tomkly
Members-
Liczba zawartości
1 474 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
15
Zawartość dodana przez tomkly
-
Sezon 19/20 + plany 2020/21, zapraszam :)
tomkly odpowiedział gajowy01 → na temat → Wyjazdy zagraniczne
Hej Krzychu Potwierdzam udział trzech osób na najbliższy wyjazd 4-8 stycznia. Pozdrawiam Tomek -
Ciężko będzie, bo tu w okolicy nic nie chodzi. Dziś rano przez chwilę deszcz zamienił się w duże płaty śniegu, ale to trwało raptem 5 minut. Obecnie znów pada coś co jest bardziej deszczem niż śniegiem, a temperatura u mnie w Mikuszowicach plus 3,1 stopnia.
-
Jak na razie to trzeci dzień z rzędu wściekle leje deszcz, więc nie należy się spodziewać, że nagle cudownie zamieni się w śnieg. Prognozy na najbliższe dni są trochę bardziej optymistyczne, ma się stopniowo ochładzać, więc na górze deszcz zamieni się w śnieg. Ale czy spadnie obiecane pół metra śmiem wątpić.
-
Jedno z najlepszych polskich biur organizujących imprezy narciarskie. Dobra logistyka, profesjonalna organizacja, wzorcowy instruktaż.
-
Marka Harpia powstała gdzieś w okolicach 2005r. a może i wcześniej. Wdarła się przebojem z pierwszą linią zestawów głośnikowych, w której były takie perełki jak choćby model Amstaff, który przy swojej ówczesnej katalogowej cenie równej 7.900zł czynił spustoszenie w szeregach metkowych producentów. Kolumny te pozostawiały w pobitym polu w zasadzie całość dwukrotnie droższej konkurencji, rywali dla nich trzeba było szukać na poziomie cenowym przekraczającym 20 tys. zł. Marka została ciepło przyjęta zarówno przez recenzentów jak i audiofili. W międzyczasie toczyły się prace nad bardziej zaawansowanymi konstrukcjami, których efektem było wprowadzenie na rynek serii Time Coherent. Model Dobermann stanowił jeden z punktów odniesienia dla kolumn z przedziału cenowego do 50 tys. zł, podczas gdy jego cena detaliczna wynosiła o ile mnie pamięć nie myli 24.900zł. Znów jedne z lepszych dostępnych na rynku kolumn, którą można było wystawiać w pojedynkach z kolumnami takimi jak Wilson Audio Sophia 2 czy B&W 802 i ... przeważnie Dobermanny wychodziły z tych sparingów z tarczą. Później do oferty trafiły jeszcze bardziej zaawansowane i rozbudowane konstrukcje takie jak Monk oraz Grand Monk z dużą ilością przetworników, dedykowane do dużych pomieszczeń o powierzchni rzędu 50-60 metrów kwadratowych. Ostatnie lata przyniosły nową serię zestawów głośnikowych a w niej między innymi dwa bardzo udane modele Jantar oraz Nimbus. W tych ostatnich zastosowano (jako opcję) flagowy berylowy głośnik Scan-Speaka, który jest montowany w zestawach głośnikowych takich marek jak choćby Magico, których ceny zaczynają się od 100 tys. zł wzwyż. Tyle tytułem wyjaśnienia historii firmy, bo jak rozumiem to był główny cel założenia wątku.
-
Mieliśmy belgijskiego, dokładnie groenendaela podobnego jak ten na powyższych zdjęciach. Pies w ogóle nie wykazywał najmniejszych cech agresji, mało tego nie był nawet specjalnie terytorialny co w przypadku owczarków mocno dziwi. Każdy mógł wejść do ogrodu, a pies go witał radosnych machaniem ogonem i łaszeniem się. Niestety żył krótko, nowotwór go zabrał w wieku 9 lat. Wyjątkowy to był pies naprawdę. Załączone miniatury
-
Albo jakiś nowy start-up albo ściema i oszustwo. W chwili obecnej wygląda raczej na to drugie. Kto wchodzi na rynek z przekazem, że dokładną listę ośrodków ogłosi za pół roku, toż to biznesowe samobójstwo. Kierunkowy +351 to Portugalia. Mało wiarygodnie to wygląda.
-
Aktualne informacje z Chopoka (od Jaśka)
tomkly odpowiedział Jasiek. → na temat → Relacje z wyjazdów
Dla porównania Ski Amade czyli karnet obejmujący 720km tras, przy czym znaczna część to lokalizacje naprawdę wybitne typu Schladming. 1. Koszt sezonówki: 572 Euro normalny, 402 Euro roczniki 1993-99, 224 Euro roczniki 2000-02, 149 Euro roczniki 2003-2012, młodsze dzieciaki za free o ile karnet kupi opiekun. 2. Koszt kwatery rzędu 21-23 Euro za osobę na dobę w miejscowości około 5-10km od wyciągów (np Aich, Assach, etc.). 3. Koszty przejazdu trudne do skalkulowania na cały sezon, zależne od tego jak często i na ile się jedzie. Liczę więc tylko trasę Bielsko-Schladming czyli 1.300km - koszt około 600zł. Zwracam uwagę na niesamowicie atrakcyjną ofertę dla osób z dziećmi. Nawet moja Anka, która jest z rocznika 2000 mieści się w trzeciej cenowo kategorii - 224 Euro. Jak chodzi o porównanie standardów narciarskich to chyba nie ma sensu w ogóle o tym pisać. To mniej więcej tak jakby porównywać Mercedesa S z Syreną Bosto. By the way, poznałem w Jasnej przy wyciągu człowieka, który przyjechał na weekend z synem i szukał pokoju. Poszedł do pierwszego z brzegu hotelu na miejscu i dowiedział się że pokój kosztuje 170 Euro za dobę. W tych pamiętających czasy socjalizmu trójkątnych bunkrach zwanych obecnie hotelami... Pozostawiam to bez komentarza... Zachowując jednak uczciwość względem Słowaków, nie tylko im odbiło. Jednodniowy skipass Szpindlerowy Młyn - w kasie 1.000 koron, w gopass - 890 koron czyli w przeliczeniu na PLN odpowiednio 167 kasa, 149 gopass. Kolejny raz brakuje mi słów. -
Aktualne informacje z Chopoka (od Jaśka)
tomkly odpowiedział Jasiek. → na temat → Relacje z wyjazdów
Pisałem o tym w innym wątku ale powtórzę. Byłbym w stanie zaakceptować porównywalne z Austrią czy Włochami ceny, gdybym otrzymywał za te pieniądze porównywalnej klasy produkt. Niestety to co oferują Słowacy nie jest nawet z grubsza zbliżone do standardu przeciętnych ośrodków w krajach alpejskich. Polecam wszystkim wyjazd na kilka dni choćby do Schladming, to jest około 600km od Cieszyna, nie więcej jak 6h jazdy. A jak chodzi o ostatni wyjazd na Chopok to po dwóch dniach "jazdy" byliśmy na tyle zdegustowani że trzeci dzień skipassu wykorzystaliśmy na wejście do Tatralandii i oceniam że była to bardzo dobra decyzja. -
A Ty kim jesteś Mitku drogi, że się tak podłączasz pod każdą dyskusję?
-
Joasiu, na tym zdjęciu z ratownikiem wyglądasz jak moja córka, która ma 25 lat. A tym złośliwcem co pisze poniżej się nie przejmuj;-)
-
Mitek, to jest pochodna nart carvingowych. W latach jak zaczynałem swoją przygodę narciarską jeździło się na ołówkach. Człowiek uczył się dobrze skręcać przez kilka lat. A na carvingach to samo możesz osiągnąć w ciągu kilku dni jak masz trochę ogólnej sprawności i czegoś co określam mianem inteligencji poznawczej. Dużo ludzi nauczyło się carvingowej techniki jazdy w warunkach kontrolowanych, tzn. dobrze utwardzonego i w miarę płaskiego stoku i wyglądają tam całkiem nieźle. Problemy oczywiście zaczynają się, gdy przyjdzie im ten teren opuścić. Ale to jest temat na inny wątek.
-
Problem w tym, że te porady będą oparte o bardzo osobiste gusta, preferencje a czasem nawet subiektywną, trudną do zdefiniowania przyjemność z jazdy, która nie będzie powtarzalna. Mnie się dobrze jeździ na Fischerach z serii Progressor (im twardszy tym lepszy) oraz na Headach, tu wydaje mi się, że model Supershape i. Magnum jest optymalny. To takie narty o bardzo uniwersalnej charakterystyce i bardzo dobrych parametrach trakcyjnych jak na swoją klasę. Jeśli chciałbyś przetestować wyższej klasy slalomki to chyba zacząłbym od Volkl Racetiger SC jako najbardziej przyjaznych.
-
Magnumy są zajebiste. W swej klasie absolutnie wybitne. Mam nadzieję, że nikt mnie tu nie posądzi o kryptoreklamę... ;-)
-
W Polsce wolę jeździć na slalomkach, czuję się bezpieczniej, w tym sensie, że nikogo nie rozjadę. Gigantka się nie sprawdza na stokach pełnych ślizgających się bokiem ludzi, dzieciaków a w dodatku dziurawych. Przy czym ja analizuję jazdę na krawędziach z prędkością odpowiednią dla każdego typu narty. Jak chodzi o ślizganie się bokiem, to jest inaczej, dłuższa jest lepsza bo mniej haczy, mówiąc kolokwialnie. I w dodatku lepiej amortyzuje na dziurach. By the way, właśnie wróciłem z Dużego Skrzycznego. Dziś to chyba obojętne na jakiej narcie, bo żadna nie chciała jechać.
-
Koledzy mnie namówili dwa lata temu na wyjazd narciarsko-brydżowy do Zieleńca. Dwa dni tam spędzone wspominam jako zmarnowane narciarsko, natomiast przyjemne towarzysko. Ostatniego dnia pojechaliśmy do Czarnej Góry i było to zdecydowanie wyższych lotów narciarstwo. Oczywiście nie to co w Austrii czy Włoszech, tym niemniej na tle polskiej siermiężności naprawdę bardzo przyzwoity ośrodek z fajnymi trasami. Przynajmniej dało się pojeździć cały dzień bez znudzenia. Na pewno lepszy niż analizowany w tym wątku Korbielów.
-
Ideą wyraził kol. Merman: "nie możemy wszystkiego oddać Słowakom". Czyli misja podmiotu: nasz polski, narodowy ośrodek narciarski albo jakoś podobnie. Co do znaczenia Pilska a przede wszystkim jego walorów czysto narciarskich to całkowicie podzielam Twój punkt widzenia. Nie ma tam gdzie jeździć mówiąc kolokwialnie. A dodawszy do tego problemy z ekologami obraz nieszczęścia się dopełnia. Zresztą na Kasprowym Wierchu jest podobnie, rozpłód świstaków jest ważniejszy niż rozwój narciarstwa.
-
Dla mnie to hardcore. Rozumiem, że w biznesie potrzebne są idee, natomiast w tym przypadku to będzie sama idea bez biznesu.
-
Nie zainwestowałbym swoich pieniędzy w polski ośrodek narciarski, sorry. Czekam na krytykę;-)
-
Zupełnie inna jest percepcja otaczającego świata 13-latka a zupełnie inna 20-latka. Próg tolerancji na złe doznania rośnie wraz z wiekiem. Nie można dokonywać takich porównań jak piszesz, nie da się tego wprost ocenić. Zarówno jedne jak i drugie doświadczenie może skutkować traumą w całym dorosłym życiu.
-
Asiu, skąd u Ciebie w tak młodym wieku skłonność do powtarzających się kontuzji tego samego typu? Poszerzałaś diagnostykę ortopedyczną o dodatkowe badania choćby wydolnościowe, biochemiczne, etc.? Poszukałbym głębiej przyczyn słabości tych więzadeł.
-
O tym to my dobrze wiemy, gdyż od lat nic się w tym obszarze nie zmienia. Niezależnie od opcji która aktualnie rządzi.
-
Hej Nie da się ocenić źródła pochodzenia patologii, natomiast bezsprzecznym jest fakt ich występowania. W mojej ocenie skala negatywnych zjawisk w tej kategorii wiekowej mocno się nasiliła po reformie Buzka. Nie jestem w stanie podać konkretnych danych ilościowych, natomiast bardzo wiele przykładów znam zarówno z okolicznego podwórka jak i choćby z lektury internetu. Agresja wśród dzieci, coś w rodzaju "fali" tak jak w wojsku, etc. Te niepożądane zjawiska występowały w bardzo dużej liczbie gimnazjów, przynajmniej na obszarze z którego się wywodzę.
-
Przede wszystkim I klasa liceum to jest wyrównywanie poziomu młodzieży, która przyszła z różnych gimnazjów. Z kolei maturalna klasa polega na tym, że olewają nieprzydatne przedmioty i przygotowują się do rozwiązywania krzyżówek pod nazwą "egzamin maturalny". Z prawdziwą nauką ma to niewiele wspólnego.
-
Przede wszystkim minimalizacja problemów wychowawczych czy wręcz socjologicznych które występują w momencie, gdy dzieciaki w wieku 12 lat (a to jest wiek, w którym zaczynają im buzować hormony) wyrywa się z ich macierzystego środowiska i wtłacza w całkowicie nową strukturę, w której zaczynają na nowo rywalizować ze sobą o pozycje typu pierwszy mądrzejszy, drugi silniejszy, etc. Jakie to wprowadza zamieszanie w emocjonalny rozwój dzieci mogą się wypowiedzieć rodzice, których dzieci to przeżyły. We wszystkich dyskusjach przewija się jedynie motyw jakiś wskaźników, a to lepsze wyniki a to lepsza dostępność, lokalizacja czy coś tam. Ale w praktyce nikt nie patrzy na problem przez pryzmat tego co przeżywają dzieciaki, czyli przez pryzmat rozwoju emocjonalnego. Zauważ z jak patologicznymi zachowaniami mieliśmy do czynienia właśnie wśród populacji gimnazjalistów, mało kto natomiast zadawał pytanie czego one są pochodną. Dla mnie odpowiedź jest prosta.