-
Liczba zawartości
9 335 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
31
Zawartość dodana przez star
-
No ja za młodu tez byłem głównym organizatorem, przeważały wyjazdy grupowe. Jezdzilem także jako uczestnik, ale to trochę w innym charakterze. Potem jakieś mniejsze grupy. Ostatnio z różnych przyczyn solo. Masz fuksa, choć pewno myślisz, ze jesteś bogiem, uswiadom to sobie.
-
Ja wiem, ze ty wiesz;-) pracuje w różnych grupach chyba z powodzeniem.
-
Chodziło mi o wyjazd z podporządkowanej, niefortunnie się wyraziłem. Parkuje prostopadle tyłem, ukośnie przodem zależy pod którym domem.
-
Pewno chodzi o Feedback.
-
Widzisz sam określiłeś aby znajdować odpowiedni zapas. Wiec jesli robisz coś niezbyt ekstremalnego to być może ryzyko wcale nie jest per saldo takie duże. Choć przecież jasne jest, ze nikt szklanki wody ci nie poda... wg mnie grupa częstokroć daje pozorny komfort i bezpieczeństwo, nie raz widziałem i czytałem jak w obliczu trudności nawet nie jakichs ekstremalnych rozsypuje się jak domek z kart. Grupa wywiera tez presję, nie tylko pomaga. Wg mnie problem jest bardziej złożony, Śpiochu by mnie chyba zrozumiał. Zreszta pojęcie wyprawy górskiej jest nieco górnolotne, może takie w koło komina nie kwalifikują się do zaliczenia do omawianej grupy. U mnie za młodu zwykle nie było chętnych wiec często jezdzilem sam, a byłem napalony, wiec przywykłem, obecnie tez mam dużo różnych ograniczeń i wydzieram czas na skitury wiec ciężko byłoby się z kimś zgrać. Chyba tez cenie niezależność. Tak zwyczajnie. Co nie wyklucza towarzystwa. Dużo na wyciągach jezdzilem z kimś i bardzo sobie cenie te znajomosci. PS złośliwą osobą byłbym gdybym pastwił się nad jakimś biednym zgnębionym forumowiczem a wydaje mi się, że takich zwykle bronię a nie atakuję; co do niezależności myślenia to chyba nic zdrożnego, nawet zaleta, a propos zalet...
-
No ja się trochę boję wyłączać choć w jazzie to nie miałem esp wiec wychowałem się bez, pewno będę musiał spróbować, bo czasem ciężko gdzieś podjechać tym passatem, a stresuje ta ikonka.
-
Możesz wierzyć lub nie ale nocą np choć nie tylko zawsze patrzę czy nie ma jakiegoś przeciągu co leci na późnym pomarańczowym czy czerwonym, wierze we włoski styl jazdy, braku zaufania do innych uczestników ruchu. Co do tego typu przejazdu to jest taki jeden w Rudawach Janowickich, gdzie nie widać, mam z nim kłopot, ale jak tylko się wysunę to jednak patrzę mimo zapór. Tak mam. Co do winy pani od szlabanu to jasne, że wina ewidentna. A we mgle to chyba nie tylko nie widać, ale słychać jakby inaczej, wiec rozumiem dodatkowy kłopot. Ja zwykle szukam drugiego dna, bo częstokroć oprocz ewidentnej winy jednej strony mimo wszystko są jakieś dodatkowe możliwości uniknięcia tragedii także po drugiej stronie... choć w wyżej opisywanej sprawie widać, ze nie byłoby to łatwe. To trochę jak włączasz się do ruchu, a zastawione autami, nie masz gwarancji czy nie leci jakiś przeciąg, zwykle mówią, ze powinieneś poprosić kogoś o to aby ci pomógł włączyć się do ruchu, czego zwykle się przecież nie robi. W przypadku wypadku wina ewidentna i tylko po jednej stronie, a ze ktoś leciał 100 w zabudowanym i ciężko udowodnić a nawet to dostanie mandat za prędkość, a włączający się za spowodowanie wypadku. Takie tam.
-
Ale jak? Przejeżdżasz przez strzeżone przejazdy ufając, że nic nie jedzie? Ja tam sprawdzam. Fajne, że wymieniłeś te kilka przypadków do mnie przemawiają tym bardziej, że sam z wiekiem stałem się bardziej asekurancki. A ty pisząc o tych przykładach stajesz się nieco bardziej ludzki niż gdy piszesz, że dobry narciarz się nie przewraca. Bo jak to mawiał pewien gościu to nie jest takie proste mój mały. A co do pojmowania to co piszesz to nie jesteś jakaś rocket science bym tego nie pojął.
-
Dodałłbym jeszcze kilka czynników po stronie podmiotu lirycznego, bo jakoś tylko zewnętrzne czynniki wymieniasz. Zmęczenie, dekoncentracja, rutyna, znużenie… itd itp. Choć oczywiście na to mamy jakiś wpływ. Ja np. w ramach minimalizacji zagrożeń i maksymalizacji przyjemności jeżdżę rano, często wcześnie rano, ale wtedy ciemno, mgła, zwierzęta, inni w stylu kamikadze boski wiatr… po mojej stronie wypoczęty niby jestem ale może ciut zaspany. Rozluźniony bo niby nie ma ruchu wiec ciut mniej skoncentrowany niż gdy jadę w gory i wyprzedzam.
-
Wystarczy chwila dekoncentracji wynikająca z wielu czynników vide Kulig, jak już kilka nazwisk z moto branży padło. Napisz Mitku ile razy ci się przyfarciło i dzięki temu, a nie doświadczeniu uniknąłeś konsekwencji, o technice ani się zająknę. Oczywiście po fakcie budujemy legendę, o doświadczeniu. Do następnego farta lub nie.
-
Zacytuję można zgadywać kto i w jakim kontekście to powiedział, prawdziwsze niż to co mawiał Zaruski: Z własnego doświadczenia wiem, że każdemu zdarzają się jakieś błędy. Wystarczy chwila nieuwagi, jakiś kamień, narta, która źle weszła w śniegi i coś takiego może skończyć się wywrotką. Jeśli do tego dochodzi prędkość, to może się zdarzyć, że ktoś wypadnie z trasy.
-
A może patrzymy z perspektywy historycznej. Nawet profi popełniają czasem błędy. Częstokroć w sytuacji, gdy nie jadą po bandzie. Oczywiście zdarza się to stosunkowo rzadziej ale jednak. Pycha kroczy przed upadkiem. Sam tego nie wymyśliłem.
-
Jak już padają takie nazwiska ja miałem okazję dziś przejechać się ostatnią trasą Mariana Bublewicza. ESP miało co robić.
-
To nawet nie jest kwestia ilości śniegu, a raczej, że to wszystko puch marny, wystarczyło aby ktoś przejechał skręcając lub hamując, a nie na płaskiej narcie i już mógł dokopać się do dna, znaczy gleby czy kamulców. Takie uroki. Najlepsze stoki są trawiaste jak Rzeczka czy Sowa wtedy na płaskiej narcie pojedziesz na minimalnej pokrywie śniegu.
-
SzymQ eksplorował z Widzewiakiem trasy C+ i też napotkał jakieś kamienie. Ja dziś chciałem wejść na CzG takie skałki na lewo od górnej stacji, ale odpuściłem, bo nie wiesz czy coś co wyglada na śnieżną kopkę nie kryje kamulca. Tym bardziej, że kiedyś już tam byłem i zjeżdżałem, ale w dobrych warunkach.
-
Łącznik między CzG i Żmijowcem kamienisty nieco. Śnieg nie związany z podłożem.
-
Mam tożsame rossi te już z płytom. Dynki od forumowicza, jakie miał takie dał. dłuższe też mam ciekawostki no i obiecana płyta
-
Zmień na te, te skręcają https://www.scott.pl/wiadomosc/385/Jeremie-Heitz-przedstawia-swoj-nowy-model-nart-PURE ta sama długość, jeżdżą też niezbyt wolno...
-
Też kultowe, kiedyś bywałem co roku na gwiazdkę w Paryźu, znaczy przed świętami... http://www.youtube.com/watch?v=HUFp3HNraBI
-
Wujot mówił, że już wcześniej zjeżdżali. Na ile bezstratowo tego nie wiem. Może się wybiorę w nocy, ale czy wstanę tego nie wiem. Pożyjemy...
-
Zamęczył Cię? To chyba dobrze? A gdzie te wycieczki? PS sorry Szymuś;-)
-
A propos
-
Szybka piłka po robocie… miało być widzewskie Reunion… nie wiem jak SzymeQ?
-
Jezdzilem po zamrożonej plazy w okolicy Piasków przy granicy... fajna jazda. Zjawiskowe widoki, wschód słońca.
-
Jako rzecze Mitek zacząłbym od dobrego stania, znaczy postawy.