Skocz do zawartości

Veteran

Members
  • Liczba zawartości

    1 114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Veteran

  1. Witam   nic nie bede zmieniał. Błędy gramatyczne wynikają ze slepoty i cholernego laptopa. Qiz rozwiązywałem praktycznie Przekrecanie stóp napina oewne partie mięśni wyżej, czego efektem jest b niewielkie pochylenie nart na krawędzie, które Inicjuja skret i nie należy im przeszkadzać, tylko pomóc prostując nogę zewnętrzna i uginając wewnetrzna. Żadne inne ruchy nie sa potrzebne, tylko rozlużnione plecy.   Pozdrawiam
  2. Witam   Robiłem różne eksperymenty z butami, by lepiej czuć narty, mieć odpowiednie pochylenie do przodu w bok itp. Naczytałem się tekstów z amerykańskich portali(strasznie  lubią takie analizy) odnośnie butów. Mam książke Harba i le Mstera, obie oryginały. Właśnie dlatego, że min. chciałem jak najlepiej kierowac własnymi nartami przy pomocy własnych stóp za posrednictwem butów A mam  doświadczenie bezcenne. Bo pięćdziesiat lat temu jeździłem w tzw. narciarach, robionych przez szewców i to jeźdiłem równolegle. Potem były buty sznurowane podwójne(bucik w srodku). Potem sznurowany w środku i proste klamry. Były buty monstrualne do połowy łydki.   W sumie powinienem czuć doskonale śnieg, incjować skręt od  małego, czy dużego palca, przez kostkę do kolana, biodra, aż do pleców(rozluźnione). Jakość to czuje, bo miałem okazję wszystkiego popróbować. Boazerii, coraz doskonalszej, potem biszkoptów, też doskonlonych. Ale przede wszystkim jazdy po wszystkim, muldach, dziewiczego śniegu, sztruksu itd.   To była praktyka. A teraz mały quiz- co ię będzie działo, gdy jadąc na bardzo płaskim stoczku, przekręcimy w bucie(nic więcej) przednia część stopy(zawsze nieco luźna) obracając ją na duży palec, którym dociśniemy do buta.  Drugą stopę przekręcimy na mały palec. Trzeba być cierpliwym i nieco poczekać   Pozdrawiam
  3. Witam   Znak czasu. Aby się wprawiać potrzebna jest publiczność i różne konstrukcje. Do samego wprawiania wystarczyły poprzedno  przeszkody naturalne, las, krzaki, skałki itp.   Pozdrawiam
  4. Dodam jeszcze, ze nalezało mieć zawsze ciało  ustawione z pewna kotrrotacją i tak zrównowazone, by na nieraz sporej przestrzeni tak przejechac. Raz zademonstrowałem, popisując sie koleznkom, taki zeslig na pasku sporej szlai lodowej po odwilzy na Chpoku. Przepraszam za błędy, ale pisze na pozyczonym laptopie bomi komp wysiadł. Brak wprawy na takim maleńtwie'   Pozdrawiam
  5. Witam   To nie jest zwykły ześlizg, mimo że tak wyglada, szczególnie na mało zwolnioym filmie. I nie jest to obrona prze szybkocia, tylko niemożność takiego skręcenia, by nie wyjechać za daleko od tyczki(czek). Narty przy tym obrocie tyłów tylko muskają śnieg(gdyby drapały byłoby tarcie i strata predkości). W dodatku spada sie na krawędzie(zacina nimi), ktore dalej ciagna juz skręt. Jak zauwazyłem nie ma przy tym zbytniego prostowania sylwetki, bo powodowałoby to docisk nart do śniegu. Narty sa sciśle równoległe. Zeslizg amatorski zwykle zaczyna sieę od narty zewnetrznej, nieraz z minimalnym oporem.   Tak na marginesie wykonywałem z dużą wprawą ześlizg na kawędziach ołówków. Narty idealnie równoległe, ześlizgiwały się w bok i jednoczesnie jechały do przodu.  Była to metoda pokonywania sporych placków lodu z kontrola, bo przy klasycznym zeslizgu był obrót na stok i utrata kontroli. Potem narty dojezdzały do miększego sniego, gdzie już mozna było skręcic. Stowałem to często na Fisie na Skrzycznym, poniżej Grzebienia, gdzie srodek trasy był niżle zawsze wyslizgany.   Pozdrawiam.
  6. Witam   Że ruch jest wieloelementowy, to doskonale wiadomo. Nawet wolne posuwanie sie pługiem(mozna  ew. zakwalifikować jako pozycja statyczna) jest wieloelementowe. Ale przy tym można powiedzieć, że podniesienie ręki i przemieszczenie jej prawie nie wpływa na jazdę. czego absolutnie nie można powiedzieć, gdy narciarz jedzie w dynamicznej pozycji wychylonej do środka.   Trudność w panowaniu takiego ruchu wieloementowego, aby jazda stała się skuteczna(bezpieczeńtwo, czas) polega na tym że stopniowowo wprowadza się, koryguje) poszczególnie elementy. I nieraz to trwa całe lata. A potem i tak sie to psuje, gdy człowiek nie jeździ, się starzeje. I tak u każdego to jest różnie.   Pozdrawiam
  7. Witam   Tak, i ja też dostrzegam niebezpieczeńtwo teorii, które czasem prowadzą do stosowania czegoś nowego(podobnie jak sprzet) w nadziei, że pewnego nagle nastąpi jakieś olśnienie i gwatowny kop do przodu. Mnie to nie grozi, bo juz dawno temu nie wierzyłem w cuda, a teraz doszedł jeszcze wiek.   Pozdrawiam
  8. Witam   Ja jednak będę dorabiał osobiście teorie. Nie jestem na tyle zarozumiały by twierdzić, że to moje wymysły. U podstaw ich zawsze leżą terie wyczytane w sieci. Jak wydają mi się mieć jakieś uzasadnienie to w nie wnikam. Narty mają to do siebie, ae raczej nie jest mozliwe stworzenie teorii pewnego ruchu, techniki, a potem wyćwiczenie go praktyce. Raczej jest odwrotnie, genialni narciarze odkrywali pewien ruch, a potem go opisywano teretycznie.   Zresztą teoria była i jest podstawa wielu nauk. Nie byłoby takich postepów w fizyce, gdyby nie teorie, tworzenie modeli matematycznych(nie mylić ze sklejaniem ostrosłupów), których wynki były potem potwierdzane praktycznie. Ale to inne zagadnienie.   A w końu co komu przeszkadzaja te teorie? Przeciez nie mozna utrzymywac, że tylko praktyka(moja praktyka-nie moja!) jest na wszystko najlepsza.   Pozdrawiam
  9. Witam   Okropność to jest. Gdy pojawiły się narty biszkoptowe to wydawał się, że pierwsze same skręcą jadąc idealnie równlegle, drugie że zrobi się łuczek o dowolnym promieniu, np. 5 m. Stromy stok i jedziemy w linii spadku takimi skręcikami, oczywiście na krawędiach na Lodzie, bez okropnych ześlizgów. Niestety ujawniła sie ich jedna wada. Nie chciały za to te o małym promieniu jechać prościutko. Zmuszanie cih do tego było nieco niebezpieczne. Więc potrzeba wynalazku, aby pogodzić różne przeciwieństwa. Stivoting w wykonaniu zawodnika to jednak szlachetniejsza forma, jak ktoś sie upiera zeslizgu, niż zeslizg u Kowalskiego i  to jest trudne, bo chodzi o szybkość, scisle jej stratę.   Pozdrawiam
  10. Trzeba się dobrze wpatrzyć w tem manewr i w zasadzie można to ocenić jedynie przy dużym zwolnieniu filmu. Był kiedyś taki film z treningu Svindala na scianie lodowca Soelden. Narty jadą i jak dzioby dotra do pewnego punktu, naciarz niejako obraca długim łukiem tyły wokół nich(oczywiście dzioby ciagle jada, ale po krótszej drodze. No i ta całkowita zmiana układu z jednego w drugi
  11. Witam   Chodzi zapewne o skivoting. Rzecz, która jest pokłosiem dużego promienia skrętu nart i małego promienia(konieczności), po którym narty mają skrecić(SL-stromy stok i podkręcane bardzo skręty, by nie jechać ze zbyt dużą prędkością). Lub tez duży promień skrętu(GS-Soelden) i bardzo stromo. W obu przypadkach nie da się tak podkęcić na nartach, aby przejść(na krawędziach-Karwingowo!) na krótkiej przestrzeni z jednego regularnego łuku w drugi w przeciwną stronę. Ześlizg na początku odpada,bo hamuje narty. Dowcip polega na przniesieniu nart równoległych z jednego zakrawędzownia kończącego skręt w drugie zakrawedziowanie odrazu znaczne - i b ważne w zasadzie nie dalej niż linia spadku stoku. Tyły nart obracają sie wokół dziobów, jakby zaczepionych jak wskazówka w cyferblacie. W czasie tego przenoszenia(czasami wyglada to na ześlizg-zeslizg b hamuje a ten manewr nie) ciało zmienia układ z jednego tego niby wpychania biodra w przeciwny. To jest b dynamiczny i trudny manewr na dużej szybkośći i do niczego nie potrzebny amatorowi. Próbowałem to wykonać. Musi sie na przestrzen dosłownie kilku metrów w powietrzu(tarrcie nart o śnieg przerzucić narty pod korpusem z jednego wychylenia w drugie. Ale popróbować można, jęsli kto naprawdę dobrze jeździ.   Pozdrawiam
  12. Witam   Ten problem był zawsze dawniej, gdy się wyjeżdzało gdzie w bardziej nieznane góry. Praktycznie mapy były jakoś dostepne tylko w cywilizowanej części Europy. Mapa w miare dokladna to kwestia bezpieczeńtwa w przeważajacej części świata i takie mapy sa ścisle strzezone i tylko wojsko je posiada lub miejscowa kartografia. Z tymi problemami zetknąłem sie przy okazji dawniej wyjazdów góry w Azji. Na miejscu nie był żadnych mozliwości.  Jest takie wydawnicto angielski World cos tam , co wydaje mapy niezłe z calego świata. Mam taka Indii. Alpy - fajne mapy Kompasa. Do wędrówek w tyrystycznych b dobre. Mam mały plik. Może wydają też na Bałkanach. W górach na pograniczu dawnej Jugoslawii i Albaniu kiedyś byłem na kampingu. Zawedrowaliśmy az na granice z Albanią, ktorej przekoczenie groziło kulka w łeb. Dzike gory wapienne.   Pozdrawiam
  13. Witam   Ciekawy artykuł. Właśnie wysoka pozycja z wychyleniem na przód. Podswiadomie to czułem. należy absolutnie unikać skretnych ruchów w kolanie, bo jako laikowi wydaje mi się, że więzadła krzyżowe są po to aby im zapobiegać. Te skretne ruchy występują, gdy noga jest zgieta w kolanie i dodatku kolano wciskane do stoku. Typowa jazda slalomem, z podkrecanymi skretami na stromszym stoku. Właśnie moja ulubiona dawniej.   Przy okazji świczeń po artroskopii okazało śie, że mam silniejsze mięśnie uda(tył i przód) nogi ze zerwanym ACL. Do dłuższegu czasu, chodząc po górkach, napinałem silnie czworogłowy przy zejściu, szczególnie nogi z ACL. Po dłuższym zejciu pojawiał się ból na zewnatrz kolana tej nogi, wtedy gdy bedąc niżej się ja obciążało. Wyczytałem gdzieś, że jest to problem z ITB(Ilotibial Band Syndrom) i że napinanie czworogłowego łagodzi problem i tak było. Stąd nastapiło wyrażne wzmocnienie lewej nogi, co być może mnie uchroniło od powazniejszych konsekwecji, mimo że miałem nieczynne ACL w tym kolanie i jeździłem i chodziłem jakby nic.   Pozdrawiam
  14.   Witam   W odniesieniu do postu Mitka, załączam dyskusję na portalu Epic ski. Związaną z problemem ACL. Może ew. ktoś ją przetłumaczy.   Pozdrawiam Załączone pliki  Can you ski without an ACL.doc   31,5 KB   766 Ilość pobrań
  15. Witam   Klinika jest w Bieruniu. Napisałem, że lekarz, który mnie pierwszy obejrzał, skierował na rezonans. Stwierdził po rezonansie, że łąkotka jest podwinięta, bo z  nią tu przyjechałem. Zresztą najpierw, ciągnąc mnie za nogę i lekko pokręcając w dwie próbował ja wprowadzić. Operował inny lekarz, bo to wyszło z grafiku(chciałem jak najszybciej). Nie wiem, czy ten oglądał zdjęcie z rezonansu(chociaż powinien). Może tylko polegał na zdaniu kolegi. W każdym razie, jak kamera znalazła się w kolanie(na tyle mam wiadomości o artroskopii) to zobaczył  dokładniej, co tam jest. Więcej mnie nie interesuje. Ważne dla mnie jest to, że noga nie boli, nie spuchła. I po serii ćwiczeń zaleconych przez klinikę(w materiałach z wypisu), nie ma  żadnych bolesnych objawów. Oziębiam żelem, trzymam często wyżej(takie rzeczy robiłem  w biurze  i byłem znany z "amerykańskiego" stylu pracy przy biurku). Może toteż spowodowało, że mimo tylu lat jazdy i bieganiu po górach, nieraz z morderczym plecakiem, nogi się uchowały.   A z kolana był wyciek do małego zbiorniczka, którego zlikwidowano po wypisie.   Pozdrawiam
  16. Witam   Nie będzie odbudowywane ACL. To straszny problem.  obok mnie leżał gość, na oko trzydzieści parę. Osiem lat temu  poszły mu na nartach(Golgota) więzadła. Miał robiony ACL. Coś tam mu pobierali z sąsiedniej nogi(JK-proszę o wybaczenie, jestem laikiem). Teraz mają mu "wychodować"  więzadło. Trzy i pół godziny leżał, przede mną, u tego samego doktora . Kosztowało to 15.000 tys. W zeszłym roku zapłacił niewiele mniej.   Tak, że miałem "szkolenie" jak to wygląda. Dowiedziałem się, jak kolano było stabilne(a było), tylko czasem takie nieco dziwne, jakby napompowane czymś, ale nie widać było opuchlizny, czy bólu. To widać otoczka mięśniowa go stabilizowała. Porozmawiałem sobie tam  z rehabilitantką. Jest ich tu kilka, bezpośrednio przy klinice.  Trzeba wzmocnić otoczenie kolana. Zaczynam ćwiczyć celowo. To znaczy ćwiczenia wzmacniające kolano. Dawniej uważałem, że wystarczy nieco roweru, spacery po górkach i ruszać się w weekendy, a resztę zrobią  narty, gdy łagodnie wejdzie się sezon. Teraz mam motywację. Kolano sąsiednie ćwiczę już ponad dwa tygodnie przydzielając mu zadanie pracy za dwoje. Będzie asystentem lewego. W końcu jestem w stanie nawet na dość stromym stoku, wożąc się, skręcić  prawie na jednej nodze, właśnie prawej, a lewa tylko do "podpórki". Pożyjemy zobaczymy.   P.S. Pan doktor stwierdził, że oglądając kolano kamerą w czasie artroskopii, że ACL jest zerwane. Ortopeda oglądający zdjęcie z rezonansu powiedział mi przy pierwszej wizycie, że łąkotka jest podwinięta(usunięto jej część). Nie wiem, czy skupiał się tylko na łąkotce, bo to był główny problem z wyprostowaniem kolana, czy też trudno na  zdjęciu jest dojrzeć zerwane ACL. Na razie nic nie boli, Są małe  dwie dziurki w kolanie, mógłbym być może stanąć całkowicie  na tej wyprostowanej nodze. Ale jestem zdyscyplinowanym pacjentem i będę postępował ściśle wg. zaleceń.   Pozdrawiam
  17. Witam   Narciarzem można być genialnym, ale nie koniecznie dobrym nauczycielem. Przynajmniej w słowie pisanym.  Pojęcie balansu jest tak szerokie, że znaczy wszystko i nic. Jeśli się mówi o balansie do kursantów(bo jazda na nartach to jeden wielki balans) i pokazuje praktycznie stosowne ćwiczenia, by poprawić ten balans, to jest wszystko w porządku. Kursanci się skupiają na ćwiczeniach balansu i  samo słowo ma małe znaczenie, jedynie ćwiczenia. Natomiast pisanie popraw balans, to się wiele nie różni od powiedzenia-naucz się jeździć. No i nie można poprawić dziesięciu elementów na raz . Nieraz można wiele osiągnąć jadąc szybciej, niż się zwykle jeździ i bardziej, delikatnie lekko. I nie koniecznie musi się coś wkładać. Odnosi się to młodych ludzi, sprawnych i odważnych. A nie do zgredów, których się uczy kolejnych elementów i którzy i tak wiele się nie nauczą, ale są dobrym dostarczycielem diengów.   Pozdrawiam
  18. Witam   Leżę sobie na stole operacyjnym, czekając na "odwinięcie" łąkotki, która zablokowała wyprost kolana. Oddzielony płótnem od doktora, który coś tam wyprawia z moją zdrętwiałą nogą, gdy  nagle słyszę  "zerwane ACL". Pięknie! Później robię wywiad - kiedy? Ostatnio na nartach, czy to świeże? Nie! Sprawa zastarzała. Nie pamiętam od lat  żadnego większego upadku, bólu itp. Tylko to moje "wpychanie" łąkotki od lat stosowane, nieraz raz na rok, na dwa od lat.   Być może jeździłem, chodziłem po górkach, nawet próbowałem biegać ze zerwanym ACL. Ale jest światełko w tunelu. Wzmocnienie mięśni około kolanowym. Odpuszczę też marzenia by "konkurować" z Harpią. Ale rzecz jest dla mnie zagadką   Pozdrawiam
  19. Witam   Nie mam co robić. Żona ogląda swój film. Więc może teoretycznie pojeżdżę....   Nie wiem, co to jest włożenie biodra, choć mniej więcej domyślam się. I po co go specjalnie ruszać. Choć kiedyś(może dziś można to stosować) był taki zamach biodrem w kierunku skrętu, dla łatwiejszego skrętu w puchu. Tu się jednak "wkłada" na stok. Może to jest żargon ze szkółek narciarskich.   Do meritum. Według moich spostrzeżeń największą trudność w dobrym opanowaniu skrętów ciętych dla amatorów jest opanowanie jazdy na krawędziach(głównie narty zewnętrznej) przed linią spadku stoku. Gdy się to potrafi, to później prawie cały czas  narty jadą na krawędziach, aż do momentu, gdy chcemy świadomie skończyć skręt i "hop" zacząć następny. Gdy się narty  zaczyna dopiero "stawiać" na krawędzi po przekroczeniu tej linii, to początek skrętu(bardzo kluczowy) wykonany jest na bardzo płaskich nartach. Specjalnie to nie przeszkadza, gdy stok nie jest zbyt stromy i twardy. Na stromym i twardym prowadzi to do obślizgów piętek. To jest taki typowy, przyzwoity amatorski skręt. Znam doskonale ten problem, bo to była główna trudność dla mnie by "ładnie" jechać w takich sytuacjach. Obślizgi były tym większe, im stok był stromszy, śnieg twardszy, wylodzony i skręt bardziej podkręcony, by utrzymać w ryzach szybkość.  Zresztą z dokładnej obserwacji zawodników w PŚ  widać, że słabszych na ogół bardziej "wywozi" na zewnątrz, na bardziej stromych i twardych częściach trasy.    Bakkz  jedzie po b łatwym stoku i świetnym śniegu. Gdy utrzyma ten styl na bardziej stromym(zapewne z większa dynamiką góra- dół) i ciągle w linii spadku stoku będzie miał przyzwoicie(proszę nie pytać ile stopni - niech będzie arbitralnie 40)zakrawędziowane narty to będzie lepiej z techniką . Gdy zwiększy stromość stoku i bardziej pokręci - to jeszcze lepiej. Gdy stok się wyślizga i niewiele straci ze stylu - to dalej lepiej. Będzie pięknie kontrolował jazdę. Jakby się mu postawiło tyczki(najlepiej króciutkie-by nie zakłócać ciała) to je pięknie objedzie. Ten styl jazdy na dobrych slalomkach  da mu kopa typu Harpia. Obślizgi nie dają żadnego kopa.   Dążyłem przez lata do czegoś, co przypomina taką jazdę. Był fajny śnieg, to nawet wychodziło dosyć przyzwoicie, nawet na stosunkowo stromym stoku. Był śnieg wyślizgany, to wszystko się spóźniało. Proszę zauważyć co się dzieje, gdy jedziemy na wyślizganym stoku. Narty wcale nie mają takiej tendencji podkręcania pod stok, jak na śniegu trzymającym krawędzie, mimo że zakrawędziowanie jest znaczne. Raczej ześlizgują się nieco na krawędziach w bok, uciekając do przodu a ciało się odchyla do tyłu. I gdy chcemy przejść na nartę dostokową, by zacząć traktować ją jako zewnętrzną, to dolna(jeszcze zewnętrzna) ucieka, bo jest  bez specjalnego oparcia, w dół. "Włożenie" kolana(biodra) na stok może zwiększa nieco zakrawędziowanie narty i ułatwia niejako "odbicie się z niej".   Nic nie pisałem  w moim poście, co  Bakkz ma robić, by tak jeździć jak na filmie w znacznie trudniejszych warunkach. To ma przyjść niejako samo z własnych obserwacji.  Nie ma się tracić nic ze swobody jazdy, wciskając, czy wkładając to, czy owo. Początek jest bardzo dobry.   Pozdrawiam
  20. Witam   Bakkz ładnie  Ci to wychodzi. Ważne jest, że masz dobrze zakrawędziowana nartę zewnętrzną w linii spadku stoku. Można potrenować taką jazdę na takim stoku, ale bez wbijania kijków, aby uspokoić jeszcze górę. Powinno wyjść, gdy się szybciej pojedzie. Będzie się lepiej czuło  śnieg i stok pod butami nartami, bo trzeba to robić wychodząc od nóg(stóp, ale w żaden sposób nie obracając nart). Przy szybszej jeździe, narty dynamicznie wrzucą w kolejny skręt, bez żadnego "odciążenia".   Kolejne trudności- stok coraz bardziej stromy i to samo(narty zakrawędziowane  w linii spadku stoku), Dalej śnieg zmienny, sfalowany(muldki, wylodzenia, odsypy). Stok stromy i twardy. Jest  dużo jeszcze roboty.   Proszę wybaczyć, sam nie mogę jeździć(no już nie te lata), więc trenuję na innych. Pozdrawiam i życzę sukcesów. Będę obserwował postępy z radością.
  21. Veteran

    Noszenie nart.

    Witam   No proszę, mymy taki sam sposób zapinania narty! Chociaż nie bardzo pamiętam, kiedy to był ostatni raz, bo to tylko raczej przy nagłym wypięciu. Do "górnej" jest znacznie bliżej, gdy stok jest stromszy i brzuch większy. Potem można zawsze jakoś objechać drugą nartę, bo na butach jest trudno się poruszać. Kopnąć ją, by właściwie ustawić, lub ew. kijkiem coś tam skorygować(bezkijkowcy powinni wziąć to pod uwagę, bo i to objeżdżanie jw., jest bez kijków trudne). Nie należy tego jednak naśladować, tylko czynić jak instruktorzy uczą.   Pozdrawiam
  22. Veteran

    tuning nart

    Witam   To jest ten sam typ nart(dokładnie te same narty)- długość, promień, GS, SL, inne? Na takich  samych śniegach, stokach? Czy jedne dla slalomu, inne dla GS, itd. Chodzi o możliwość porównania. czy to krawędź powoduje różnice(ostrość, mniejszy kąt-to głównie trzymanie na "lodzie"), czy inne czynniki. Nie będę ich wymieniał, bo zagłębimy się w szczegóły techniki.   Pozdrawiam
  23. Veteran

    tuning nart

    Witam   Dlaczego nie tak? Używam ostrzałki Kunzmana z wkładkami plastykowymi, umożliwiającymi regulację , co pół stopnia. Pilnik jest mocno dociśnięty śrubą. Więc kąt jest raczej właściwy. Krawędzi na slalomkach, po gdzieś po sześciu latach(średnio pow. 20 dni w sezonie), mam jeszcze połowę pierwotnej grubości. Trzy czwarte jazdy w tym okresie było na tych nartach. Ostrzę, co dwa trzy dni. Przejedzie się kilka razy ostrzałką i zbierze parę wiórków metalowych. Sprawdzam paznokciem, czy krawędź zdziera. Nie robi mi się żaden wyraźny drut. Jestem dość doświadczonym majsterkowiczem i wiem, co to "drut'. Jak ostrzę nóż, albo siekierę, to go dobrze widać. Przejadę  gumą do świętego spokoju. Mam jeszcze "ruskie" pilniczki z diamentem. Ostatecznie jest lupa, by obejrzeć krawędź.   Unikam radykalnego wypowiadania się na forum. Ale dla amatora, nawet nieźle jeżdżącego, to ten kąt nie ma żadnego wpływu na trzymanie. Ostrość tak, rodzaj narty tak, jego braki w technice tak itd. Bo po jednym dniu jazdy na sztucznym betonie, ostrość krawędzi dość znacznie maleje, co metoda paznokcia dowodzi. Zresztą ta magia kąta nie za bardzo pasuje do prostych prób ustawiania ugiętej narty pod różnymi kątami. Krawędź się najbardziej niejako wcina, gdy narta jest ustawiona pod kątem ok. 45 st. Gdy będzie znacznie niższy, to będzie się ślizgać krawędzią nart. Gdy będzie znacznie wyższy(zawodnicy GS), jedzie się na boku krawędzi i narty. I dlaczego te klika stopni(u niektórych nawet jeden stopień) ma takie znaczenie? Musi mieć jakieś uzasadnienie fizyczne.  Nie jeździmy w PŚ, gdy czasem jednak setna decyduje o wielkich sukcesach. Ale oni dmuchają na zimne.   Pozdrawiam
  24. Veteran

    tuning nart

    Witam   Po serii kolejnych ostrzeń doszedłem do 86,5 st na slalomkach. Dalej już się nie posuwałem, bojąc się tępych śniegów. Narta mi nigdy nie chwyciła krawędzi.   . Jakoś nie zauważyłem specjalnej poprawy od momentu, gdy miały początkowy kąt prosto ze sklepu. Całe to lepsze, czy gorsze trzymanie wynikało z braku w technice, czy po prostu  tępych krawędziach. Jak ktoś ostrzy raz, albo dwa razy na rok i jeździ sporo po sztucznym betonie, to każde naostrzenie daje radykalne odczucie. U żony byłem mniej radykalny(SL9) i było 88,0 st. Przy ostrzeniu(nowy sezon) skleroza powodowała, że zapominałem jaki kąt ma żona. Aby zmierzyć trzeba mieć jakieś specjalne narzędzie. Więc powiedziałem sobie koniec zabawy! Będzie też to samo co i u mnie. Żony nigdy nie informowałem jakie ma te kąty. Więc jak skoczyło o półtora stopnia w dół to też nic nie wiedziała. Z różnych dyskusji na forum wynikało, że tak duża  zmiana powinna powodować radykalne odczucie w trzymaniu na twardym, albo też w zaczepianiu na tępym. Teraz jestem w kropce, co sądzić gdy uda mi się wsiąść po rekonwalescencji  na dłuższe narty allround z rockerem. Od czego zacząć? Ale  pozostanę na razie na tym, co fabryka dała. Tym bardziej, że pojawi się problem, jak daleko w przód i tył jechać z tym kątem? Czy rokerowy przód i taki sam tył powinny być bardziej ostre. Raczej nie. Światowe forumowe  opinie mi to ew. wyjaśnią.   Pozdrawiam
  25.   Witam   Ja jak Mitek. Gdyby tak wszyscy jeździli po stokach....Ale przyciskanie łokci do ciała to maniera, podobna do odwrotnej, ręce jak skrzydła samolotu. Przyciskanie jest gorsze, bo chyba blokuje ramiona. Wyrzut chmury pyłu śnieżnego z pod piętek świadczy o zbytnim docisku narty. Jazda jest nieco siłowa, brak jej tej lekkości, takiego od niechcenia przechodzenia ze skrętu w skrętu. Niedawno była tu dyskusja o koledze, który tak fajnie miękko, ale też na krawędzi wykonywał krótkie skręty. Ja bym spróbował na łatwym stoku krótkich skrętów, trzymając szerzej kijki(ale ich nie wbijając!). Tylko wychodząc od nóg - takie wężowe, płynne skręty na krawędziach, unikając ześlizgu piętki. Pozycja wysoka, bardzo lekkie wychylenie w przód. Jadąc szybciej(konieczne) powinno to wychodzić i powinno się poczuć o co tu chodzi. Piszę to z głowy, bo jakoś się widzę na stoku, tak skręcając.   Pozdrawiam  
×
×
  • Dodaj nową pozycję...