-
Liczba zawartości
4 412 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
182
Zawartość dodana przez Marcos73
-
Dzięki Panowie Garminowcy 🙂 @Mitek - jasne że taki dedyk jest fajny - bo widać że dużo wytrzyma - taki hammer. Wg mnie idealny jako elektroniczna mapa, piesze i rowerowe wycieczki. Ale chyba jednak kupię dedyka do roweru. 1) Cena jest niezła (pojęcie względne) ale w Dechatlonie teraz kosztuje ten Wahoo niecałe 1200 - a z czujnikami 1400. Ewentualnie ten licznik Cube wraz z akcesoriami przełożę z powrotem do cube-a - bo póki co jest goły. Kolega ma Wahoo bolta - ma mi tyrknąć i coś o nim opowiedzieć. Jeździ sporo ale enduro, na razie to tylko mi podesłał uchwyt na rurę, bo on ten na kierze urwał po tygodniu jak miał wywrotkę. Ale to inna jazda, choć głównie las. Ma bolt-a v1 - a tam ta navi była mocno okrojona, nie wiem czy korzysta - ale może coś o tym modelu powie więcej. Znam siebie dobrze bo jesteśmy razem już jakiś czas. Wiem co mi będzie przeszkadzało w codziennym użytkowaniu. Prosty nieprzeładowany interfejs - dla mnie, stosunkowo duży ekran - dla mnie - wskaźnik naładowania baterii - dla mnie, synchronizacja z komórką danych - dla mnie, im mniej kabli tym lepiej. Bidon noszę przy pasku, a i tak go zostawiłem u Piotrka 🙂, no taki nieogar jestem, czego Jaś się nie nauczy...... To co napisał @cyniczny tego mam świadomość - nie jest to smartfon i navi z telefonu - bardziej chodzi o długie działanie i jak coś policzy i przedstawi dane niejako przy okazji - dla mnie bomba. W Wahoo chyba też jest tak jak w Garminie - choć planowanie tras raczej Mapy.cz lub Komoot. Może do analizy danych Strava będzie - dajcie czas. Pogadam z kumplem i wtedy coś zdecyduję - ale u mnie to szybko będzie - jutro pewnie będzie deal. pozdrawiam i dziękuję za pomoc ps. Można do jutra jeszcze jakieś uwagi wrzucać - bo jestem otwarty na wszelkie propozycje.
-
A jaki model? Bo te wiodące firmy - szczególnie chyba Garmin ma od groma tych modeli. Nie chcę dotykowego. Już troszkę się zdecydowałem na tego Wahoo ale jeszcze nie kupiłem. Zobaczę co to ten garmin ma do zaoferowania. Np. edge 530? pozdrawiam
-
Cześć Licznik mam i to niezły - ale nie analizuję żadnych przejazdów ponieważ jest utrudnione ściąganie danych. Byłem z Piotrkiem koło jego komina i używa Garmina, niby jego teren, ale podpieraliśmy się wskazówkami i były chwile zastanowienia, raz nawet wjechaliśmy w las i musieliśmy się wrócić, bo za cholerę nie było widać żadnej ścieżki - świeżo opadłe liście przykryły wszystko. To tylko komputerek z funkcją prowadzenia po śladzie - taka semi nawigacja. Szukam jak najlepszej. Ceny nieco spadły i de facto to bardziej licznik który ma lepszą navi niż inne stricte treningowe - których to raczej nie będę wykorzystywał - albo w małym zakresie, choć kto wie. Chyba Wahoo potrafi wyznaczyć - a raczej doprowadzić Cię do trasy głównej jakąś alternatywą samoistnie - co jest wygodne, a takie przypadki się zdarzają. Jasne że za dnia w lesie możesz na podstawie mapy na czuja gdzieś szukać sam alternatywy, gorzej np. jak Cię dopadnie zmierzch. Do takiego urządzenia łatwo się importuje gpx, oraz ma zaletę choćby zbierania danych faktycznej jazdy, auto pauza, czego ja np. w zegarku nie mam - muszę każdy postój robić pausę - musze o tym pamiętać żeby spauzować i włączyć ponownie. Jakieś tam dane porównawcze by się przydały czy forma się zwiększa - nie tylko dystans. Mitek - pewnie podobnie jak ja jeździsz raczej po płaskim terenie (bo Wawa to raczej niezbyt górzysty teren) - pewnie dużo więcej, ale okolice Piotrka to inna bajka i inna jazda. Fajnie że mam blisko, można jeździć na komórce ewentualnie, ale nie będę kombinował - skoro mam taki plan to go realizuję. W rowerze mam prędkościomierz oraz czujnik kadencji, mam nawet pas kardio (był w zestawie cube) ale z niego nie korzystam (jeszcze), wszytko ANT+ więc bez problemu to będzie działać. pozdrawiam ps. Czytałem opinię - że właśnie Wahoo jest bardzo prosty w obsłudze - intuicyjny - Garmin ma bardzo dużo rozbudowanych funkcji. Węzmę chyba z większym ekranem, bo wzrok już nie ten i tak de facto to on jest skierowany do ogólnie pojętej turystyki rowerowej.
-
Cześć Coś tam poczytałem i coś więcej wiem, Roam ma większy ekran i jest starszy, Bolt v2 ma identyczną navi (poprzedni miał mocno ograniczoną) i bardziej treningowo jest skonfigurowany, ma też lepszy ekran ale mniejszy. Jest szybszy - ma nowszy procesor i szybciej przelicza trasę. Ma podobno lepsze guziki do obsługi - lepiej się je w rękawiczkach obsługuje niż Roam. Chyba oba nie mają dotykowych ekranów - to i dobrze. Wybór to tak naprawdę wielkość ekranu. Zastanowię się. Może ktoś taki użytkuje i podzieli się opinią. pozdrawiam
-
Dzięki, czy Twój ma wyznaczenie nowego śladu jak zjedziesz z trasy? Czy trzeba się wrócić, czy starać się dojechać jakoś na ślad? pozdrawiam ps - Właśnie zastanawiam się nad Wahoo Element Roam - nie ma dramatu z ceną - ale. nie wiem czym się różni od Bolt.
-
Bo ja zostawiam bidony w miejscach do których chcę jeszcze wrócić - to taka moneta w fontannie 😉 pozdrawiam
-
Cze Gratki, 2100 to opadu bym przeżył, a z góry to jestem szybciejszy niż Ty 😉 pozdrawiam
-
Cze Myślę że koleżanka będzie działać jeszcze długi czas, rower z biedry wystarczy póki co, daj jej czas, pojeździ trochę na starym i po zmianie na nowy będzie wielkie WOW! Ale dałbyś choć 1 fotę z Wrocka, dawno nie byłem a to ładne miasto. pozdro
-
Koleżanki i Koledzy Zdecydowałem się na zakup licznika z nawigacją po sobotnim wyjeździe z Piotrkiem @Chertan. Ma garmina i prowadzenie po trasie szło mu bardzo sprawnie. Przede wszystkim odrzucam wszystkie dotykowe, używam pełnych rękawiczek i obsługa będzie kłopotliwa. Jest paru graczy na rynku Garmin/Wahoo ale będąc wczoraj w Media Markt (padł mi kabel do laptopa) przypadkowo przechodziłem obok zegarków Garmina i tak mnie naszło. Niestety nie mieli stricte liczników z nawigacją. Zegarka nie chcę - bo kolejny kupię i zamkną mnie jak Nowaka 😉. Poza tym są duże i drogie. Na moją rękę ni jak nie pasuje tagi zegar z kukułką. Ale facet z obsługi polecił mi IGPSport620 - jako że sam kupił i jest zadowolony. Nie dopytałem bo się klienci napatoczyli. Sprawdziłem i nie wygląda źle, jest nieprzyzwoicie tani, ale czy co tanie to drogie - tego nie wiem. Generalnie czego oczekuję to oczywiście współpraca z pierdołami ANT+ które mam zamontowane w rowerze, nawigowanie na przyzwoitym poziomie (oczywiście jak najlepszym), WSKAŹNIK BATERII (wielkimi - bo to dla takiego nieogara jak ja to duży problem - a wiem, że w niektórych garminach tego nie ma - dla mnie to dyskwalifikacja), pojemna bateria. Ten co wskazałem to ma. Nie interesuje mnie póki co systemy treningowe etc. bo nie będę tego wykorzystywał, do tego trzeba systematyki i samozaparcia a u mnie tego brak 🙂 Wrzucam link z opisem produktu oraz semi testu tego produktu, obejrzyjcie proszę i tak naprawdę, ktoś kto korzysta z nawigacji rowerowej będzie wiedział gdzie funkcjonalność będzie słaba, wręcz wykluczająca ten produkt. Np. będąc w trasie robisz to i to, w Wahoo/Garmin jest to bezproblemowe a tutaj nie ma takiej możliwości co dla mnie jest nie do przyjęcia bo takie przypadki zdarzają się nader często, etc. Ja tego nie wychwyciłem ponieważ nie korzystałem z takiej nawigacji i mam o tym zerowe pojęcie, na razie na minus to przesyłanie GPX po kabelku (nie po BT czy WIFI). W tej chwili można go kupić za ok. 550 pln - więc w porównaniu z konkurencją wypada cenowo więcej niż nieźle. Za wszelkie opinie będę wdzięczny. pozdrtawiam ps. Może jakaś alternatywa dla drogich topowych sprzętów - jeśli nie ma, to trudno. https://igpsport.pl/produkt/igs620/
-
A nie jakieś popierdółki, tylko konkret, może kiedyś, ale jeszcze nie teraz, choć można próbować, bądź co bądź to lekarz jest zawsze pod ręką😉 pozdrawiam
-
Zawsze możemy zabrać przyczepki do rowerów i też pokażesz, tylko dla nas w bardziej komfortowych warunkach, w końcu będzie to nasz urlop😁 Gospodarzu. pozdrawiam
-
Krzysiu Wiesz, że wpadniemy do was z rewizytą. Może to być szybciej niż myślisz. No i oczywiście z rowerami. pozdrawiam
-
Cześć Dzisiaj krótka relacja z super spotkania oraz RUNDKI z Piotrkiem @Chertan. Przede wszystkim Piotruś dziękuję za ponowne spotkanie i wspólną jazdę, szkolenie z Mapy.cz oraz Komoot-a, instrukcje sprzętowe oraz poświęcenie mi czasu. Świetną kawę na koniec i placek oraz rozmowę. Otóż Piotruś to niestety inna liga, w każdym razie nie moja 😉 póki co. Może mało pisze, nie daje wskazówek (a szkoda) bo....jeździ - a to qurde widać. Jak ktoś chce się sprawdzić - wbijać do Piotrka - wszystko wyjdzie gdzie kto i w jakim punkcie jest swojego rowerowania. Przepiękna okolica, trochę leśnych duktów, łąk, szutrówek, podjazdów i zjazdów, błota i przepraw rzecznych. Otóż Piotruś jako ogarniety gość wysłał mi traskę - 50 km - ok. Noż qurde tylko nie napisał, że te czarne piki na wykresie to Giewonty. Startujemy, jakaś gruntówka, szutrówka i ......dzida do góry. W 3/4 zmiękłem. No dla mnie to kosmos. Piotruś wyjechał ofcourse na luzaku i szybka modyfikacja trasy - bo nie zabrał z domu defibrylatora, a najwyraźniej mógł być bardziej potrzebny niż pompka i zestaw kluczy. Reszta już lepiej, choć chyba z 2 razy jeszcze podchodziłem. Choć tyle dobrze że jako tako mnie nie przytkało tylko siły w kikutach brakło. Jeden podjazd mi odpuścił, sam mówił że tam jest grubo, wybrał łatwiejszy, ale i tak połowę pchałem rower, Piotrek naturalnie wyjechał, a że miał sporo czasu nazbierał chrustu, rozpalił ognisko i usmażył kiełbasę. Jak dotarłem już była zimna. Po wszystkich przygodach dotarliśmy do startu. Może Piotrek wrzuci trasę i resztę parametrów, jest poukładany więc ma wszystko skatalogowane. Może ta rozgrzewka mu się przyda przed jutrzejszym prawdziwym kolarstwem. Ale jest i nauka dla mnie, przede wszystkim, że wystarczy wyściubić trochę nos z krakowskiego grajdołka i w niedalekiej okolicy są świetne i wymagające miejsca treningowe. Nie trzeba planować mega wypadów - wystarczy wyjechać z 20 km za Kraków aby pojeździć w naprawdę wymagającym terenie. Jazda po Krakowie może i fajna ale płasko, nie może się równać z jazdą w takim terenie. Zazdroszczę Piotrkowi, ale z drugiej strony to pół życia ma ...... pod górę 😉 Zdjęcia tylko 2, ale tym razem to bateria w komórce nie padła, to mi wybiło korki 🙂 pozdrawiam Góry na wyciągnięcie ręki. Piękna jesień i fantastyczna okolica.
-
Damian Ja poproszę prawdziwki marynowane, ze 2-3 słoiczki, podać Ci adres do wysyłki? pozdrawiam ps No niezłe koszenie było😉
-
Cze Dzisiaj rozgrzewka przed spotkaniem na wspólną przejażdżkę z Piotrkiem @Chertan, 40 km, z cyklu krakowskie zadupia, gdzieś koło Skawiny, jazda na palę i takie odkrycie, zdjęcia 2 - ale wdać że podczas sesji dotknęła mnie rękę Boga 😉, jak zwykle bateria padała, a piwko na koniec to rzecz święta, musiałem jakoś zapłacić bo inaczej zmywak do rana. Jutro komin Piotrka, będzie więcej zdjęć, bo Piotruś ma więcej prądu w plecaku niż Tauron😁 pozdrawiam
-
Dobrze godo, dać mu piwa ! pozdrawiam
-
Pawełku No bo tak ma być. But jest przekaźnikiem naszych nóg i ciała do nart i odwrotnie. Buty sportowe/zawodnicze mają bardzo wysoki flex inaczej zwany twardością. Konstrukcja oraz wszystkie tam kąty są dopasowane do charakteru buta. Sportowe tworzą u narciarza sylwetkę bardziej agresywną niż inne buty. Noga w bucie pracuje tyle ile pozwala twardość buta, w przypadku zawodników ma być zabetonowana. Każdy impuls z palucha, skręt nóg, pochylenie, wychylenie ma natychmiast trafiać do odbiornika czyli nart. Modyfikują to przez zaawansowany tuning butów, liftery bustery, frezowania z zewnątrz i wewnątrz etc. Staw skokowy pracuje na tyle ile but pozwala - czyli się na ile się ugnie. Zauważ co robią zawodnicy - w przypadku niekorzystnej aury przed startem, stoją czasami w śniegu po kolana - no przecież nie jest im gorąco w nogi, przy dodatnich temp. miękną im buty choć są abstrakcyjnie twarde, czemu odpinają klamry po każdym przejeździe - bo buty są tak spięte na tą minutę czy dwie że nieomal odcinają krew ze stóp, ale nie po to aby poprawić flex - ale po to aby jeszcze bardziej ten układ kierowniczy był czuły, aby każdy impuls, nawet najmniejszy trafiał do nart poprzez buty. Oglądnij sobie PŚ w SL - zobaczysz na czym to polega - tzw. kibelek jest wszech obecny. Bo tam każde przesunięcie sylwetki do przodu daje impuls na dzioby, a każde do tyłu strzał nart spod dupy, co doskonale widać jak któryś z Mistrzów tam startujących zostanie za nartami. pozdrawiam
-
Pawełku Jaki wpływ ma zapięcie klamer na flex i wszystkie kąty jakie są w bucie, no zastanów się. Flex jest określony przez producenta i jest to tylko wskazówka - bo jest zmienny i główny wpływ ma na to przede wszystkim temperatura - bo inny jest przy + 10, a inny przy - 25 stopniach C. W niektórych rzekomo można to regulować np. wkręcając śruby. W niektórych można regulować kąt pochylenia cholewki, ale nie ma to nic wspólnego z zapinaniem butów. Ta operacja jest 0-1, są nie zapięte lub zapięte. Nie raz się łapię że po 2-3 zjazdach mam połowę klamer porozpinanych a były zapięte - winą jest praca skorupy po zmianie temperatury otoczenia, zakładam zawsze ciepłe i zazwyczaj w knajpie. Mam dobrze dopasowane i przy niskich temperaturach - gdzie ten but twardnieje nie odczuwam tego - rzep zawsze trzyma. Dbam o buty - zawsze je zapinam po jeździe - więc skorupy mam nieodkształcone. Oczywiście że te wszystkie parametry w jakimś stopniu można modyfikować, ale nie przez sposób zapinania buta. Od tego jest wszelko pojęty tuning czy bootfitting. pozdrawiam ps. Sam chłodzę turbo i przede wszystkim olej - choć mam benzynę, turbo to jedno a nagar to drugie.
-
Cze Naklejki - buty o wysokim flexie powinno się zakładać ciepłe, za nie stosowanie się do tej zasady producent nie odpowiada za dyskomfort oraz powstałe szkody. pozdrawiam
-
Cześć Pawełku O tym pisałem we wcześniejszym poście, niepotrzebne zmóżdżanie się nad wszystkim. Co chcesz wiedzieć. Ja mam buty dopasowane - rzekłbym idealnie. Siadam i zapinam buty. Zapinam rzep i tyle. Czasami coś nie pasuje na mikroregulacji bo się samoistnie w torbie przekręci, to poprawiam. Jak są za mocno to popuszczam. Za słabo to podkręcam (w moim przypadku za słabo to tylko wtedy jak klamra nie zrobi klika i nie trzyma). But trzyma nogę, nie mam luzów, nic mnie nie gniecie, krew dobrze płynie i jest mi ciepło. Zakładanie i zapinanie butów to nie montaż głowicy w samochodzie - gdzie trzeba zachować odpowiednią kolejność oraz dokręcać kluczem dynamometrycznym i ze 2 x powtórzyć ten cykl. No nie przesadzajmy. Przecież masz to na nodze - to wiesz czy jest dobrze czy nie. Jak masz spięte i masz luzy - to masz złe buty, a nie źle zapiąłeś klamry. pozdrawiam
-
Cze Jeśli o tych myślisz - to podzielam Twoją opinię i odczucia - niestety musiałem je zwrócić właścicielce (córce), która to - głupia - dała przyjaciółce - notabene w ON Zwardoń często śmigają - a ja przy zakupie nowych nart sugerowałem się odczuciami zapamiętanymi z właśnie z tych Voelkli - S9 najbardziej były zbliżone elastycznością oraz sprężystością, stąd mój wybór. A niesymetryczne dzioby mają też +, ja musiałem opisać mazakiem, a Ty od razu wiesz która lewa lub prawa 😉 pozdrawiam
-
Cze Krzysiu No powiem Ci, że co raz lepsze foty robisz. Używasz jakiegoś filtra? Czy to standardowe zdjęcia ale lepsza ręka i oko. pozdrawiam
-
Migu Jeśli to nie Twoja opinia - to bardzo Cię przepraszam, ale tak mi się wydawało że tak stwierdziłeś w jakimś wątku. Jak mniemam jesteś osobą dobrze jeżdżącą i dla Ciebie powyższy zabieg jest wystarczający aby "zmiękczyć" zestaw. Ale głównie rozmowa dotyczy osób które startują, są w trakcie nauki i są na początku lub na pewnym etapie tej drogi. Piszę głównie aby dobierać sprzęt ze zdrowym rozsądkiem. Osoby uczące się zazwyczaj jeżdżą wolniej, a jak wiesz - nie ma speedu - nie ma skrętów. Ale sam speed to nie wszystko - bo siły podczas jazdy to suma prędkości oraz masy. Generalnie naszym zadaniem jest równoważenie tych sił oraz nadawanie im kierunku. Postawny narciarz inaczej działa na tą samą nartę niż osoba o słabszych parametrach fizycznych. W mojej ocenie zbyt twardy zestaw w początkowym okresie może w pewnej fazie nauki bardziej przeszkadzać niż pomagać. Nie mówię tu o makaronach - tylko przy pewnych parametrach fizycznych lepiej wybrać buty o flexie np 100 - zamiast 130 - bo będzie w zupełności wystarczający, oraz wybrać np SL sklep 2-gi model zamiast zawodniczego SL czy pierwszej sklepówki - bo ten drugi (zazwyczaj jest jak ten pierwszy ale ma np. zamiast płyty podstawkę - a narta konstrukcyjnie jest identyczna) - bo to będzie bardziej optymalne - nie do naszych umiejętności - tylko do parametrów fizycznych które posiadamy. pozdrawiam
-
Tak Pawełku Dobra narta nie powinna przeszkadzać, aczkolwiek wszystko ma swoje + i -, Sztywny zestaw daje precyzję, szybkość reakcji na nasze polecenia etc. ale ma sprzężenie zwrotne - przekazuje również nierówności terenu. Początkowo uważam że ten cały nasz sprzęt powinien być bardziej elastyczny - aby niepotrzebnie nie ingerował dodatkowo w naszą naukę, aby skupić się nad samą jazdą. To jak kursantowi prawa jazdy na początku kazałbyś ogarniać w samochodzie wszystko, lusterka, kierunkowskazy, 3 pedały i jeszcze szyby. Jak mu powiesz żeby otworzył okno, to obracając głowę zacznie nieświadomie skręcać. Mówię o samych początkach nauki. W późniejszych etapach, już sam jeżdżący zaczyna czuć że jest coś nie tak, np jest miękki śnieg i wszystko jest ok, a jak już jest twardo to krawędź nie trzyma, mimo że są ostre. Większość to braki techniczne, ale może to być także wina sprzętu który już nie nadąża za naszymi umiejętnościami. Sprzęt, a przede wszystkim jego klasa powinien być dopasowany do naszych umiejętności oraz parametrów fizycznych. Sztywne narty potrzebują odpowiednich sił aby je wygiąć - z jednej strony siły działającej którą generuje narciarz - z drugiej to stok który tym nartom się przeciwstawia i daje im oparcie. Dlatego też na nartach sportowych najlepiej jeździ się po twardym sztruksie. Nawet chyba @mig wspominał, że jemu lepiej jeździ się w miękkim zestawie w pofałdowanym terenie. Lepiej wybiera nierówności i nie obciąża tak ogólnie pojętych nóg. Moim zdaniem parametry fizyczne mają tu duże znaczenie. Ważne aby nie przesadzić. pozdrawiam
-
Cze Pawełku Podałeś 2 filmiki z których jasno wynika, że w mojej ocenie absolutnie nie masz racji. W pierwszym grupa amatorów, dzieciaki na Kotelnicy. Jakie dziecko ma świadomość co ma za narty - czy full camber i inne tam wynalazki. Jaka analiza skrętu? Znasz dziecko co czytało Le Mastera i rozkminia problemy sprzętowe na forum? Ja nie. Po prostu jedzie w sprzęcie jaki posiada. Naśladuje instruktora/rodzica i jedzie, raczej walczy o utrzymanie pionu niż analizuje cokolwiek. To my się nad tym zmóżdżamy niepotrzebnie. Bazując na wypowiedziach kolegów z doświadczeniem szkoleniowym jasno wynika, narta nie jest tak istotna w początkowej fazie nauczania, powinna mieć jakieś powiedzmy cechy które ułatwiają szkolenie, ale to nie jest najważniejsze. @Marxx74 stwierdził że narty mogą być X, Y albo Z, dobry szkoleniowiec wychwyci nawet te maskowane błędy. @Adam ..DUCH woli określony typ narty do nauki, twierdzi że nauka na nieodpowiednich nartach jest utrudniona - i nie wiem czy się ze mną zgodzi - nie niemożliwa- ale w głównej mierze dotyczy to szkoleń krótkotrwałych osób początkujących. Stając z kursantem przecież nie wymyśla, że jak dziecko ma niewłaściwe narty to nie podejmie się nauki. Zajmie to pewnie więcej czasu i tyle - albo aż tyle. @Spiochu przytoczył przykład świetnie wyszkolonej 6-cio letniej dziewczynki, ale ta osoba 5 lat wcześniej nauczyła się chodzić i pewnie to jej co najwyżej to jej 4-ty sezon. No zaczynając w wieku nawet dwóch lat jej zdolność przyswajania wiedzy przekazywanej przez pewnie rodziców, nie mówiąc o wiadomościach na temat sprzętu była zerowa! Po 3 sezonach jazdy osiągnęła wysoki poziom techniczny być może nieosiągalny dla większości z nas. I przypuszczam że jej pierwsze narty to nie był "prawdziwy" GS tylko jakiś plastik fantastic dla małego dziecka. To co piszesz o przygotowaniu kondycyjnym, to się zgadzam - no niestety aby jeździć trzeba być sprawnym fizycznie, w szczególności jak się ma spore braki techniczne i sporo chcemy nadrobić siłą. Omawiana dziewczynka większość robiła intuicyjnie - no przecież nie chodziła na siłownie, może jeździła na rowerze, rolkach - ale dopiero uczyła się nowych dla niej rzeczy, odsypy były dla niej 3 x większe i śnieg 3 x cięższy niż dla nas. Koleżanka mnie kiedyś poprosiła, abym pojeździł z jej 5-cio letnim synem (chciała pojeździć sobie w końcu sama), były odsypy, rzucało dzieciakiem jak szmatą - choć dla mnie były nieomal niezauważalne, on tylko chciał dojechać na dół bez wywrotki, ale robił to w tych warunkach niezwykle inteligentnie, choć nie miał o nartach zielonego pojęcia. Instynktownie. Nam dorosłym już tego nieco brakuje. Stąd te wywody. Drugi film - cóż gość deko ogarnięty (albo dobrze ogarnięty udający mniej ogarniętego niż jest w rzeczywistości) - narty jakie ma kursant - każdy widzi - a pokazuje że da się - a raczej że instruktor wie co i jak żeby dało się - przynajmniej takie założenie edukacyjne. pozdrawiam