-
Liczba zawartości
1 904 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
33
Zawartość dodana przez Chertan
-
Jak już niedawno ustalono, nie jeździsz, tylko zapierdalasz😁. Więc po pierwsze nie masz kiedy myśleć o poprawności, a po drugie nie mają Cię kiedy uda zapiec, bo już jesteś na dole. A my takie żuczki hamujemy za dużo, to i uda czasem czuć. Wot i cała prawda.
-
Wydawało mi się, że tak, ale ostatnio jak pokazywałem, to młody mnie wyśmiał (był świeżo po KK), może nie wyśmiał, ale stwierdził, że coś nie tak, chociaż nie dociekałem co. Ideę wykonam, łuki wychodzą, może faktycznie gdzieś się za bardzo majdam albo krawędziuję. Sprawdzę w kolejnym sezonie. Jest to może o tyle ważne, że często kogoś się próbuje nauczyć, a w tej sytuacji trzeba umieć coś wykonać. Uprzedzając przytyki, że żeby uczyć to trzeba umieć i najlepiej zostawić to instruktorom, to się zgadzam, ale życie zwykle rysuje inne scenariusze, a bywa, że ktoś ze słabo jeżdżącej grupy po prostu poprosi.
-
Jaka długość pilnika...?
Chertan odpowiedział Gabrik → na temat → Wypożyczalnie nart / Serwisy narciarskie
Póki co mam jeszcze 2 pilniki "narciarskie", ale za jakiś czas będę się rozglądał. Daj znać jak będziesz po próbach. A masz jakieś fajne płaskie pilniki do ostrzenia zamiast narciarskich? Takie konkretne modele? Czy po prostu dowolny np. do pił łańcuchowych? -
Jaka długość pilnika...?
Chertan odpowiedział Gabrik → na temat → Wypożyczalnie nart / Serwisy narciarskie
Ale to zależy właśnie od ostrzałki, dla każdej masz przypisane długości. A szczerze, to do pilnika diamentowego możesz ostrzałki nie używać, zmieścisz go wtedy w płaskiej kieszeni i do ściągnięcia drutu czy wykończenia krawędzi wystarczy przeciągnąć ręką. Niedawno @Plus80 pisał zdaje się, że używa pilniczków diamentowych do paznokci. Swoją drogą, czy ktoś używał np. tego typu pilników jak https://toya24.pl/product-pol-10012316-OSELKA-DIAMENTOWA-BLOK-STALOWY-150-X-50-MM-K400.html -
W elementach "testów" ja widzę inną zaletę. Przeciętnie człowiek nie pojeździ na wielu nartach z wyższej półki. A jeszcze sporo nawet boi się, bo uchodzą za narty dla ekspertów. I wtedy pojeżdżenie na różnych nartach "eksperckich" pokazuje im, jak błądzili. Z resztą wyrażenie Gabrika "nie zabiła" fajnie to odzwierciedla. I tak powoli Twoja @Mitek mantra "kup najlepszą nartę na jaką cię stać", bardzo słuszna i wielokrotnie powielana przez różnych narciarzy, sprawdza się dla kolejnych pokoleń. A im więcej nart mam okazję spróbować, tym bardziej twierdzę, że dobra narta zawsze pojedzie fajnie, inaczej niż inna fajna, ale jest pewność i frajda.
-
3x tak, fiksacja na krawędź w 100%. Bo jak większość usłyszał: włóż kolanka i narta sama skręci. Śmigu sobie nie wyobrażam. A co do reszty powyższych wrażeń to aż takiej percepcji nie mam. Natomiast mimo wszystko jeździ sensowniej od wielu innych samouków. Trzeba go poukładać. I teraz wszystko będzie zależało od tego jak podejdzie do krytyki. Jeżeli konstruktywnie, to będzie OK.
-
Mitek, jeździłeś na setkach nart i po prostu miesza Ci się, jak która jeździ 😋. A jak Gabrik czy ja wskoczymy na 3 w roku to w pamięci mamy świeżo te różnice i z ogromną pewnością (😁) jesteśmy w stanie napisać co i jak. Ot i cała tajemnica. Daj ludziom mieć tę frajdę, nawet jak ściemniają. Bo co do meritum to się zgadzam z Tobą.
-
Uff, bo jako wcześniejszy piewca tej narty też żyłem w niepewności, ale jakoś spokojny, że ogarniesz i polubisz. Fajnie to określiłeś w wiadomości "arabska klacz z dobrotliwym podejściem do jeźdźca". 👌
-
Coś tam wcześniej skrobnąłem, może umknęło. Facet jeździ jak wielu teraz na stokach. Już sporo łapnął, pewnie samouk, który ma już frajdę i poczucie niezłej jazdy i kontroli. Pogadać, pokazać i poćwiczyć. Materiał już nie jest zły.
-
Jak długo ta osobą jeździ? Korzysta z krawędzi, pozycja w zbytniej kontrrotacji, zaczyna od wsadzenia biodra, przyjmując stacjonarną pozycję do końca, bez pracy w fazie sterowania, jeździ wysoko, przekrawędziowanie daje radę zrobić przy tej prędkości omijając ludzi. Pewna praca i będzie dobrze. Fajnie można porównać tę jazdę z drugim w niebieskim kostiumie z tyłu w pierwszej części filmu z tyłu.
-
Nie można zamocować wiązania od strony ślizgu, bo po drugiej (tej z malunkami) jest dziubek do góry, który będzie rył w śniegu 🙃.
-
Trudno to nazwać wtedy promieniem skrętu. Jest to po prostu promień okręgu, którego fragment jest zawarty w krzywiźnie narty leżącej płasko. Jeżeli tylko lekko ją pochylisz na krawędź, to promień skrętu będzie bliski temu napisanemu. Im bardziej pochylisz nartę, tym mniejszy promień uzyskasz, co ładnie pokazał Ron na prezentacji z tym kartonem, a bardziej wnikliwi mogą się pobawić w artykuł zlinkowany przez stara.
-
@Plus80Niestety Ron się nie podzieli wiedzą, jeździ już po wiecznym śniegu. Zginął w wypadku narciarskim 4 miesiące temu 😥
-
Pełen skręt jest fajny i ładny, natomiast dla mnie bywa środkiem do celu, do kontroli prędkości (też nie zawsze wychodzi), gdy mimo chęci robienia gęściejszego i niepełnego skrętu coś mi się miesza (krótki cięty w ogóle raczej tylko na mniej nachylonym stoku). Dlugi, cięty, pełny skręt daje mi większą stabilność, pewnie nie tylko mi. Może też dlatego jest często wybierany. Dlatego skręt 11-13 i pyta do przodu dla mnie na łagodniejszych stokach, na bardziej stromym zostawiam bardziej zaawansowanym. Może kiedyś i przyjdzie na to czas.
-
Generalnie na nartach niechętnie piję piwo, gdyż całe na tyle czuję w głowie, że odczuwam niepewność. Zatem zostaje radler albo pół piwa i pół radlera, co też uskuteczniałem z @Marcos73. Po nartach sprawa jest zdecydowanie odmienna.
-
A co z radlerem? Też profanacja? I tak publicznie wyznajesz zamiast w zaciszu pokojowym?
-
A najprościej to nie jest tak, że głowa jest jednym z elementów równoważenia siły odśrodkowej? Tak jak odchylenie tułowia? Po prostu przechylenie głowy może dodatkowo pomóc w zwiększeniu nacisku na odpowiednią nartę? Oczywiście w rozsądnych granicach i w odpowiednim momencie.
-
A ja tam podtrzymuję swoją opinię, masz świetną nartę, na wiele lat starczy, bo dla każdego zaawansowanego narciarza to dobra narta (nie wnikam w drobne preferencje). Zero wytłumaczeń teraz. Masz jeździć i opanować dalsze elementy jazdy. Narta nie jest trudna, zrobisz na niej wszystko.
-
Głównym plusem jest brak tracenia dni na dojazdy (jedzie się nocą), odpoczynek w busie jest taki sobie, ale po nocy normalnie jeździmy. Czyli 4 dni na śniegu przy "straconych" 5 dniach. Cenowo wychodzi nieźle, zwłaszcza koszty podróży, noclegi pewnie można znaleźć w podobnej cenie, ale tu po prostu nic Cię nie interesuje. Jurek zapewnia też śniadanie i obiadokolacje, raczej nie dla wegetarian 😁 i dość monotonne przy kolejnych wyjazdach, ale nie martwisz się już zakupami. I wielkim plusem jest zwykle fajna ekipa do pojeżdżenia i posiadówki wieczornej. Dla mnie to wszystko ma swoisty urok.
-
Z @JurekByd w tym sezonie byłem 2 razy i za każdym razem był to taki średni Renault Traffic, a dla długiego człowieka nie jest w nim zbyt dużo miejsca. Tylne siedzenia nieco się rozkładają, jednak przy pełnym bagażniku jest to ograniczony ruch, dlatego kimanie jest niewygodne. W środkowy rzędzie mają nieco lepiej, ale też zbyt do tyłu się nie odchylą, żeby nie zgnieść tych za nimi. Dlatego Juras apelujemy o większego i wygodniejszego busa, jeżeli to kwestia kosztów paliwa to dolicz tę różnicę, z chęcią większość dopłaci (a przynajmniej tak się łudzę), żeby mieć wygodniej. Bo cała organizacja jest jak trzeba i jak rozmawialiśmy, chcemy kontynuować wspólne jeżdżenie w przyszłym sezonie.
-
Bardziej miałem na myśli samą jazdę niż masę, ale tak, jest lżejsza to fakt. Marek twierdzi, że z daleka można mnie poznać po sposobie jazdy, chyba nawet patrząc na moje filmy rozumiem o co chodzi. Sylwetka faktycznie ma tu znaczenie. Co do technikaliów, to tak mam, że oprócz samego jeżdżenia muszę rozkminiać i nawet to działa, bo rozumiejąc trudności i sposoby ich rozwiązania wiem, w którą stronę iść, a że wyjdzie albo nie, to już inna sprawa. Co sezon jest coraz lepiej. Jeszcze ze 3 aspekty mam do opanowania. Damian ma momenty wizualnie świetne (przy mniejszych prędkościach na mniej nachylonych stokach), a inne to właśnie zapieprzanie bez zastanawiania się nad tym aspektem. Natomiast kontrola jazdy i skuteczność - zawsze. Co i podpatruję. Czeka na ogół on, chyba, że się gdzieś zgubi albo jakaś dziewczyna przyciągnie spojrzenie 😁
-
Dobra, starczy już tych dygresji, bo kręcimy się w koło. A zaczęło się od rozróżniania typowego burgunda i Bordeaux, a nie szczepów z różnych lokalizacji czy win mało typowych, więc poszliśmy w dywagacje za daleko. Natomiast nie padł argument właśnie o prawym brzegu Girondy, gdzie częsty jest 100% merlot (choć o tym wspomniałeś), a ten to już jest "The great pretender". Dawno nie bawiłem się już w degustacje, producentów nie rozpoznałbym, szczepy - bardziej, chociaż tylko niektóre są dla mnie bardzo charakterystyczne. W tym sezonie narty zawieszam na kołku, w poniedziałek mała operacja pięty i kilka tygodni leżenia do zagojenia, a potem sezon rowerowy.
-
Tego mi nie musisz tłumaczyć. Jednak z pinot noir nie zrobisz cabernet sauvignon, choćbyś stawał na rzęsach. Podobnie burgundzki Chardonnay jest nie do pomylenia z bordoskim Sauvignon blanc. Zakładając typowe postępowanie z tymi odmianami. Bo pewnie można tak zrobić cabernet, że będzie kompotem z porzeczek. Tak samo jak z odmian hybrydowych hodowanych w Polsce nie zrobisz szlachetnego wina. Choć niektóre są całkiem dobre.
-
Spoko, z kurczaka też możesz zrobić stek wołowy i się nie pozna. Czy też z innego kalafiora. Nie wierzę, aby Hugh nie odróżnił klasycznego wina z obu regionów. Ale jeżeli ktoś w Bordeaux użyje pinot noir, a w Burgundii zrobi mieszankę typową dla Bordeaux, to pomyłka jak najbardziej jest możliwa.
-
To się zdarzyć może, ale nijak się to ma do mylenia burgunda i bordeaux (typowej mieszanki, która podobnie może smakować produkowana w innych krajach, np. częste na Węgrzech czy właśnie we Włoszech). Tu się będę upierał. To bardzo odmienne wina.