SzymQ
Members-
Liczba zawartości
1 185 -
Rejestracja
-
Wygrane w rankingu
4
Zawartość dodana przez SzymQ
-
Naszła mnie taka myśl, że i ja mam piosenkę dla Ciebie - jest tam i morał i star, co to się w śniegu zakopał. Prawdopodobnie i tak już znasz, ale... 🙂
-
Pamiętam jak mi groziłeś, że po samych moich wpisach na forum jesteś w stanie lepiej ocenić mój poziom jazdy niż ja. Od tej pory biorę wszystko osobiście 😄
-
Mimo szczerych chęci nie umiem odpowiedzieć prosto na to pytanie. Zależy to od bardzo wielu czynników. Na szybko najważniejsze z nich: prędkość, różnica prędkości, zbieżność wektorów, szerokość korytarzy, "czytelność" i przewidywalność jazdy ( również mojej ) , ogólna sytuacja na stoku dookoła, subiektywna ocena poziomu umiejętności drugiego naciarza jak i tych innych na około. Chce się powiedzieć, że bezpiecznie to wtedy, kiedy będziesz miał czas i miejsce na reakcję, ale przeczy temu nawet proces zsiadania z kanapy.
-
Mam wrażenie, że w Twoich postach skierowanych do mnie jest mnóstwo założeń na podstawie Twojego doświadczenia. Myślę, że przynajmniej część z nich jest mylna 🙂 Założyłeś kiedyś, że niebieskie lotniska mam po to, żeby rozpędzać się do niebotycznych 25 km/h i jechać całą szerokością stoku. To powala mi się domyślać, dlaczego traktujesz tak a nie inaczej moją ocenę sytuacji. Od dystansu po styl jazdy dziecka... ale spoko, nie gniewam się na Ciebie. Co ja miałbym z Twojej perspektywy myśleć o gościu, którego na twardym przerasta hamowanie pługiem... 🙂
-
Czyli jednak zgadzamy się w poglądzie, żeby nie naruszać czyjejś strefy komfortu... Dlatego właśnie pisałem o dzieciach - przypadek numer 2. Nie chcę zrobić krzywdy i próbuję odjechać, tyle że mogę zrobić krzywdę komuś innemu. Winny jak kierowca Tira objeżdżający malucha, który zajechał drogę i skasował 2 inne auta. Przecież mógł jechać inną drogą albo wybrać inny zawód... 🙂 Co do kulis Twojego bana, to znam tylko Twoją relację. Stan faktyczny mnie nie interesował. Ja naprawdę cenię sobie Twoje posty, niezależnie od tego czy się zgadzamy czy też mamy inne zdanie.
-
Ja nie wziąłem nic do siebie... Nie czuję się osobiście dotknięty. A co do rynsztoka na SF: czytujesz najpoczytniejsze i najbardziej zapalne wątki? Czy tylko te o narciarstwie doskonałym? Mitek to Mitek. Są fora gdzie ma bana. Jednak forum narciarskie bez Mitka jest jak narty bez kijów - niby można, tylko po co?!
-
Napiszę w punktach bo mam wrażenie, że pisząc paragrafy coraz dalsi jesteśmy od istoty przekazu, który chcemy sobie przekazać. 1. Zgadzam się ponad wszelką wątpliwość, że jesteśmy w stanie minimalizować zagrożenia wykazując się rozsądkiem. Nie zgadzam się natomiast z tezą, że mam całą odpowiedzialność za wspólne dobro, bo na stoku są dzieci. 2. Za kolizje na stoku przede wszystkim odpowiada kolizyjny tor jazdy dwóch osób. Próbuję Ci jedynie wytłumaczyć, że na stokach, na których jeżdżę wg moich obserwacji to dzieci, potem snowboardziści lądują niebezpiecznie blisko innych, a mój tor jazdy rzadko spotyka się ze wspomnianymi przez Ciebie sprawcami wypadków. Ty pewnie zagrożenie ze strony dzieci oceniasz tak nisko, że aż całkowicie ignorujesz (o tym w pkt 3.). 3. Nie próbuję zasugerować, że jesteś durniem, bo nie jesteś. Nie podoba mi się Twój obiektywizm podobnie jak Tobie moje przeteoretyzowane podejście do nart. Stwierdzenie "Jestem obiektywny" to oksymoron z samej definicji obiektywizmu. Próbowałem Ci też kiedyś wytłumaczyć, że mamy unconscious biases, które nieustannie powodują, że jako ludzie nie możemy być obiektywni w dziedzinach innych niż mierzalne i wymierne. Polski internet niestety nie ma za dużo do zaoferowania w tym temacie. Nie czytałem - ale może być godne Twojej uwagi. https://pzwl.pl/Nieuswiadomione-uprzedzenia-i-stronniczosc,180780641,p.html. W skrócie świadome myślenie jest jak wierzchołek góry lodowej całego Twojego myślenia i operujesz na bardzo przefiltrowanych danych. Im bardziej jesteś doświadczony w czymś, tym więcej masz podświadomych założeń i filtrów. Nie ma szansy, żebyś był w stanie postawić się w sytuacji 40 letniego początkującego narciarza i jego okiem zobaczyć stok, pomimo całej Twojej fachowej wiedzy. Wierz mi, że kiedy już troszkę zagłębisz się w temat, to będziesz na forum ostro ganił wszystkich "obiektywów"... 4. Inwektywa jest inwektywą. Nie podoba mi się ich używanie w dyskusji merytorycznej. Ty napiszesz o łajzach, a inni posuną się dalej. Chcesz chronić dzieci? Ja też. Swoich na SF bym nie posłał. Jedno jeszcze nie zna takiego rynsztoka, a drugie pewnie ma podobny w szkole. Niezależnie od wszystkiego chciałbym im pokazywać, że dorośli potrafią inaczej. 5. Dobry narciarz to..., dobry narciarz tamto..., dobry narciarz to nie pamięta, jakim kiepskim narciarzem był 🙂
-
Radość z jazdy to ja mam niesamowitą. Jeszcze większą mam radość jak czuję postęp. 🙂Jakkolwiek to nie zabrzmi, na nartach zawsze myślę o tym co chcę umieć, a nie o tym co już umiem. Niby wiem o ryzykach, ale po przeczytaniu wątku, myślę, że mogłem ich jednak niedoszacować, a stosunkowo łatwo przychodzą mi decyzje kończące się upadkami. 🙂
-
O ile mi wiadomo każdy poziom działania mózgu oparty jest o interpretację wskazań sensorów przez sieć neuronową, która działa inaczej u każdego osobnika. Do tego przeprogramowuje się samoistnie i dlatego możemy nauczyć się jeździć na nartach. W skrajnych przypadkach mówimy już zdaje się o przeprogramowywaniu obszarów z mózgu gadziego czy jak to tam zwą, jak np trening wojskowy. Gdzie tu miejsce na obiektywizm? 🙂 "Wjechałem do żlebu i był śmiertelnie się przerażający"? 🙂 Ja wiem tylko, że wkraczamy na grunty filozoficzne i neurologiczne. Nie znam się ani na tym, ani na tym. Subiektywnie uważam, że mogę gadać głupoty 🙂
-
Może Ty się na spokojnie zastanów czy słowo łajza to obiektywny fakt. Potem się zastanów czy jesteś za tym, żeby ludzie na stokach starali się jak najlepiej, żeby nie stanowić zagrożenia dla innych czy mamy grupę uprzywilejowaną jakoś specjalnie np 40 kg. Najlepiej jakbyś poparł swoje tezy "obiektywnymi faktami" dlaczego 80 kg zagraża 40kg ale 40kg już nie zagraża 20kg... Stosunek w teorii taki sam, ale przecież to tylko teoria... Przeczytaj sobie może jeszcze raz na spokojnie czy mam pretensje do dzieci czy do opiekunów, którzy je zaniedbują. Najlepiej zastanów się raz jeszcze nad przypadkami z dziećmi, które opisałem. Na koniec, wykorzystaj swoją fantastyczną kondycję oraz zapał do nart, jedź na jakiś popularny stok na niebieską trasę i przejeździj cały karnet dzienny z uśmiechem na twarzy, zamiast opowiadać na forum, że do Białki i Szczyrku się nie jeździ... P.S. A subiektywnie patrząc to obiektywizm jest osiągalny tylko w teorii. Ludzki mózg nie potrafi działać bezstronnie już nawet na etapie przyswajania czegokolwiek, bo nieustannie ocenia i filtruje nawet najbardziej błahe bodźce.
-
Z małym dzieckiem to ja na stoku bywam, a przeszkadzają mi dzieci. Nie jestem kozakiem, który stojąc na nartach złapie jadące 20-40kg i nie opowiadaj, że 40kg to dorośli. I nie wiem jak pomóc komuś, kto musi obrażać, żeby forsować swoje poglądy na forum.
-
@Mitek moje doświadczenie na stokach jest tak nikłe, że widziałem tylko zdarzenia w których poszkodowany był również sprawcą. 🙂 Być może ludzie którzy lecą szybko na snowboardach są wymiataczami, a być może nie - nie wiem. Tak czy siak staram się jak mogę unikać i snowboardzistów i narciarzy na kursie kolizyjnym z moim - zachowuję możliwie duży dystans. Zauważam też, że statystycznie rzecz ujmując inni narciarze odwzajemniają to nastawienie dużo bardziej niż snowboardziści. To już zmniejsza moje poczucie komfortu na tyle, że czuję wewnętrzny przymus, żeby starać się z całych sił za obie strony. I być może dlatego w ostatecznym rozrachunku to ja narzekam na nich, a nie oni na mnie... @mig Ja nie wiem, może takie mam szczęście, ale najbardziej jaskrawe przykłady (oboje na nartach, jakby co): Słotwinka: przejeżdża mi dość szybko po narcie gość lat ze 12, kiedy stoję z kawałek przed bramkami przy samej siatce, bo nie umiał już zacieśnić, a alternatywą było wpadnięcie w siatkę. Na szczęście córka lat 6 nie była na jego torze jazdy. Gonił kolegów bo mu odjechali na snowparku. Skolnity niebieska: Zagęściło się, zwolniłem, jadę 1 metr od krawędzi, za mną już zwolnili następni, ale pewnej dziewczynce spieszy się tak bardzo, że próbuje mnie wyprzedzić jeszcze po samym krańcu stoku, a jeśli się zderzymy i potem przydzwoni w drzewo to trudno... Ustawienie jej nart, już nie pług, ale jeszcze nie równoległe, ale nie była to nawet utrata kontroli. Przeszkadzanie czy nie... Gdzie jest ktoś kto za te dzieci odpowiada?
-
Hmm. Niby się nie znamy, a jednak w jakiś nadprzyrodzony sposób jesteś w stanie zgadnąć, że ja często ląduje w miejscach gdzie rozsądni narciarze nie bywają... 🙂 Nawet gdybym był tak szalony żeby uczyć się prostych tricków czy jazdy tyłem albo na jednej narcie w żlebie ( a nie jestem! ) to i tak zostanie mi jazda z rodziną na stokach o określonej trudności. Wynikowo bardzo dużo czasu spędzam na trasach niebieskich. W tym roku nawet zawędrowałem raz na oślą łączkę, bo było płasko i pusto i nie jest to dla mnie ujma, nawet jeśli rozsądni narciarze tam nie bywają 🙂
-
Do dzieci może nie, ale do ich opiekunów (niezależnie czy mowa o rodzicach czy wychowcach już tak). I mimo, że głupota nie ma ograniczeń wiekowych to najwięcej zagrożeń wg mnie powodują właśnie dzieci pozostawione bez opieki na niebieskich trasach. W statystykach winę może za to ponieść 40 letni pan 100kg który nie chcąc wjechać w 25 kg chuchro odbił i wjechał w kogoś innego. Na czerwonych trasach to może i faktycznie 40 letni "młody bóg" wiódłby prym (zwłaszcza jak była kolejeczka za dużo) ale na szczęście przebiją go 25 letni snowboardziści. Ale i tak mniej takich panów na czerwonych niż szalonych dzieci na niebieskich. Tak to przynajmniej wygląda dla mnie na podstawie obserwacji stoków, na których miałem okazję jeździć. A dlaczego dzieci mają mniej urazów niż dorośli, to biologia odpowiada niezależnie od dyscypliny sportu 🙂
-
Napiszesz coś więcej? Gpsy choćby szacunkowo, przyczyna, Diny ustawione na średniozaawansowany, zaawansowany czy powyżej? Pytam tylko w kontekście oceny podejmowanych przeze mnie ryzyk.
-
No właśnie nie wiem czy u mnie nie jest za bardzo na luzie 🙂 Upadam na prawdę raczej miękko, ale kiedyś może się nie udać... Myślę, że do bycia mistrzem upadków też daleko bo nie wstaję bez zatrzymania, a czasem nawet wypinam narty żeby się pozbierać 🙂Zdarzył mi się w tym sezonie jeden nieprzewidziany upadek na etapie przypominania jazdy ale reszta to już raczej świadome wybory celem przesuwania granic umiejętności. Co do zasady jest to oczywiste. Niemniej jednak raz w życiu narta mi stanęła na kamieniu (i natychmiast wypięła) na trasie z warunkiem opisanym w komunikacie narciarskim jako bardzo dobry... Kamień zobaczyłem dopiero idąc po narty, bo od góry nie było go widać. Myślę, że żeby to ustać, skontrolować kierunek i bezpiecznie się zatrzymać na jednej narcie, narciarz musiałby być lepszy niż dobry, albo ja jestem mniej wymagający przy określaniu narciarzy mianem dobrych niż Ty 🙂
-
Widać z powyższego, że jazda jest trudna. Pewnie popełniam tyle błędów, że ciężko by je zliczyć i mógłbym się podłamać będąc poddanym krytyce 🙂. Do tego przeczytałem wczoraj długi wątek o konsekwencjach upadków, a przede wszystkim o tym, że dobry narciarz nie upada... Muszę się chyba zastanowić chyba czy to na pewno zajęcie dla mnie :(. P.S. Ja myślałem, że średnia 1 gleba dziennie to już wyczyn i spokojna jazda 🙂
-
Szacun :). Wg tej skali na filmie, to 5 to max co mogę sobie przyznać. Zig Zager jeszcze długo pozostanie poza moim zasięgiem 😞
-
Gdzieś kiedyś czytałem dość zabawny tekst traktujący o różnicy w podejściu rodziców do pierwszego, drugiego i trzeciego dziecka. Utkwił mi w głowie przypadek z połknięciem monety 2 zł. Było to jakoś tak: przy pierwszym dziecku jedziesz od razu na pogotowie, przy drugim czekasz w napięciu na wypróżnienie, a przy trzecim potrącasz z kieszonkowego. Mam wrażenie, że podobnie jest z ubytkami w ślizgu 🙂 Ale przyznaję Paweł, że pięknie to uzupełniłeś 🙂
-
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
SzymQ odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Brawo Ty! 🙂To się nazywa zakręcić 🙂 Nazwę kółeczko wyczytałem swego czasu na forum w poście odnoszącym się do wspomnianych przeze mnie skrętów 360. Faktycznie skręt 360 można zinterpretować jako kółeczko w przedstawionym przez Ciebie rozumieniu 🙂 Sorki i dzięki za sprostowanie 🙂 -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
SzymQ odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Może tak być, choć obrót bardziej kojarzy mi się z zamachem tułowia/ramion jak przy skokach. Jeśli ma to jakąś oficjalną nazwę po polsku to podpowiedzcie proszę - chodzi mi o coś takiego: -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
SzymQ odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Kółeczka... Tak się chyba nazywa na forum skręty 360 stopni. Jednego dnia było to możliwe, a drugiego nie obróciłbym się świadomie plecami w dół stoku... Niestety to jeszcze nie ten poziom 😞 -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
SzymQ odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Za mało chyba wiem o nartach, żeby nazywać warunki... Jednego dnia były ok na kółeczka, a drugiego spaliłem uda jednym zjazdem, bo pod świeżym śniegiem dzioby ryły i jechałem na tyłach. Warunki były więc interesujące, ale bez lodu... -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
SzymQ odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Tak -
Nartowanie Krzyśka, Natalii (alias Leosia) i Rafała
SzymQ odpowiedział KrzysiekK → na temat → Nauka jazdy
Dzięki uprzejmości forumowych kolegów, którzy nie wahali się zaryzykować moim zdrowiem (albo i życiem) miałem okazję pojeździć po zamkniętej czarnej (sam bym się przecież nie odważył) i było to najfajniejsze doświadczenie w mojej narciarskiej karierze. Myślę, że ściemniasz 😛 @Spiochu @widzewiak_z_gor dziękuję!