-
Liczba zawartości
3 055 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
55
Zawartość dodana przez moruniek
-
Znalazłem listę ośrodków narciarski w Polsce, w niektórych bez mapy "faktycznie da się zgubić" 😉 patrz np. Górka Szczęśliwicka w Warszawie. Poland Babiniec Beskidek (Szczyrk) Białka Tatrzańska - Kotelnica/Kaniówka/Bania Brenna Bukowina Tatrzanska - Narciarska Rusin-Ski Bukowina Tatrzanska - Wyciag Narciarski Kaniówka Cienków Czantoria - Ustroń Czarna Góra - Sienna Dwie Doliny - Wierchomla Mała/Szczawnik Góra Kamieńsk Góra Żar - Miedzybrodzie Zywieckie Grapa Ski Gubalówka – Zakopane Harenda Hawrań - Jurgów Jaworzyna Krynicka Kalnica Kamionna - Laskowa Karpacz Ski Arena Kasprowy Wierch Kasprowy Wierch - Zakopane Kiczera-Puławy - Rymanów Komplex Narciarski Sniezka Korbielów Laworta Ski Limanowa Malá Úpa Malta Ski - Poznań (Posen) Nosal - Bystre Oaza-Ski - Strzyzów Okrągła Górka - Kamianna Osrodek Bystre - Baligród Parchatka Park Szczęśliwice - Warsaw (Warszawa) Rachowiec Rówienki - Jawornik (Wisła) Rybno Siglay - Wisla Ski Arekl Skalite - Serafinov Slotwiny Arena Soszów Stożek - Wisła Świeradów Zdrój Szczyrk - Czyrna Szczyrk - Solisko Szklarska Poręba - Szrenica Szymoszkowa Tobołów - Koninki Tylicz Wielka Sowa Witów Zieleniec https://support.garmin.com/en-US/?faq=pKdgWE6ohx0IIWIB72vtm8
-
Adam, odpowiadasz matce instruktorce.
-
Odkopuję nieco temat zegarków sportowych. Może komuś się przyda. Napiszę kilka słów o swoim nowym nabytku. Stary się rozszczelnił, padł dotyk (przy pływaniu na SUP-ie i w morzu) i odmówił dalszej współpracy. Potrzebowałem zegarka który będzie wodoodporny, będzie posiadał możliwość podpięcia karty i płacenia nią, będzie miał wysokościomierz oraz możliwość nawigowania lub jeszcze lepiej będzie miał wbudowane mapy, z dobrze trzymającą baterią. Takie urządzenie, zastępujące telefon, nawigację rowerową i portfel. Czy takie istnieje ? Do tego dobrze byłoby, by nie kosztowało miliarda monet. Przeszukując Internet mój wybór zatrzymał się na kilku modelach, pewnie jest więcej, jednak te z jakiś powodów przykuły moją uwagę. Garmin Fenix 6 Pro (tu mamy 4 wersje podstawowe 6, 6x, 6s, 6 - różniące się wielkością, do tego podwersje solar i różne wersje szkła). Wersja bez Pro nie ma wbudowanych map. To tak trochę jak z nartami, że zmieniając je odrobinkę tworzymy kilkanaście modeli nart za bazie nart SL, i kilkanaście innych modeli na bazie GS, dodajemy jeszcze kilkanaście modeli AM. Suunto 9 Baro, ten model też brałem pod uwagę. Mogłem go przetestować, użytkuje go mój szwagier. Nie przypadł mi do gustu, jest dla mnie za duży (choć lubię duże zegarki), ma dotykowy ekran, nie ma wbudowanych map. Wcześniej użytkowałem Garmina, więc to też kwestia pewnych przyzwyczajeń. Trzeci był Polar Grit X Pro alternatywnie Vantage V2. Co do cen, jeszcze chwilę temu, wszystkie te zegarki, kosztowały powyżej 2000 zł, czasem jeszcze kosztują. Jak dobrze poszukamy, da radę je kupić za 1500 - 1600 zł, co uważam za dobrą cenę. Zdecydowałem się w końcu na Garmina Fenix 6x Pro, kupiłem go w outlecie MM za 1679 zł w stanie dostatecznym (w opisie uszkodzone opakowanie, może mieć zarysowania i wgniecenia). Kupowałem trochę kota w worku, z możliwością zwrotu (brak zdjęć na stronie sklepu). W efekcie dostałem zegarek całkowicie nowy, w zaplombowanym pudełku, bez najmniejszych uszkodzeń. To trochę tak jakby właśnie zaczęła się wyprzedaż tych zegarków (kuchennymi drzwiami). Jak ktoś nosi się z zakupem, proponuję się rozejrzeć. Zegarek ma też wbudowane mapy ośrodków narciarski, jeszcze nie sprawdzałem jak to działa, ma mapy pól golfowych, na polu golfowym obok mojego domu, działa doskonale. Radzi sobie z płatnościami i dość dobrze jako nawigacja rowerowa. Za chwilę przetestuję go nad jeziorami, a chwilkę później w górach. Dość prosto wgrywamy do niego gpx-a lub tworzymy ślad w dedykowanej aplikacji.
-
Marku, dziwisz się, a to jakby ktoś chciał wydrukować u Ciebie 50 wizytówek, jak właśnie dostałeś zlecenie na druk miliarda ulotek i nie masz gdzie tego wcisnąć i wszystkie ręce na pokład (a raczej jakby ktoś chciał, żebyś mu ręcznie wypisał te 50 kart wizytowych). Jest teraz szczyt sezonu, pandemia nakręciła sprzedaż rowerów maksymalnie. W każdym nowym rowerze jest coś do poprawki, czy to będą hamulce, czy stery, zawsze coś znajdziesz, bo ktoś na czymś zaoszczędził. Co zmieniło się od 2014 najbardziej, to zapewne koła. Te obecnie sprzedawane są zazwyczaj na 29", większość na sztywnych osiach. Te z 2014 są na 26" lub 27,5", raczej sztywnych osi nie mają. Ja podszedłem do tematu troszkę inaczej. Kupiłem rower, na którym się da jeździć. Cały czas się uczę. Był w rozsądnych pieniądzach, trochę kilometrów nim zrobiłem. Jak mi się znudzi, kupię coś bardziej wymagającego. Kosztował 3000 zł z dwoma serwisami rocznymi w cenie i gwarancją. Sprzedam pewnie za tyle co kupiłem. Nie narzekam, choć firmowy serwis mają tragiczny. Sprzęt to Torpado Devon 1.9. p.s. Będę rowerowo w Krynicy od 1 do 10 sierpnia, jakbyś był akurat w okolicy.
-
Dziś króciutkie podsumowanie, mojej podróży. Będzie ono obrazowe. Albania to rozwijające się miasta, nowoczesna architektura, zagospodarowane i dzikie plaże, a tuż obok pasą się zwierzęta (te w kagańcach). Bunkry, których jest niezliczona ilość. Sporo turystów, którzy myślą odrobinę mniej sztampowo. Tu starsza para z Niemiec ze swoim wiekowym kamperem (a w zasadzie ciężarówką przerobioną na mobilne mieszkanie). To też piękne zachody słońca.
-
Wracamy do kraju, wszystko było dobrze zaplanowane, tym razem jednak nic nie wyszło. Wstajemy i ruszamy zgodnie z planem, około 7:30. Do przejechania 2 granice, na tej drugiej mamy sprawdzone małe przejście obok autostrady. Sprawdzamy jeszcze godziny w jakich jest czynne, wszystko się zgadza. Po drodze lokalna stacja paliw z tańszym paliwem. Do miejsca docelowego na Słowacji mamy 900 kilometrów. Tam w planach nocleg (zarezerwowany i opłacony) a następnego dnia kąpielisko termalne w okolicy. Wieczorem powrót do kraju (kolejne 600 kilometrów). Tu granica Macedońsko - Serbska, około godziny stania, nie jest źle (zgodnie z planem). Tu już MOP po stronie Serskiej. Jakość dróg znakomita, jazda w większości autostradami (tak Słowacy zapomnieli zbudować swój odcinek, ale wiedziałem, było to planowane). Do granicy Serbsko - Węgierskiej docieramy sprawnie i szybko. Dojeżdżamy do lokalnego przejścia pomiędzy Serbią a Węgrami (Horgos 2 Border). Węgrzy nie wpuszczają do kraju, zawracają pojazdy na przejście autostradowe. Zawracają też pieszych, bez słowa wyjaśnienia (ludzie idą kilka kilometrów w piekielnym upale). Znaki informują, że przejście jest czynne, Internet też. Czyżby samowola celników ? Na przejściu autostradowym dramat. Po stronie Serbskiej, jakoś to jeszcze idzie. Tak godzina stania. Po stronie Węgierskiej, totalny dramat. Celnicy prowadzą strajk włoski. Hitem, jest żądanie przedstawienia aktu własności rowerów, brak odbierania dokumentów do odprawy, przeszukiwanie poszczególnych walizek, zwracanie dokumentów po 30 minutach od ich otrzymania. Kontrola fotelików dziecięcych przez uzbrojonych funkcjonariuszy. Wszystko by tylko opóźnić wykonywanie czynności służbowych. Do tego uśmieszki, picie kawy, przerwa na papierosa. To przy 38 stopniowym upale i mdlejących ludziach stojących w pełnym słońcu. Tu stoimy już do odprawy Węgierskiej. Po znacznym opóźnieniu jesteśmy na Węgrzech. Tu zaczyna się kolejny pech danego dnia. Zwykle przed przyjazdem, kontaktuję się z obiektem gdzie rezerwowałem nocleg. Ten nie odbiera telefonów, nie odpowiada na maile i SMS-y. Dzwonię więc do Bookingu, i tu informacja żebym jechał na miejsce i się nie martwił. Jak będzie problem z noclegiem, to znają mi inny w ciągu 40 minut. Sprawdzam, w okolicy brak innych wolnych noclegów, więc dopytuję czy faktycznie mam jechać na miejsce. Na miejscu okazuję się, że nocleg nie istnieje. Przez opóźnienie na granicy jesteśmy po 20:00. Dzwonię na Booking, tym razem obsługa po angielsku, słyszę kilkanaście razy "don't worry" w ciągu 40 minut skontaktuje się z tobą menadżer do spraw bezpieczeństwa i znajdzie nam hotel w okolicy. Ja wolnych miejsce w okolicy nie widzę i ich nie znajduję. Robi się już godzina 21:00. Jedziemy do znanej nam knajpy gdzie jemy kolację (pizza). Jest godzina 22:00 nikt do nas nie zadzwonił. Tak wyglądało miejsce gdzie miał być nasz apartament. Sąsiedzi tej posesji, twierdzili, że nie jesteśmy pierwsi i kilkanaście osób było tu już przed nami. Czy zatem Booking nie mógł zareagować wcześniej, inaczej. Po co te zapewnienia o priorytetowym wsparciu ? Najbliższy wolny nocleg znajduję za około 60 kilometrów w kierunku Polski. W zasadzie po przejechaniu gór. Dzieciaki twierdzą, że będą spały w samochodzie, mnie trzyma adrenalina i tak nie usnę. Żona trochę marudzi. Podejmujemy decyzję, że wracamy do domu. W Polsce jedziemy autostradami. Przed 5:00 jesteśmy na miejscu. Z Bookingu dostaliśmy zwrot kosztów noclegu zarezerwowanego na Słowacji i deklarację, że pokryją koszt ewentualnego hotelu. Nikt jednak do nas nie zadzwonił, nie przeprosił za całą sytuację. Nikt też poprzedniego dnia nie znalazł dla nas alternatywnego noclegu. Pozostał duży niesmak i żal. Tu opinia jaką wystawiłem na temat noclegu (Booking opublikował ów wpis - nie mają moderacji ?). Dodam, że cały urlop był bardzo udany, nawet ten ostatni, męczący dzień nie zepsuł nam pozytywnych wrażeń. Albanię polecam każdemu z czystym sumieniem. Warto połączyć ją z Macedonią Północną (choć na chwilę). Nie bać się jazdy przez Kosowo, uważać na Węgrów (zwykle przyszykują jakąś niespodziankę, a to ultra drogie paliwo dla turystów, brak toalet w zeszłym roku dla tranzytu, strajk na granicy czy brak możliwości płacenia kartą i w Euro w lokalnym barze). Serbia (szczególnie na na prowincji) to też mili i sympatyczni ludzie, otwierający serce przed tobą.
-
Kończę powoli już relację ze Skopje, będzie jeszcze słowo o pysznym jedzeniu. W knajpie na rynku do której weszliśmy, tylko 3 dania, za to jak smakowały. Lokalne piwko, też było. Pyszna sałatka. Dania główne. Tu przyprawione odrobinę inaczej niż wcześniej w Serbii. I hit wieczoru. Jakże proste danie z fasoli, a jak obłędnie smakowało. тавче гравче I pyszny chlebek do kompletu.
-
I kolejna część relacji ze Skopje. To miasto mocno podkreśla swoje związki z Matką Teresą z Kalkuty. Spotykamy kilka pomników. I kolejny. Muzeum. To też miasto mieszania się kultur. I różnych wyznań. Albańska mniejszość widziana po drodze, jest dużo bardziej ortodoksyjna, niż ich krajanie mieszkający w Albanii. Kolejny pomnik. Jeszcze jedno zdjęcie. Teatr dla dzieci. A to już kamienice widziane od podwórza. W zasadzie, mamy zostawione piękne fasady i doklejone do nich bloki. A to tyły jednej z restauracji. Ile te wszystkie klimatyzatory, wentylatory i chłodnie muszą "żreć" energii ?
-
Skopje cd. Tego dnia w mieście dało się wyczuć atmosferę gotowości służb. Wyjątkowo dużo policji, która zaczęła się "zbroić". A oto i sprawca całego zamieszania. Tego dnia rozgrywany był mecz, i kibice zmierzali na stadion w większych i mniejszych grupkach. My wracamy do oglądania zabytków. Tu Skopje widziane z twierdzy. I sama twierdza. Panorama. I kolejna. A to miejsce z którego robiłem zdjęcia. Wstęp na twierdzę był bezpłatny. Napis napotkany na ulicy. c.d.n.
-
Tomek (@Bubol) stawia swojego młodego na nartach. Odezwij się też do niego.
-
Cześć, nie ma jednej sprawdzonej rady, każde dziecko jest inne. Moja córka zaczynała w wieku 2,5 roku. Myśleliśmy, że kompletnie nic to nie dało. Jeździła z instruktorką. W wakacje oglądamy zdjęcia. Córka stwierdziła, Pani kapturek (tak nazywała instruktorkę) mówiła, nie odchylaj się Monisiu. W kolejnym sezonie, też próbowaliśmy z instruktorami (znajomymi) i obcymi. Jednak stwierdziła, że ona woli z "tatusi" i tak już zostało. Syn jeździł zarówno z instruktorami, jak i ze mną. Zaczynał w wieku 3.5 roku. Dużo też dała wspólna jazda ze znajomymi z forów narciarskich. Dzieciaki dużo wyniosły z tych jazd. Tu też zawsze służymy pomocą, jak jeździcie akurat w naszych okolicach. I pamiętaj, nic na siłę, to ma być dobra zabawa. Wśród dzieci też dobrze robi grupa rówieśnicza. Uczą się przez naśladownictwo. p.s. Z dobrych rad, nie stosujcie żadnych smyczy, szelek itp.
-
Jesteśmy w Skopje. Już sam dojazd na miejsce był nieco ekscytujący, Pan kazał nam wjechać w bramę. Pytam w jaką bramę, a on mi mówi, w taką dużą bramę miasta, taki zabytek. Tam pełno policji. Dzwonię do niego i pytam, czy to legalne. Odpowiada, tak stoję na dole i macham do Ciebie, policjantów uprzedziłem, że będziesz mieszkańcem. Dobra jedziemy. Jakby ktoś chciał namiar na fajny apartament z miejscem parkingowym w samym centrum pisać na priv. Widok z naszego okna. Porta Macedonia. Skopje to zabytek na zabytku (no dobra część taka trochę kiczowata, robiona hurtowo), jednak duża cześć piękna. Pomnik na pomniku. I kolejny. Plac i dojście do Kamiennego Mostu. Kolejny zabytek. Kamienny Most. Pomnik Wojownika. Widok z Kamiennego Mostu. Góra Wodno z Krzyżem Milenijnym. c.d.n.
-
Zbliżamy się do granicy z Macedonią Północną (ze względu na różnicę w cenie paliwa, nie możemy się doczekać Albania to cena na poziomie ON 9,6 a Macedonia to ON około 8 zł). Po pokonaniu przełęczy i licznych serpentyn, możemy cieszyć się widokiem na Macedońskie Morze, czyli jezioro Ochrydzkie (niestety słaba widoczność). Opuszczamy Albanię. Sama granica z Macedonią szybko i sprawnie. W przyszłym roku te przejścia mają zniknąć (pożyjemy, zobaczymy). Na Bałkanach powstała inicjatywa Otwarte Bałkany, znikają kontrole graniczne pomiędzy Serbią, Macedonią Północną i Albanią. Na przejściu granicznym po stronie Macedońskiej, oczekiwanie na wjazd do 10 minut (dalej nie będzie już tak różowo, o czym napiszę później). Jesteśmy w Strudze, od tej stony jezioro Ochrydzkie prezentuje się słabiej niż widziane z góry. Tu byliśmy w zeszłym roku, więc bez zbędnej zwłoki i zwiedzania przystępujemy do kąpieli. Co oni robią z tych plaż ? Jedziemy dalej, droga do Skopje, całkiem przyzwoita. Nowa autostrada w budowie, od zeszłego roku spory postęp prac. Nie wiem jak z tunelami, reszta prac do skończenia do przyszłego roku. Mowa o dość długim odcinku Ochryda - Gostivar. Jeszcze kilka zbliżeń, będzie bardzo widokowa z licznymi estakadami i tunelami. I kolejne. W całości. Jest tam widokowo.
-
Ratownictwo wodne. Moja żona śmieje się, że robiłem uprawnienia, by podrywać laski. Ja zawsze odpowiadam jej, oczywiście. I dodaję, a widzisz z jakim skutkiem (jesteśmy razem ponad 25 lat). A na poważnie, miałem inne intencje, trenowałem bo wtedy, w Pałacu Młodzieży dla trenujących, siłownia była za darmo.
-
I jeszcze dwa zdania o jedzeniu. Efekt krewetek, które przygotowałem dla żony (a wcześniej z takim poświęceniem nabyłem). A to już pyszna pizza. I jeszcze jedna. Neapolitańska, z nieco grubszym ciastem, długo wyrastającym.
-
Dzięki, Albanię polecam. Jest jeszcze autentyczna (oczywiście jest sporo miejsc robionych dla turystów, pod turystów), wystarczy jednak odejść kilka kroków w bok i trafiamy, prawdziwych, otwartych i ciekawych świata ludzi. Jadąc wartko pochylić się też nad sąsiednimi krajami, są równie interesujące. Będzie jeszcze relacja ze Skopje. p.s. Na te wakacje mam jeszcze zaplanowany wyjazd w region, którego nie znam. Trochę będzie rowerowo, trochę SUP-owo, trochę socjalizacji psa. Będziemy jeszcze przez kilka dni w Powidzu.
-
Te wakacje spędzamy prawie cały czas w wodzie (na wodzie). Jak są fale, jest zabawa. Jak są fale, jest zabawa cd. Tu wątek narciarski się pojawia. Zgadnijcie ? Pływamy, nie zawsze na Sup-ie. Następne pokolenie też pływa. Czasem spada. Pływają czasem razem.
-
Wiesz, w Albanii jeden taki wpadł na pomysł i wybudował kilkaset tysięcy bunkrów (schronów). On to przynajmniej robił dla idei. Tu pytanie brzmi po co oni to wybudowali lub bardziej brutalnie po jakiego ch...
-
Ja bym jeszcze fosę zrobił, wtedy trudniej zrobić podkop.
-
Albania to też nowoczesna architektura. Miłość do USA i powoli do UE. Ciekawe rozwiązania architektoniczne. Murale. Niezliczone stragany z pysznymi i bardzo tanimi owocami i warzywami.
-
W Albanii dużo się zmienia. Całe kilometry dróg są obecnie asfaltowane. Część w przygotowaniu. To też kraj kontrastów, tuż obok luksusowych hoteli. Mamy rozpadające się bloki. Albańscy Romowie tu zamieszkują. Tworząc całe dzielnice biedy. Nieobsadzone studzienki - tego jest naprawdę sporo. Rozwalające się ruiny byłych ośrodków wczasowych. I jedna wielka budowa, za kilka lat ten kraj zmieni się nie do poznania.
-
Albania to te kraj bunkrów. Część udało już się nawet przemalować, część rozebrać, część została jako atrakcja turystyczna. Tu przemalowany. Tysiące pływających statków. Tu płynie sobie prom. Tradycyjnych wycieczkowców nie widziałem. Trochę wszelkiej maści statków robionych pod turystów. Sporo łodzi rybackich. Tu więcej. W tych motorach elektrycznych lubują się dostawcy jedzenia. Bardzo popularny rodzaj pojazdu. Kraj pysznych i tanich owoców. Kraj ciężko pracujących ludzi, którzy czas wolny spędzają potem w wszelkiej maści barach i kawiarniach. c.d.n.
-
Usprawniłem sposób transportu (na krótkich dystansach), trzymania SUP-a na kwaterach. Zakupiłem bagażnik dachowy Thule do kajaka. Sprawdza się idealnie. Jest dość drogi w zakupie, ale swego czasu był dodawany w gratisie do niektórych modeli Volvo, można je trafić na OLX-ie (nowe) w bardzo dobrej cenie.
- 8 odpowiedzi
-
- sup
- wypoczynek nad wodą
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Dziś rano poszedłem kupić świeże krewetki, które przygotuję na obiad dla żony. Zakup udany, jakież było moje zdziwienie, jak później Pan zaproponował, że może mi je usmażyć, wrzucić na grilla. Podziękowałem, mówiąc (pisząc na translatorze) że sam ugotuję dla żony. Wówczas zapytał czy nie chcę skorzystać z jego kuchni, oczywiście mi ją pokazując. 7:00 rano, to jednak trochę za wcześnie dla nas na obiad. Pan nie ustępował, podał kawę, do niej obowiązkowo wodę. Przedstawił ojcu i wujkowi oraz przyniósł po kieliszku rakiji. Oczywiście wszystko w gratisie (w cenie tych krewetek). Albańczycy są bardzo serdeczni i gościnni, dbają o turystów.
-
Miasto kończy ciągnącą się lata przebudowę, powstaje nowoczesny park obok promenady. Zaczyna to wszystko się komponować i grać ze sobą. Marina w samym centrum. Robi się nowocześnie. Sama promenada. Jest widokowo. Nowoczesnej architektury cd. Plaże w centrum. I kolejne plaże. Pan sprzedający lody - podobne występy widziałem kiedyś w Turcji. Tu lewituje nad nami betonowy blok lub statek latający. Taki oto zachód słońca uchwyciłem.