskaźnika ( ilu zwykłych, mianowanych i dyplomowanych w danym regionie i średnia) co zazwyczaj starcza na 65-75% pensji nauczycielskich w roku, nie uwzględnia zastępstw, nadgodzin etc, a jak wiesz w państwowych placówkach obowiązuje karta nauczyciela. Ilość nauczycieli jest obliczana ( bo kto ich w ministerstwie będzie liczył, przecież oni im pensji nie płacą bezpośrednio) i jak wyjdzie 22,7 etatu to tyle dają, ja nie widziałem nigdy 0,7 nauczyciela, chyba po dekapitacji. Resztę dopłacają i opłacają gminy. Oczywiście w dużej mierze z podatku dochodowego. Myślisz że płacą jakieś czynsze? Przecież to obiekty gminne lub skarbu państwa. Są za free. A jak braknie pieniędzy bo budżet się nie spina to zawsze musi dopłacić samorząd. No i księgowość i kadry też im prowadzi, bo to jego pracownicy. Państwowe to jest z nazwy. Budowa nowych placówek? Z czego? Kto za to zapłaci? Obok firmy wybudowali szkołę Państwową, bo powstało duże osiedle. Koszt budowy 38 baniek, na szczęście załapała się do programu Polski ład, bo dostali 28 na budowę, gmina dała „tylko” 10 baniek i potężną działkę. Przedszkole prywatne i finansowanie. Wszystko organizuje i za wszystko odpowiada przedsiębiorca. W razie problemów musi się sam finansować. Na plus, może dowolnie zatrudniać i zwalniać pracowników, bo nie obowiązuje karta nauczyciela. Pracownicy pracują 40h/tydzień a nie 20 jak w karcie jest ustawowo zapisane. Płaci im za ile zgodzą się pracować, pensja nie jest narzucona odgórnie. Państwo i gmina nie ma wysokich kosztów początkowych. Wszystko jest scedowane na przedsiębiorcę. Ale musi na tym zarabiać. Więc jak dostanie subsydium na dzieci i pensje wyliczone wg państwowych standardów, to się może zepnie, a jeśli nawet rodzice dopłacą 500 na miesiąc to się im nic nie stanie, bo dostają 800 na dziecko, nie na własne potrzeby. Ja swoje w dużej części wychowałem bez tych dodatków i żyję. Ale ja nie z tych co cały czas krzyczą, że mi się coś za darmo należy. Więc Piotrku jak nie masz o czymś pojęcia to nie pisz, ja ci nie mówię jak jeździć na tyczkach, tylko dlatego bo widziałem parę treningów syna i oglądnąłem parę zawodów w eurosporcie. Pozdro
-
Wujot, mnie cieszy, że w końcu zaczynają pociągać do odpowiedzialności poprzedników personalnie. Może zakrawa to na show, cyrk etc. ale coś się zaczęło dziać, bo każda - nie ważne jaka władza zamiatała wszystko pod dywan. Każdy bał się cokolwiek zrobić ... bo może w przyszłości być w opozycji i co wtedy? Bo to co się działo, aż raziło w oczy. Zdaję sobie sprawę, że nie da się tego całkowicie wyeliminować, każda władza zawsze borykała się z korupcją i układami. PiS niestety wszedł na wyżyny bezczelnego złodziejstwa. pozdro
-
A w PL na odwrót, z każdym rokiem coraz lepiej, ale tempo zmian wolne - podobnie jak u Ciebie 😉. pozdro
-
Nie wiem czy o tym samym myślimy, chodzi o szarą strefę? Ja jestem przeciwnikiem dawania czegokolwiek w formie pieniędzy. A tym bardziej bezrobotnym. Nie każdy może być przedsiębiorcą. Jak do wszystkiego trzeba mieć predyspozycje. Prowadzenie biznesu to upadki i wzloty. Trzeba podjąć ryzyko i być pewnym, że to co się chce robić na pewno się uda. Jeśli ktoś jest bezrobotnym, to nie nadaje się na pracownika, a nie daj Boże na przedsiębiorcę. Oczywiście są wyjątki, ale generalnie to tak jest zazwyczaj. Ludzie muszą sami sobie radzić, a Państwo im w tym nie przeszkadzać. Na dzień dzisiejszy to w PL jest bardzo niskie bezrobocie, chyba coś ok 5%. Jest sezon , więc nie do końca jest to wartość rzeczywista. Ale generalnie jest niskie, na tle innych krajów europejskich. Może pomoc i współfinansowanie w jakiejś innej formie. Startupów czy coś w tym stylu. Nie wiem. Nie na zasadzie easy come, easy go. pozdro
-
Tu się grubo mylisz. Wystarczy wprowadzić regulacje, że np. opłata dotowana nie może być większa niż dotacja +30% jej wartości, bo inaczej nie ma dotacji. Proste. A co to da? będą przedszkola kombinowane, część dzieci z a część bez (jak ktoś ma i będzie chętny zapłacić - to zapłaci nawet i 3 tys./miesiąc) jak ma i zarabia, że go na to stać. Ważne, aby tych miejsc było dostatecznie dużo. Powiem więcej, dać te pieniądze firmom, które organizują same przedszkola dla swoich pracowników, aby ich zatrzymać w firmie. Scedować koszty na mniejsze jednostki, które tym będą lepiej zarządzać, zrobią to szybciej niż państwowa machina. Poza tym rynek musi być elastyczny. Prywatny sektor zawsze dobrze sobie radził. Małe statki są zwrotne, duży kolos zanim zmieni kurs ...... Nie wracaj z sentymentem, do tego co już było. Napierdolimy tylko kolejnych długów za które finalnie zapłacimy Ty i ja. A miliardy zarobią nieliczni, którzy na Państwowych stołkach będą to nadzorować. Ale kogo to obchodzi ile mam mieszkań i dlaczego mam płacić za zakup kolejnego? Dlaczego mam być piętnowany jakimś nowym popierdolonym podatkiem? Tego nie rozumiem. Bo chcę i mogę mieć 10 mieszkań, 20 samochodów, jacht i helikopter? Rozwiązanie jest banalne - skąd wziąłeś na to pieniądze? Trzeba to udowodnić. Córka pracuje dla powiedzmy skandynawskiego banku i tym się zajmuje. Kontroluje przepływ pieniędzy przez konta klientów. Wszelkie podejrzane operacje są sprawdzane, właściciele kont zobligowani są do składania wyjaśnień skąd taki przelew, tak duża wpłata etc. Jeśli nie wyjaśnią pochodzenia niejasnych wg. banku wpływów momentalnie blokują konto. Po nitce do kłębka. Zaraz zniknie szara strefa, pisze o firmach ukrywających swoje dochody. Bryluje tutaj sektor usługowy działający na rzecz osób prywatnych. Nawet śmiem twierdzić, że spora grupa bezrobotnych jest w nim zatrudniona. Kumpel co robił mi płot na działce to się ucieszył jak chciałem fakturę na robotę, bo się żalił, że ciężko o jakąś umowę z osobą prywatną na robotę, a musi mieć jakąś podkładkę do opodatkowania. Wykazuje 6 tys. miesięcznie dochodu - przyjechał nowym Fordem Raptorem z salonu. Takich firm jest masa. pozdro
-
Bo my jesteśmy mało istotna grupą wyborczą. Na końcu łańcucha pokarmowego. pozdro
-
A Ty Janku mocno się postarzałeś od zeszłego roku? pozdro
-
Cze A u nas taka historia po nocnych opadach, leżaki, kocyk i piwko by się przydało 🙂. Molo ma i ja. Nie tylko Sopot. pozdro
-
Panie Szymonie, z perspektywy pracodawcy na dzień dzisiejszy - oczywiście w mieście - bycie bezrobotnym - to wybór człowieka. Ktoś, kto chce pracować - to tę pracę znajdzie, mniej lub więcej płatną, bo rąk do pracy brakuje. Wspomniałem o przedszkolach/żłobkach w kontekście ostatnio zatrudnionego pracownika. Ma właśnie taki problem. 2-ka dzieci, Żona pracuje jako kosmetyczka, więc praktycznie 10.00-18.00 w pracy, a on 6.00-14.00 pędzi do domu, bo nie ma co z dziećmi zrobić. Na szczęście jest instytucja Teściowej. Do Państwowych się nie dostały, bo w Krakowie z tym straszny problem, a prywatne są okropnie drogie. Z dotacjami do zakupu mieszkania to mam takie zdanie jak Wy, pewnie jak większość. Ludziom trzeba dać możliwość mieszkania, a jego posiadanie niech będzie jednak czymś powiedzmy luksusowym. Kumpel ma w Niemczech 2 kamienice w sumie, 12 mieszkań. Wynajmuje to gminie. Oni tym dysponują, remontują etc. Otrzymuje mniejsze pieniądze niż na wolnym rynku i to sporo, ale ma to gdzieś, bo ma długoterminową umowę i nic go nie interesuje. Taki system tanich mieszkań na wynajem dla każdego , oczywiście szeroko dostępny będzie miał ogromny wpływ na ceny mieszkań. Mieszkania znajdą się szybko, bo sami developerzy je postawią. Bo nie będą budować sami dla siebie. Opłata abonamentowa, chociaż niższa, nawet sporo i tak w perspektywie czasowej wyjdzie dużo korzystniej niż jednorazowa sprzedaż. Ceny mieszkań samoistnie spadną do realnego poziomu, a będą to kupować ludzie, którzy chcą i mogą sobie na to pozwolić, bo np. chcą większe i mieć swoje mieszkanie. Przyjąć tylko dość wysokie kryterium dochodowe i pilnować opłat czynszowych, a to będzie działać i mieszkania będą rotować. Grunt to pomysł. W Krk jest spółdzielnia która buduje mieszkania, własnościowe. Ja kupiłem u nich 4. Pomysł prosty. Budują osiedla, a jako tak de facto organizacja non profit nie mogą na tym zarabiać (personel i prezesi oczywiście biorą odpowiednie pensje), buduje w przyzwoitym standardzie oraz po bożemu, czyli place zabaw, boiska, deptaki i jest dużo przestrzeni i po sprzedaży (to jedyne mieszkania, za które po finalnym opomiarowaniu i rozliczeniu budowy dostałem zwrot pieniędzy. Następnie proponują obsługę całościowa obiektów oraz otaczającej infrastruktury. Żaden z bloków nie zawiązał niezależnej wspólnoty mieszkaniowej. Proste i skuteczne. Generalnie to w miastach jest z tym największy problem. Dotacje muszą mieć jakiś wymiar społeczny, do czegoś motywować na zasadzie kija i marchewki. Nie że by dać, by coś dać. pozdro
-
Tu się z Tobą zgadzam, a propos dotacji, jeśli ma być to na wszelkiego typu rowery - jak coś. Dotacje nie uważam za jakiś głupi pomysł, jeśli trafiają do szerszej grupy społeczeństwa. Np. Dotacja/dopłata do dzieci na pobyt w żłobku/przedszkolu itp. Co do podatków o czym pisał Śpiochu - to jestem zdania że powinny być jasne i przejrzyste oraz stałe (nie progresywne) niezależne od dochodów, tak samo wszelkiego rodzaju składki. Bez żadnych uprzywilejowanych grup. Jak obecny pomysł zwolnienia z podatku osób do 26 roku życia - co dla większości zainteresowanych nie ma większego znaczenia, populizm jest a tracą na tym gminy/miasta. Fajnie się rozdaje z Wiejskiej nie swoje pieniądze. W tworzeniu skomplikowanych systemów prawnych to jesteśmy mistrzami. pozdro
-
Przecież jeden z Kolegów w temacie pasje wrzuca fajne zdjęcia ze swoich spływów, a przecież nie jest to kurwa spływ na Rafa Ortiz czy Nouria Newman tylko popirdółka w PL. Lajkujesz, jesteś zainteresowany, komentujesz? Zwróciłeś uwagę Włodkowi że nie ląduje na Marsie tylko tapla się w potoku i nie ma czego oglądać? proszę Cię, przestań, Twoje argumenty do mnie nie przemawiają. pozdro
-
Dzięki, pewnie się wybiorę, czekam na dotację na drugiego elektryka 😀. A tak poza tym co o tym sądzicie? Moim zdaniem dotowanie analogów miałoby sens, jednak z drugiej strony patrząc, to elektryki sporo osób zachęciły do jakiejkolwiek aktywności. pozdro
-
Piotrek, wyjąłeś mi to z ust, w bardzo podobnym tonie zacząłem pisać do Tadka a propos Mitka jak również Ciebie. Ale się przypadkowo skasowało. Wiem, że lubisz góry, trochę w nich spędziłeś czasu i masz o tym pojęcie. Jak również wiem, że potrafisz jeździć nieźle na nartach, bo potwierdzają to inni „żywi” forumowicze. Uczciwie piszesz o rowerach, że jesteś na początku, ale wiem, że jesteś ambitny i starasz się podnosić swoje umiejętności jazdy terenowej. Ale z taką formą jazdy, podobnie jak z narciarstwem jest trudniej, ponieważ jest dużo słabiej dostępna na co dzień. Mitek robi to co ma w najbliżej zasięgu, czyli jazda długodystansowa. Ja chyba jestem w nieco lepsze sytuacji jeśli chodzi o mtb niż Ty, bo jednak Kraków i najbliższa okolica jest mocno pagórkowata. Ja najbliższe single i to wcale nie takie złe mam w odległości od domu z 15-20 min jazdy rowerem. Lasek Wolski. Btw, to miejsce niestety nie obsługuje telefonów, jak chciałbyś pojeździć na navi apce on line, to zapomnij. Nie wiem o co kaman, wjeżdżasz i koniec, brak zasięgu. Natomiast rowerowa działa. Pozdro
-
Mitek, ale nie chodzi o to abyś mi specjalnie wrzucał na priv zdjęcia, ale byłoby miło jakbyś wszystkim nieco przybliżył ciekawe miejsca w Twojej okolicy. Przy Twoim zasięgu to jest gdzie jeździć. Jak choćby ostatnio wspomniałeś Warszawa - widok z czterech stron. Sporo rowerujesz i nie pinkol, że w Warszawie i okolicach nie ma gdzie jeździć i nie ma fajnych miejsc. Nikt od Ciebie nie wymaga zdjęć na poziomie Annie Lebovitz. Widok na Warszawę to chyba nie naruszy Twojej prywatności. Coś co dla Ciebie jest zwyczajne, dla mnie i wielu innych już nie, a wręcz ciekawe, jak choćby ostatnia fotka, która sprawia że chętnie bym tam się wybrał. Po co mam grzebać w sieci, skoro Ty i inni podadzą mi gotowy pomysł na wycieczkę na tacy. W dobie internetu niestety pewne fakty wymagają potwierdzenia, aby oddzielić ziarna od plew. Zbyt dużo jest alter-ego i fikcyjnych kreacji. Jak w sądzie, słowo, słowem ale twardy dowód mile widziany. Obracamy się w wirtualnym świecie i tak naprawdę to się nie znamy, w realu jest inaczej. pozdro
-
Mario, mam nadzieję że jako całość, nie tylko fragment wspominający Kolegę Stara. Wiem, że macie się ku sobie😉. pozdro
-
Piotrek, jeżdżę na navi rowerowej i akurat czas jazdy jest mierzony bardzo dokładnie. Każde zatrzymanie i wznowienie jest wyraźnie sygnalizowane dźwiękiem. Jest zwłoka po zatrzymaniu jaki przy ruszeniu. Zapobiega to zjawiskom o których piszesz. Z mojego doświadczenia nie włączyła się lub odwrotnie przypadkowo. Kolega jeździ enduro i to on właśnie mi ją polecił. Co do innych pomiarów, dystans i prędkość - to nie wiem, ale licznik w stosunku do analogowego i moim zdaniem dobrze skalibrowanego ma zwłokę, a i zaniża (bądź analog zawyża) prędkość. Świadczy to niskiej częstotliwości próbkowania GPS. Pewnie poniekąd ma to wpływ na trasę. Co do średnich to oczywiście masz rację, pomyliłem dystans albo coś mnie przytrzymało. W Zwardoniu z Piotrkiem i Anią średnia netto wyszła ok 13km, dystans i czas bardzo podobnie na 40 km odcinku. Raz było pchane i raz wleczone, bo się nie dało przejechać. Ale drogi dobre, sucho. Zjazdy szybkie i relatywnie proste, strome podjazdy. Ja nawet się nie wygłupiałem i jechałem na elektryku, bo pewnie bym ducha przy nich wyzionął. Jechałem na eco i praktycznie nic z baterii nie zeszło. A tak trzymałem tempo Piotrka, ale wcale lekko nie było i lało się po dupie. Na ➕ ja dałem radę a Piotrek jechał swoim tempem i się nie wkurwiał. Ania wolniej ale wszystko wyjechała i zjechała. Mocna babka. Przewyższenie 1300 m. Na tym dystansie. pozdro
-
Ale przecież jest oczywiste, bo dochodzi parametr przewyższenia w górach, który na nizinach nie występuje, lub występuje w bardzo małych wartościach. Niemniej jednak można nawet na płaskim trafić na bardzo ciężkie i wymagające warunki, ale niestety w górach albo jest tylko stromo, albo jest stromo i trudno. I nie ważne czasami czy to podjazd czy wjazd. Jednak sam czas netto i wartość średnia dużo więcej mi powie o terenie i warunkach jakie panowały, niż czas łączny, Piotrek być może musi więcej pić, odpoczywać, jeść etc. niż ja. Średnia wartość poruszania się na poziomie 10 km/h (owe 3h 30km) mówi tyle, że musiało być dość trudno, lub bardzo trudno. To pętla i z wykresu możemy dla uproszczenia założyć, że podjazdów i zjazdów było tyle samo i były o podobnym nachyleniu. Więc średnia wartość podjazdu 5km/h a zarazem średnia prędkość zjazdów 15km/h - także dla uproszczenia, mówi coś o trasie i warunkach na nich panujących. Bo jazda z prędkością 5km/h to jazda na granicy wypierdolenia się, albo trochę jazdy i trochę pchania, a zjazdy o wartości średniej 15km/h to zjazdy w dużej mierze na hamulcu. Ale na tej podstawie przecież nie oceniałbym Piotrka. Jedynie jeśli razem pojedziemy w tych samych warunkach, wówczas coś mogę o jego umiejętnościach, sile etc. powiedzieć. Przede wszystkim muszę to przejechać sam osobiście aby mieć jakiekolwiek zdanie o skali trudności trasy. Może być to opinia któregoś z kolegów, np. Cheertan z którym jeździłem i wiem co potrafi. Opinia Mitka dla mnie jest wiążąca i wiarygodna jeśli chodzi o jazdę długodystansową, bo ten fakt jest potwierdzony dowodami w postaci startów takich zawodach. Zdaję sobie sprawę, że jazda górach to zupełnie co innego niż plaskacze. A Śpiochu, to póki co, to dla mnie wirtualny kolega do dyskusji na forum. Może kiedyś się to zmieni. pozdro
-
Mitek, ale jeździsz na tyle często i dużo, że jak raz w sezonie zrobisz 4 zdjęcia z wszystkich stron na Wawę to Twój rowerowy świat się nie zawali, szczególnie jak zrobisz to dla znajomych. Zajmie Ci to 5 minut. Przecież to pryszcz z globalnego czasu, który spędzasz na rowerze. Tadeuszu drogi, Nie jeżdżę dla Was tylko dla siebie i dla mnie ten sposób gromadzenia informacji, parametrów dla mnie istotnych jest wygodne. Nie jestem wirtualnym tworem i nie musze nic udawać i pompować, nawet nie czuję takiej potrzeby. Większość tras rowerowych w mojej okolicy to drogi asfaltowe/utwardzone - co najwyżej szutrowe, leśne ścieżki czyli dobre. Teren lekko pagórkowaty i parametr przewyższenia jest mało istotny o czym wspominał Piotrek, bo jednak jest to parametr wpływający na poziom trudności tras górskich. Ja o tym nie wspominam, bo nie ma o czym, wartości są tak niskie, że pomijalne. Parametr średniej prędkości pozwala oszacować i zaplanować dłuższe trasy aby w podobnym terenie nie przecenić swoich możliwości lub ich nie doszacować (to pół biedy, bo trip będzie krótszy, gorzej jak się zostanie w ciemnej dupie) . A w przypadku np. Mitka, to planowanie dystansów 500-1000km bez znajomości tego parametru jest chyba niemożliwe. Ja nie jeżdżę na maksa, tylko staram się wydłużać dystans poprzez utwardzanie dupska i szukaniem jazdy pozwalającej przejechać jak najdłuższy odcinek bez odcięcia tlenu w sprawnym tempie. Na dłuższych odcinkach łatwiej jest skrócić czasy odpoczynku niż podkręcić tępo choćby przez gorsze, nieprzewidziane warunki lub ogólne zmęczenie. Człowiek to nie samochód. Czas brutto jest ważny w tym przypadku w czasie zawodów, bo to Cię ustawia w szeregu, niestety nic Ci on nie mówi o Tobie. Jeśli wszystko idzie gładko to pewnie tak, ale jeśli np. zawodnik miał awarię/kraksę i przyjechał w końcu stawki, to przecież nie może go zjebać trener, że chujowo jechał bo ma słaby czas i zamyka tabelę. Ocenę wystawi na podstawie czasu netto i może się okazać, że gdyby nie awaria lub inne zrządzenie losu byłby najlepszy w stawce. Dostanie pochwałę a nie zjebkę. Prędkość średnia dość często jest wykorzystywana. Choćby jadąc na google mapy, a korzystasz, wszelkie estymacje czasu podróży aplikacja aby mogła to wyliczyć wykorzystuje ten parametr. Przerwy doliczyć musisz sobie sam, bo googl nie wie ile razy się po drodze zatrzymasz, bo akurat masz sraczkę czy musisz zatankować, czy rozkraczył Ci się samochód i czy masz akurat ochotę na obiad czy fotkę. Nie wie też czy jesteś sprawnym kierowcą, czy zawalidrogą. Koryguje to na bieżąco z Twojej m.in. średniej prędkości na danym odcinku a także innych użytkowników aplikacji, którzy nota bene z Tobą nie mają nic wspólnego. Sam się chwalisz fotami z Paska i średnim spalaniem na poziomie 6 l/100km jadąc z jakąś tam średnią prędkością. Nie wspominasz nic ile ta podróż Ci zajęła, bo to uważasz za mało ważna informację - ważne że Pasior mało spalił i jest oszczędny. pozdro 4all
-
A dla Ciebie czas jest ważny w jeździe na rowerze? pozdro ps. Michał Topór robi takie tematy że jadąc jego śladem to pewnie 90% byłoby prowadzenie roweru i nawet nie wiem czy to byłoby możliwe. Więc trochę bez sensu przytoczyłeś czołowego zawodnika w PL.
-
Nie z aplikacji, a z nawigacji rowerowej, chociaż część pewnie używa aplikacji. Masz podany czas faktycznej jazdy i z tego średnią i czas łączny. Jak jadę na rower, jako amator, to przecież łączny czas mnie nie interesuje, bo przecież jak będą zawody kajakarskie na Kolnej to naturalnie przystanę i popatrzę z chęcią. A w knajpie jak spotkam kolegę to mu nie powiem spierdalaj, bo mi czas leci. No i nie klepię cały czas tej samej trasy, bez przystanków żeby łączny czas mi coś mówił. Tak jak dla Ciebie jest mało istotne ile spędziłeś czasu na rowerze i ile miałeś przerw na picie. Ważniejsze jak była trudna trasa i jak sobie na niej poradziłeś. Czy wszystko udało się wyjechać i zjechać. Dla mnie jakimś miarodajnym źródłem jest właśnie czas Netto z jazdy oprócz moich osobistych odczuć, które często nie mają pokrycia w rzeczywistości. Mitek, Ty zwolennik praktyki tak mocno zaczynasz teoretyzować? Brać dupę w troki i sprawdzić na żywym organiźmie. Navi masz na Stravie jesteś, wrzucić screena i wszystko będzie jasne. pozdro