-
Liczba zawartości
4 408 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
181
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Dokładnie tak, dla jeżdżącego płaskie dobre trasy bagaż czy to 20 czy 25 kg może być pomijalny, jak dla Ciebie czy masz 11-to czy 12-to biegowy napęd i czy masz nakręcone kapturki, czy nie na wentylach. No chyba że nie jesteś amatorem, tylko zawodnikiem, to inna sprawa bo tu liczy się czas, a waga ma istotny na to wpływ. Oczywiście Żart i nie bierz tego do siebie. Jazda po płaskim jest inna, sporo można jechać bezwładnościowo, odpoczywać a masa w tym przypadku pomaga. No w górach na podjeździe tak się nie da - trzeba kręcić. pozdro
-
Toteż napisałem, że wpływa w różnym stopniu. Na płaskim ważniejszy wpływ maja opory toczenia niż masa. A siła i wytrzymałość przydaje się w obu przypadkach, z tym że w górach dużą rolę grają umiejętności techniczne, a na płaski - twarde dupsko. Choć płaskie może być różne i także trudne. pozdro
-
A przeczytałeś ze zrozumieniem co napisałem? Że wpływa w różnym stopniu, ale jednak wpływa. Nie ma znaczenia czy płaskie czy górki. Na górkach więcej, na płaskim mniej. Za 5 lat jak będziesz systematycznie jeździł po górach to nawet jak sobie dołożysz 2 kg do roweru, to i tak wyjedziesz to szybciej niż dzisiaj, pomijając umiejętności techniczne. pozdro
-
Piotrek, co do twardości to masz rację, co do jakości wykonania oraz gumy to z założenia powinna być wyższa. Jednak tubless musi spełniać podwójną funkcję opony i dętki równocześnie. Zwykła opona pełni tylko funkcje ochronną dętki, co nie znaczy, że nie produkuje się bardzo dobrych zwykłych opon. Jednakże guma (warstwy konstrukcyjne i jakość gumy) tubless uniemożliwia przenikanie powietrza. pozdro
-
Piotrek Masa zawsze ma znaczenie, jednakże masz rację co jej udziału w zależności co i gdzie się jeździ. Ma mniej lub bardziej istotny wpływ w zależności od wartości. Nawet w Twoim przypadku odchudzenie roweru o 100g nie ma większego znaczenia, 3-5kg globalnie już tak. Podobnie jest w jeździe po płaskim. To tak jak samochód, pusty jest w miarę dynamiczny i oszczędny, załadowany traci i oba te walory. Ale człowiek to nie koń mechaniczny, niestety się męczy, siła słabnie i "paliwo' z baku ubywa. Ma jedną zasadnicza przewagę, z upływem czasu jego moc i zasięg wzrasta w przeciwieństwie do samochodu. pozdro
-
Cze Jego wyniki budzą szacunek, zachowanie niesmak. 34s. Jak na zawodowca to burak. pozdro
-
Mitek Ale czego nie rozumiesz? Przecież nie rozmawiamy o rowerach szosowych, tylko gravelach. Szosy służą do jazdy po asfaltowych nawierzchniach, mają bardzo cienkie opony i wysokie ciśnienie w kołach. Opony bezdętkowe są wykonane z lepszej i twardszej gumy i to właśnie na nich jest możliwa jazda w zależności od szerokości na znacznie niższym ciśnieniu. Gravel to rower stworzony do szerokorozumianej turystyki rowerowej długodystansowej po nawierzchniach twardych z możliwościami jazdy w terenie. Ma być relatywnie szybki oraz wygodny na tyle, na ile to możliwe ze sporymi możliwościami transportowymi. Wszelkie materiały, konstrukcja w rowerze (bez amortyzacji) tylko nieznacznie poprawiają komfort jazdy. Jedynym elastycznym elementem w tych rowerach jest opona, która ma odczuwalny wpływ na przenoszenie drgań z podłoża na rowerzystę. To nie jest rower do ścigania się. To konstrukcja stricte dla amatorów i ma być komfortowy na ile to możliwe. Wszelkie zawody są raczej formą promocji tego typu konstrukcji. Nie będę krytykował Andrzeja, u niego się sprawdza to rozwiązanie, mnie to nie potrzebne bo mam rower z pełną amortyzacją. Praca na rowerze jest przecież oczywistością, też tego nie rozumiem, a jeśli w rowerze konstrukcja i komponenty pozwalają na wyeliminowanie nie potrzebnej pracy, to chyba dobrze, zważywszy na fakt iż to rower długodystansowy. Nie widzę sensu jazdy na stojąco po tłuczniu i innych wertepach przez 100-200 km, skoro można na nim siedzieć w akceptowalnych warunkach. pozdro
-
Przecież to Witek. Nie poznajesz? pozdro
-
Na lepsze pochłanianie drgań ma wpływ konstrukcja , opony a także materiał z którego są wykonane komponenty. Sama możliwość zastosowania opon bezdętkowych jazda na niższym ciśnieniu wydatnie poprawia komfort (to jest bardzo odczuwalne nawet na moim rowerze z pełną amortyzacją), a najlepszym materiałem tłumiącym drgania, jest ... stal cieniowana. Niestety jest to bardzo drogie rozwiązanie, wbrew pozorom. Na szosie nie jeździłem nigdy, no - na kolarce będąc dzieckiem. Nie powiem gdzie to przeczytałem bo będziesz wszystko wiedział. A jak zapytasz, to Ci odpisze 😉. Fragment z oryginału. "Nie powinno być niczym nadzwyczajnym przy oponie o szerokości 40 mm zejście do wartości poniżej 2 barów. Dzięki temu zyskuje się niebywały komfort tłumienia nierówności, którego nie zapewni żaden inny wynalazek." pozdro
-
Dla mnie było za niskie, ale szybkość roweru i pozycja wygodna, bardzo, jak dla mnie. Jedynie kwestia przyzwyczajenia to obsługa biegów zmienianych klamką hamulca. Rower zadziwiająco mało drgań przenosi jak na konstrukcje bez amortyzacji. Część to zasługa geometrii, a część to zasługa opon. pozdro
-
Mam, ale tylko podstawową ilość za free. Generalnie to wykorzystuję tylko do przesyłania plików. 5GB w moim wypadku to wystarczająca ilośc aby przesłać praktycznie wszystko co potrzebuję. Nigdy mi nie zabrakło miejsca. Miałem na potrzeby domowe 200gb dla rodziny, ale zrezygnowałem, bo zapchała to Żona z synem w pół roku. Poza tym jestem przeciwnikiem opłat abonamentowych. Bo często się coś płaci zupełnie niepotrzebnie. Ponadto mam dość sporo ważnych rzeczy i wolę je mieć u siebie na kompie, a i tak są zdublowane na naszym wewnętrznym serwerze. pozdro
-
Marek, w przypadku Maca - teraz to nie wiem, ale wcześniej to wybór był i konfiguracja była bardzo prosta w przeciwieństwie do PC-ta. Mogłeś wybrać, większy dysk, większa pamięć, mocniejszy procesor lub większy, czy mniejszy monitor. Teraz sprawdzałem iMac-a. 3 procesory do wyboru (o różnej mocy obliczeniowej) + wielkość pamięci + pojemność dysku. Już tylko jest jeden rozmiar monitora, ale kolorek sobie można wybrać. To jest dla mnie proste. Jedynie z czego zrezygnuję - to Dysk 2T, wystarczy mi 1T. Teraz taki mam i jest w połowie pusty. Do biura potrzebuję komputer stacjonarny typu AiO, żeby roboty nie nosić do domu jak w przypadku laptopa. Ponadto ma duuuużo więcej zalet od PC-ta, windowsa mogę zainstalować na maszynie wirtualnej i się nie martwić że przywlecze z sieci jakiegoś Hiv-a. Nie ma jakichś instalacji, reinstalacji, deinstalacji, aktualizacji i Bóg wie jeszcze czego. System co roku jest nowy i darmowy. Taki komputer to w konfiguratorze 13 klocków. Niby dużo. Ale jak policzę kolejne 13 lat bezawaryjnej pracy to mnie wychodzi 69,00 netto!!!!/miesiąc. Powiem tak - Chuj nie wynik za cenę spokoju, więcej płacę za kablówkę, której i tak nie oglądam. pozdro
-
Cze To fakt, nigdy nie stwierdziłeś, że masz najlepszy rower, co najwyżej że jest wystarczający dla Ciebie. A też chciałbym, aby dyskusje były "przekomarzaniem" a nie otwarta wojną. Mnie osobiście bardzo ciekawi, na co ewentualnie się zdecydujesz. Czy tak jak zawsze twierdzisz "zaufasz specjaliście" (przy okazji twórcą MTB jest Specialized), czy jednak bazując na bagażu swoich doświadczeń zakwestionujesz jego wybór. Choćby wybór napędu, pomijam fakt dostawcy osprzętu (osobiście uważam, że Shimano jednak jest lepsze niż SRAM, bardziej niezawodne), to jaki? Z mojego punktu widzenia 1x11/12 to najgorsza opcja dla Ciebie. Niby teoretycznie najprostszy i najtańszy w utrzymaniu, to jednak w jeździe długodystansowej to chyba nienajlepszy wybór. Mam 3x10 i 1x12 i w jeździe po pagórkach faktycznie jednotarczowy jest lepszy, zakres jest taki jak w 3x10 ale mieszanie na podjazdach jest dużo łatwiejsze (bo go nie ma, ja chyba nawet 4 biegi mogę naraz zrzucić) i nawet jest dobrze zestopniowany (tak na mój gust i odczucie, to dół jest bardziej terenowy, a góra bardziej do szybkiej jazdy, bo mniej więcej w połowie ja odczuwam sporą różnicę między zestopniowaniem biegów), ale nie tak dobrze i płynnie jak 3x10, co oczywiście w podjazdach mi przeszkadzało jak trzeba było w dość dużym zakresie jechać. Wbijając się w Twoje buty jednak wybrałbym 2x10 lub nawet 2x11, bo jednak lepsze stopniowanie (takich dystansów jak Ty nie pokonuję, ale z tego co jeżdżę to staram się dopasować obciążenie, kadencję oraz prędkość do takiego limitu, aby mógł płynnie przejechać dłuższy dystans jak najlepszym tempem) a i jest jakaś alternatywa w przypadku awarii napędu (np. wytarte zęby w jakiejś zębatce), zawsze można coś dopasować bo jest więcej możliwości kombinacji. Ciekaw jestem Twojego zdania. Może się wywiązać ciekawa dyskusja. Co ma sens, a co jest zbędne w zależności co jeździmy zazwyczaj. pozdro
-
Maras, specjalnie przytoczyłem Defendera, bo jako jedyny do końca produkcji w 2016 (teraz już jest to zupełnie nowy samochód) od 1983 roku był produkowany w niezmienionej praktycznie formie. Była to prawdziwa niezniszczalna terenówka. Jak się szacuje 75% wyprodukowanych defenderów jeździ do dnia dzisiejszego. pozdro
-
Mitek, nie wziąłeś jednego pod uwagę w porównaniu cen rowerów kiedyś - dzisiaj, a mianowicie postępu technicznego. Mój to taki bardzo dobry średniak, ze wskazaniem na raczej lepszy niż gorszy - w tamtych czasach. Przy postępie technicznym jaki ma miejsce na przestrzeni tych 10 lat i jego wówczas realna kategoria spadła w dzisiejszych czasach do kategorii roweru podstawowego, mimo iż część elementów jest wymieniona na nowsze, bo w starym typie już nie występują, to generalnie rowery poszły konstrukcyjnie i technologicznie bardzo do przodu. W firmie pracujemy na Mac-ach, ja mam wersje late 2013, wówczas był to absolutny top jeśli chodzi o ten model, mogłem wówczas wybrać tylko większy ekran. Miał wszystkie nowinki, bo w elektronice postęp następuje z dnia na dzień, a nie z roku na rok. Komputer mi służy bezawaryjnie już 11 lat, pracuję na nim równocześnie na 2-óch systemach (OS i syfny Windows - bo muszę), mam podpięte 2 dodatkowe monitory do niego - bo potrzebuję. Niestety jest do zmiany, bo już jest za słaby, mimo iż jego parametry nawet dzisiaj nie wyglądają najgorzej, to wszelkie aktualizacje programowe wymagają coraz to szybszych komputerów. Komputer zaczyna nieprzyzwoicie mulić. Sprzęt o tych parametrach dzisiaj jest tylko przeciętnym komputerem, a nawet rzekłbym poniżej przeciętnej. Wtedy to najnowsza technologia. Teraz odpowiednikiem technologicznym byłby najwyższy dostępny model - a droższy pewnie dwukrotnie, albo i więcej. Bo i-7 czterordzeniowy, 16gb ram DDR3 i dysk SSD 128 + standardowy 1T (wówczas się to nazywało fusion drive - ssd było bardzo drogie i w takich wielkościach niedostępne) to był jeden z najszybszych ogólnie dostępnych modeli na rynku. Ja uważam, że to był bardzo dobry zakup, chociaż było drogo, a nawet bardzo. Ale to komputer do pracy, więc zależało mi na "wyprzedzeniu" epoki aby móc na nim jak najdłużej pracować. Jeśli będzie pracował solo bez drugiego systemu, to jeszcze trochę posłuży, ale już komuś innemu. Niestety najnowszego systemu IOS nie jest wstanie przyjąć, PESEL go nie puszcza 😉. Generalnie to obrazuje mój pogląd na zakupy i ich "jakość". Jak trzeba - to nie oszczędzam, ale generalnie, to staram się robić przemyślane i racjonalne z mojego punktu widzenia zakupy. Stąd też mój punkt widzenie a'propos Twojego planowanego (bo coś tam wspomniałeś) zakupu nowej maszyny, może warto coś zmienić - bo jest sporo możliwości, na rowerze jeździsz bardzo dużo i jest czymś więcej niż chwilową zachcianką, czy okazyjnym przyjemnym zapychaczem wolnego czasu i na moje oko, to kolejne przejechanie Pomorskiej, żeby przejechać już Cie nie interesuje, tym razem chcesz osiągnąć "dobry" wynik. Tadej w TDF startując na MTB też by zamykał peleton, chociaż jest zajebistym kolarzem. pozdro
-
Mitek, ten wyścig był i jest specyficzny do dzisiaj. 50km odcinek kocich łbów wymagał modyfikacji sprzętu aby to przeżył. Moim zdaniem pochodną szosy jest przełaj, a grawel to dość nowa konstrukcja, gdyby nie rozwój techniczny rowerów mtb nie zostały by stworzenie w takiej formie jak jest teraz. Byłaby to jedynie modyfikacja rowerów przełajowych. Jednak mimo podobieństw wizualnych - rower ma całkiem inną geometrię niż szosa. Od wynalezienia opony pneumatycznej do momentu powstania pierwszych MTB minęło 100lat. Tak naprawdę ten fakt zainicjował niesamowity postęp w budowaniu rowerów. W latach 80-tych powstał pierwszy MTB, w latach 90-tych wprowadzono pierwsze amortyzatory przednie a dopiero w ok. 2000 rowery z zawieszeniem full. Nasze "proste" mtb - w momencie zakupu nie były takie proste. O ile pamiętam Mój Cube był to dość wysoki model HT wówczas, Twój pewnie podobnie. Cena 2850 (mój chyba koło trójki z haczykiem kosztował) na dzień dzisiejszy po uwzględnieniu wzrostu cen to wartość między 7-9 tys. Za tą kwotę nawet dzisiaj można kupić bardzo dobry rower, a nie podstawowy model. Ja jak kupowałem to absolutną nowością były koła 27,5 i takie mam, choć chwile później weszły 29. Było rok 2013/14 o ile pamięć mnie nie myli. Szosa czy przełaj to rowery stricte do ścigania się. Powstała szosa endurance jako rower dalekiego zasięgu dla amatorów. Obecny gravel to zlepek szosy endurance i rowera mtb. Kierownica zapożyczona z szosy do dowód na to, że jest to rower przeznaczony na długie trasy, bo jednak jej kształt jest bardziej dostosowany do budowy anatomicznej człowieka. A wrzutka zdjęcia Treka z prostą kierą, świadczy o tym, że te rowery chcą coraz to mocniej wjeżdżać w trudny teren. pozdro
-
Tak, pewnie masz rację, ale w porównaniu np do typowej terenówki jak Defender - to był samochód luksusowo wykończony 😉. Poniekąd nadawał się do codziennego użytku, jako terenówka jak i samochód rodzinny. pozdro ps. Samochody amerykańskie nigdy nie słynęły z jakości wykończenia.
-
Mario, tu oczywiście jest spór i Amerykanie roszczą sobie do tego prawo, jednak generalnie SUV to samochód o nadwozi samonośnym, a Jeep jest zbudowany na ramie. Można przyjąć że był protoplastą i pomysłodawcą obecnych suv-ów, jednak był to tylko dobrze wykończony samochód terenowy. Toyota stworzyła samochód na bazie Corolli. Przede wszystkim był to pierwszy samochód o nadwoziu samonośnym, który nic wspólnego nie miał z samochodami terenowymi, oprócz napędzanych 2 osi i wyglądem przypominał terenówkę. Nota bene chwilę później Toyota zaprezentowała model RAV4 EV o napędzie elektrycznym. Zasięg wówczas wynosił 190km. Samochód był praktycznie bezawaryjny. pozdro
-
Pierwszym suv-em była Toyota RAV4. pozdro
-
Maras, ale ja mam baterię lecz kupując nie skojarzyłem modelu Inverse. Mój ładuje podczas jazdy baterię. Był podejrzanie tani. A rzekomy silnik to prądnica. pozdro
-
Zabierzemy Wam rowery następnym razem, dla nas to nie problem. pozdro
-
Jest przecież Zwardoń, a Piotrek będzie jak nie jeden to drugi. Ja zabieram elektryka, na wszelki wypadek, żebyś mi czasami nie odjechał, po zakupie nowego sprzętu. Trzeba nie tylko przyjechać, ale również ...... zabrać rower 😉. Bo ostatnio byłeś i nie miałeś. pozdro
-
Ja bym tak szybko nie ferował wyroków, SUV-y też miały umrzeć śmiercią naturalną i miała być to chwilowa moda. Ale maja się dobrze na tyle, że sam stałeś się posiadaczem takiego i nota bene sobie go chwalisz. Jedynie samo nazwa Gravel jest nowinką, bo pierwowzory były już dawno - w połowie XX wieku (dużo szybciej niż powstał rower MTB - chyba koniec lat 70-tych ) z powodzeniem stosowane w wojsku, zastępujące oddziały konne. Pomysł odgrzebany w USA i stworzony na potrzeby tamtejszego rynku (znając życie podpatrzone i stworzone na bazie popularnych samoróbek). Maja masę dróg utwardzonych, jednak o nawierzchni zbyt wymagającej dla klasycznej szosy. Rowery dalekiego zasięgu w lekki teren i asfalty, szeroko wykorzystywane w bikepacking-u, który w Stanach jest bardzo popularny. Rower sporo się różni od szosy jak również od przełajowca, przede wszystkim jest długi i wyższy, co dodaje mu stabilności, a pozycja jest wyższa i bardziej wygodna. Rower do pokonywania długich dystansów w zróżnicowanym terenie. A dzięki geometrii rodem z MTB można się obyć bez przedniego amortyzatora i zamontować dość szerokie opony, nawet bezdętki, ale jest równie stabilny jak rowery górskie. No i zasadnicza cecha która go różni od mtb- jest bardzo szybki, a brak jakiekolwiek amortyzacji, sprawia że jest jeszcze prostszy. Szkoda że Mitek nawet nie rzucił "do przemyślenia". Bo z jego opisów - tego co robi na rowerze wynika, że to propozycja idealna na kolejne X lat. Mitek nie jest zdecydowana większością. Zdecydowana większość nie przejeżdża w ciągu 500 km i nie jeździ na nim nieomal codziennie. Z jego doświadczeniem i sprecyzowanymi celami do czego i gdzie się ten rower ma sprawdzać, zakup takiego samego roweru mija się z celem. pozdro
-
Tak, prawda, ale nie myślę tu o regulowaniu wszystkiego, raczej o szlakach mocno uczęszczanych i zatłoczonych. Niestety, elektryki spowodowały że rowerów i osób słabo jeżdżących będzie przybywać. Powtarzam ponownie, przeciw elektrykom nic nie mam, bo sam w sobie nie jest groźny. A pewne zachowania na szlakach powinny być standardem, ale niestety nie są i tutaj tkwi problem. pozdro
-
Wiesiek, gdzieś mi to mignęło, ale z gruntu rzeczy na szlakach współdzielonych, nie dedykowanych taka zasada powinna być stosowana. Dziwi mnie fakt, że tak trudno jest to uregulować i wprowadzić proste zasady jak choćby kodeks FIS na stokach. W pewnych obszarach to idzie tak kurwa opornie, a przecież to takie proste. Wiele obszarów turystycznych jest we władaniu lasów Państwowych i żeby nie dało się tego oznakować i uregulować, zważywszy na fakt, że LP to bardzo bogata firma i w jej kasie zostaje 98% kasy ze sprzedaży drewna. Parków narodowych jest nie aż tak dużo i niech je leśnicy wspomogą albo Państwo do spółki. Pojawiły się rowery w lasach, więc jest potrzeba, aby to uregulować. Kiedyś rowerzysta był ewenementem, ale czasy się zmieniły. Wprowadzić zasadę jak tylko chłopek - szlak pieszy, chłopek + rower szlak współdzielony - sam rower szlak rowerowy. A teraz jak zarządca ustali w regulaminie tak jest. Raz tak, a raz tak. Ponadto uważam, że ludzie, którzy chodzą po górach czy też jeżdżą po górach, lubią i szanują przyrodę to osoby raczej na poziomie i rozgarnięte. Zasada młodszy ustępuje starszemu miejsca, czy tez przepuszcza osoby podchodzące czy schodzące na przewężeniach, w górach nie jest niczym nienaturalnym, wręcz jest to normą. Jak wzajemne pozdrowienia na szlaku. Buractwo i syfiarzy oczywiście trzeba tępić. Miejsca nie zabraknie, nawet dla rowerów elektrycznych, bo nie uważam że jest coś złego, bo elektryk nie jest niebezpieczny - tylko kierowca. pozdro