-
Liczba zawartości
4 410 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
182
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Tak, prawda, ale nie myślę tu o regulowaniu wszystkiego, raczej o szlakach mocno uczęszczanych i zatłoczonych. Niestety, elektryki spowodowały że rowerów i osób słabo jeżdżących będzie przybywać. Powtarzam ponownie, przeciw elektrykom nic nie mam, bo sam w sobie nie jest groźny. A pewne zachowania na szlakach powinny być standardem, ale niestety nie są i tutaj tkwi problem. pozdro
-
Wiesiek, gdzieś mi to mignęło, ale z gruntu rzeczy na szlakach współdzielonych, nie dedykowanych taka zasada powinna być stosowana. Dziwi mnie fakt, że tak trudno jest to uregulować i wprowadzić proste zasady jak choćby kodeks FIS na stokach. W pewnych obszarach to idzie tak kurwa opornie, a przecież to takie proste. Wiele obszarów turystycznych jest we władaniu lasów Państwowych i żeby nie dało się tego oznakować i uregulować, zważywszy na fakt, że LP to bardzo bogata firma i w jej kasie zostaje 98% kasy ze sprzedaży drewna. Parków narodowych jest nie aż tak dużo i niech je leśnicy wspomogą albo Państwo do spółki. Pojawiły się rowery w lasach, więc jest potrzeba, aby to uregulować. Kiedyś rowerzysta był ewenementem, ale czasy się zmieniły. Wprowadzić zasadę jak tylko chłopek - szlak pieszy, chłopek + rower szlak współdzielony - sam rower szlak rowerowy. A teraz jak zarządca ustali w regulaminie tak jest. Raz tak, a raz tak. Ponadto uważam, że ludzie, którzy chodzą po górach czy też jeżdżą po górach, lubią i szanują przyrodę to osoby raczej na poziomie i rozgarnięte. Zasada młodszy ustępuje starszemu miejsca, czy tez przepuszcza osoby podchodzące czy schodzące na przewężeniach, w górach nie jest niczym nienaturalnym, wręcz jest to normą. Jak wzajemne pozdrowienia na szlaku. Buractwo i syfiarzy oczywiście trzeba tępić. Miejsca nie zabraknie, nawet dla rowerów elektrycznych, bo nie uważam że jest coś złego, bo elektryk nie jest niebezpieczny - tylko kierowca. pozdro
-
Cze Przeczytałem wszystkie wpisy i trwa (jak to zwykle bywa) zażarta walka 😉, więc dorzucę swoje 5 groszy. Mitku, każda nowinka techniczna musi być zaaprobowana przez UCI i prawdopodobnie na takim rowerze nie można startować, bo przepisy na to nie pozwalają. Zerkając pobieżnie na przepisy, to nawet na przesunięcie siodełka przód-tył "ponad" normę aprobatę musi wyrazić UCI. Inaczej nie będziesz mógł na nim startować. Być może - a gravel to nowinka i dopiero to zaczyna się tworzyć jakieś przepisy ma i być może wspólne z rowerami szosowymi czy też przełajowymi. Są one inne niż np w rowerach MTB. A że gravel to pochodna szosy, to tak może póki co przez jakiś czas być. Przede wszystkim jest określona szerokość maksymalna która nie może przekraczać - bodajże 50 cm. Nawet wyczytałem, że UCI przejęło pieczę nad MŚ na .... trenażerach. Moim zdaniem, Twój światopogląd skutecznie blokuje Twoje możliwości. Już dawno dobiłeś do granic możliwości Twojego roweru, ale niestety wg. mnie tego nie zauważasz. Kupiłeś rower podstawowy, który x lat temu był bardzo dobry dla Ciebie, ale na dzień dzisiejszy Cię mocno ogranicza. Wyrobiłeś na nim siłę, wytrzymałość, dupsko utwardziłeś i pewne elementy technicznej jazdy nabyłeś. Nowy, lepszy, inny rower wbrew Twojej opinii nie będzie ułatwieniem, ale da Ci nowe możliwości i poszerzy spectrum tego, co i gdzie na rowerze można jeździć. Odnoszę nieodparte wrażenie, znamy się osobiście i jeździliśmy na nartach razem, że w narciarstwie analogicznie przespałeś prawdopodobnie czas, kiedy mogłeś nauczyć się jazdy ciętej sportowej na nartach taliowanych. Bo wiem, że miałeś takie możliwości, jesteś bardzo dobrym klasykiem i nauka nowoczesnej jazdy 20-30 lat temu przyszła by bardzo łatwo. Ale prawdopodobnie wydarzyło się to, co w przypadku rowerowania. Tylko krowa nie zmienia poglądów - tak to mogę skwitować. I nikt z nas Cie do niczego nie zmusza i nikt Ci nic nie wmawia. Ja czy Piotrek staramy się Ciebie przekonać, że można inaczej. Można na początek kupić narty z pianki w markecie i uczyć się na nich jeździć. Ale te narty są dobre tylko przez pewien okres. Jeśli w pewnym momencie nie wymienisz na sprzęt twardszy, o lepszej konstrukcji, to ograniczenia tego sprzętu skutecznie zablokują rozwój. Bo na twardych, czy wręcz zlodzonych stokach nie będą trzymać, słabo będą oddawać energię, będą po prostu za słabe aby się na nich dalej rozwijać. I nie wiem co byś robił, to będzie tylko rzeźba. Jesteś już na takim etapie, że słuszną decyzją będzie zakup dość mocno spersonalizowanego roweru, który Ci będzie służył przez lata. Oglądałem kiedyś filmik, jak 3 kumpli jechało gdzieś w Beskidach na szosach jakiś kosmiczny podjazd. Jeden z nich był czynnym zawodnikiem z czołówki PP w kolarstwie. Jako jedyny tego nie wyjechał, bo go porwali z domu i zabrał pierwszy lepszy rower. Oni, ale jednak amatorzy wyjechali, a było tak stromo, że trudno mu się szło w butach kolarskich, bo prowadził rower. Ale w żadnym razie im nie zarzucił, że poszli na łatwiznę, nie tłumaczył się zmęczeniem, tylko swoja głupotą, że nie sprawdził, gdzie jadą, a na zestawie napędowym, który miał zamontowany nie ma możliwości aby taką stromiznę wyjechać. Nawet on nie da rady. Po prostu się nie przygotował, bo miała być to "zwykłe" kółko z przyjaciółmi. Jeszcze słowo o szlakach w górach. To moim zdaniem ludzie którzy chodzą po górach, jeżdżą na rowerach (nie mówię o okazyjnych piechurach "szlakami" rodem z Krupówek) to osoby o wysokiej kulturze osobistej i tak jak wskazał Wujot, kto, gdzie może jeździć, spacerować wskazuje zarządca terenu w regulaminie. Jest możliwa symbioza rowerzystów i pieszych, w szczególności, że w wielu wypadkach tabliczka gościa z plecaczkiem informuje tylko, że na pewno ten szlak można pokonać pieszo. Jak ktoś się zapuści tam na rowerze i będzie go pchał na całej długości, to nie może mieć do nikogo pretensji, a jak przeszedł, to znak jest właściwy, bo da się go przejść piechotą. Piesi na szlakach mają bezwzględne pierwszeństwo. Nawet na szlaku oznaczonym jako rowerowy - o ile zarządca w regulaminie nie wskazał, że jest to wyłącznie szlak rowerowy i jest zakaz ruchu pieszego. Zwykle jest to informacja, że jest możliwy wyjazd rowerem. Jest to zazwyczyczaj opisane w regulaminie, a nieznajomość z niczego nie zwalnia. Ogólnie wyznaczonymi szlakami można poruszać się pieszo, rowerem, konno i .... kajakiem. Więc jak ktoś ma ochotę i potrzebę, a nie jest to zaznaczone w regulaminie może zjechać kajakiem szlakiem pieszym 😉. Wrzucony przez Śpiocha film nie wywołał u mnie takich emocji, bo ani dziewczyna nikogo nie spycha ze ścieżki, ani na nikogo nie krzyczy, czy też nadmiernie nie gestykuluje. To że ludzie ustępują, to raczej normalne zachowanie, jak ustępowanie pieszym na ścieżce rowerowej, którzy przechodzą po pasach bez oznakowania pionowego, które w świetle przepisów przejściami nie są. No chyba nikt z Was nie jedzie na oślep w pieszych. Tak samo zjeżdżając w zimie samochodem po zaśnieżonej drodze widząc samochód próbujący podjechać ustępujemy mu drogi. Dla mnie to jest naturalny odruch, jak zejście na bok widząc rowerzystę który zjeżdża, lub podjeżdża na szlaku. Wyłączam debili, którzy pędzą na złamanie karku wśród ludzi. Większość rowerzystów zwykle dziękuje za ten miły gest ze strony pieszego. No chyba tak to powinno działać. Jeśli ruch jest zabroniony, to nie ma o czym gadać. Można rower prowadzić, ale nie można na nim jechać. Koniec i kropka. Tu przykład takiego zapisu z regulaminu zarządcy terenu: "Na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego turystyka rowerowa dozwolona jest po drogach publicznych oraz (po wykupieniu opłaty wstępu na szlak) po oznakowanych trasach rowerowych. Z uwagi na bezpieczeństwo osób odwiedzających park i negatywne oddziaływanie rowerów górskich na zasoby przyrodnicze, poruszanie się rowerem po pieszych szlakach turystycznych nie jest dozwolone." pozdrawiam
-
CBR centrum badawczo-rozwojowe, nie chciało mi się pisać. pozdro
-
cze Nie bardzo rozumiem Twoją logikę. Mnie jakby ktoś dał taki zajebisty rower to bym się cieszył i na nim jeździł, a nie wydziwiał. Darowanemu nie zagląda się w zęby. Mało istotne ile jest wart, dostałem go za darmo. A zdjęcie poglądowe w jakim kierunku rozwija się nowoczesny gravel i jaki kształt przybiera. Budowa roweru to nie budowa wahadłowca. Bez przesady. Kupuje się gotowe komponenty i się je składa do kupy. Coś na kształt złożenia we własnym zakresie komputera. Przy Twoich sprecyzowanych oczekiwaniach wystarczy kupić dobre body a elementy które są nieodpowiednie wymienić na inne, bardziej dopasowane do Twoich potrzeb. Zdemontowane odsprzedać i stworzyć coś co będzie spersonalizowane dla Twoich potrzeb. Ja po przesiadce z Cube-a na rower o nowoczesnej geometrii początkowo miałem takie same odczucia jak Ty. Ale na dzień dzisiejszy stwierdzam, że przesiadka z powrotem jest niemożliwa. Sprawdzałem, bo na starym rowerze jeździ syn i sam sobie się dziwię, że w takiej pozycji można jeździć. Jechałem na nim parę km i była to katorga. Na nowym pozycja do jazdy jest dużo bardziej optymalna, mimo iż to taki semi rower Race-owy. W Decu, tak samo jak w Scott mają CBR i nie pracują tam leszcze. A że jeżdżą w PŚ i mają sukcesy świadczy o tym, że znają się na tym co robią. Niestety wypowiedź Śpiocha to prawda, która jest niestety smutna. Wspólnika żona pracuje w międzynarodowym koncernie na stanowisku kierowniczym. Opowiadała jak wygląda CBR i jak te same produkty się buduje w zależności od rynku na który trafiają lub potrzeb dużych odbiorców. Mają mieć określoną żywotność i z reguły mają być nienaprawialne. pozdro
-
kurna, no przecież przyjechałem, ale Tobie to to się robić nie chce, się wykąpał i zasiadł jak cysorz😉. Dzięki za spotkanie piwko i kolację oraz podwózkę do Krakowa. Ewcię osobiście pozdrowiłem i uściskałem (jak się kompałeś). No faktycznie przygrzmociła, ale że się odważyła wjechać w Ciebie? Musiałeś jej nieźle wleźć za skórę😀. Dzięki jeszcze raz za wszystko. Inni zainteresowani darmową kolacją i piwkiem pisać do mnie na priv. Podam adres za drobną opłatą. Powrót do Krakowa gratis😀. pozdro
-
Mitek, tu masz nowoczesnego Gravela. Ja nie wiem, czy zrezygnowałbym z przedniego amortyzatora.
-
Cze Ja o nich nie wspominałem, aby Cię nie drażnić w weekend😉. Czy to dobra opcja dla Ciebie? Nie wiem. Ja, w Twoim przypadku, najpierw bym sprawdził, jaki rower budować. Mieszkasz w Warszawie i nie powinno być problemu z wypożyczeniem na weekend gravela. Zrobić sobie weekendowego tripa po zróżnicowanym terenie. Bo Twój wybór jest dość precyzyjny. Albo fajny cross (uszosowiony MTB), albo gravel (uterenowiona szosa). Oba rowery będą szybkie, ale jednak różne, bo różnić je będzie geometria i przede wszystkim kierownice i osprzęt na nich zamontowany. Ponadto gravele zwykle pozbawione są jakiejkolwiek amortyzacji, co znacznie ogranicza ich możliwości terenowe. Kierownica z szosowym osprzętem też nie pomaga, nie bez przyczyny rowery enduro (czyli typowo do jazdy w bardzo trudnym terenie) mają pełne zawieszenie i szerokie kierownice. Może przemyślany cross? Osprzęt bardziej szosowy, czy też dedykowany gravelom na klasycznej kierownicy, z cieńszą oponą jednak jako HT z przednią amortyzacją. Warto te dwie opcje sprawdzić w terenie na własnym organiźmie. pozdro
-
A miałem zamiar jechać do Was, ale bym się wje…ł na minę😉. Poczekam aż skończysz, bo w weekend to nie bardzo chce mi się pracować. pozdro
-
Cze Do normalnej jazdy w zróżnicowanym terenie model podstawowy HT mtb/cross jest zupełnie wystarczający. Natomiast jeśli już ktoś wie do czego ten rower będzie mu służył (jak we wszystkim, na nartach podobnie) kupuje się rower raczej dedykowany. Jazda enduro z elementami DH na podstawowym HT będzie bardzo trudna i niebezpieczna a czasami wręcz niemożliwa. Też w większości używam hamulca z przodu, a tylny zajechałem jak przód padł i korzystałem tylko z tyłu. Z przednią tarczą miałem początkowo problem, już się przyzwyczaiłem, a lokalnie to te podjazdy nie są długie i jakieś mega strome i na niej jestem w stanie wyjechać. Pytałeś o wyjazd na kopiec Piłsudskiego, pewnie pod kątem Wisły1200, bo tamtędy prowadzi trasa. Sprawdziłem, de facto ja tak samo jeżdżę, ale końcówkę jadę na wprost - trasą którą Wisła już wówczas z kopca wraca. Dlatego napisałem, że jedzie się raczej na wprost. pozdro
-
Cze Początkowo myślałem, że jakoś dziwnie posadziłeś to drzewo, 15-lat temu to mogły być Twoje pierwsze ogrodnicze kroki😉. Jednak dobrze rośnie. Brawo Ty. pozdro
-
Automatycznie mam + 5% do levelu, Jeszcze kask z Red Bull-a i jakieś szykowne wdzianko, pedały i buty z SPD i śmiało mogę startować w takim sprzęcie w PP, bo umiejętności wzrosną diametralnie. Ale o tym wiesz. Z takim sprzętem to nawet jeździć nie trzeba. A tak na poważnie, to nie znam się na tym, rower taki miał osprzęt i na takim jeżdżę. Hamulce zaproponował serwis, że są lepsze niż oryginały, cena ta sama - więc im zaufałem, bo to dość dobry sklep i serwis. Nawet ich nie oglądałem, bo po co?, a napis PRO zauważyłem, jak robiłem zdjęcie. Tobie też by się spodobał sklep i serwis, bo 10% rowerów maja z psa a reszta Scott-a (taki żarcik). Nota bene to mój rower wzbudził spore zainteresowanie serwisantów. Bo ładny, chociaż biały a i na przyzwoitym osprzęcie postawiony. W koło komina może być, a nawet na bardziej ambitna jazdę się nada. To co ja jeżdżę jest wystarczający, nawet aż nad to. Jedynie co to tylny hamulec bym zmienił, a raczej tarczę na większą, bo jest bardzo słaby w moim odczuciu. Nawet do dużej tarczy z przodu się przyzwyczaiłem i lokalnie wszystko wyjadę. pozdro
-
Cze Dzisiaj kółko po krzakach bez zjazdów bo hamulce na dotarciu. Znowu jazda na pałę, ale dzisiaj było gorzej. Fajny lasek i ścieżki, ale jak poczułem że się wracam zacząłem kombinować . Droga jakakaś niedaleko, więc znalazłem ścieżkę prowadzącą w stronę cywilizacji. Niestety trafiłem na ogrodzoną posesję. Ostatnie pokrzywy to pikuś. Idę wzdłuż płotu, następny płot i następny i następny. Poparzony od stóp po głowę w końcu trafiam na posesję z bramką i kobietą wieszającą pranie. Zrobiłem kocie oczy i użyczyła mi przejazdu do głównej drogi. Chwilę nią jechałem i dzida w pierwszą boczną ścieżkę w następny lasek. A tam super ścieżka. wkońcu dotarłem na Kolną a tam ….. po zawodach. Vive la Feance! Postanowiłem przed wodopojem zrobić kółko do Skawiny . Ale coś tak szło opornie, że dostałem skurczy w łydkach. WTF? Zrzuciłem to na na dzisiejszą wczesną pobudkę, syn wracał z obozu, o 6.00 był w Krk, więc wstałem o 5-tej. Ale to nie to. Dolewali mi mleka do opon i napierdzieli powietrza ino ino. Po krzakach i korzeniach, kamorach to nie ma znaczenia, ale asfalty i szybkie szutry to porażka. Tarcze mam szwajcarskie z napisem PRO rzecz jasna, produkowane nieopodal … Pekinu😉. Tylko pomyślę i już koń staje dęba. Przód Tył pozdro
-
Super, zazdraszczam. pozdro
-
Jeszcze SUV -UAZ. pozdro
-
Cze A propos serwisu, to udało się opanować serwis mojego białego rumaka. Niedaleko znalazłem serwis czynny do 19.00. Więc pojawiłem się taktycznie tuż przed zamknięciem. Generalnie rowerów dojebane w serwisie, bo sezon w pełni. Postawili diagnozę, tarcze, klocki, łańcuch - do wymiany. Napęd do czyszczenia i regulacji. Mleko w oponach uzupełnić. Reszta ok. Propozycja ze strony serwisu - odbiór po weekendzie. Oczywiście nie do przyjęcia. Przyszedłem przed zamknięciem, jakichś 2 klientów się pałęta i rozwija wizję przed sprzedającym że coś kupią. Na szczęście był szef, a że to robota sezonowa, każdy klient jest ważny. Podoba mi się gra, że ja wiem, że On wie, On wie, że ja wiem, a udajemy, że nie wiemy o co chodzi. Serwisant wyciągnął wszystkie potrzebne mi graty i naturalnie próbował mnie zbyć. Szybka piłka. Towar sprzedany i zero roboty. Ja oczywiście poza, że wszystko mam w dupie i na niczym się nie znam (a to akurat prawda😀) Poprosiłem o klocki i tylko przód, za 25 zeta, bo te się skończyły i se jakoś poradzę i w domu wymienię we własnym zakresie. Szef zauważył i poczuł piniądz, takiego klienta nie można wypuścić. Szwendaczy odpuścił, bo cudują, że silnik nie ten, a że bateria za mała, a to kolor brzydki i że się muszą zastanowić. Widziałem wqurw na jego twarzy, pewnie z godzinę się produkował. No to wąchamy się. Argument, że klocki trzeba będzie wymienić, przy zmianie tarcz, upada szybko, bo 25 zeta to mnie taxi do domu kosztuje i jest nie istotne. Głównie chodziło termin. Napominam mimochodem, że serwis, który mam pod domem, akurat dzisiaj do niego nie zdążyłem, bo zamykają o 17.00. Więc spina poślady, bo ma sygnał że raczej nie wrócę. Dzisiaj pracują (chociaż święto), tak de facto jest zamknięty sklep, tylko serwis wydaje umówione rowery. Podumał i jęczy że w czwartek mają dużo wydać i nie wie czy zdąży. Więc mówię: „Jak Panu nie pasuje czwartek, to może być środa😀, jak nie to jadę do domu zmieniać klocki”. No i zrobił na środę, ale na 20.00. Podobnie jak mój wspólnik czasami ma fantazję i wychodzi z założenia, biorę robotę, a jutro się będę martwił jak to zrobić. No nie nudzimy się dzięki niemu😉. Dzisiaj kółko light na dotarcie klocków, a w sobotę może …. Łączany, bo jest tam meta z belgijskim piwem, a w sobotę leją za darmo. pozdro
-
Cze Coś tam przeglądałem w necie i może by coś się znalazło w cenie do przyjęcia, nie na zasadzie ceny promocyjnej. Nie wiem jak Ty to realizujesz. Do ofert z Davos i St. Moryc nie doszedłem bo włos się zaczął jeżyć, w moim przypadku na …. plecach. Obecnie jeszcze (2 sezony max) wydaję bardzo dużo na narty. Przestałem to liczyć, bo nic to nie zmieni, a po co mam się wkurwiać. Na wyjazdach klubowych syna nic nie zaoszczędzę, jedynie na swoich/rodzinnych i tak też robię. Na szczęście ta gehenna zbliża się ku końcowi, zacznie się true life😀. Sprzęt ma kupiony już do końca jego „kariery”, zostały tylko pierdoły jak skarpetki, odzież termiczna i guma. Może kiedyś tam pojadę, jak się zbierze kilku śmiałków z kucharzami na pokładzie😀. Dwóch już jest! Jeden tuż za „płotem”. Nawet ze swoją służbą zdrowia możemy jechać. Jest to możliwe do realizacji w przyszłości, o ile nie okaże się, że dziurą budżetowa po takim wyjeździe nie będzie łudząco przypominać wielkością tych …. że szwajcarskiego sera😉. Zawsze pozostaje blisko i tanio Szwajcaria Bałtowska. pozdro
-
Ja piję zgodnie z utartym kanonem żywieniowym w małych ilościach, jednak dość często😉. Ważne aby systematycznie i nie odpuszczać. pozdro
-
6l + mandaty😉. Ja mam samochód modny, a aerodynamika cegły jest mało istotna w tym wypadku😀. Mam samochód marki premium i jak będzie tanio, to nie będzie premium. Ty z resztą też. Oczywiście piszę bzdury, bo lubię pisać. pozdro
-
Cze Oferta freeski to tylko nazwa handlowa, w słabszych okresach stację oraz właściciele łączą swoje siły, aby zwabić jak najwięcej klientów. W Alpach konkurencja jest duża bo ośrodków jest zatrzęsienie. Potencjalnych klientów jest bardzo dużo, bo z ich infrastruktury korzysta praktycznie cała Europa. Zarabiają mniej, ale tak czy siak zarabiają. Stacje czy obiekty generują koszty nawet jak stoją puste. W sezonie takich ofert nie ma, bo ludzi jest masa i nie ma takiej potrzeby, wówczas wszyscy maksymalizują zyski. Karnet w cenie pobytu to tylko slogan, aczkolwiek chwytliwy, ja się cieszę, bo mogę w ten sposób 3-4 x w sezonie jechać w Alpy. Wybieram oferty z HB, bo jak wszystko przeliczysz dość rzetelnie, to finalnie wychodzi nieomal na to samo, czy wybierzesz hotel z wyżywieniem czy zabierzesz wszystko z domu. Ja mniejszą wagę przywiązuję do warunków noclegowych, jadę tam na narty, nie siedzieć na kwaterze. Prysznic z ciepłą wodą i łóżko są dla mnie wystarczające. Rano się wychodzi i wraca wieczorem codziennie. Nawet jak jeżdżę z własnym wyżywieniem, to praktycznie nic nie zabieram z domu. Jedynie jakiś starter. Bo jak policzę ile czasu zajmuje przygotowanie żarcia na wyjazd + koszt dodatkowy przejazdu, to dochodzę do wniosku, że lepiej to kupić w sklepie na miejscu niż to targać 1000km. W moim aucie jazda z boksem to +2l/100km. 40l przepału to koszt ok. 300 PLN. W sklepie na zakupy wydam z 400 Jurków, niech nawet będzie drożej 20% niż w PL. To wyjdzie 350 zeta. Sorry, za 5 dych to mnie się nie chce tego targać, pakować i nosić. Nie widzę sensu żadnego. Na wyjazdach bez wyżywienia jemy proste i mało czasochłonne dania. pozdro
-
Ciekawe ile kosztuje hotel😉. pozdro
-
Cze Tutaj nieco bardziej skomplikowany problem, ze względu na wagę samochodu jako taką, pomijam już fakt samochodu doładowanego. Niby DMC 3200kg, ale wiesz jak jest - to tylko teoria, ładujesz ile wlezie. Ja kupiłem wyższe ponieważ: są bardziej komfortowe, a samochód i tak służy na długie trasy, więc może się gorzej prowadzić, bo przy takiej jeździe to nie ma znaczenia, ani nie jest to zauważalne. Drugi powód - to nośność. Wielu się skarży że szybko padają opony. Zazwyczaj rady są takie, zmień felgi na większe (przy 18-kach). Jak mają nie padać, skoro indeks opon dla takiego kloca, a z reguły jeździ załadowany wynosi 100 - przy 18-kach, przy 19-kach już 104 przy takim samym rozmiarze 245/45. Ja w GLC mam 235x55 R18 104 indeks, a samochód pusty jest lżejszy 0,5 t a pełny pewnie z tonę mniej waży. To są opony typu SUV a nie do busa typu C, bo to inna bajka i jazda. pozdro
-
Pies podobno dobrze jeździ 😉 i karnet ma gratis. pozdro
-
Znaczenie ma raczej dopasowanie silnika do pojazdu. Zarówno Twój jak i Grimsona czy Stara mają odpowiednio dobrane silniki do gabarytów samochodu. Przy odpowiednim doborze jednak Paski beda palić mniej, jednak 3l spali nieco więcej niż 2l, pojemność zrobi swoje. Oba silniki to stare konstrukcje (oczywiście modernizowane i rozwijane przez lata). Jestem ciekaw ile V-ka spali w trasie przy pełnym składzie i dopakowana. Teraz jeżdżąc nie tylko do pracy średnie spalanie mam na poziomie 9l. Ale drogę mam dobrą, mały ruch i mało świateł. Jazda normalna bez butowania. Samochód sam w sobie ciężki i stały napęd na 4 robi swoje. Opony jak u Ciebie - 245x50 mam akurat założone, ale powinny być 245/45 - tak producent podaje/zaleca przy 18 calowych felgach. Notabene 19 calowe mają taki sam rozmiar, też nie wiem dlaczego. Zimówki zostawiłem 245/45 - bo w zimie lepiej mieć więcej miejsca w nadkolach, a i łańcuchy mam, dla których ten rozmiar jest maksymalną wartością. Warto je czasami mieć, już się o tym przekonałem w zeszłym sezonie 🙂. Jeśli na trasie wyjdzie przy pełnym obłożeniu koło 8l to uważam że to bardzo dobry wynik, zważywszy na wagę pojazdu. Silnik trochę mały, ale skrzynia 9-ka. Zobaczymy czy będzie dawał radę. pozdro
-
Ostatnie pytanko 4x4? Bo wiem że są także z napędem tylko na przód. Silnik masz 2,5l wolnossący? pozdro