Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    5 011
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    198

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. Cze Stopień od pomocnika do instruktora jest dożywotni. Nie pisałem o ważności uprawnień, które to okresowo są sprawdzane poprzez unifikację, jedynie PI bez okresowej unifikacji traci prawo do szkolenia, ale w żadnym wypadku stopnia nie traci. W przypadku Instruktora Młodszego i Instruktora nie ma zapisów o niemożności prowadzenia szkolenia narciarskiego bez unifikacji. Unifikacja to rzecz potrzebna, jedyny problem - to koszt. Wystarczyło podnieść składki na wyższą, a unifikację robić za darmo w cenie składki (koszt samej unifikacji). Byłoby łatwiej i więcej chętnych by było. Bo jednak jednorazowy koszt całości może być wysoki wysoki. Wystarczyłby przedział czasowy 3-5 lat aby każdy mógł to zrobić w dowolnym terminie i miejscu. Unifikacja to spora wartość, zarówno merytoryczna jak i budująca relacje między uczestnikami, spaja sam związek Instruktorów, stwarza mechanizm chęci uczestnictwa w takim wydarzeniu, a przy okazji podnoszą swoją wiedzę. Niestety nie wiem co traci MI lub I bez unifikacji. Być może na szeregowych instruktorów nie ma żadnego wpływu. pozdro
  2. Andrzeju, będąc członkiem klubu trzeba iść za ciosem. Nie ma najmniejszego znaczenia czy to mu się przyda, czy też nie. To jedyna okazja, aby taki papier otrzymać, jest dożywotni. Później już będzie trudno, bo jednak trzeba jeździć regularnie. To jak robienie prawa jazdy w wojsku na samochody ciężarowe. Kto zrobił - to ma. Chociaż wielu posiadaczy tego nie wykorzysta nigdy. Jednak nigdy nie wiadomo, gdzie Cię front życiowy rzuci. Teraz jest to tanie rozwiązanie, bo w klubie P1 (oba kursy) to koszt 600 pln i są realizowane w trakcie wyjazdów klubowych. Zostaje tylko egzamin Regionalny i jest PI. Potem staż w klubie i CKMI, jest młodszym instruktorem tuż przed studiami. Jak będzie chciał - a pewnie będzie i takie rzeczy najlepiej robić z marszu, to kolejny staż 7 dni w LSN (czyli w jego macierzystym klubie) i CKI - jest pełnoprawnym instruktorem w PL. A jeśli będzie miał ochotę i czuł potrzebę - to zrobi zawodowego instruktora. Natomiast to trzeba robić z marszu, chyba że ma się z narciarstwem styczność na co dzień. Narty to sport praktyczny im dłuższa przerwa - tym będzie trudniej. pozdro
  3. Co Ty Maras pitolisz, fatalne warunki bo się w nartach na parking nie da zjechać. Naśnieżyli dojazdówce? Nawet do knajpy nie wjedziesz, tylko trzeba narty zdjąć i iść z buta. Trzeba zażądać jakiegoś rabatu. To nie do przyjęcia, aby za taką kichę płacić. pozdro
  4. Paweł, źle mnie zrozumiałeś. Chodziło mi o porównanie kosztów szkolenia zorganizowanego jakim jest klub oraz kosztów szkolenia indywidualnego - ale takiego solidnego, w trakcie którego akurat Ty jesteś. Nasze obozy także odbywają się w Alpach, podobnie jak Twoje. Wymiar szkoleniowy oczywiście w Twoim wypadku i tak będzie mniejszy niż w przypadku mojego syna, ale szkolenie u Tadeo jest czymś podobnym, bez wymiaru stricte sportowego. Ty oczywiście masz nieco dalej w Alpy, ale reszta kosztów - oprócz paliwa będzie identyczna zarówno dla mnie jak i dla Ciebie bez względu na walutę w której są nasze pensje. Na dzień dzisiejszy - napisałem, że koszt to ok 40 tys. w tym sezonie, ale obejmuje także zakup sprzętu. W Twoim przypadku to wydatek jednorazowy, ponieważ już nie rośniesz. My praktycznie rok do roku wymieniamy spora część ekwipunku, bo syn rośnie. W tym sezonie to spodenki nowe, guma nowa, narty GS nowe - które już jęczy, że są za krótkie, nowy żółwik, kijki GS, bluza i odzież termiczna i oczywiście skarpety, bo te drze na potęgę. Poszło do góry mega po Covidzie vs czasy przedcovidowe. Teraz ta podwyżki sa mniejsze, jednak globalnie je widać, że jest drożej. Chciałem wskazać, że pomimo dość sporej globalnie kwoty, wcale nie wychodzi to tak drogo uwzględniając czas spędzony narciarsko, wymiar szkoleniowy i efekty nauki. Oczywiście to jest droga do jazdy na poziomie instruktorskim, rzekłbym nawet na poziome zbliżonym do odpowiedników z krajów Alpejskich (nie mylić poziomu jazdy z poziomem metodyki nauczania), raczej te koszty nie mają nic wspólnego z wysokim poziomem sportowym. Myślę, że szkolenie zawodnicze, z myślą o jakichkolwiek sukcesach na arenie międzynarodowej (PE) - trzeba to pomnożyć min. x 5 jak nie więcej + oczywiste zmiany, jak choćby zmiana miejsca zamieszkania, lub wieczna tułaczka dziecka. pozdro
  5. Paweł, to jest przełom i musiałem to podkreślić. Pewna optymalizacja działań przyśpiesza proces nauki, jednak tylko nieznacznie. Trzeba systematycznie uczyć się abecadła i dobrze utrwalać każdą literkę. To klucz. pozdro
  6. Janek, nie wiem czy tyle, bo 5-cio latka nie wyślesz z nikim na 50 dni jazdy na nartach, bo to jednak dziecko. Syn zaczynał jak miał 8 lat, pierwszy sezon jeździł tylko z nami, ale w pierwszym sezonie był 39 dni na nartach - 2 x w Alpach - reszta w PL. Pierwszy sezon w klubie to były wyjazdy sobotnie + przygotowania ogólnorozwojowe jesienne + dalsza nasza wspólna jazda. W drugim sezonie zaczęły się wyjazdy dwudniowe - sportowe i cała reszta, jednak obozy za granicą sportowe - dopiero od 3-ciego sezonu w klubie - bo pojechaliśmy na obóz rodzinny, gdzie dzieciaki jeździły z instruktorami (całodzienna opieka instruktorska z przerwa obiadową z rodzicami) a my we własnym gronie rodziców w podgrupach. Także mieliśmy do dyspozycji instruktorów i kto chciał - to do takiej grupy dołączał. Dopiero od 3-go sezonu tak bardziej stricte tylko wyjazdy klubowe, z nami jakieś święta i tydzień feryjny - zwykle po obozie sportowym. Jedynie w Covidzie był 4 tygodnie na nartach w PL na obozach, pierwsze 2 tygodnie w Jurgowie - na tych na szybko wymyślonych przez naszych rządzących feriach, a potem 2 tyg. na Jaworzynie w feriach które zostały odwołane, jednak już wszytko było wcześniej załatwione i zapłacone - szkoła była on-line więc pojechali wszyscy. Weekendowe wyjazdy odbywały się normalnie, bo kluby mogły trenować, a że właściciele klubu mają swój ośrodek wypoczynkowy w Rytrze ogarnęli wszystko i nie było problemu ze spaniem - nawet dodatkowo podnajęli od sąsiada pensjonat, aby spełnić wymagania i obostrzenia. To droga do wychowania narciarza, który bez problemu uzyska papiery instruktorskie, nawet po obecnych zmianach w SiTN. Nie będzie odstawał od swoich odpowiedników z krajów Alpejskich. Razem jeździmy bardzo mało, raptem kilka/kilkanaście dni w sezonie i ocena progresu na podstawie jazdy trasowej w dobrych jest trudna. Ale patrząc w porównaniu do innych narciarzy na stokach, to umięjętności jazdy niezależnie od warunków na dzień dzisiejszy to przepaść. Teraz w Madonnie pojechaliśmy na trasę która była mega zmuldzona i syn w GS-ach tak cisnął po nich, że nie da rady go dojechać. Czy też jazda w odsypach, betonie, w płaskim świetle, praktycznie jakby tych przeszkód nie było. Bo jednak na treningach nie ma wybrzydzania na pogodę i warunki, czy śnieg pada, czy jest wiatr czy mgła - trzeba jeździć. Druga rzeczą - to przebywanie w towarzystwie innych, nauka samodzielności, bo jednak sami muszą wstać, ubrać się na czas, na stoku sami o siebie muszą zadbać, jak się za cienko ubierze, to będzie marznął, bo nikt mu kurteczki nie przyniesie 😉 . Dla nas rodziców, to też wartość dodana, bo w tej chwili nawiązały się między nami znajomości i cała ekipa z którą jeżdzę to rodzice dzieciaków z klubu. Czy to duże koszty nauki? Czy ja wiem. Patrząc na obecne ceny - to wcale samemu tego taniej nie da się ogarnąć osiągając podobny wymiar czasowy. Wyjazdy weekendowe - to wychodzi gdzieś ok 500 zł/dzień. W cenę wliczony jest juz karnet, spanie, wyżywienie, transport i szkolenie w wymiarze 6h dziennie. Jeśli bym chciał to robić sam - to wyjazd weekendowy wyjdzie mnie podobnie w PL. Karnety na 2 dni to pewnie z 500 pln - bo dla siebie też muszę kupić, a dzieci u nas są nieco inaczej traktowane + paliwo, nocleg i wyżywienie. Będzie taniej?? Tutaj jeśli Victor mógłby podsumować koszty sezonu, dałoby jakikolwiek obraz ile szkolenie w takiej formie i jaki to koszt w takim wymiarze czasowym. Jeździ na wyjazdy szkoleniowe, hala oraz wyjazdy we własnym zakresie. Sprzętu nie liczmy, bo jednak Victor nie rośnie już 😉. Ja myślę, że taki wyjazd na tydzień do Tadeo to 5 tysi jak nic wychodzi z wszystkimi kosztami dodatkowymi. pozdro
  7. Andrzeju, po COVID poszło wszystko do góry z 50%. Każdy obóz to 5 tysi, bo to nie biała szkoła. Jedzie trener na 5-6 dzieciaków, trzeba przecież jego koszty pokryć, za darmo nie pojedzie a i właściciel klubu (organizator) też musi coś zarobić. Wszystkie to wyjazdy w Alpy. Masz 3-4 obozy w sezonie i łatwo policzyć. Wyjazdy weekendowe to 17 dni, to także kolejne 5 tysi. Karnety i kieszonkowe kolejne 3tys. I tak się to mnoży. Dochodzą zawody więc dodatkowe koszty, noclegi, karnety, opieka trenerska, transport. W sezonie to pewnie z 6-8 dodatkowych dni. Ale jak zawsze to punkt widzenia zależy o miejsca siedzenia, dla jednych to grube tysie, a dla drugich frytki, na zasadzie miesięczne uposażenie mogę wydać na fajnie spędzony czas dziecka i to za cały rok, bądź co bądź, to Żona też pracuje i z głodu nie umrzemy😉. Ja już bardzo dużo zaoszczędziłem na fryzjerze😀. pozdro
  8. Janku, mnie osobiście wychowanie syna na dobrego narciarza, gdzie poziom obecny jest już chyba niedostępny dla samouka amatora, pomijam jazdę sportową, bez ambicji wysokich osiągnięć sportowych raczej w kierunku instruktorskim a może trenerskim. Sezonowo taka okręgówka to ok. 40 tys. pln licząc wyjazdy lodowce, obozy sportowe, weekendowe wyjazdy, treningi w miarę warunków śniegowych w tygodniu, sprzęt (praktycznie co roku do wymiany), karnety, zawody, wpisowe, coś na stok, i jesienny cykl przygotowawczy do sezonu. To daje ok 50 dni na śniegu w sezonie. Trenowanie na poważnie z ukierunkowaniem na sukces - to już "sky is the limit" jeśli chodzi o kasę. pozdro
  9. U mnie podobnie, tylko to suma dwóch😉. pozdro
  10. Dany, inflacja jakaś straszna u Ciebie jest, z 850 na 1050? To jakaś promka?? pozdro
  11. Wiązanie to samo do dupy co ja mam w GS-ach. Nie rentalowe. Mam nadzieję, ale cichą, że nie masz stóp jak Podolski złodziej. Ustawianie tego to porażka. pozdro
  12. Cicho, właśnie zgłosiłem ten pomysł do urzędu patentowego we wszystkich znanych mi krajach włącznie z Trynidadem i Tobago. W PL jest 6 mln narciarzy. Zakładając, że to rodziny 2+2 to jest 1,5mln nieszczęśliwych narciarzy. Wystarczy że 5% z tej grupy będzie wystarczająco zdesperowanych czyli 75 000 sztuk i będzie skłonna zapłacić 100 pln za te możliwość - no to już jestem zarobiony - ja bym dał nawet 2 stówki, jakbym musiał 😉. W cenie mogę podkoloryzować mapki. More green - taki pakiet. Taki pomysł na koniec dnia i to we wtorek. Janek - dzięki, jak coś to możemy jakieś GmbH stworzyć. Trza se pomagać. pozdro
  13. Nic sie nie stało, kijki mam jakie mam i co mi Pan zrobisz 😉, generalnie Austria/Włochy to niebieska/czerwona/czarna - takie stopniowanie. Zielone to chyba typowe ośle łąki z taśma do nauki. Niemniej jednak we Włoszech to chyba nieco łagodniejsze oznakowanie niż w Austrii. Nie wiem jak u żabojadów 🙂, bo oni lubią zielony kolor. Janek ostatnio wrzucił zieloną chyba z Francji, to chyba pochodna od koloru twarzy początkujących narciarzy, którzy mieli tam zjechać. O - jak ktoś ma oporną Żonę/Męża dajemy mapkę ośrodków francuskich do wyboru. Na 100% wybór będzie z największą ilością tras zielonych. O drugiego dnia nartowania mamy święty spokój 😉. Druga połówka po zielonych zostaje w hotelu, bo nie wyobraża sobie niebieskich, czerwonych a nie daj Boże czarnych tras. pozdrawiam
  14. Czyli w wolnym tłumaczeniu - "Czarne wyszczupla". pozdro
  15. Jeździłem na WRT, jeśli ta sama fabryka i parametry i jakość wykonania to tę nartę należy traktować jako dłuższą slalomkę. Można pociągnąć dłuższy skręt, natomiast woli skręcać niż jechać dłuższym łukiem. To moje odczucia z jazdy na WRT. Ja tą nartę odrzuciłem, bo nie za bardzo odczułem różnicę między standardowym SL 165cm. A chciałem nartę inną niż SL, a nie tylko trochę dłuższą 😉. Wówczas produkowali tylko w tej długości - czyli 172cm. Innych nie było do wyboru. Narta na wszystkie stoki ze wskazaniem na osoby których pierwszym wyborem jest SL, jednak z jakichś powodów na dłuższe trasy szukające narty która aż tak nie dąży do krótkiego skrętu. Łatwiej chyba na niej zacieśniać skręty niż wydłużać na SL. Cena atrakcyjna - nazwa i malowanie inne. Jeśli komuś nie przeszkadza - brać. pozdro
  16. Trzeba jeszcze pamiętać, jak mają zakrzywione dzioby to do środka muszą być skierowane, bo inaczej się rozjadą. Na Mosornym byłeś? pozdro
  17. Marcos73

    Sezon 2024/2025

    Nie opony, ale nowe, nazwy nie pamiętam, ale któraś z tych budżetowych. Wyglądają i jeżdżą ok. Jeszcze, bo nowe. Łańcuchy mam tak na prawdę na sztukę. Raz w życiu chyba zakładałem do Scorpio kombi, ale tym samochodem to nawet w lecie było trzeba umieć jeździć. Tył napęd. pozdro
  18. Czyli? Da się na tym skręcać, a raczej czy da się na tym nie skręcać? Popróbujemy, dlaczego nie. pozdro
  19. Marcos73

    Sezon 2024/2025

    Nie, Mercedes tego nie ma. Jedynie co jest podgrzewanie piór wycieraczek w miejscu ich spoczynku, na szybie. Fajne, bo nie robią się kulki lodowe na wycieraczkach. Działa samoczynnie jak również podgrzewanie lusterek. W skodzie miałem. Fajna rzecz. Dodatkowo miałem elektryczne ogrzewanie nadmuchu na przednią szybę. Po zapaleniu samochodu od razu leciało gorące powietrze z podszybia. Nawet skoda o tym nie pisze, powiedział mi o tym gość w serwisie. Wiele osób o tym nie wie, bo często to nie działa, bo jest zepsute. pozdro
  20. I oby tak było (opad). Koleżanka Zając była teraz na skiturach i pisała o fatalnych warunkach. Mało śniegu i masa kamulców. Mnie osobiście szkoda sprzętu. Wczoraj na Litwince wjechałem na parking na nartach (idiota?). Na szczęście samochód był blisko a narty miałem nowe żony a moje stare. Krawędzie całe ale ślizgi z ranami. Niby śnieg na parkingu był. Nawet sporo, ale niewystarczająco dużo. pozdro
  21. Marcos73

    Sezon 2024/2025

    Cze A propos śniegu na drodze i wyboru miejscówki. Rusin właśnie ma ten plus. Wczoraj sypało i przejeżdżając z Rusina do Jurgowa musiałem przejechać jedyną drogą dojazdową do Białki. Na drodze, która ma pewnie 10 klasę odśnieżania stało z 10 ceprów na awaryjnych i z 2-óch wkurwionych lokalsów. Oni to wyjeżdżają normalnymi samochodami, ale robią to od urodzenia. Na wjeździe tablica jak byk o łańcuchach i ostrzeżenie o nachyleniu. Droga wąska z mijankami praktycznie bez możliwości zawrócenia. Rusin właśnie ma taki cudowny dojazd. Non stop wczoraj sypało, ale wracając jechałem tą drogą z powrotem. Chciałem sprawdzić w rzeczywistych warunkach czy ja i v-ka da radę. Chińczyki na felgach założone. Takie były w czasie zakupu. Śniegu na drodze z 3-5cm. Wyjechałem bez problemu, nawet z zatrzymania, bo jednak znalazło się paru śmiałków bez łańcuchów. Miał chyba jeden i zakładał w zatoczce. Generalnie na powrocie na S-ce to padało takie gówno że szyba przednia zamarzła w 10s tworząc warstwę lodu. Ogrzewanie na szybę na pełną moc i pomogło, bo nic nie widziałem. Jednak ogrzewanie jest bardzo wydajne, ale myślałem, że po minucie się zagotuję i zacznę gwizdać jak czajnik ( to wina delikatnego wodogłowia 😉). pozdro
  22. Marcos73

    Sezon 2024/2025

    cze Dzisiaj wieczorne Safari po Białczańskich górach😀 od 14.00-20.00 Dojazd bezproblemowy, ludzi mało. Na dobry wieczór Rusin i kiełbaska u kumpla w knajpie parę zjazdów, kiełbaska się ułożyła i zmiana na Jurgów. Warun petarda. Po drodze zahaczyłem jeszcze o Grapę ski, szybka kanapa, pustki i mnóstwo zjazdów. Widok na Białkę z Grapyski. Zakebisty dzień💪. pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...