Skocz do zawartości

Chertan

Members
  • Liczba zawartości

    1 904
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    33

Zawartość dodana przez Chertan

  1. Na świeżo po powrocie kilka słów. Udało się zebrać pokaźną ekipę (@Mikoski, @tomkly, Paweł, Krzychu, Iro - 3 spoza forum- i ja) i pojechaliśmy z @jaro323 do doliny Ötztal. W planach 2 główne ośrodki. Zbiórka w Mikołowie i mieliśmy damianowym Passerati jechać na miejsce zbiórki, jednak coś się zaczęło opóźniać, więc nas Krzychu ugościł kawą i Ballantine's, coby za nudno nie było. Damian musiał się chwilowo obejść o suchym pysku, bo ktoś nas jeszcze musiał dowieść na miejsce. Ostatecznie dotarliśmy. Jaro nas ugościł w swoim busie, miejsca mnóstwo, nawet dla takich długasów jak Tomek i ja, fajne fotele, rozkładane mocno, przez co całkiem nieźle znieśliśmy noc, nie mówiąc już o wspomaganiu się uspokajaczami w ilościach tylko takich, aby się lepiej spało. Irek robił za zapasowego kierowcę. Dojechaliśmy około 9, szybkie przebranie i na początek Sölden. Start na Gaislachkogl. Chwilę zajęło nam przetelepanie się na Giggijoch i pobujanie się tam. Pierwsze wrażenie - kupa ludzi, sporo miękkiego śniegu po opadach, plus płaskie światło, przez co powierzchnia śniegu słabo widoczna. Przy zmuldzeniu można było władować się w coś słabo widocznego. Próbując uciec od ludzkości przejechaliśmy na lodowiec, tam z kolei piździawa, zadyma i przechodzące niskie chmury regularnie upośledzające widoczność, śniegu też sporo, komfort jazdy raczej słaby. Skończyliśmy na żarciu i piciu w knajpie. U mnie wtedy chwila słabości, chyba wszystko po kolei, niedojedzony, niedopity i wysoko, zawrót głowy zwalił prawie z nóg, chłopaki pojechali jeździć, a ja na leżakowanie na worku w knajpie. Po 20 minutach udało się dojść do siebie i powoli zjechaliśmy długą trasą do dolnej stacji. Sam zjazd względnie nudny, trochę bujania. Jak dla mnie ten pierwszy dzień dupy nie urwał. Mieszkaliśmy w Längenfeld, fajna chatka na uboczu. Jaro ugościł wypasioną kolacją (codziennie coś innego i naprawdę do syta, podobnie ze śniadaniami – solidna firma) i nastąpiły integracje, z różnymi napojami Vege, śpiewami tyrolskimi (Damian przodował, zna chyba wszystkie przyśpiewki), rozkminami narciarskimi i filozoficznymi. Mieliśmy do dyspozycji sporą „świetlicę”, dzięki czemu integracje były w całkiem sporych grupach. Drugi dzień to Obergurgl/Hochgurgl, najpierw Hochgurgl. Widoki doskonałe, dużo lepsza widoczność niż dzień wcześniej, nadal bywała piździawa, jednak chmury zdecydowanie mniej liczne i przechodzące. Jechaliśmy tam, gdzie widoczność lepsza, ale i tak czasem trafialiśmy w chmurę. Śnieg świeży po opadzie, ale już ubity poprzedniego dnia. W Hochgurgl dominują niebieskie trasy, na których dawało się fajnie bujać z umiarkowaną prędkością i na nich spędziliśmy większość dnia. Były próby odbicia na czerwone, ale przy słabej widoczności i muldzeniu się nie dawały one takiej frajdy. Czasem się udało na trasie nr 30 wyłapać świetną widoczność i był wypas. Czekając na poprawę pogody (bo tak było w prognozie) byliśmy na małym popasie w knajpie z muzeum motoryzacyjnym, która spłonęła kilka lat temu. Wnętrze szacowne, ceny nieco mniej. Skończyło się na kawie i browarze. Następnie przemieszczenie na Obergurgl i tu nas niestety warunki pogodowe nie rozpieszczały. Niby blisko, ale stała tam chmura pogarszająca widoczność. Próbując przekombinować władowałem się na czarną trasę 11, która skończyła się na pośredniej stacji gondoli i dalej stop. Chłopaki pojechali na około przelatując fragment najdalszy ośrodka i komisyjnie stwierdzili, że słabo i wracamy na Hochgurl. tam pogoda się poprawiła i udało się rzetelnie pojeździć do końca dnia, wraz ze zjazdem do dolnej stacji świetnie nadal utrzymaną trasą 33. Już było narciarsko zdecydowanie lepiej w tym dniu, chociaż sam mam niedosyt, że niezbyt dobrze ośrodek poznałem przez ten 1 dzień. Na duży plus to znacznie mniej ludzi niż w Sölden. Były nadzieje, że i czwartego dnia tu wskoczymy, ale nie wyszło. Dzień trzeci do najlepsza pogoda, w zasadzie przez cały dzień fajna widoczność w niższych partiach, a w drugiej połowie dnia również na lodowcu, a że było naprawdę ciepło, to lodowiec ratował dupsko przed zalaniem falami potu. Mimo poniedziałku liczba osób była prawie taka sama jak w sobotę, wielkie zdziwko. Pojeździliśmy prawie wszędzie z wyjątkiem tras na lewo od Gaislachkogl. Choć w sumie preferencje się nam rozjechały i akurat w tym dniu się podzieliliśmy. Część pojechała od razu na lodowiec, a ja trochę pozwiedzałem z @tomkly i jeszcze jednym Tomkiem z ekipy. Jedną z moich ulubionych była trasa 11 i czarna 14, łącząca się z niebieską 15. Śnieg miękki, odsypujący się, przez co jazda też bardzo miękka, zero oblodzeń, raczej jazda w tworzących się muldach, ale wjazd w miękkie odsypy całkiem komfortowy. Gigantka WRC spisywała się w tym całkiem nieźle. Ponieważ robiło się naprawdę ciepło, trzeba było ruszyć na lodowiec. Po drodze sporo stania do jednego krzesła, gdyż inni wpadli na podobny pomysł. Ale to był jedyny istotny przystanek, potem szło płynnie. Na pierwszy ogień przejazd od góry gondoli, najpierw niebieska 32, która potem przechodzi w czarną FIS 31. Genialna jazda, aż musiałem powtórzyć. Kapitalny miękki śnieg, jazda jak po aksamicie, delikatne odsypy tylko to uprzyjemniały. Czarna trasa, która zwykle budzi respekt z góry, nieco straciła pazury przy takim śniegu, zero oblodzeń i mięciutka jazda co prawda maltretowały nogi, ale wrażenie miękkości i pełnej kontroli rozwaliło system. Zapewne przy twardych warunkach byłoby znacznie trudniej. A ludzie tam giganty zapierdzielają. Przejazd na Tiefenbach tym razem już nie przez tunel, jak 2 dni wcześniej, ale prosto w dół. Czarna trasa 41 równie przyjazna, natomiast późniejsza czerwona 36 w dolnej części bardzo wąska i zmuldzona, więc było słabo. Na samej górze lodowca też miękki śnieg, tworzący już pod koniec dnia konkretne odsypy, ale jazda nadal przyjemna, nieco tylko nogi odmawiały już współpracy. Przebicie się z powrotem na Giggijoch to już formalność, chociaż zjazd wzdłuż orczyka trasą 33 taki mniej przyjemny, sporo ludzi i duże odsypy, a nogi bolały. W drodze powrotnej też fajna trasa 24, do końca trzymała fason. Końcówka dnia to już cięcie Giggijochów, które w sporej części zachowały równe odcinki, pozwalające na puszczanie się szerszym ciętym w niezatłoczonych miejscach. To jeden z najfajniejszych momentów dnia. Końcówka to zjazd na dolną stację, niektórzy zrobili to gondolą, ale Damian stwierdził, że to hańba, no tośmy zaczęli jechać. Oj dało w dupę nogom, miękko, sypko, odsypy po kilkadziesiąt centymetrów, co w wąskich miejscach wymagało ostrego lawirowania. Dojechałem mocno wyrypany. Ogólnie to najlepszy dzień z całego wyjazdu. Powyżej widok z góry na czarną. A tu widok na Guggujoch po powrocie z lodowca. Potem ich ubyło i dało się ciąć. Czwartego dnia prognozy były bardzo słabe. Od samego rana w niższych partiach doliny padał bardzo konkretny deszcz, na szczęście u góry prognozy pokazywały obfite opady śniegu. Pojechaliśmy na górną stację Giggijoch i okazało się że krzesełka chwilowo nie chodzą, a po trasie jeździło kilka ratraków, spadło nawet z 30 cm śniegu i dalej padało. Ludzi mimo kiepskiej pogody było bardzo dużo. Po kilku minutach puścili pomarańczowe krzesło, gdzie uzbierała się kolejka na 15 minut stania. Stopniowo puszczali kolejnej krzesła i ostatecznie chodziła większość ośrodka w tej części. Damian wziął dla mnie Volkl Kendo 88 cm pod butem i to był fajny strzał, po szybkiej adaptacji miałem sporą frajdę z jeżdżenia na szerszej maszynie, która i na krawędź dała się nieźle wprowadzać. Odsypy jej były nie straszne do samego końca dnia. Na kilka zjazdów zamieniliśmy się też i ujeżdżałem Nordica Enforcer 100 cm pod butem i 185 cm długości. Narta dużo miększa, bardzo fajnie dająca się prowadzić w różnych kierunkach, doskonale wybierająca nierówności, na krawędź jednak trudniej mi ją było wprowadzić w miejscach, gdzie taka jazda była możliwa. Niestety nie bardzo umiem jeździć w zupełnie głębokim śniegu, nie mogę się zebrać do skutecznej zmiany kierunku poza powolnym przekierowaniem narty. Wszystko w tym temacie przede mną. Ogólnie to również bardzo udany dzień, po którym tonąc w smutku ruszyliśmy do Polski, wynagradzając się jeszcze lokalnym pyfkiem. Dzięki chłopaki za fajny wyjazd i dużo wesołych, ale i poważnych chwil.
  2. Marek, ale ściany to byś oskrobał, ja wiem, ze zamiast na tynk, to ostatnia kasa na narty idzie, ale weź... A jak dobierałeś rozmiar zanim się urodził? Co roku coraz większy? Giełda dalej na Balicach w hali hula, całkiem spory ruch tam jest.
  3. A w sumie to czytam z łezką, u nas na miniwyjeździe forumowym w Austrii bywało żywiołowo. Szkoda, że się ponakładały.
  4. Kiedyś to się mówiło daj w szyję, aczkolwiek po kaczkowych wyczynach może to wyrażenie popaść w niełaskę. Marek, nie wiem czy percepujesz, ale praca wewnętrznego kolana u Ciebie jest tak fascynująca, tak wzorcowa i rzadko spotykana (pozytywnie), że chyba tylko Marek Ogorzałek robi to bardziej A nie jeździł też tyłem? Coś tam pisał o posiadaniu oczu tam, gdzie plecy tracą szlachetną nazwę, ale nie wierzę, przecież były jeszcze spodnie i kalesony, aż takiego RTG nie ma Napoje Vege, to już zostanie w pamięci.
  5. Przychylam się do zdania Marka, w miarę symetryczny skręt, a zdjęcia zrobione w różnych momentach. Fajna jazda.
  6. Pozdrowienia z busa Jara, jesteśmy w drodze do Soelden albo Gurgli, duchem z Wami, obaliliśmy w duchu narciarskim ze 2 szklaneczki whisky u Krzycha i po browarze z Damianem. Jutro szykuje się jazda w świeżym śniegu. Damian zgarnął specjalnie dla mnie Kendo na głębszy śnieg. Relacja jutro. Wasze zdrowie.
  7. Majka, naprawdę przejrzyj te 2 ostatnie wątki zaczęte przez dziewczyny, tam wszystko jest napisane.
  8. @Bruner79ma aktualnie (albo miał jeszcze 2 dni temu) w bardzo dobrym stanie X9 181 cm, jeżeli używka od niego (a to solidna firma) nie wchodzi w grę, to nówka jak najbardziej. Fajna narta
  9. No, to potem chciałaby już sama do takiego chodzić, na pewno byś wysłał? 😁
  10. A jakie masz buty? Moje to Nordica Promachine. No i może tak trzeba było zrobić, poszerzyć tylko w śródstopiu, a nie do pieca w całości i na stopę z poduchami. Moim kostkom daleko do gonienia jak Żydowi, jeżeli już to się to przekłada na zmniejszanie kąta zakrawędziowania wskutek możliwego naprawdę niewielkiego obrotu w osi długiej stopy, w sumie górna część cholewki powinna to uniemożliwiać, ale jednak coś tam się rusza. A ponieważ dzieje się to głównie w skręcie w jedną stronę, podejrzewam, że źle pracuję kulasami. Jest to do skorygowania odpowiednią pracą na stopach.
  11. Chertan

    Sezon 2022/2023

    No i byli tacy we wdziankach, którzy jeździli jak rasowi zawodnicy. Też fajnie było popatrzeć. Ogólnie Mosorny ma duży odsetek dobrze jeżdżących.
  12. U mnie raczej komfort ok, płaskostopie mam, ale wkładka z pelotą eliminuje problem. Nieco ścisku w śródstopiu odczuwam, ale jest ok. Główna zabawa była właśnie z okolicą stawów skokowych. Gdzie było ciut za luźno. Było ciasno przed wygrzaniem butów, potem wygrzali i w stopie ok, a w kostce zbyt luźno. Ale ogarnąłem. Tylko nie na tym powinno to polegać. Jak ktoś potrzebuje, to mam namiary na producenta twardej pianki samoprzylepnej. 2 mm grubości, fajnie wypełnia takie problematyczne miejsca.
  13. Pełna zgoda, dlatego też nie próbuję na ogół skręcać, chyba, że coś wyskoczy i trzeba się ratować. Zawsze ryzykowne i może się skończyć glebą. Jak nie krzyczymy? Wielokrotnie są informacje o priorytecie doboru butów. A ja sam zaufawszy człowiekowi w sklepie (Windsport) teraz kombinuję, żeby poprawić zły dobór. Najprościej byłoby zmienić but, ale być może czeka mnie operacja drugiej pięty, więc nie chcę na razie kombinować. Po mojemu but powinienem mieć krótszy i szerszy w śródstopiu. Niestety szczupłe kostki i łydki utrudniają dobór buta przy średnio szerokiej stopie.
  14. Dużo twardego też sprawia problem, ile się da to prześlizguję się z kontrolą równowagi (swoją drogą fajne ćwiczenie). Unikam zmiany kierunku wtedy, chociaż umiem to robić. Natomiast w Myślenicach w sobotę był fragment z takim mocno sypkim sztucznym, nie było się o co zaprzeć. Zmiękczenie jazdy załatwiało sprawę, a po kolejnych 100 m znowu wracała pełna przyczepność.
  15. Święta prawda, latka lecą a to się zdarza. Tyż prowda, generalnie nie mam problemów, ale zdarza się śnieg, gdy trzymanie narty nie jest wiarygodne, wtedy pojawia się owa niepewność i niepotrzebna asekuracja. Dopiero wiele prób i jednak się okazuje, że ten np sypki śnieg daje radę.
  16. Takie 4-dniówki to nadal klasyk, żeby jeszcze dołożyć, to 2 noclegi w busie. Lekko nie jest, ale frajda z wyprawy z fajną ekipą sprawia, że warto się pomęczyć. I ludzie w bardzo różnym wieku jeżdżą. Pięćdziesiąt kilka lat się zdarza. Oby jak najdłużej się chciało.
  17. Niestety u konkurencji też dyskusji o technice nie ma, nie da się dostać wskazówek, albo też i nie widzę takich prób, zostały tam tylko relacje z wyjazdów, pytania turystyczne i takie tam. Wielu ludzi już nie wróciło na SF, a na SO też nie poszli.
  18. Chertan

    Sezon 2022/2023

    A ja dzisiaj 2 h w Myślenicach. Śniegu sporo na obu trasach. Spotkałem Łukasza (yoss), kazał przekazać pozdrowienia. Były dzieciaki z Ryskalski, przyjemność patrzeć jak jeżdżą.
  19. Może i Harb wprowadza. Ja to robiłem pod nazwą braquage. Fajne ćwiczenie na panowanie nad równowagą.
  20. Chertan

    Turracher Höhe

    Niestety się nie załapałem.
  21. Tak to nie jest. Spotkamy się na stoku i będzie jasne, ale nie ma to znaczenia. Adam z resztą jako człowiek dyskretny pary z gęby nie puści, bo i po co. Moje pytanie dotyczyło tylko odczuć co do własnej jazdy przed weryfikacją i po. Ale naprawdę, szkoda wałkować temat. Trzeba jeździć i mieć frajdę.
  22. A, trochę dziewczyn jest zadowolonych też z Völkl Flair SC. To damski odpowiednik narty obupłciowej. Ona nie musi jeździć na narcie damskiej. Akurat RTM 7.6 to narta rentalowa, o słabej budowie. Jeżeli dobrze jeździ i dostanie fajnie zbudowaną nartę, będzie jeszcze bardziej zadowolona. Długość spokojnie 155, a i 160 będzie ok jeżeli woli dłuższe.
  23. Z klasycznymi rockerami nie wypaliło i producenci od nich odchodzą. Zostają często tip rockery. Głównie chodzi o zmniejszanie efektywnej długości krawędzi, również o późniejsze angażowanie krawędzi przy skręcie. Chociaż odpowiednie zakrawedziowanie i tak powoduje używanie pełnej długości. Aktualnie rocker jest zwykle tak mały, że mam wątpliwości czy ma takie znaczenie.
  24. Słowo jak słowo, może być, grunt to rozumieć. Może być nawet baza umiejętności. Punkt wyjścia i takie tam. A pytanie dotyczyło tego, czy raczej się ucieszyłeś czy odwrotnie, gdy uświadomiono realne umiejętności.
  25. Silver obejmuje również część Sella Ronda, właśnie z Canazei, ale w pewnym momencie się kończy. Są znaki końca karnetu Val di Fassa. Na pewno do Arabby i potem na Marmolada już się nie dało. Czy wtedy było, tego nie wiem.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...