-
Liczba zawartości
5 031 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
199
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Cze Narty mogą być fajne, ale z tą ceną to sprzedaż będzie kulała. Kneissl chyba tez tak skończył. Trzeba wpierw zbudować markę, a nie zaczynać od zaporowej ceny., bo to z nart nie zrobi marki premium To tak chyba nie działa. Kastle wróciło, ale ceny ma przyziemne. Ale to Czesi wzięli i głowy mają nie od parady. To nie Van Deer za którym stoi potężne i znane nazwisko, tylko przebrzmiała i zapomniana nieco legenda. Niemniej jednak życzę powodzenia, ale spektakularnego sukcesu nie wróżę. pozdro
-
Cze Ja tez dokładnie wiem. Jestem na liniówce 19% + 4,5% zdrowotnego od dochodu! Bez możliwości odliczenia od podatku - a tak było wcześniej. Czyli de facto 23,5% podatku. Pracownicy "płacą" 9% zdrowotnego, znaczy się ja za nich płacę, że to niby Oni płacą. Oni nawet o tym nie wiedzą. Weź im powiedz, że im zabierasz 9% na składkę zdrowotną. Przecież Cię wyśmieją, powiedzą że podobno obniżyli podatki. Ich interesuje ile wpływa na konto i nic więcej. Zręczna gra słów. Pielęgniarka mówi, że dostaje 3500 pensji, a rządzący że to nieprawda, bo średnia pensja w służbie zdrowia to 8000 .... brutto. I słyszy to babinka w TV i myśli: "Te ku..wy narzekają, po 8000 biorą, a ja dostaje 1600 emerytury." Tak się kreci lody, co my głupie o tym wiemy. pozdro
-
Adaś, Twoja wypowiedź jest logiczna i rozumiem Twój punkt widzenia. Problemem zdaje się być brand SiTN. Co raz więcej nas w świecie, bo jesteśmy dużym krajem i nasi Instruktorzy maja wzięcie także za granicą. SiTN chce, aby ten logotyp był potwierdzeniem najwyższych kwalifikacji. Chce aby był kojarzony z najwyższym stopniem wyszkolenia. Pnąc się po szczeblach możesz zostać Instruktorem z międzynarodowym certyfikatem, który jest uznawany. To co piszesz, może i jest dobrym pomysłem, ale nie pod egidą SiTN, ale lokalnie. Może w jakiejś innej formie. Jakiej? Nie wiem. Być może Instruktorzy MEINS to nie był taki zły pomysł, do tworzenia kadry szkoleniowej na lokalne potrzeby. Ale warto to rozgraniczyć. Jeśli nasz PI ma być na poziomie Włoskiego PI - no to niestety musi to być osoba o wysokich umiejętnościach. Aby to było jednoznaczne. Byłeś ostatnio po latach w Alpach, sam pisałeś - inna jazda, inne góry. Dałeś film z Badklaim - czy było bez błędów? Tak szczerze. To nie brak umiejętności, tylko brak objeżdżania w takich górach. CKI na Litwince? Proszę cię. W zeszłym sezonie w Madonnie był chyba kurs Instruktorów z Sycylii. Na niebieskiej jakieś proste elementy, łuki płużne czy coś, a na czarnej ścianie trzeba było jeździć resztę. Inne warunki, inne góry. Myślę, że prostego GS-a spora część Instruktorów czy PI z PL mogłaby w Alpach nie zaliczyć. Tam się stawia na pierwszej lepszej górce, czyli jak w PL na najbardziej wymagającej. Bo mają duże ośrodki i nie ma problemu jakąś trasę wyłączyć z pierdyliona km tras. Raczej podchodzą do tego, chcesz być instruktorem - no to musisz umieć jeździć. Generalnie to usługa jest droga. Problemem jest to, że to usługa przedpłacona. Ja osobiście bym się wkurwił, jeśli zapłaciłbym za 2 h instruktorskie jeżdżąc z kimś, kto jeździ gorzej ode mnie, czyli od przeciętnego amatora płacąc za godzinę (niepełną z reguły) 150-180 PLN. Przecież też mam prawo z tej usługi skorzystać, wierząc, że osoba szkoląca jest wysoce wykfalifikowana. Oddając samochód do serwisu autoryzowanego, mam prawo żądać wykonania należycie usługi, skoro mają autoryzację. I nie ważne czy ma to być wymiana oleju, czy remont silnika. Adam, nie znaczy to, że osoby bez znaczka SiTN maja gorsze, czy słabe kwalifikacje. Bo pewnie tak nie jest. Ale chciałbym, jako klient mieć wybór. Natomiast muszę mieć możliwość ich rozróżnienia. Bo jak wszyscy nosza identyczne kurtki, to nie wiadomo who is who. Dobry instruktor bez papierka i tak sobie poradzi, bo klientów ma w bród. Wcale nie musi mieć coś wspólnego z SiTN. Apropos szkoleń, które odbywają się z przeważnie przed lub po sezonie. W sezonie z reguły wszyscy pracują w SN. CKMI w Austrii bo są w listopadzie, w Polsce w tym terminie nie da się tego zorganizować. Takie CKMI, CKI powinny być organizowane: Jaworzyna, Szczyrk, Czarna Góra, Chopok itp. w Austrii na praktycznie każdej stacji. Organizowanie na Litwince mija się z celem. Sztuka dla sztuki. Często to było przepychanie ucznia kolanem do następnej klasy. pozdro
-
Jeśli chodzi o braki kadrowe, to masz rację, są spore. Ale stworzenie kolejnych egzaminów pośrednich - trochę strzał w nogę, kasa dla związku i dla związkowych działaczy. Chociaż selekcja wstępna na PI dobra. Braki nie mogą powodować bylejakości. Dalej twierdzę, że osoby ubiegające się o ten "zawód", musza jeździć bardzo dobrze. Nie mogą się tego na kursie uczyć. Kurs powinien tylko zrobić lifting jazdy, która powinna być w zależności od stopnia na wysoko odpowiednim poziomie. Na kursie wiedzę teoretyczną wstępną nauczania, a jak dobrze wiesz, reszta przychodzi z czasem i nabieranym doświadczeniem. Więc uważam, że po PI powinien być długi okres stażu w LSN (bo da dużo więcej niż kurs i egzamin na MI). Po odbyciu stażu można przystąpić do CKI i ubiegać się o tytuł Instruktora. Okres przejściowy jest słaby, dla osób w "zawieszeniu", które są pomiędzy PI a I i z jakichś przyczyn tego Instruktora nie zrobiły. Albo mają inny papier, nie honorowany przez SiTN, a umiejętności oraz doświadczenie są wystarczające, aby takie zajęcia prowadzić. Jednak koszty i obawa przed niemożnością zdania egzaminu (bo wymagania są wysokie), powoduję, że mogą wypaść z obiegu w formie, w jakiej dotychczas funkcjonowali. Problem tkwi chyba o używanie logotypu SiTN i LSN w nich zrzeszonych. Chcą jakością kadry zbliżyć się do krajów Alpejskich. pozdro
-
Head Supershape e-magnum vs Atomic X9 vs Atomic Q9
Marcos73 odpowiedział ar88 → na temat → Dobór NART
S max też dobra opcja. Ambitna. pozdro -
Head Supershape e-magnum vs Atomic X9 vs Atomic Q9
Marcos73 odpowiedział ar88 → na temat → Dobór NART
Cze To bardzo podobne narty. Różnice kosmetyczne. Nie ma znaczenia co kupisz. Kup tańsze, albo ładniejsze. Jak na obu jeździłeś - to wybierz co bardziej Ci pasowało. Przy tego typu nartach, czyli bardzo skrętnych, a jeździsz szybciej - to obie pary niezależnie od wyboru chyba najdłuższe z dostępnych. Ale potrzebują ze względu na długość trochę więcej prędkości. Obsługa dzieci jest mniej poręczna przy długiej narcie. Skracając długość - traci się na stabilności podczas szybszej jazdy. Decyzja należy do Ciebie. Różnica w promieniach praktycznie nie ma znaczenia. I tak jest bardzo mały w stosunku do długości. Obie narty to uznane konstrukcje. Q9 nowsza, ale podobna do Head. Ta sama grupa nart, różnice kosmetyczne. pozdro -
Piękna pogoda Ci się trafiła farciarzu. Mam nadzieję, ze chociaż zmarzłeś 😉 pozdro
-
Cze Proponuję aby Kolega Victor przybliżył nieco Koledze Grimsonowi jaki system podatkowy jest w Belgii. Nasze maista i gminy nauczyły się do perfekcji zarządzać swoimi ..... długami. Tu jesteśmy w czołówce UE. Więc belgijskie MOSiR-y maja za co utrzymywać swoje ośrodki. Bo Kolega Victor zarabia 2 x więcej a i podatku płaci min 2 x więcej. Tego oczywiście, który trafia do kasy gminnej/miejskiej. Nasi rządzący bardzo łatwo rozdają cudze pieniądze. Kołderka jest krótka, zabiegi marketingowe działały na poddanych. PIS zabrał gminom i miastom obniżając podatek dochodowy, podnosząc próg i zwalniając młodych z podatku. Stratę sobie zrekompensował (bo część idzie do centralnej skarbonki) składką zdrowotną, która w tej formie jest podatkiem. Wszyscy myślą że dostali, a de facto to im zabrali - tylko o tym nie wiedzą. pozdro
-
Paweł Dobrą rzeczy jest to, że nastąpi dostosowanie programu do nowoczesnego sprzętu. Sporo naszych instruktorów jeździ na zagraniczne konferencje, szkolenia etc. i wiedzą co się dzieje i jak mniej więcej szkolenie wygląda i gdzie są delikatne, lub mniej delikatne zmiany. To trzeba wdrożyć. Generalnie co do zasady nauki poszczególnych elementów, to chyba niewiele się zmieni. Obecna jazda jest zmodernizowana, a nie generalnie inna - amatorska. Mocniej obecnie wykorzystuje się geometrię narty podczas jazdy. Wprowadzanie krótkiej, taliowane narty wcale nie uważam za jakiś chory pomysł, ale w naszych warunkach terenowych zrobi więcej szkody niż pożytku. Tutaj jednak powinniśmy mieć nieco odrębne zdanie jak inne nacje narciarskie. Nie mamy takich warunków, a skracanie nauki wprowadzając jazdę ciętą z pominięciem podstaw będzie rodziło fatalnych kursantów. To trzeba uwzględnić. Warunki i grubość portfela przeciętnego Polaka. Uważam, że jazdę cięta można z powodzeniem rozwijać we własnym zakresie, ale po opanowaniu podstaw. pozdro
-
Pawełku Kurs instruktorski nie jest absolutnie nauką jazdy przyszłych instruktorów. ONI MUSZA BARDZO DOBRZE JEŹDZIĆ NA KURSIE CKI. To co na nim robią, to tylko forma przypomnienia właściwej, poprawnej jazdy, poprawa niuansów technicznych. Ja tez tą zmiana obserwuję, ale widzę sporo niedoróbek i odnoszę wrażenie, że jedna klika zastąpiła drugą. Cały cykl szkolenia ma na celu chyba tworzenie wyrobników do pracy w lokalnych szkółkach. Nie dość że został wydłużony, to jeszcze jest potwornie drogi. Większość się zatrzyma na PI. Wydłużenie drogi, podnoszenie kwalifikacji ma sens, z tym się zgadzam. Znaczek SITN powinien świadczyć o wysokich kwalifikacjach, jeśli ma być uznawany na arenie międzynarodowej. Nie możemy odbiegać poziomem od Instruktorów z krajów Alpejskich. Egzaminy powinny być trudne i wymagające (takie będą teraz). Powinny tworzyć fachowców, ludzi o wysokich umiejętnościach narciarskich. Ale jest sporo niedoróbek i bezsensu. Młodszy instruktor? Po co? Chyba tylko po to aby wywalił kasę za kurs. Można to wydłużyć o staż w LSN, nie tygodniowy, ale powiedzmy miesięczny, czy nawet dwumiesięczny. To powinno go przygotować do wykonywania pracy Instruktorskiej. Tak samo tworzenie LSN jest bzdurą i wymagania jakie musza spełniać. Każdy instruktor powinien mieć możliwość otwarcia takiej szkoły. Wystarczy zapis co może i ilu PI powinno przypadać maksymalnie na jednego Instruktora w szkole. Każdy następny PI powinien już mieć następnego opiekuna Instruktora. Tak się tworzy kadry i daje miejsce dla nowych instruktorów. PI niech zapłaci frycowe w postaci pracy w LSN, a przy okazji się czegoś nauczy. Po takim stażu śmiało CKI i egzaminy. Następne unifikacje, niech będą obowiązkowe. Nie mam nic przeciwko temu. Ale niech będą finansowane ze składek i niech każdy będzie miał prawo ale i obowiązek w nich uczestniczyć. Wystarczy jak to zrobi w okresie 3-5 lat od ostatniej unifikacji. Podnieść składki nawet dwu/trzykrotnie - bo łatwiej zapłacić 3 stówki za sezon niż potem wydać 2-3 tysiące jednorazowo. Jazda terenowa, jazda sportowa powinna (ale i jest - PI musi zaliczyć GS i SL) być obowiązkowa. Nie rozumiem, dlaczego miałoby tak nie być. Dla każdego, bardzo dobrze jeżdżącego amatora (który ma zakusy na Instruktora) nie powinno to stanowić problemu. Treningi są ogólnie dostępne, a nawet jeśli ktoś nie jeździł na SL, a potrafi jeździć, to po paru treningach nie powinien mieć problemu z przejechaniem SL i GS. Jeśli nie potrafi, to znaczy się, że nie ma możliwości noszenia znaczka SITN i pracy w LSN. SITN się pod tym nie podpisze, jeśli ma to być gwarancją wysokiego wyszkolenia swojej kadry. A propos krótkich skrętów, Instruktor SITN musi umieć pojechać i pokazać wszystko. A podstawowe techniki narciarskie umieć i pokazać wszystkie poprawnie. Inaczej może być jakimś innym Instruktorem, nie SITN - jeśli ma to być równoznaczny odpowiednik Instruktora z krajów Alpejskich. To musza być bardzo dobrzy i wszechstronni narciarze. Instruktorzy o stopniu Instruktora, nie Pomocnika Instruktora. pozdro
-
Cze Nikogo konkretnego polecić nie mogę w takim kombinacie - ja osobiście nie korzystałem z ich usług. Co do wyboru przez Instruktora miejsca i formy - to pełna zgoda, ale po 2h zajęć starajcie się nie wybierać "łatwych stoków". Oczywiście osoba która stawia pierwsze kroki, jak najbardziej może, ale jeśli juz poczuje, że dość gładko idzie zdecydowanie trzeba wybrać trudniejszy stok. Jeśli na koniec będziecie sobie dość dobrze radzić na trasie nr 6 lub 6a, to będzie nieźle. pozdro
-
Paweł, niby tak, ale trzeba na tej stromiźnie stanąć i się wychylić. Na płaskim jest trochę inaczej. Ale na pewno to daje duuuużo więcej niż kombinacje sprzętowe i filmiki z YT. Najważniejsze, że już jesteś rozjeżdżony, wyjazd do Tadeo będzie dużo bardziej efektywny, nie będziesz tracił czasu na powrót pamięci mięśniowej. pozdro
-
Byłeś, zobaczyłeś i słusznie postąpiłeś. Na takie lodowe warunki przyjdzie czas. Jeszcze za wcześnie chyba dla Ciebie. Trzymaj się planu, bo jest dobry. pozdro
-
W Landraaf to chyba najlepiej udało wie to wkomponować, zasługa pagórka. pozdro
-
To warto podkreślić. Tam głównie panuje STOK. Wcześniej zamówić, a najlepiej, jak przez cały okres będzie ich prowadzić ta sama osoba. Omijać Kotelnicę i Pasiekę, bo to ośle łąki do kwadratu. Po złapaniu podstaw starać się jeździć Jankulowski Wierch a finał na trasach 6 oraz 6a niezależnie od panujących tam warunków. Ma to wówczas jako taki sens. Ewentualnie FIS trasy. Też może być. pozdro
-
To już Cię nikt nie dogoni😀. Czerwone najszybsze. Kijki oczywiście. pozdro
-
Damiano, bardzo mnie to cieszy, że wracasz do zdrowia. Pojedziem, tylko trzeba łapać okazję, będziem szukać, szperać w necie. Coś na pewno się trafi. Mam nadzieję, że się jakoś zobaczymy w zimie. Może ten Czarny Groń. Tak ja, Ty Pieter i Maras mamy blisko. Ale nie wiem czy Maras się nie obraził na Pingwina po zeszłym sezonie. pozdro
-
Magnum to dobre narty, nie ma się do czego przyczepić. Do dalszej nauki jak znalazł. Zamiast na narty, lepiej kasę przeznaczyć na naukę i samą jazdę. Naostrzyć i nasmarować. pozdro
-
A bo jak się mieszka w Pępku Świata - to wszędzie jest blisko 😉, może kupie jeden lub dwa. Kasina w weekend odpada. Czarny Groń chyba lepszy, tez niedaleko mam. pozdro ps. Jak zdrówko? Bo trza na Moltka jechać za 3 stówki. Albo gdzie indziej.
-
Podpucha 😉 Bo tu Białka na tapecie i białczańskie tygrysy 🙂 . Ale jeśli serio. To na początek może być wypożyczalnia i narty krótkie do pierwszych kroków. Trzeba się przyzwyczaić do długiej stopy. Samo obracanie może sprawiać problem, bo ludzie na początku zwykli to robić "normalnie" zakładając narta na nartę, zamiast odstaw, dostaw. Początki to nauka stania, poruszania się, łapania równowagi etc. W późniejszym etapie może przytulić Twoje dłuższe Magnumy. Ale na sam początek, zanim zacznie cokolwiek kumać, lepsze beda krótkie. Skręty i tak będą siłowe. Zanim się spionizuje nieco i będzie się dość swobodnie na nich poruszał. Nie wiem na jaki wymiar szkoleniowy możecie sobie pozwolić, ale za cel postawcie sobie jazdę na trasie nr VI. Tam jeździć i ćwiczyć. Walczyć. pozdro
-
Dokładnie tak jak napisałeś. Przeciętni amatorzy jak my, także z tego korzystamy, ale na stokach o mniejszym nastromieniu, relatywnie pustych i szerokich. Ale ta umiejętność też jest przydatna, choćby na płaskich przejazdówkach. Ja osobiście chyba więcej jeżdżę na nartach dłuższych, ale na krótkich jeśli muszę jechać na wprost, to i tak wolę narty na krawędzi prowadzić, bo jadą i szybciej i stabilniej. A ześlizgi - bez nich ciężko byłoby chyba nam zjechać na bardziej stromych odcinkach. Co poradzisz, jak nic nie poradzisz. pozdro
-
Paweł, w naszym przypadku także historia zatoczy koło, niestety. Trzeba będzie wracać do korzeni. Dzięki za wrzutkę przejazdu. Napiszę krótko, trzeba było mieć cohones. Wcale nie jeździli wolniej, niż obecnie, może troszkę. Ale stan trasy i zabezpieczenia w porównaniu do obecnych czasów..., dzisiaj to zawodnicy jeżdżą po autostradach. pozdro
-
Czyli - że go ma nie być, czy że ma być (bo nadal jest). pozdro
-
Andrzejku, a Morgan jeździ na zamkniętej trasie?? Chyba nie. Tak samo Ty, ja i wielu innych. Tylko, że dziewczyna potrafi tak zjechać na stromej trasie. My nie. Tak można jeździć, tylko trzeba umieć. Nie dorabiamy Andrzeju ideologii, bo nie ma sensu. Aby do tego dojść, trzeba znać całe abecadło narciarskie. Tak naprawdę w sporcie takiej jazdy jest mało. To kolejny level umiejętności. pozdro
-
Andrzejku, taki przejazd jak ta dziewczyna pokazała to perełki i nie wiem czy w całej Madonnie tak pojechać potrafi 1-2% narciarzy. To jest skręt cięty najwyższych lotów. To jest to o czym pisał Victor, wykorzystanie w 100% narty taliowanej. Dziewczyna wyciska z narty maksymalnie mały promień jak tylko się da. Tam nie ma oszustw, stawia nartę wysoko na krawędzi i jedzie skrętem ciętym sterowanym. Jedzie szerzej, bo mniejszego promienia z tej narty wycisnąć się nie da. Ślad od początku do końca jest cięty. To jest bardzo trudne, szczególnie na stromych stokach, aby zachować kontrolę toru i prędkości. My to się co najwyżej bujamy na niebiesko-lekko czerwonych trasach. Mnie fascynują umiejętności techniczne takich osób, nie jako taki jak to nazwałeś "carving". Film Morgana - jeden z lepszych, z tych przydatnych. Obrazuje jak w rzeczywistości wygląda jazda po stokach. Jazdy ciętej jest mało i zwykle to bujanko, a reszta to śmigi z wykorzystaniem taliowania obecnych nart. Tak a'propos Jego jazdy. Jazda cięta to jazda gdzie zakrawędziowanie następuje przed przekroczeniem linii spadku stoku (czyli zmiana kierunku jazdy), a ślad jest cięty nie rozmyty. Jeśli jest rozmyty to jest jazda w oparciu o technikę klasyczną. W sporcie najwięcej jazdy ciętej jest w konkurencjach szybkościowych. Im bardziej techniczna konkurencja, tym więcej jazdy mieszanej. Cała dyskusja rozbija się o to, co wskazał Morgan na filmie. W jeździe ciętej trudno o kontrolę prędkości, bo jest szybka. Ja piszę z perspektywy PL i otaczających mnie górek, gdzie widzę jak ludzi uczy się jeździć. Klienci wymagają szybkich postępów w nauce, więc instruktorzy ich szybko stawiają na krawędź, a że jest płasko - to efekty sa znakomite. Do tego krótka narta i mocno taliowane - sukces gwarantowany. W Alpach, gdzie są zdecydowanie bardziej strome stoki, każdy niezależnie od tego, jaka nartę założy, musi się uczyć jazdy, ześlizgów itp. bo inaczej nigdzie nie zjedzie. pozdro