Skocz do zawartości

Marcos73

Members
  • Liczba zawartości

    4 425
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    182

Zawartość dodana przez Marcos73

  1. Mitek z Ewą 51h w trasie i 70km do mety. Może się uda pobić 57h czasu łącznego. 3mam kciuki. pozdrawiam
  2. Piotrek W dzisiejszych czasach bycie milionerem to nie jest jakiś wyczyn 😉. Przemyślane zakupy to droga do sukcesu, a nie rozrzutność. Samochód był do mojego użytku i na moje potrzeby, ponadto trzeba później go sprzedać, szybko i jak najmniej na nim stracić. I tak było. Auto było sprzedane w styczniu, chociaż leasing kończył się w czerwcu. Po przeliczeniu wszystkiego wyszło na to, że samochodem jeździłem 4 lata za free (nie licząc paliwa, bo ubezpieczenie i eksploatacja była wliczona w leasing). To co na nim "zarobiłem" wpłaciłem na merca "różnica między ceną wykupu a sprzedaży" i znowu mam nowe auto którego pewnie użytkowanie sumarycznie wyjdzie na zero. Mnie od dawna nie stać nas własny samochód. Żaden z samochodów z których posiadam nie jest mój. Z perspektywy przedsiębiorcy raczej kupuję coś na czym mogę zarobić, a jako że nie jestem handlarzem samochodów - to zawsze dokładałbym do interesu. Natomiast czemu nowe. Bajecznie proste - załóżmy że leasing kosztuje mnie 2500 pln/m-c. Mając nowy samochód praktycznie nie zajmuje on mojej uwagi. Jest nowy i jeździ. Takie ma zadanie. Ma się nie psuć. 1). Jeśli poświęcę mu więcej czasu niż 1 dzień - to dokładam - bo tyle mniej więcej wynosi moja standardowa dniówka. 2). Reszta pozostała zainwestowana w firmie zarobi na kolejne 5 takich samochodów. Więc jaki to ma sens? To tylko samochód. Ja go nie chcę mieć. Ja nim tylko chcę jeździć. Jak będę chciał, to go sobie mogę kupić (a tu ogromny +, bo nie szukam, oglądam, nie kupuję kota w worku), jak nie to go oddaję i mam spokój. Z Tobą jest inaczej, bo chcesz mieć swój. Pewnie dla Ciebie i wielu innych jest to bardziej korzystne - dla mnie wręcz przeciwnie. pozdrawiam
  3. Wypisałem czego nie brałem, źle się wyraziłem. pozdro
  4. Cze Mitek z Ewą na 320 km są. pozdrawiam
  5. Webasto nie było, ale grzana szyba, to fajne, a i w standardzie jest elektryczne podgrzewanie na przednią szybę, nie każdy o tym wie, a i często nie działa bo sie potrafi zepsuć. W zimie po włączeniu, moment cieplutko w samochodzie. Grzeje niezależnie od temp. silnika. pozdro
  6. No i zawieszenie zwykłe, obniżone i utwardzone - ale wówczas jeszcze nie oferowali regulowanego - DCC. pozdrawiam
  7. Octavia RS - Skóra, fotele z pamięciami, elektryczna klapa + wszystko co mogła mieć oprócz tych trzech rzeczy i jeszcze chyba ogrzewanie postojowe i aktywny tempomat - ale w manualu to bezsens - było opcją.
  8. Cześć Bardzo mnie zaintrygował Mitek z Ewą, więc postanowiłem wczoraj sprawdzić swoje siły i odczucia dnia następnego po połowę krótszej trasie, ale wyznaczona była w 40-50% w trudniejszym terenie, aczkolwiek płaskim. Pętla do Niepołomic + Puszcza Niepołomicką, powrót drugą stroną Wisły przez drogi wędkarzy i nieuczęszczanym wałem, bocznymi drogami. Mitek stwierdził, że jego rower waży tyle co elektryk z całym majdanem który zabiera. Rano Żona wstała lewą nogą (tak myślałem, a to PMS 😉), na szczęście umówiła się z koleżanką na aquaaerobik z rana, więc miałem 1,5h na wymyślenie czegoś, aby przeżyć ten dzień. Narada z synem. Decyzja jedna tylko możliwa. Sp....my. On do kolegi a ja na rower. Jakoś przeżyliśmy do obiadu, Żona po przyjściu wpadła w ferwor sprzątania. MASAKRA - też tak macie? Po obiedzie cichutko - idę na rower. "Idź i nie wracaj" usłyszałem. Szybciutko wdzianko, Navi, telefon i picie, do rowerowni i dzida. Wziąłem elektryka, bo ciężki i będzie symulował ekwipunek. Myślę - pojadę bez prądu, jak już nie dam rady to se pomogę na powrocie. No trochę oszukałem, bo ....... bateria została w domu 🙂. Więc rower był lżejszy z 3-4kg. Generalnie to masę roweru czuć w nogach przy szybszej jeździe, na asfalcie nie jestem w stanie jechać na nim tak szybko jak na analogu, max to 36km/h to co udało mi się na nim uzyskać, ale nogi bardzo szybko puchną niemiłosiernie. Natomiast im niższy bieg - w terenie, rower idzie lekko, praktycznie jak analog i nawet podjazdy nie są trudne, ale było ich mało i stosunkowo krótkie. Super trasa mi wyszła, budują WTR-kę (a ta również zaczyna się tuż koło mnie) do Niepołomic - jak się to uda połączyć - to będzie super trasa - a chyba ze 100 km pięknym asfaltem wzdłuż Wisły. Tak to na razie wygląda - jechałem jeszcze nieskończoną, w pewnym momencie musiałem zjechać i jechać polną drogą wzdłuż Wisły. Fragment z wału do drogi wyznaczonej przez chyba wędkarzy - 200m - taki piach, że w połowie byłem załamany - jak dalsza część będzie tak wyglądać - to gówno przejadę. Nie jechałem na rowerze, ale usiłowałem go pchać. Niesamowicie wyczerpujące 200m. Jak po plaży w Sopocie. Ale droga już była normalna. Twarda ziemia. Po drodze miejsca nieznane - jakaś zapora - ta akurat nie mam pojęcia jaka i głównie takimi drogami się poruszałem. Trawa po pas. Nic nie widać co pod kołami, najgorsze koleiny, twarda, wyschnięta ziemia. Rower nieźle jechał, o ile jechał w koleinie. Raz zaliczyłem glebę, bo kolein było tyle poprzecinanych ze sobą (jakiś offroad tam się odbywa), że w pewnym momencie nie wiedziałem jak przejechać i gleba. Ale skoro piszę, to żyję. Zapora/Śluza - gdzie>? Nie wiem. Takie ścieżki na wale wiślanym. W końcu dotarłem do Niepołomic. Zamek, ale nie mój 😉. Potem przez Puszczę Niepołomicką. Po drodze fajne, dzikie tereny, zero ludzi. Jakaś pasieką w środku niczego, praktycznie bez drogi dojazdowej. A tu jadłodajnia dla klientów pasieki. Reszta drogi wzdłuż Wisły, ścieżki dojazdowe do łowisk. Przyszło czas na picie - niedaleko chyba Mitka i Ewki byłem, kompletnie nie wiem gdzie to jest - chyba Huta. Takie widoki po drodze - od strony Huty, w oddali most pod którym jechałem WTR-ką w budowie. Teraz to już myślałem, że to nie Kujawy, ale Wiedeń. Hundertwasser tu był? Nie - to krakowska EKO Spalarnia. Ładnie wygląda. Dotarłem do domu. Dzisiaj stwierdzam, że raczej było by słabo dalej jechać rowerem. Trza trenować. Wczorajsza trasa to tylko połowę tego co powinienem przejechać. Samopoczucie dobre. Ale nie jestem jeszcze gotowy na takie wyzwania. Może kiedyś..... pozdrawiam ps. A tu jeszcze 1 śluza/zapora - to akurat wiem - Podłęże - była tablica.
  9. Piotrek Ja zawsze wspominam, że to jest komputer z auto-pauzą. Średnie są tylko z samej jazdy, stąd są wysokie. Krzychu też pisze, że wychodzi mu tam średnia na poziomie 24-25 km/h, co nie jest jakimś kosmosem na asfalcie/przyzwoitej drodze bez ruchu pieszo-rowerowego, świateł etc. Ale ta na krótkim dystansie. Nawet jeśli jest to 40-60km. Tam gdzie startuje Mitek i Ewa - jest liczony łączny czas z przerwami, więc średnie są dużo niższe, ale i wolniej się jedzie, bo dystans potężny do przejechania. Więc siły trzeba zachować na całość, a nie na 50-100km. Jazda z auto-pauzą jest pomocna, jeśli chciałbyś sprawdzić zależność prędkości jazdy do przerw jakie są potrzebne do dalszej kontynuacji podróży. Jakie są możliwości na dzień dzisiejszy organizmu. Po 20-stu ultra już będziesz pewnie wiedział, na początku to pomaga. Wystarczy trochę przeszarżować, żeby to odczuć na dalszym etapie ze zdwojoną siłą. Ty jeździsz chyba większość w górach - a to inna bajka. Ale jeśli trochę kręcisz się po mieście i okolicach - to warto kupić pompkę i dopompować koła 😉. Lepiej i lżej się jedzie. Jeśli nie jesteś w stanie przejechać jednym ciągiem przyzwoitym tempem po płaskim 40-50km, to jestem zdziwiony podobnie jak Krzychu. pozdrawiam
  10. Ja w 2015 kupowałem RS-kę, zamawiana, wyposażona we wszystko co chciałem mieć ( praktycznie wszystko, bez szyberdachu, haka i w manualu - 4x4 nie było dostępne w benzynie - tylko w dieslu). 99 900 - tyle kosztowała. Więc auto dla młodych za 100 000 - to nie mogło się udać 🙂. pozdrawiam
  11. Też trzymam i też znam. pozdrawiam
  12. Krzysiu, masz rację odnośnie warunków, ale 21 to nie 25km/h i 40km to nie 500km. Ja ich gonię, jestem gdzieś niedaleko. pozdrawiam
  13. To Piotrek oczywisty bezsens, tutaj nie ma co dyskutować, to jest tzw. Pozerstwo przez duże P. Wspólnik kupił A6 3l diesla od gościa który do oszczędności nieco inaczej podchodził. Na codzień jeździł RS 6, a w trasy jeździł dieslem, stwierdził, że upierdliwe było szukanie non stop stacji po drodze, No nie wiem czy go to taniej wyszło, ale chyba w jego wypadku powiedzenie czas to pieniądz zaważyło na szali, bo A6 kosztowała blisko 4 stówy, nie sądzę że był w stanie tyle więcej spalić RS6 w ciągu 3 lat. Ale to problemy które nas nie dotykają, nic o tym nie wiemy. Dla mnie koszt paliwa jest marginalną rzeczą, ale nie jeżdżę dużo. pozdrawiam
  14. Cze Na Pomorskiej są kosmici. 3:20h 80 km? Mitek z Ewą w środku wyścigu, nie jest źle. pozdrawiam
  15. No chyba że pociągiem, btw. dla mnie to takie jakieś póki co abstrakcyjne odległości. Na drugi dzień to raczej bym nie wstał, nie mówiąc już o pedałowaniu. pozdrawiam
  16. Cze Piotrek, ja w Połówce po 4-ech latach też. Ale co ma czas użytkowania do kosztów eksploatacyjnych? No chyba nie od tego to zależy. Po prostu mało jeździmy. @grimson tutaj będzie bardziej kompetentny. Touareq to luksusowa terenówka, więc chyba nie myślałeś że będzie mało palił i był tani w eksploatacji 😉. Ja uważam że X3, jak i X1 to właśnie modne obecnie SUV-y, auta na bazie standardowych modeli z możliwością zjazdu z drogi. Im droższy/klasy wyższej - tym większe ma możliwości, ale i tak najlepiej czuje się na asfalcie. Z tą oszczędnością, to nie koniecznie - żależy od klasy auta i zamożności kupującego. Im droższy, tym mniejsza wagę ma ekonomia jazdy. Jeśli kosztuje 500% więcej niż Twój to spalanie o 100% więcej jest niebywale małe, wręcz imponująco niskie. pozdrawiam pozdrawiam
  17. Cze Jadą, jeszcze 450km i koniec 🙂 pozdrawiam ps. Dzięki Beatko za link - no fajne to jest, Mitek chyba był w żabce na piwie 😉
  18. Cze Daj znać jak Ci idzie, nie przynieś wstydu koleżankom i kolegom 😉. Powodzenia! pozdrawiam
  19. Cześć To oczywisty bezsens, jedyna zaleta że się wygodniej wsiada. No i udają coś czym nie są. Ale taka moda nastała. Ja raczej bym to porównał do wersji osobowych coś ala Renault Kangoo, VW Caddy i podobnych. Ty jesteś tak naprawdę sztandarowym odbiorcą takiego samochodu, tworzony z myślą o młodych ludziach aktywnie spędzający czas (o ile pamiętam taki był przekaz reklamowy Skody). Ale niestety pomysł nie przetrwał próby czasu, a szkoda 😉. Dla mnie Scenic (a zawsze mam na myśli model z przedrostkiem Grand), to fajny mini van jak Alhambra, Galaxy (którego miałem) czy też Sharan. Też mocno straciły na popularności i zostały samochodami niszowymi. Niemniej jednak nadal uważam, że Yeti to bardzo dobry i bardzo praktyczny wóz. Chociaż o dyskusyjnej urodzie, ale to tylko kwestia gustu. pozdrawiam
  20. No jest gdzie wjechać, a widoki śliczne. Pewnie piesze wędrówki po okolicznych górkach, czy też rowerowe sprawiają sporo radości, cisza i spokój. Fajna miejscówka. Gratuluję. Z ciekawości jakie to okolice? pozdrawiam
  21. Bo my to jacyś idni jesteśmy, w deszczu i takie tam. pozdro
  22. A to się nie zrozumieliśmy - myślałem o LOCK. ASR (czy tam też inne nazwy producenckie) - tak to dużo pomaga czasami, gdzie trzeba przycisnąć, a silnik zostaje zduszony przez system. Też mam guzik osobny - pod ręką. Ale tuż obok jest M - jak manual - Żona kiedyś przyjechała na jedynce - twierdząc że się Miecio zepsuł. 10 km jechała. Są łopatki, ale jeszcze tego nie odkryła. Ja mam napęd 4x4 prosty, rzekłbym klasyczny, bez elektroniki, niezniszczalny i niezawodny, ale ma minus - oparty na mechanizmach różnicowych. Wyjazd z rolek na przeglądzie - jest wyzwaniem. Natomiast w czasie jazdy zawsze działa świetnie, nie ma dla niego znaczenia że dynamicznie zmienia się nawierzchnia. Ale ma też swoje wady - wynikające z ogólnej wady mechanizmów różnicowych. pozdrawiam.
  23. Cześć Nie tyle wysoko się siedzi, co wysoko się wsiada. Moja Żona, wysoka jak na kobietę ma problemy z kręgosłupem. Po SUV-ie mieliśmy kombi - było fajne, ale niestety wysiadanie z niego dla Żony było koszmarem. No i napęd, ośka - nawet najlepsza ośka jest gorsza od najgorszego 4x4, oczywiście w wiadomych warunkach. Nie raz było pchańsko. A że często jeździmy w góry, było to mocno upierdliwe - szczególnie jak sam jechałem. Teraz nie ma takiego problemu. Pewnie Mitka Skoda w pewnych warunkach byłaby równie dobra jak sportage - dopóty - dopóki się podwoziem nie zawiesi - wówczas żaden napęd nie pomoże. A w górach (nie wiem jak u Ciebie) odśnieżanie w zimie nie jest takie oczywiste. Tu SUV - ma przewagę - ale oczywiście ten nie udający SUV-a. Miałem kiedyś Explorera - świetny wóz, ale rok z nim wytrzymałem. Spalił więcej niż był wart, no nie stać mnie było na jazdę 🙂. Chociaż się nie psuł. Mnie się GLC nie trafił, raczej to świadomy wybór, i nie dlatego, że to mercedes tylko że spośród konkurentów był najlepszy i relatywnie tani. Był brany pod uwagę Forester (ten to chyba faktycznie do lasu się nadaje - bo w zakrętach to się kładzie jak mój pies kiedy nas widzi po dłuższej nieobecności), Mazda CX-5 - tu trzeba nie tylko trasę planować, ale i wyprzedzanie 😉, na jeździe próbnej omc nie wjechałem w karetkę (na szczęście) - ja mu gaz - a on myśli i szuka czegoś - biegów nie ma - chyba się zgubił. Alfa Stelvio też super składanka komponentów innych marek (skrzynia ZF z Bejcy - napęd quatro z Audi)- bardzo dobre auto i pewnie bym kupił, ale gość się wypuścił i dał na dzień dobry Quadrifolio na próbę. Czar prysł. Niby 280 kucy w benzynie, a nie jedzie i nie hamuje, jak żem poszedł na ślimaku, to gość się mało nie osrał. Cały czas krzyczał hamuj, qrwa hamuj, takie pull up jak w samolocie. Był jeszcze Tiguan VW - ale cena taka, że mnie z butów wyrwało. + 40 tys do Mercedesa. A Mercedes - blisko 100 000km od nowości i nic oprócz przeglądów (opinia o bezawaryjności tego konkretnego modelu - potwierdzona), napęd prosty - nie zniszczalny (oparty na mechanizmach różnicowych - żadnych sprzęgieł), zawieszenie konwencjonalne, ale jak na SUV-a, to bardzo dobrze się prowadzi, silnik wystarczający - zresztą charakter auta jest taki, że nim się sunie z wolna (można też z szybka), wnętrze nie nosi oznak zużycia. Ma to co powinien mieć (no teraz to haka mi brakuje). No miał być 4 lata - a będzie z 8. Jak V-classa - miała być rok - a była 6. Jak ją sprzedawałem - to cała rodzina płakała. A dlaczego? Chodzi o oszczędność paliwa? Oczywiście, po części masz racje, teraz to moda, ale tak naprawdę, to takie proste MTB skierowane bardzie do jazdy po utwardzonych drogach. Super sprawa jeśli chcesz mieć jeden rower, z tym że leśne ścieżki są tylko dodatkiem do ogólnej jazdy. Taka alternatywa, ja uważam, że sensowna alternatywa dla prostych MTB. Pewnie się zadomowi - bo jednak to zwykły rower, ale z czasem straci na popularności - bo jak pisałeś - przyjdzie nowe. pozdrawiam
  24. Mitek Koncepcja nie jest zła, ale problem w tym, że wszystko teraz przerabiają na SUV-y i wyroby suvo-podobne, co jest totalnym bezsensem, ale to co się sprzedaje kształtuje popyt, nie podaż. Porsche uratował z zapaści SUV. Straciły na tym, a tak naprawdę umarły śmiercią dla mnie niezrozumiałą np. Mini-vany (nie piszę Vany bo mnie Maras zruga, bo po kilkunastu latach w USA wie jak wygląda prawdziwy Van), świetne rodzinne samochody. Przykładem jest Scenic. Niestety nie wiem jak się takim czymś jeździ, natomiast wiem jak SUV się zachowuje z napędem na jedną oś, miałem, jechałem i mało nie wyj...łem. Na myjni przełączyli na 2WD. Dobrze że 3 pasy puste były i przystanek. Droga obje....na tuż koło domu. Tak mnie zaskoczył. Dobry SUV to stały napęd na 4 buty (dołączany pewnie też niezły - miałem, ale raz po powrocie z Wawy to myślałem że się auto pali tak śmierdziało - pewnie komputer głupiał po drodze). No i musi mieć porządne lusterka, bo w Octavii to były wzierniki z martwym polem jak KRK do Łodzi. Dlatego trzeba było jechać nią szybko, taka królowa lewego pasa. A co do automatycznych zachowań w samochodzie, to ja cały czas nieświadomie zerkam w lusterka, nawet tego nie kontroluję. Jak w skodzie ukradli nam wkład od strony kierowcy, to wyobraźcie sobie że ja go dalej używałem, zmieniałem pas - bo nic nie jechało, a przynajmniej mój mózg nic nie widział w lusterku. Że ja jej nie rozbiłem przez te 3 dni - to się dziwię. Oczywiście Cię rozumiem i po części znam Twoją/Waszą filozofię. Ale zakup dopasowanego sprzętu do aktualnych potrzeb, a już taką pewnie masz, nie jest zbrodnią przeciw ludzkości. NIe pisze tu o elektryku, czy jakimś ultra nowoczesnym sprzęcie za pierdylion monet. Ja uważam, z Twoich opisów wnioskując, że gravel byłby dla Ciebie idealny. Inny osprzęt, delikatnie inne koła. Jak na nartach, początkowo jeździmy na byle czym, w miarę nabywania doświadczenia i preferencji kupujemy takiż właśnie sprzęt, dopasowany do naszych preferencji czy potrzeb. Twój szwagier jest doskonałym przykładem, dla mnie to tylko ciekawostka, jak będzie w 1-szej dwudziestce, to mi zaimponuje (póki co te też mi imponuje, że przejechał tyle - ale nigdy nie próbowałem). To tylko jego satysfakcja - bo jednak to rower, chciał pokazać, że da się - pokazał, w tym roku już nie musi, chyba że ma parcie na szkło 😉 i lubi popularność. No i tutaj jest zależne od sprzętu zainstalowanego w rowerze - podobnie myślałem jak Ty, nie blokowałem nic ponieważ nawet lepiej i harmonicznie rower ze mną współpracował "odblokowany", przez rok - do piątku, kiedy się całkowicie odblokował. No jest różnica, czuć prace wkładaną w zawieszenie, mega się buja podczas jazdy - niepotrzebnie. więc jeżdżę na tzw pół bloku - który dla mnie jest idealny. Pełna blokada jest niepotrzebna (a przynajmniej ja jej nie używam). pozdrowienia
  25. A ja tak żałuję że mnie nie będzie, a miałeś mi coś na stoku pokazać, a pusto będzie, kruca fuks co za strata. Następnym razem. pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...