Skocz do zawartości

star

Members
  • Liczba zawartości

    8 942
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    27

Zawartość dodana przez star

  1. star

    Materiały szkoleniowe

    I tu dotknąłeś sedna. Dlatego żal mi nieobecnego Harpii, Freda czy nieodżałowanego Niko130... na szczęście zostały jego wpisy i komentarze. Forum wspinaczkowe czytałem też dla kilku wybitnych postaci, określenie jesteś ch...jem to był wersal, na takie określenie trzeba było sobie zasłużyć o dziwo pozytywnie, na niektórych takiej inwektywy było zwyczajnie żal. Mitek proponuje odwrócenie roli, perspektwy co my możemy zrobić aby było bezpiecznie coś jak safe driving, a gdy okaże się, ze wprowadzimy sami wszystkie procedury to okaże się, ze sytuacji groźnych mamy o niebo mniej i rozważania o niebezpiecznych rodzajach narciarzy czy innych osób na stoku staną się abstrakcyjne. Wbrew pozorom dziecko przecinak i łysy w beemce są dość przewidywalni a przez to do oswojenia najgorszy jest brak przewidywalności ale takich osób na stoku czy na drodze się zwyczajnie unika uciekając do przodu lub zatrzymując się nawet puszczając ich przodem bo jak pisał Mitek jeżdżą falami... wiec ja może łagodząc obyczaje piosenkę...
  2. star

    Materiały szkoleniowe

    Mowisz i masz https://polki.pl/dieta-i-fitness/cwiczenia,ekspert-radzi-jak-bezpiecznie-jezdzic-na-nartach,10355625,artykul.html ups to chyba dla Półek... wiec może... a nie to Kordian wiec romantycznie znowu dla Polek... no i bingo choć na innym forum https://www.skionline.pl/forum/topic/13129-taktyka-bezpiecznego-i-przyjemnego-narciarstwa/ temat ważny wiec warto
  3. star

    Materiały szkoleniowe

    Tez nie narzekam. Zjazd z Jankulakowskiego i katowanie 6/6a przez godzinkę lub jazda w Nowy Rok. Często jezdzilem do Amielskiej Osady i albo skitury po łąkach lub w niskie góry, albo jakiś Rusin, Jurgow lub z rana Białka i git. Ale wracając do naszych baranów historia, która wzrusza. Jezdzilem kiedyś przez trzy godzinki na rannym karnecie w łysej gorze. Dołączyłem się do syna z Burtonem do szybkiej jazdy i ojca 60+ miękko jezdZacego technika. Jeździliśmy szybko wiekszosc wyprzedzaliśmy. Ale zrozumiałem ze najłatwiej jeździć przodem z zapasem lub z tylu z zapasem, bo jak się z nimi mieszałem to trochę za duża mapa do wgrania i trza było ich ogarniać a nie tylko tych co jechali wolniej. Ponadto nie podobał mi się styl ojca nie co do samej techniki jazdy ale do strategii trochę nieprzewidywalny mieszający skrety bez wizji tego co za nim byle do przodu, koło niego najbardziej nie lubilem jeździć syn skręt długi przewidywalny ogarniający przód i tył. Przy ostatnim zjeździe puściłem ich przodem pożegnawszy się bo ja odbijałem do Skacelki knajpki na stoku trochę free trochę czarnym dało się przebić ale tez już noga nie niosła wolałem nie ryzykować powolutku ostatni zjazd kontrolnie, jade sobie powoli, patrzę a młody leży coś mu tam podałem bo zgubił i dowiaduje się ze na pustym stoku myślał ze się zmieści przy lesie, ojciec zacieśnił jadac niżej i aby uniknąć zderzenia młody się wyłożył. Niby wina syna, ale ojciec nieswiadom pojechał dalej co dobrze określało jego jazdę.
  4. star

    Materiały szkoleniowe

    Jak się zagęszcza trzeba mieć mapę szybszych z góry i z dołu wpisaną w głowę zawczasu. Tu jak rozumiem zaskoczyła cię jedna z nich. Koncentracja na nich a nie na punktach stałych jak wolno jadący to trudna ale jednak podstawa. Takich zawczasu puszcza się przodem lub odjeżdża się im, aby gdy przyjdzie do wyprzedzania grupy nie mieć podobnych lub kolizyjnych trajektorii. Taka prosta prewencja. Jazda szybka z kimś innym lepiej gdy znanym aż tak łatwa nie jest, z nieznanym jeśli zaobserwowaliśmy jak jeździ. Podobne reguły w jeździe samochodem.
  5. ok ps czarna w Szpindlu, dobrze, ze nikogo nie namówiłem, zamknieta.
  6. A jakie były warunki? ps mnie widzewiak na żmije wzial
  7. Też mam. Ładne pomarańczowe. Pasują mi do butów skiturowych. Celem było dojście po równym do schroniska w Kakonoszach, skonczylo się na podejściu pod Szpiglas. Nie polecam. Wole nosić w plecaku. Teraz mam do kompletu harszle, jeszcze nie używałem. Kolor zielony do niczego mi nie pasują. Będę nosił w plecaku.
  8. Ja czasami zapędzę się na zamknięty stok, różnie wtedy bywa, zwykle ciekawie... oczywiście nie polecam.
  9. Czasem lepiej nie mieć sprzętu ktorego nie umie się obsługiwać. Ostatnio siostra kupiła sobie raki, wcześniej miała raczki i pojechała w Tatry. Nie powiem żeby mnie to jakoś szczególnie uspokoiło.
  10. Umiejetność nie pakowania się w kłopoty też się przydaje. Jeszcze jej nie ogarnąłem. Choć ciagle się uczę. Coraz częściej się udaje. Szczególnie przydatna umiejetność na skiturach.
  11. Jak zwykle logistyka. Jakoś się nie składało. Podobnie jak z Kasprowym, Chopokiem, Pilskiem, Babią Górą. Ale ostatnio udało się odhaczyć Łomnicę, wcześniej Strbske Pleso, presji nie ma... jak byłem w okolicy i skitury to wolałem pójść na Gęsią Szyję, parking przy wejściu na szlak i zjazd na nartach pod auto, to kocham. Czasu zawsze mało... teraz może będzie inaczej... trochę się zmieniło. Z podobnej charakterystyki jak Nosal udało się w końcu Rymarza zaliczyć, ale też skitury, twardo, zryte, sztuczny śnieg, przyjemność mała raczej survival, ale jak się weszło to zjechać trzeba.
  12. Zazdroszczę, zawsze chciałem zjechać z Nosala...
  13. Tu pytanie po co się jezdzi? Jedni dla przyjemności, inni czerpią masochistyczną przyjemność ze złudzenia progresu osiąganego w ciężkich warunkach, a może nawet wyrastają we własnych oczach na superbohatera, gdy dadzą radę w trudnych warunkach przeżyć kalecząc jazdę, kwestia wyboru i percepcji. PS ja unikałbym określenia powinieneś, bo mógłbym wymagać od każdego jazdy pozatrasowej, skiturow itp itd wszak wszystkie te aktywności służą poprawianiu się, a może warto zaakceptować fakt, że rozne są narciarskie ścieżki, niektóre prowadzące na manowce... cudne manowce. Osad wycofu jest w dużej mierze subiektywny i czasem być może jest najlepszym wyborem, tego nie wie nikt i raczej bym to uszanował. Szczególnie jak ktoś na sile próbuje coś komuś lub sobie udowodnić i kończy się to tragicznie, nie do końca wiadomo w imię czego, może nadętego ego?
  14. Rozumiem i szanuję. Ale tak jak nikogo nie przymuszam do jeżdżenia poza trasą ani do skiturowych wycieczek tak rozumiem, gdy ktoś pod koniec dnia gdy warunki gorsze, a siła już nie ta odpuszcza. Co więcej uważam, że to nie jest idealny moment na pracę nad techniką. Więcej zagrożeń niż zysku. Ale jak ktoś lubi i nikomu krzywdy nie robi to niech katuje mimo warunków do odcinki aby nie czynił z tego jedynie słusznej religii. Nawet Mitek wyznawał zasadę, że trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym, czasem oznacza to o jeden zjazd mniej. A już szczególnie irytuje mnie wszelaka brawura, tym bardziej, że nie idzie tu o zdobywanie Mt Blanc jak zauważył Mig a o przyjemną rekreację do której przesadna ambicja ma się nijak.
  15. Pozdrawiam i poznaje. Pasują do butów. Star. Obyśmy obudzili się w lepszym kraju jako rzecze Malenczuk.
  16. Po co kask jak tematem jest miękki śnieg, ze zacytuje klasyka https://www.facebook.com/watch/?v=1971686703084331 co się panu może w śniegu stać miękkie to białe...
  17. Nie. A ty? Mięso robię, bez podlewania. ps nartowanie jest Krzyska nie jakiegoś superbohatera wiec nie ma go co wtłaczać w takie buty na sile... napisał wprost, ze sił już nie miał, technika go nie ratowała, śnieg ciężki... zgaduje ze to co mógł osiągnąć na koniec dnia to kontuzja ew kolizja... niekoniecznie progres... ze o radości z jazdy nie wspomnę...
  18. Każdemu jego MtBlanc. PS ja pisałem o Loli w Szklarskiej i czerwonej w CzG heloł... z tego co pamietam to nie miałeś kontuzji podczas zdobywania MtBlanc w huraganowym wietrze, czy może się mylę? ja odpuszczam jak wypadkowa sił, techniki i warunków oraz nastroju w moim subiektywnym odczuciu nie pozwala na radość z jazdy, a czy to ciężki śnieg na koniec dnia czy lekki lód na początek to już jest drugorzędne...
  19. https://www.onet.pl/turystyka/onetpodroze/tragedia-w-tatrach-21-latka-poslizgnela-sie-i-spadala-ponad-1000-m/n8f443g,07640b54 trochę się niepokoję...
  20. Racja i nie. Wszystko zależy od psychiki. Jak masz waleczny nastrój to taka orka na ugorze plus odrobina szczęścia skutkują pozytywnie. Ale jak czujesz się nieswojo to nie ma co cisnąć na siłę, zjechać raz czy dwa i do domu, góry poczekają narty też a dwie sprawne nogi przydadzą się na przyszłość. Ja pamietam jak w lekkiej zadymce katowałem Stoh z samej góry miękkie nawiane na lodzie od połowy tyczki z juniorami za przyzwoleniem bo oni kończyli. Innym razem zjechałem jakoś w kwietniu Lolą słownie raz pani nie chciała mnie puścić samego na górę lód i wiatr szukać trza było miejsc do skrętu. Po zjeździe dumny ze żyje i jestem w jednym kawałku do auta i do domu. Podobnie na CzG jakaś nocna odhaczylem po ciemku z księżycem czarna zamknięta powtórzyłem dwa razy lodowo odsypową czerwoną na niebieskiej ze trzy razy i do domu na ligę mistrzów szczęśliwy ze już jeździć nie musze. Na skiturach idąc na Studicni kończyłem w bardzo różnych miejscach w zależności od humoru i warunków. Jakoś niczego za bardzo nie żałuje. Z wiekiem odpuszczam coraz częściej. Za młodu przeambitny. Ot takie wycinki z życia miekiszona. Pozdrawiam noworocznie życząc udanego szusowania i odpuszczania wg uznania…
×
×
  • Dodaj nową pozycję...