Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    4 967
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    197

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. Edwin, łatwiej zacieśniać na GS niż wydłużać na SL. SL jakoś tak same od siebie skręcają, a wydłużenie polega na jeździe w trawersie. pozdro
  2. Jutro sprawdzimy 😉, nawet Ci narty zabiorę, żebyś nie mówił, ze narty słabe. pozdro
  3. Nie musisz, w regulaminie przyznawania licencji jest zapis że 75% kadry w LSN musi mieć aktualne uprawnienia, aby mogła działać pod egidą SITN. Więc jasno wynika, że bez unifikacji osoby o stopniu MI i wyższym mogą pracować i szkolić bez unifikacji. Nie dotyczy PI który bez unifikacji nie może szkolić. Wszystkie stopnie są dożywotnie oprócz Demonstratora, który wygasa z wiekiem. Czyli na 3 „pracowników” z aktualnymi uprawnieniami czwarty nie musi ich posiadać jednak min stopień to MI bez aktualnych uprawnień. LSN może otworzyć min 3 Instruktorów z aktualnymi uprawnieniami. Z możliwością szkoleń to 5-ciu instruktorów + 1 czynny IW oraz jeden z instruktorów musi mieć aktualny współczynnik do przeprowadzania zawodów. IW nie może być zatrudniony w dwóch szkołach, wyłączony jest AWF. To są warunki do uzyskania licencji SiTN. Bez SiTN nie ma możliwości uzyskania uprawnień europejskich, I zawodowego i I zawodowego międzynarodowego. A ubezpieczalnia może sobie wsadzić zapisy, których pewnie nie ma, bo warunki funkcjonowania określa SiTN a nie ubezpieczalnia. Jest tyle firm, a do ubezpieczenia jest z 4000 osób (aktywnych członków) i 130 szkół. Pozostają nieaktywni, którzy też pracują. pozdro
  4. Ja mam wydane bezterminowo, jeżdżę od 30 lat i nigdy badań nie robiłem, jak również, nie musiałem okresowo robić ponownie prawo jazdy, bo moje prawo jazdy wygasło. Być może sitn nie dopuści MI do I jeśli nie będzie miał unifikacji, być może w LSN I lub MI traci na znaczeniu jako ww. Bo SiTN wyznacza reguły powstawania LSN i daje im prawo do organizowania szkoleń, jak również pozwala pod pewnymi warunkami na korzystanie z brandu SiTN. Jak widziałeś w przytoczonych cytatach tylko PI traci prawo do nauczania bez unifikacji, w przypadku MI i wyżej takiego zapisu nie ma. Jest napisane wprost i nie ma żadnych wykluczeń. Chodzi o instruktorów pracujących pod egidą SiTN w LSN. pozdro
  5. Marek Ze strony SiTN PI Ważność stopnia Stopień Pomocnika Instruktora jest dożywotni. Ważność przeszkolenia podlega okresowej unifikacji w cyklu trzyletnim. Pomocnik Instruktora nie poddający się okresowej unifikacji nie traci stopnia, lecz nie ma prawa do szkolenia. Uprawnienia odzyskuje po ukończeniu unifikacji. MI i dalej Ważność stopnia Stopień POL-SKI Młodszego Instruktora Narciarstwa Alpejskiego jest dożywotni. Ważność przeszkolenia podlega okresowej unifikacji w cyklu trzyletnim. Widzisz różnicę w zapisach? pozdro
  6. Cze Stopień od pomocnika do instruktora jest dożywotni. Nie pisałem o ważności uprawnień, które to okresowo są sprawdzane poprzez unifikację, jedynie PI bez okresowej unifikacji traci prawo do szkolenia, ale w żadnym wypadku stopnia nie traci. W przypadku Instruktora Młodszego i Instruktora nie ma zapisów o niemożności prowadzenia szkolenia narciarskiego bez unifikacji. Unifikacja to rzecz potrzebna, jedyny problem - to koszt. Wystarczyło podnieść składki na wyższą, a unifikację robić za darmo w cenie składki (koszt samej unifikacji). Byłoby łatwiej i więcej chętnych by było. Bo jednak jednorazowy koszt całości może być wysoki wysoki. Wystarczyłby przedział czasowy 3-5 lat aby każdy mógł to zrobić w dowolnym terminie i miejscu. Unifikacja to spora wartość, zarówno merytoryczna jak i budująca relacje między uczestnikami, spaja sam związek Instruktorów, stwarza mechanizm chęci uczestnictwa w takim wydarzeniu, a przy okazji podnoszą swoją wiedzę. Niestety nie wiem co traci MI lub I bez unifikacji. Być może na szeregowych instruktorów nie ma żadnego wpływu. pozdro
  7. Andrzeju, będąc członkiem klubu trzeba iść za ciosem. Nie ma najmniejszego znaczenia czy to mu się przyda, czy też nie. To jedyna okazja, aby taki papier otrzymać, jest dożywotni. Później już będzie trudno, bo jednak trzeba jeździć regularnie. To jak robienie prawa jazdy w wojsku na samochody ciężarowe. Kto zrobił - to ma. Chociaż wielu posiadaczy tego nie wykorzysta nigdy. Jednak nigdy nie wiadomo, gdzie Cię front życiowy rzuci. Teraz jest to tanie rozwiązanie, bo w klubie P1 (oba kursy) to koszt 600 pln i są realizowane w trakcie wyjazdów klubowych. Zostaje tylko egzamin Regionalny i jest PI. Potem staż w klubie i CKMI, jest młodszym instruktorem tuż przed studiami. Jak będzie chciał - a pewnie będzie i takie rzeczy najlepiej robić z marszu, to kolejny staż 7 dni w LSN (czyli w jego macierzystym klubie) i CKI - jest pełnoprawnym instruktorem w PL. A jeśli będzie miał ochotę i czuł potrzebę - to zrobi zawodowego instruktora. Natomiast to trzeba robić z marszu, chyba że ma się z narciarstwem styczność na co dzień. Narty to sport praktyczny im dłuższa przerwa - tym będzie trudniej. pozdro
  8. Co Ty Maras pitolisz, fatalne warunki bo się w nartach na parking nie da zjechać. Naśnieżyli dojazdówce? Nawet do knajpy nie wjedziesz, tylko trzeba narty zdjąć i iść z buta. Trzeba zażądać jakiegoś rabatu. To nie do przyjęcia, aby za taką kichę płacić. pozdro
  9. Paweł, źle mnie zrozumiałeś. Chodziło mi o porównanie kosztów szkolenia zorganizowanego jakim jest klub oraz kosztów szkolenia indywidualnego - ale takiego solidnego, w trakcie którego akurat Ty jesteś. Nasze obozy także odbywają się w Alpach, podobnie jak Twoje. Wymiar szkoleniowy oczywiście w Twoim wypadku i tak będzie mniejszy niż w przypadku mojego syna, ale szkolenie u Tadeo jest czymś podobnym, bez wymiaru stricte sportowego. Ty oczywiście masz nieco dalej w Alpy, ale reszta kosztów - oprócz paliwa będzie identyczna zarówno dla mnie jak i dla Ciebie bez względu na walutę w której są nasze pensje. Na dzień dzisiejszy - napisałem, że koszt to ok 40 tys. w tym sezonie, ale obejmuje także zakup sprzętu. W Twoim przypadku to wydatek jednorazowy, ponieważ już nie rośniesz. My praktycznie rok do roku wymieniamy spora część ekwipunku, bo syn rośnie. W tym sezonie to spodenki nowe, guma nowa, narty GS nowe - które już jęczy, że są za krótkie, nowy żółwik, kijki GS, bluza i odzież termiczna i oczywiście skarpety, bo te drze na potęgę. Poszło do góry mega po Covidzie vs czasy przedcovidowe. Teraz ta podwyżki sa mniejsze, jednak globalnie je widać, że jest drożej. Chciałem wskazać, że pomimo dość sporej globalnie kwoty, wcale nie wychodzi to tak drogo uwzględniając czas spędzony narciarsko, wymiar szkoleniowy i efekty nauki. Oczywiście to jest droga do jazdy na poziomie instruktorskim, rzekłbym nawet na poziome zbliżonym do odpowiedników z krajów Alpejskich (nie mylić poziomu jazdy z poziomem metodyki nauczania), raczej te koszty nie mają nic wspólnego z wysokim poziomem sportowym. Myślę, że szkolenie zawodnicze, z myślą o jakichkolwiek sukcesach na arenie międzynarodowej (PE) - trzeba to pomnożyć min. x 5 jak nie więcej + oczywiste zmiany, jak choćby zmiana miejsca zamieszkania, lub wieczna tułaczka dziecka. pozdro
  10. Paweł, to jest przełom i musiałem to podkreślić. Pewna optymalizacja działań przyśpiesza proces nauki, jednak tylko nieznacznie. Trzeba systematycznie uczyć się abecadła i dobrze utrwalać każdą literkę. To klucz. pozdro
  11. Janek, nie wiem czy tyle, bo 5-cio latka nie wyślesz z nikim na 50 dni jazdy na nartach, bo to jednak dziecko. Syn zaczynał jak miał 8 lat, pierwszy sezon jeździł tylko z nami, ale w pierwszym sezonie był 39 dni na nartach - 2 x w Alpach - reszta w PL. Pierwszy sezon w klubie to były wyjazdy sobotnie + przygotowania ogólnorozwojowe jesienne + dalsza nasza wspólna jazda. W drugim sezonie zaczęły się wyjazdy dwudniowe - sportowe i cała reszta, jednak obozy za granicą sportowe - dopiero od 3-ciego sezonu w klubie - bo pojechaliśmy na obóz rodzinny, gdzie dzieciaki jeździły z instruktorami (całodzienna opieka instruktorska z przerwa obiadową z rodzicami) a my we własnym gronie rodziców w podgrupach. Także mieliśmy do dyspozycji instruktorów i kto chciał - to do takiej grupy dołączał. Dopiero od 3-go sezonu tak bardziej stricte tylko wyjazdy klubowe, z nami jakieś święta i tydzień feryjny - zwykle po obozie sportowym. Jedynie w Covidzie był 4 tygodnie na nartach w PL na obozach, pierwsze 2 tygodnie w Jurgowie - na tych na szybko wymyślonych przez naszych rządzących feriach, a potem 2 tyg. na Jaworzynie w feriach które zostały odwołane, jednak już wszytko było wcześniej załatwione i zapłacone - szkoła była on-line więc pojechali wszyscy. Weekendowe wyjazdy odbywały się normalnie, bo kluby mogły trenować, a że właściciele klubu mają swój ośrodek wypoczynkowy w Rytrze ogarnęli wszystko i nie było problemu ze spaniem - nawet dodatkowo podnajęli od sąsiada pensjonat, aby spełnić wymagania i obostrzenia. To droga do wychowania narciarza, który bez problemu uzyska papiery instruktorskie, nawet po obecnych zmianach w SiTN. Nie będzie odstawał od swoich odpowiedników z krajów Alpejskich. Razem jeździmy bardzo mało, raptem kilka/kilkanaście dni w sezonie i ocena progresu na podstawie jazdy trasowej w dobrych jest trudna. Ale patrząc w porównaniu do innych narciarzy na stokach, to umięjętności jazdy niezależnie od warunków na dzień dzisiejszy to przepaść. Teraz w Madonnie pojechaliśmy na trasę która była mega zmuldzona i syn w GS-ach tak cisnął po nich, że nie da rady go dojechać. Czy też jazda w odsypach, betonie, w płaskim świetle, praktycznie jakby tych przeszkód nie było. Bo jednak na treningach nie ma wybrzydzania na pogodę i warunki, czy śnieg pada, czy jest wiatr czy mgła - trzeba jeździć. Druga rzeczą - to przebywanie w towarzystwie innych, nauka samodzielności, bo jednak sami muszą wstać, ubrać się na czas, na stoku sami o siebie muszą zadbać, jak się za cienko ubierze, to będzie marznął, bo nikt mu kurteczki nie przyniesie 😉 . Dla nas rodziców, to też wartość dodana, bo w tej chwili nawiązały się między nami znajomości i cała ekipa z którą jeżdzę to rodzice dzieciaków z klubu. Czy to duże koszty nauki? Czy ja wiem. Patrząc na obecne ceny - to wcale samemu tego taniej nie da się ogarnąć osiągając podobny wymiar czasowy. Wyjazdy weekendowe - to wychodzi gdzieś ok 500 zł/dzień. W cenę wliczony jest juz karnet, spanie, wyżywienie, transport i szkolenie w wymiarze 6h dziennie. Jeśli bym chciał to robić sam - to wyjazd weekendowy wyjdzie mnie podobnie w PL. Karnety na 2 dni to pewnie z 500 pln - bo dla siebie też muszę kupić, a dzieci u nas są nieco inaczej traktowane + paliwo, nocleg i wyżywienie. Będzie taniej?? Tutaj jeśli Victor mógłby podsumować koszty sezonu, dałoby jakikolwiek obraz ile szkolenie w takiej formie i jaki to koszt w takim wymiarze czasowym. Jeździ na wyjazdy szkoleniowe, hala oraz wyjazdy we własnym zakresie. Sprzętu nie liczmy, bo jednak Victor nie rośnie już 😉. Ja myślę, że taki wyjazd na tydzień do Tadeo to 5 tysi jak nic wychodzi z wszystkimi kosztami dodatkowymi. pozdro
  12. Andrzeju, po COVID poszło wszystko do góry z 50%. Każdy obóz to 5 tysi, bo to nie biała szkoła. Jedzie trener na 5-6 dzieciaków, trzeba przecież jego koszty pokryć, za darmo nie pojedzie a i właściciel klubu (organizator) też musi coś zarobić. Wszystkie to wyjazdy w Alpy. Masz 3-4 obozy w sezonie i łatwo policzyć. Wyjazdy weekendowe to 17 dni, to także kolejne 5 tysi. Karnety i kieszonkowe kolejne 3tys. I tak się to mnoży. Dochodzą zawody więc dodatkowe koszty, noclegi, karnety, opieka trenerska, transport. W sezonie to pewnie z 6-8 dodatkowych dni. Ale jak zawsze to punkt widzenia zależy o miejsca siedzenia, dla jednych to grube tysie, a dla drugich frytki, na zasadzie miesięczne uposażenie mogę wydać na fajnie spędzony czas dziecka i to za cały rok, bądź co bądź, to Żona też pracuje i z głodu nie umrzemy😉. Ja już bardzo dużo zaoszczędziłem na fryzjerze😀. pozdro
  13. Janku, mnie osobiście wychowanie syna na dobrego narciarza, gdzie poziom obecny jest już chyba niedostępny dla samouka amatora, pomijam jazdę sportową, bez ambicji wysokich osiągnięć sportowych raczej w kierunku instruktorskim a może trenerskim. Sezonowo taka okręgówka to ok. 40 tys. pln licząc wyjazdy lodowce, obozy sportowe, weekendowe wyjazdy, treningi w miarę warunków śniegowych w tygodniu, sprzęt (praktycznie co roku do wymiany), karnety, zawody, wpisowe, coś na stok, i jesienny cykl przygotowawczy do sezonu. To daje ok 50 dni na śniegu w sezonie. Trenowanie na poważnie z ukierunkowaniem na sukces - to już "sky is the limit" jeśli chodzi o kasę. pozdro
  14. U mnie podobnie, tylko to suma dwóch😉. pozdro
  15. Dany, inflacja jakaś straszna u Ciebie jest, z 850 na 1050? To jakaś promka?? pozdro
  16. Wiązanie to samo do dupy co ja mam w GS-ach. Nie rentalowe. Mam nadzieję, ale cichą, że nie masz stóp jak Podolski złodziej. Ustawianie tego to porażka. pozdro
  17. Cicho, właśnie zgłosiłem ten pomysł do urzędu patentowego we wszystkich znanych mi krajach włącznie z Trynidadem i Tobago. W PL jest 6 mln narciarzy. Zakładając, że to rodziny 2+2 to jest 1,5mln nieszczęśliwych narciarzy. Wystarczy że 5% z tej grupy będzie wystarczająco zdesperowanych czyli 75 000 sztuk i będzie skłonna zapłacić 100 pln za te możliwość - no to już jestem zarobiony - ja bym dał nawet 2 stówki, jakbym musiał 😉. W cenie mogę podkoloryzować mapki. More green - taki pakiet. Taki pomysł na koniec dnia i to we wtorek. Janek - dzięki, jak coś to możemy jakieś GmbH stworzyć. Trza se pomagać. pozdro
  18. Nic sie nie stało, kijki mam jakie mam i co mi Pan zrobisz 😉, generalnie Austria/Włochy to niebieska/czerwona/czarna - takie stopniowanie. Zielone to chyba typowe ośle łąki z taśma do nauki. Niemniej jednak we Włoszech to chyba nieco łagodniejsze oznakowanie niż w Austrii. Nie wiem jak u żabojadów 🙂, bo oni lubią zielony kolor. Janek ostatnio wrzucił zieloną chyba z Francji, to chyba pochodna od koloru twarzy początkujących narciarzy, którzy mieli tam zjechać. O - jak ktoś ma oporną Żonę/Męża dajemy mapkę ośrodków francuskich do wyboru. Na 100% wybór będzie z największą ilością tras zielonych. O drugiego dnia nartowania mamy święty spokój 😉. Druga połówka po zielonych zostaje w hotelu, bo nie wyobraża sobie niebieskich, czerwonych a nie daj Boże czarnych tras. pozdrawiam
  19. Czyli w wolnym tłumaczeniu - "Czarne wyszczupla". pozdro
  20. Jeździłem na WRT, jeśli ta sama fabryka i parametry i jakość wykonania to tę nartę należy traktować jako dłuższą slalomkę. Można pociągnąć dłuższy skręt, natomiast woli skręcać niż jechać dłuższym łukiem. To moje odczucia z jazdy na WRT. Ja tą nartę odrzuciłem, bo nie za bardzo odczułem różnicę między standardowym SL 165cm. A chciałem nartę inną niż SL, a nie tylko trochę dłuższą 😉. Wówczas produkowali tylko w tej długości - czyli 172cm. Innych nie było do wyboru. Narta na wszystkie stoki ze wskazaniem na osoby których pierwszym wyborem jest SL, jednak z jakichś powodów na dłuższe trasy szukające narty która aż tak nie dąży do krótkiego skrętu. Łatwiej chyba na niej zacieśniać skręty niż wydłużać na SL. Cena atrakcyjna - nazwa i malowanie inne. Jeśli komuś nie przeszkadza - brać. pozdro
  21. Trzeba jeszcze pamiętać, jak mają zakrzywione dzioby to do środka muszą być skierowane, bo inaczej się rozjadą. Na Mosornym byłeś? pozdro
×
×
  • Dodaj nową pozycję...