Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    4 425
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    182

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. Cze Krótka relacja z weekendu, pogoda piękna, ale sporo miałem innych zajęć. Sobota, kółeczko z Żoną, Tyniec został pokonany, tempo nawet sprawne, 3/4 WTR reszta wałem wykoszoną ścieżką. Stan Wisły nad wyraz wysoki po opadach. Zjazd z promu do wody. Żona przyjechała zmęczona, na elektryku? Dziwne. Narzekała na siodełko, że twarde. Fajna pętla - 50 km, taka spoko, na powrocie pod wiatr. Przeprawa promowa. Rzepak, bardzo popularny ostatnio temat zdjęciowy, w tle Skawina. Na powrocie ścieżki gruntowe, widok na Klasztor w Tyńcu z drugiej strony Wisły. W niedzielę komunię chrześnicy miałem więc dopiero o 18.00 wróciłem do domu. Postanowiłem sprawdzić elektryka. Szybka trasa po okolicznych górkach w Komoot i do nawigacji, łącznie 700 m przewyższenia, Lasek wolski i okolice. Pętla 40 km. Miało być łatwo i przyjemnie. Pierwsze wrażenia i de facto test. Wspomaganie na Eco - bateria nabita na full. Zasięg teoretyczny - 140km wg. wskazań komputera. Wyjechałem o 19.00. Zeszło mi z montażem uchwytu do nawigacji, kiera nie chciała współpracować 😉. Jednak na ramie jest lepiej, mam gdzieś w domu uchwyty, ale znalazłem tylko na kierownicę. Pierwszy postój na Kolnej. Ruszam. Pierwsze 7 km po płaskim - z 8km. Praktycznie bez prądu. Tak przy 26km/h odcina. Rower idzie spoko, ale nogi czują tą zwiększoną masę, tragedii nie ma. Siodło faktycznie twarde, w analogu dużo lepsze, wygodniejsze, lepiej dopasowane, dłuższy nos. Wyjazd na Kopiec Kościuszki i przez las w stronę ZOO i Lasku Wolskiego. Zjazd z ZOO praktycznie na sam dół i z powrotem wspinanie się. Tam single, ścieżki, przez to całe pasmo pagórków, wyjazd tuż przy Kolnej. Pierwszy wniosek odnośnie konstrukcji roweru i jego możliwości, jest to chyba bardziej Enduro, po opadach było sporo błocka, opony z grubą kostką sprawują się świetnie. @Spiochu, jest to całkiem inny rower niż analog XC, niby podobny, ale... hamulce niby większe, ale nie działają tak agresywnie, całkiem inna pozycja na zjazdach, na nim jechałem wszystko bez jakiejkolwiek obawy. Zawieszenie do ustawienia, ale nie miałem na to czasu, jest na mój gust zbyt twarde, ale pracuje. Napęd - wszyscy którzy nie jeździli, a są przeciwni muszą spróbować. Jeśli wam się wydaje, że wszystko idzie łatwo, to grubo się mylicie. Na Kolnej to mi się lało po dupie. Na tym rowerze jeździ się tak samo i tak samo jak na analogu trzeba włożyć sporo siły, z tą różnicą, że przejedzie się więcej w tym samym czasie, natomiast tak samo się zmęczysz. To co przejechałem, na analogu pewnie jechałbym (pagórki) z 2-3 razy dłużej. Po prostu, podjazd który na zwykłym robisz na powiedzmy 3 biegu, tutaj robisz na 5-6, czyli jedziesz szybciej, ale tak samo trzeba zrzucać biegi, bo trybie w którym ja jeździłem to nie da rady uciągnąć. Oczywiście, można zmieniać moc na wyższą, wtedy faktycznie, każdy wyjedzie wszystko. Ale bateria padnie po chwili, strasznie żre prąd. Ponadto, w trudnym terenie, rzekłbym, że jest to niebezpieczne, bo na poziomie e-mtb (przedostatni dopalacz), rower idzie jak wściekły i nie ma nad tą mocą jakiejkolwiek kontroli. Lepiej tradycyjnie zrzucić biegi do poziomu nam odpowiadającego. Na Kolnej komputer wskazał 180km zasięgu - tak większy niż początkowy, widocznie na tym zróżnicowanym odcinku 1/3 płaskiego, 2/3 górki, moja jazda była na tyle efektywna, że komputer wyliczył mi taki zasięg po blisko 25 km trasie. Przerwa z pół godziny, rozmowa z poznanym kolarzem, fajny sklecił sobie rower - gravela, na bazie ramy mtb, ale pracuje w krakowskim i-sport gdzie sprzedaje rowery. Ściemniło się więc powrót WTR do domu. Czy da się jechać bez prądu? Oczywiście, że da się, komputer się mi wyłączył, a że było ciemno to tego nie zauważyłem, zorientowałem się koło Wawelu, że coś nie teges 😉. Da się normalnie na tym jechać, silnik nie sprawia oporów. Oczywiście zasięg nie spadł ani o kilometr 🙂. pozdrawiam
  2. Piotrek Bo nie rozumiesz idei spotkania. Rowery są przy okazji. Kiedyś miałem awarię pądu w firmie, zadzwoniłem do Taurona, ale babka z Warszawy powiedziała mi że to niemożliwe, bo ona w komputerze widzi że wszystko w porządku 😉 pozdrawiam
  3. Adaś Ja mogę w pierwszy lub drugi weekend czerwca, później mam 2 wesela pod rząd, a początek lipca jak przeżyję to z Żoną chcemy gdzieś w końcu sami wyskoczyć, bo syn jedzie na obóz, a jak nie przeżyję - to zapraszam wszystkich na stypę, ale raczej to Was nie powiadomię😉 pozdrawiam ps. Za pozytywne rozpatrzenie mojej prośby z góry dziękuję.
  4. Beatko, kierowca już jest, jeszcze tylko jakiś napęd by się przydał ...... pozdrawiam
  5. Beatko A po co Ci profil? W lektyce jest niepotrzebny. pozdrawiam
  6. Mitek Ale ja mam dachowy bagażnik, zawsze z Ewą możecie na dachu pojechać - na rowerach, tylko zabierzcie sobie gogle i ciepło się ubierzcie. Tak w sumie to chyba na wszelką pogodę. I jakieś maseczki, no chyba że lubicie owady. pozdrawiam
  7. Wieczorne pogaduchy proponuję przy szkockiej albo innej czystej 😉. Pokręcimy się ewentualnie po ośrodku, żeby nie było. pozdrawiam
  8. Marcos73

    Sezon 2022/2023

    Damiano Rychłego powrotu Ci życzę z całego serducha i widzimy się w Beskidach. pozdrowienia
  9. To prawda, Mitek to inna kategoria wagowa. Ja nie ładuję praktycznie nic na rower, Mitek zawsze coś wozi. Więc jest przyzwyczajony do balastu. W porównaniu z moim obecnym to jest dwukrotnie cięższy. A to już czuć. A wygląda jak normalny rower. Bo nie jest jakoś potężny przesadnie oprócz rury z baterią i silnika. Reszta wygląda zwyczajnie. W rowerowni mam narty porozkładane po ścianach, jeszcze wie suszą, a że nie ma nóżki - to trzeba o ścianę oprzeć. No i tu szuranie nie było takie łatwe, a wręcz trudne. pozdrawiam
  10. Cze Tak, ale część tej masy masz na sobie - mówię tylko o przesuwaniu, przestawianiu roweru. Trzeba się przyzwyczaić. Swój jak pierwszy raz zakładałem na dach, to o mało co się nie wywróciłem, zakładałem jako ostatni i przystawiłem się jak do każdego poprzedniego, różnica w wadze 3-5kg była mocno odczuwalna. Jest wyraźnie lżejszy od alu. Ten zaś jest zdecydowanie cięższy od normalnego roweru. To czuć jak chcesz wykonać prostą rzecz jak choćby przesunąć rower. Automatycznie chcesz to zrobić jak ze zwykłym, tu się trzeba sporo przyłożyć. Ale to już nie mój problem 😉 pozdrawiam
  11. Cześć Oczywiście, że są ludzie "sprytni inaczej", a kolokwialnie mówiąc tępi. Ale nie generalizujmy. Zazwyczaj są to osoby z jakimiś dysfunkcjami. Chociaż swego czasu była moda na na wszelkie dys.... Miałem na studiach 2-óch kolegów w akademiku. Oboje bardzo inteligentni. Skończyli swoje studia z wyróżnieniami. Natomiast zdolności lingwistyczne na poziomie zerowym. Chyba do dzisiaj nie potrafią nic wydukać w obcym języku. Jeden brał się za bary z angielskim, a drugi z niemieckim. No nic nie przyswajali. Umysły ścisłe. A wracając do roweru na sterydach. Wczoraj odebrałem elektryka i jechałem nim do domu ze sklepu. Pierwsze wrażenie. No na płaskie pedelec (czyli taki jaki jest zgodnie z prawem), jest bez sensu. Jak odcina prąd, to czuć tą masę. Chociaż jeśli jest płasko, a nawet delikatnie z góry - to ta masa nadaje pędu, wręcz pomaga. Podczas jazdy nie czuć tej masy przy skręcaniu. Jakoś nie testowałem specjalnie działania wspomagania, bo lało. Bez prądu idzie ciężko, ale da się jechać, do treningu jak znalazł, powyżej 25km/h też, odcina prąd i czuć to w nogach. Na Eco - zachowuje się prawie jak normalny rower, to wspomaganie niweluje masę roweru, na podjazdach jest lżej - to fakt - chyba to tak ma działać. Na drugim poziomie Tour - to już zdecydowanie czuć że to elektryk. Wydaje mi się, że na tym ustawieniu można wyjechać wszędzie. Następnych nie próbowałem (e-MTB i Turbo) - bo chyba nie ma sensu. Wyświetlacz prosty i intuicyjny. Pokazuje co ma pokazywać bez zbędnych bajerów. Pozycja wygodna, mimo dość sportowego siodełka. Jest inne niż w moim analogu, na pewno z dziurą, bo tyłek miałem cały mokry. Wygląda na porządną konstrukcję. Masa spora, najgorzej jak chcesz go przestawić, a traktujesz go jak normalny rower. pozdrawiam
  12. Cze Może nie aż tak - nie maja predyspozycji albo leniwi. pozdrawiam
  13. Marcos73

    Pierwszy rok na rowerze

    Piotrek - podobne, ale jednak nieco inne. Mnie bardziej interesują pagórki, nawet mogą być tereny płaskie (Spała mi się podobała - dużo ścieżek leśnych, można tak naprawdę jechać na pałę) niż wysokie góry - takie kółka na 1 bidon i 1 batona, niż całodzienne wyprawy z plecakiem i całym ciałamajstwem. Oczywiście jazda w górach też jest super, przede wszystkim widoki. pozdrawiam
  14. Marcos73

    Pierwszy rok na rowerze

    @Spiochu tak sobie wyobrażam idealną trasę oraz jazdę na rowerze który kupiłem. Takie były moje oczekiwania, to mnie najbardziej kręci. Ciebie, innych pewnie całkiem lub trochę inna twarz kolarstwa. pozdrawiam
  15. Cze Marecki, ja też popieram Mitka, choć ma bardzo konserwatywne podejście do pewnych aspektów życia. Jego stanowisko jest mi bardzo dobrze znane. Też mogliście powalczyć do Tyńca. Wówczas byłoby mniej więcej po połowie - chociaż dla was to ponad 2 krotnie większy dystans do pokonania. Super podejście oraz tok rozumowania. Za to brawo. Nasz też robił sporo byków na początku, nie wiedzieliśmy czemu, bo dużo czytał (a oboje z Żoną, nie mówiąc o córce nie mamy problemów z ortografią), ale my inaczej to rozwiązaliśmy - czytał jeszcze więcej ze wskazaniem, że ma zwracać uwagę na trudniejsze wyrazy i ich ortografię, aż się "oczytał". Przeszło szybciutko. Mitek, bo to jest trening. Macie sporo do pracy, więc takie dystanse są pewnego rodzaju treningiem. Teraz dla Was przejechanie 20/30km jednym ciągiem nie są wyzwaniem, tylko codziennością. Więc moje kółko 60/80 czy nawet 100km to jest moim sukcesem a dla Ciebie takim se (mówiąc po krakosku) osiągnięciem. No chyba że w 1 ciągu, bo dobrze wiesz że 2x30 - to nie to samo co 1x60. Mnie jazda z Kasią bardzo męczyła, zbyt niskie tempo i dużo przestojów. Jeśli bym widział światełko w tunelu, to bym próbował, ale wiesz dobrze, że jeżdżąc 2 x w miesiącu to się drepta w miejscu. Moje poglądy są bardziej liberalne niż Twoje. Mam tutaj paru znajomych (dobrych) którzy mnie ciągną na kółka, ale szczerze to przy ich mocy to byłbym kulą u nogi. Maja hopla na punkcie rowerów (jak niektórzy z nas na punkcie nart), dużo jeżdżą, szosa, mtb, mają trenażery a i są ode mnie sporo młodsi (a z 12-15 lat). Nawet nie próbuję, ale na elektryku dla towarzystwa może się skuszę. Co nie znaczy, że na elektryka się przesiądę, bo łatwiej. Byłem z jednym z nich w Lasku Wolskim, start z AWF - zostawiliśmy dzieciaki na treningu i dzida na rowerach pojeździć. Dobrze, że mieliśmy tylko 3h, bo bym umarł. To niestety nie ten poziom. pozdrawiam
  16. Wiem, tylko nie sugeruj się zadowoloną miną Kasi, to pierwszy dzień i początek 6 km gehenny 😉 pozdrawiam
  17. Maras, teraz to my mamy 100% trasy - bo kiełba jest u Ciebie i za Twoje będziemy się opychać. Tylko nie rób dziadostwa, ma być elegancko. pozdrawiam
  18. Mitek No nie chce mi się walczyć i dyskutować. Znając życie to pewnie w miejskich warunkach to będzie jeżdżone na zwykłym, bo jak w elektryku odetnie prąd przy 25km/h - a to nie jest na płaskim jakaś kosmiczna prędkość na MTB, to przy tej masie będzie ciężko i na zwykłym będzie jeżdżone. Jednakże po Izerach to stwierdziłem, że na 6 dni pobytu to tylko tak naprawdę 3 godziny byłem tak naprawdę na rowerze. Reszta to takie pitolenie, nie jazda. Ja w tygodniu, szczególnie w sezonie to nie mam tak czasu na rower, staram się, ale niestety życie weryfikuje plany. Mogę w weekend. Ale też mam rodzinę i muszę jej czas poświęcić. Trzeba to jakoś pogodzić. Sprawdzę w praktyce jak to będzie wyglądało. Jeśli w weekend powiedzmy przejedziemy trasę wokół komina powiedzmy 80-100km i każdy z nas będzie zadowolony, ja że sporo objechane, Żona że przejechała - to uważam że nie jest to taka zła alternatywa. Żona ma sporo innych aktywności, biega, dużo pływa - ogólnie sporo się rusza i dba o kondycję, więc jeśli to wspomaganie umożliwi nam wspólne spędzenie czasu z bananami na twarzach - to uważam że warto i nie ma się co szarpać. Sam też spróbuję, bo nie lubię opiniować czegoś, bez możliwości przetestowania w realu. A może jak się uda jakiś letni zlot zrobić, to go zabiorę, abyś i Ty mógł się przekonać na żywo. pozdrawiam
  19. Cze Ja programuję na Komoot (bo współpracuje z Wahoo - taka mam nawigację rowerową). Ale tu się jeszcze miotam trochę. Mapy.cz niestety w mojej ocenie są bardziej intuicyjne dla mnie - ale niestety nie da się tak prosto wgrać zaplanowanej trasy. W Komoot najwięcej problemu sprawia mi poprawianie tras, nie robi się to trudno, lecz największy problemem jest że nie rozróżnia tras rowerowych od ścieżek pieszych, czy też dróg powiedzmy technologicznych. Może w wersji premium - będzie lepiej - musze wykupić, podobno pokazuje przeznaczenie poszczególnych ścieżek na mapie. Wahoo ma dużą w mojej ocenie przewagę nad nawigacją z telefonu. Działa praktycznie wszędzie, jest odporna na wszystko i bateria bardzo długo trzyma. Wahoo jest w porównaniu z Garminem mocno analogowa (bez dotykowego wyświetlacza), ale bardzo dobrze wybiera trasy alternatywne i szybko to robi. Na minus - no jakieś przeglądanie mapy jest trudne, powiększać i pomniejszać jest łatwo - 2 guziki. Jeszcze z minusów - to chyba brak jest zapisu rzeczywistej trasy w stosunku do zaplanowanej. Chyba tego nie aktualizuje i nie ma takiej możliwości. Ja generalnie polecam dedykowaną nawigację do jazdy w terenie. Cały dzień spokojnie wytrzyma. Ma sporo fajnych opcji, jest w zupełności wystarczająca. Wahoo jest o tyle dobre, że warunki pogodowe nie mają na nią wpływu. Montuje się na rower bez zbędnych pokrowców etc. pozdrawiam
  20. Marcos73

    Pierwszy rok na rowerze

    Tu nie chodzi o długość tylko o kąt - ja mam -10 - a Ty? To powoduje że kierownica jest nisko, co na zjazdach potęguje efekt. Oczywiście na takich i innych podobnych sprzętach riderzy robią cuda. Piotrek, zawsze chodzi o czas - nie mam go zbyt wiele. Może poszukam jakiegoś instruktora. Przełajowy - to niewłaściwe określenie. Ale napisałem XC nie CX. pozdrawiam
  21. Marcos73

    Pierwszy rok na rowerze

    Mitek Sorka, ale tyle tych określeń jest. To jest XC - nie CX, chyba spolszczona nazwa to ścieżkowy - nie przełajowy. XC Trail to chyba właściwa nazwa. Nie ulega wątpliwości jednak, że jest nieco inny niż typowy MTB - na ostrym podjeździe na nim masz taką pozycję siedząc jak na zwykłym stojąc i pedałując. Bardzo trudno jest poderwać kierownicę na stromym. Ale na zjazdach jest wprost przeciwnie, chyba tutaj trzeba się przełamać, coś ala na nartach na bardzo stromym, gdzie człowiek się odruchowo cofa, a tu trzeba do przodu. pozdrawiam
  22. W sumie to w firmie mam rampy - mogę od razu na nim wjeżdżać na bagażnik. No i widlaki też. Tylko jeden muszę zabrać ze sobą, aby go ściągnąć. pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...