-
Liczba zawartości
5 031 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
199
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Piotrek Masa zawsze ma znaczenie, jednakże masz rację co jej udziału w zależności co i gdzie się jeździ. Ma mniej lub bardziej istotny wpływ w zależności od wartości. Nawet w Twoim przypadku odchudzenie roweru o 100g nie ma większego znaczenia, 3-5kg globalnie już tak. Podobnie jest w jeździe po płaskim. To tak jak samochód, pusty jest w miarę dynamiczny i oszczędny, załadowany traci i oba te walory. Ale człowiek to nie koń mechaniczny, niestety się męczy, siła słabnie i "paliwo' z baku ubywa. Ma jedną zasadnicza przewagę, z upływem czasu jego moc i zasięg wzrasta w przeciwieństwie do samochodu. pozdro
-
Cze Jego wyniki budzą szacunek, zachowanie niesmak. 34s. Jak na zawodowca to burak. pozdro
-
Mitek Ale czego nie rozumiesz? Przecież nie rozmawiamy o rowerach szosowych, tylko gravelach. Szosy służą do jazdy po asfaltowych nawierzchniach, mają bardzo cienkie opony i wysokie ciśnienie w kołach. Opony bezdętkowe są wykonane z lepszej i twardszej gumy i to właśnie na nich jest możliwa jazda w zależności od szerokości na znacznie niższym ciśnieniu. Gravel to rower stworzony do szerokorozumianej turystyki rowerowej długodystansowej po nawierzchniach twardych z możliwościami jazdy w terenie. Ma być relatywnie szybki oraz wygodny na tyle, na ile to możliwe ze sporymi możliwościami transportowymi. Wszelkie materiały, konstrukcja w rowerze (bez amortyzacji) tylko nieznacznie poprawiają komfort jazdy. Jedynym elastycznym elementem w tych rowerach jest opona, która ma odczuwalny wpływ na przenoszenie drgań z podłoża na rowerzystę. To nie jest rower do ścigania się. To konstrukcja stricte dla amatorów i ma być komfortowy na ile to możliwe. Wszelkie zawody są raczej formą promocji tego typu konstrukcji. Nie będę krytykował Andrzeja, u niego się sprawdza to rozwiązanie, mnie to nie potrzebne bo mam rower z pełną amortyzacją. Praca na rowerze jest przecież oczywistością, też tego nie rozumiem, a jeśli w rowerze konstrukcja i komponenty pozwalają na wyeliminowanie nie potrzebnej pracy, to chyba dobrze, zważywszy na fakt iż to rower długodystansowy. Nie widzę sensu jazdy na stojąco po tłuczniu i innych wertepach przez 100-200 km, skoro można na nim siedzieć w akceptowalnych warunkach. pozdro
-
Przecież to Witek. Nie poznajesz? pozdro
-
Na lepsze pochłanianie drgań ma wpływ konstrukcja , opony a także materiał z którego są wykonane komponenty. Sama możliwość zastosowania opon bezdętkowych jazda na niższym ciśnieniu wydatnie poprawia komfort (to jest bardzo odczuwalne nawet na moim rowerze z pełną amortyzacją), a najlepszym materiałem tłumiącym drgania, jest ... stal cieniowana. Niestety jest to bardzo drogie rozwiązanie, wbrew pozorom. Na szosie nie jeździłem nigdy, no - na kolarce będąc dzieckiem. Nie powiem gdzie to przeczytałem bo będziesz wszystko wiedział. A jak zapytasz, to Ci odpisze 😉. Fragment z oryginału. "Nie powinno być niczym nadzwyczajnym przy oponie o szerokości 40 mm zejście do wartości poniżej 2 barów. Dzięki temu zyskuje się niebywały komfort tłumienia nierówności, którego nie zapewni żaden inny wynalazek." pozdro
-
Dla mnie było za niskie, ale szybkość roweru i pozycja wygodna, bardzo, jak dla mnie. Jedynie kwestia przyzwyczajenia to obsługa biegów zmienianych klamką hamulca. Rower zadziwiająco mało drgań przenosi jak na konstrukcje bez amortyzacji. Część to zasługa geometrii, a część to zasługa opon. pozdro
-
Mam, ale tylko podstawową ilość za free. Generalnie to wykorzystuję tylko do przesyłania plików. 5GB w moim wypadku to wystarczająca ilośc aby przesłać praktycznie wszystko co potrzebuję. Nigdy mi nie zabrakło miejsca. Miałem na potrzeby domowe 200gb dla rodziny, ale zrezygnowałem, bo zapchała to Żona z synem w pół roku. Poza tym jestem przeciwnikiem opłat abonamentowych. Bo często się coś płaci zupełnie niepotrzebnie. Ponadto mam dość sporo ważnych rzeczy i wolę je mieć u siebie na kompie, a i tak są zdublowane na naszym wewnętrznym serwerze. pozdro
-
Marek, w przypadku Maca - teraz to nie wiem, ale wcześniej to wybór był i konfiguracja była bardzo prosta w przeciwieństwie do PC-ta. Mogłeś wybrać, większy dysk, większa pamięć, mocniejszy procesor lub większy, czy mniejszy monitor. Teraz sprawdzałem iMac-a. 3 procesory do wyboru (o różnej mocy obliczeniowej) + wielkość pamięci + pojemność dysku. Już tylko jest jeden rozmiar monitora, ale kolorek sobie można wybrać. To jest dla mnie proste. Jedynie z czego zrezygnuję - to Dysk 2T, wystarczy mi 1T. Teraz taki mam i jest w połowie pusty. Do biura potrzebuję komputer stacjonarny typu AiO, żeby roboty nie nosić do domu jak w przypadku laptopa. Ponadto ma duuuużo więcej zalet od PC-ta, windowsa mogę zainstalować na maszynie wirtualnej i się nie martwić że przywlecze z sieci jakiegoś Hiv-a. Nie ma jakichś instalacji, reinstalacji, deinstalacji, aktualizacji i Bóg wie jeszcze czego. System co roku jest nowy i darmowy. Taki komputer to w konfiguratorze 13 klocków. Niby dużo. Ale jak policzę kolejne 13 lat bezawaryjnej pracy to mnie wychodzi 69,00 netto!!!!/miesiąc. Powiem tak - Chuj nie wynik za cenę spokoju, więcej płacę za kablówkę, której i tak nie oglądam. pozdro
-
Cze To fakt, nigdy nie stwierdziłeś, że masz najlepszy rower, co najwyżej że jest wystarczający dla Ciebie. A też chciałbym, aby dyskusje były "przekomarzaniem" a nie otwarta wojną. Mnie osobiście bardzo ciekawi, na co ewentualnie się zdecydujesz. Czy tak jak zawsze twierdzisz "zaufasz specjaliście" (przy okazji twórcą MTB jest Specialized), czy jednak bazując na bagażu swoich doświadczeń zakwestionujesz jego wybór. Choćby wybór napędu, pomijam fakt dostawcy osprzętu (osobiście uważam, że Shimano jednak jest lepsze niż SRAM, bardziej niezawodne), to jaki? Z mojego punktu widzenia 1x11/12 to najgorsza opcja dla Ciebie. Niby teoretycznie najprostszy i najtańszy w utrzymaniu, to jednak w jeździe długodystansowej to chyba nienajlepszy wybór. Mam 3x10 i 1x12 i w jeździe po pagórkach faktycznie jednotarczowy jest lepszy, zakres jest taki jak w 3x10 ale mieszanie na podjazdach jest dużo łatwiejsze (bo go nie ma, ja chyba nawet 4 biegi mogę naraz zrzucić) i nawet jest dobrze zestopniowany (tak na mój gust i odczucie, to dół jest bardziej terenowy, a góra bardziej do szybkiej jazdy, bo mniej więcej w połowie ja odczuwam sporą różnicę między zestopniowaniem biegów), ale nie tak dobrze i płynnie jak 3x10, co oczywiście w podjazdach mi przeszkadzało jak trzeba było w dość dużym zakresie jechać. Wbijając się w Twoje buty jednak wybrałbym 2x10 lub nawet 2x11, bo jednak lepsze stopniowanie (takich dystansów jak Ty nie pokonuję, ale z tego co jeżdżę to staram się dopasować obciążenie, kadencję oraz prędkość do takiego limitu, aby mógł płynnie przejechać dłuższy dystans jak najlepszym tempem) a i jest jakaś alternatywa w przypadku awarii napędu (np. wytarte zęby w jakiejś zębatce), zawsze można coś dopasować bo jest więcej możliwości kombinacji. Ciekaw jestem Twojego zdania. Może się wywiązać ciekawa dyskusja. Co ma sens, a co jest zbędne w zależności co jeździmy zazwyczaj. pozdro
-
Maras, specjalnie przytoczyłem Defendera, bo jako jedyny do końca produkcji w 2016 (teraz już jest to zupełnie nowy samochód) od 1983 roku był produkowany w niezmienionej praktycznie formie. Była to prawdziwa niezniszczalna terenówka. Jak się szacuje 75% wyprodukowanych defenderów jeździ do dnia dzisiejszego. pozdro
-
Mitek, nie wziąłeś jednego pod uwagę w porównaniu cen rowerów kiedyś - dzisiaj, a mianowicie postępu technicznego. Mój to taki bardzo dobry średniak, ze wskazaniem na raczej lepszy niż gorszy - w tamtych czasach. Przy postępie technicznym jaki ma miejsce na przestrzeni tych 10 lat i jego wówczas realna kategoria spadła w dzisiejszych czasach do kategorii roweru podstawowego, mimo iż część elementów jest wymieniona na nowsze, bo w starym typie już nie występują, to generalnie rowery poszły konstrukcyjnie i technologicznie bardzo do przodu. W firmie pracujemy na Mac-ach, ja mam wersje late 2013, wówczas był to absolutny top jeśli chodzi o ten model, mogłem wówczas wybrać tylko większy ekran. Miał wszystkie nowinki, bo w elektronice postęp następuje z dnia na dzień, a nie z roku na rok. Komputer mi służy bezawaryjnie już 11 lat, pracuję na nim równocześnie na 2-óch systemach (OS i syfny Windows - bo muszę), mam podpięte 2 dodatkowe monitory do niego - bo potrzebuję. Niestety jest do zmiany, bo już jest za słaby, mimo iż jego parametry nawet dzisiaj nie wyglądają najgorzej, to wszelkie aktualizacje programowe wymagają coraz to szybszych komputerów. Komputer zaczyna nieprzyzwoicie mulić. Sprzęt o tych parametrach dzisiaj jest tylko przeciętnym komputerem, a nawet rzekłbym poniżej przeciętnej. Wtedy to najnowsza technologia. Teraz odpowiednikiem technologicznym byłby najwyższy dostępny model - a droższy pewnie dwukrotnie, albo i więcej. Bo i-7 czterordzeniowy, 16gb ram DDR3 i dysk SSD 128 + standardowy 1T (wówczas się to nazywało fusion drive - ssd było bardzo drogie i w takich wielkościach niedostępne) to był jeden z najszybszych ogólnie dostępnych modeli na rynku. Ja uważam, że to był bardzo dobry zakup, chociaż było drogo, a nawet bardzo. Ale to komputer do pracy, więc zależało mi na "wyprzedzeniu" epoki aby móc na nim jak najdłużej pracować. Jeśli będzie pracował solo bez drugiego systemu, to jeszcze trochę posłuży, ale już komuś innemu. Niestety najnowszego systemu IOS nie jest wstanie przyjąć, PESEL go nie puszcza 😉. Generalnie to obrazuje mój pogląd na zakupy i ich "jakość". Jak trzeba - to nie oszczędzam, ale generalnie, to staram się robić przemyślane i racjonalne z mojego punktu widzenia zakupy. Stąd też mój punkt widzenie a'propos Twojego planowanego (bo coś tam wspomniałeś) zakupu nowej maszyny, może warto coś zmienić - bo jest sporo możliwości, na rowerze jeździsz bardzo dużo i jest czymś więcej niż chwilową zachcianką, czy okazyjnym przyjemnym zapychaczem wolnego czasu i na moje oko, to kolejne przejechanie Pomorskiej, żeby przejechać już Cie nie interesuje, tym razem chcesz osiągnąć "dobry" wynik. Tadej w TDF startując na MTB też by zamykał peleton, chociaż jest zajebistym kolarzem. pozdro
-
Mitek, ten wyścig był i jest specyficzny do dzisiaj. 50km odcinek kocich łbów wymagał modyfikacji sprzętu aby to przeżył. Moim zdaniem pochodną szosy jest przełaj, a grawel to dość nowa konstrukcja, gdyby nie rozwój techniczny rowerów mtb nie zostały by stworzenie w takiej formie jak jest teraz. Byłaby to jedynie modyfikacja rowerów przełajowych. Jednak mimo podobieństw wizualnych - rower ma całkiem inną geometrię niż szosa. Od wynalezienia opony pneumatycznej do momentu powstania pierwszych MTB minęło 100lat. Tak naprawdę ten fakt zainicjował niesamowity postęp w budowaniu rowerów. W latach 80-tych powstał pierwszy MTB, w latach 90-tych wprowadzono pierwsze amortyzatory przednie a dopiero w ok. 2000 rowery z zawieszeniem full. Nasze "proste" mtb - w momencie zakupu nie były takie proste. O ile pamiętam Mój Cube był to dość wysoki model HT wówczas, Twój pewnie podobnie. Cena 2850 (mój chyba koło trójki z haczykiem kosztował) na dzień dzisiejszy po uwzględnieniu wzrostu cen to wartość między 7-9 tys. Za tą kwotę nawet dzisiaj można kupić bardzo dobry rower, a nie podstawowy model. Ja jak kupowałem to absolutną nowością były koła 27,5 i takie mam, choć chwile później weszły 29. Było rok 2013/14 o ile pamięć mnie nie myli. Szosa czy przełaj to rowery stricte do ścigania się. Powstała szosa endurance jako rower dalekiego zasięgu dla amatorów. Obecny gravel to zlepek szosy endurance i rowera mtb. Kierownica zapożyczona z szosy do dowód na to, że jest to rower przeznaczony na długie trasy, bo jednak jej kształt jest bardziej dostosowany do budowy anatomicznej człowieka. A wrzutka zdjęcia Treka z prostą kierą, świadczy o tym, że te rowery chcą coraz to mocniej wjeżdżać w trudny teren. pozdro
-
Tak, pewnie masz rację, ale w porównaniu np do typowej terenówki jak Defender - to był samochód luksusowo wykończony 😉. Poniekąd nadawał się do codziennego użytku, jako terenówka jak i samochód rodzinny. pozdro ps. Samochody amerykańskie nigdy nie słynęły z jakości wykończenia.
-
Mario, tu oczywiście jest spór i Amerykanie roszczą sobie do tego prawo, jednak generalnie SUV to samochód o nadwozi samonośnym, a Jeep jest zbudowany na ramie. Można przyjąć że był protoplastą i pomysłodawcą obecnych suv-ów, jednak był to tylko dobrze wykończony samochód terenowy. Toyota stworzyła samochód na bazie Corolli. Przede wszystkim był to pierwszy samochód o nadwoziu samonośnym, który nic wspólnego nie miał z samochodami terenowymi, oprócz napędzanych 2 osi i wyglądem przypominał terenówkę. Nota bene chwilę później Toyota zaprezentowała model RAV4 EV o napędzie elektrycznym. Zasięg wówczas wynosił 190km. Samochód był praktycznie bezawaryjny. pozdro
-
Pierwszym suv-em była Toyota RAV4. pozdro
-
Maras, ale ja mam baterię lecz kupując nie skojarzyłem modelu Inverse. Mój ładuje podczas jazdy baterię. Był podejrzanie tani. A rzekomy silnik to prądnica. pozdro
-
Zabierzemy Wam rowery następnym razem, dla nas to nie problem. pozdro
-
Jest przecież Zwardoń, a Piotrek będzie jak nie jeden to drugi. Ja zabieram elektryka, na wszelki wypadek, żebyś mi czasami nie odjechał, po zakupie nowego sprzętu. Trzeba nie tylko przyjechać, ale również ...... zabrać rower 😉. Bo ostatnio byłeś i nie miałeś. pozdro
-
Ja bym tak szybko nie ferował wyroków, SUV-y też miały umrzeć śmiercią naturalną i miała być to chwilowa moda. Ale maja się dobrze na tyle, że sam stałeś się posiadaczem takiego i nota bene sobie go chwalisz. Jedynie samo nazwa Gravel jest nowinką, bo pierwowzory były już dawno - w połowie XX wieku (dużo szybciej niż powstał rower MTB - chyba koniec lat 70-tych ) z powodzeniem stosowane w wojsku, zastępujące oddziały konne. Pomysł odgrzebany w USA i stworzony na potrzeby tamtejszego rynku (znając życie podpatrzone i stworzone na bazie popularnych samoróbek). Maja masę dróg utwardzonych, jednak o nawierzchni zbyt wymagającej dla klasycznej szosy. Rowery dalekiego zasięgu w lekki teren i asfalty, szeroko wykorzystywane w bikepacking-u, który w Stanach jest bardzo popularny. Rower sporo się różni od szosy jak również od przełajowca, przede wszystkim jest długi i wyższy, co dodaje mu stabilności, a pozycja jest wyższa i bardziej wygodna. Rower do pokonywania długich dystansów w zróżnicowanym terenie. A dzięki geometrii rodem z MTB można się obyć bez przedniego amortyzatora i zamontować dość szerokie opony, nawet bezdętki, ale jest równie stabilny jak rowery górskie. No i zasadnicza cecha która go różni od mtb- jest bardzo szybki, a brak jakiekolwiek amortyzacji, sprawia że jest jeszcze prostszy. Szkoda że Mitek nawet nie rzucił "do przemyślenia". Bo z jego opisów - tego co robi na rowerze wynika, że to propozycja idealna na kolejne X lat. Mitek nie jest zdecydowana większością. Zdecydowana większość nie przejeżdża w ciągu 500 km i nie jeździ na nim nieomal codziennie. Z jego doświadczeniem i sprecyzowanymi celami do czego i gdzie się ten rower ma sprawdzać, zakup takiego samego roweru mija się z celem. pozdro
-
Tak, prawda, ale nie myślę tu o regulowaniu wszystkiego, raczej o szlakach mocno uczęszczanych i zatłoczonych. Niestety, elektryki spowodowały że rowerów i osób słabo jeżdżących będzie przybywać. Powtarzam ponownie, przeciw elektrykom nic nie mam, bo sam w sobie nie jest groźny. A pewne zachowania na szlakach powinny być standardem, ale niestety nie są i tutaj tkwi problem. pozdro
-
Wiesiek, gdzieś mi to mignęło, ale z gruntu rzeczy na szlakach współdzielonych, nie dedykowanych taka zasada powinna być stosowana. Dziwi mnie fakt, że tak trudno jest to uregulować i wprowadzić proste zasady jak choćby kodeks FIS na stokach. W pewnych obszarach to idzie tak kurwa opornie, a przecież to takie proste. Wiele obszarów turystycznych jest we władaniu lasów Państwowych i żeby nie dało się tego oznakować i uregulować, zważywszy na fakt, że LP to bardzo bogata firma i w jej kasie zostaje 98% kasy ze sprzedaży drewna. Parków narodowych jest nie aż tak dużo i niech je leśnicy wspomogą albo Państwo do spółki. Pojawiły się rowery w lasach, więc jest potrzeba, aby to uregulować. Kiedyś rowerzysta był ewenementem, ale czasy się zmieniły. Wprowadzić zasadę jak tylko chłopek - szlak pieszy, chłopek + rower szlak współdzielony - sam rower szlak rowerowy. A teraz jak zarządca ustali w regulaminie tak jest. Raz tak, a raz tak. Ponadto uważam, że ludzie, którzy chodzą po górach czy też jeżdżą po górach, lubią i szanują przyrodę to osoby raczej na poziomie i rozgarnięte. Zasada młodszy ustępuje starszemu miejsca, czy tez przepuszcza osoby podchodzące czy schodzące na przewężeniach, w górach nie jest niczym nienaturalnym, wręcz jest to normą. Jak wzajemne pozdrowienia na szlaku. Buractwo i syfiarzy oczywiście trzeba tępić. Miejsca nie zabraknie, nawet dla rowerów elektrycznych, bo nie uważam że jest coś złego, bo elektryk nie jest niebezpieczny - tylko kierowca. pozdro
-
Cze Przeczytałem wszystkie wpisy i trwa (jak to zwykle bywa) zażarta walka 😉, więc dorzucę swoje 5 groszy. Mitku, każda nowinka techniczna musi być zaaprobowana przez UCI i prawdopodobnie na takim rowerze nie można startować, bo przepisy na to nie pozwalają. Zerkając pobieżnie na przepisy, to nawet na przesunięcie siodełka przód-tył "ponad" normę aprobatę musi wyrazić UCI. Inaczej nie będziesz mógł na nim startować. Być może - a gravel to nowinka i dopiero to zaczyna się tworzyć jakieś przepisy ma i być może wspólne z rowerami szosowymi czy też przełajowymi. Są one inne niż np w rowerach MTB. A że gravel to pochodna szosy, to tak może póki co przez jakiś czas być. Przede wszystkim jest określona szerokość maksymalna która nie może przekraczać - bodajże 50 cm. Nawet wyczytałem, że UCI przejęło pieczę nad MŚ na .... trenażerach. Moim zdaniem, Twój światopogląd skutecznie blokuje Twoje możliwości. Już dawno dobiłeś do granic możliwości Twojego roweru, ale niestety wg. mnie tego nie zauważasz. Kupiłeś rower podstawowy, który x lat temu był bardzo dobry dla Ciebie, ale na dzień dzisiejszy Cię mocno ogranicza. Wyrobiłeś na nim siłę, wytrzymałość, dupsko utwardziłeś i pewne elementy technicznej jazdy nabyłeś. Nowy, lepszy, inny rower wbrew Twojej opinii nie będzie ułatwieniem, ale da Ci nowe możliwości i poszerzy spectrum tego, co i gdzie na rowerze można jeździć. Odnoszę nieodparte wrażenie, znamy się osobiście i jeździliśmy na nartach razem, że w narciarstwie analogicznie przespałeś prawdopodobnie czas, kiedy mogłeś nauczyć się jazdy ciętej sportowej na nartach taliowanych. Bo wiem, że miałeś takie możliwości, jesteś bardzo dobrym klasykiem i nauka nowoczesnej jazdy 20-30 lat temu przyszła by bardzo łatwo. Ale prawdopodobnie wydarzyło się to, co w przypadku rowerowania. Tylko krowa nie zmienia poglądów - tak to mogę skwitować. I nikt z nas Cie do niczego nie zmusza i nikt Ci nic nie wmawia. Ja czy Piotrek staramy się Ciebie przekonać, że można inaczej. Można na początek kupić narty z pianki w markecie i uczyć się na nich jeździć. Ale te narty są dobre tylko przez pewien okres. Jeśli w pewnym momencie nie wymienisz na sprzęt twardszy, o lepszej konstrukcji, to ograniczenia tego sprzętu skutecznie zablokują rozwój. Bo na twardych, czy wręcz zlodzonych stokach nie będą trzymać, słabo będą oddawać energię, będą po prostu za słabe aby się na nich dalej rozwijać. I nie wiem co byś robił, to będzie tylko rzeźba. Jesteś już na takim etapie, że słuszną decyzją będzie zakup dość mocno spersonalizowanego roweru, który Ci będzie służył przez lata. Oglądałem kiedyś filmik, jak 3 kumpli jechało gdzieś w Beskidach na szosach jakiś kosmiczny podjazd. Jeden z nich był czynnym zawodnikiem z czołówki PP w kolarstwie. Jako jedyny tego nie wyjechał, bo go porwali z domu i zabrał pierwszy lepszy rower. Oni, ale jednak amatorzy wyjechali, a było tak stromo, że trudno mu się szło w butach kolarskich, bo prowadził rower. Ale w żadnym razie im nie zarzucił, że poszli na łatwiznę, nie tłumaczył się zmęczeniem, tylko swoja głupotą, że nie sprawdził, gdzie jadą, a na zestawie napędowym, który miał zamontowany nie ma możliwości aby taką stromiznę wyjechać. Nawet on nie da rady. Po prostu się nie przygotował, bo miała być to "zwykłe" kółko z przyjaciółmi. Jeszcze słowo o szlakach w górach. To moim zdaniem ludzie którzy chodzą po górach, jeżdżą na rowerach (nie mówię o okazyjnych piechurach "szlakami" rodem z Krupówek) to osoby o wysokiej kulturze osobistej i tak jak wskazał Wujot, kto, gdzie może jeździć, spacerować wskazuje zarządca terenu w regulaminie. Jest możliwa symbioza rowerzystów i pieszych, w szczególności, że w wielu wypadkach tabliczka gościa z plecaczkiem informuje tylko, że na pewno ten szlak można pokonać pieszo. Jak ktoś się zapuści tam na rowerze i będzie go pchał na całej długości, to nie może mieć do nikogo pretensji, a jak przeszedł, to znak jest właściwy, bo da się go przejść piechotą. Piesi na szlakach mają bezwzględne pierwszeństwo. Nawet na szlaku oznaczonym jako rowerowy - o ile zarządca w regulaminie nie wskazał, że jest to wyłącznie szlak rowerowy i jest zakaz ruchu pieszego. Zwykle jest to informacja, że jest możliwy wyjazd rowerem. Jest to zazwyczyczaj opisane w regulaminie, a nieznajomość z niczego nie zwalnia. Ogólnie wyznaczonymi szlakami można poruszać się pieszo, rowerem, konno i .... kajakiem. Więc jak ktoś ma ochotę i potrzebę, a nie jest to zaznaczone w regulaminie może zjechać kajakiem szlakiem pieszym 😉. Wrzucony przez Śpiocha film nie wywołał u mnie takich emocji, bo ani dziewczyna nikogo nie spycha ze ścieżki, ani na nikogo nie krzyczy, czy też nadmiernie nie gestykuluje. To że ludzie ustępują, to raczej normalne zachowanie, jak ustępowanie pieszym na ścieżce rowerowej, którzy przechodzą po pasach bez oznakowania pionowego, które w świetle przepisów przejściami nie są. No chyba nikt z Was nie jedzie na oślep w pieszych. Tak samo zjeżdżając w zimie samochodem po zaśnieżonej drodze widząc samochód próbujący podjechać ustępujemy mu drogi. Dla mnie to jest naturalny odruch, jak zejście na bok widząc rowerzystę który zjeżdża, lub podjeżdża na szlaku. Wyłączam debili, którzy pędzą na złamanie karku wśród ludzi. Większość rowerzystów zwykle dziękuje za ten miły gest ze strony pieszego. No chyba tak to powinno działać. Jeśli ruch jest zabroniony, to nie ma o czym gadać. Można rower prowadzić, ale nie można na nim jechać. Koniec i kropka. Tu przykład takiego zapisu z regulaminu zarządcy terenu: "Na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego turystyka rowerowa dozwolona jest po drogach publicznych oraz (po wykupieniu opłaty wstępu na szlak) po oznakowanych trasach rowerowych. Z uwagi na bezpieczeństwo osób odwiedzających park i negatywne oddziaływanie rowerów górskich na zasoby przyrodnicze, poruszanie się rowerem po pieszych szlakach turystycznych nie jest dozwolone." pozdrawiam
-
CBR centrum badawczo-rozwojowe, nie chciało mi się pisać. pozdro
-
cze Nie bardzo rozumiem Twoją logikę. Mnie jakby ktoś dał taki zajebisty rower to bym się cieszył i na nim jeździł, a nie wydziwiał. Darowanemu nie zagląda się w zęby. Mało istotne ile jest wart, dostałem go za darmo. A zdjęcie poglądowe w jakim kierunku rozwija się nowoczesny gravel i jaki kształt przybiera. Budowa roweru to nie budowa wahadłowca. Bez przesady. Kupuje się gotowe komponenty i się je składa do kupy. Coś na kształt złożenia we własnym zakresie komputera. Przy Twoich sprecyzowanych oczekiwaniach wystarczy kupić dobre body a elementy które są nieodpowiednie wymienić na inne, bardziej dopasowane do Twoich potrzeb. Zdemontowane odsprzedać i stworzyć coś co będzie spersonalizowane dla Twoich potrzeb. Ja po przesiadce z Cube-a na rower o nowoczesnej geometrii początkowo miałem takie same odczucia jak Ty. Ale na dzień dzisiejszy stwierdzam, że przesiadka z powrotem jest niemożliwa. Sprawdzałem, bo na starym rowerze jeździ syn i sam sobie się dziwię, że w takiej pozycji można jeździć. Jechałem na nim parę km i była to katorga. Na nowym pozycja do jazdy jest dużo bardziej optymalna, mimo iż to taki semi rower Race-owy. W Decu, tak samo jak w Scott mają CBR i nie pracują tam leszcze. A że jeżdżą w PŚ i mają sukcesy świadczy o tym, że znają się na tym co robią. Niestety wypowiedź Śpiocha to prawda, która jest niestety smutna. Wspólnika żona pracuje w międzynarodowym koncernie na stanowisku kierowniczym. Opowiadała jak wygląda CBR i jak te same produkty się buduje w zależności od rynku na który trafiają lub potrzeb dużych odbiorców. Mają mieć określoną żywotność i z reguły mają być nienaprawialne. pozdro
-
kurna, no przecież przyjechałem, ale Tobie to to się robić nie chce, się wykąpał i zasiadł jak cysorz😉. Dzięki za spotkanie piwko i kolację oraz podwózkę do Krakowa. Ewcię osobiście pozdrowiłem i uściskałem (jak się kompałeś). No faktycznie przygrzmociła, ale że się odważyła wjechać w Ciebie? Musiałeś jej nieźle wleźć za skórę😀. Dzięki jeszcze raz za wszystko. Inni zainteresowani darmową kolacją i piwkiem pisać do mnie na priv. Podam adres za drobną opłatą. Powrót do Krakowa gratis😀. pozdro