-
Liczba zawartości
3 055 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
55
Zawartość dodana przez moruniek
-
A to wersja bez obróbki GoPro. Tu widać gdzie jechałem. https://www.youtube.com/watch?v=CB0CuYqewB0
-
Taki tam, filmik z przejazdu - w ramach zabaw i poznawania GoPro 10. Tych wariantów, mam w okolicy swojego domu kilkanaście, trochę dalej kilkadziesiąt.
-
Po drugiej stronie, wszystko wyraźnie oznaczone (tylko trochę pomazane). Szeroko, równo, nudno. Jesteśmy po drugiej stronie. Jeszcze jedno takie (Przystań Młociny). Skręcamy obok i wybieramy bardziej interesujący szlak (tu dużo błota, wody, wąsko - trzeba uważać). Docieramy do promu - tak, to ten na który miastu brakło środków, by go utrzymać. A był taki fajny prom, pieszo - rowerowy. Utrzymujemy 3 inne, obok mostów, a ten, gdzie mostów brak likwidujemy. Wiata została. Mapka, gdzie jesteśmy. Wracamy już rowerową "autostradą". Będzie więcej relacji z drugiej strony Wisły.
-
Dziś znaleziona chwilka na rower. Tym razem rekonesans po drugiej stronie Wisły. Panie, tu więcej cywilizacji niż u nas. Dojeżdżając do mostu mijamy liczne knajpki, których z roku, na rok, coraz więcej. Tymi schodkami skracamy sobie drogę na most MSC. Trenując wchodzenie z rowerem. Sama ścieżka na moście MSC, bardzo fajnie prowadzona, bez ekranów, fajne widoki, od jezdni oddzielona torami tramwajowymi. I widok w drugą stronę (tam trasa dla normalnych, a nie tych co lubią nosić rower po schodach). Widok z mostu na Wisłę. c.d.n.
-
Narobiłem tych zdjęć, będzie 4 część relacji. Tu jakby więcej cywilizacji, jakby bardziej luksusowo. Miejscami tak. A tu niespodzianka, zamiast zjazdu - schody. Pojawia się zabudowa hotelowa. Cywilizacja wdziera się w jezioro. Tu marina. A tu powrót innym mostem - tama w Dębe. I widok na Narew (mnie uczono Bugonarew).
-
I kolejna część relacji, Skubianka przechodzi w Ścieżkę Słońca, a dalej w Szlak Ukrytych Pereł. Tu miejscami dość wąsko, trzeba uważać. Trochę miejsc wymagających (na moim poziomie umiejętności). Miejscami trasa przyklejona do ogrodzeń. Zjazd, zakręt i ogrodzenie. Gdzie ta ścieżka. Coś tam widać.
-
A to już po drugiej stronie - trasa Skubianka. Widok na most, po którym jechałem chwilę wcześniej. Dalsza część trasy. Czasem tak. A czasem tak. Zabudowa nad samym Zegrzem - z szacunkiem. Samo jezioro. Towarzysz podróży.
-
Dziś odrobinkę pojeżdżone, takie, tam około 80 kilometrów mi wyszło. Pogoda dopisała, chciałem przejechać kilka tras MTB, w zasadzie powinna to być jedna trasa, na Trailforks, są widoczne jako 3. Trasa dość widokowa, czasem trzeba bardzo uważać, bo wąsko, a po ostrym zjeździe i zakręcie 90 stopni trafiasz w ogrodzenie ośrodka. Nad Zegrzem dość widoczne wchodzenie ośrodków w zalew. Część terenów trzeba objeżdżać, bo teren wojskowy, a tuż obok ośrodek wypoczynkowy ambasady Rosji. Taki trochę Polski folklor. Kilka marin, luksusowe hotele, a tuż obok lepianki. Bardzo fajny lasek do jazdy w Wieliszewie, nie jest to oficjalnie udostępniona trasa Rita. Zdjęć sporo, podzielę relację na 3 części. Były kładki dla rowerów. I same tory kolejowe. Fajny lasek w Wieliszewie. Bardzo dobre miejsce do jazdy. Jeziorko Kwietniówka. Jedziemy dalej - most w Zegrzu. Tu widok na jezioro Zegrzyńskie (zalew).
-
Rzekłbym, że jak na tak straszny temat jakim jest wojna, jest tu wyjątkowo łagodnie i kulturalnie. A wypowiedzi są mocno stonowane.
-
Jeżeli to wejdzie w życie, to kurs TMR poleci, raczej na łeb na szyję. Kto miał akcje w celu darmowych ski pass-ów, ratuj się póki jeszcze czas na to.
-
To raczej z wojną ma niewiele wspólnego. To kwestia połącznia dwóch koncernów u nas (a w zasadzie przejęcia tego na L przez tego na O). Popatrz na wyniki kwartalne i marże. Moja babci twierdziła, że Ukraińcy byli gorsi od Niemców i Ruskich razem wziętych. Mieszkała wówczas w Baranowiczach. Pamiętajmy jednak, jak myśmy wcześniej traktowali Kozaków. Tylko, że od tego czasu, parę lat jednak minęło. Mój syn kumpluje się z dwoma chłopcami z Ukrainy. Dogadują się świetnie. Koledzy pomagają w walce, klasa na klasę (wcześniej trenowali boks w Kijowie) . Patrzmy, po prostu w przyszłość. Z tego mieszania narodów, może wyjść coś nowego, pozytywnego. Nie zapominajmy o przeszłości, rozgrzebywanie starych ran raczej jednak niczemu dobremu nie służy.
-
Dziś straszenie wiało. Zrobiłem tylko 30 km i miałem serdecznie dość, dalszej jazdy. Po drodze spotkałem 2 rowerzystów i 1 rowerzystkę. Tym bardziej szacun dla @Mitek za jazdę w SUDOVIA GRAVEL – ULTRA 2022, gdzie ma do przejechania ponad 400 kilometrów (szczególnie w tych jakże sprzyjających okolicznościach przyrody). Ścieżka rowerowa zyskuje oświetlenie, te latarnie trochę blisko jezdni (nie chciałbym w nią trafić w razie wypadnięcia z trasy), niemniej jednak, ostatnio było u nas dużo wypadków z łosiami. Oświetlenie drogi poprawi ogólne bezpieczeństwo. I w drugą stone. Ruchu rowerowego praktycznie brak. A to zdjęcie z przedwczoraj, szkoła moich dzieci. Zobaczcie ile rowerów, a to tylko jedno wejście. A po powrocie do domu czekał na mnie pyszny deserek, przygotowany przez moją żonę.
-
Jak już jesteśmy przy spotkaniach, prawdopodobnie będę w Twoich okolicach 15 czerwca.
-
To jest kwestia podejmowania decyzji strategicznych. Ich nie można podejmować emocjonalnie, ad hoc, jest to nieracjonalne. Tu się kłania geopolityka, w US ktoś już policzył, że z ich punktu widzenia, opłacalne jest skłócenie Europy z Rosją, bo zarobić mogą na tym krocie. Przypomnijmy sobie historię Iranu (warto poczytać) i zastanówmy się jak, na kogo, dlaczego nakładane są sankcje. Co do twierdzeń, że odcięcie Rosji od pieniędzy ze sprzedaży surowców do UE, wyhamuje jej potencjał militarny, chyba możemy między bajki wsadzić. Trzymając zróżnicowany wachlarz dostawców, mamy możliwość skutecznej negocjacji cen. Jak podejmujemy decyzje na szybko, nieprzemyślane, sami sobie strzelamy w kolano. Jeżeli mamy wyższą inflację, wyższe stopy procentowe, droższe nośniku energii niż nasi sąsiedzi, odcinamy się od funduszy UE (na własne życzenie) mamy mniej konkurencyjną gospodarkę niż oni. Co do samej agresji, moim zdaniem Putin osiągnął cel o którym, sam nawet nie pomyślał, zbudował świadomość i jedność narodową Ukrainy. Coś co jeszcze 20 lat temu nie było takie oczywiste.
-
Kilka lat temu, paliły się pola koło naszych domów. Ogień wszedł na posesję sąsiadów (2 domy obok mojego, ich nie było w domu). Wskoczyłem przez ogrodzenie ze swoim wężem ogrodowym, drugi sąsiad z drugiej story. Zanim przyjechał straż, ogień opanowany. Do dnia dzisiejszego sąsiad nie przyszedł i nie powiedział zwykłego dziękuję. Czy następnym razem gasiłbym jego dom ? Mocno się nad tym zastanowię.
-
I to jest ta wielowymiarowość, magia chwili budująca relacje. Czy to będzie rower, narty, czy jakikolwiek inny sport, ważne że aktywnie, wspólnie spędzacie czas. Jaki ja kiedyś byłem dumny jak moja córka pierwszy raz sama zjechała z Kotelnicy, a potem już samo poszło. Dziś też wspólnie, rodzinnie pojeżdżone rowerowo.
-
Jedziemy nad Zegrze, tu plaża Nieporęt. I samo Zegrze. I kolejne zdjęcie jeziorka (zalewu). Mapka pokazująca gdzie się kręciłem. A to miejsce do którego nigdy nie chciałbym trafić, choć pomogli już dużej liczbie osób. I pyszny kebab - trochę inaczej robiony niż zazwyczaj.
-
Dziś trochę pojeżdżone. Takie trochę większe kółko. Były ścieżki rowerowe, był ich brak (czy naprawdę Warszawa przez 30 lat nie potrafiła zbudować ścieżki rowerowej wzdłuż Kanałku Żerańskiego ?), był wiatr w oczy nad Zegrzem, kilka fajnych miejsc do jazdy. Był też przepyszny kebab w Legionowie, taki trochę w innym wydaniu - polecam. Zaczynamy - pałacyk PAN w Jabłonnej. Most MSC. Kanał Żerański w Warszawie ścieżki rowerowej brak. Ten sam kanałek, Gmina Nieporęt - ścieżka jest. Tu drzewa podgryzione przez bobry. Był plac zabaw. Oczywiście dla rowerzystów. c.d.n.
-
Jak już przeszliśmy do clou problemu, to kiedyś mój wujek pił z jednym góralem w Zakopanem. Tak w literatkach, było to w latach 70-tych, pili coś pędzone przez tego drugiego. Obudzili się w obserwatorium meteorologicznym na Kasprowym Wierchu. Mój wujek dzierżył w dłoni szufladę od biurka (o nieustalonym pochodzeniu), góral małego szczeniaka podhalańczyka (o nieustalonym pochodzeniu). Żaden z nich nie mógł sobie przypomnieć jak się tam dostali. Kumplują się do dziś. Pies został z góralem przez 12 lat. Szuflada z moim wujkiem, niestety nie. Wasze zdrowie.
-
Tak bym to podsumował.
-
Słotwiny też obok.
-
Moje okolice w nieco inną stronę. Zegrze, ach to Zegrze. Sam dojazd niezbyt interesujący. Czasem trzeba przejść przez tory. Tu szlaban i światła dla pieszych i rowerzystów. Jesteśmy na miejscu. Zegrze nieco dalej, nawet reklamy na wodzie wchodzą w kadr. Z innej strony. Bywa klimatycznie, gdyby ta woda była jeszcze czysta. I jeszcze odnośnie dojazdu, główna droga (ścieżka) od Wieliszewa nieprzejezdna, bo budują linię kolejową. Mili Panowie, wytyczyli jednak tor przejazdu dla rowerzystów i pieszych. Można poczuć się jak na zawodach, jazda w torze, wyznaczonym taśmą.
-
Ja dziś znowu w moich okolicach. Od jeziora do jeziora, do rzeki i ścieżką do domu. Jezioro Góra. Jezioro Góra raz jeszcze. Tu kolejne jeziorko - tym razem Okońskie. A tu Narew płynie. I raz jeszcze. Wałem taka jazda. Nowy Dwór Mazowiecki - powrót do cywilizacji - "betonozy". Jeszcze trochę przyrody zostało. Gdzieby tu zaparkować rower ? Trochę tych miejsc miałem do wyboru ?
-
I kilka pływań z Polski - w roku pandemicznym 2020. Wówczas, zachowując zasady dystansu społecznego, spędziłem na wodzie około 30 dni. SUP chodził za mną od jakiegoś czasu (8 lat temu zobaczyłem je pierwszy raz na żywo w Bledzie). Moje dzieci, za namową żony, postanowiły spróbować windsurfingu, więc i ja wróciłem na deskę po 20 latach przerwy, kupując sup-a do którego można podpiąć pędnik. Tak to wyglądało. Czasem miałem pomoc na desce. Widoczki na różne jeziora. Ładnie, widokowo. Nieco mniejsze, też były pływane. I takie też. Chyba moje ulubione w tamtym sezonie. Nawet wodne place zabaw się trafiały.
- 8 odpowiedzi
-
- sup
- wypoczynek nad wodą
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
A to już tak wspominkowo, zeszły sezon. Mam nadzieję, że ten będzie równie udany. Może komuś się przyda, byłem w kilku fajnych miejscach. Kilka słów odnośnie SUP-a. W zeszłym roku trochę popływałem, z SUP-em byłem w Chorwacji, Czarnogórze, Albanii, Macedonii Północnej i Rumunii. Deska po spakowaniu zajmuje niewiele miejsca w bagażniku, co zapewnia jej fantastyczną mobilność (zawsze możemy mieć nasze "pływadełko" pod ręką, jak tylko mamy ochotę wskoczyć na taflę jeziora, morza czy rzeki). Tu moje dzieci. Deska to też platforma do skoków i innych zabaw. I doskonała platforma do odpoczynku. Pływałem po morzach, deska jest stabilna nawet na fali dochodzącej do 1 metra. Warto ją po takim pływaniu przemyć słodką wodą. W Macedonii, pływałem po jeziorze Ochrydzkim oraz po Mavrovo. Jezioro Ochrydzkie, jest prześliczne, ta przejrzystość wody. Mavrovo jest dość trudne do pływania, silne sztuczne prądy (to sztuczny zbiornik wodny). W Rumunii był to zalew utworzony na Dunaju (Żelazna Brama Dunaju). Tu nie pływałem na swojej desce, tylko na lokalnej 8,6. Była zdecydowanie mniej stabilna od mojej 11,6. Była też bez statecznika (został wcześniej przez kogoś zgubiony), więc szybko przesiadłem się na kajaki. W Polsce odkryłem zalew w miejscowości Nowe Miasto (fajnie zagospodarowany teren, dość blisko Warszawy).
- 8 odpowiedzi
-
- 1
-
-
- sup
- wypoczynek nad wodą
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: