-
Liczba zawartości
2 936 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
55
Zawartość dodana przez moruniek
-
Króciutka zajawka, więcej zdjęć w podróży moruńka. Było fajnie, córka (i żona) dały radę zrobić ponad 50 kilometrów i się dobrze bawiły. Tak było. I dalej. Jeszcze takie. Sama rzeka. Więcej zdjęć w
-
I ostania część relacji. Część drogi po drodze powiatowej, tam nie robiłem zdjęć, ze względów bezpieczeństwa. Tu bardzo fajny fragment. Widok na Poprad. Jedziemy dalej. Granica państwa. Tak informacyjnie. Tu można było odpocząć. I napić się specyficznej w smaku wody. p.s. Jeszcze będą kolejne wyprawy rowerowe, podczas tej części urlopu.
-
Nad rzekę zjeżdżamy wielokrotnie. Czasem płynie ona dynamiczniej. Pozujemy na jej tle. Bawimy się w przekraczanie granic. Tu zdjęcia z mostku. I w drugą stronę. Tak to Polska. Czasem trasa rowerowa, przyklejona do drogi. Dobrze oznaczona. c.d.n.
-
Słowacja cd. Bardzo przyjemna jazda. Takie oto miejsce do odpoczywania. Tu możemy wrócić do kraju, my jedziemy dalej. Tak dla informacji, gdzie jesteśmy. Czasem przez wsie. Jakby ktoś szukał info, przez jakie. Tu mogłaby powstać druga Białka. Poprad, ach ten Poprad. I jeszcze jedno. c.d.n.
-
Trzymają trochę zwierząt, na uwięzi. Tu stan obrazujący ich zainteresowanie zwiedzającymi. Są jakieś młode osobniki. Kolumny "ala" antyczne. Dobra, jeszcze Was pomęczę. Spaceruje się przyjemnie, gałka lodów 5 zł. Wstęp za darmo. Dalej robi się ciekawiej. My dopiero zaczynamy. Polska na wypasie. Ostrzeżenia dla rowerzystów. Faktycznie jest ślisko, rano lał deszcz (wg. prognoz miało padać cały dzień). Granica, my pierwszy raz na rowerach, więc z pewną dozą nieśmiałości. Jedziemy dalej. Słowacja, nie leje wszędzie betonu, asfaltu. c.d.n.
-
Wczoraj było rowerowo. Tak rodzinnie, z córką, żoną i synem. Syn już wymiata, poszła mu siła, więc zajeżdża kolegów na nizinnym MTB, reszta mojej ekipy jechała z nami pierwszy raz ponad 50 kilometrów na rowerach. Dziewczyny były zadowolone, co pokazuje właściwy dobór trasy oraz inne atrakcje po drodze (nie samym rowerem człowiek żyje, tak wiem ciężko w to uwierzyć, ale wiecie, są jeszcze narty 😉 np.). Zaczynamy. Tak trochę asfaltowo, chodnikowo, nieciekawie. Tu Muszynka sobie płynie. Zaczynają się wydzielone ścieżki. Jest nas więcej. Jesteśmy w Muszynie. Pewnie gdybym był sam, nie wpadłbym na pomysł by się akurat tu zatrzymać ? Czego się jednak nie robi dla córki. Całkiem miłe miejsce. c.d.n.
-
Na Jaworzynie stawiają nową kanapę. Wstawiam kilka zdjęć z prac budowlanych (doceńcie, że specjalnie dla Was i własnej ciekawości schodziłem z góry by ponownie się na nią wdrapywać, bo wchodziłem od strony Muszyny), więcej zdjęć z Jaworzyny wstawię jutro (jak je obrobię do Podróży moruńka), dziś jeszcze relacja z rodzinnej wyprawy rowerowej (wczorajszej), rodzinnie zrobione ponad 50 kilometrów (córka dała radę i była zadowolona). Tu (nieco powyżej 5, na 3) leży sobie i czeka na ponowny montaż górna stacja z 6. I z drugiej strony. Na Słotwinach, też jakby jakieś prace ziemne. A na 5 cisza, spokój. Zaraz, na dole coś się jednak dzieje. Raczej to jeszcze nie przebudowa bo góra nie ruszona. Z góry 6 jakby coś zginęło, coś się jednak pojawiło. Panowie intensywnie pracują. I widok na stok. Od dołu, widok na górny peron. Zdemontowane podpory koło basenu na wodę.
-
Jesteśmy u celu naszej dzisiejszej podróży. Oto i informacja, co to za miejsce. Tu opis projektu. Warto tam podejść. Spotykamy takie jeszcze okazy. Są miejsca by odpocząć. Stojaki rowerowe. Schodzimy skrótem. Nadal widokowo. Watry. Tu ktoś zwozi drewno z lasów i zasypał potok.
-
A teraz zmiana miejscówki, powrót latem tam gdzie bywam zimową porą. Krynica i okolice. Nasz cele po przyjeździe, tak by nie tracić połowy dnia to krótki rekonesans po górach, tak około 10 kilometrów +/-. Ruszamy, jest widokowo. Idziemy, nie spotykamy żywej duszy po drodze. Tak jakby narciarsko się robi. Są grzyby. Ule i pszczoły. Cały czas podziwiamy piękne widoki, tu jakby ciut bardziej zurbanizowane. Docieramy do niebieskiego szlaku, dalej nikogo nie spotykamy. Mnóstwo kapliczek. Dalej widokowo. Na szlaku. Idziemy dalej. c.d.n.
-
Wracając ad rem, dojechaliśmy do Krynicy, będę testował rower w okolicznym terenie. Zmieniłem gripy, te są skręcane na 2 śruby (ODI Rouge) i to poprawiło mój komfort, ich użytkowania. Mała rzecz a cieszy.
-
Nie wiem jak Tam u Was za oceanem. U nas wymieniają na nowe i dają 2 letnią gwarancję od daty wymiany (do tego ostatniego zmusiła producentów dyrektywa UE).
-
Życie Panie, życie. Choć patrząc na ten agregat, to trochę im by zajęło naładowanie tego auta.
-
Wróciłem z kolejnej części mojego urlopu. Że wam się chce jeszcze "nawalać" w tym wątku ? To nie ma większego sensu. Tylu poważnych, inteligentnych użytkowników.
-
Wróciłem już do domu. Wracając trafiłem w środek nawałnicy, postój na pizzy nas uratował, chwilę wcześniej na drogach którymi jechaliśmy lądowały połamane drzewa. Dziś rano, sprawdziła się maksyma, kto rano wstaje. Czy warto było wybrać ten kierunek na upały ? Zdecydowanie tak. Wydra zadowolona. Tu pływa z synem. A tu syn z "wydrą". Kąpiel w samotności. Jest widokowo, gdzie Ci ludzie ? Alertów się przestraszyli ? Te dopiero od 12:00. Tu ja z "wydrą". A to moje dzieci zgodnie na SUP-ie. Nauczyły się współpracy. W celu skoków do wody. To jeszcze nie koniec relacji w tym wątku z wakacji. C.D.N.
-
Po ostatnich 2 dniach upałów, które pokonały mój zapał rowerowy, dziś odrobinę chłodniej. Trzeba było nadrobić zaległości. W okolicy planowałem jeszcze odwiedzić jeziora Suszewskie, Kownackie i Wilczyńskie. Zacznę od tego, że ktoś kto wytyczył tam szlaki rowerowe, zrobił to palcem po mapie, naprawdę odrobinę w bok i robi się zdecydowanie bardziej widokowo. Brakuje też punktów widokowych przy szlaku. Ten wiedzie często po "kocich łbach" a obok fajna polna droga. Jezioro Suszewskie. Raczej dla miłośników połowu ryb niż do kąpieli. Stoją znaki ostrzegawcze. Tu bardziej widokowo. I kolejne. Pojawia się na chwilę ścieżka rowerowa. Jezioro Wilczyńskie, strasznie wygrodzone, trudno zjechać nad samo jezioro, teren prywatny na terenie prywatnym. To jezioro bardziej kąpielowe. Jedziemy przez tamę. Jezioro Kownackie. Jeszcze jedno. Tu też grząsko. Jezioro kwitnie. Wracamy, jezioro Suszewskie widziane z innego miejsca. Wspomniany szlak rowerowy. I dalej. A odrobinkę w bok, robi się interesująco. Fajna jazda. I towarzysz podróży. Zrobiło się parno, więc wieczorem jeszcze popływane.
-
Dziś miało być sennie, leniwie, niespiesznie. Dzień zaczął się od silnej burzy. Później pływaliśmy wpław, na SUP-ie. Wieczorem jednak zrobiło się chłodniej (w porównaniu do 2 ostatnich dni, więc starczyło sił i chęci na rower), będzie relacja w wątku rowerowym. Te kolory jeziora Budzisławskiego. Nasza dzika plaża i ten kolor wody. Chwilo trwaj, Ty się opalasz na SUP-ie, a Twoje dziecko zapamiętale wiosłuje I jeszcze jedno. Czysta, ludzi umiarkowana ilość. Czego można chcieć więcej ? I jeszcze jedno.
-
Jacy mili leśnicy, zainstalowali na parkingu suszarki do SUP-ów😉. Miło z ich strony. Dziś nie byliśmy sami, SUP-ów na akwenie co najmniej kilka.
- 8 odpowiedzi
-
- sup
- wypoczynek nad wodą
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Takiego zastosowania jeszcze nie próbowałem, grunt to dobra inspiracja😉. Na forum zawsze można liczyć.
- 8 odpowiedzi
-
- sup
- wypoczynek nad wodą
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pogoda dopisuje, mamy tropiki w Polsce, więc co tu robić jak nie spędzać dnia w wodzie i na wodzie. Betonowe brzegi, kąpieliska w jeziorze typu basen, to nie nasze klimaty. Wybieramy więc drugi (dziki) brzeg jeziora Powidzkiego. Nasza plaża. Mamy towarzystwo. Tu mój syn z wydrą. Pies czuje się jak ryba w wodzie, tylko co ktoś przepływa obok chce podpływać i sprawdzać czy wszystko w porządku. Z brzegu jezioro prezentuje się fajnie, ale dopiero z wody widać kolor wody. Jest niesamowity. Niemalże szmaragdowy. Są też znaki kardynalne i sporo mielizn (przy większych jednostkach pływających trzeba uważać), choć nie każdy umie czytać znaki. Jeszcze jedno.
-
Dziś młodzież okupowała SUP-a.
- 8 odpowiedzi
-
- 1
-
- sup
- wypoczynek nad wodą
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Da się, zmień odrobinę sposób myślenia. Jak chcesz mogę Ci pożyczyć wieszak na dach auta na kajak i 2 rowery (rowery wchodzą obok). Traktuj auto jako bazę, nie płyniemy z punktu A do B tylko wokół jakiegoś akwenu. Następny dzień jazda rowerem, dojazd do następnego akwenu z kajakiem, i jego opłynięcie. Oczywiście to trochę wyrzeczeń, jednak coś za coś.
-
Dziś upał nas pokonał. Cały dzień w wodzie i na wodzie, zmieniając akwen w międzyczasie. Do tej pory pływałem dystanse sam, z moimi dziećmi, teraz doszła mi moja "wydra". Nasz pies pokonuje coraz większe dystanse w wodzie (może trzeba go szkolić w kierunku psa ratowniczego). Tu jeszcze jedno. I jeszcze jedno. My na SUP-ie. Czasem nieco leniwie. A tu młody się bawi. Po zmianie akwenu. Widokowo. Widokowo cd. I jeszcze jedno.
-
Ja bym tam jednak połączył kajaki z rowerami. Tu ten model sprawdzi się dużo lepiej. Jak jest słońce, jeziora mają niesamowity kolor wody.
-
Dziś wybraliśmy się rowerowo do Powidza i Przybrodzina. To było już tak trochę wieczorem po intensywnym dniu w wodzie i na wodzie. Patrząc okiem ex ratownika na wodę, mogę stwierdzić jedno, cieszmy się z naszych jezior, za chwilę zakwitną. Upały zdecydowanie im nie służą. Nasz pies znalazł kolegę. Plaża w Przybrodzinie. Sporo marin. Jezioro Powidzkie jest dość duże i czyste. Dość płytkie, można uczyć się windsurfingu. Jest widokowo. Tu widać, że małe to ono nie jest. Da się znaleźć ustronne miejsce.
-
Dziś druga strona jeziora Powidzkiego, miałem je robić w całości dookoła, ale młody protestował, że za daleko, więc pojechaliśmy na 2 razy. Ta strona od plaży Anastazewo przez Przybrodzin po Powidz, zdecydowanie betonowo, miejscami asfaltowo, trochę promenady, ścieżki rowerowe, trochę jarmarku. Niemniej jednak widokowo i warto odwiedzić to jezioro, choć moim faworytem pozostaje druga storna jeziora. Więcej zdjęć będzie w podróży Moruńska. Dojeżdżamy Ostrowo. Jedziemy wzdłuż torów kolejki wąskotorowej. Sama ścieżka rowerowa i ciąg pieszo-rowerowy. Przybrodzin. Kolejne zdjęcie z widokiem na pomost. Tu mój towarzysz podróży. Nie są to miejsca przyjazne zwierzętom. Tych z czworonogami, zapraszamy na drugą stronę jeziora. Jeden z kilku pomostów, gdzie nie ma "zakazu wstępu". Widok na jezioro. Tu ścieżka rowerowa biegnie przez park. To taki lunapark. Ścieżka przyozdobiona w takie oto ozdoby. Latają liczne helikoptery i inne samoloty wojskowe. Tu kończy się ścieżka rowerowa.