Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    4 411
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    182

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. Mitek, ale nie chodzi o to abyś mi specjalnie wrzucał na priv zdjęcia, ale byłoby miło jakbyś wszystkim nieco przybliżył ciekawe miejsca w Twojej okolicy. Przy Twoim zasięgu to jest gdzie jeździć. Jak choćby ostatnio wspomniałeś Warszawa - widok z czterech stron. Sporo rowerujesz i nie pinkol, że w Warszawie i okolicach nie ma gdzie jeździć i nie ma fajnych miejsc. Nikt od Ciebie nie wymaga zdjęć na poziomie Annie Lebovitz. Widok na Warszawę to chyba nie naruszy Twojej prywatności. Coś co dla Ciebie jest zwyczajne, dla mnie i wielu innych już nie, a wręcz ciekawe, jak choćby ostatnia fotka, która sprawia że chętnie bym tam się wybrał. Po co mam grzebać w sieci, skoro Ty i inni podadzą mi gotowy pomysł na wycieczkę na tacy. W dobie internetu niestety pewne fakty wymagają potwierdzenia, aby oddzielić ziarna od plew. Zbyt dużo jest alter-ego i fikcyjnych kreacji. Jak w sądzie, słowo, słowem ale twardy dowód mile widziany. Obracamy się w wirtualnym świecie i tak naprawdę to się nie znamy, w realu jest inaczej. pozdro
  2. Mario, mam nadzieję że jako całość, nie tylko fragment wspominający Kolegę Stara. Wiem, że macie się ku sobie😉. pozdro
  3. Piotrek, jeżdżę na navi rowerowej i akurat czas jazdy jest mierzony bardzo dokładnie. Każde zatrzymanie i wznowienie jest wyraźnie sygnalizowane dźwiękiem. Jest zwłoka po zatrzymaniu jaki przy ruszeniu. Zapobiega to zjawiskom o których piszesz. Z mojego doświadczenia nie włączyła się lub odwrotnie przypadkowo. Kolega jeździ enduro i to on właśnie mi ją polecił. Co do innych pomiarów, dystans i prędkość - to nie wiem, ale licznik w stosunku do analogowego i moim zdaniem dobrze skalibrowanego ma zwłokę, a i zaniża (bądź analog zawyża) prędkość. Świadczy to niskiej częstotliwości próbkowania GPS. Pewnie poniekąd ma to wpływ na trasę. Co do średnich to oczywiście masz rację, pomyliłem dystans albo coś mnie przytrzymało. W Zwardoniu z Piotrkiem i Anią średnia netto wyszła ok 13km, dystans i czas bardzo podobnie na 40 km odcinku. Raz było pchane i raz wleczone, bo się nie dało przejechać. Ale drogi dobre, sucho. Zjazdy szybkie i relatywnie proste, strome podjazdy. Ja nawet się nie wygłupiałem i jechałem na elektryku, bo pewnie bym ducha przy nich wyzionął. Jechałem na eco i praktycznie nic z baterii nie zeszło. A tak trzymałem tempo Piotrka, ale wcale lekko nie było i lało się po dupie. Na ➕ ja dałem radę a Piotrek jechał swoim tempem i się nie wkurwiał. Ania wolniej ale wszystko wyjechała i zjechała. Mocna babka. Przewyższenie 1300 m. Na tym dystansie. pozdro
  4. Ale przecież jest oczywiste, bo dochodzi parametr przewyższenia w górach, który na nizinach nie występuje, lub występuje w bardzo małych wartościach. Niemniej jednak można nawet na płaskim trafić na bardzo ciężkie i wymagające warunki, ale niestety w górach albo jest tylko stromo, albo jest stromo i trudno. I nie ważne czasami czy to podjazd czy wjazd. Jednak sam czas netto i wartość średnia dużo więcej mi powie o terenie i warunkach jakie panowały, niż czas łączny, Piotrek być może musi więcej pić, odpoczywać, jeść etc. niż ja. Średnia wartość poruszania się na poziomie 10 km/h (owe 3h 30km) mówi tyle, że musiało być dość trudno, lub bardzo trudno. To pętla i z wykresu możemy dla uproszczenia założyć, że podjazdów i zjazdów było tyle samo i były o podobnym nachyleniu. Więc średnia wartość podjazdu 5km/h a zarazem średnia prędkość zjazdów 15km/h - także dla uproszczenia, mówi coś o trasie i warunkach na nich panujących. Bo jazda z prędkością 5km/h to jazda na granicy wypierdolenia się, albo trochę jazdy i trochę pchania, a zjazdy o wartości średniej 15km/h to zjazdy w dużej mierze na hamulcu. Ale na tej podstawie przecież nie oceniałbym Piotrka. Jedynie jeśli razem pojedziemy w tych samych warunkach, wówczas coś mogę o jego umiejętnościach, sile etc. powiedzieć. Przede wszystkim muszę to przejechać sam osobiście aby mieć jakiekolwiek zdanie o skali trudności trasy. Może być to opinia któregoś z kolegów, np. Cheertan z którym jeździłem i wiem co potrafi. Opinia Mitka dla mnie jest wiążąca i wiarygodna jeśli chodzi o jazdę długodystansową, bo ten fakt jest potwierdzony dowodami w postaci startów takich zawodach. Zdaję sobie sprawę, że jazda górach to zupełnie co innego niż plaskacze. A Śpiochu, to póki co, to dla mnie wirtualny kolega do dyskusji na forum. Może kiedyś się to zmieni. pozdro
  5. Mitek, ale jeździsz na tyle często i dużo, że jak raz w sezonie zrobisz 4 zdjęcia z wszystkich stron na Wawę to Twój rowerowy świat się nie zawali, szczególnie jak zrobisz to dla znajomych. Zajmie Ci to 5 minut. Przecież to pryszcz z globalnego czasu, który spędzasz na rowerze. Tadeuszu drogi, Nie jeżdżę dla Was tylko dla siebie i dla mnie ten sposób gromadzenia informacji, parametrów dla mnie istotnych jest wygodne. Nie jestem wirtualnym tworem i nie musze nic udawać i pompować, nawet nie czuję takiej potrzeby. Większość tras rowerowych w mojej okolicy to drogi asfaltowe/utwardzone - co najwyżej szutrowe, leśne ścieżki czyli dobre. Teren lekko pagórkowaty i parametr przewyższenia jest mało istotny o czym wspominał Piotrek, bo jednak jest to parametr wpływający na poziom trudności tras górskich. Ja o tym nie wspominam, bo nie ma o czym, wartości są tak niskie, że pomijalne. Parametr średniej prędkości pozwala oszacować i zaplanować dłuższe trasy aby w podobnym terenie nie przecenić swoich możliwości lub ich nie doszacować (to pół biedy, bo trip będzie krótszy, gorzej jak się zostanie w ciemnej dupie) . A w przypadku np. Mitka, to planowanie dystansów 500-1000km bez znajomości tego parametru jest chyba niemożliwe. Ja nie jeżdżę na maksa, tylko staram się wydłużać dystans poprzez utwardzanie dupska i szukaniem jazdy pozwalającej przejechać jak najdłuższy odcinek bez odcięcia tlenu w sprawnym tempie. Na dłuższych odcinkach łatwiej jest skrócić czasy odpoczynku niż podkręcić tępo choćby przez gorsze, nieprzewidziane warunki lub ogólne zmęczenie. Człowiek to nie samochód. Czas brutto jest ważny w tym przypadku w czasie zawodów, bo to Cię ustawia w szeregu, niestety nic Ci on nie mówi o Tobie. Jeśli wszystko idzie gładko to pewnie tak, ale jeśli np. zawodnik miał awarię/kraksę i przyjechał w końcu stawki, to przecież nie może go zjebać trener, że chujowo jechał bo ma słaby czas i zamyka tabelę. Ocenę wystawi na podstawie czasu netto i może się okazać, że gdyby nie awaria lub inne zrządzenie losu byłby najlepszy w stawce. Dostanie pochwałę a nie zjebkę. Prędkość średnia dość często jest wykorzystywana. Choćby jadąc na google mapy, a korzystasz, wszelkie estymacje czasu podróży aplikacja aby mogła to wyliczyć wykorzystuje ten parametr. Przerwy doliczyć musisz sobie sam, bo googl nie wie ile razy się po drodze zatrzymasz, bo akurat masz sraczkę czy musisz zatankować, czy rozkraczył Ci się samochód i czy masz akurat ochotę na obiad czy fotkę. Nie wie też czy jesteś sprawnym kierowcą, czy zawalidrogą. Koryguje to na bieżąco z Twojej m.in. średniej prędkości na danym odcinku a także innych użytkowników aplikacji, którzy nota bene z Tobą nie mają nic wspólnego. Sam się chwalisz fotami z Paska i średnim spalaniem na poziomie 6 l/100km jadąc z jakąś tam średnią prędkością. Nie wspominasz nic ile ta podróż Ci zajęła, bo to uważasz za mało ważna informację - ważne że Pasior mało spalił i jest oszczędny. pozdro 4all
  6. A dla Ciebie czas jest ważny w jeździe na rowerze? pozdro ps. Michał Topór robi takie tematy że jadąc jego śladem to pewnie 90% byłoby prowadzenie roweru i nawet nie wiem czy to byłoby możliwe. Więc trochę bez sensu przytoczyłeś czołowego zawodnika w PL.
  7. Nie z aplikacji, a z nawigacji rowerowej, chociaż część pewnie używa aplikacji. Masz podany czas faktycznej jazdy i z tego średnią i czas łączny. Jak jadę na rower, jako amator, to przecież łączny czas mnie nie interesuje, bo przecież jak będą zawody kajakarskie na Kolnej to naturalnie przystanę i popatrzę z chęcią. A w knajpie jak spotkam kolegę to mu nie powiem spierdalaj, bo mi czas leci. No i nie klepię cały czas tej samej trasy, bez przystanków żeby łączny czas mi coś mówił. Tak jak dla Ciebie jest mało istotne ile spędziłeś czasu na rowerze i ile miałeś przerw na picie. Ważniejsze jak była trudna trasa i jak sobie na niej poradziłeś. Czy wszystko udało się wyjechać i zjechać. Dla mnie jakimś miarodajnym źródłem jest właśnie czas Netto z jazdy oprócz moich osobistych odczuć, które często nie mają pokrycia w rzeczywistości. Mitek, Ty zwolennik praktyki tak mocno zaczynasz teoretyzować? Brać dupę w troki i sprawdzić na żywym organiźmie. Navi masz na Stravie jesteś, wrzucić screena i wszystko będzie jasne. pozdro
  8. Cze A to przecież tylko estymacja czasu z jakiejś strony internetowej. Piotrek pewnie mniej jechał, ale nie wie bo ma tylko łączny czas, a przerwy były i awaria po drodze. Niemniej jednak w godzinę tego nie objedziesz. Pewnie koło 1,5-2,5h w zależności od warunków i stanu trasy i umiejętności. Wczoraj zrobiłem 45km w 2,5h netto ale przewyższenia tylko 350m. Ale to taka chaotyczna jazda była a i po drodze trochę błocka, a nie chciałem się uj...ć jak świnia. No właśnie to nie takie proste, rower sporo wytrzyma, o ile się potrafi skakać. Warto spróbować, choćby Słotwiny, gdzie wszystkie hopy sa profilowane, można przeskoczyć - albo przejechać przez nie. Nie jest zepsuty, na każdym da się jechać bez trzymania. Na Twoim także. Tu masz wyjaśnienie. Pewnie na Twoim trzeba troszkę szybciej jechać. Na naszych wszystkich da się jeździć, ale na niektórych trzeba szybciej, a na niektórych mogę wolniej. Nie musisz ich przecież katalogować, wystarczy zrobić, wrzucić i pokazać ciekawe miejsca z Twojej okolicy i nie musi to być jakaś super fotorelacja i usunąć z telefonu. pozdro
  9. Trzeba się bez trzymanki nauczyć jeździć, to można wówczas w biegu, jak Ci szkoda czasu. pozdro
  10. No to byłem blisko😉. pozdro
  11. No i sztos, tylko musisz więcej na słoneczko wychodzić, bo coś blady jesteś😉. pozdro
  12. Piotrek, warunkowo bez zdjęcia bo to Twój pierwszy raz😉. To nie powieść Nad Niemnem Orzeszkowej, żeby sobie wszystko sobie było trzeba wyobrazić. Btw polecam, spróbuj przeczytać, mnie się nie udało😀. Może komuś się uda? A może są tacy herosi co przez tą rzekę przebrnęli? pozdro
  13. Śpiochu już się poprawiam: Bo za dużo pijecie obydwa😀 Lepiej? pozdro
  14. Piotrek, ja obecnie przedniego używam zamiast dzwonka. Mokre to chyba wszystkie piszczą. Moje jak żyły to nie piszczały, potem zaczęły, a teraz rzężą. Ale ludzie natychmiast schodzą z trasy. Ja się z serwisantem umawiał nie będę, jestem hetero. pozdro
  15. Ten/ta co pije lżejsze trunki😉. pozdro
  16. Marcos73

    Co warto przeczytać?

    Cze Pan Tadeusz, polecam - najgorszy początek - ale potem zaczyna się co raz bardziej podobać😉. pozdro
  17. Cze Wy tu pitu pitu o zimie, a lato w pełni. Trzeba korzystać. Wcora z wiecora wysłaliśmy syna na obóz rowerowy. Dzisiaj Żona poszła na balety z babkami, więc postanowiłem w końcu zawieźć rower do serwisu, bo przedni hamulec się skończył, tylny zawsze był słaby, a teraz tylko nieco zwalnia rower, a przerzutki to już loteria. Ale biednemu zawsze wiatr w oczy, serwis zamknięty, bo za późno przyjechałem. Więc kółko. Pierwszy padł kopiec Kraka. Ludzi sporo. Potem na pałę po pobliskim lasku i wyjechałem na rondzie Matecznym. Dzida na Zakrzówek. Znowu lasek i i na WTR-kę do Tyńca pomodlić się o zdrowie dla Was wszystkich😉. Potem na zasłużony postój z małym co nieco, zgodnie z zasadą lekko i zdrowo😀. Kobity ni ma w domu, trza se radzić w życiu. Po postoju to już ciemno było, bo nie zdjąłem okularów. Zamyślony nie przejechałem na drugą stronę Wisły i minąłem Klasztor Kamedułów i otaczający lasek, zoo i kopiec Pilsudskiego. Taki był plan ale się posrało. Next time. Ale został na deser kopiec Kościuszki. Postanowiłem go wyjechać ulicą Malczewskiego. Parę razy tamtędy zjeżdżałem, ale nigdy nie wyjeżdżałem. No stromo dość. Całe pińć na godzinę cisnąłem aż łupież się sypał jak śnieg w zimie😀. Ale dotoczyłem się jakoś bez przystanku💪. Powrót na żywioł, raz kozie śmierć, bez hamowania bo nie było czym. Ale ściągłem w końcu 😎 i było coś widać. Lampa nawet daje radę. A to nie pełna moc. Jeszcze rzut oka na Forum i do domciu. Wróciłem o 22.00, czyli na dobranockę. Prawidłowo. Btw budują tam kładkę pieszo rowerową, po obu stronach Wisły WTR jest zamknięta i trzeba objeżdżać bokami. Pozdro ps. Człowiek nie wielbłąd i napić się musi🍺.
  18. Teraz wiemy, że Śpiochu potrafi zażartować. pozdro
  19. Bo za dużo pijecie oboje 😉 pozdro
  20. Tutaj też głęboko, tylko w basenach płytko. pozdro
  21. Cze W temacie troszkę, Zakrzówek w niedzielę, mało ludzi, ale padało dzień wcześniej. pozdro
  22. Piotrek, napisałem mieszkania i inne takie tam. Mieszkania to jest jedna z różnych lokat kapitału. Chociaż prowadząc firmę to większość jest lokowana w firmie, bo żaden instrument nie jest w stanie dać takiej stopy zwrotu jak firma. Nie wypuszczaj się tak, bo jeden z radiowców marnie skończył wspominając publicznie o ślicznej ukraince 😉 pozdro
  23. Piotrek, dla mnie pieniądze nie są celem ale środkiem. Mieszkania i inne tam takie są naszą emeryturą. Ja nie mam dużych wymagań. Zawsze będę coś robił, żeby nie skapcanieć, ale sporo czasu przeznaczę na robienie tego co lubię. Na dzień dzisiejszy, dochód z najmu jest dla mnie wystarczający, żeby żyć na poziomie takim jakim chcę, bez zaciskania pasa. Ale my nie mamy popierdolonych wymagań. Pozdro
  24. A co gorsi jesteśmy, drugi sort? pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...