Zibi28
Members-
Liczba zawartości
317 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Zibi28
-
Schodzili do Kuźnic, raczej na szczytach to się nie stało.
-
Bo może nic nie ugrają.
-
Marcin, zacznij czytać ze zrozumieniem, przecież mądry chłopak jesteś. Pewnie już wiesz, że następny trzy osoby zostały w Tatrach piorunem porażone.
-
To że wydano furę pieniędzy to nie znaczy że nie może się zepsuć - zobacz ile wydano na 737MAX i też jest z nim coś nie tak. Jedni grillują drugich a drudzy mówią że jest awaria i z nią walczą - czego nie rozumiesz?
-
Pan pediatra: Ile waży syn ? Miś: Dwanaście kg. Pan pediatra: Dwanaście ?!?! Miś: Yhym... Pan pediatra: Słuszną linię ma nasza władza.
-
Potrzebnie, przez siedem lat kupki nie trafiały do Wisły. A Tobie nigdy się samochód nie zepsuł?
-
Dobrze że uświadomiłeś problem, ale nie można pisać "prawd z księżyca". Przecież wpuszczenie "kupek" do rzeki nie było rozwiązaniem problemu, tylko koniecznością w danej sytuacji, wynikłej z awarii. To do 2012 roku wpuszczanie kupek do rzeki było oczywistością i to w dużo większym wymiarze niż to się dzieje teraz. Po to Warszawa wydała 3 mld złotych, aby w Wiśle mogły żyć "pstrągi". Warszawa też w tym projekcie wydała kupę kasę na plan B, czyli zapasową rurę - jakby ta podstawowa uległa awarii. Więc teoretycznie nie powinno dojść do awarii. No niestety, coś poszło nie tak, zresztą zgodnie z prawem Murphy'ego że układ zabezpieczający psuje się w pierwszej kolejności i niszczy układ zabezpieczany. Oczywiście, po usunięciu awarii trzeba będzie zadać sobie pytanie, dlaczego zabezpieczenia nie spełniły swojej roli. Może być wadliwy projekt zabezpieczeń a może błąd ludzki, a może jeszcze coś innego. Przecież wydając 3 mld złotych, to jest to w sumie dość skomplikowana maszyneria. Nikt nie wpuszczał syfu do rzeki bo tak chciał, tylko zabezpieczenia pokazały środkowy palec i tyle. Z tym piciem wody z Wisły to tak bardzo się nie rozpędzaj, nawet jakby człowiek nie paskudził wody, to ona sama z siebie na tyle się zanieczyści, że raczej do picia się nie nada, oczywiście w naszym ludzkim znaczeniu. Inaczej jest w Twoich górskich strumieniach. Tam woda wypływa z ziemi, w sumie sterylna i zanim coś się w niej wykluje, to Ty już zdążysz umoczyć w niej dzioba:
-
Nie jest w porządku, przecież awaria wciąż trwa. Ale tak jak zjawiska meteorologiczne nie zawsze są przewidywalne, tak awarie czasami się zdarzają. Byle tylko wyciągnęli właściwe wnioski na przyszłość.
-
Niestety, czasami awarie się zdarzają. Na zabezpieczenia, tak jak na samochody można wydać dowolnie dużą kasę. A one i tak się przytrafią. Ale z kajakiem zapraszam na Rurzycę, jedna z najczystszych rzek w Polsce. A na niej zmienność krajobrazu, jest wprost niewiarygodna.
-
Jak chcesz wiedzieć jak jest, to spytaj się Mitka:
-
Odwiedź jeszcze aquaparki, starówkę w Gdańsku. A tak w ogóle to czas kończyć urlop i się brać do roboty:
-
Ale warszawscy "cwaniacy" łapią ją powyżej zrzutu ścieków: O jakości wody decydują urządzenia do jej uzdatniania i w skrajnym przypadku można by skierować gnojówkę na filtry i woda nic nie straciłaby na swojej jakości. Oczywiście czym będzie bardziej zanieczyszczona, tym jej oczyszczanie będzie bardziej kosztowne. W latach 60 - tych Tamiza była ściekiem a teraz tam pstrągi pływają. W latach siedemdziesiątych w Odrze pływały ryby, które było czuć, jak dobrze pamiętam fenolem, ale pływały: Projektanci oczyszczalni Czajka byli przygotowani na wypadek awarii kolektora, ale że w ciągu krótkiego czasu również i on się uszkodzi? Więc na razie sytuacja wróciła na chwilę do tej z przed 2012 roku. Wtedy trucie rzeki trwało latami a teraz to będzie tylko "chwila". Oby ta chwila była jak najkrótsza.
-
Nie prorok, tylko to było widać na zdjęciach radarowych. I się nie nudź, tylko skocz sobie na rybkę, trochę popływaj w morzu i pobiegaj po plaży.
-
Ścieki, w większości biologiczne, stanowią niecałe 3% przepływającej wody. Jeżeli są biologiczne, to w miarę jak spływają, to rzeka działa jak biologiczna oczyszczalnia. Przed 2012 zawsze płynęły i jakoś rzeka nie "umarła". Więc i teraz jakoś sobie poradzi. I nie pisz bzdur że ktoś to będzie pił.
-
Albo się rozejdzie po kościach.
-
I w drzwi błyskami załomocą....
-
I to wszystko pod domem?
-
Ominą, albo i nie: Zależy co to znaczy, środkowe.
-
A na jakie masz urodzaj?
-
Nie trzeba żadnej apki, tylko dopisujesz się do grupy stworzonej np przez GOPR w WhatsApp i od razu jesteś widoczny dla wszystkich uczestników grupy i od razu jest dwustronna łączność. W opisie grupy jest informacja na jakim terenie GPOR działa. Różnica jest taka że w apce Ty jesteś biernym odbiorcą informacji a w systemie o którym mówię to również uczestnicy grupy mogą informować - w czasie rzeczywistym. O tym że się błyska albo że ktoś złamał nogę. Mi też się zdarzyło że przy podchodzącej burzy puściłem szybowiec za wyciągarką na stalowej linie i w którymś momencie był w powietrzu piorunochron o wysokości 600 metrów. Jak wystartował, to się za głowę chwyciłem, co ja takiego zrobiłem, ale w tym dniu miałem szczęście. Jakby ludzie wiedzieli że się przewrócą, to by się położyli. Pewnie szkoda im było wycieczki, wszyscy idą, to ja też. Zdarzenie podobne do karamboli na autostradzie - w czasie mgły. Nie było to mądre, ale może się uda, tym razem finał był tragiczny. W Smoleńsku mieli bezpieczniki w postaci procedur, a jednak je świadomie złamali, no i wiemy jak się to skończyło. Ci ludzie widzieli, ale zagrożenie zlekceważyli i tylko tyle. Doświadczeni bywalcy gór widzieli niejedną sytuację i są na nie uczuleni. Niedzielni turyści nie mają tej wiedzy i się sparzyli - szkoda że dosłownie. Nie tak dawno czytałem opowieść o doświadczonych taternikach, co sami sprowokowali lawinę, a przecież oni mieli pełną wiedzę. Marcin, czasami popełniamy błędy i chcemy coś nagiąć. Niestety tym razem, "Los jest myśliwym". Co do ostatniej kwestii, też pływam na żaglówkach - bez kapoku: Ale jak biorę załogantów, to dokładnie sprawdzam, jak jest z umiejętnością pływania i zachęcam(zmuszam) do założenia kamizelki, jednak człowiek to przewrotna natura:
-
Trochę pomarzę - wchodzisz na teren TPN - info i ulotka zapisz się do grupy - będziesz mógł być poinformowany o zagrożeniach w czasie rzeczywistym a nie o prognozach - które się sprawdzają bądź nie. I co najważniejsze - możesz innych poinformować! GOPR - widzi i reaguje ale czasami 500 metrów dalej jest lekarz turysta który pomoże dużo szybciej niż GOPR za dużo dłuższy czas. Pamiętaj, że pierwszy na rynku - zabiera większość rynku. Widziałem jak to działało na zawodach szybowcowych. Wchodzisz w Tatry i masz info - chcesz być po bezpiecznej stronie - to się zapisz do grupy.
-
Wiesz Marcin, są rury i RURY - których suwmiarką nie obejmiesz: Wracając do tragedii na Giewoncie, pewnie już wszystko zostało powiedziane ale muszę dołożyć swoje "pięć złotych" - uważam że jednak ludzie mają mózgi - nawet jak pchają się na górę w trakcie podchodzącej burzy. Widocznie ocenili to zjawisko jako niezbyt groźne. Wcześniej lotnictwo komunikacyjne działało w podobny sposób, ale dzięki analizom wielu wypadków, zostały wypracowane procedury, co pilot powinien zrobić w danych warunkach i wypadki z powodu czynnika ludzkiego zostały bardzo mocno ograniczone. Do tego są uczeni i muszą zdać egzaminy z "asertywności" zachowań w kabinie, oczywiście w stosunkach między pilotami. Oczywiście trudno oczekiwać, aby ludzie wchodzący na Giewont mieli tego typu umiejętności, więc się zachowują tak jak to czują. Pewnie większość wypadków drogowych - to czynnik ludzki. Drugi element - to zachowania stadne, czyli wszyscy idą - to my też - pewnie wiedzą co robią. Ja bym bardziej się zastanowił jak ludziom pomóc - podjąć właściwą decyzję, może grupa na WhatsApp - na wejściach do TPN info żeby się dołączyć do grupy a będziesz informowany o zagrożeniach w czasie rzeczywistym. Taka grupa umożliwia również interakcję, czyli użytkownicy grupy mogą sami zgłaszać zagrożenia. Czyli w czasie rzeczywistych zagrożeń takie info o niebezpieczeństwach może zgłosić ratownik GOPR, wycieczkowicz czy również Ty. I co najważniejsze - taka grupa nic nie kosztuje. A narzędzie jest o tyle fajne że można wysyłać nawet zdjęciach niebezpiecznych zjawisk. Rozpropagować i będziemy mieli "Janosika" w górach. A przy okazji jak komuś coś się stanie, to wszyscy w okolicy będą wiedzieli i być może ktoś pomoże. Jak ktoś idzie w góry, to się wpisuje do grupy, jak wraca do domu, to się wypisuje. Marcin - zakładaj.
-
We wrześniu to może jeszcze nie ale w październiku, gdy dni będą krótsze, to przy odpowiednio dłuższych nocach, to temperatura w nocy będzie spadać i będzie wyskakiwać mgła, która dostarczy wilgoci, aby grzybki miały z czego rosnąć. Tak to właśnie u mnie zadziałało w zeszłym roku. Na Podkarpaciu jest wysoki CAPE - 2000 i w tej chwili świeci tam słońce, czyli będzie miało się z czego budować. Ale póki co powietrze stoi. Wg moich modeli, burze będą się przemieszczać na północny - wschód, na styku dwóch różnych mas. Front nie jest aktywny więc niekoniecznie musi się to tak rozwinąć. Aczkolwiek górą wieje mocny wiatr i on może być sprawcą że burza przemieści się na północ.
-
Jeszcze dokładam komentarz, dlaczego byłem tak wstrzemięźliwy w ocenie tego zjawiska. Maszerujący front nie był frontem aktywnym, było to widać po rozkładzie po odbiciowości radarów, po temperaturze górnej powierzchni chmur, po tym jak "moje" modele go widziały, po sile i kierunku wiatru i jego rozkładzie po wysokości i po moim zbiorze doświadczeń. Same burze miały charakter typowych burz termicznych. Oczywiście burze są zjawiskiem mocno nieprzewidywalnym, więc mogło być różnie. I rzeczywiście, nie do końca rozwijały się po mojej myśli, ale tak to już z nimi jest.