Skocz do zawartości

Veteran

Members
  • Liczba zawartości

    1 114
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Veteran

  1. Veteran

    working out

    Witam   Ja jestem zaawansowanym seniorem. I mam swoje obserwacje, wynikające z czytania(literatury), ale też obserwacji własnego ciała.   I tak:    1. Każdy ruch jest dobry. Nawet jakieś proste prace domowe. Źle się czuję, jeśli spędzę cały dzień na kanapie przy książce, telewizorze lub komputerze. Godzinny spacer(5 km) plus rower stacjonarny 20 min. Wyjątek zmęczenie po intensywnym dniu jazdy, dłuższej wycieczce(tylko rower)   2. Jakaś forma gimnastyki. Wymachy, obroty ramion, zginanie, guma, lekkie hantelki. Dbam o to by swobodnie dotknąć dłońmi podłogę, przy  wyprostowanych kolanach.   3. Nie robię ćwiczeń siłowych, bo do czego mi są potrzebne. Jestem wystarczająco silny, do tego czym się zajmuję. Uważam, że ćwiczenie powinno być dynamiczne, w miarę szybki ruch w dużym zakresie. Ćwiczenia siłowe skracają mięśnie i powstają bolesne skurcze. Narty to dynamika. Na amatorskim poziomie jazdy jakaś duża siła nie jest potrzebna. Tylko elastyczne i  silne(oczywiście) mięśnie pracujące w dużym zakresie ruchu.   4. W lecie mam dużą porcję różnorodnego ruchu przy pracach, przy domku. Całymi dniami drepczę. Nawet takie "ćwiczenia", jak chodzenie po potokach, po śliskich brzegach przy zbieraniu grzybów, ładnie uelastyczniają organizm plus płuca w lesie. Dawniej chodziło się więcej po górach. I tak świetnym ćwiczeniem równowagi i wzmacniania nóg jest bieg po piargach w dół. Tylko z wyczuciem, bo  łatwo złamać nogę. Taki tryb życia to naprzemienne "zmęczenie" i  "radość mięśniowa" przy wypoczynku   5. Zdziwiony jestem możliwością regeneracji organizmu w tym wieku. Po artroskopii kolana  na początku zeszłego roku, przycięciu łąkotki i pewnego uszkodzenia chrząstki oraz braku ACL. Nie mam żadnych problemów z tym kolanem. Ale ćwiczyłem przez półtorej godziny codziennie po tym zabiegu przez 8 tygodniu i w międzyczasie były lekkie narty ze sztywną ortezą. Czasem nieco sztywnieje przy dłuższym siedzeniu. W tym sezonie już 21 dni na nartach. Jeżdżę tylko z płócienną ortezą dla ocieplenia. Nogi lepiej "pracują" niż przed zabiegiem.   6. Byłem zawsze pod wrażeniem książki pewnego wybitnego konstruktora silników lotniczych w Rosji(a raczej ZSSR). Kupiłem ją kiedyś dawno w Krakowie. Gościowi w wieku pięćdziesięciu  lat koledzy lekarze(miał dostęp do najlepszych) dawali już niewiele czasu.. Postanowił zmienić tryb życia(nerwy, bezruch..). Podszedł do swojego organizmu jak inżynier do mechanizmu, co zrobić by działał jak najlepiej. Miał też znajomych wśród wybitnych medyków. Ruch(zaczął nawet nieźle grać w tenisa), wypoczynek, odżywianie. Opisał ładnie to co robił. Potrzeba na to sporo samodyscypliny. Ale efekt był piękny, bo zmarł w 84 roku. To prosty dowód, że nigdy nie jest za późno.    7. Wreszcie sen. Nie ma lepszej regeneracji po wysiłku niż sen. Nie należy walczyć z organizmem, gdy się tego domaga(drzemka). I odżywianie. Mało jeść, ale różnorodnie. Pochłaniam nieraz 1 kg jabłek na dzień. W "proteście" przeciw Putinowi   Pozdrawiam
  2. Veteran

    working out

    Witam   Wszystko się zgadza. Jak ktoś przed okresem seniorskim był aktywny, to i potem coś ze sobą robi. Jeśli nie - to w zasadzie sprawa jest beznadziejna. Chłopy w późniejszym wieku, to  przypadki często beznadziejne. Znacznie lepiej jest u Pań. Córka żony ma klub fitness od lat. Ostanie lata to gwałtowny napływ kobiet,  prawie seniorek. Brak możliwości dla wszystkich chętnych. Chłop w tym klubie to rarytas. A można się zdrowo spocić i ćwiczeń jest mnóstwo, na każdy  kawałek ciała.   Pozdrawiam
  3. Veteran

    working out

    Witam   A może praca jest jednym fajnym ćwiczeniem. Na przykład geodeta pracujący w terenie.   Pozdrawiam
  4. Veteran

    Nasze upadki :)

    Witam   Może chybiona. Nie będę się upierał. Ale napisałeś, że zupełny bark kontroli. Co to daje ? Nic nie daje. Wyobraź siebie jako trenera, mówiącego do zawodnika- przecież to jest jazda do kitu. Właśnie analiza coś daje, bo może prowadzić do usunięcia jakiegoś błędu. Przecież nauka na tym polega a nie stwierdzaniu ciągle, że źle, że do kitu, że brak kontroli. Do czego ma służyć film kolegi. Do ostrzeżenia, że nie należy się wywracać, że trzeba mieć kontrolę. To oczywiste, bo każda wywrotka niesie niebezpieczeństwo. Ale co robić, by się jak najmniej wywracać, a potem  "prawie". I żeby mieć kontrolę. Lepiej jeździć, ale przecież to się tylko osiąga przez eliminowanie własnych błędów. Myślmy logicznie.   Pozdrowienia
  5. Veteran

    Nasze upadki :)

    Witam   Ja lubię się bawić w analizę dlaczego doszło do wywrotki. To jest ciekawe, bo może sugerować jakiś błąd w technice, który się popełnia nawet nie wiedząc. Zwalniam film do 0,25 i co chwilę zatrzymuję   Już w pierwszej sek przy przygotowaniu kijka do wbicia widać pewien błąd. Narty rozjechały się szerzej(duże "A") i jest lekkie podparcie na płaskiej narcie wewnętrznej.   Cała druga sek to prowadzenie nart po łuku i nie wydaje by tu był jakiś większy błąd.   Koniec drugiej sek. Zbytnie odchylenie do tyłu(torsu) i przy tym odchyleniu próba wbicia kijka. Nie w pobliżu dziobu, tylko gdzieś z boku, na wysokości ciała. To nic nie daje, bo wbicie(markowanie) powinno być w momencie, gdy tors i resztę ciała "wysuwa" się w kierunku dziobów. Efektem(odchylenia i ruchu prawej ręki) było przekręcanie się torsu na stok i ucieczka nart do przodu.   Cała trzecia sek to próba ratowania sytuacji na narcie zewnętrznej i  próba skrętu w prawo(p. przygotowanie kijka). To byłby skręt na narcie wewnętrznej(bardzo trudny do wykonania, ale możliwy może nie tym poziomie). Kijek(prawy) wysuwany do przodu, obracał tors na stok. Opuszczenie na śnieg narty dostokowej, która dziobem wjechała pod ciągle obciążoną odstokową. I to byłby koniec.   Wydaje mi się, że błąd polega na zbytnim odchylaniu pod koniec skrętu korpusu do tyłu i  jednoczesnym nie trzymaniu rąk bardziej w przodzie. Wyjście w górę z wbijaniem kijka(w ekstremum wyjścia) powinno być z korpusem przed wiązaniami(głównie głowa i ramiona). "Przyzwyczajenie" korpusu do odchylania się będzie grozić siadaniem na tyły i ucieczką nart. W rezultacie traci się kontrolę nad skrętem.   Ja sobie takie analizy robiłem na swoich filmach. Po to, aby próbować coś poprawić.   Pozdrawiam
  6. Witam   Z tym rokerem to jest dziwna sprawa. Mam taki zielony Code z przed kilku lat. Reklamowany jako narta dla zaawansowanych i ekspertów.  Kolejne modele zostały złagodzone z wymaganiami.  Ta narta trzyma dobrze  na twardym stoku. Lepiej niż  slalomka  Voekla na której jeździłem sporo lat. Długość "wciętej' w skręcie krawędzi ma znaczenie w trzymaniu. Najbardziej na twardym. Slalomka  ma 160 cm. Code 178 cm. Slalomka hol 4 cm. Code po złożeniu ok. 1 cm. Dzioby po złożeniu się nieco rozchylają. Piętki też. Pisze się, że te części rozchylone na dziobie i piętce nie biorą udziału w czym? Trzymaniu? I stąd roker może być dłuższy o dziesięć cm niż "normalne" narty. Podgięty dziób ułatwia zmianę krawędzi, bo dziób nie wgryza się tak agresywnie w śnieg po zmianie krawędzi. Podgięta piętka nie daje kopa i trzeba uważać by się, Broń Boże! Nie odchylić do tyłu. Bo narta wyjeżdża momentalnie z pod ciała. Ale w skręcie na krawędzi cała krawędź pracuje. I nie znika krawędź przy dziobie i piętce. W sumie bardzo dobrze jeździ się na tej narcie. Trzyma na twardym stoku. Tylko musi się jeździć szybko z wychyleniem do przodu i maksymalnie na krawędziach(maksymalnym do osiągnięcia zakrawędziowaniu). Bardzo bezpieczna jazda. Dobra dla starszych "gigancistów", którzy nie mają już siły na narty GS. W wolnej jeździe i w ześlizgu to nijaka narta. Ciężka w operowaniu.   Pozdrawiam    
  7. Witam   Miło, że przedstawiliście swoje poglądy. Ja mam swoje. Zresztą oparte na literaturze. Może głównie  z USA. Lubie czytać Le Mastera, Gurshmana, i  innych....Dla mnie to jest fizyka i własne odczucia i tez własne niemożności zrobienia czegoś, bo zbyt mało czasu, organizm ma swoją, bezwładność reakcję. Nie widzę też siebie. Chociaż aby dobrze coś zauważyć musi być zwolniony film.    1. Odchylenia się nie pozbędziesz... o. Poczytaj Le Mastera w tej sprawie. Dużo się o tym mówi, ale bardzo trudno się tego pozbyć. Popatrz na narciarza prostopadle z boku. Są trzy kąty- a) goleń-narty(pochylenie buta), łydka-udo(kąt pod kolanem) c) tors-uda. Jeśli kąt "b" będzie bliski 90 st(siedzenie jak na krześle). to wypychanie kolan do przodu(nacisk na języki)niewiele da, chociaż kąt "a" się zmniejszy. Kąt "c" może być też różny. Gdy będzie bardziej ostry, to wysunie korpus do przodu(gdy się powiększy nastąpi odchylenie korpusu).  W czasie jazdy zmienić świadomie jest dosyć łatwo tylko kąt "a". Kąty "b i c" przyjmuje się podświadomie i  zmiana ich "przyzwyczajeń" wymaga dużo świadomych ćwiczeń. Należy sobie zdać sprawę, że te kąty w czasie łuku skrętu się bez przerwy zmieniają. Ale trzeba celować w takie ich wartości, jak choćby narciarzy demonstratorów w poszczególnych fazach skrętu. I to jest klucz do poprawnego układu(mówimy o skręcie karwingowym).    2. Cofanie stopy, by uzyskać wychylenie w przód - to ja opisałem ładnych parę lat temu na tym forum. To działa, na płaskim stosunkowo stoku, przy niezbyt szybkiej jeździe i  stosunkowo wysokiej sylwetce. Na stromym stoku jest to nie wykonania. Zresztą po moim opisie(tej metody nie wymyśliłem, tylko przeczytałem chyba u HH), zostałem zjechany na forum przez znanego eksperta(forumowego), że piszę bzdury. Bo jak można cofać stopę do tyłu w czasie jazdy. Oczywiście nie było to fizyczne cofanie, tylko uczucie cofania, wynikające z wychylenia na dzioby.   Teraz dla Jana   1. Buty mam nowsze(ale te same Nordiki-Flex 110). Wkładki wyrzuciłem. To był ślepa uliczka, w które się nieraz zapędzałem, pod wpływem rad różnych ekspertów.   2. Boazerii nie ganię. Bo dzięki niej nauczyłem się jakoś jeździć i to skutecznie po stokach, które są dziś ekstremą. Tego obycia ze śniegiem nikt  mi nie odbierze.. To tylko proste stwierdzenie, jak ciało pamięta to, co czego go nauczono. I jak to trudno zmienić. Ja nie napisałem, że miałem odchylenie do tyłu. Pisałem, że siedziałem(kąt "b"). Korpus był przygięty do przodu, Kąt "c". Inaczej bym leżał na każdej górce przy muldzie.   3. Na stromym stoku nie traciłem kontroli jazdy w tym sensie, że było to niebezpieczne. Po prostu przód nart(zewnętrznej) był za mało przygięty, bo środek ciężkości był nie za daleko w tyle. Było mi trudno wykonać skręt z większym zakrawędziowaniem(a chciałem) nart. I dalsza część łuku wykonana została na krawędziach, ale nieco w bok. Przecież na krawędziach(nawet z dużym kątem zakrawędziowania nart) można zrobić coś w rodzaju niewielkiego i większego ześlizgu. Mnie chodzi o to, że to powinna być jazda ślizgowa do przodu na krawędzi a nie częściowe drapanie śniegu.   Nogi nie można wyprostować całkowicie. Daleko mi do tego. Ale amatorzy mają tu wiele do zrobienia(przez zwiększanie różnic między nogą prostowaną(zewnętrzną i przyginaną(wewnętrzną)). Prostowanie tej nogi pomaga przesunąć środek ciężkości w przód. Ja chciałem to poprawić i mam pewne sukcesy, które się mi przełożyły na szybszą pewniejszą i przyjemniejszą jazdę. Ale jeszcze dobrze byłoby jeszcze nieco poprawić.   4. "Obrót" stopy w bucie to też rada o wiele mądrzejszych ode mnie(jestem nieźle oczytany w literaturze narciarskiej od lat w kilku "światowych" językach). Jak świadomie pchnąć kolano wewnętrzne na stok, aby nieco pociągnęło zewnętrzne i likwidować "A". Jak się jedzie dosyć wolno w długim łuku na płaskawym stoku można sobie tą nogę wykręcać i rzucając okiem na wewnętrzną nartę zauważać czy się bardziej ustawiła kątowo w stosunku do stoku. Należy przesadzać z tym przekręcaniem. I to działa potem na stromszym terenie. Narta wewnętrzna jest bardziej zakrawędziowana.   5. W skręcie karwingowym musi się być pochylonym do środka skrętu. To czysta fizyka. Ale można się zwalać na stok, obciążając zbyt nartę wewnętrzną.. Prawidłowe ustawienie ciała(narciarz widziany z tyłu) to nie linia prosta, tylko równoległe łydki, tworzące ze stokiem kąt kilkadziesiąt stopni(w slalomie u zawodników poniżej 30 st).  Korpus jest czasem nawet pionowy(u zawodników-moment). W każdym razie jak jest bliżej pionu a nie zwalony w stronie stoku(np przez wiszącą rękę z kijkiem), to umożliwia większe pochylenie nóg(jest to kwestia wypadkowej ciążenia i siły odśrodkowej, literatura USA). Kijek podniesiony wyżej i przesunięty do przodu(dwa kijki wbijane) poprawia układ  korpusu i bioder(level - te elementy). Strzałka siły ciężkości od środka ciężkości musi padać wewnątrz skrętu poza nartami. Im dalej od nart tym nogi(nie korpus) są bardziej pochylone. Świadczy to o dużej sile odśrodkowej działającej na narciarza. Taka jazda jest widoczna tylko u zawodników lub wybitnych amatorów(dobrych instruktorów).    Dzięki za zabranie głosu.    Pozdrawiam
  8. Witam   Czego to ja nie robiłem z butami, aby usztywnić cholewkę w boku. Wkładka ortopedyczna, aby podeszwą lepiej czuć buta, i z kolei nartę, i z kolei śnieg. Dopinałem klamry, aż się urywały. Wszystko po to by lepiej narty jechały na krawędzi. Dłużej, wcześniej przed linią spadku skrętu. I te kąty. Narta slalomka Voekla. Ciągle ostrzona. I ciągle było nie tak, choć z pozoru tej jeździe nić nie brakowało.    Główny błąd jeździe polegał na tym, że ciągle za bardzo "siedziałem". Stare przyzwyczajenia z boazerii. Przy częstej jeździe na muldach, to wchodzi w krew, prawie na zawsze. Karwing to wychylenie w przód. Nie ma czegoś takiego, że to wychylenie jest za duże. Wystarczy przejechać się na nieco stromszy stok, by przekonać się że narty ciągle uciekają z pod korpusu. Pierwsze uczucie jest na językach butów. Na płaskim można mocno docisnąć golenie i to się czuje. Wjeżdżając na przełamanie stoku ten docisk zaraz maleje. Czyli pojawia się się pewne cofnięcie korpusu. Środek ciężkości przesuwa do tyłu i rezultat -narty, począwszy od dzioba, się prostują. Zwiększa się chwilowy promień skrętu i narty uciekają. Ratunkiem instynktownym przed szybkością jest lekki ześlizg na krawędziach(hałas, szuranie nart a nie bezgłośny poślizg po łuku).   Na więc po tym przełamaniu należy bardziej jeszcze docisnąć goleń(i to wyraźnie cały czas czuć). Maksymalnie prostować nogę zewnętrzną z czuciem przyginać kolano wewnętrzne, "wpychając" go na stok przez obrót stopy na mały palec. Łapy z kijkami do przodu. Ćwiczę wbijanie, ale raczej markowanie, dwóch kijków. Zmusza to rękę wewnętrzną do podniesienia(wyrównuje linię barków i  biodra coraz bardziej do poziomu). I hop - wyprost ukośnie na dzioby(pamiętać, bo instynktownie prostuje się w górę).  Docisk golenia nogi nogi zewnętrznej, kolano wewnętrzne na stok, pierś zbliża się do tego kolana(ciągłe schodzenie w dół)....   Co ja ćwiczę? Emerycki karwing. Do tego potrzeba jednak pewnej szybkości, równego stoku z przyjemnym śniegiem i czasu...Skręt musi mieć długi łuk, by sobie przypominać, co w każdej fazie mam czynić. Ale jest zabawa w  dążeniu do jeszcze lepszej pewności jazdy, a nawet szybkości. Niestety są problemy. Stok musi być szeroki, prawie pusty, bo ja muszę uważać na tych przede mną i z tyłu też może mi grozić ktoś, kto uważa, że jazda na nartach polega na jak szybszym znalezieniu się na dole.    Przewija się na forum temat. Jakie narty, by lepiej jeździć? Zawsze starałem się lepiej jeździć na nartach, które udało mi się zdobyć. Do głowy mi nie przychodziło, że narty kopną mnie w górę. Chcąc lepiej jeździć należy wybierać stoki, warunki, szybkość. I do tego dobierać sprzęt, pozwalający z większą szybkością, dynamicznie jeździć.     Jutro wybieram się z rodzinką na Mosorny. Stok powinien być pusty, równy. Więc można będzie moje  Code nieco popędzić. Bardzo teraz podoba mi się taka jazda.    Pozdrawiam
  9. Witam   Gratulacje!   A jakie kąty? Bo ja doszedłem na slalomkach w rodzinie(z żoną) do 86,5 st.. Teraz na dłuższych o 18 cm jest 89 st.. Ale nie widzę różnicy-jak reklamie. Krótki skręt na obecnych nartach to dopiero wyzwanie. Nie dość, że ciało bezwładne( w porównaniu z szybką myślą) to jeszcze decha długa, szeroka  i waży swoje. Ale na dziesięć skrętów płuca wystarczą. Potem je trzeba przedmuchać. Stąd preferencje do bujanego spidu. W otwarte usta dostaje się wtedy dodatkową porcję powietrza. Ale też pojawia się nowy problem, gdy stok jest stromszy. Bezwładność ciała i dodatkowy wysiłek. Lenistwo nie jest związane z długością nart, tylko z charakterem jeźdźca.   Pozdrawiam
  10. Witam   Aby nie być anonimowym teoretykiem więc zebrałem kilka moich  filmów w jednym miejscu. Liczę na przychylność Stwórcy, by pozwolił jeszcze się poślizgać. Reszta jest mało ważna   https://youtu.be/L8m2WS00upw   https://youtu.be/ibhcVR73eNs   https://youtu.be/5LvgPtBM0SI   https://youtu.be/UEe8OaNsTQE     Pozdrawiam    
  11. Witam   A jak komuś przyjemność robi unoszenie tego palca...w czasie jazdy. To dlaczego nie ma się cieszyć. I dzielić tą radością. Mając też frajdę. To równie duża frajda, jak wypicie piwa. Może nawet większa, gdy nie jest się specjalnym zwolennikiem tego szlachetnego napoju.   Pozdrawiam
  12. Witam    Sadzę, że ma znaczenie. Noga wewnętrzna wtedy ma tendencje do podpierania. Może to być bardzo krótki moment, nawet nieodczuwalny w czasie jazdy. Bo podparcie jest minimalne i nieodczuwalne. Ale...w tym momencie, gdy narty wjeżdżają w linię spadku stoku i głównie jest obciążona noga zewnętrzna, powinno się bardzo szybko uzyska jak największy kąt  zakrawędziowania, który pozwala lepiej kontrolować jazdę . Czyli uzyskać jak największe pochylenie nóg do wnętrza skrętu. Inaczej mówiąc należy ułatwić ciału(nogom)to  pochylenie. Najlepiej jest, gdy kolano nogi wewnętrznej  "idzie" w kierunku stoku(wnętrza skrętu), pociągając kolano zewnętrzne. To jest b krótki moment, ale ważny. Można sobie wyobrazić drugie wyjście-podniesienie nart wewnętrznej(tylko piętki) na moment(często robione). Ale wydaje mi się, że efekt jest gorszy, bo to podnoszenie działa w przeciwnym kierunku do pochylania nóg i  zwiększania zakrawędziowania. Wydaje mi się, że należy jeszcze przed linią spadku stoku, ale momencie gdy obciążenie jest na przyszłej zewnętrznej, sztucznie wykrzywiać kolano narty wewnętrznej przez obracanie jej stopy na mały palec.    W dalszej fazie skrętu "A" jeśli noga wewnętrzna nie obciążona to nic specjalnego się nie dzieje, z wyjątkiem hamowania płasko ślizgającą się nartą wewnętrzną oraz pogorszeniem układu ciała, który wpływa na szybkość.  Ideałem  są równoległe łydki, jednakowe zakrawędziowanie  i  takie obciążenie nart jak dyktuje stok. Płaski - zbliżone wewnętrznej do zewnętrznej. Stromy absolutna dominacja zewnętrznej. Ka   Pozdrawiam
  13. Witam   Znalazłem dwa swoje filmy. Czerwona kurtka z białymi wstawkami na rękawie. Mosorny góra. Dwa filmy - jeden na slalomkach po lewej stronie stoku(052). Drugi(005)-GS9 Atomik.      http://www.skiforum....analiza-wlasna/   Pozdrawiam   PS. Może moderator je wyłowi i umieści w moim poście.   Dodam jeszcze, że to było już 70+. Nie jeżdżę już na tej slalomce. Chociaż wczoraj, przy smarowaniu nart zastanawiałem się, czy nie zabrać ich  do Koninek. Ale nie, bo mnie podkusi, by jeszcze pojechać kawałek krótkim skrętem. Boję się o kolano. Code jednak znacznie bardziej miękko wchodzi w skręt.  
  14. Witam   Nie gniewam się, bo nie mam powodu. Ja dużo piszę, narty mnie pasjonują. A narty ładnie i dość szybko jadące to coś pozwalające mi się czuć na stoku nie gorszym od ludzi, którzy mogli by być moimi wnukami. Ciągle próbuję to robić jeszcze lepiej, choć wiadomo, że czasami to są iluzje.    Napisałem, że kolega jeździ b ładnie. I że będzie jeździł jeszcze lepiej, gdy postawi sobie wyżej poprzeczkę. Chyba się w tym obaj zgadzamy. Wcale nie było moim zamiarem jakieś pognębianie kolegi. Wprost przeciwnie. Jeśli ktoś ma ambicje(nie musi) by jeździć lepiej to kadzenie nie pomaga.    Co do mojej jazdy, to umieściłem dawniej na forum parę filmów(pisałem też jako "Dziadek Kuby"). I nie pisałem, że to jest jakaś jazda wzorcowa. Zawsze miałem do siebie duży dystans i nigdy nie byłem do końca zadowolony. Czasami łapię się tym, że bawię się w coś w rodzaju "starego trenera"(oczywiście jak mówią Francuzi-"toutes proportions gardees). Nie potrafię tego zrobić,  ale wiem jak mniej więcej powinno być. Widywałem dawniej takie grupy zawodników na Goryczkowej, czy na Nosalu ze starszym panem z brzuszkiem - trenerem. Jeździli wertikale, pan stał i patrzył na przejazd, a na końcu była dyskusja u dołu.   I właśnie, co z tego, że Von ma "A". Nic! Bo potrafi na dziurawej trasie pędzić, wyprzedzając wszystkie zawodniczki. To jeszcze jeden przykład z poprzeczką. I w tym kierunku szła "krytyka" boogyman.   Pozdrawiam
  15. Witam   Zgłaszam się do odpowiedzi. Mam osobiście taki wzór Shifrin z przed jakichś pięciu lat. Jedzie spokojnie treningowo.   Wykonując dłuższe skręty typu GS. Wbija dwa kijki. Dla mnie bardzo ładna jazda, strawialna dla amatora jazda karwingowa. Puszczam sobie czasem zwolnioną do 0,25. Mam nagrane własne filmy(też bardzo zwalniam). Porównuję sobie poszczególne własne fazy skrętu. Czynię to też z filmami żony. Bo widzę ją na stoku, ale chociaż wydaje się, że jest wszystko w porządku, to niuanse widoczne są dopiero na filmie. Taki przejazd Shifrin(przyjmuje założenie, że była wtedy już bardzo prawidłowo wyszkolona technicznie), jest dla mnie wzorem co ja powinienem poprawić.   I proszę: 1) Opuszczam nieco  wewnętrzną rękę na stok, która "ciągnie"  korpus na stok, stąd linia ramion jest zbyt ukośna w kierunku stoku. Muszę starać się tą rękę wyżej podnieść(np. przez wbijanie(markowanie) dwóch kijków. Nie jestem zbyt "wiotki" w obrębie bioder, więc cudów nie będzie. 2) Faza wbijania kijków. Za mały kąt podudzia-łydki(patrząc z boku). Stąd rzut głowy pada na buty. U Sh rzut ten jest nieco przed butami. Należy ten kąt zwiększyć, by głowa w tym momencie była bardziej z przodu. W momencie prostowania się przy wbijaniu kijka, należy to robić bardziej na dzioby a nie w górę. 3  Faza prowadzenia skrętu na krawędziach. Za bardzo siedzę. Chociaż nastąpiła znaczna poprawa w stosunku do jazdy z przed pięciu, dziesięciu lat(jeździłem wtedy na slalomce).  4) Kąt nogi(łydki) - śnieg, widziany tyłu.  U mnie ten kąt jest rzędu 45 st. Środek ciężkości jest poza nartami. Nie podpieram się wewnętrzną nartą . Czasem minimalny "A"(walczę z tym starając się obrócić wewnętrzną stopę w kierunku małego palca. Chciałbym zmniejszyć ten kąt o jakieś dziesięć stopni. Nadzieję pokładam w większym wychyleniu do przodu, wyrównaniu bardziej do poziomu linii ramion. I oczywiście większej szybkości, by przy tym samym promieniu skrętu(narty mają 18 m) uzyskać większą siłę odśrodkową. Kąt ten jest ściśle zależny od siły ciężkości(niezmienna?  zastrzeżenie-linia spadku stoku, skręt pod stok) i siły odśrodkowej. Wypadkowa musi się kierować na wewnętrzną krawędź zewnętrznej narty. Jeśli jest inaczej to się leży, albo prostuje i ślizga nieco w bok.   Tą samą zabawę uprawiam z jazdą żony. Coś trzeba robić, by się nie nudzić. W sumie to całkiem fajne zajęcie. Nieco andrenaliny, bo narty jakoś jadą. Nie czuje się lat.    Odpowiedź nie na temat? Na temat. Bo w taki sam sposób oceniam  jazdę innych na stoku. Rzadko mam jednak okazję widzieć kogoś, którego jazda przykuwa moją uwagę. Mimo, że wiele osób(np. na Mosornym) dość szybko jeździ. Ale nie jest jazda dynamiczna. Tylko wożenie się. Czasem ktoś tam ustawi tyczki, to wtedy widać nieco tej dynamiki. Na marginesie oglądam czasem Na YT takie wzorcowe filmy z jazdą na krawędzi. Niektóre przejazdy są szybkie(bo muszą). Ale jak porównałem je np. z przejazdem Teda Ligety(GS w Sochi) to ...nie do  porównania. Dynamika to głównie szybkość zmiany krawędzi i następnie wyciśnięcia maksimum z ich poślizgu. Tu nie ma fazy jazdy na płaskich nartach. Przez fazę płaską przechodzą w powietrzu. Krawędź, maksymalne zakrawędziowanie i w drugą stronę, na granicy wydolności organizmu do samej mety, z tym,  żeby jeszcze zostały rezerwy sił na puszczenie nart, a nie spóźnianie ostatnich skrętów.   A Von(Kildow) jedzie sobie, co "błędnego" eliminuje. Nie wiem. Może nic,  tylko sobie jeździ, bo sprawia jej to przyjemność. A może te "błędy" co robi dają jej taką skuteczność na zawodach. Można to z całą pewnością wykluczyć? Wszak najlepsi demonstratorzy powinni być też bardzo skuteczni na bramkach. Lata temu słyszałem o jednym naszym kadrowiczu. Pięknie technicznie jeździł, tylko nigdy nie był najlepszy w kraju(SL_dawniej). Jest coś takiego jak szybkość reakcji(cecha wrodzona) i treningiem(doskonaleniem techniki) można ją poprawić, ale ktoś inny, dzięki genom będzie zawsze lepszy.   Napisałem wystarczająco dużo, by mi teraz zmyć głowę. Proszę tylko nie włączać do dyskusji mojej rodziny.   Pozdrawiam
  16. Witam   Znalazłem na YT film z przed kilku lat. Gość jechał na krechę z samej góry. Miał kamerę. Stok był prawie pusty. Górę przejechał po lewej, dół po prawej. Całkowity czas do ruszenia(zegar w kamerze) do zatrzymania 1.18 min. Ale pierwsze 5-7 sekund to nastanie szybkości. Można przyjąć, że dopiero gdzieś po stu metrach szybkość się ustala. Dalej na dole wjeżdża się  na wypłaszczenie. Gość miał na tym wjeździe ok.1.07. Dalsze sekundy to hamowanie do zatrzymania.   Zróbmy małe korekty. Odrzućmy sto metrów trasy(góra) i 7 sek. Pierwsze metry to minimalna szybkość a sekundy błyskawicznie lecą.  Nie starował z żadnej wieży. Odrzućmy 50 m trasy na dole(wypłaszczenie do hamowania). Trasa 1400 m. Wyjdzie, że na przejechanie 1250 m potrzebował jedną minutę. Stąd średnia szybkość 20,83 m/s, czyli ok. 75 km/g. Gość ocenił maksymalną szybkość powyżej sto km na godzinę. Wszystko się zgadza, bo w środku na wypłaszczeniu można jechać tylko kilkadziesiąt na godzinę. To jest znakomity stok to szybkiej jazdy, jak jest pusty. Gdyby odrzucić środkowe, gdzieś 400 m i ze 40 różnicy poziomów oraz końcowe wypłaszczenie oraz pomnożyć przez trzy dostajemy ładną trasę zjazdową tak pod dziewięćset metrów różnicy i w granicach 3 km długości. Sądzę, że zjazdowiec na swoich nartach(guma, smary, pozycja) jest w stanie uzyskać maksymalną szybkość do 120 km/g. Ta metoda pomiaru szybkości jest jak najbardziej wiarygodna. Można się sprzeczać najwyżej o kilka km/g.    Pozdrawiam
  17. Witam Halo, mili dyskutanci, jak się życie toczy, jak sukcesy na krawędzi? Ja się jeszcze staram ślizgać(nazywam to teraz- wozić) na krawędzi. Temat jest ciągle aktualny. I ciągle do dyskusji.  Pozdrawiam   Temat-Dynamika na krawędzi Dziadek Kuby(DK) Napisano 01 luty 2008 - 22:11 Ron Le Master Warto popróbować takiej jazdy na średnio nachylonym stoku, z gładkim śniegiem. Nie za twardym, nie za miękkim i raczej pustym. A co tu mamy: - jazdę tylko na krawędziach, zero ześlizgu, - z głównym obciążeniem narty zewnętrznej(noga zewnętrzna dąży do wyprostu), ale też i na wewnętrznej, - wirtualną muldę i odciążenie nart, wynikające z ich ugięcia(sprężystości), - przejście środka ciężkości nad nartami(crossover), z jednoczesną zmianą krawędzi, - mocny nacisk na przód nart(klatka piersiowa dosłownie "wisi" na przednią częścią nart) w fazie największego skrętu. Można się pobawić na dobrych(gigantowych) nartach. Dobrze nasmarowanych i naostrzonych. Zabawa przednia. Daje przedsmak jazdy zawodniczej i możliwości dzisiejszych nart. Aby rozwiać mity, takie możliwości dały mi ostatnio Koninki i nieźle przygotowany stok na Tobołowie. Pusty i najtańszy na świecie. Trzysta dziesięć metrów różnicy poziomów, 1300 m długości i 10 zł za godzinę jazdy. Można obrócić pięć razy. Ktoś, kiedyś twierdził, że sześć razy jest możliwe. Wtedy jednak należałoby 1300 m przejechać poniżej jednej minuty. Załączone miniatury   mirekin Napisano 01 luty 2008 - 23:41 Za mało klatek i minimalnie "za wąski" skręt musiał się otworzyć ciekawe jak by bramka była troche niżej i ciut w prawo. Chyba by nie było tak wyrażnego wyjścia w górę a i skręt przy niebieskiej był by bliżej bramki tak jak przy czerwonej. Bardzo lubie takie zdjęcia   rewers Napisano 03 luty 2008 - 20:35 jak dla mnie to klasyczny gigantowy skręt ... ... a cała frajda jak narty oddają i jestem w nieważkości   DK Napisano 18 luty 2008 - 19:17 Według mojej prywatnej oceny dobrze jest na początku potrenować na niezbyt trudnej trasie. Tak mniej więcej na niebieskiej. Ale jechać z szybkością nie mniejszą niż 40,50 km/godz. Narty obciążone: 60% zewnętrzna, 40 % wewnętrzna. Ale to nie jest apteka. Ważne , aby obie szły płynnie na krawędzi. Należy mieć cały czas wrażenie, że się czuje nacisk na język buta(tak bardziej do przodu i do wewnątrz na narcie zewnętrznej- zwrócić uwagę na buty, czy można je dogiąć do przodu). Przejście w następny łuk to tylko moment(narty ugięte poprostu nas "wrzucają" w kolejny łuk). Skręt powinien być bardzo płynny, bez jakichkolwiek szarpnięć. Stąd ważny jest gładki stok. Później, jak to dobrze idzie, czujemy narty i dynamikę jazdy, trenujemy na stromszym terenie(np. czerwony). Zwiększa się obciążenie narty zewnętrznej, prawie do 100 % na początku łuku. Szybkość jeszcze większa o jakieś 10,15 km. Z tym, że można jechać wolniej, bardziej dokręcając łuki. Ma to być jazda cały czas na krawędziach(ślad na śniegu: dwa wyraźne "kreski" łuków, kilka metrów przerwy- zmiana krawędzi- i dwa łuki w przeciwną stronę). Jak się ma tendencję do nawet minimalnych ześlizgów, należy wrócić na łatwiejszy stok i trenować "czystą " jazdę na krawędziach. Kolejna trudność to jazda w podobny sposób na stromych ściankach(stokach). Można próbować dwa rodzaje skrętów. Długi, przy dużej szybkości. I krótszy, znacznie bardziej pokręcony z szybkością rzędu 40,50 km/g. ale z odciążeniem przed podciągnięcie w górę kolan. W obu obciążenie prawie wyłącznie na narcie zewnętrznej. Zwracać uwagę na stromszym terenie, na dogięcie przodów nart w momencie zapoczątkowania obciążenia na narcie zewnętrznej. Można to uczynić przez mocny nacisk(czucie) na język buta i odpowiednie wychylenie góry ciała do przodu(niejako zwis tej części nad przodem nart). Narty na stromiźnie mają tendencję, gwałtownego przyspieszania, szybkiego "uciekania" z pod ciała. Rezultatem tego jest jazda w pozycji zrównoważonej(na początku skrętu), lub nawet z odchyleniem do tyłu(zawodnik na stromiźnie jest -w łuku-zawsze mocno wychylony do przodu). Mimo stromości terenu należy nartę "zmusić", aby rozpoczęła wcinać się w śnieg, począwszy od dziobu. Jest to trudne. Kolejne wtajemniczenie to trenowanie takiej jazdy na częściowo zlodzonych stokach. To co napisałem, to moja ostatnia prywatna praktyka. Mimo kilku dziesiątków lat spędzonych na nartach, ciągle uczę się lepiej jeździć i z mniejszym wysiłkiem. Nie ma takiej sytuacji, że się już wszystko umie. Wystarczy zmienić stok na stromszy, twardszy, węższy, zwiększyć szybkość itp. a okazuje się, że nie jedziemy tak, jak byśmy chcieli. Bzyk Napisano 18 luty 2008 - 21:03 Dziadek Kuby napisał Później, jak to dobrze idzie, czujemy narty i dynamikę jazdy, trenujemy na stromszym terenie(np. czerwony). Zwiększa się obciążenie narty zewnętrznej, prawie do 100 % na początku łuku. Rozwiń może bardziej, dlaczego rozpoczęcie na narcie zewnętrznej DK Napisano 18 luty 2008 - 22:20 Po pierwsze ja tego nie wymyśliłem tylko znalazłem na znanej stronie www.youcanski.com. Po drugie wyraźnie pewniej się jedzie(brak ześlizgu, nawet b. krótkiego), gdy mocno obciąży się nartę zewnętrzną, szczególnie gdy jest twardo i stromo. Na płaskim terenie takie dociążenie może z kolei zwolnić jazdę. To wiem z własnych doświadczeń. Analizuję też zdjęcia, czy przejazdy(zatrzymanie obrazu) z przejazdów zawodników z Pucharu Świata. Mam odbiornik(tuner) satelitarny z twardym dyskiem i sporo nagrań z slalomu i z slalomu giganta z tego sezonu. Widać to obciążenie, po ugięciu narty i pióropuszu śnieżnym. Narta zaczyna się wyginać od dziobu, gdzie jest najszersza i bardziej elastyczna niż tył. Przy zmianie krawędzi narty są na moment płasko na śniegu, albo nawet w powietrzu. Pierwsza na śnieg powinna "spaść" narta zewnętrzna już pod pewnym kątem i wciąć się krawędzią przy dziobie. I tak posuwając się do przodu zaczyna się wyginać, jadąc na swojej krawędzi, rozpoczynając skręt(łuk skrętu). Do niej dołącza się wewnętrzna. Należy dążyć do zapoczątkowania obciążenia narty zewnętrznej przed linią spadku stoku, aby przejeżdżając ta linię mieć obie narty na krawędziach. Aby to było możliwe zmiana krawędzi musi być bardzo szybka. Świetnie "wrzucają" w kolejny skręt narty na których jeżdżę(Voelkl Racetiger SL Racing). Jestem za stary i wiem, że za wolny, aby naprawdę błyskawicznie zmienić krawędzie. Ale czuję że tak należy robić. Chcąc jeździć na krawędziach musi się jechać szybko, aby mieć wychylenie do środka łuku. Bez tego wychylenia nie będzie dużego kąta między ślizgiem narty a śniegiem. Same kolana nie wystarczą. Dlatego takie wychylenia dobre jest ćwiczyć na większej szybkości na niezbyt stromym stoku. Na zakończenie dodam, że chcąc mieć pożytek z ćwiczeń, należy sobie w głowie wyobrazić nasze ciało w czasie skrętu. Jak w poszczególnych jego fazach powinno wyglądać. Właśnie, patrząc na zdjęcia poklatkowe zawodników można sobie siebie wyobrazić. Zapamiętać dokładnie poszczególne momenty, fazy i próbować naśladować. Można nawet wydrukować sobie takie zdjęcia i mieć na stoku. Od czasu do czasu popatrzeć, bo w ferworze zjazdu zaraz się zapomina, co mieliśmy korygować. Bzyk Napisano 18 luty 2008 - 23:10 Dziadek Kuby napisał . Jakoś ciągle jestem nie przekonany (odnośnie rozpoczęcia) skrętu na narcie zewnętrznej. Dlaczego ? ano rozważmy taką sytuację. Jedziemy techniką barkową, tak jak opisałeś a więc ciężar ciała (czy też środek ciężkości) przenosimy na dzioby nart ( a właściwie na jeden dziobek) i zobaczmy co się dzieje. Jesteśmy z przodu nart na dziobach a mam obciążyć dolną nartę ,hmmm jak mam to zrobić ? Przy szybkiej barkowej technice chyba nie jest możliwe rozpoczęcie ( zainicjowanie) skrętu na dolnej narcie ? Co innego gdy jadę centralnie nad nartą i lekkie przekładanie d…na drugą stronę pozwala rozpocząć i dalej jechać na narcie zewnętrznej tu nie widzę najmniejszego problemu. A teraz w technikach slalomowych a więc z odciążeniem dołu. Przy równej trasie i niezbyt nastromionej gdy jesteśmy w pozycji zrównoważonej czy też lekko na tyłach rozpoczęcie skrętu na dolnej narcie nie stanowi problemu. Natomiast przy ostrej jeździe przy maksymalnym wychyleniu się do przodu jakoś nie mogę wyobrazić sobie inicjowania skrętu na dolnej narcie. Wydaje mnie się że inicjacja skrętu na wewnętrznej narcie daje przyspieszenie a także zyskanie na wysokości, ale może się mylę te techniki ciągle się zmieniają. DK Napisano 19 luty 2008 - 11:54 Tu jest za dużo niuansów, aby to nawet opisać. Wszystko się dzieje bardzo szybko i układ ciała się bez przerwy zmienia. Ale spróbuję jeszcze raz wyjaśnić, jak ja to widzę. Zacznijmy od końca poprzedniego skrętu. Układ ciała jest mniej więcej taki: -narciarz jest w pozycji zrównoważonej(kończy skręt, więc cofnął górę ciała do tyłu), -obciążenie jest w większym stopniu na narcie zewnętrznej(w tym momencie), ale częściowo na wewnętrznej, -kijek przygotowany do wbicia(wyciągnięty do przodu, ostrze tuż nad śniegiem) To jest "zdjęcie" jego układu. I co się dzieje dalej? - wbija kijek i inicjuje skręt, - noga wewnętrzna(mocno dotychczas ugięta, z kolanem w przodzie) zaczyna się prostować, -noga zewnętrzna(była bardziej wyprostowana niż wewnętrzna) zaczyna się zginać, -góra ciała(dotychczas wychylona w kierunku środka poprzedzającego skrętu)zaczyna się przechylać na drugą stronę nart. W pewnym momencie jest dokładnie nad nartami(które są płasko na śniegu). Narciarz wygląda, w tym momencie, jakby siedział na krześle, -góra ciała przechyla się dalej, do wnętrza naszego skrętu i do przodu na dzioby nart, aby dociążyć przód, głównie narty zewnętrznej(na bardziej stromym terenie, bo na płaskim obie narty jednocześnie "chwytają" śnieg). Dalej już jedziemy na krawędziach w nowym łuku, ciało wychylone do wnętrza skrętu, i do przodu, i podąża za nartami(wyraźnie widać to w dłuższym łuku). Pod koniec skrętu powrót do pozycji zrównoważonej. Tak ja to widzę w wyobraźni i niczym innym się nie zajmuję. To jest bardzo dynamiczny skręt i wolno jadąc nie da się tego prawidłowo wykonać. Najlepiej ćwiczyć na dość płaskim terenie przy największej szybkości jaką sie da tu rozwinąć. Najlepiej na nartach slalomowych, bo szybko "chwytają" łuk skrętu. I jeszcze jedno powinno sie być raczej narciarzem zaawansowanym, swobodnie jeżdżącym po wszystkich przygotowanych stokach. mirekin Napisano 19 luty 2008 - 12:08 Cytat kijek przygotowany do wbicia(wyciągnięty do przodu, ostrze tuż nad śniegiem) Jak gigant jest tak ustawiony,że zaszła potrzeba otwarcia sie to nie ma "czasu" na zrobienie tej zabawy z kijem. Tym bardziej ,że ustawiłeś się w miarę nisko i kontrotacyjnie podczas mijania bramki aby maksymalne docisnąć narty.Po wyjściu w górę i zmianie krawędzi automatycznie schodzisz w dół i usiłujesz się złożyć do następnej bramki. Jak Ty w tym czasie wiesz procentowo na której krawędzi ile jedziesz to gratulacje   Bzyk Napisano 19 luty 2008 - 12:10 Dziadek Kuby napisał T - wbija kijek i inicjuje skręt, Wszystko mnie się podoba, tylko bez tego kijka:) DK Napisano 19 luty 2008 - 17:40 Ja się nie odnoszę tylko do zdjęcia na początku tematu. Piszę ogólnie o skrętach na sporej szybkości(dla amatora!) zarówno gigantowych, jak i bardziej podkręconych, czy krótszych. Nie wiem w ilu dokładnie procentach mam obciążone poszczególne narty. Ale się czuje, że np. zdecydowanie zewnętrzną, mniej więcej po połowie itp. Zresztą można podnieść drugą nartę. To będzie jasne. Lepiej jest podawać w procentach(choć to się nie zmierzy) niż określać "bardziej obciążona", bo to jest jeszcze mniej dokładne. Można wolniej jadąc, na bardziej płaskim terenie wejść od razu na wewnętrzną i zmienić na zewnętrzną w ciągu tego samego łuku. Takie zabawy już robiłem. Zresztą to co piszę to moje wrażenia i przemyślenia, wynikające z "podpatrywania" zawodników. Pewnych niuansów się nigdzie nie wyczyta, tylko do nich można dojść praktycznie na stoku, jak kogoś to bawi. Co do kijków. Ja jeżdżę z kijkami. Na dość płaskim terenie jeździłem nie wbijając kijków tylko markując wbicie. To jest też kwestia "ustawienia" ciała, które przy przgotowaniu kijka do wbicia przyjmuje określoną pozycję. Natomiast na stromszym terenie, czy na "ściankach" tego nie próbowałem. To jest wtedy dużo trudniejsze. Szczególnie skręty podkręcane, czy na zlodzonym śniegu. Kijek stanowi tu też pewne oparcie. Dodam jeszcze, że jak ktoś miał okazję zaobserwować zawodnika(niekoniecznie z samej góry) w wolnej jeździe bez bramek(lub choćby na filmie), to rzuca się w oczy precyzja prowadzenia nart, szybkość i lekkość jazdy. To jest ideał dla "stokowca". Marzenie, aby tak jeździć, powiedzmy z szybkością równą 70, 80 % jego szybkości. Dodam jeszcze odnośnie obciążenia na początku skrętu narty zewnętrznej. Dzisiaj "puściłem" z dysku nagrany(ORF) tej zimy slalom męski w Schladming. Przy normalnej jeździe trudno jest zauważyć niuanse ugięcia nart. Dopiero, gdy szły ujęcia bardzo zwolnione, to na niektórych(kwestia uchwycenia momentu przez kamerę) widać było jak wcina się w śnieg przód narty zewnętrznej i mocno ugina. Dalej już cała jest ugięta. To jest naprawdę bardzo krótki moment i trzeba się dobrze wpatrzyć i powtarzać to ujęcie, aby to zaobserwować. Decyduje jednak o dalszym spokojnym prowadzeniu nart na krawędzi. filinator Napisano 19 luty 2008 - 18:23 Generalnie i mocno uproszczając można stwierdzić \że narta górna to inaczej narta kierunku(ster),natomiast dolna to przespieszenie.Górną nartą dokonuje się m.in. podjazdu pod tykę(bramkę),dolną dociska dla przyspieszenia.Trochę to inaczej wygląda na płaskich verticalach,najczęściej jeżdżonych 60\40% dla górnej narty. A zupełnie inaczej się ma sprawa inicjacji skrętu fun-carvingowego.Jak za cel mamy wyłożenie się w skręcie,bez odstawienia najpierw górnego kolana,by nad nim niejako przełożyć tułów będzie nam bardzo trudno dołożyć drugą rekę na śnieg.Ale to trochę wszystko przypomina mi analizę skoku przez Tainera,gdyby wystarczyło tylko słuchać mielibyśmy już parę milionów skoczków. Bzyk Napisano 19 luty 2008 - 18:42 Dziadek Kuby napisał Piszę ogólnie o skrętach na sporej szybkości(dla amatora!) zarówno gigantowych, jak i bardziej podkręconych, czy krótszych. Nie wiem w ilu dokładnie procentach mam obciążone poszczególne narty. Ale się czuje, że np. zdecydowanie zewnętrzną I myślę ,że jest to prawidłowe, gdyż jazda na mocniej obciążonej narcie wewnętrznej spowodowała by przy podbiciu nogi wewnętrznej natychmiastową glebę ( narta wewnętrzna podbija zewnętrzną) choć patrząc na zawodników i na to co wyprawiają ? Cytat Można wolniej jadąc, na bardziej płaskim terenie wejść od razu na wewnętrzną i zmienić na zewnętrzną w ciągu tego samego łuku. Właśnie o takiej inicjacji skrętu myślałem Cytat Co do kijków. Ja jeżdżę z kijkami. Ja też. Cytat Na dość płaskim terenie jeździłem nie wbijając kijków tylko markując wbicie. I tu jest różnica, w nowych technikach nie markuje się wbicia kija Cytat Natomiast na stromszym terenie, czy na "ściankach" tego nie próbowałem. To jest wtedy dużo trudniejsze. Szczególnie skręty podkręcane, czy na zlodzonym śniegu. Kijek stanowi tu też pewne oparcie. I właśnie w takich sytuacjach próbuje zrobić skręt „na kiju” Cytat Dodam jeszcze, że jak ktoś miał okazję zaobserwować zawodnika(niekoniecznie z samej góry) w wolnej jeździe bez bramek(lub choćby na filmie), to rzuca się w oczy precyzja prowadzenia nart, szybkość i lekkość jazdy. To jest ideał dla "stokowca". Marzenie, aby tak jeździć, powiedzmy z szybkością równą 70, 80 % jego szybkości. Parokrotnie widziałem „ na żywo” co wyprawiają i z tą „lekkością” to w przenośni bo na stoku to potworny „Power” Dawid Napisano 19 luty 2008 - 19:13 Tak o to mi chodzi ja wywnioskowałem że noga wewnetrzna powinna też jakiś nacisk wywierać lecz jakieś 30% by kolano nie ciagneło jej do drugiego z zewnetrznej nogi, chyba dobrze mówie no i jasno.. Co do inicjowania skretu to jeśli nacisniemy maksymalnie krawedz zewnetrzna przy złozeniu sie to narta sama chyba nam sie wygnie w łuk i sama ten skret bedzie robiła??!! O tym samym mówimy? Dzieki za nauke napewno sie przyda, ja trenowałem na Golgocie w Szczyrku, przy dość dużych predkościach niewiem dokładnie jakich ale potezne były. warunki akurat sie udały i mozna było poszaleć na zmrozonym sniegu. ja miałem jeszcze taki problem ze nie dociagałem narty, co to znaczy ze nie kończyłem tak jak by skretu bo nie wywierałem tak dużego nacisku na narte zewnetrzna. Pomine fakt że mimo iż starałem sie cały czas trzymać rece nad czubkami nart i naciskać na jezyki w butach( być wychylonym do przodu) to srodek ciezkoci był po środku (zrównowazony). Takie sa moje odczucia, i tak to wygladało.. mirekn Napisano 20 luty 2008 - 09:50 Cytat Ja się nie odnoszę tylko do zdjęcia na początku tematu. Piszę ogólnie o skrętach na sporej szybkości(dla amatora!) zarówno gigantowych, jak i bardziej podkręconych, czy krótszych. Ja też nie odnoszę się do zdjęcia . Napisałem tylko ,że jak się już otworzę na podkręconej bramce to myślę tylko o tym jak się złożyć. Myślę ,że nieporozumienie wynika z braku rozgraniczenia na skręty wymuszone i nie. maniaque Napisano 20 luty 2008 - 10:07 Dziadek Kuby napisał Co do kijków. ....Natomiast na stromszym terenie, czy na "ściankach" tego nie próbowałem. To jest wtedy dużo trudniejsze. Szczególnie skręty podkręcane, czy na zlodzonym śniegu. Kijek stanowi tu też pewne oparcie. przy skręcie gigantowym na dużej szybkości ta sekwencja z kijem jest wręcz utrudnieniem - właśnie na stromym stoku - nie ma czasu na wbicie kija .... chyba że mówimy tu o śmigu ciętym lub szerszym NW na krawędziach (oczywiście przy odpowiedniej prędkości)....
  18. Witam   Do Hallstatt warto się wybrać w lecie. Spędziliśmy tu kiedyś uroczy tydzień na kampingu. Robiąc sobie wycieczki na lodowce Dachsteinu. A jeśli chodzi o zimę, to w tym rejonie opady niedawno były obfite i stąd takie piękne widoki. Byliśmy niedaleko w Lungau, gdzie popadało na szczęście przed naszym przyjazdem kilkanaście, kilkadziesiąt cm. Wszystko się jednak zatrzymało na górach bardziej na północ.    Pozdrawiam
  19. Veteran

    Góra Chełm

    Witam   Z tą szansą są kłopoty. Nie znam Paska osobiście. Ale facet jest sam zapalonym narciarzem. Kiedyś powiedział, że marzył by mieć własny wyciąg narciarski. Dlaczego Chełm nie powiódł się pierwotnym właścicielom. Proste. Biznes się robi na tłumach a nie na gościach, którzy lubią ostre stoki, by sobie pojeździć śmigiem. Lepsi narciarze, zawodnicy to tylko dodatek, ubarwiający imprezę. Chełm nie ma żadnych szans na pana Kazia z rodzinką i szwagrem. Bo co oni by robili w tym lesie. W lecie to jeszcze są grzyby. Pasek na Chełmie może by ten stok jeszcze utrzymał i zadbał o niego.  Długą jazdę krzesełkiem w Konikach można nadrobić szybką jazdą w dół. Wyjdzie średnio na jedno.   Pozdrawiam
  20. Veteran

    Góra Chełm

        Witam   Wcześnie! Szczególnie tej zimy. Zamiast Paska jest jakaś szemrana spóła. Która zdaje się liczy na pół Krakowa.  A tu tylko nieliczna elita z tego miasta. Reszta do Białki.  Koninki z Paskiem też mają fajny stok. Świeci się wesolutko do 21 g. Możemy czasem sobie z żoną obserwować z okna iluminację.  Ale pustki. Dawniej tu nawet Warszawiacy jeździli. Nawet znany wszystkim Forumowiec, stawiał tu pierwsze kroki, jako nauczyciel ślizgających się. Widzieliśmy się wiele razy na stoku Jaworzyna, nie wiedząc, że po latach poznamy się osobiście. Mam pytanie do F, co to był za instruktor w kurtce w jasne pionowe pasy? To on mi się rzucał w oczy. No i te tyczki z rurek winidurowych, malowniczo powyginane.   Jaworzyna to historia. A zdarzało mi się tu jechać na tyczkach przegubowych. Jakiś "zaw" przywiózł chyba z Krakowa dziesięć, ustawił na stromiźnie i jeździł. Nawet pozwolił łaskawie kilka razy przejechać. Połechtał moją sportową ambicję, chwaląc mnie, że dobrze jeżdżę. Wtedy jeszcze rokowałem na Amatorskie Spartakiady w grupie "w sile wieku". Ale zaniedbałem tyczki. Może na forum jest, ktoś kto tam te tyczki przywiózł? Przegubowo też na dole akademicy mieli swoje zawody. Było paru, którzy zwracali uwagę. Bo reszta była w moim zasięgu, tylko dwa razy młodsza. No i pochwaliłem. Ale nastrój mam fajny, bo niedyspozycja ustępuje a raniutko do Lungau, gdzie nieba zesłały śniegi. I  będzie zima, jak z prospektu. I jak tu nie kochać nart. Co chłopu(i Damie też!) zostało w tym wieku... Żołądek nie ten. Reszta...Każdy wie po sobie.   Pozdrawiam   Pozdrawiam
  21. Witam   Panowie nie wysilajcie się pisząc, że się pocieszamy Kasprowym lub, że Alpach jest bardziej stromo i że  ho, ho bardzo obszernie itp. Tekst pisałem dla osoby, która zna polskie Beskidy i tyle.  Nie każdy jest "tuzem" alpejskim, co zjadł wszystkie górskie i narciarskie rozumy. Ciekawe, czy JK miał okazje być w Tatrach. To są bardzo piękne góry. Robią wrażenie jak się jest w środku(Tatry Wysokie) nieraz większe, niż różne miejsca w Alpach, gdzie oddalenie szczytów niejako zatraca ich potęgę.   Pozdrawiam
  22. Witam   Nie da się porównać tras na Kasprowym z żadną trasą w Polsce. Porównać można z niektórymi trasami alpejskimi. To nie tylko nachylenie w miejscu jazdy, ale obok. Po stronie Doliny Gąsienicowej to jest nachylenie w stronę Kotła Gąsienicowego. Jedzie się teraz po wygodnym, ale dość wąskim trawersie na stok Beskidu. Ale z lewej strony "straszy stromizna" po której można się zsunąć. Na dole przy dojeździe do krzesła jest wąsko i ciasno, tu wszyscy się zjeżdżają.   Zjazd na Goryczkową prowadzi trawersem nad bardzo stromym stokiem nad Doliną Cichą. Jedzie się już w Słowacji. Trawers ten jest wąski i ma(miał siatkę)od strony Doliny Cichej. Trawers jest pochylony i jedzie się dość szybko, ciasno kręcąc. Można sobie płużyć. Wypadniecie na stok w tym terenie kończyło się nieraz bardzo źle. Dojeżdża się do grani, na której tworzą się nawisy w stronę doliny. Dalej jest trawers do góry kotła(też jazda szybka). I tu stok dopiero się rozszerza i jest łatwiejszy. Do miejsca wjazdu na grań dochodzi trawers od górnej stacji krzesła na Goryczkowej.   Kasprowy to nie tylko nachylenie stoku, to także wywiane liczne miejsca z lodem i kamieniami(szczególnie przy jeździe na Goryczkową), ekspozycja(stromość, przepaścistość) pod narciarzem i obok. Teraz trasy na Kasprowym są bez porównania łatwiejsze, bo trawersy przygotowane, ze śniegiem, zabezpieczeniami. Ale to teren typowo alpejski(u góry).   Pozdrawiam
  23. Veteran

    Dźwięk nart(śniegu)

    Witam   Czasem transmisja z PŚ szła z dźwiękiem w czasie przejazdu. Więc wsłuchując się można było odróżnić "hałasy" poszczególnych zawodników(zawodniczek) na jakimś odcinku, szczególnie w skręcie. Widząc wyświetlany czas przejazdu, można był coś tam wywnioskować. Zresztą  komentatorzy często zwracają uwagę(albo się samemu widzi) jak na pewnych bramkach narty bardzo zdzierają śnieg(duża chmura). Czym ta chmura jest większa to i zapewne zgrzytanie było głośniejsze. Jeżdżąc z żoną  wyciągiem na Mosorny Groń mamy na początku doskonały widok stoku i  jeżdżących pod krzesłem narciarzy. Widać różne zaawansowanie. I bardzo rzadko udaje się zobaczyć narciarza, który na stromszej części twardego stoku potrafi wykonać krótki pogłębiony skręt(o małym promieniu), prawie bezgłośnie.  Aby to zrobić trzeba się "wstrzelić" w takie ustawienie krawędzi, by narty jechały do przodu, ale ani o milimetr w bok. Takie cuda widuje się tylko na slalomach PŚ i to u zawodników miękko jeżdżących(Shifrin, Kristofersen).   Pozdrawiam
  24. Witam   Z nudów taki temat. Cichszy dźwięk na danym śniegu, przy skręcie, świadczy o miękkim poślizgu. Zgrzyt - to zdrapywanie powierzchni stoku i zmniejszenie poślizgu. Należy się uczyć skręcać bezgłośnie. Dwa w jednym -zysk czasowy i  radosne kolana.   Pozdrawiam
  25. Witam   Pytanie jest ciekawe, chociaż nie da się stwierdzić, tego jednoznacznie stwierdzić. Można tylko domniemywać.   Przykład. Miałem dawniej narty polskiej produkcji(Szaflary), które dość szybko miękły. Wyraźnie to było widać po kilkudziesięciu dniach jazdy. Co ciekawe rano(po odpoczynku) były sztywniejsze. Pod koniec dnia traciły kamber i bardzo miękły. Gdzieś w  połowie lat osiemdziesiątych przez trzy lata jeździłem na P10 Voelkla. Były to narty slalomowe zawodnicze. Miałem możliwość wybrania sobie ze stosu zużytych nart po Eli Grabowskiej(min. mistrzyni Polski). Wybrałem najbardziej sprężyste, bo reszta była znacznie bardziej miękka. Jak zmiękły jeszcze bardziej to je zarzuciłem. Miękły Dynamiki V27. Potem jakiś Salomon slalomowy z prolonkami też szybko bardzo zmiękł i stracił kamber. Beta Race Atomika dłużej utrzymywała sztywność. Ale najlepsze były Voekla Tygrysy(SL Racing). Przejechały ponad sto dni i ich sprężystość, kamber są dalej bez zarzutu. Została połowa krawędzi. Powędrowały do piwnicy, bo boję się o kolano. Narta jest ciągle do dynamicznej jazdy na twardszych stokach.  Rdzeń tej narty jest drewniany. To rozklepanie to ja rozumiem jako utratę takiej specyficznej sprężystości. Bo narta może być generalnie dosyć miękka(jak wsp. Tygrys). Nie może też tracić holu.    Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...