rung
Members-
Liczba zawartości
324 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez rung
-
A dzisiaj właśnie spoko, prawie 15.00 a trasy w niezłym stanie.
-
Dzisiaj w Ramzovej jestem w nietypowej roli kaowca - wyjazd firmowy Kursantów puściłem z instruktorem więc mogę chwilę posmigać. Twardo i szybko, choć powoli wyłażą przetarcia i oblodzenia, dodatkowo Czesi zostawili mnóstwo górek usypanych ze śniegu z armatek. Można niechcący zrobić srogą hopkę, już parę widziałem Słońca i mrozu sporo, ludzi i wiatru mało. Najważniejsze: mumie much w czytniku na karnety leżą od lat nietkniete i mają się dobrze.
-
Dzisiaj na nocnej mało ludzi, pełnia, mroźno, bezwietrznie, twardo, szybko. Crispy!
-
Właśnie nie pamiętam stopni, pamiętam że na tych czarnych było ciut stromiej i trochę asekuracyjniej jechałem żeby kontrolować prędkość. Dziękuję wszystkim za uwagi, do zobaczenia na stokach
-
Próby podejmowałem odkąd miał 5 lat. Za pierwszym razem w wieku 5 lat został straumatyzowany w Czechach. W wieku 6 lat miał już dwie lekcje; już coś tam próbował, ale po drugiej lekcji powiedział, że jeśli ma jeździć na nartach, to woli żeby zima nie istniała. Rok temu nie chciał słyszeć o nartach i ja go nie naciskałem. Wiele razy widziałem rodziców którym bardziej zależało niż dzieciom i w efekcie obie strony się wkurzały i frustrowały. Pomału go urabiałem, pokazywałem mu filmiki z moich wyjazdów i w tym sezonie sam powiedział, że chce spróbować. Po kilku w lekcjach w Zieleńcu powiedział że narty są super, że mam mu kupić jego własne, ciągle pyta kiedy znowu pojedziemy. Strasznie mu się podoba, pod koniec filmiku widac jak macha rękami, pozytywne emocje z niego wyłażą Jeździliśmy przy -15C i musieliśmy wyjeździć karnet do końca bo nie chciał odpuścić. Grunt już zatem zrobiony, jedziemy dalej Dziekuję za porady i pozdrawiam !
-
Dzięki za fajne porady. Film jest z niedzieli, to był pierwszy raz kiedy razem jeździliśmy i byłem chyba bardziej przejęty niż on, nie myślałem zatem za bardzo o "warsztacie"
-
A ja głupi myślałem, że tak fajnie nam się razem zjeżdżało
-
Witajcie Po kilku latach prób udało się mi zaszczepić dziecku (niecałe 8 lat) zajawke na narty. Łzy szczescia napływają mi do oczu Żeby nie nabierał złych nawyków, pierwsze 3 godziny na stoku spędził wyłącznie z instruktorem. Ale już mi mówi, że on już umie jeździć, więc teraz chce jeździć ze mną. Wdrożyłem więc takie rozwiązanie, że rezerwuję mu godzinę z instruktorem, żeby zrobił mały kroczek do przodu, a potem z godzinkę jeździmy sobie razem. Nie chcę, aby jeżdżąc że mną utrwalał złe nawyki. Podpowiedzcie mi proszę na co mam mu zwracać uwagę, chodzi mi o rzeczy zasadnicze. Ja go wiele nie nauczę, ale nie chce go też "skrzywic" Na razie mówię mu żeby nie odchylal się do tyłu i żeby ręce trzymał bardziej z przodu (pokazuję mu jak ja jadę z kijami, gdzie mam ręce, żeby nie trzymal ich z tyłu). A propos ostatniej dyskusji o "bezkijkowcach" - jak widzicie na razie uczą go jeździć bez kijków. Może mu je wsadzić w łapy, żeby już wyrabiał sobie pozycję jak je trzymać?
-
Taka refleksja: Przez lata nie przepadałem za CZG, choć już wtedy była nazywana najlepszym ośrodkiem w regionie. Okropna powolna kanapa na szczyt, zapyziałe grzybki ze szkółkami, i w ogóle Wczoraj pojechałem z dzieciakiem i gdy mały miał lekcje, sam wyskoczyłem sobie na Luxtorpedę. Musze przyznać, że zmiany w CZG zrobiły na mnie pozytywne wrażenie. Oczywiście luxtopreda, ale także nowe, przestronne budynki szkoły, wypożyczalni i restauracji. Po traumie jaką przezyłem w wypożyczalni-złomiarni w podwrocławskich Machnicach, w wypożyczalni w CZG czułem się jak w Sankt Moritz Minusem, moim zdaniem, jest niedostosowana przepustowość tras w stosunku do szerokości trasy. Teraz, kiedy raz po raz z kanapy wysiada 6 osób, jest naprawdę ciasno, nawet podczas nocnej jazdy, gdzie frekwencja jest niższa, było to odczuwalne. Ale suma sumarum, całkiem mi się podobało.
-
Witajcie Po ostatnim moim wpisie z filmami wziąłem sobie do serca wiele uwag i pojeździłem z instruktorem). Potem spędziłem tydzień na sella rondzie i gdybym miał opisać swoje odczucia z własnej perspektywy, to jeździło mi się cudownie, w każdych warunkach, po wszystkich trasach. Nawet po muldach, dopóki sił nie zabrakło a i po zmrożonym, bo narty były świeżo naotrzone. Ale jak patrzę na siebie na filmie to tak super nie jest. Wrzucam kilka fragmentów z tras czerwonych i czarnych z różnych warunków. Ja widzę że: - chyba ciągle za bardzo pedałuję i nie wiem jak to wyeliminować. Instruktor zwrócił mi uwagę że za bardzo siadam tyłkiem do środka skrętu, nogi robią mi się w "X" i blokują się stawy, że bardziej powiniem biodrami i kolanami pracować. Nie wiem czy dobrze powtarzam co mi powiedział - w tym odcinku z "3" widać w skręcie w lewo że czasami robię styl "V", okropnie to wygląda. Lewa noga idzie do przodu, prawa zostaje z tyłu, jadą po dwóch róznych promieniach, ochyda (41-44 sekunda!) - ostatni odcinek ("4") to taka czarna traska gdzie było trochę więcej ludzi, więc nie chciałem robić za szerokich łuków i jak widać w pewnym monencie zaczynam jeździć ze ślizgiem, wypycham pięty. To było praktyczne, bo zjechałem z kontrolą prędkości, na spokojnie, ale tak się w ogóle jeździ? Oczywiście nie zamierzam doszkalać się tylko poprzez łamy niniejszego formum i zamierzam jeszcze w tym sezonie pojeździć pod okiem instruktora, ale w międzyczasie chętnie poznam Wasz uwagi. Dziękuję.
-
Tak jak ktoś wspomniał, parking pod gryglowka jest duży i darmowy, w weekendy w styczniu i lutym przyjeżdżalem ok. 9.30-10.00 i parkowalem bez problemu.
-
Dzisiaj w ramach rekonesansu odwiedziliśmy podwrocławską ciekawostkę: stok w Machnicach Wśród bezśnieżnych wzgórz powstał malusieński ośrodek - ok. 300m naśnieżonego zbocza, obsługiwanego przez wyciąg talerzykowy i taśmę. Rozważałem nawet czy nie pożyczyć sprzętu dla dziecie a może nawet i lekcje, ale się nie zdecydowałem. Plusy: - najbliżej położony od Wrocławia stok - na miejscu jest w zasadzie wszystko: spory parking, duża restauracja, wypożyczalnia, szkoła - można wykupić karnet na sanki Minusy: - ostatnie kilkaset metrów dojazdu wiedzie utwardzoną drogą przez pole, w czasie mrozu było sucho, przy dodatnich temperaturach robi się straszne błoto - w internecie jest sporo negatywnych uwag nt opłat za parking (płaciło się od osoby), podczas mojej wizyty jednak żadnych opłat nie było - ceny szkoleń i wypożyczalni: godzina szkolenia kosztuje tyle samo co w Zieleńcu; różnica w warunkach szkolenia jest oczywista. Wpożyczenie sprzętu też w cenie rynkowej, przy czym stan sprzętu pozostawia wiele do życzenia, o czym poniżej - największy minus: dramatyczny stan sprzętu w wypożyczalni. Sprzęt stary i bardzo wyeksploatowany. Przy mnie wydano klientowi but dla dziecka z urwaną klamrą. Narty i wiązania z widocznymi uszkodzeniami. Z niektórych nart płatami odchodzi wierzchnia warstwa. Na tle nie najgorszej pozostałej infrastruktury, wypożyczalnia wygląda jak z kraju 3-go świata. Dlatego też nie odważyłem się skorzystać. http://www.ptakmachn...ow-and-ski.html
-
Najlepiej za jakimś grzbietem, żeby do ostatniej chwili nie było Cię widać
-
Mitek, kiedy piszesz ze narty nie mają wpływu na promień skrętu, to zastanawiam się, czy to poważnie, czy to może już to Twoje poczucie humoru o którym tyle słyszałem
-
Hehe, to może ze mną też jesteś spokrewniony? ja też lubię takie ok 165cm. Wzrost 174. Te heady trochę mi skrócily promień skrętu, tak zresztą chciałem, ale ciągle nie podjąłem decyzji czy o to mi chodziło. Chciałem też mniej się "wozic" i popracować nad technika i tu mi się sprawdzają. Generalnie nie wybieram nart w ciemno, raczej staram się poradzić co wybrać pod kątem preferowanego stylu, a jak mi potem nie idzie to przyczyn raczej szukam u siebie niż w narcie.
-
A i owszem dość zadowolony, przy czym ja się mało znam na rockerach, kątach, comberach itp. Bierę nartę po konsultacji z doradcą, a jak mi na niej nie idzie to nie stępiam/ostrzę/podnoszę krawędzi, nie zmieniam kątów, tylko oddaję do normalnego serwisu żeby była ostra i nasmarowana, umawiam się na 2h z instruktorem i najczęściej wady nart znikają A moje Magnumy się rozwarstwiły, krawędz zaczęłą odłazić na dziobach i na razie są w reklamacji, czekam z niepokojem bo pan w sklepie cmokał że narty są porysowane i kto wie czy to aby nie moja wina. Mierzi mnie to, bo po 22 latach jazdy i różnorakich nartach na nogach nie wierzę, że w 14 dni na przygotowanych trasach zajeździłem magnumy :/
-
Witajcie w mojej firmie ktoś wymyślił aby zorganizować pracownikom wyjazd na narty i jak myślicie kogo poprosili o pomoc Jeśli ktoś jest instruktorem i chciałby sobie "dorobić", to tego dnia mógłby poświęcić ok. 4 godzin na techniczne uwagi i ćwiczenia dla uczestników naszej grupy. Garść uwag: - wyjazd w sobotę 3 marca wcześnie rano z Wrocławia przez Jelcz-Laskowice/Oławę/Grodków/Nysę/Głuchołazy lub przez Oławę/Strzelin/Ziębice/Paczków (do ustalenia). Powrót analogiczną trasą popołudniu. Można dojechać sobie samemu, ale można i bezpłatnie zabrać się ze sprzętem z nami. - wyjazd będzie "pod kontrolą" - nie będzie pijaństwa, awantur, wstydu itp. (firma to znana marka, pilnuje się, HR czuwa - wyjazd jest dla osób dorosłych i już coś jeżdżących (nie trzeba będzie jeździć z nikim "pod pachą") - liczba godzin: myślę że 4 wystarczą. Jeśli grupka chętnych do wskazówek będzie mała, można pojeździć 4 godziny z nimi. Jeśli duża, możemy ją rozbić na dwie mniejsze i zrobić 2 godz. + 2 godz. - z instruktorem podpiszemy umowę zlecenie (korporacja - wszystko musi być na papierze Nie oczekujemy cudów ani wyuczenia kogoś na poziom olimpijski, chodzi o stworzenie pracownikom możliwości aby ktoś na nich spojrzał, podzielił się uwagami, zalecił jakieś ćwiczenie. Wynagrodzenie - do ustalenia (tzn potrzebuję informacji od osoby zainteresowanej, nie mam z góry założonej kwoty). Zapraszam do kontaktu na priv. Pozdrawiam
-
Wygrałaś wątek
-
Po 22 latach jeżdżenia na nartach po raz pierwszy w życiu pojechałem do Zieleńca A jestem - warto dodać - z Wrocławia. No cóż, odniosłem wrażenie że jest to miejsce w którym można dobrze zjeść, napić się, pokazać się w modnych ciuchach, kupić zabawki itp. Ale żeby tam jechać na narty... no nie wiem... Na pewno można się fajnie pouczyć i poszkolić, ale jak się zacznie jeździć - jeździć, to zjazd trwa 1,5 minuty. Ja bylem wieczorem, najpierw 2 godziny z instruktorem, potem 3 godziny sam i nawet raz nic nie zapiekło w nogach Jeszcze raz się za to potwierdziło że instruktorzy w Polsce to dobra szkoła. Było bardzo fajnie, zidentyfikowaliśmy i poeliminowaliśmy pewne stare błędy, choć parę dni temu kolega mnie nagrał i zauważyłem, że teraz robię zupełnie nowe No i jeszcze taką różnicę zauważyłem że za granicą panowie na parkingu z daleka machają i pokazują gdzie stanąć, pomagają nawet dokładnie podjechać na miejsce parkingowe, a w Zieleńcu na parkingu w oddali stał pan, bez ruchu, a gdy już do niego podjechałem to powiedział "no i ku...wa, gdzie, gdzie?" Bo popełniłem okropny błąd i nie domyśliłem się gdzie mam stanąć
-
Dawno mnie nie było bo coś zabiegany byłem. Ale w przełom stycznia i lutego spędziłęm na karuzeli Sella Ronda i w okolicach więc mogę podzielić się widoczkami Ośrodek popularny więc nie będę się rozpisywał Było bardzo fajnie, nawet bez wielkich tłumów, aczkolwiek pierwszego dnia widziałem pierwszy raz w życiu "reglamentowany" ruch przy zjeździe do doliny - trasa byłą zablokowana i puszczano narciarzy pojedyczno. Pomieszkiwaliśmy w Canazei, pierwszego ranka po przyjeździe czekała nas niespodzianka - w nocy ulice znikły - zamieniono je na trasę narciarską i w mieście odbywały się zawody. Do wyciągu szło się przeskakując tory i przepuszczając zawodników Na minus - rozwarstwiły mi się krawędzie w Head Magnum Supershape, obydwie w tym samym miejscu przy dziobie; oddałem do reklamacji i czekam. W środku sezonu oddanie nart na kilka tygodni to niefart, chyba wyciągnę rezerwowe Rossignole...
-
Przez Starą Bystrzycę. Etapami ją remontują ale teraz otwarta.
-
No cóż, dzisiaj na sankach, ale wyciąg chodzi, więc czuje się zobowiązany zaraportować Śnieg pięknie pada, na trasach biegacze, a na stoku narciarze. Wyciąg talerzykowy w stylu retro, kasa w drewnianej, chylącej się ku upadkowi budce. Ratrak też retro, napis "rolba" świadectwem importu zza południowej granicy. W schronisku "Jagodna" klimatycznie, choć tłum ludzi, obiady wspaniałe. Dużo lokalsów i sporo wrocławiaków. Ogólnie trochę hipstersko i bardzo sympatycznie. Pozdrawiam zimowo
-
To jest serwis hybrydowy, Trochę ręczny, Trochę maszynowy.
-
Cześć jak w Jańskich wygląda transport z centralnego parkingu na nocną jazdę na stoku Protěž? Pozdrawiam
-
Dziękuję za wszystkie pomysły, mam mnóstwo inspiracji