-
Liczba zawartości
1 904 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Chertan
-
Do działu humor chyba się średnio nadaje, ale tu w dwójnasób bo i L i protest Załączone miniatury
-
Widzisz, on ma nawet rację w większości tych argumentów, tzn. generalnie używa prawdziwych argumentów, które jednak nie podważają ryzyka COVID. Bo głównym problemem są zgony wskutek zachorowania na COVID, a nie powikłania (bo o nich na razie wiemy rzeczywiście mało). Czyli w tej dyskusji pokazuje jak poważna jest grypa i ile po niej jest powikłań, co nie umniejsza aktualnego znaczenia COVID. To przy okazji niezła woda na młyn dla dyskusji z wielbicielami łagodnego przebiegu grypy. Trudno się odnieść ogólnie do stwierdzeń, jeżeli nie popiera ich konkretnymi badaniami czy artykułami, bo z rękawa można sobie coś tam wyciągnąć. Czy osiągniemy odporność zbiorowiskową? Tego akurat nie wiemy. Jak dlugo utrzymuje się odporność - nie wiemy. Czy koronawirus z nami zostanie w łagodniejszej postaci - też nie wiemy. Nie wiemy, czy śmiertelność odbiega od innych czy nie, bo nie wiemy ile naprawdę choruje. Jeżeli uwzględnimy przypadki potwierdzone, to śmiertelność jest duża jak na wirusa oddechowego. Co zmienia argument o większym zajęciu OIOM jesienią? Miejsc dotychczas nie brakowało, teraz ryzyko braku jest ogromne. Więc znowu argument zapewne prawdziwy, ale nieadekwatny do tej sytuacji. Co za różnica na co umierają chorując na COVID, faktem jest, że nie umiemy temu zapobiec. Zgon jest zgon. A on stanowi główny problem. A propos profesora z Hamburga, to stworzę taką anegdotę. Czytałem artykuł globtotera, który chodził sobie po Kapsztadzie i liczył ludzi. Na 100 osób nie spotkał żadnego Murzyna. Wniosek - w Kapsztadzie nie mieszkają Murzyni. To dla mnie ten poziom argumentacji. Samotni mogą częściej umierać, bo nie ma im kto pomóc albo zawołać o pomoc, plus są to osoby często starsze, które bez namowy osoby z rodziny nie pójdą do lekarza. Zatem znowu argument może być prawdziwy ale nie wnosi nic do tej sytuacji. Nie wiem skąd argumenty o odporności przeciwwirusowej z powodu braku czułości. Udowodnić to - jakaś abstrakcja. Żebyś miał jasność, jestem przeciwny wielu obostrzeniom, kibicuję szwedzkiej drodze, aby się okazała najbardziej właściwa (z resztą od wiosny). Kiedyś nawet miałem spinkę tu na forum w kwestii przenoszenia infekcji i izolacji. Co to znaczy, że maseczka z materiału jest bezwartościowa? Bo że sama słabo filtruje to wiemy, ba, jest badanie, że może zwiększać ryzyko zakażenia (badanie stare, nic nie wiemy o COVID). Ale na ile zmniejsza się ryzyko jeżeli noszą ją chory i osoba obok? W tym noszą ją w sposób zalecany? Takich badań klinicznych nie ma. Są tylko na manekinach. Różne argument fajnie zebrane https://wwwnc.cdc.go...0-0948_article A jeszcze w temacie liczby zachorowań i zgonów z powodu grypy i chorób grypopodobnych, to liczby też mówią same za siebie http://wwwold.pzh.go...rypa/index.htm Brak pomocy choremu w stanie zagrożenia życia to masakra i tu jestem absolutnie czymś takim oburzony, jeżdżenie karetkami po mieście bo nikt nie chce przyjąć to skandal. Natomiast każdą sytuację rozpatrywałbym oddzielnie. Jestem w stanie sobie np. wyobrazić, że przyjmując 1 pacjenta z COVID zabijesz 10, których akurat masz pod opieką np. na OIOM. To cholernie trudna decyzja. Wśród lekarzy owszem są debile, jak wszędzie. Ale nie widzę tu powodu do uogólniania.
-
U mnie są, nawet mimo siatek w oknie to jakoś włażą. One nie są chyba zbyt chętne wpieprzać mszyc. W każdym razie u mnie mszyce mają się dobrze wiosną i latem. A te azjatyckie zjadają też polskie biedronki i potrafią ugryźć. Nie lubię ich.
-
U nas na południe od Krakowa też większość dnia mgła. Jesień kolorami zachwyca
-
Podobna dyskusja na początku epidemii dotyczyła hydroksychlorochiny uznawanej za cudowny lek przez badaczy z Francji czy tam Trumpa, a skończyło się na tym, że prawdopodobnie jej stosowanie przynosi szkodę. Zatem jak każdy lek amantadynę można poddać badaniom i wyciągnąć wnioski. Do tego czasu będą to tylko spekulacje. Z resztą typowe dla choroby, która w większości sytuacji prowadzi do samoistnego wyzdrowienia. Argument o zyskach firm farmaceutycznych i ich sprzeciwie nie jest dla mnie trafny. Hydroksychlorochina czy chlorochina to tanie leki a jednak je badano. Podobnie jak deksametazon.
-
Normalnie z ust mi wyjąłeś opinie o prof. Kunie, showman jakich mało w medycynie i bez mrugnięcia okiem na dwóch kolejnych wykładach potrafi przekazać sprzeczne informacje bo inna firma zapłaciła. A w tym wszystkim ogólnie niegłupi medycznie facet, tylko swoją wiarygodność rozmywa.
-
To że przestali mówić nie znaczy, że metoda nie obowiązuje. Ile razy można powtarzać to samo. Test jest podstawową metodą pozwalającą na izolację i kwarantannę celowanej grupy.
-
Elite Direto XR. Mitek, Jeżeli chodzi o skalę wysiłku jazdy 40 km w okolicach Warszawy, a 40 km na trenażerze z imitacją przewyższenia 1100 to w istocie nie ma co porównywać. O ile nie jeździsz z szybkością 30-40 km na godzinę stale to moc generowana na trenażerze jest zdecydowanie większa. Po prostu się można zajechać. Nie wiem jakie masz doświadczenia z podjeżdżaniem 12-15% nachylenia, bo ten wysiłek potrafi być zbliżony. A fragmentami nawet większy. Natomiast przyjemność z jazdy w terenie to oczywiście przepaść. Tu nie ma co porównywać.
-
No właśnie nie przyznam, bo główne zalecenia osób znających się na chorobach zakaźnych, epidemiologii czy zdrowiu publicznym są mniej więcej spójne. Mogą się nieco różnić skalą ograniczeń publicznych, natomiast w stosunku do indywidualnych osób to są jednym murem.
-
Jak jeżdżę do roboty rowerem to robię 40 km w dwie strony, ale to jednak inne km, nawet pod Krakowem robię maks. wtedy 600 m przewyższeń, a tu jednak było trochę kręcenia (2x większa wspinaczka) plus na trenażerze nie ma "z górki" za bardzo, tzn. niby się da, ale jakoś tak głupio siedzieć bez kręcenia.
-
Ja aby utrzymać formę i kadencję z uwagi na deszcze i wahania temperatur częściowo się przestawiłem na trenażer. Nudne by było gdyby nie serialik w tle. Wirtualnie odwiedziłem Argentynę.
-
No to jest chujnia. Na pewno sprawa na śledztwo i wzięcia kogoś za dupę, pytanie kogo i jaka motywacja stała za tym. Podejrzewam, że mógł być zakaz administracyjny z uwagi na skażony oddział i ryzyko zakażenia tego pacjenta. To sprawa nieuregulowana prawnie. Ja od wiosny widzę to tak, że powinniśmy pracować w miarę normalnie, w zabezpieczeniu, chroniąc na ile się da pacjentów, ale jak się coś wali to robić co trzeba nie patrząc na koronę. Ale to wymaga mocnego prawa. W pewnym sensie eliminacji odpowiedzialności szpitala i personelu przy maksymalnym zachowaniu procedur.
-
Łąkotki można zszywać. Oczywiście jeżeli się akurat są w danej sytuacji. Choć nasz forumowy ortopeda lepiej to przedstawi.
-
Marcinie, a może Pływakowi się sprawdza, a tobie nie? Mieszka w enklawie, ma indywidualną prognozę i jest zadowolony.
-
Możesz wierzyć w co Ci się podoba, naprawdę nic mi do tego. Jeżeli czytasz w kilku miejscach, a niektórzy twierdzą, że można inaczej i lepiej, to rzeczywiście zamilknę w tej dyskusji.
-
Pytanie jest tendencyjne i błędne, bo zakłada szkodliwość samego respiratora. A przecież stosuje się je jako ostateczność u osób, które bez respiratora umrą. A z respiratorem mają szansę. To tak samo jakbyś zapytał, dlaczego stosuje się resuscytację, która nie pomaga, a śmiertelność po resuscytacji jest często większa niż na respiratorze w COVID. Po prostu jest to temat rozpracowywany przez ekspertów na podstawie danych ze świata (pewnie kilkuset publikacji), a nie wywiadu z jednym lekarzem, zwłaszcza że wiosną przeceniano dużo skutków COVID, co można również na tym forum przeczytać. I nie imputuj mi, że traktuję kogoś jako głupi i ciemny lud. Za duży chłopczyk na to jestem.
-
Widzę, że wyobrażacie sobie, że zatrudnienie większej liczby lekarzy coś zmieni. Otóż raczej nic, bo w COVID skutecznego leczenia nie ma. Można co najwyżej chorych potrzymać za rękę. Limit to miejsca w szpitalu gdzie można zastosować tlen, czy te brakujące respiratory. Chyba że mówimy o obrabianiu papierów, tylko do tego nie potrzeba lekarza. Natomiast trzeba ich wtedy zabrać innym chorym. Z próżnego się nie naleje. Może i są jacyś lekarze w domach z dziećmi. Ale nieprzeszkoleni nie zrobią nic pożytecznego. Brachol - nie poradzi sobie, chirurg często od lat nie miał w rękach słuchawki lekarskiej, a kręcenie respiratorem bez znajomości jego działania i fizyki płuc to może i małpa zrobić. Uwierz to dość subtelne działanie.
-
Respirator to już wentylacja inwazyjna. Do nieinwazyjnej wykorzystuje się inne sprzęty. Rezerwy się zmniejszają. Jakieś tam jeszcze są, zależnie od województwa. Natomiast respiratory potrzebne są też dla innych chorych, stąd każde zmniejszanie się ich liczby jest niepokojące. Pielęgniarki w polskim systemie monitorują, dają leki ale nie mają uprawnień do działań leczniczych, czy akurat zmiany parametrów sprzętu, mimo że wiele z nich się na tym zna i poradzi sobie bez lekarza.
-
Jakaś jest, ale ci lekarze już teraz mają pełne ręce roboty, więc ciężko obarczyć kolejnymi obowiązkami. Ponadto zawsze lekarz na OIT prowadzi wielu pacjentów na respiratorze, na dyżurze np w 2 osoby mieliśmy nawet kilkanaścioro. Jeżeli są stabilni to spoko, ale to zawsze balansowanie na granicy, bo wystarczy że spieprzy się coś u 3 i już ogarnąć to nie zawsze się uda. Zdjąć część obowiązków typu papierologia, z chęcią, tylko że lekarz odpowiada osobiście za dokumentację, więc nie może jej prowadzić ktoś za niego. Inny personel np pielęgniarki mają swoją. Chyba, że zdejmą odpowiedzialność, tak jak za decyzje polityków. Natomiast totalnie karygodny jest brak koordynacji, bo nigdy nie powinno być rolą lekarza czy ratownika szukanie miejsca w szpitalu. Od tego tylko koordynator mający najbardziej aktualne dane ze wszystkich placówek. Jego decyzja powinna być święta.
-
Pracowałem kilkanaście lat na intensywnej terapii noworodka, więc może nie to samo, ale coś tam wiem. Na pierwsze 4 pytania generalnie odpowiedź "tak", co do kwestionariusza to w kwalifikacji może odgrywać rolę, ale spojrzenie i badanie to priorytet. Co do delegowania lekarzy, to każdy oddelegowany to zabrany z innych placówek, a wielu pracuje w 2-3 więc bryndza. Mamy spory niedobór lekarzy. Poza tym w COVID lekarz bez umiejętności w intensywnej terapii za wiele nie zdziała, więc jest zwykle zabrany bez sensu. Podstaw respiratora się można nauczyć szybko, jednak już sensownego reagowania na różne sytuacje już nie. Ponadto ucząc lekarza musisz go zabrać z macierzystej placówki i wracamy do punktu wyjścia.
-
Takie 1000 euro za test to niezły sposób na podratowanie budżetu w Egipcie. Podwójny zarobek na turystach, bo za żarcie i kwaterę też pewnie zapłacić trzeba
-
„Podróż za jeden uśmiech 11” ***** ZINAL ***** 20 - 27 marca 2021
Chertan odpowiedział Szabir → na temat → Wyjazdy zagraniczne
Formularz wypełniony, data urodzenia jako liczba całkowita wyszła bez kropek czy też innych slashy, ale chyba czytelna :-) -
„Podróż za jeden uśmiech 11” ***** ZINAL ***** 20 - 27 marca 2021
Chertan odpowiedział Szabir → na temat → Wyjazdy zagraniczne
Gaj pod Krakowem. -
Ja ostatnio testuję smar woskowy, kończę Squirt lube. Na pewno jest bardzo czysty, nic się nie lepi i nie brudzi również rąk. Jednak wytrzymuje faktycznie krótko. Ponadto chyba gorzej penetruje do ogniw niż olej. Pewnym kompromisem do suchych warunków jest PTFE Shimano. Zielony FL trzyma dłuuugo, ale lepi się wszystko.
-
„Podróż za jeden uśmiech 11” ***** ZINAL ***** 20 - 27 marca 2021
Chertan odpowiedział Szabir → na temat → Wyjazdy zagraniczne
Tym co jedzie przez Kraków też? Bom się zagapił.