Skocz do zawartości

moruniek

Members
  • Liczba zawartości

    3 050
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    55

Zawartość dodana przez moruniek

  1. Teraz sama twierdza. Są nawet działa pilnujące wstępu, ten jest darmowy. Widok na wewnętrzny dziedziniec. Toaleta też za free (można?). Twierdza jak twierdza, ale za to widoki. Tu w stronę Ksamilu. Korfu. Widok na plaże Sarandy (a w zasadzie bardziej już Cuke). Jeszcze jedna w Sarandzie. Ta przy 5 gwiazdkowym hotelu. Można jednak wejść i się wykąpać. Gdzieś na tych polach, uprawiali swego czasu ponad 300 hektarów konopi. Czyżby teraz inwestują kasę w apartamentowce ? Widok na Sarandę. Ta gęstość zabudowy jak w Stambule ? Córka na powrocie, nie dała sobie przetłumaczyć, że do łażenia po skałach i krzakach lepsze są spodenki. Musiała być sukienka zakupiona w Serbii. Taki widok na dachu. I taki też. Ja tu pilnuję. c.d.n.
  2. Podejście coraz fajniejsze. Trafiamy na bunkier, którego brak na mapach. Zaglądamy nieśmiało do środka. Stanowisko działa, nie wiem czy kiedykolwiek było obsadzone, bo na beton były pieniądze, na resztę już niekoniecznie. Widok od środka. Ja tu mieszkam. Nasz cel wspinaczki. Zmęczeni ale zadowoleni. Jest widokowo. Kolejny bunkier, na zboczu naliczyłem ich 15. c.d.n.
  3. Nie samym morzem człowiek żyje. Dziś relacja z podejścia na twierdzę górującą nad miastem. Zdjęcie obrazujące mój stan umysłu. Samo podejście zaplanowane za pomocą Mapy Czechy, praktycznie prosto do góry (raz trzeba było zmienić trasę, bo ktoś zaczął budować nowy apartamentowiec). Na początku po schodach do góry. Budynki wklejone w skałę. Miejsce na kolejny budynek. Wszechobecne bunkry. Robi się widokowo. Kończy się beton. Zaczynają zwierzęta. Ptaszysko. c.d.n.
  4. Jesteśmy na miejscu w Sarandzie. To duże miasto. Będzie jeszcze relacja o samym mieście, teraz nasza kwatera i okolice. Widok z balkonu. Takie coś przesłoniło mi widok. Zjazd do garażu, jak Golgota za najlepszych lat. Tak samo stromo i tak samo nierówno. Ośki mają problem by podjechać, szczególnie jak jedno koło wisi w powietrzu. Tu lepiej widać nierówności. Za to prywatne miejsce parkingowe wymaga dość precyzyjnego parkowania, za autem mieści się SUP i masa innych rzeczy. Nasza prywatna plaża. W Sarandzie bardzo wygodna opcja. Te czerwone leżaki nasze. Wodolot na Korfu. My tradycyjnie. Kilka statków. Widok na miasto nocą. c.d.n.
  5. Granica Grecko-Albańska. Pusto, kilka aut. 5 minut trwała cała procedura. c.d.n.
  6. Jedzenie w Grecji, jeżeli tylko zejdziemy z głównych szlaków turystycznych potrafi być smaczne i tanie. Nam smakowało. Cennik. c.d.n.
  7. Monolithi Beach - jedna z najdłuższych plaż w Europie. Sporo osób biwakujących na dziko w różnych miejscach. Tu część zagospodarowana. Kilkanaście miejsc gdzie można podjechać autem i je wygodnie zaparkować. Dziewczyny pływają na SUP-ie. My naszego nie wypakowaliśmy tym razem. Tak to wygląda z góry. Są palemki. Błękitna flaga. Dużo zieleni i masa miejsc do biwakowania na dziko. c.d.n.
  8. Jesteśmy już na miejscu w Sarandzie. Jutro będzie Ksamil i Butrint właśnie.
  9. Żeby nie było, że samym odpoczynkiem człowiek żyje. Dziś kupiłem nową kurtkę narciarską. Odbiorę po powrocie, to się pochwalę.
  10. moruniek

    MTB - wątek sprzętowy

    Jeżeli bokserki to tylko takie, które mają silikonowe wstawki na nogawkach. Nie będą się rolować i obcierać podczas dłuższej jazdy.
  11. Saloniki też rozważałem w swej podróży. Wygrały jednak inne opcje.
  12. Jak na Korfu, to ja jestem w Sarandzie. A to 30 minut od siebie.
  13. Tymi widokami żegnamy się z naszą miejscówką w Grecji. c.d.n.
  14. Powoli kończymy naszą przygodę w Grecji. Trzeba było połazić po plaży. Wejść na pobliską wyspę przez mostek. Takie oto widoki. Dom nad samym brzegiem morza. Była też syrena. Tu sporo osób ćwiczyło sterowanie latawcem. Niektórym to wychodziło całkiem nieźle. My bawiliśmy się na SUP-ie. Koty mocno nas pilnowały. Owoce w naszym sadzie. c.d.n.
  15. W Macedonii towarzyszyły nam psy. W Grecji to zdecydowanie koty. Ten(ta) miał wyraźną ochotę się wybrać z nami do Polski. Żona wysłała mnie po zakup karny (spożywały ją równie chętnie jak nasze kabanosy czy mięso kurczaka). Było ich sześć. Nie wszystkie mam na zdjęciach. c.d.n.
  16. Kolejne zdjęcia z Lefkady. Słynny drewniany most. Wąskie uliczki. Dużo zieleni. Stare łodzie. Kanały. Wieża zegarowa. Zabytkowe kościółki. Sporo zabytkowej zabudowy. Twierdza. Kapliczki. Place miejskie. c.d.n.
  17. Lefkada W poszukiwaniu plaży. Słynny obrotowy most. Wszędzie flagi. Twierdza. Takie budowle przy plaży. Wiatraki ? Baszty obronne ? Latarnie morskie ? Oczywiście wdrapałem się na górę. Widok w drugą stronę. c.d.n.
  18. Nie bylibyśmy sobą gdybyśmy nie zwiedzali okolic. Taka urocza zatoczka. A, że te najlepiej poznaje się z wody, dorobiłem się bagażnika na SUP-a, to kilka chwil i można pływać. Tylko to słońce odrobinę przeszkadza😉. Kilka zdjęć z wody. Tu na brzegu staje sporo Camperów "na dziko". I jeszcze jedno. Tym razem widok "naszej" plaży od strony wody. Taki mamy widok z apartamentu. A jak pobawisz się zoomem w aparacie, wygląda to tak. Takie porównanie rzeczywistości do tego co można obejrzeć w SM. c.d.n.
  19. Nasza miejscówka, gdzie diabeł mówi dobranoc. Mamy wynajęty apartament z 2 sypialniami, właściciele po naszym powitaniu się wynoszą, zostawiając nam cały dom z dużym ogrodem do dyspozycji. Do plaży około 200 metrów, dodam do prywatnej plaży, użytkowanej przez kilkanaście wtajemniczonych osób. Trzeba przejść przez bramę i prywatną drogę naszych gospodarzy i mamy taki oto widok. Kilometr dalej ćwiczą Kajta. Plaża. W drugą stronę. Gospodarz przygotował taką oto osłonę od słońca, wiatr nie daje jednak za wygraną. Pływamy, podziwiamy zachody słońca. c.d.n.
  20. Wjeżdżamy do Grecji. Na przejściu granicznym kompletnie pusto. No prawie, porządku pilnuje paw. Powiewa flaga. Stan dróg robi się rewelacyjny. Zaskoczyła mnie cena paliwa, On w cenie poniżej 1,5 Euro można trafić. Przejazd odcinka autostrady to koszt około 1,5 Euro, najdroższy był tunel 3 Euro. c.d.n.
  21. Cześć, teraz jesteśmy już w Grecji, piszę z lekkim opóźnieniem, jak znajdę wolną chwilę (o co jest trudno). Odnośnie garnka, wyślij mi zdjęcie, będziemy wracać przez Skopje, więc może się uda (obiecać jednak nie mogę). Grecja mocno mnie zaskoczyła na plus. Pierwszy raz jestem w niej samochodem (to inny kraj niż ten znany od strony hotelowej). Jesteśmy na wsi, bez tłumu turystów. My, czasami kilkoro Greków i kilometry pustej plaży. Są też wszechobecne koty. Odnoście standardów drogowych w Serbii i Macedonii, tam mocno lało, przez kilkanaście dni przed naszym przyjazdem. Po drogach szły miejscami lawiny błotne. O wyjściu w góry też można było zapomnieć, bo to takie brodzenie w błocie.
  22. Czasem Mapy Czechy wyprowadzą nas na manowce. W okolicy sporo sadów. Pyszne jedzenie. Pyszne jedzenie cd. Jedzonko cd. Było też piwo, to Smooth - faworyt mojej żony. c.d.n.
  23. Jesteśmy w Macedonii. Tu jakby inflacji brak. Piwo w knajpie 90 Denarów. Obiad dla 4 osób około 135 zł (z napojami i sałatką). W Macedonii idzie mocno budowa dróg, też widać logotypy firm z Chin. Też pada deszcz, drogi zalane, czasem jakiś lawiny błotne, autem bez 4x4 trudno przejechać. Pretor - miasteczko wymarłe, patrząc po ilości ośrodków, kiedyś musiało tętnić życiem. Nasz hotel, za 4 osoby za 2 doby z dobrymi śniadaniami, zapłaciliśmy 400 zł. Tu na zdjęciu Zdrajca, tak nazwaliśmy tego psa. Wystarczy dać mu jeść i idzie do innych turystów. Jezioro Prespa. Zbieg granic 3 państw. Jeszcze jedno zdjęcie. Trochę popływałem, temperatura wody około 12 stopni. Troszkę obok, infrastruktura jest, turystów brak. c.d.n.
  24. Obok lokalna restauracja, jedzenia dobre. Właściciel na nasze powitanie odegrał nam hymn. Można płacić w Euro, brak możliwości płatności kartą. Córka była głodna, ujęcie jak już zaczęła jeść. Pyszności. Pyszna sałatka, choć ta lepsza jest w Macedonii. Nasz nocleg w Jagodinie, polecam (służę namiarami na priv).
  25. Jesteśmy w Serbii. Miejsce mało oczywiste, kąpielisko termalne, stworone przez lokalną społeczność (gdzie diabeł mówi dobranoc). Koszt wejścia dla 4 osób na cały dzień około 10 Euro (można płacić w Euro, pani wydaje resztę w lokalnej walucie, nie można płacić kartą). Miejsce nazywa się Banja Pacir. Kilka kilometrów od autostrady, dobre miejsce na odpoczynek po nocnej jeździe. Słynne różowe jeziorko (taki raczej staw sztucznie zbudowany), bez słońca nie widać tego koloru. W środku kąpiel w czarnej mazi. Rekomenduję nie zakładać na siebie najlepszych strojów kąpielowych (zapach przypominający łajno, utrzymuję się przez kolejne 2-3 prania). Mimo zimna, kąpiemy się na zewnątrz. W środku oczywiście też. c.d.n.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...