-
Liczba zawartości
1 904 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Chertan
-
Hm, regularnie myję napędy wielu rowerów wodą i zostawiam do wyschnięcia na powietrzu. Przez kilkanaście lat żaden nie skorodował. Oczywiście smarowany regularnie łańcuch. Bo suchy skoroduje.
-
Jak w każdym sporcie walki nie chodzi o to kto wytrzyma więcej, ale kto nie da się trafić. Nikt przy zdrowych zmysłach nie będzie szedł regularnie na wymiany. Ci ludzie mają zwykle wiele do stracenia. Rękawice MMA chronią przede wszystkim ręce a nie szczękę czy głowę przeciwnika. Bo amortyzacja żadna.
-
Albo w zębach posuwając się na tyłku po podłodze. Też przeżywałem trudności po operacji pięt. Do ogarnięcia.
-
Nie musi być dużo zamykania. Jak będzie widać że i tak cała Europa choruje to po cholerę zamykać? Pewnie do tego wniosku nawet debilni politycy dojdą.
-
Jak oglądałem rano to wydawało mi się że to było końcem stopy, nie piszczelem, a wtedy to raczej smagnięcie plus paznokcie. Ponadto na żebrach skóra jest cienka i krwiak powierzchowny muszę być szybko widoczny. Ale fakt, szybko było to całe czerwone. Andrzeju, na szczęście większość walk po takim uderzeniu szybko jest kończona, sędziowie są mocno wyczuleni żeby przerwać walkę i nie ma dyskusji.
-
Peruzzo kiedyś próbowałem, ale ruchy skrętno-boczne miał takie, że odesłałem z powrotem. Mam Atera, jednak trudno polecić mimo niby solidnej budowy, kumplowi pękł na spawie, ja swój po jego wypadku w 2 miejscach wzmocniłem. Poza tym funkcjonalność dobra, fajny system mocowania. Teraz brałbym raczej Thule.
-
Nie chodzi o poddanie się, tylko akceptację, że tak powszechny, łatwo przenoszący się wirus, wielokrotnie dający bezobjawowe zakażenia, po prostu będzie krążył, bo nie da się wyizolować osób zakażających. Tylko, żeby ludzi ginęło jak najmniej. Co na szczęście się dzieje. Znaczny skok liczby chorych przy niewielkiej liczbie zgonów. Co prawda liczba zgonów jest przesunięta względem szczytu zachorowań. Ale coś powinno się jednak już dziać.
-
A wierzysz w możliwość wytępienia? Ja zupełnie nie. Nie widzę takiej możliwości. Podobnie jak w przypadku grypy czy innych powszechnych zakażeń wirusowych.
-
Dojście do rzeczywistej własnej orientacji zajmuje często dużo czasu. Osoby wychowane w duchu braku akceptacji dla homoseksualności potrzebują jeszcze więcej, bo najpierw same muszą się z tym pogodzić. Więc mnie nie dziwi "wychodzenie z szafy" w wieku 40 czy więcej lat. Więc Maciej określać kogoś egoistą wydaje mi się bardzo na wyrost, prawdopodobnie nawet niesprawiedliwe. Poznasz człowieka, to oceniaj postępowanie (choć z oceną samej osoby bym się wstrzymał). P.S. Pisałem jeszcze przed przeczytaniem Twojego ostatniego postu.
-
Nic nie sądzę. Nie mam z tym do czynienia jako prosty pediatra.
-
O ile pamiętam wyniki analiz, to u płci męskiej prawie całkowicie o orientacji homoseksualnej decydują elementy wrodzone, w domyśle geny, choć nie ma jednego genu homoseksualizmu. U płci żeńskiej natomiast wpływ czynników środowiskowych potrafi być naprawdę duży.
-
A sprawdzałeś pochodzenie tej maseczki? Cytując klasyczną polską piosenkę.
-
A kiedy wyjechałeś? Robiłeś tam studia i specjalizację?
-
Jest świeża publikacja dotycząca "dodatkowych zgonów" związanych z COVID, to z USA za okres marzec-kwiecień. https://jamanetwork....article/2768086 I to nie są pojedyncze osoby, tylko całkiem pokaźna liczba kilkudziesięciu tysięcy osób. Więc na początku pandemii nikt nie mógł być mądry, widzimy, że w naszym obszarze umiera względnie niewiele osób "dodatkowo", tylko z jakiej przyczyny? Jeszcze w temacie ryzyka dla indywidualnych osób. Bo statystycznie fajnie to brzmi w skali kraju, ryzyko dodatkowego zgonu małe. Natomiast każdy z młodych ma rodziców i dziadków, dla nich ryzyko zarażenia względnie małe, natomiast ryzyko zgonu w razie COVID już jest bardzo duże, a to w sporym stopniu zaważa na zachowaniach. Bo zupełnie inaczej jest z grypą, gdy ryzyko zarażenia duże, ale już zgonu z powodu grypy procentowo dużo mniejsze.
-
O liczbie zgonów i umieralności (liczba zgonów nas populację) będzie można mówić, jak będziemy znali liczbę zarażonych i chorych. Bo póki co te wartości bardzo zależą od tego odsetka, a jego nie znamy. Wskaźnik śmiertelności jest szacowany na podstawie wstępnych badań przeciwciał, które póki co objęły niewielkie grupy. Stąd szacunki WHO. O rzeczywistej skali problemu dowiemy się za jakiś czas. Póki co liczba chorych bardzo się zwiększa, liczba zgonów zdecydowanie wolniej z jakiegoś powodu. I to byłby dobry trend. Bo w szybkie zahamowanie epidemii nie wierzę. Są fajne wyniki badań szczepionki RNA na makakach, zapobiega replikacji wirusa. Jak długo będzie się efekt utrzymywać, tego nie wiemy.
-
Z szacunków WHO śmiertelność może wynosić 0,5-1% na podstawie aktualnie dostępnych danych, co jest kilka razy więcej niż w grypie https://www.who.int/...rtality-2020.1. Jak będą kolejne dane to wszystko się może zmienić. Jest to też zależne od kraju.
-
No i się 2 wątki o MTB zrobiły.
-
Jesteś kolejnym, który zna mnie lepiej niż ja sam. Ja z tematem COVID czy szczepionek żyję na co dzień, to mój zawód, chleb powszedni. Ja daję moim pacjentom zalecenia ubrany w sprzęt ochronny, opowiadam i tej chorobie i o tych innych, wspominanych w artykule, a także o tych szczepieniach. Więc sugerowanie mi, że się ślizgam i nie myślę, wywołuje u mnie co najwyżej uśmiech politowania. Naprawdę chcesz mi tłumaczyć zawiłości medycyny?
-
No uwielbiam, jak ktoś mi każe doczytać, to takie belfrowskie. Cytowany dr daje gwarancję, a te choroby nic nie mają do COVID.
-
Niestety w tym pierwszym linku dr daje nieprawdziwe gwarancje. Nic nie wskazuje, aby te szczepienia chroniły przed ryzykiem CoV. Wybór miejsca urlopu to loteria.
-
Z tymi akurat nie, ale z innymi się zdarzało, choć raczej wino. Z wrocławskich profesorów, na przykład z prof. Szenbornem, z prof. Wysockim z Poznania. To też wyważeni ludzie o sporym rozsądku. We Wrocławiu jest też kilku innych zakaźników, których znam i cenię.
-
Tak dla potomnych, w nawiązaniu do mojego wcześniejszego pytania. Byliśmy dzisiaj pieszo na szlaku na południu jeziora Łebsko, z Klików. Prowadzi przez rezerwat bagien i niestety jego przejezdność jest słaba. Było kilku rowerzystów, każdy ściągał buty i przeprowadzał rower przez głębokie błota. Czarne i śmierdzące. Podobno dalej było nieco lepiej. My zawróciliśmy, bo mogliśmy. Tamci mieli pewnie plany dotarcia do Łeby.
-
Mnóstwo normalnych. Są różne opcje. Byliśmy na Śnieżniku rowerami. Szlaki rowerowe puste, wszyscy ciągną najkrótszym pierwszym. Tłum tylko przy schronisku i na szlaku na szczyt. Ot kilkadziesiąt minut i znowu w pustkę.
-
Mi w Górach Stołowych udało się fajna traskę zaliczyć. Trafiliśmy na ciężki pieszy szlak i było sporo prowadzenia i przenoszenia roweru. Na szczyt Śnieżnika nie da się wjechać, ale do schroniska i w dół było fajnie. A na szczyt pieszo.