historia na czasie U mnie fatalnie,tragicznie wręczMąż mnie z domu wyrzucił i żąda rozwoduTak naprawdę nie wiem o co mu chodzi.Zaczęło się od tego,że siedzę w chałupie.Nudy.Więc zaczęłam sprzątać.Pierwsza na tapetę poszła kuchnia.Normalnie błysk.Jak patrzę na blat kuchenny to,dosłownie wiidzę jak mi się pory na twarzy rozszerzają.Lśni.Pomijam fakt,że na świeżo wymytych płytkach stary wywinął gustownego orła.Następna była jadalnia.Pomyślałam pomaluję.Dawno nie było malowane.W trakcie zmieniłam koncepcję i postanowiłam wygipsować dwie ściany.Poszło.Wyrzuciłam kanapę(w sumie nikt jej nie używał,małżon tylko na niej poleguje),telewizor zmienił miejsce.Mąż wrócił z pracy.Jak to zobaczył to powiedział coś w stylu:O ja pierdolę...nie wytrzymam.Głównie wywracał oczami. Znaczy ,pomyślałam,zachwycony.Łazienka też się prosiła o generalne porządki.Małż poszedł się kąpać,i nagle wrzask.Pędzę na złamanie karku,mam czarne wizje przed oczami,wpadam.....stary stoi na środku łazienki z obłędem w oczach i szepcze.....o kurwa to my mamy taką białą wannę?!Ulżyło mi.Już myślałam,że egzorcystę trzeba będzie wzywać ,czy coś. Jemy kolację i tak przy herbatce,taka wena na mnie spłynęła.Jakby tak w kuchni skuć płytki.... to mogłabym ścianę jedną rozwalić.Kuchnia by się połączyła z jadalnią,przestrzeñ,dużo miejsca......i nieopatrznie głośno się tą wizją podzieliłam ze współmałżonkiem.No i kurwa mnie z domu wyrzucił!Powiedział,znaczy to były głównie słowa powszechnie uznane za niecenzuralne.Ale sens był taki,że jak przestanie mi odbijać i przemyślę swoje zachowanie to mnie wpuści.Co mi tam.Pomyśleć mogę.Stoję na tych schodach,patrzę.....hmm...barierka wymaga odświeżenia,na dole jakby tak skuć......Chyba tu jeszczę postoję,na świeżym powietrzu lepiej się myśli"