-
Liczba zawartości
4 425 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
182
Zawartość dodana przez Marcos73
-
W Krk też wiało, jadąc do Marasa podpiąłem się na WTR do gościa na szosie, jechał takim jak na szosę leniwym tempem, łańcuch miał gdzieś w połowie tylnich zębatek, mnie już biegów brakło 😀. Dobre 7 km tak za nim jechałem, później on szosa, a ja w krzaki i się skończyło. pozdrawiam ps. Gdyby tak było w dwie strony …..
-
Cześć Mam nadzieję że „chyba”. Jeśli tak to pani Instruktorce należy się dwója, bo to szlak pieszy, nie rowerowy i nie ma znaczenia że nikogo nie było, a w szczególności że wokoło pełno singli od zielonych po czarne. pozdrawiam ps. Dzięki za Trailforks.
-
Cze Dzisiaj spotkanie w Czernichowie w super miejscówce Kawiarnia pod Różą z @Lexi wraz z Małżonką która zaszczyciła nas swoją obecnością. Do Czernichowa droga spoko, nawet bez pomyłek, chyba delikatny wiatr w plecy, jakiś singiel po drodze, trochę zarośniętym wałem, reszta asfalty, sprawnie poszło 1:15 - 30 km. Powrót - lekki dramat, droga mocno kombinowana i cały czas pod wiatr, drogi nieoczywiste. Ale widoki warte drogi. Nie obyło się bez wpadek, droga prowadząca do stawu. Chłopaki na crossach przejechali, no ale nie musieli pedałować ;). Nawrotka i wspinanie na górę. Tyle musiałem się wspiąć, nie było jakoś trudno, motocrossami dobre ścieżki zrobili w pobliskim lasku. Z góry tak to wyglądało, poniżej ścieżka która kończy się w stawie, nie da się objechać, lita skała kończy drogę - tylko wodą. Ale z góry super widok na Wisłę i Tyniec. Zejście z rowerem na ramieniu, stromo i wąsko, ale się udało. Potem przeprawa promem do Tyńca i WTR do domu. To był zły wybór, masa ludzi i wiatr. Jazda mocno interwałowa. Powrót zajął mi 1:40. W sumie 62 km w wybornym towarzystwie i przepięknych okolicznościach przyrody. pozdrawiam
-
Szymon U mnie tak się nie dało niestety, bo to nie były zarysowania. Ponadto samochody na gwarancji, po co mam się później z nimi szarpać za parę stówek? Nie warto. pozdrawiam
-
A to norma Szymon, tak to działa, taki biznes. Czasami różnice są niewiarygodne w wycenach. Otóż kupuję nowe samochody i pechowo i w jednym i w drugim miałem kolizję. W Polo gość mi przetarł cały bok, z jego winy. Auto nowe , a 5000 km miało przebiegu. Przyjechał jakiś facet z ubezpieczalni sprawcy (nie wiem po co), wysłał mi kosztorys - 6000 pln 🙂. Auto oczywiście poszło do VW - faktura na 38 000 pln. Oczywiście bezgotówkowe rozliczenie. W Mercedesa wjechał nam chłopak, jak cofał (bus z paką), przerysował dwoje drzwi, felgę i zrobił dziurę w tylnym błotniku. Tu nie było czarów, auto poszło do mercedesa. Spora kwota wyszła, ale nikt się nie rzucał, nawet za ceramikę na obu autach zapłacili. Ale, nie wiem czy wiecie, że jest odszkodowanie za utratę wartości samochodu (jeśli były wykonywane prace blacharskie). Trzeba zrobić ekspertyzę u biegłego i do 2 lat wysłać do ubezpieczalni. Za Merca wyszło 12% ubytku wartości, za Polo 14%. Nie ma znaczenia że naprawa była w autoryzowanym serwisie, auto jest już pokolizyjne. O ile za Polo były negocjacje i stanęło na 10 %, to w mercedesie ubezpieczyciel sprawcy sporo zaniżył kwotę (bo dużo większa wartość samochodu), ale moja ubezpieczalnia się ładnie zachowała - za pośrednictwem Mercedesa, wypłaciła całość, a stwierdzili że resztę odzyskają we własnym zakresie. pozdrawiam
-
A jaki to ma związek ze sprawą? A co kogo obchodzi czy Ty się ubezpieczyłeś i czy dostałeś jakieś zadośćuczynienie z jakiejś ubezpieczalni i to w dodatku ze swojej. Nie bardzo rozumiem. To w jaki Ty się sposób zabezpieczyłeś to Twoja indywidualna sprawa, Ty nie jesteś pozwanym tylko powodem. Zadośćuczynienie to jedno, a grzywna to drugie. Dlatego też uważam, że sad to powinna być ostateczność, i strony powinny mieć świadomość, że będzie to drogie postępowanie a wynik będzie katastrofalny finansowo dla jednej ze stron. Przykładowo - jechałeś za szybko, złapała Cię drogówka, odmawiasz przyjęcia mandatu, bo coś tam (nagminne to było). Trafia do sadu i zamiast 1500 dostajesz 50 000 do zapłaty + koszty. Dziękuje - skończyłem. Nawet te pseudo kozaki by zmiękły. Dlatego warto się ubezpieczyć we własnym zakresie i to wysoko, ponieważ łatwo jest odzyskać należności od swojej ubezpieczalni, nawet wysokie kwoty, jeśli wie że jest sprawca - oni od pewnych kwot będą go ścigać we własnym zakresie. Chodzi o to aby zapłacił za błąd, bo za błędy trzeba płacić. Wypadek na stoku jest zazwyczaj poważny. Więc jestem zdania że takie oświadczenia powinni przyjmować i wstępnie rozstrzygać ratownicy górscy - bo są w każdym ośrodku. Policję można wezwać. Gorzej jak byłbyś sprawcą, ostatnio mój pracownik wjechał w tył samochodu, rozbity zderzak, gość się uparł na interwencje policji, chociaż sprawca (pracownik) chciał spisać oświadczenie, przyjechali i dostał 1200 mandatu za spowodowanie kolizji. Mowa o normalnym zdarzeniu z przeciętnym Ale nie przesadzaj, wypicie małego piwa, radlera, grzańca czy też bombardino nie jest czymś wysoce karygodnym. Ja tak, jakbym chciał pojeździć ostro to się umawiam na trening. Narty traktuję jako miłe spędzenie czasu ze znajomymi. Samemu nienawidzę jeździć. Lubię z kimś pogadać na kanapie w knajpie. Bo na narty jadę zwykle na cały dzień. pozdrawiam
-
Ja Lajkonik napływowy jestem 🙂, jak coś to góral niskopienny. pozdrawiam
-
Cześć Z tym akurat się zgadzam, sądy maja za dużo pierdół na głowie, stąd taka przewlekłość postępowań. Sędziów jest dużo i całej administracji, a mimo wszystko to trwa i trwa. Szkoda że nasi Sędziowie/ny nie współtworzą prawa tylko poruszają się w jego ramach. Pełno jest bubli prawnych. Ale jakie to ma znaczenie, sam się ubezpieczyłeś, to nie z pozwanego ubezpieczenia pieniądze dostałeś. Generalnie, ja mam ubezpieczenie z tytułu uprawiania sportu, kosztuje mnie to ok 200 pln/m-c (za 3 osoby). Może i dużo, ale w razie czego to kasa idzie z ubezpieczenia, a jak ktoś chce więcej to niech się z ubezpieczalnią sądzi. Uważam, że takie ubezpieczenie każdy powinien sobie kupić (nawet czasowe). A jeszcze lepszym rozwiązaniem, jak w ubezpieczeniach komunikacyjnych - to Twoja ubezpieczalnia wypłaca Ci kasę i pokrywa wszelkie koszty, a sama ściga winowajcę. To już pisał Mitek, bez sensu, wszystko jest dla ludzi. Kultury tylko brak. Ale przy obecnym stanie prawnym, osoby po spożyciu bardzo łatwo usunąć ze stoku. Nawet nie musisz im zwracać uwagi (chociaż warto delikatnie zasugerować). Wystarczy zgłosić obsłudze/kierownikowi stacji, albo ewentualnie zadzwonić na policję. Bo jak się coś stanie, a stacja miała taką informację i nic nie zrobiła - to ma przesrane. Skórka nie warta wyprawki. Na koniec odnośnie RODO i danych personalnych. To problem, ale tu wystarczy nałożyć odpowiednio wysokie mandaty za interwencje policji - jak ma to obecnie w ruchu drogowym. Teraz każdy sprawca wręcz chce podawać personalia i zawierać ugodę - bo przyjazd służb słono kosztuje. Być może takie uprawnienia warto nadać Ratownikom Górskim - oczywiście bez możliwości nakładania mandatów. pozdrawiam
-
Niestety, tylko gdy jest w zasięgu telefonu, bądź w jednej sieci wi-fi. Taki bieda edition model 😉 pozdrawiam
-
Kolorystyka z nowej linii, chyba tegoroczny model 😉 pozdrawiam
-
Nie, to zdjęcie ze skały na szczycie, to szlak pieszy prowadzący na górę. W rzeczywistości to dużo bardziej stromy, dla mnie nie do zjechania a tym bardziej do wyjechania. Wyżej było jeszcze gorzej, duże głazy poprzeplatane dziurami. pozdrawiam
-
Piotrek, te 2 zdjęcia to podejście na Sępią Górę, jak na śladzie widać, od skrzyżowania, dół był dla mnie do przyjęcia, ale za łukiem już zmiękłem (2-gie zdjęcie). To sama końcówka podejścia na szczyt. Oczywiście do wyjechania na dzień dobry, ale nie na do widzenia, oczywiście nie dla instruktorki oraz osób objeżdżonych i wytrenowanych. pozdrawiam
-
Cze Czasami pomaga, czasami wręcz przeszkadza. Na Sępią to nawet na to nie zwracałem uwagi, bo po co? Głowa w dół i pedałówka. Ale wczoraj jak już byłem przemoczony do cna i szukałem tak naprawdę schronienia to ta informacja była przydatna, bo droga wiła się między domami i nie widać było szczytu. Chciałem choć trochę wykręcić rzeczy, bo zaczęły ważyć. Ale nie było gdzie stanąć. Po drodze była otwarta brama i garaż, miałem tam wparować i wprosić się na herbatkę. Ale dzięki wykresowi wiedziałem, że to krótki podjazd. Ale na tle całej trasy był stromy. pozdrawiam
-
Cze Wracaj do zdrowia, ale kule to nie z head-a? Nie było? pozdrawiam
-
Cze Te 700m, to suma przewyższeń. Tak przepraszam za błąd. Ale dla mnie na 30 km odcinku, to i tak sporo. pozdrawiam
-
Cze Ponadto w Wahoo jest fajna rzecz, na podjeździe licznik się automatycznie przełącza na wizualizację podjazdu, pokazuje w którym punkcie jesteś, ile zostało do końca i jak wygląda podjazd. Oznaczone kolorami, zielony, żółty lub czerwony. Czasami pomaga, jak widzisz że jeszcze kawałek i będzie w miarę płasko, więc ciśniesz choć sił już brak. pozdrawiam
-
Cze Faktycznie - to są %, no taki laik jestem 😉. Droga na Sępią jest spoko, bo to część asfalt, a część zbity szuter, natomiast na powrocie jechałem takim bardzo drobnym luźnym szutrem, a że nie padało i było sucho, to rower po tym szedł z wyraźnym oporem. Ale to był tylko fragment i słabe nachylenie, ale wrażenie jakby było stromiej. Opony grzęzły, a mnie się cały czas wydawało że złapałem gumę. Sorry za składnie, tak troszkę nie po polskiemu wyszło. pozdrawiam
-
Cze Na google nie jeżdżę, tylko na nawigacji rowerowej. Faktycznie przewyższenie na Sępią górę to tylko 400 m w moim przypadku, my mieszkaliśmy na 430m, wszędzie z naszej miejscówki było pod górę. Łagodny podjazd - zależy dla kogo. Dla mnie był trudny, chociaż w pierwszy dzień wyjazd na Stóg Izerski to był kosmos, połowę było wleczone, ale byłem z rodziną, więc jechaliśmy/szliśmy razem. Tu 6km i różnica poziomów 430-1100m. Natomiast jazda szczytami bardzo przyjemna. Droga na Sępią Górę jest spoko, ale cały czas pnie się pod górę. Najgorsze dla mnie było złudzenie, że za przełamaniem będzie płasko w miarę, ale to było tylko złudzenie. Dalsza część już była spoko. Ja w tym roku byłem może 2 razy na rowerze, ale w Krakowie - więc płasko. Czasami te 2/3 stopnie różnicy w nachyleniu robią różnicę. Ja nie wyjechałem do końca. Dość późno wyjechałem, bo dopiero po 16.00, więc czasu niewiele do zmroku. A w górach to różnie bywa. Poniżej profil i trasa. Nie zjeżdzałem żadnym singlem (nawet nie wiedziałem że tam są takowe - słabo mam opanowane programowanie trasy, ale Wahoo bardzo szybko wyznacza alternatywy - no i działa praktycznie wszędzie). pozdrawiam
-
Cze Dzisiaj miał być obiad u @Lexi z zaskoczenia, a wyszedł hot-dog i tabliczka czekolady na stacji. Dojechałem do Łączan, gdzie się okazało że komórka została w domu. Byłem 200 m od jego domu, tak Maras stwierdził (niestety dokładnie nie wiedziałem gdzie mieszka). Na powrocie 40 km waliło żabami. 5 dych jak wyciągłem z kieszeni na stacji (po 30 km), to gość nie chciał przyjąć. Ale mnie zemdliło, bo taki głodny byłem. Do domu jak wszedłem to pod prysznic w całym opakowaniu. No wszystko przemoczone do suchej nitki. Taka fajna traska i żadnego zdjęcia. Fuck. Ale już mam zaproszenie na kiełbaskę. Skorzystam. Przejechane 79 km. Ale po Izerach, to może jeszcze 20km bym przejechał i po zawodach. Nogi bolą. Ale trasa super. pozdrawiam tak to wyglądało - tyle mam.
-
Nie ten temat, sorki, ale kordiankw - popieram w całej rozciągłości. pozdro
-
Jest, mówi o tym ustawa o bezpieczeństwie i ratownictwie w górach. Mówi o tym rozdział 4 art.31 punkt 1. Osoby korzystające są zobowiązane do zapoznania się z zasadami korzystania danego terenu i ich przestrzegania. O tym dokładnie mówi Regulamin ON. Dekalog FIS został stworzony przez międzynarodową federację i jest stosowany oraz obowiązuje na całym świecie. Jest wpisany w regulamin każdej stacji, ponieważ ta ustawa zobowiązuje właścicieli od tego, Informacji oraz promowania bezpieczeństwa na stoku. To jak zasada prawej ręki, są odstępstwa. Te krótkie punkty dobrze opisują co można, a co nie i kiedy kto zawinił. Oczywiście jest to bardzo trudne do udowodnienia (życie), ale nie niemożliwe. Ponadto sama ustawa nieco kopiuje fragmenty dekalogu. I jest to ustawowo zapisane. Proponuję przeczytać. Dobry przykład, jeśli leży ofiara wypadku, ktoś się przewrócił, jesteś winny bo nadjeżdżasz z góry, ale jeśli siedzą tam np. narciarze, to niekoniecznie - bo jest punkt który określa kiedy i gdzie możesz się zatrzymać. Ponadto w ustawie jest wskazane, że stoki, nartostrady są JEDNOKIERUNKOWE. więc podchodzenie czy też podjeżdżanie pod "prąd" jest niezgodne z ustawą. pozdrawiam
-
Cześć Dzisiaj ostatni dzień, troszkę przymęczeni jesteśmy. Z rana termy Cieplickie na 2h. Fajne. W środku pustki. Powrót, po drodze obiad i niestety samemu na rower, bo rodzina odmówiła współpracy. Komoot, szybkie planowanie (a mieszkamy przy Grunwaldzkiej), kółko 30 km (bo to góry - wystarczy). Bidon i w drogę. Niestety najpierw trzeba nabrać wysokości. Na dzień dobry takie info 😉 Na X stacji wybiło mi korki, potem było trochę jechane, trochę wleczone🙂 Tu jeszcze jechałem A tutaj już zmiękłem, wleczone było, ale żywym tempem, chyba szybciej szedłem niż bym jechał. To zajęło mi najwięcej czasu, ale udało się - szczyt zdobyty 6 km - 700 m przewyższenia. A tam takie widoczki. Potem spoko, trochę w dół, trochę pod górę - przyjemna jazda. Ale po drodze nie spotkałem nikogo na całej trasie. Dalej w stronę Rozdroża Izerskiego, gdzie przystanek na siku i piciu. Po drodze takie widoczki Pauza na Rozdrożu izerskim Następnie delikatny podjazd tylko 300m przewyższenia, ale łagodnie - znowu nabieram wysokości, a potem bardzo dłuuuugi zjazd na kwaterę. Zajęło mi to ponad 2,5 h. pozdrawiam
-
Cze Nieco spóźnione. Wczoraj z buta z piesłą (psinką), wodospad Kamieńczyk + miało być przez Szrenicę kółeczko, ale tyle narodu to jeszcze nie widziałem, pies zwariował jak zobaczył tyle ludzi i czworonogów. Nota bene jeszcze co bardziej wygodnych melexami wożą. Więc ucieczka w stronę polany Jakuszyckiej i bokami na parking, ale w sumie to 12km wyszło - nieźle. Wodospad wart obejrzenia, robi wrażenie. W takim wąwozie się wije. A tak wygląda. Po drodze nic ciekawego, las bez widoków. Jedynie ładny strumień po drodze. Ale po południu to Świeradów przedreptany na dobicie. Ładny, ale lokalsi to mają non stop pod górę. Na dzień dobry popite do bólu, ile wlazło 😉 Dom zdrojowy przepiękny, ciekawostka - mega tablica informującą o dofinansowaniu przez Ministerstwo Kultury - 97 000 PLN - to chyba na mycie okien wystarczyło, ale jest się czym chwalić rządzącym 🙂 Dom Zdrojowy bardzo klimatyczny obiekt Park Zdrojowy również. I jeszcze taka ciekawostka z drogi. pozdrawiam
-
Cze Coś czytałem, że jest decyzja o remoncie - fakt, żal patrzeć jak niszczeje. pozdrawiam
-
Cze Dekalog FIS jest częścią Regulaminu SN i kupując karnet się z nim zgadzasz. Określa wszelkie reguły i zasady panujące na stoku. Nieznajomość nie zwalnia z niczego. Dekalog jest prosty i zrozumiały. Żeby go zrozumieć trzeba trochę pojeździć na nartach. Prawo o ruchu drogowym nie ma tutaj zastosowania. - nie ma złych warunków tylko słabi narciarze, w ruchu samochodowym jest tak samo. - nigdzie w przepisach nie ma mowy, że podwójna ciągła zwalnia z obowiązku upewnienia się, że nie jesteśmy omijani/wyprzedzani. Jak na nartach, trzeba pojeździć, żeby pewne zachowania sobie wyrobić i zrozumieć, choćby ten uniwersalny o zachowaniu bezpiecznej prędkości/odległości. A czy dzieci ledwo jeżdżące samopas krzesłem oraz po trasie Cię nie oburzają? Uważasz to bardziej bezpieczne niż uczenie dziecka JAZDY na nartach na czarnej trasie? Tam jest jednak pod opieką rodzica. pozdrawiam