-
Liczba zawartości
1 904 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Chertan
-
Co prawda kiedyś zostałem zj...any za pisanie rzeczy, których żaden lekarz by nie napisał, ale co tam, napiszę. Wirusa się nie namnaża na podłożu przed testem, jedyny póki co wiarygodny test to PCR, koszt rzędu 500-600 za samą procedurę. Testy kasetkowe, czyli te szybkie, nie mają znaczenia dla rozpoznawania choroby, długo by pisać o ich potencjalnej przydatności, ale póki co jest mała. Nierobienie testów jest nadal częste mimo wskazań, choć jest lepiej. Wyniki w ciągu 24 godzin się zdarzają, choć nie jest to reguła. Często są po 3 dniach, mimo że sama procedura trwa kilka godzin. W sanepidach nadal bałagan, personel nie był przygotowany na epidemię, bo zajmował się karami i wymogami placówek. Wiele ograniczeń wynika z limitowania testów i obaw o niewydolność systemu. Skutek jest taki, że szpitale stoją puste, a ludzie boją się iść do lekarza, nie mówiąc już o szpitalu.
-
Oczywiście, że tendencyjny, dlatego napisałem, że mi pasuje. Bo wiarygodnych danych nadal nie ma. Jak będą to wkleję. A teraz dalej do czesania trawy.
-
Jeżeli ma ktoś ochotę poczytać to wklejam link do stosu zebranych informacji. Zweryfikować wszystkich rzeczy się nie da, pewnie część nawet nieprawda. Ale mi większość podejścia pasuje. https://swprs.org/sz...arz-o-covid-19/
-
Zrobiliśmy dzisiaj ok 39 km z sąsiadem, klasycznie mieszana jazda terenowo-szosowa. Niestety z pominięciem lasów, ale zadrzewione tereny a i owszem. Pustki niesamowite. Przejeżdżaliśmy Zakopiankę, pusto, wsie puste. Ale jakiś kretyn musiał podpalić ściółkę i łąkę. 10 strażaków zamiast siedzieć w domu gasiło palącą się trawę.
-
No często nie robili wymazu u osób że wskazaniem klinicznym, bo bardzo długo utrzymywano kryterium epidemiologiczne, nawet gdy Polska była krajem transmisji wirusa. A co do procedur, to urzędnicy z sanepidu dotychczas głównie odbierali pomieszczenia czepiając się zbyt małych zlewów. Uczą się tam w ogniu i na własnych błędach, albo nawet na nich nie. To skąd mają być procedury, przecież jakoś to będzie.
-
Bardziej patrzę na wskazania do badania w Polsce, gdzie mnóstwo pacjentów było wysyłanych na zakaźne w celu wykluczenia SARS-CoV-2 z zupełnie niewinnymi objawami, zanim ktoś się nimi zajął.
-
Ponieważ wirus odbijając się od owalu pni drzew jak w bilardzie trafi w otwartą japę spacerowicza, a w autobusie ugrzęźnie wskutek nieregularności kształtu siedzeń.
-
Ale nie wsadziłem, tak zinterpretowałem, toż to luźna rozmowa. Nie doszukuj się tu złośliwości czy szukania dziury. Dawki zakaźnej też nie znamy. W niektórych chorobach bakteryjnych może to być nawet 10 bakterii. Ile wirusów? Nie wiadomo. Są teorie, że używanie masek bawełnianych może być bardziej szkodliwe niż nieużywanie. Niby nielogiczne.
-
To z tej okazji jadę na rower, dzięki za dyspensę.
-
Zgadza się, odpowiednią maseczka noszona (ale i zdejmowana) zgodnie z zasadami chroni noszącego, po to personel medyczny je nosi. Hipoteza zależności ciężkości przebiegu od dawki wirusa jest logiczna i kusząca, ale nie ma dowodów. Według tego osoby zarażające się np w domu chorowały by ciężej niż zarażające się u kumpli. Nie spotkałem się z taką analizą.
-
Czy będzie skokowy, tego nie wiem, a jeżeli tak to przyczyn może być wiele. Na przykład celniejsze robienie badań, które nam teraz nie wychodzi. Nie wierzę w małą liczbę zachorowań w Chinach wskutek wcześniejszej izolacji. Albo po prostu nie badają i nie raportują, albo kto miał zachorować już zachorował. Przy takiej zaraźliwości wirusa izolacja standardowa jest nieskuteczna i reszta Chin powinna chorować. Po zamordyźmie wirus musiałby wrócić. U nas jest pseudoizolacja i jesteśmy dalecy od kryzysu CoV, a funkcjonowanie opieki zdrowotnej leży pod każdym innym względem. Południe Europy z jakiegoś nieznanego powodu przechodzi zakażenia ciężej, czekam na sensowne wnioski z badań. Być może Nowy Jork też z tego powodu (kwestia populacji). Nawet wśród ekspertów panuje pełna niezgodność co do zaraźliwości i śmiertelności z powodu CoV, a także przyczyn ciężkiego przebiegu choroby. Póki co to wszystko projekcje i hipotezy.
-
Ja się uczę jeździć cały czas, więc z czystym sumieniem jeżdżę (przepraszam, uczę się jeździć) w kasku. I tak do emerytury narciarskiej. Czyli całe życie.
-
Nie wiem czy będziecie mieć dostęp, ale maski fajnie omówione są tu https://www.mp.pl/co...a-dezynfekowac. Jeżeli nie ma dostępu to mogę wkleić treść. Noszenie maski w zły sposób przyniesie więcej szkody niż pożytku.
-
Bo nazwa "walka z koronawirusem" jest bez sensu. Raczej "ogarnianie chaosu" i udawanie, że mamy coś pod kontrolą, co przy okazji na uzasadniać istnienie różnych instytucji. Masa ekspertów i prognoz, każda z innymi założeniami. A potem będzie "ten to miał nosa", bo akurat się uda trafić. Różne szczepy wirusa były już wcześniej publikowane, m.in. azjatycki i w pewnej części Europy. Ale tego po wirusach się można spodziewać, zmienności niektórych białek.
-
Nie uogólniałbym. Jej budowa kolan prawdopodobnie temu sprzyjała. Poza tym amortyzacja bieżni jest niezła.
-
No dzielna. W zasadzie przygotowania były do maratonu, żeby można było biegać wieczorami i w zimie. Mieszkamy na ciemnej wsi. Przebiegła, ale ciut zaszkodziło kolanom i teraz nie biega, raczej rower. A bieżnia stoi.
-
Lustro jest, nieco w innym miejscu. Długie i wąskie z IKEA, a jak. Pomieszczenie było specjalnie zrobione nad garażem, jest jeszcze orbitrek (rewelacja w okresie narciarskim i tuż przed) i bieżnia (żony, jak jeszcze biegała półmaratony). Publiczny gym byłby ok, ale pory treningów mam dziwne. Tak 21-22. Dlatego wygodniej u siebie.
-
A propos domowej siłowni, to firma Kelton ma całkiem fajny patent. Przykręca się do ściany szyny z hakami i na nie nakłada sprzęt. Np drążek, poręcze i jeszcze mam hak na worek. Są też wyciągi bloczkowe. Całkiem fajny sprzęt ma też Marbo.
-
Mam gym w domu całkiem przyzwoicie wyposażony.
-
Poniał , tylko że też się wpuszczę w kanał. Bo mój ruch zaczyna się od stopy, a nie głowy kości udowej (nie główki, bo to nieprawidłowa nazwa anatomiczna i również obrotu się można przyczepić). Zatem dla mnie zrozumiałe jest "wykonaj ruch jakbyś chciał przekręcić stopę w bucie". Przy czym piszę tu o tym, co mi się przydało, a nie jak jakiś dydaktyk. A jeżeli do Joanny bardziej przemawia próba pronacji czy supinacji, to już jej trzeba zapytać. Do mnie po prostu przemawia.
-
Spoko, to może autorka pytania uściśli, czy pytała serio, czy wkręcała. Tłumaczenie samej próby ruchu stopą jest zrozumiałe. Przynajmniej mi pomogło, nawet jeżeli jest anatomicznie błędne. Tzn próba ruchu, który znasz, jest zrozumiała, ale ruchu nie zrobisz, bo blokuje but powodując ruch podudzia i dalej.
-
Kuba, chodzi mi o cały ruch stopy razem z butem. Mniej więcej temu odpowiada próba rollingu, próbując pronacji nogą zewnętrzną poprzez skorupę buta, który uniemożliwia ten ruch, przemieszczasz do wewnątrz następnie podudzie i resztę w łańcuchu kinetycznym, ale dosłownie to masz rację, ruchu w stawie skokowym dolnym nie ma. Jak już niedawno ktoś pisał trzeba na forum być śmiertelnie precyzyjnym. Uproszczenia nie przejdą.
-
Takich szpitali w Polsce jest wiele. Niestety ślepe trzymanie się błędnych procedur urzędniczych jest jednym z głównych źródeł zachorowań. Ponadto kwarantanna w szpitalu niechybnie prowadzi do zarażenia reszty jego rezydentów.