-
Liczba zawartości
4 770 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
190
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Cześć Może @Adam ..DUCH Ci pomoże albo któryś z kolegów z doświadczeniem szkoleniowym, na mój gust to problem polega na tym, że tylko 1 nogę wkładasz - drugiej już nie, stąd też blokada nogi o nogę i jedynym na ten moment dla Ciebie rozwiązaniem jest chyba tzw. "góralski wykrok" czyli wysunięcie narty wew. do przodu (dla mnie zew. narta to ta na której jedziemy - a przynajmniej inicjujemy skręt - bo generalnie to na dwóch się jeździ 🙂 ). Ale to tylko moja opinia nie bardzo fachowa. pozdrawiam
- 97 odpowiedzi
-
Cześć Może podjadę - dawno nie byłem, a jak z obłożeniem stoku? - dużo ludzi? pozdrawiam
-
Cześć No pewnie masz rację że część technik można wykorzystać w "masowym" narciarstwie i to co tutaj analizujemy można traktować jak ciekawostkę. Spojrzałem na ankietę sporządzoną przez kolegę @Gabrik na temat butów, która pokazuje że większość z nas jest 50+, a znakomita część 40+. Znając życie to 50-75% z tej grupy nie potrafi poprawnie wykonać skrętu, więc uważam że tutaj powinniśmy się skupić bardziej na doskonaleniu jazdy w czystej postaci, a nie rozkminiać sportowe przejazdy. Możemy na tapetę wrzucić analizę przejazdu GS Marcela i nic z tego nie wyniknie, nie wdrożymy w życie ani 1% jego umiejętności (ten 1% to może stanie na starcie 🙂 ) i nic więcej. Kolego @Plus80 - mam dla Ciebie ogromny szacunek, ale stwierdzenie "Mnie się już udało w dużym stopniu poprawić inicjację skrętu. Lepiej ta jazda wygląda, to mi powiedziała własna żona." jakie kompetencje oceny jazdy ma Twoja Żona, może jest coś o czym nie wiem, jest trenerem narciarstwa alpejskiego, byłą zawodniczką albo instruktorem narciarstwa? Dla Niej Twoja jazda zawsze będzie ładna. Ja mimo iż sporo śmigam już na nartach (praktycznie całe moje 50 letnie życie), nie odważyłbym się stawiać fachowej oceny jazdy ani swojej, ani czyjejkolwiek, po prostu nie mam na to "papierów" i tyle. PS. Na filmie @Plus80 to nie jest chłopak - tylko dziewczyna - Leona Popovic 🙂 pozdrawiam
- 97 odpowiedzi
-
- 1
-
-
Szanowni Panowie Uważam, że rozpatrywanie przejazdów zawodników no chyba troszeczkę bez sensu jak pisał @Adam ..DUCH, zawodnicy jadą na limicie, często "niepoprawnie" technicznie, liczy się efektywność a nie stricte książkowy przejazd. Walczą na trasie o ułamki sekund i przypuszczam, że zawodnik ze zdjęcia nie miał zielonego pojęcia o "kontrze", po prostu w tej chwili i tym momencie trzeba było albo musiał tak pojechać. @Adam ..DUCH ma rację - kadry wyrwane nieco z kontekstu całego przejazdu, co nia znaczy że Le Master nie zauważył pewniej prawidłowości przy takich ewolucjach i je po prostu nazwał - podając opis na czym to polega. Wolałbym jednak aby analizować bardziej przyziemne przypadki (demonstratorów/instruktorów), bo przypuszczam że nigdy nie będę jeździł (i pewnie większość z nas) w Beaver Creek, a tym bardziej w SG 🙂 pozdrawiam
- 97 odpowiedzi
-
- 2
-
-
-
Toteż będąc w Krynicy tylko Master i Słotwiny (arena) wałkowałem - raz byłem na ski - rano troszkę pojeździłem - ale jak po 10.00 dowaliło narciarzy tak kolejki kilometrowe nawet do toalety były 🙂 pozdrawiam
-
Cześć Mimo że płasko jest, to dobrze przygotowany jak na taką aurę. Miłego nartowania. pozdrawiam
-
Cześć Jeśli oczywiście jeździsz troszkę "bardziej na poważnie" - to tak - dla mnie sam fakt ukończenia w stylu jaki będzie mnie zadowalał będzie sukcesem. Niemniej jednak komuś "dołożyć" miłe uczucie. pozdrawiam
-
Cześć Jak pisał @Adam ..DUCH - to nie taka prosta sprawa - trzeba przewidywać skręty dużo wcześniej - jechać wysoką linią no trzeba to przede wszystkim poczuć organoleptycznie, potrenować. Na w miarę płaskim stoku, rytmiczny, bez skomplikowanych figur, z wyznaczonym śladem i oczywiście bez VERTICALI jestem w stanie przejechać prosty slalom. Ręka nie zaburza skrętu, robi się to automatycznie o ile jest to - jak dla mnie rytmiczny slalom - czyt. prosty. Na kolanówkach jestem w stanie przejechać nieszczęsny vertical, ale na długich już nie - jak pisałeś dzieje się wszystko szybko i o ile w rytmie lewo/prawo te ręce wiedzą co mają robić - to przy takim gąszczu tyczek (no nie wiadomo po co je ktoś tyle naustawiał 🙂 ) nie wiadomo którą ręką co i jak, chyba jedną w tv widziałem - ale nie wiem którą. Ja próbowałem na Słowacji, płaska górka - chłopaki z Chrzanowa przyjechali potrenować - trener był na tyle miły że pozwolił mnie i synowi spróbować (miał tylko 3 zawodników - więc zanim wyjechali orczykiem - mogliśmy coś tam popróbować. Syn cały przejechał - ale po swojemu - to był jego 1-szy sezon na nartach i jakoś na tym verticalu manewrował, a tyczkę zawsze ostatnią zbijał, żeby nie było 🙂 Ale po tym doświadczeniu, zauważyłem że jazda sportowa mocno poprawia umiejętności - trzeba cisnąć do przodu, przewidywać, no i skręcać tu i teraz, bo inaczej będzie za późno. Było to w Oszczadnicy. Tak się nam spodobało, że kupiłem kolanówki i praktycznie pół zimy żeśmy z synem tam jeździli - mało ludzi, a i stok szeroki i łagodny, bez problemu pozwalali z boku trasy stawiać slalom i "trenowaliśmy". Na kolanówkach vertical przejadę, jak pisałem - bo krzywdy nie zrobi 😉 W naszej amatorskiej jeździe sam fakt przejechania slalomu daje niesamowitą satysfakcję - nie chodzi tu o te ułamki sekund a o sam przejazd i ukończenie. pozdrawiam pozdrawiam
-
Tak, ale na 1 narcie to i Polscy alpejczycy potrafią i nie wiem czy nie lepiej - do mety dojeżdżają, Bode nie dał rady 🙂 pozdrawiam
-
Adamie Dzięki za przypomnienie - już myślałem że pomyliłeś imiona z Marlies 🙂 No slalom to trudna sprawa - tak naprawdę raz próbowałem i o ile na początku było rytmicznie to jakoś szło, nawet nie najgorzej, było szybko i dobra linia i wydawało się że to nie takie trudne, to na 1-szym verticalu poległem - skończyło się na obiciu sam wiesz czego jak tyki poszły między nogi 🙂 I tak się skończyła przygoda z tyczkami...... kolanówki tak - długie już nie, nie mówiąc już że spodnie poszły do kosza - bo na wysokości butów były całe potargane od zbijania tyczek - kijki miałem syna z gardami - to wystarczyło, choć start nie był piorunujący - bo "troszkę" za krótkie były. pozdrawiam
-
No z moim synem to jest problem oraz jego idolem - zdecydowanie woli narty SL, natomiast podziw dla Bode wywodzi się od słynnego przejazdu po bandzie reklamowej ...... Jak stwierdził - jak mu to pokazałem - NIEDOWIARY co gość wyprawia - tak mu to utkwiło w głowie. pozdrawiam
-
Adamie Pełna zgoda - książkę pewnie sobie jakąś kupię i poczytam - ale teraz to będę wiedział co i o czym czytam 🙂 Bardziej jak coś to oglądam jakieś tutoriale, analizy jakichś mądrych ludzi, jestem wzrokowcem i to bardziej do mnie przemawia, uczyłem się w głównej mierze przez naśladownictwo i porady bardziej doświadczonych i w moim mniemaniu dobrych narciarzy, ilość dni na śniegu też zrobiła swoje. Jadąc ostatnio z synem na kanapie i gadając (a skurczybyk zdradził narty dla deski 😞 - tak się teraz zajawił) stwierdził: Tato jeździsz bardzo dobrze, ale są lepsi od ciebie.........np. Bode Miller (jego idol) i setki jemu podobnych. No ciepło mi się na sercu zrobiło, duma naturalnie mnie rozpierała, ale cieszę się że moja praca włożona na stoku, godziny ćwiczeń - bo przecież to samo nie przyszło miała sens oraz że swoje dzieci tym zaraziłem i po części im przekazałem troszkę swoich umiejętności. pozdrawiam
-
Cześć Masz oczywiście słuszność co do betonowania błędów, ale choćbyś przeczytał cały internet 🙂 i przeczytał całą bibliotekę Jagiellońską to się nie nauczysz jeździć bez zajęć na stoku. Do poprawiania błędów jest potrzebny ktoś ogarnięty z boku, żeby wskazał i poprawił twoje błędy, lub jeśli prezentujesz wysoki poziom dogłębna wideo-analiza aby te błędy zauważyć i wprowadzić poprawki w życie, bo jadąc możesz tych błędów nie czuć, sam tak mam i dopiero na filmie zauważam że w 1 skręcie za bardzo ucieka mi ręka, staram się tego pilnować ale nie zawsze to się udaje, nie jest to jakiś wielki problem, ale jazda nie jest "symetryczna" co MNIE wkurza, a inni tego nie dostrzegają. Pewnie jakbym poszedł do instruktora, to pomyślałby że zdźiwiam i myślę że nawet jemu byłoby trudno ten mankament wychwycić. pozdrawiam
-
Faktycznie - sorka to pewnie było 2011/2012 - omyłka pisarsko-matematyczna. Jak sam stwierdziłeś - na tej górce czarów nie ma - ale na 100% przepis brzmiał aby egzamin był ważny musi być powyżej 30s. Więc Panowie jak mogli tak ten gigant ustawili, może dziewczyna która wyznaczała czas na SL miała by dużo lepszy wynik, ale wyszło jak wyszło, ja zrobiłem tylko 1 przejazd, drugiego nie jechałem, zamieszanie wyszło ponieważ byłem normalnie na liście i miałem plastron jak każdy ze zdających. Warunki na stoku nad wyraz świetne, chociaż to była końcówka sezonu. Jechałem wówczas na nowych nartach córki (SL fis Voelkl 157 damska), córka jechała 1-szy przejazd na swoich starych nartach, drugi postanowiła na nowych - bo po 1-szym miała 7 pkt. (a potrzebowała tylko 6 pkt), była zaraz po kursie kwalifikacyjnym (chyba ostatni w sezonie wówczas). Panowie z PZN nie mieli czasu tego poprawiać, bo po tym egzaminie był następny - a tam było już sporo chętnych i był to SL - ale jaki stopień tego egzaminu - to nie wiem. Zarówno kurs jak i zawody organizował Piotrek Bogusz z Lidera. pozdrawiam
-
Cześć No właśnie ten gość (Piotrek - tak miał na imię) jeździł z dużo mniejszą intensywnością skrętów niż ja (oboje mieliśmy SL), i te 2 godz jego jazda naprawdę wyglądała ok, ale jak zaczęło mięknąć pojawiły się u niego potknięcia i sam stwierdził, że kończy bo się robi zbyt miękko, był na pewno młodszy ode mnie, a wyglądał na dość dobrze wysportowanego człowieka. Jeździliśmy praktycznie te 2 h razem - bo rodzina moja dotarła po śniadaniu - ok 10.00 - jak On akurat postanowił skończyć jazdę. Przeciwieństwem była ta Pani, która widać było po jej jeździe - w warunkach wieczornych (a w piątek po całodziennym opadzie deszczu nie było miodu na stoku), że jej techniczne możliwości są z bardzo wysokiej półki i nie "wyleciała krowie spod ogona" brzydko mówiąc. Taki przykład chciałem przedstawić żeby poprzeć swoją tezę, że przede wszystkim praktyka poprawia jazdę. pozdrawiam
-
cze Nie mówię że zawody są mega łatwe, tylko jeśli ktoś twierdzi że b. dobrze jeździ, ale obawia się giganta to chyba niezbyt dobrze świadczy o Jego poziomie. Było to kilka lat temu (córka ma 26 lat) - więc ponad 10 lat temu, więc może 2001/02 rok - dokładnie - nie pamiętam. Startowałem po za konkursem, rekreacyjnie, nie mam powodu zmyślać, bo po co, poziom był taki jak zawsze, to jest tylko gigant na "oślej łączce", nawet pomyliłem miejsca - Długa Polana Nowy Targ. Raptem 500 m stok, więc cudów nie ma. Czas osiągnąłem poniżej 30s - bo było zamieszanie - takie były przepisy - GS musi być dłuższy niż 30s. Jak się okazało, że jechałem poza konkursem - egzamin został uznany za ważny. Czy to było 2 czy 1s szybciej - nie pamiętam, ale pamiętam fakt zamieszania związanego z moim czasem przejazdu. Chłopak chce zrobić pomocnika, ale powyższy zapis określa warunki otrzymania oraz osoby które są zwolnione z obowiązku odbycia kursu. Poniżej całość zapytania - jakbyś miał problem ze zrozumieniem tekstu pogrubiłem niuanse. "Cześć od dawna jeżdżę na nartach i zamarzyło mi się zrobienie uprawnień na pomocnika instruktora. Z tego co przeczytałem musze wziąć udział w zawodach regionalnych i osiągnąć tam 8/10 pkt (nie robiłem wcześniej KK). Pojawia się więc pytanie na ile jest to trudne. To znaczy technicznie oceniam się bardzo dobrze natomiast jakimś demonem prędkości nigdy nie byłem i zastanawiam się jak wysoko jest ustawiona ta poprzeczka pod względem czasowym? Ponadto zastanawiam się czy dobrze robię chcąc pominąć kurs kwalifikacyjny? Z tego co oglądałem poziom na takim kursie nie jest zbyt wysoki ( albo się mylę?) ???" pozdrawiam
-
Drogi Adamie Myślę, że z książek nie da się nauczyć jeździć na nartach 🙂, oczywiście taka lektura jest potrzebna osobą szkolącym innych, a w szczególności zawodników, gdzie każdy niuans (a w dzisiejszym nowoczesnym narciarstwie szczególnie) jest ważny. Dla przeciętnego zjadacza śniegu ważna jest praktyka, ilość dni spędzona na śniegu oraz postęp z tego wynikający. Właśnie wróciłem z tygodniowego wypadu do Krynicy, warunki - od fantastycznych do słabych. Jeżdzę ii obserwuję innych, a że jestem bardzo kontaktowy poznaję masę ludzi. I tak w czwartek matka natura przygotowała stok w iście pucharowym wydaniu - beton to mało powiedziane - istny lód, na stoku a z 5 osób sobie radziło, m.in. kolega którego poznałem na krześle. Facet jeździł na SL - skręty jakie wykonywał - perfekcyjne - jakbyś metrem zmierzył to pewnie by wyszło tyle ile producent podał, ale jak zauważyłem strasznie "cisnął" do przodu. 8.00-10.00 - było ok, później już delikatne zachwiania - 10.30 - się zwinął do domu - stwierdził że miękko? . Wniosek - postawa ok, jazda ok, ale brak dostosowania sylwetki do zmieniających się warunków - czyli coś wyuczonego na tzw. "sztruks". Ja jeździłem do 20.00 (12 godzin w moim wieku 🙂) na SL i nie zauważyłem jakichkolwiek niedogodności związanych ze zmianą warunków śniegowych. Więc rzucam tezę: do nauki skrętu, prowadzenia nart, postawy etc. - narta dłuższa, aczkolwiek o charakterze sportowym (niekoniecznie GS rasowy, ale semi i temu podobne ale wąskie pod butem), natomiast stricte SL na złe warunki aby nabrać tzw. czucia śniegu, przesunięcia sylwetki, miękkości w jeździe. W piątek była para - dobrze po 60-tce, jechałem z nimi na kanapie - lało 8-15, warunki masakra, kobitka korpulentna, o przeszłości zawodniczej (na krześle wyszło w rozmowie), na SL w tej brei, mąż niestety nie dotrzymywał jej kroku. To że było miękko - nic jej nie przeszkadzało. Dwa skrajne przykłady umiejętności dostosowania techniki do warunków - książki dla was szkolących - dla nas tylko praktyka powinna się liczyć. pozdrawiam
-
Cześć Wyciąg z SIiTN Pomocnik Instruktora PZN etap 1 DEFINICJE Pomocnik Instruktora PZN jest etapem w uzyskiwaniu pełnych uprawnień instruktorskich. WARUNKI OTRZYMANIA STOPNIA (I LEGITYMACJI) 1. Odbycie kursu według podanego poniżej programu. 2. Zdanie wewnętrznych egzaminów z wyszczególnionych przedmiotów. 3. Zdanie egzaminu regionalnego (ER) w określonym czasie od ukończenia kursu (ważność przeszkolenia wygasa z końcem sezonu, w którym minęły 2 lata od daty egzaminu po II części kursu pomocnika). Niespełnienie tego warunku wymaga powtórzenia obu części kursu. Stopień Pomocnika Instruktora PZN może otrzymać Instruktor Rekreacji Ruchowej ze specjalizacją narciarstwo zjazdowe lub Instruktor Sportu ze specjalnością narciarstwo alpejskie - po zdaniu Egzaminu Regionalnego (ER). Warunek: IRR lub IS tylko z legitymacją wydaną przez Ministerstwo Sportu oraz Akademie Wychowania Fizycznego. Dziewczyna nie była słaba, może po prostu dobrze jeżdżę na nartach, instruktora zrobiłeś 2019, a pomocnika chyba 2013 - więc jak mniemam masz nie więcej niż 30 pare lat, ja się poniewieram po stokach blisko od 50 lat, jestem góralem i urodziłem się w górach. 10/10 dał mi egzaminator PZN, a nie sam z siebie - pytanie po przejeździe brzmiało czy jechałem ot tak czy na zaliczenie (jechałem jako ostani) - bo omc przez mój przejazd musieli by powtórzyć zawody - czas poniżej 30s, blisko 2s lepszy od wzorca, najlepszy na egzaminie. Miałem wówczas ok 4 dych - więc w sile wieku. Troszkę jeździłem po tykach, więc to i owo potrafię. Chodzi mi o to aby uświadomić kolegę, że pomocnik a nie daj Boże instruktor to nie taka prosta sprawa, że te kursy nie są po to aby wyciągać kasę od ludzi lecz po to aby coś sobą reprezentowali. Czasami jeżdzę do niesławnej Białki (bo dojazd dobry i mam stosunkowo blisko), jak jest dużo ludzi to biorę instruktora (nie dla nauki tylko aby bez kolejki bramkami instruktorskimi przejeżdżać), i uwierz mi z 40% wymięka, co nie znaczy że do nauki początkujących adeptów nie mają przygotowania i predyspozycji. Szanuję Cię, zrobiłeś instruktora, to jest coś, ale nie bierz wszystkich jedną miarą. Instruktor to jest wyższy level, ale bez tego stopnia też są ludzie ogarnięci - pamiętaj o tym. pozdrawiam
-
Tak, masz rację, ale o ile pamiętam - może się mylę poprzedzone to było egzaminem wewnętrznym (chyba było coś o historii, jakieś demo, jazda terenowa etc. - nie pamiętam - ale mi córka opowiadała jak było na kursach) na kursie kwalifikacyjnym, robiła to moja córka ale to było już parę lat temu (albo naście) u Piotrka Bogusza, sam byłem z nią na tym egzaminie - w Rabce się odbywał na P1, sam w nim startowałem dla fanu, bo można było - mało było na egzamin (50 dych kosztował start), wg. czasu to miałem 10/10, czas wówczas ustalała dziewczyna, chyba zawodniczka wyznaczona przez egzaminatorów z PZN - z nimi przyjechała, dobrze jeździła, ale wg przepisów gigant musi być dłuższy niż 30s, a na tej górce to sztuką było taki ustawić, jeśli chłopak tego się obawia, przecież tam niema żadnych przepisów, na SL to wszystko przejedziesz - a pomocnik instruktora to nie zawodnik PŚ, tylko ma umieć uczyć - to na płużkach polegnie, też nie wiem co to znaczy, że dobrze jeździ - pojęcie względne jak wiesz. Ktoś jak myśli, że jak z czarnej się ześlizgnie - to już dobrze jeździ. pozdrawiam
-
Cześć O ile mnie pamięć nie myli - to jak chcesz przystąpić do egzaminu bez kursu kwalifikacyjnego? No chyba trzeba mieć indeks, a przejazd to jedna ze składowych noty końcowej. pozdrawiam
-
Panowie Właściwie to powinno brzmieć : "Ale to taki skrajny przykład jak postawa zawodnika potrafi się obrócić przeciwko niemu, co nie znaczy że zachowanie tej grupki "kiboli" nie jest karygodne. Mam nadzieję że ten przytyk był skierowany właśnie do tego błędnie sformułowanego zdania. pozdrawiam.
-
Moja też póki co, nieco dłuższa 175cm ale świetne dechy. pozdrawiam
-
Może to instruktor, który wiecznie jeździ z dziećmi tyłem, mój kolega też czasem się gubi 🙂, lepiej jeździ do tyłu niż do przodu. pozdrawiam
-
Jasne, że tak - buractwo do kwadratu. Ale to taki skrajny przykład jak postawa zawodnika potrafi się obrócić przeciwko niemu, co nie znaczy że zachowanie tej grupki "kiboli" jest karygodna. pozdrawiam
-
Ale dechy ma dwustronne 🙂 MISCZ! pozdrawiam