Skocz do zawartości

Veteran

Members
  • Liczba zawartości

    1 114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Veteran

  1.   Co to znaczy trzymasz? Przecież całe Twoje ciało, dół, czyli stopy, nogi, biodra i góra czyli brzuch, barki, ramiona to jeden układ fizyczny. Obracając dół jednocześnie obracasz w druga stronę górę (czyli angażujesz jakieś jej mięśnie). Inaczej się nie da. Prawa fizyki! Co innego gdybyś  górę tułowia unieruchomił np. w dużych imadłach i kręcił resztą. Mówimy o separacji czy dysocjacji jak u Jeremiego, ale to pojęcia umowne. To że "trzymasz" górę w jednej pozycji (w przybliżeniu) nie oznacza, że nie używasz jej mięśni do tego trzymania. Jeremy to świetnie tłumaczy i nawet ilustruje wykręcaniem podkoszulka.   Ale nie ma o co kruszyć kopii. Nieważne jakie mechanizmy za to odpowiadają, ważny jest cel: w skręcie krótkim góra ciała jest cały czas ustawiona prostopadle do linii spadku stoku. W długim skręcie nie, bo niczemu dobremu to nie służy. I w żadnym wypadku (pewnie i tu są wyjątki) nie inicjujesz ani nie wspomagasz skrętu rotacją tułowia.   Adamie, masz rację. To wszystko dobrzy narciarze wiedzą i wykonują praktycznie, choć wcale nie jest to oczywiste. Ale nie wszyscy na tym forum są dobrymi narciarzami a poza tym warto sobie od czasu do czasu uporządkować pewne sprawy.   Jak to opanować, zwłaszcza prawidłową pozycje barków w krótkim skręcie? Nie wiem. Najbliżej mi do stawiska Harpii. Ćwiczyć, ćwiczyć aż samo wyjdzie i stanie się intuicyjne. Witam Jakbyś trafił na jakieś narciarski forum w USA tobyś się może zdziwił, jakie szczegóły ludzie rozważają, jeśli o technikę. Często korzystał z różnych analiz w języku angielskim. Prawdziwy zalew informacji. To się nigdy nie skończy, ponieważ to pasja. I jak się naparzają. Taki Harb, prowadzący ze swoją koleżanką Rogers(ładnie baba jeździ), to firma świadcząca usługi narciarskie. Sprzedaje płyty, organizuje obozy dla lepiej chcących jeździć. Nawet w lecie w Alpach(Zermatt). Otóż ten Harb "walczy" z amerykańskimi oficjalnymi instruktorami. Sam ma te papiery. Ich skostniałą techniką. Walczy nawet z trenerami, przygotowującymi młodych zawodników. Dla Harba, jak się zorientowałem, model jazdy, to taki demonstrator jak Glashan, czy inny. Tacy się cieszą ogromną popularnością w Japonii, Korei. I oni też są firmami, płyty obozy, rady. Tylko rady takie, niby proste - wystarczy odciążyć, dociążyć, na krawędź, w odpowiednim momencie.... Koledzy też tak często tłumaczą komuś, co załączył film. Byś lepiej zrozumiał(jesteś fizykiem) to są wyjaśnienia profesora fizyki o Modelu Standardowym(jako laika, to mnie nieco wciągnęło) uczniom na w szkole podstawowej. Trzeba na tym etapie coś powiedzieć dzieciom. Ale co się bliżej za tym kryje, to wiesz. I co się kryje za kolanami do stoku, też wiesz. Ale, gdy mówi się o tym początkującemu narciarzowi, to co on wie? I kiedy to osiągnie. Nie bardzo mnie rozumiesz. Mówiąc o imadłach. Tak prymitywnie nie pisałem. Ciało w przestrzeni jest skierowane w dół. W przestrzeni!!!. W przestrzeni go trzeba trzymać. A że następuje kolejne skręcenie tułowia i nóg w przeciwne strony to fakt. I że się to czyni siłami wewnątrz ciała. Myślałem, że to trzymanie w PRZESTRZENI jest proste, jasne, trywialne. A tu nie! Jak bym był złośliwy to Adama te rzeczy nudzą i odbierają klientów. Wszystka wiedza byłaby dostępna tylko u niego. Teoria też jest groźna, ponieważ się można spytać instruktora, by wytłumaczył coś, o czy poczytał gdzieś w sieci. A w sieci są informacje od instruktorów z całego świata. Kto to opanuje w pojedynkę. Harpia się uczył naturalnie na Patelni(?) na Szyndzielni. Nigdy tam nie jeździłem. Ja tylko usiłowałem sobie radzić na Nosalu(od góry). Ale opowiadali o niej legendy. Skoro tam zjeżdżał i żyje do dzisiaj, uprawiając narty w elitarnym gronie AMP, to znaczy że jest niezły talenciak! A w końcu, czy to takie ważne jak skręcasz. Przypomnij sobie słowa "Lobo"-odciążaj się jak chcesz. Ale nie mów, że się nie da. Pozdrawiam
  2. Veteran

    Odciążenie

    Witam Od razu wyjaśnię, że ja nie rozumie określenia cofanie stóp. Pisałem o tym na forum. Może to jest dosłowne tłumaczenie z języka Harba. Dla mnie to jest zgięcie goleni(kąt jaki tworzą z nartą). To się zmienia w czasie skrętu. I to można zmienić(naciskając na języki). Ja tylko to robię świadomie. Nie uświadamiam sobie cofania stóp, choć one się cofają w stosunku do kolan, to jest oczywiste. Naciskając na te języki możemy wychylić górę ciała(tors) bardziej do przodu). Ale możemy to zniweczyć obniżając jednocześnie pupę(siadając). Wychylenie do przodu, doganianie nart, na stromym stoku, w momencie gdy zaczynają skręcać, zależy od ugięcia trzech stawów, W kostkach(golenie do przodu), w kolanach("siedzimy" mniej lub więcej) i biodrach(tors bardziej do przodu, czy więcej w pionie0. Proszę sobie zrobić parę klatek z filmu, np. Glashana lub innego. Powinien być filmowany z boku. I zobaczyć jak ma ustawione golenie w stosunku do nart. Jak jest ugięty w kolanach, Jak jest wychylony tors do przodu(np. rzut głowy na narty). Odciążenie ten moment-narty płasko, dzioby zrównane. A kilka klatek dalej już narty jadą na krawędzi prosto w dół. Wcześniej po momencie "płasko" należy je energicznie gonić, by nie było odchylenia torsu do tyłu i narty nie "uciekły". Gonimy je przez pochylenie torsu w dół(a nie prostowanie go). Prostowanie odchyla często ciało do tyłu. Możemy to skompensować mocniej naciskając na języki. Prostowanie ma jeszcze tą wadę, że czasie gdy mamy przekręcić na krawędź nartę zewnętrzną, jest ona dodatkowo dociskana(akcja-reakcja). W klatce 5 docisnąłeś języki. Porównaj z 4 klatką. Jaki kąt mają golenie z nartą w tych klatkach? A gdyby w 4 klatce, był taki kąt goleni jak w 5? A w 5 większy. A dodatkowo w 5 pochyliłbyś jeszcze tors do przodu. To jaki byłby efekt dogonienia nart? Gdzie nad nartami byłby środek ciężkości? O to chodzi! Ja mam identyczne problemy. Które jeszcze wzrastają, gdy stok jest dość stromy i gładki. Jak wtedy dogonić narty? Gdy jeszcze jest problem nie trzymania na krawędziach(bo mam za małe zakrawędziowanie i narty zbyt płasko), tylko zsuwam się na krawędziach nieco w bok, jadących do przodu nart. A należałoby je dogonić, wciąć w stok(mieć lepsze oparcie) i w drugą stronę. Ktoś w tym momencie mógłby złośliwie powiedzieć. Podciągnij kolana! Po co ci oparcie? Pozdrawiam Pozdrawiam
  3. Veteran

    kasprowy maj

    Witam No to może coś z historii. Pierwszy maj 1968 r. Rano jeszcze leżę sobie na wyrku w Księżówce(nieco niżej ścieżki jak się wchodziło na Halę Gąsienicową z Karczmiska). Przez radio leci speech tow. Gomułki na defiladzie w Warszawie. Na Kasprowym słońce, przez kilka bez cienia chmurki. I 330 cm cudownego puchu. Za to twarze po jednym dniu opuchnięte. Proszę nie pytać głupio-gdzie Dermosan!. Sytuację uratował mały ręcznik. Sprytnie przymocowany do głowy z otworami na oczy i czubek nosa. Pozdrawiam
  4. Witam Jest takie ćwiczenie. Raczej dość prymitywne. Ale uświadamia o co chodzi. Na bardzo mało pochylonym terenie. Stajemy w pozycji(Mitek to tłumaczył wielokrotnie) "zasadniczej". Twarzą i resztą ciała w dół. Ręce dość szeroko przed sobą z kijkami!!!. Ruszamy wolno. Wbicie kijka prawego i lekki podskok(narty równoległe!) z przekręceniem w prawo(niewiele o kąt max 10 stopni). Jak spadną na śnieg, momentalne(w momencie upadku nart) wbicie lewego kijka i podskok, narty w lewo. Trenujemy takie rytmiczne wbijanie i jednocześnie podskoki. Stopniowo eliminujemy podskoki na rzecz tylko wyprostu ciała, pomagając sobie nieco skręcić narty stopami. W prawo, prawy kijek. W lewo, lewy kijek. Dalsza nauka to tylko doskonalenie. Rytmiczne wbijanie kijka, rytmiczne skręty. Bardziej stromy teren. Większe przekręcanie nart. Zauważymy, że narty skręcone będą nieco jechać na krawędzi, zataczając mały łuk. Ale tułów musi być zawsze skierowany w dół! Nie wolno nim kręcić. Bardzo pomogą nam w tym kijki trzymane dość szeroko przed sobą. Z tym, że nie należy z początku ich opuszczać. Nie zdążymy wbić kolejnego i za daleko i za szybko się pojedzie. Najpierw - na sucho, stojąc, można sobie tak co pół sekundy stukać kijkami na zmianę. Lewy, prawy, lewy....Ten równomierny rytm jest ważny. To wystarczy na kilka lat ćwiczeń i jazdy. Pozdrawiam
  5. Witam Nie jestem jakość specjalnie czuły na krytykę, czy inne zdanie, jeśli chodzi o moje posty. Nie jestem nieomylnym "ekspertem" teoretykiem. Ja pisząc o tym zaawansowaniu miałem na myśli tylko to, że jest ważne jednak nauczenie się jeździć z "uspokojonym" maksymalnie tułowiem. Takie uspokojenie jest najlepiej widoczne w krótkich skrętach(śmigu) w linii spadku stoku. Mówi się wtedy, że narty zmieniają swoją pozycję pod tułowiem. Skręca się wtedy na nartach nogami, a nie całym ciałem. To ważne mieć taką reakcję "nóg', bez angażowania góry. Daje to możliwość bardzo szybkiej korekcji toru jazdy. Przykład- bramki wertikalowe na slalomie. Taka korekcja na zwykłym stoku znacznie poprawia bezpieczeństwo własnej jazdy. W długim skręcie to tułów "przechodzi" nad nartami(crossover). Ja zawsze obserwowałem narciarzy na stoku. I wiem, że są nieraz dobrze jeżdżący. Mogący mieć jakieś swoje sukcesy(amatorzy) w długich skrętach. Ale są bezradni w slalomie. Slalom(tułów maksymalnie stabilny, skierowany w dół stoku) jest może najtrudniejszą konkurencja zjazdową(jeśli można robić takie porównania) z możliwością osiągnięcia najwyższego poziomu. Widać to w kombinacji i pewnej bezradności typowych zjazdowców na slalomie i to stosunkowo łatwym. Nie mają, jak sądzę, takich trudności typowi slalomiści(Hirscher, Pinturault, Shifrin) na zjeździe. Na tych najtrudniejszych nie startują. Ale to jest też kwestia treningów, wytrzymałości na długie trasy. Nie da się wszystkiego pogodzić. W praktyce obie ww. metody się mieszają. Przecież nie da się określić, gdzie kończy się jedna a zaczyna druga. W płytkim slalomowym skręcie tułów ani "drgnie'. W długim slalomowym "idzie" nieco za nartami. W gigantowym jeszcze więcej. Natomiast jak jeździ zawodnik i co potrafi to ja nie wiem. To, że jechał tak, jak na filmie przez Ciebie pokazanym. To o niczym nie świadczy. Równie dobrze mógłby pojechać nie "ruszając" tak tego tułowia. Przecież ma w swoim technicznym zasobie ogromną liczbę "ewolucji"(możliwości układu ciała) i może je stosować dowolnie z zależności od potrzeb. Ja osobiście byłem zawsze fanem krótkich skrętów. I najlepiej mi wychodziły. Natomiast w dłuższych nie umiałem się ślizgać. Przyjąć takiej pozycji w skręcie, by wydusić jak największą szybkość. Brało się to pewnie też ze strachu. Jazda zawodnicza to, oprócz właściwego wyszkolenia, to także przezwyciężanie strachu. Dlatego dzieci tak zapierniczają po stoku. Pozdrawiam
  6. Pytać instruktorów! Mnie to zabrało sporo lat, próbując samodzielnie dojść do tego. I teraz mam tego skutki. Dzisiaj miałem okazję oglądać separację, w wykonaniu przyszłych mistrzów, na zawodach w gigancie o Puchar Rodzin Szkółek Warszawskich na Mosornym Groniu. Robi wrażenie, jak taki berbeć z nóżkami jak patyczki, rodzaju żeńskiego - nawet częściej się separuje na stoku, który był u góry był potem lodowiskiem. Była to głównie zasługa krawędzi tych separujących się. Najpierw się separowali, by się rozgrzać. Potem się rozgrzewali przed drugim przejazdem. Nie wiem, czy nie rozglądnę się(jak to czynią czasem nasi koledzy z forum) za innymi nartami dla poprawienia nieco własnej separacji w takich warunkach, jakie tam były po południu. Zostałem brutalnie przywołany do porządku. Żona wcześniej skończyła separację uznając, że szkoda narażać swojego organizmu, gdy z lewej i prawej przelatują z dwukrotnie wyższą szybkością dziesięciolatki i młodsze! Pozdrawiam
  7. Witam Zaawansowana jazda amatorska na nartach zaczyna się od momentu, gdy jesteśmy w stanie trzymać trzymać barki(tors, korpus) w kierunku spadku stoku. Wykonując krótkie, średnie skręty, a nawet dłuższe. Góra ciała stanowi "blok"(nie napięty, rozluźniony), stanowiąc "podstawę" wokół której "obraca" się dół ciała(od bioder). Zjawisko to nazwane jest separacją góry ciała i dołu. Nie jest takie na początku ważne, czy narty są bardzo zakrawędziowane. Ważne by były równoległe i prowadziły się po łuku. To jest podstawa, wymóg elementarny, do coraz lepszej jazdy na krawędziach. Jeśli ktoś ma tendencję do ciągłego obracania tułowia za nartami. Co jest zresztą nagminne na stokach. To niech zrobi reset. Ponieważ nigdy nie będzie dobrym narciarzem. Pozdrawiam Pozdrawiam
  8. Veteran

    kasprowy maj

    Witam Domyślałem się. "Ogórki" w Zakopanem miały kosze z tyłu. Jak się miało lepsze narty, to należało stać z tyłu autobusu i zawsze wysiadać na każdym przystanku. Inaczej narty mogły nie dojechać do dworca autobusowego. A i tak zdarzały się nie zawinione pomyłki. Kierowcy tych autobusów to byli mistrzowie kierownicy. Szczególnie w zimie. Świetnie sobie radzili na garbatych od lodu ulicach i drogach wokół Zakopanego. To nie były dzisiejsze gładziutkie i posypane solą jezdnie. Pozdrawiam
  9. Witam Bardzo się mi podobała dzisiejsza kombinacja w Bansko. Wyłania się najlepszego "kombinatora", czyli w pewnym przybliżeniu najlepszego narciarza uniwersalnego na ubitym terenie. Chcąc mieć "prawdziwy" zjazd i slalom - to musiałby być zjazd ze Streif`u i slalom potem w tej samej miejscowości. Nie ma! Jest za to "łatwy" zjazd i potem "łatwy" slalom. Z tym, że "łatwy" zjazd jest wcześniej trenowany na tej trasie. W Bansku był trudny supergigant. Trasę się ogląda. I "łatwy" slalom. Wygrali slalomiści. Reszta daleko. Gdyby zrobić trudny zjazd i trudny slalom, tez wygraliby Hirscher i Pinturault. Pięć sekund do tyłu dla slalomisty na trudnym zjeździe jest do nadrobienia na trudnym slalomie. Więc kto jest najbardziej uniwersalnym narciarzem? Slalomista! W dodatku chcą tą konkurencję, tak przydatną dla amatora(p. nasz kolega w Szczyrku!). Zlikwidować. Na rzecz cyrku równoległego. Osobiście protestuję! Pozdrawiam
  10. Veteran

    kasprowy maj

    Witam Co roku tam jest jakieś śmiganie. Sam osobiście śmigałem z piętnaście lat. Ale to było dawno temu. Zakończenie sezonu na Kasprowym, to była taka tradycja w Polsce, młody człowieku. O Alpach narciarze wiedzieli tylko tyle, co z geografii. Śnieg się kończył na nartostradzie z Goryczkowej. Brudny śnieg z trawą, ziemią. Więc ludziska myli narty w potoczku, zanurzając całe do bystrej wody. Po tym myciu zarzucali na ramię i dziarskim krokiem w rozpiętych(rozsznurowanych) butach narciarskich, maszerowali dzielnie całe dwa kilometry do Kuźnic. Gdzie na nich czekał autobus, nie wiadomo dlaczego dzisiaj nazwany "ogórek". Z ogórkiem nie miał nic wspólnego. Była to duża, mocna bryka na kilkadziesiąt chłopa, produkowana w Jelczu. Teraz z Kuźnic jeżdżą podobno super busy. Nie orientuję się, ponieważ ostatni raz na Kasprowym byłem z żoną nieco wcześniej, niż w święto majowe, w kwietniu. Sporo lat temu. Nie należy się łamać. Ponieważ często zima sobie przypominała o sobie pod koniec kwietnia. I zdarzało mi się, że na moich deskach dało się dojechać do Ronda, po chodniku. Nie byłbym pewien, czy w tym okresie ktoś nie dojechał kiedyś aż na same Krupówki. Pozdrawiam
  11. Veteran

    Odciążenie

    Witam Oczywiście możemy. Mieliśmy nawet w Koninkach bardzo dobrą znajomą starszą instruktorkę. Niestety już nie żyje. Była bardzo dzielna, ponieważ z humorem rozmawiała z nami o swojej śmiertelnej chorobie, jeszcze jeżdżąc na nartach. Uczyła głównie dzieci. I miała zawsze sporo klientów. Nie wiem dlaczego, ale jak przejeżdżałem obok jej grupki, to często byłem dla jej podopiecznych żywym przykładem prawidłowej jazdy. Jeżdżąc z moją żoną(były w podobnym wieku), zawsze nieco się dziwiła, że Ty potrafisz tak szybko jeździć? Tak się zdarzyło, w czasie mojego dość długiego narciarskiego życia, że znałem paru instruktorów osobiście. Częściej widywałem na stoku instruktorów. Nosili dawniej takie znaczki PZN. Niektórzy mieli na plecach napisane "instruktor". Jeszcze inni nie mieli nic takiego na sobie, ale mogli być instruktorami. W końcu były takie stoki i narciarze na nich jeżdżący, że lepiej było się nie kompromitować! Tak to jest z instruktorami. Szanuję jednak ich porządną pracę. Lepiej aby skierowali swoje wysiłki na młode kadry. My, niemłodzi Super Seniorzy jakoś damy sobie radę. Pozdrawiam
  12. Veteran

    Odciążenie

    Witam Przepraszam za swoje wątpliwości w tym temacie! Przepraszam wszystkich bez wyjątku. Zawsze miałem wątpliwości odnośnie swojej wiedzy. Nawet w swoim zawodzie. Tak to jest ze mną! Tyle razy sobie przysięgałem, skończ z tym teoretycznym narciarstwem! Zajmij się praktyką! Wydaj te parę stówek na instruktora. A jak nie będziesz zadowolony z poziomu nauki, to poszukaj lepszego. Może byłego zawodnika z tyczkami. Ale to czasochłonne, kosztowne i musiałbym pozbawić moją kochaną żonę przyjemności jeżdżenia ze mną. Poza tym podniesienie mojego poziomu nie jest takie ważne. To chwilowy kaprys w sezonie zimowym. Nie jestem przecież liderem eliminacji powiatowych. I nie czekają na mnie wojewódzkie. Chętnie się spotkam z jednym z forumowych instruktorów. Choć niekoniecznie musi się legitymować papierami. Jedyne miejsce jakie wchodzi w rachubę to w zasadzie Mosorny(proszę pisać prywatnie, to jakoś się umówimy). Skrzyczne też ew. w chodzi w rachubę, ale przy dobrych warunkach i w dzień powszedni. Musiałbym wydać tam znacznie więcej cennej kasy. A na Mosornym jestem Super Senior. I stok, na poprawę poziomu jest ostatnio bardzo dobry z rana. Pozdrawiam
  13. Oglądałem w nocy zjazd mężczyzn. Trasa parametrami, długość, różnica poziomów, nawet góra płasko-podobna do FISu na Skrzycznym do samego dołu. Przejazd 100 sekund. Jeden z naszych lepiej jeżdżących kolegów na forum, przejechał to w ok. trzy minuty(180 s). Co było dużym osiągnięciem z jego strony. Oczywiście nie ma porównania w łatwości jazdy, ponieważ FIS jest wąski, dół zupełnie nie nadający się do szybkiej jazdy. Szeroka modernizacja, kolejka z końca na górę dałaby może jedyną trasę dla treningu w Polsce dla młodych zawodników. Pozdrawiam
  14. Veteran

    Odciążenie

    Witam Ja bym proponował takie doświadczenie. Opieramy nartę tuż przy dziobie i piętce na rolkach. Widziałem takie zdjęcie z prób na maszynie, gdzie oparta na rolkach zginana była przez nacisk w środku. W największej, głębokiej dziurze nie da się tak zgiąć. Ale zgięła się slalomie(piszę jw). Któryś blisko finału się odchylił. I poleciał, lecąc do przodu rył piętkami o śnieg. Takiego wygięcia samych piętek(żółty ślizg) nie widziałem w życiu. Cholery są giętkie, ponieważ zjechał na dół i nie widziałem, by szlag je trafił. Wracam do doświadczenia. Od dołu napinamy sznurkiem nartę by się mocno ugięła. Mierzymy jej ugięcie w środku. Na wiązanie kładziemy jakiś ciężarek(opływowy i raczej malutki, ale ciężki). Włączamy kamerę z boku narty, z tym, że wcześniej za nartą ustawiamy długą, wyraźną linijkę z centymetrem. Kamera musi pracować bardzo szybko, by uchwycić dokładnie moment największej wysokości ciężarka. Oczywiste, że musimy też przeciąć wcześniej sznurek. Dalsze obliczenia energii, jaką otrzyma but narciarza, polecam przekazać naszej pociesze, chodzącej do właściwej klasy szkoły podstawowej. Pozdrawiam PS. Zupełnie zapomniałem, ale mając narty sztachety demonstrowałem czasem komuś ich wytrzymałość. Stawałem na jednej narcie opartej na dziobie i piętce. Ludziom się wydawało, że jak się tak stanie, to zatrzeszczy i kaputt! Nie trzeszczała i szlag ją nie trafiał. Ale też nie podrzucała mnie do góry. Taki sam eksperyment robiłem też z karwingami. Może w lecie wyjmę stary model i się pohuśtam na jednej. Ale gdy w sznurku, jak wyżej zamontować dynamometr(mierzy siłę), to też zorientowalibyśmy się z czym mamy do czynienia. Czy wystarczy do wyrzucenia nas w całości w powietrze?
  15. Veteran

    Odciążenie

    Witam Nie! To jest inny mechanizm. Odbicie z krawędzi(z narty) stosowane było i jest przez tzw. wyjście w górę. Dostawało się odciążenie, ale najpierw było dociążenie. W zasadzie jedyna metoda odciążenia na nartach "ołówkach". Prowadziło to w skrajnym przypadku do oderwania nart od śniegu(podskok). Tu jest tylko odciążenie! Wspomagane przez prostujące się narty. Dociążenie nart było wcześniej(narty ugięte, jazda po łuku na krawędziach). Następne będzie w kolejnym łuku. Ruch ciała w przestrzeni(tu moment odciążenia) musi być zgodny z wymogami rządzącymi przez jego bezwładność. Na tym polega możliwość ewolucji w narciarstwie dowolnym, gdzie narciarz, wyrzucony w powietrze, leci ze swoim chwilowym środkiem ciężkości po paraboli. Ale, dzięki bezwładności tego tego środka ciężkości, jest w stanie wykonywać różne ewolucje, zmieniając położenie swoich nóg, rąk, torsu.... Tylko wysiłkiem swoich sił wewnętrznych(mięśni). "Wiruje" ale jego środek ciężkości leci sobie "spokojnie" najpierw w górę, potem w dół po krzywej. Pozdrawiam PS. Proszę sobie przypomnieć z PŚ taki obrazek. Slalomista wystrzelony w powietrze(odchylił się, była dziura przy tyczce). Leci w powietrzu i wysiłkiem swego ciała, koryguje sylwetkę. Skręca narty, tors przeciwnie. Narty 'odsyła" w bok, ustawia na krawędzie. I spada nartami na śnieg. Uratował sytuację. Znowu dzięki temu, że mógł się korygować wokół swego środka ciężkości.
  16. Veteran

    Odciążenie

    Witam Oglądałem przed chwilą powtórkę slalomów równoległych(wczoraj wieczorem w stolicy Szwecji). Pełno na nich było momentów takich odciążeń tj. zrównane kolana, zbliżające się do torsu, zrównane narty dziobami i obie płasko nad śniegiem. A jakiś ułamek sekundy wcześniej były obie wygięte. I za taki sam ułamek będą znów wygięte w nowym skręcie. Tego momentu, niejako "lotu" nad śniegiem się nie zauważy przy normalnym odtwarzaniu filmu. Dopiero na mocno zwolnionym i to, gdy kamera bierze dokładnie z boku można to spostrzec. Prostowanie torsu w tym momencie niweczy efekt tego odciążenia. Tak się teraz odciąża narty w sporcie "zawodowym". Zachęcam lepiej jeżdżących kolegów do prób. Na poziomie amatorskim jest to w pewnym zakresie możliwe. Pozdrawiam
  17. Veteran

    Nasze upadki :)

    Witam Ze wstawaniem to mam bardzo poważny problem. Długo wstaję. Kręcę stopą, później drugą. Oboma na raz. Przekręcam oboma nogami, raz w prawo, raz w lewo. Podkurczam jedną nogę tak, by stopa dotknęła uda, potem drugą i oboma na raz -leżąc na plecach. Schodzi mi nieraz na tym wstawaniu do południa. A jak jest, przewidziany na dziś narciarski dzień, to skracam znacznie to wstawanie. Wczoraj wstałem(Mosorny) przed siódmą. Na szczęście na stoku ominęło mnie jakikolwiek wstawanie! Pozdrawiam
  18. Witam Nie dałoby się załatwić jakiejś fuchy dla byłego uczestnika PŚ. W roli doradcy. Głównie filmów i klatek z nich. Sprzęt bym odpuścił. Może nie nadążać za zmianami, ale pewnie Esport ogląda. Jestem gotów wyłożyć parę zł miesięcznie w sezonie zimowym. Za możliwość bycia ocenianym. Pozdrawiam
  19. Veteran

    Odciążenie

    OLIOLI 2. Trzeba się przyzwyczaić do wrażenia, że przy zmianie krawędzi za chwilę będzie gleba. Tak się wydaje, ale jej niema.  Góra tułowia idzie w dół a narty odjeżdżają na zewnątrz inicjowanego skrętu. Jest to bardzo dziwne uczucie chwilowej tak jakby nieważkości i trzeba się do tego przyzwyczaić. Wydaje się, że będzie gleba a tu niespodzianka. Siła dośrodkowa jest tak duża, że trzyma skręt a narty natychmiast się wyginają i wycinają piękny łuk podjeżdżają pod tułów z powrotem (tak jak napisałem połowa okręgu). Na twardym wręcz lodowym było widać lekko rozmazany ślad. Później jak troszkę puściło było można zobaczyć piękne szyny w kształcie półokręgu. Z pełnym klasycznym odciążeniem tak nie wyjdzie nie ma siły. Dwie godziny takich wygłupów wystarczyły na poczucie co to intensywna jazda. Pozdrawiam.   Ps minimalne wypuszczenie nart do przodu podczas zmiany krawędzi daje wrażenie jakby działo się wszystko lżej i szybciej. Tylko powtarzalność tego jest wątpliwa. Nie zawsze da się zrobić to tak samo za każdym skrętem. [/quote] Witam(VETERAN) Pięknie. Mam powoli podobne wrażenia. Nawet żonę zachęcam i "rajuje"(?). Dzisiaj na Mosornym. Rano prze dwie godziny. Później po lewej strony, gdy małolaty usunęły swoje giganty. Dziewczynka nieduża, ale jej komóro-giganty prawie dwa razy większe niż wzrost. Uczucie czasem, jak u Hirschera(zdj.), narty w powietrzu. Na zrytym, ale nie za bardzo terenie, też lepsza jazda. Narty pochylające się na krawędź, nie wciskają się tak w śnieg. Warunki do takiego skrętu; -szybkość, -nie podnoszenie torsu w momencie narty płasko, dzioby zrównane, -tors(klatka piersiowa) cały czas skierowana w dół, tak jak i głowa. Nie można obracać torsu za skręcającymi nartami!!! Wszytko od biodra w dół obraca się, jak na łożysku, zamocowanym do stabilnego torsu Jazda jest bardzo dynamiczna i wbrew pozorom lekka. Bez specjalnego trudu przejechałem tak dziesięć zjazdów bez zatrzymywania się. Znacznie poprawia się narta wewnętrzna. Bardziej jakby "wkręca" się w stok. Żona mówi, że udało jej się pary razy zobaczyć kątem oka, jadące na krawędziach obok "niej" jej narty. Zmarnowałem ostanie dwa ostatnie sezony. Po artroskopii kolana zacząłem z obawy o nie, eksperymentować z rozpoczęciem skrętu od wyprostu na wewnętrznej narcie. Nie zawsze tak jak dziś da się jeździć. Najlepiej na porannym sztruksie. Wrzucając na luz, podnoszę sylwetkę. Może jeszcze kilka wyjazdów na Mosorny przed wiosną. Dla utrwalenia. Co utrwalę to moje! Pozdrawiam Pozdrawiam
  20. Witam Jest pięknie(w nocy też było pięknie) na górze Skrzyczne, ale już mocno dmucha. Na Mosornym jeszcze spokój. Poczciwa Babia zasłania od wiatru. Pozdrawiam
  21. Veteran

    Odciążenie

    Witam Dziękuję wszystkim za rzeczowe uwagi. Jestem to winien. Napisałem to co napisałem. Dla ilustracji swoich wywodów załączyłem klatki z filmów rzeczywistych ludzi. Tak sądzę, a nie zmanipulowane obrazy z Hollywood. Każdy sobie może to(te obrazy) interpretować na swój sposób. Jutro jadę na narty na Mosorny z żoną. Ze dwie godziny będzie jeszcze w miarę twardo. I będę sobie robił to, o czym pisałem zakładając ten temat. Reszta(tj. jest czy ktoś się ze mną zgadza, czy nie) mnie mało interesuje. Jeżdżę dla siebie, a nie dla poklasku na forum. Sądziłem w naiwności(nie pierwszy raz), że może to co pisałem nieraz komuś może pomóc spojrzeć na swoją jazdę. Tak jak ja spoglądam. Tym bardziej, że to o czym piszę nie jest moim wymysłem, ale głównie wygrzebanym gdzieś w sieci. Znając przynajmniej wystarczająco angielski w piśmie można naprawdę wiele rzeczy się dowiedzieć. Znacznie więcej, niż z materiałów polskich instytucji dających certyfikaty np. instruktorom. Jakby ktoś chciał sobie ze mną podyskutować praktycznie na stoku, to możemy się kiedyś w dzień powszedni umówić na Mosornym. Może się wtedy okazać, że całkowicie błądzę w swoich poglądach. I jest zupełnie inna metoda nauki jazdy niż ją przez tyle lat stosowałem. No, cóż nie warto się bawić w literaturę. Tylko jeździć i jeździć a wyniki przyjdą same. Dobranoc! Pozdrawiam
  22. Veteran

    Odciążenie

    Witam Załączam klatki z filmu jednego z demonstratorów w sieci. Nie wiem z jaką szybkością jedzie. Ale przypuszczam, że sporo większą niż mnie się to udaje. Pierwsza klatka(z0) to moment, gdy kijek jest "wbity"(śnieg od grota!). Kolejna(z1-29 klatek/s) to 0,033 s później. Z2, z3, z4-to kolejne w odstępach 0,034. Gdyby miał szybkość 20 m/s to przejechał od z0-z4 0,034x20x4=2,72 m. A ile tu się wydarzyło z jego ciałem! Z tym, że "z4" to początek kolejnego skrętu. Obciążenie nowej narty zewnętrznej. Pozdrawiam Załączone miniatury
  23. Veteran

    Odciążenie

    Witam To jest czysta fizyka(natura). Może ktoś znajdzie w sieci taki rysunek przedstawiający trajektorię ruchu środka ciężkości narciarza nad terenem z dużymi muldami. Teren jest garbaty-góry, doliny. A trajektoria jest gładka(krzywa-matematyka). Tu jest klucz! Bezwładność powoduje, że nie jesteśmy w stanie nagle zmienić położenia środka ciężkości ciała. Jest taki skok gimnastyczny. Nogi wyprostowane do przodu. Tors mocno przygięty do dołu, ręce wyprostowane w przodzie. Nie wiem jak się nazywa. Joubert pisał coś "carpe". Nie widziałem go nigdy. Ale wtedy nie ma zmiany położenia środka ciężkości ciała. Ani w górę, ani w dół. To jest istota tego odciążenia. W czasie bardzo prawidłowej jazdy. Kończąc podkręcony skręt na krawędziach -jak "zawodnik". W momencie inicjacji kijkiem, jakoś myślą, napięciem mięśni brzucha, ud., zbliżyć tors do kolan, a kolana do torsu. Nie zmienimy położenia środka ciężkości(gdzieś koło pępka). Ale dostaniemy zmniejszenie nacisku na narty. Wspomożone przez ich prostowanie. To trwa jedną klatkę czy dwie. Przy szybkości ok 50 km/g i 29 klatek na sekundę, dzieje się to na przestrzeni jednego metra jazdy. Narty wygięte, a klatka jedna, czy dwie dalej już wyprostowane z dziobami zrównanymi. Klatki(np. 29 na sekundę) też nie zdradzają wszystkiego! To 0,03 s. W tym czasie też coś się zmienia. Analiza przejazdu zawodników wymaga przyspieszenia filmu. Tak mi się wydaje. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...