Skocz do zawartości

tomkly

Members
  • Liczba zawartości

    1 474
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    15

Zawartość dodana przez tomkly

  1. Mamy najwyraźniej zupełnie różną percepcję tego jak jeżdżą poszczególne narty. Z Fischera zrezygnowałem z powodu słabego trzymania na twardym, szczególnie na stromych trasach. A poza tym te narty niespecjalnie sprawdzały się przy szybszej jeździe. Chciały jeździć wyłącznie krótkim skrętem, na długich łukach brakowało stabilności. Jak chodzi o Atomika to bardzo przyjemna narta, ale zupełnie nie sportowa. Ją właśnie określiłbym jako gigant o małym promieniu skrętu. Odnośnie Rossignola to w ogóle nie będę się wypowiadać, bo mnie miłośnicy od czci i wiary odsądzą, podobnie jak zresztą Voelkla.
  2. Jeżdżę na komórce Heada i.SL RD z tego roku. Naprawdę nie wiem o jakiej kołkowatości mówicie?? W stosunku do modelu który miałem poprzednio (jeszcze z czarną szatą graficzną) jest to narta znacznie lepsza. Przy zachowaniu podobnego poziomu trzymania krawędzi dołożono do tego cechę, którą do tej pory najlepiej realizowały komórki Fischera, a mianowicie ekstremalnie szybkie wejście w łuk. Narta bez jakichkolwiek wad, o ile oczywiście wie się jak na tym jeździć.
  3.   Nie potrafię dokonać jednoznacznej wykładni pojęcia bliska odległość. Celowościowo - bliska to znaczy taka, w której w tym przypadku ryzyko zakażenia jest wyższe niż przeciętne. To jest pytanie do epidemiologa a nie prawnika. Z perspektywy tego ostatniego to kluczowe jest ogłoszenie w konkretnym miejscu stanu zagrożenia, zakazu wjazdu, etc. Zakładając że miałbyś jechać do którejś z tzw. czerwonych gmin sprawa byłaby oczywista, istnieje zakaz wjazdu. Jedziesz na narty gdzie indziej, kwestia niestety dotyczy subiektywnej oceny. Biura podróży nie będą chciały dobrowolnie zwracać pieniędzy a jakie będzie orzecznictwo naprawdę nie wiem. Brakuje aktu administracyjnego, który usankcjonowałby takie żądania, na przykład zakazu wyjazdu do danego kraju, zakazu wjazdu ogłoszonego przez włoskie władze, stanu klęski epidemiologicznej w konkretnym regionie, etc. Natomiast odnośnie innych aspektów Twojego postu, to niestety nikt Ci nie zapłaci za ewentualnie stracony czas w powodu izolacji. Zasady postępowania w przypadkach klęsk żywiołowych są identyczne dla wszystkich to znaczy firm jak i osób fizycznych. Mam na myśli to, że każdy ponosi w równym stopniu ryzyko i koszty takiej sytuacji nadzwyczajnej. Ja oceniam ryzyko zachorowania jako bardzo niewielkie, wręcz marginalne a całą kampanię a w zasadzie medialną krucjatę postrzegam przez pryzmat doraźnych korzyści politycznych. Najlepszym dowodem tego jest to, że w sobotę znów wylatuję do Mediolanu a następnie jadę do regionu Via Lattea.
  4. Obawiam się, że wypowiedzenie nie będzie wywoływać skutków prawnych a ewentualnych roszczeń od biura podróży będzie trzeba dochodzić na drodze sądowej. Szanse powodzenia takiego pozwu oceniam jako bardzo niewielkie. Opinia że zachodzą przesłanki do skorzystania z art. 47 ust. 4 ustawy jest w mojej ocenie bezpodstawna. Nikt nie ogłosił czegoś takiego jak stan zagrożenia, klęski żywiołowej, etc. A rekomendacje jakiegoś krajowego inspektora od czegoś tam nie mają w praktyce żadnego prawnego znaczenia.
  5.   Livigno jest narciarsko słabe. Owszem ma free-ski, tanią gorzałę, dużo dyskotek i nawet całkiem niezły mikroklimat, który powoduje, że śnieg leży długo. Natomiast same stoki są nudne i niekoniecznie dobrze przygotowane.
  6. tomkly

    Tragedia w Bukowinie...

    Oprócz czynnika czysto ludzkiego tam po prostu bardzo mocno wieje halny, stąd prawdopodobieństwo takiej tragedii istotnie większe niż w innych regionach kraju. A że prawo budowlane jest omijane, no cóż, to nie jest wyłącznie specyfika Podhala. Sądzę, że takich miejsc w Polsce byłbym w stanie wskazać znacznie więcej. Przeformułowałbym więc postawione pytanie (a w zasadzie tezę) na trochę inne a mianowicie, czy w ogóle warto tam jeździć w kontekście nie tyle bezpieczeństwa a tego co dostajemy w zamian za swoje pieniądze. Ja mam zdanie na ten temat od wielu lat wyrobione i niezmienne. Kwintesencją tamtejszej mentalności była dla mnie słynna sprawa z podwójnymi opłatami za parkowanie przy rondzie.
  7. Ogólne zapisy w ich polisie są takie:   Ubezpieczenie kosztów leczenia i Assistance obejmuje usługi niezbędne do przywrócenia Ubezpieczonemu stanu zdrowia umożliwiającego kontynuowanie podróży lub powrót lub transport na teren Rzeczpospolitej Polskiej.   Musielibyście przedstawić opinię lekarską, że nie jest możliwa jakakolwiek podróż w tym stanie zdrowia. Czy lekarze na miejscu to wystawią? Hmmm, śmiem wątpić. W ogóle ta polisa jest do całkiem do d..., w zasadzie nie oferuje niczego więcej niż EKUZ, poza opcją pomocy na stoku powiedzmy. Na przyszłość wiadomo gdzie się nie ubezpieczać, szkoda że nauka taka bolesna i kosztowna.
  8. Tak się teraz zastanawiam nad zakresem ubezpieczenia Compensy, na ich stronie www. znalazłem taki oto zakres świadczeń (niezależnie od wariantu A,B,C,D w polisie Voyage): pobyt w szpitalu, badania i zabiegi operacyjne lub ambulatoryjne. Trzeba zrobić tak jak pisze Gwyn, lekarz na miejscu nie wyraża zgody na transport i kieruje na natychmiastową operację. Moim zdaniem nie są w stanie w takiej sytuacji odmówić wypłaty nie łamiąc warunków umowy. Tylko nie należy wchodzić w jakiekolwiek negocjacje, przekazać jedynie oficjalne stanowisko medyczne i pozostawić resztę szpitalowi.
  9. Współczuję małżonce, pierwszy dzień urlopu i już kontuzja... Jeśli diagnoza potwierdzi konieczność zabiegu to jak najbardziej róbcie go na miejscu, wiesz jak to jest w Polsce, ograniczona dostępność, terminy, etc. Wszystko trzeba de facto załatwiać prywatnie i słono za to płacić, a tam na miejscu zrobicie to od ręki. To jest dobra klinika, może nie aż tak wybitna jak słynny oddział ortopedyczny szpitala w Cortinie ale naprawdę przyzwoita. Parę razy korzystałem (nie osobiście a jako pilot grupy) z ich usług i nigdy niczego nie spartolili. Problem tkwi jedynie po stronie ubezpieczyciela, nie wiem jakie macie warunki umowy, nie mam też doświadczeń z Compensą. Na swoich prywatnych wyjazdach ubezpieczałem się do tej pory w Hestii.
  10. tomkly

    Jasna Chopok

      To pogratulować. Mnie się nigdy nie udało tam dobrze pojeździć, niezależnie od pory sezonu. A generalnie najbardziej nie pasują mi ich ceny, całkowicie nieadekwatne do oferowanej jakości. 5 dni - 234 Euro, 6 dni - 268 Euro (kupowane na miejscu w kasie). Dla porównania pierwsze z brzegu przykłady: 5 dni Zillertal - 229,5 Euro, 6 dni Bormio - 226 Euro. Jakość narciarska obu przywołanych ośrodków jakby z innej planety.
  11. tomkly

    Jasna Chopok

    Raz w życiu można pojechać i zobaczyć. Pierwszy i ostatni zarazem jak sądzę.
  12.   W takim razie ja chcę koniecznie zobaczyć ten nieodśnieżony Wildkogel... Już jestem spakowany i dreptam dookoła stołu w oczekiwaniu na sygnał.
  13. tomkly

    FISCHER PROGRESSOR F 18

      Faktycznie, tak stoi czarno na białym w ofercie. Widocznie sprzedający czytał naszą dyskusję;-)
  14. tomkly

    FISCHER PROGRESSOR F 18

     W którymś z poprzednich postów piszesz o tym, że chcesz się jeszcze uczyć. Wszystko zależy czego moim zdaniem. Optymalną technikę skrętu carvingowego będzie Ci łatwiej szlifować na nartach krótszych. Z kolei żeby dobrze nauczyć się jazdy gigantowej, to trzeba najpierw przyswoić porządnie to o czym piszę powyżej, potem przygotować się kondycyjnie do większych wymagań a na końcu zmienić nartę na bardziej rejsową. Sądzę, że kolejna Twoja narta może być z serii RC GS ale nie ta, której obecnie potrzebujesz, przynajmniej tak rozumiem Twoje wpisy. Nie jest prawdą, że na krótkiej narcie niczego się nie nauczysz, wszystko zależy jak będziesz ją obsługiwać. Czy na siłę czy finezyjnie;-) Dodam jeszcze że swoją gigantkę wyciągam naprawdę od święta, na rzadkie okazje.
  15. tomkly

    FISCHER PROGRESSOR F 18

      Nie wiem w jakich długościach są te narty. Osobiście nie wychodziłbym powyżej 170cm. Ja jeżdżę większość czasu na nartach 165cm, przy czym dużo twardszych i zapewniam że nie mam problemów ze zbyt małą prędkością.   Odnośnie walorów wizualnych, to już musisz zapytać małżonkę, w czym Ci bardziej do twarzy, tu nie pomogę...
  16. tomkly

    FISCHER PROGRESSOR F 18

    Osobiście brałbym Progressora, bardzo uniwersalna narta, którą w dodatku dobrze znam. Te nowe RC One to jakiś następca poprzedniej serii RC4 Race, przynajmniej tak wynika z lektury katalogu. Progressor będzie ciut lepiej jeździł po miękkim, a ten RC One prawdopodobnie po twardym. Jak dla mnie różnice pomiędzy poprzednią serią RC4 Race a Progressorami były niewielkie, w ślepym teście mógłbym polec.
  17. Dziękuję za bardzo udany narciarsko wyjazd, Kitzbuhel i Zillertal dla mnie prima sort. Pozdrawiam.
  18.   Byłem w Livigno w drugi tydzień grudniowego free-ski. Hotel Europa, dwa posiłki dziennie, 6-dniowy karnet, dojazd, wszystko razem 2.180zł. Jedyny mankament jazda autobusem w nocy. Biuro podróży z Gliwic, nie będę uprawiał kryptoreklamy, chętni na pewno odnajdą. Wiosenne free-ski pewnie taka sama cena.
  19.   Dojazd wliczony w pierwotne wyliczenia. Realnie sądzę, że nie wydamy więcej jak 1.000 Euro na dwie osoby, wliczając w to żarcie. Niestety córka ma już 19 lat, więc straciła wszelkie zniżki na skipassy. Jak była mniejsza to praktycznie całą zimę spędzaliśmy w okolicach Schladming, bo to od nas 6 godzin jazdy. Sezonówka moja była po około 500 Euro, jej 200 Euro. Kiedyś to dokładnie liczyłem, przy 36 dniach na nartach wychodził koszt jednego dnia z wszystkim około 100 Euro na naszą dwójkę. Niestety ostatni taki sezon to był 2014/15, potem liceum i wiadomo, brak takiej ilości czasu. Stosując tę samą metodę obecnie wyszłoby przy dwóch karnetach po 600 Euro i wyższych kosztach pobytu około 130 Euro na dzień na dwie osoby. Wiadomo, że średni koszt zależy od rozkładu kosztów sezonówki na ilość dni, więc to jest całkowicie nieporównywalne do pojedynczego wyjazdu na 5 dni. Natomiast w grę wchodzi jeszcze dodatkowy czynnik, którego nie da się wyrazić przy pomocy liczb, a mianowicie satysfakcja z jazdy, nieporównywalna do kulania się w kółko na pięciu trasach na krzyż w Szczyrku.
  20.   Jakieś 450 Euro na osobę za 5 dni jazdy w tym 4 noclegi, bez żarcia. Liczę przy cenie 5-dniowego skipassu - 250 Euro w więc bardzo wysokiej. Nie mam sezonówki, bo nie lubię siedzieć długo w tym samym rejonie, natomiast da się temat ogarnąć jeszcze dużo taniej, jak ktoś często jeździ w to samo miejsce. Zobacz na ceny sezonówek Ski-Amade: https://www.skiamade...arnety-sezonowe
  21.   Spoko, pożyjemy, zobaczymy. Niewidzialna siła rynku zweryfikuje pomysły właścicieli ośrodka. Jeśli jestem w błędzie to nic poza wspólnym śmiechem kosztować nas to nie będzie;-) Jutro jedziemy do Austrii, z tej perspektywy świat wygląda bardziej optymistycznie;-) Pozdrawiam.
  22. Mnie się udało już trochę w tym sezonie pojeździć. Tydzień we Francji w Les 2 Alpes oraz tydzień w Livigno. Pomimo braku mojej sympatii do Francji jako kraju oraz szczególnie jego mieszkańców Les 2 Alpes narciarsko dużo lepsze niż Livigno o czym chyba przekonywać nie muszę. Problemem Francji oczywiście standard zakwaterowania w ich bunkrach nazywanych dla żartu apartamentami;-) Ale jeśli jesteśmy w stanie tydzień się pomęczyć to jazda całkiem przyzwoita. O dziwo, w tym roku nawet kamieni specjalnie nie było, co się często u Francuzów zdarza. Generalnie Francuzi przyciągają klientów niskimi cenami i opcją free-ski, tylko trzeba uważać przy zwrocie apartamentów, bo usiłują obciążyć każdego opłatą z tytułu złego sprzątania. Najlepiej od razu na wejściu kwestionować sposób posprzątania apartamentów przez poprzedników i żądać sporządzenia stosownej notatki, protokołu. To bardzo ułatwia dalsze procedowanie. Generalnie najbardziej oszukują w Serre Chevalier, miałem tam kilka razy z rzędu problemy, więc musiałem się nauczyć jak sobie z tym radzić, żeby nie dać na sobie przycinać. Jak ktoś ma słabe nerwy i nie lubi chamstwa to nie polecam.
  23.   Moim zdaniem szkoda czasu nawet na dyskusje o tym pseudoośrodku, nie mówiąc już o jeździe... To co teraz wyrabiają Słowacy woła o pomstę do nieba. Realnie to nie jest warte nawet połowy żądanej ceny. To samo zresztą dotyczy Chopoka. Nie mam nic przeciwko temu, żeby płacić takie same pieniądze Słowakom jak reszcie Europy, ale pod jednym podstawowym warunkiem, otrzymam podobnej jakości produkt. Od nas z Bielska jest około 650km do Schladming i to jest dla mnie najprostsza alternatywa o jakości, do której nie mam najmniejszych zastrzeżeń.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...