Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    5 033
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    199

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. No jest gdzie wjechać, a widoki śliczne. Pewnie piesze wędrówki po okolicznych górkach, czy też rowerowe sprawiają sporo radości, cisza i spokój. Fajna miejscówka. Gratuluję. Z ciekawości jakie to okolice? pozdrawiam
  2. Bo my to jacyś idni jesteśmy, w deszczu i takie tam. pozdro
  3. A to się nie zrozumieliśmy - myślałem o LOCK. ASR (czy tam też inne nazwy producenckie) - tak to dużo pomaga czasami, gdzie trzeba przycisnąć, a silnik zostaje zduszony przez system. Też mam guzik osobny - pod ręką. Ale tuż obok jest M - jak manual - Żona kiedyś przyjechała na jedynce - twierdząc że się Miecio zepsuł. 10 km jechała. Są łopatki, ale jeszcze tego nie odkryła. Ja mam napęd 4x4 prosty, rzekłbym klasyczny, bez elektroniki, niezniszczalny i niezawodny, ale ma minus - oparty na mechanizmach różnicowych. Wyjazd z rolek na przeglądzie - jest wyzwaniem. Natomiast w czasie jazdy zawsze działa świetnie, nie ma dla niego znaczenia że dynamicznie zmienia się nawierzchnia. Ale ma też swoje wady - wynikające z ogólnej wady mechanizmów różnicowych. pozdrawiam.
  4. Cześć Nie tyle wysoko się siedzi, co wysoko się wsiada. Moja Żona, wysoka jak na kobietę ma problemy z kręgosłupem. Po SUV-ie mieliśmy kombi - było fajne, ale niestety wysiadanie z niego dla Żony było koszmarem. No i napęd, ośka - nawet najlepsza ośka jest gorsza od najgorszego 4x4, oczywiście w wiadomych warunkach. Nie raz było pchańsko. A że często jeździmy w góry, było to mocno upierdliwe - szczególnie jak sam jechałem. Teraz nie ma takiego problemu. Pewnie Mitka Skoda w pewnych warunkach byłaby równie dobra jak sportage - dopóty - dopóki się podwoziem nie zawiesi - wówczas żaden napęd nie pomoże. A w górach (nie wiem jak u Ciebie) odśnieżanie w zimie nie jest takie oczywiste. Tu SUV - ma przewagę - ale oczywiście ten nie udający SUV-a. Miałem kiedyś Explorera - świetny wóz, ale rok z nim wytrzymałem. Spalił więcej niż był wart, no nie stać mnie było na jazdę 🙂. Chociaż się nie psuł. Mnie się GLC nie trafił, raczej to świadomy wybór, i nie dlatego, że to mercedes tylko że spośród konkurentów był najlepszy i relatywnie tani. Był brany pod uwagę Forester (ten to chyba faktycznie do lasu się nadaje - bo w zakrętach to się kładzie jak mój pies kiedy nas widzi po dłuższej nieobecności), Mazda CX-5 - tu trzeba nie tylko trasę planować, ale i wyprzedzanie 😉, na jeździe próbnej omc nie wjechałem w karetkę (na szczęście) - ja mu gaz - a on myśli i szuka czegoś - biegów nie ma - chyba się zgubił. Alfa Stelvio też super składanka komponentów innych marek (skrzynia ZF z Bejcy - napęd quatro z Audi)- bardzo dobre auto i pewnie bym kupił, ale gość się wypuścił i dał na dzień dobry Quadrifolio na próbę. Czar prysł. Niby 280 kucy w benzynie, a nie jedzie i nie hamuje, jak żem poszedł na ślimaku, to gość się mało nie osrał. Cały czas krzyczał hamuj, qrwa hamuj, takie pull up jak w samolocie. Był jeszcze Tiguan VW - ale cena taka, że mnie z butów wyrwało. + 40 tys do Mercedesa. A Mercedes - blisko 100 000km od nowości i nic oprócz przeglądów (opinia o bezawaryjności tego konkretnego modelu - potwierdzona), napęd prosty - nie zniszczalny (oparty na mechanizmach różnicowych - żadnych sprzęgieł), zawieszenie konwencjonalne, ale jak na SUV-a, to bardzo dobrze się prowadzi, silnik wystarczający - zresztą charakter auta jest taki, że nim się sunie z wolna (można też z szybka), wnętrze nie nosi oznak zużycia. Ma to co powinien mieć (no teraz to haka mi brakuje). No miał być 4 lata - a będzie z 8. Jak V-classa - miała być rok - a była 6. Jak ją sprzedawałem - to cała rodzina płakała. A dlaczego? Chodzi o oszczędność paliwa? Oczywiście, po części masz racje, teraz to moda, ale tak naprawdę, to takie proste MTB skierowane bardzie do jazdy po utwardzonych drogach. Super sprawa jeśli chcesz mieć jeden rower, z tym że leśne ścieżki są tylko dodatkiem do ogólnej jazdy. Taka alternatywa, ja uważam, że sensowna alternatywa dla prostych MTB. Pewnie się zadomowi - bo jednak to zwykły rower, ale z czasem straci na popularności - bo jak pisałeś - przyjdzie nowe. pozdrawiam
  5. Mitek Koncepcja nie jest zła, ale problem w tym, że wszystko teraz przerabiają na SUV-y i wyroby suvo-podobne, co jest totalnym bezsensem, ale to co się sprzedaje kształtuje popyt, nie podaż. Porsche uratował z zapaści SUV. Straciły na tym, a tak naprawdę umarły śmiercią dla mnie niezrozumiałą np. Mini-vany (nie piszę Vany bo mnie Maras zruga, bo po kilkunastu latach w USA wie jak wygląda prawdziwy Van), świetne rodzinne samochody. Przykładem jest Scenic. Niestety nie wiem jak się takim czymś jeździ, natomiast wiem jak SUV się zachowuje z napędem na jedną oś, miałem, jechałem i mało nie wyj...łem. Na myjni przełączyli na 2WD. Dobrze że 3 pasy puste były i przystanek. Droga obje....na tuż koło domu. Tak mnie zaskoczył. Dobry SUV to stały napęd na 4 buty (dołączany pewnie też niezły - miałem, ale raz po powrocie z Wawy to myślałem że się auto pali tak śmierdziało - pewnie komputer głupiał po drodze). No i musi mieć porządne lusterka, bo w Octavii to były wzierniki z martwym polem jak KRK do Łodzi. Dlatego trzeba było jechać nią szybko, taka królowa lewego pasa. A co do automatycznych zachowań w samochodzie, to ja cały czas nieświadomie zerkam w lusterka, nawet tego nie kontroluję. Jak w skodzie ukradli nam wkład od strony kierowcy, to wyobraźcie sobie że ja go dalej używałem, zmieniałem pas - bo nic nie jechało, a przynajmniej mój mózg nic nie widział w lusterku. Że ja jej nie rozbiłem przez te 3 dni - to się dziwię. Oczywiście Cię rozumiem i po części znam Twoją/Waszą filozofię. Ale zakup dopasowanego sprzętu do aktualnych potrzeb, a już taką pewnie masz, nie jest zbrodnią przeciw ludzkości. NIe pisze tu o elektryku, czy jakimś ultra nowoczesnym sprzęcie za pierdylion monet. Ja uważam, z Twoich opisów wnioskując, że gravel byłby dla Ciebie idealny. Inny osprzęt, delikatnie inne koła. Jak na nartach, początkowo jeździmy na byle czym, w miarę nabywania doświadczenia i preferencji kupujemy takiż właśnie sprzęt, dopasowany do naszych preferencji czy potrzeb. Twój szwagier jest doskonałym przykładem, dla mnie to tylko ciekawostka, jak będzie w 1-szej dwudziestce, to mi zaimponuje (póki co te też mi imponuje, że przejechał tyle - ale nigdy nie próbowałem). To tylko jego satysfakcja - bo jednak to rower, chciał pokazać, że da się - pokazał, w tym roku już nie musi, chyba że ma parcie na szkło 😉 i lubi popularność. No i tutaj jest zależne od sprzętu zainstalowanego w rowerze - podobnie myślałem jak Ty, nie blokowałem nic ponieważ nawet lepiej i harmonicznie rower ze mną współpracował "odblokowany", przez rok - do piątku, kiedy się całkowicie odblokował. No jest różnica, czuć prace wkładaną w zawieszenie, mega się buja podczas jazdy - niepotrzebnie. więc jeżdżę na tzw pół bloku - który dla mnie jest idealny. Pełna blokada jest niepotrzebna (a przynajmniej ja jej nie używam). pozdrowienia
  6. A ja tak żałuję że mnie nie będzie, a miałeś mi coś na stoku pokazać, a pusto będzie, kruca fuks co za strata. Następnym razem. pozdrawiam
  7. Krzysiu Z klientem trzeba pogadać, czasem głupio, a sprzedaje się coś przy okazji, mimochodem. Ważne, aby klient był zadowolony. Z czegokolwiek😉. Póki co to mam luz do 21-go. Jedziemy na pól gwizdka, bo dzisiaj przywieźli nową maszynę, więc znowu burdel na kółkach. Niemcy siedzą do 21-go, 15-go pierwsza odbitka i tydzień testów, szkolenia etc. Pierdolenie. Potem już niestety trzeba dać jej jeść. Star wrzucił Porche, ja Corvettę (ta pomarańczowa, V8-ka) ale w wersji super heavy, silnik pięknie gada i daje radę 7-mio tonowym kolcom. pozdrawiam
  8. Cze A tak po krótce, bez fotosów, bo mi się w piątek telefonu nie zabrało, a w niedzielę to mi się nie chciało pstrykać. Bo ładnie było i opór ludzi wszędzie. W piątunio po pracy, jak kury i kacki odbyłem, pojechałem na rower - taki trochę przytyrany po tygodniu, ale Kevin sam w domu (Żona na citybreak w Berlinie, a syn u kolegi) więc chciałem wykorzystać okazję. Późno było, więc kółeczko standard miało być. Po drodze odkryłem że przedni amortyzator w końcu działa jak trzeba, bo miałem wrażenie że jest niezwykle twardy - bo działał na pół gwizdka. Przestawiłem manetkę i znowu przestał działać, ale już wiedziałem że coś nie tak. Regulacja linki wystarczyła - chociaż nie było to łatwe, bo jakiś debil wymyśli regulację na amortyzatorze - zamiast przy manetce. Pogoda super, chłodno - tak jak lubię, delikatny wiaterek. Koło Wawelu jak przywiało - to mi nogi odmówiły posłuszeństwa. Załamka - a to dopiero początek. Wymyśliłem że pojadę przez las - no nie powinno wiać. Wjazd na drogę na drogę na Kopiec Kościuszki - jest fajnie - nie wieje. W połowie podjazdu stwierdziłem - ni ch...ja nie jest fajnie. Jakieś skurcze w łydkach, ale jakoś się dokulałem na górę. Później zjazd i łatwiejszy podjazd. Ale generalnie jakaś rzeźnia. Objechałem, piwka nie było na koniec - bez kasy to w pysk nawet nie dają w dzisiejszych czasach. A kasa wirtualna w telefonie Sobota upłynęła na takich tam pierdołach, jak poranny odbiór Żony z lotniska + zawózka syna na trening, ulubione zajęcie Mitkowe też było - rozkminki sprzętowe 🙂, regulacja amora w moim, założenie błotników ćwierć wieku temu kupionych do reszty rowerów, przełożenie bebechów do Cube-a dla syna z jego starego roweru i i oczywiście w końcu się doczekał, nowej - krótszej sztycy - bo oryginalna była za długa i bidusia do pedałków nie sięgał. Potem do wieczora hamakowanie na działce w słoneczku. W niedzielę popołudniowa wyprawa rodzinna na nowym/starym sprzęcie - super spędzony czas - 50km przejechane bez napinki w lajtowym tempie. Żona coraz śmielej na rowerze, nawet sama wybiera nieoczywiste ścieżki, syn bardzo zadowolony z nowego-starego roweru (zostało jeszcze przeprogramowanie licznika - bo źle wskazuje - ale to pikuś), a ja także, że w końcu zawieszenie nie urywa rąk, tylko pracuje jak trzeba. No i taką prędkość mi się udało osiągnąć (oczywiście chwilową) na powrocie - chyba dużo jak na MTB, ale pusto chłodno już było, może delikatny wiaterek w plecy, urwałem się, ale rower faktycznie szedł jak wściekły. Jak widać - płasko. Bardziej pod górę niż z góry - na 1 km takie wartości to śmiech na sali. pozdrawiam
  9. Piotruś No pięknie, ale ze wspomaganiem? Nie wiesz jakie jest jedyne i słuszne nurkowanie? Freediving jakbyś nie wiedział. Wstyd. pozdrawiam Cię serdecznie - rodzinkę także. ps. Żebyś mnie nie obcyndalał, jak przytargam do Ciebie elektryka 😉
  10. Michał Bo za rzadko zaglądasz. Mocno specjalistycznie się robi, i nawet amatorskie spotkanie jest sporym wyzwaniem 😉. Bo Beskidy to nie Kaukaz, bo nie ma gdzie chodzić, a tym bardziej jeździć. Adaś rzucił hasło, ale nie miał świadomości, że nie ma kompetencji, wiedzy ani "papierów" do tego. Chyba nie podoła. A i nie jest w stanie zapewnić uczestnikom odpowiedniej dawki adrenaliny. Tak że Beatko, Damiano - odpuście sobie - bo będzie się lała krew strumieniami. To nie będzie Paraolimpiada. Szymek, mam nadzieję że dzieciaki mają już manewry, są przygotowane, jak coś to zorganizujemy psychologa dziecięcego, żeby nie miały traumy. Na szczęście ja nie mogę, bo chyba bym się tylko nadawał do podawania napoi na checkpoint-cie. pozdrawiam
  11. Michał Ja tam mam w dupie jak wyglądam i co ludzie o mnie myślą. Z tego co pamiętam to masz taliowane narty, zwykłe dechy 215cm też są wystarczające, nie pytam czy masz, ale czy na nich jeździsz? A jeśli nie, to dlaczego - nie nadają się na ratrakowane stoki? Majątku do grobu nie zabierzemy, mnie bynajmniej szkoda kasy - 1 kwatera na Rakowicach w zupełności wystarczy, jakbym miał całe życie sobie odmawiać i zbierać - to bym połowę musiał przeznaczyć na dodatkowe miejscówki - a tanie nie są. Dzieci mam odchowane i se muszą radzić. Co miały dostać, to dostały - resztę jak pójdę do ziemi - o ile coś zostanie 😉. Pół życia sobie odmawiałem, bo rodzina jest najważniejsza - teraz moje 5 minut. NIe uważam, że życie to jakiś rodzaj ascezy. Oczywiście, wszystko trzeba robić z głową, ale żebym sobie nie mógł kupić fajnego roweru po 30-tu latach pracy? Jakiś kosmos. Nie zasłużyłem? Reszta może Alpy przemierzać na Pelikanach i ch... mi do tego. Ale ja nie muszę, mogę ale nie muszę. pozdrawiam
  12. Mitku Uwielbiam takie opinie, napisz ile miałeś SUV-ów, jak długo nimi jeździłeś i co było w nich aż tak fatalnego, że masz o nich aż tak złe zdanie. Ja jeżdżę SUV-em od 10 lat - coś mogę o nich powiedzieć i napisać na podstawie swoich doświadczeń. Czym się różni mój GLC od Twojego Super? Sa tak samo duże, tyle samo ważą i zajmuje tyle samo miejsca. Mój ma tylko większy prześwit i jest wyższy. Lepiej się do niego wsiada, a jeździ tak samo jak Twój. O zaletach pojemnościowych Skody nie będziemy się rozpisywać, bo jest to ewenement na skalę światową. Już dawno inni producenci przestali się z nią ścigać. Bo to nie ma sensu. Zacznij się cieszyć życiem i zrób coś tylko dla siebie. Sam stwierdziłeś, że masz samochód na 4 dorosłe osoby. Dzieci już miałeś. Teraz Ty. Uważam że każdy skrajny pogląd jest zły a nawet niebezpieczny. Skoro lubisz rower, dużo jeździsz to dlaczego dorosły, pracujący facet ma jeździć dostatecznym lub wystarczającym rowerem. Ja też mam tylko 1 rower, ale mogę korzystać z roweru Żony jak i syna. Każdy z nich jest podobny ale jednak inny. NIe jeżdżę w takim wymiarze jak Ty, częściowo z lenistwa, a częściowo z braku czasu. Im bardziej zaawansowany sprzęt, tym bardziej jest skomplikowana obsługa/ustawienie. Co nie znaczy że jest zły i zawodny. Ja w piątek odkryłem, że przedni amortyzator nie jest w pełni odblokowany, wystarczyło wyregulować linkę, działał, ale na pół gwizdka. Ogromna różnica jeśli chodzi o jazdę w terenie. Pisałem, że jest dużo twardszy niż elektryk - co nie jest prawdą. Ma tylko mniejszy skok i nie da się na nim wyczyniać takich cudów jak na rasowym enduro, ale zawieszenie działa równie dobre. Ja to odkryłem po roku przypadkowo (samoistnie zaskoczyło), być może ktoś to odkrył wcześniej - i wcześniej bym to poprawił. Ale nie było rozkminki sprzętowej - dla Ciebie tak niepotrzebnej. Oczywiście masz rację, jeśli mielibyśmy się tylko zajmować sprzętem, nie jeżdżąc na nim - to oczywisty bezsens. Nauczyłeś się jeździć, wyrobiłeś siłę i wytrzymałość, wiesz jakie są Twoje oczekiwania, więc dlaczego nie miałbyś sobie kupić fajnego roweru na lata, takiego jak potrzebujesz? Jeździsz Gravel Ultra, sporo po mieście - więc dlaczego nie dobry gravel. Bo to MTB i Gravel to nie są takie same rowery. Ale oczywiście na jednym i drugim przejedziesz ultra, tylko wyniki będą różne. A Pomorska500 to wyścig, nie rajd. NIemniej jednak życzę Ci i Ewie powodzenia w Pomorskiej. pozdrawiam
  13. Ja nie lubię niepotrzebnego efekciarstwa. Mercedes ma nienachalny ton, słysząc go każdy wie, że to nie zwyczajna e-klasa, chociaż wygląda całkiem zwyczajnie. Nie musi tego udowadniać. A w jakości wykonania jest ogromna różnica w porównaniu do samochodów powiedzmy popularnych. To jest atutem tych samochodów. Ale trzeba takim pojeździć by poczuć różnicę. A polo ma najlepszy wydech z VW. Nie ma strzałów, wycia etc., tylko pomruk przyjemny dla ucha. Nawet na trasie nie ma uczucia zmęczenia jego pracą. Lepsze 1 duże niż 2 małe😉. Może to taki substytut, małe mieszkanie, to chociaż duża fura. A yeti to mocno niedoceniane auto, brzydkie, ale praktyczne jak Mitka SuperB. Nawet córce proponowałem ten model, ale wiesz….kobiety wiedzą lepiej. Jest 500X. Nic o Mitku bez Mitka😉, ale na takiej Pomorskiej500 to myślałem, że się toczy wewnętrzną walkę, a nie ze sprzętem. Pewnie młodszy jestem i się nie znam. pozdrawiam
  14. Właśnie w tym jechałem do Ciebie, jak zapomniałeś mi przypomnieć żeby zabrać telefon 😉. To taka kurtka hybrydowa. Wówczas przemokła doszczętnie. Ale było mi w niej nad wyraz ciepło podczas jazdy. Nawet jak była całkiem mokra. To ciemne to Gore-tex infinium, reszta jakiś materiał Atomica. pozdro
  15. Cze Mam taki sprzęt - na rower - oddychająco - świetny, wiatroodporny też, przemaka jak fix ale bardzo szybko schnie. Atomic. Nie w całości - tylko te ciemno bordowe, plecy z innego materiału (tego jasnego). Super rzecz przypadkowo kupiona. pozdrawiam
  16. Mitek Ja tam po "sztruksie" jechałem, a że to poniemiecka autobahn - to chyba też bez ograniczeń jest 😉. Ale także musimy rozróżnić i oddzielić te 2 rodzaje jazdy. Dobry kierowca miejski/autostradowy, to taki, który nie skupia się na jeździe ale na całym otoczeniu, które na niego czycha, jedzie na tyle, na ile mu warunki pozwalają, natomiast ten rajdowy skupia się na jeździe - tylko musi się przyzwyczaić, że to nie radio tylko pasażer non stop coś do niego pitoli. No i jazda w stosunku do warunków jest na limicie. Więc jazda w Białce to też nie lada sztuka. W Alpach to każdy mądry. Czyli jaki Piotrek, ten który Ty posiadasz? Jak miałem mniejsze dzieci to najlepsza była V-klasa - układ 2+2, rodzina do środka, a do bagażnika cały dobytek wchodził. Jak wprowadzili u mnie strefę i zmienili zasady przyznawania abonamentów postojowych, to najbardziej praktyczna była 500-ka. Wcześniej przed zmianą zasad abonamentowych - każdy samochód, którym mogłem wrócić z firmy do domu (bo nie potrzebowałem stricte dla siebie kolejnego samochodu, skoro mam ich 6 w firmie). A tutaj racja, czasami to przesada jak się eksponuje "możliwości" fury. Chociaż w naprawdę rasowych samochodach dźwięk wydechu jest muzyką samą w sobie. Wrzucałem zdjęcia Alfy 4C i E63s. No Alfa piękna, E63s - taki zwyczajny. Dopiero jak odjeżdżali było widać, które auto jest stworzone z klasą - w moim guście. Alfa jak zaczęła ryczeć, to porażka, natomiast E63s - dawała tylko znak pięknym pomrukiem - że nie ma lipy. No odezwał się posiadacz Skody SuperB wielkiej i praktycznej do bólu. Trochę się Tobie dziwię, troszeczkę nie rozumiem, ale daj mi czas. Masz porządne, wielkie auto, którym jeździsz od wielkiego dzwonu, a oszczędzasz na rowerze, na którym spędzasz pół życia. To jest wielce zastanawiające. A to Piotrek już przesadziłeś, każdy jeździ za swoje ile chce i czym chce. Przypisywanie komukolwiek czegokolwiek jest bez sensu. Równie dobrze można powiedzieć - cztery zera na atrapie, a piąte w środku 😉. Tylko nie wiem na jakiej podstawie ten osąd. pozdrawiam wszystkich
  17. Cze A to ze strony rajdu: Ktoś musi wygrać ten wyścig, ale nikt nie przegra. Masz 72 godziny na niezapomnianą rywalizację. A to chyba 3 dni, regulaminu nie czytałem, tylko to mi się to rzuciło w oczy. Zainwestuj w koła, albo rower, dużo jeździsz, na pewno się nie zmarnuje. pozdro i powodzenia.
  18. Wujot2, tu się z Tobą w 100% zgadzam, chyba większość z nas też. Zupełnie tego nie rozumiem. Na tutaj to akurat nie masz racji 😉, ja śmigam - aura to tylko dodatek do śniegu, mnie tam nie przeszkadza, a i zawsze luźniej na stoku. Dobry deszcz nigdy nie jest zły. A kurteczka którą wskazałeś (cały set)- dobry produkt, nawet bardzo, ale przeznaczony do nieco innej aktywności - tam się będzie świetnie sprawdzał. Na nartach - pewnie w niektórych warunkach też, ale ma mniejsze spectrum zastosowania w tradycyjnym narciarstwie. No ale na pewno lepsze to niż ciężkie, pancerne kurtki. pozdrawiam
  19. Star mordeczko, nie sztuka jechać za, ale przed 😉. Po odbiorze Polówki (Poznań) na powrocie przystawił się do mnie na autostradzie Maserati Quattroporte, wyprzedzałem ciężarówki i chciałem mu zjechać, ale był sznur, no i dzida - szukam miejsca. Jak pękło 200 to już przestałem szukać. Zmiękł przy 240-tu, chociaż w Polówce to już nie było z czego odejść 🙂. On się chyba wystraszył, że się za chwilkę wstydu naje. Bo najlepsze to, że moje Polo wygląda jak każde inne. Później mi machnął, jak mnie wyprzedzał, bo piździk ze zbiornikiem 45l to zasięg miał niecałe 200km - nawet nie wiem czy tak często stacje były po drodze. No ale się silnik dotarł w ekspresowym tempie 😉. pozdrawiam
  20. Ale Ty panna z dzieckiem jesteś - to się nie nadaje pozdro ps. Fura fajna, ale nie do miasta.
  21. Cze To prawda, w nowym mam delikatnie w dół, bo gniotło klejnoty, a to ze względu na pozycję, którą się zajmuje. Teraz podczas jazdy jest git, ale źle się na nim jeździ bez trzymanki, bo dupa zjeżdża jak się wyprostujesz, chociaż długie jest siodło, to uczucie że za moment z niego zjadę okropne, na starym czy też elektryku o niebo lepiej. pozdrawiam
  22. Marcos73

    Pasje

    Trzymam za słowo. pozdrawiam
  23. Marcos73

    Pasje

    Ale wrzuć chociaż 1 zdjęcie - Dzień Dziecka przecież jest. pozdro
  24. 500 do dużo, nawet na 3 dni - jak dla mnie. Na drugi dzień to bym nie wstał. Życzę powodzenia. Ale do Zwardonia przyjedź, Pieter Ci na pewno odpuści 😉. Bo się Zlot posypie i nic z tego nie wyjdzie. pozdrawiam
  25. To mi się podoba - konkret. Rusz to Towarzystwo, bądź pierwszy - będziesz miał prawo wyboru pokoju i współspacza 😉 oraz trasy rowerowej 🙂 pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...