Veteran
Members-
Liczba zawartości
1 114 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Veteran
-
Witam Oglądam prawie codziennie prognozy dwutygodniowe w "meteoblue". Od dwunastego marca mamy z żoną wolny tydzień. Reszta rodziny wynosi się gdzieś daleko na zachód na narty. Tak z tymi prognozami jest. Czym dłuższa, to co dzień inna. I już nadzieja wstępowała w serce, że będziemy mieć tydzień prawie zimowy. A dzisiaj znowu, że będzie cieplej. Ale ma być chłodniej-czy to jednak całkiem pewne? Pozdrawiam
-
Witam Tego mi brakowało. Wizualizacji - jak to działa. Mózgownica coraz mniej elastyczna, więc trudno sobie coś tam sobie w niej "zwizualizować", tylko czytając suchy tekst. Bardzo przydatne przy jeździe offpiste z kolegami w gęstym lesie. Mają przecież znakomitą funkcję "track and follow your buddies". Przy okazji łatwo się można przekonać, kto miał przez ten las optymalny przejazd. Pozdrawiam
-
Witam Był tu już spis gogli na forum "wartych" do nabycia przez szanującego się wielbiciela najdzikszych stoków. Pozwolę sobie uzupełnić tą kolekcję o coś bardzo nowoczesnego -Smith IO Reckon. Przetestować je można przed zakupem w okolicy Salzburga. Załączam stosowny plik z bardziej wyczerpującymi informacjami. Jest niestety w języku niemieckim. Nie mam czasu, by go przetłumaczyć. Może któryś z kolegów mieszkających bliżej Reichu...? Pozdrawiam Załączone pliki Aufs Auge.doc 24,5 KB 89 Ilość pobrań
-
Witam Spokojnie. Podpucha już była. I się nieco towaru sprzedało. To będzie camber II. Drugiej generacji. Pozdrawiam
-
Witam Uff! Jak mają te kilka klas wyżej, to wystarczy "forhandem" silną piłkę w sam prawy róg twojego kortu. Potem podobnym back...w przeciwny rożek. Jak będzie mało, to czyściutki drop tuż za siatką. Wytrzymasz długo te sprinty? Tu jest tylko sekwencja z trzech uderzeń. A narciarstwie czasem trener jest grubym starszym panem... Ale może mieć elastycznych asystentów. Pozdrawiam
-
Jestem bardzo podekscytowany czyli ELAN 17/18
Veteran odpowiedział Harpia → na temat → Sprzęt narciarski
Wzruszające zauroczenie... Dasz radę! Pozdrawiam -
Witam Gratulacje dla uczącego. Dobra pedagogika. Uznanie dla uczennicy. Choć to co osiągnęła, to najlepsza nagroda dla niej. To nie jest coś niemożliwego. Coś na ten temat wiem. Mając do czynienia z przypadkiem 48 letniej uczennicy. Której przedtem jedynym doświadczeniem narciarskim był kiedyś dzień dreptania po płaskim. Jeśli wykładnikiem umiejętności byłaby jazda po czarnych trasach, to w pierwszym sezonie(45 dni na nartach) był tydzień na Chopoku, gdzie objechano wszystkie trasy po północy i południu. I pod koniec sezonu Skrzyczne z Fisem. Dwa lata później Cervinia i wszystkie trasy po włoskiej stronie a po szwajcarskiej też, łącznie ze zjazdem z M Matterhornu do Zermattu. I to była jazda już całkiem przyzwoita, kontrolowana, bez upadków. Uczennica była więcej niż chętna i nauczycielowi bardzo zależało na szybkiej i bezpiecznej nauce. Byłem zdziwiony postępami. Nie wyobrażałem sobie wcześnie(choć parę osób przeszło przez moje ręce), że w tak późnym wieku, można jeszcze się tyle nauczyć. Od tych pierwszych ślizgów z przestępowaniem minęło 22 lata. Był tu temat-ile dni potrzeba spędzić na nartach, by zostać instruktorem. Napisałem tam w poście, że jakieś minimum 100 do 150. Nie należy tego traktować zupełnie dosłownie. I że przy spełnieniu tak podstawowych warunków, jak cały czas do dyspozycji(bez przerwy obserwuje ucznia) dobry uczący i motywacje uczonego. Nieporozumienie czasem polega na tym, że ten uczący musi mieć koniecznie dyplom. To raz. Dwa, że musi świetnie jeździć na nartach. Trzy, że wystarczy od czasu do czasu z niego skorzystać. To wszystko się liczy, ale nie musi się mieć certyfikatu. Nie musi się idealnie jeździć, bo to nie ten poziom nauki. Ale powinien wiedzieć jak się powinno jeździć. I trzeba być dobrym pedagogiem. A ta pedagogika jest bardzo prosta. To co napisał kolega. Ciągłe podnoszenie poziomu. Można powiedzieć z przesadą - ze zjazdu na zjazd. I obserwacja postępów ucznia, by mu dozować ten coraz wyższy poziom . Tego nie nauczą na żadnym kursie. To trzeba czuć i sobie wypracować. Pozdrawiam
-
Witam Ale śmig na krawędziach, z atakiem przed przekrwędziowaniem, na zewnętrzna krawędź wewnętrznej narty, to jest ten cymesik. Ale o radę proszę pytać innych, bo ja jestem tylko słaby teoretyk. A z tym śniegiem z pod nart to jest dziwna sprawa. Wiele zależy od jego "humoru". Zastanawiając się nieco, to narta ze stalowymi krawędziami, powinna jechać całą swoją użyteczną krawędzią wzdłuż takiej, cieniutkiej kreski, krzywej jak przecinek. Ale czyni to wtedy, gdy jest wygięta w jakiś łuk. Ale ona wcale nie chce się wyginać, tylko ciągle wraca do stanu przy wyjściu z fabryki. Musi ją trzymać, w tym wygiętym stanie, śnieg(o różnej twardości), który jest mimo wszystko o wiele bardziej miękki od narty w ogólności. Odbywa się więc ciągła walka prowadzona przez narciarza. Ile tej krawędzi - więcej, czy mniej. Jaki nacisk na nią(na dwie). I okazuje się, że nie zawsze taka cieniutka kreska gwarantuje sukces. Podałem skromnie definicję "idealnego karwingu". Równoznaczną z idealnym karwingowcem. I tego się trzymajmy przy nauce. Pozdrawiam Pozdrawiam
-
Sprawa polega na zyskaniu stoku, przed wejściem do następnej bramki. Połączone z odepchnięciem się kijkami. Narta wewnętrzna, była wysuwana nożycowo do przodu w "górę" stoku, stając się za moment nartą zewnętrzną, wjeżdżającą po linii spadku stoku do następnej bramki. Powszechnie stosowana technika w gigancie(nie w każdym skręcie -na bardziej stromych miejscach) w latach sześćdziesiątych. Odpychano się wtedy jeszcze kijkami, pomiędzy niektórymi bramkami. W czasie memoriału B. Czecha był raz gigant na Goryczkowej. Przyjechali jacyś drugorzędni Francuzi, któryś z nich wygrał. W "Dzienniku Polskim" w Krakowie sprawozdawca zarzucił jednemu z naszych kadrowiczów, że nie korzystał z kijków, by się nieco pośpieszyć. Nie należy sobie wyobrażać, że tak znowu wolno zjeżdżali między bramkami. Technika opisana przez min. Jouberta. Potem szybkość jazdy wzrosła i to przeszło do historii. Pozdrawiam Pozdrawiam
-
Witam Jeśli to ja miałbym być tym, który się pomylił. To wyjaśniam, że pisałem o pokrywie 3,30 m(i tu jest pomyłka-było 3,30 cm) na pierwszego maja. Natomiast nie pisałem, że to była rekordowa pokrywa, bo jej do dzisiaj nie znałem. Jak się więc okazuje była później większa. Dzieli je okres ok. czterdziestu lat. Więc w międzyczasie może były pokrywy trzymetrowe. Największe opady są w kwietniu, gdy jest bardzo mokry i chłodny. Daje to szanse na pokrycie puchem całego terenu Hali Gąsienicowej i wyżej. Chłodny i mokry kwiecień może spowodować, że dojedzie się do samego Ronda w Zakopanem. Co mi się zdarzało. Oczywiście trwa to najwyżej kilka dni. Pozdrawiam Pozdrawiam
-
Witam Po głębokiej analizie wszystkich postów w tym temacie, obejrzeniu klatka po klatce wszystkich zamieszczonych filmów, doszedłem do wniosku, że karwing(z naciskiem na krańcowo czysty...) jest pojęciem abstrakcyjnym. Jazda na krawędzi, nie jest jego ostatecznym kryterium. Przecież przez różne wygibasy całego ciała(Polm), szczególnie, gdy ma się odpowiednią elastyczność, można na krawędzi nawet stać. Czyli byłby to karwing z zerową prędkością. A przecież wszyscy podkreślają, że im szybciej to lepiej dla czystości tej ewolucji. Nie będę się też zastanawiał, gdzie jest skierowana wypadkowa dwóch głównych sił -ciężkości i odśrodkowej-pomiędzy narty, bardziej na jedną, drugą, czy jest poza nartami, w kierunku środka chwilowego łuku(a łuk się zmienia). Tego nie "razbieriosz", stosując najbardziej zagmatwany układ równań, gdzie należałoby określić położenie w przestrzeni każdej komórki całego ciała. A nie zastępować go ciężarkiem w okolicy pępka. Ponieważ człowiek czuje się głupio, nie mając niekwestionowanego wzorca, więc jest jednak silna potrzeba stworzenia takiego, dla szerokich rzesz narciarskich aspirujących na karwingowców. Skromnie przedstawiam moją propozycję definicji idealnego karwingu: Idealnym karwingiem jest ewolucja narciarska, którą prezentują narciarze Pucharu Świata, na odpowiednich stokach.... Tu by się zdefiniowało jakie charakterystyki mają te stoki - różnica poziomów, długość przejazdu, liczbę bramek. Oczywistym jest, że najbardziej idealny przejazd karwingowy w danym dniu miałby zwycięzca konkurencji. Skończyłyby się raz na zawsze wszelkie dyskusje, kto lepiej jeździ na krawędziach, ba - lepiej na nartach. Bo to jest ostateczne kryterium, a nie kilka stopni pochylenia w tę, czy w tamtą stronę narty. Pozdrawiam
-
Witam Tak naprawdę to z konstrukcją narty można się "bawić" bez końca. Niemcy nie używają określenia "camber", tylko Vorspannug(napięcie początkowe, sprężenie). Narta to taka płaska, wielowarstwowa sprężyna. Może być w środku wygięta, sprężona wstępnie(camber, hol) w różny sposób. Hol może mieć różne wartości. Wygięcie w górę może się rozciągać przez całą nartę. Może też być krótsze a przy dziobie i piętce będzie więcej lub mniej przygięta. W dodatku sprężystość(w sensie twardości, ugięcia pod działaniem siły) może być różna( i jest) wzdłuż narty. Do tego dochodzi różna szerokość w dziobie, pod butem, przy piętce. Łuk tej krawędzi może też mieć różne nieco kształty, nawet przy tych samych szerokościach ww. trzech punktach. Po działaniem nacisku przez narciarza, postawiona więcej lub mniej na krawędzi, przy różnym oporze ze strony śniegu(różne śniegi) zachowuje się zawsze nieco inaczej, gdy się nieco zmieni jej konstrukcję i przetestuje na śniegu. To nigdy nie będzie miało końca. Bo też trudno sobie wyobrazić, jakieś zupełnie idealne narty. Każdy człowiek widzi też ten ideał po swojemu(przykład narta "dopasowana" do zawodnika) Pozdrawiam
-
Witam Nieco egzotyczne miejsce. Ośrodek narciarski był tu już dawno. Kiedyś o tym czytałem. Potem wyciąg krzesełkowy został zniszczony przez jakąś erupcję. Widać, że znowu coś pobudowali. Proszę o kolejne zdjęcia. Pozdrawiam
-
Witam Będzie popłoch wśród właścicieli stoków. Będą się dodatkowo ubezpieczać, by mieć problem z głowy. Wzrosną ceny karnetów. I zapłacą wszyscy, także ci, co im ten "lód" tak strasznie nie przeszkadza. Tak jak kierowcy przy OC. Pozdrawiam
-
Witam Wróciłem z Mosornego Gronia. Jeździłem na moim rokerze(Code z 2012 r). Rano było jeszcze nieźle. Cienka warstwa lekko zmrożonego śniegu, na twardym sztruksie. Narty jeździły dość równo i drgały pod kolanami(męczące). Drgałyby też bez rokera(może nieco mniej), bo to nie był gładki i miękki śnieg. Ktoś z lepszą techniką i mocniejszymi nogami, by je więcej uspokoił. Tak było u góry. Niżej bardziej miękko i roker się uspokoił. Narty szły równo, bo i nogi się rozgrzały po kilku zjazdach. Po przekąsce i ostygnięciu nóg pierwszy zjazd góry, jak to mówią, masakra, W międzyczasie znikło słońce i zaczęło nieco mrozić. Widoczność się pogorszyła. Wyślizgano już miejscami nieźle. Odsypy się porobiły. Śnieg pomieszany, naturalny lekko mokry i lekko zmrożony. Na wyślizganym stary sztuczny. Co się dzieje? Panie B., pan nie umie jeździć. Co chwilę odchylenie do tyłu na wyślizganym. Nie widzę dokładnie, co będzie na stoku, za parę metrów. Więc mnie podrzuca na kopkach. Wolniej chłopie, przypomnij sobie jazdę po muldach. Decha długa, jak na mnie i szeroka. Ciężko nią manewrować. Niżej bardziej miękko, więc szybciej i spokojniej. Uda też nieco odpoczęły. Następny zjazd z góry lepiej już lepiej kontrolowany. Ale przydałaby się na górze moja kochana slalomka(zarzekałem się, że już nigdy, ale z kolanem OK, więc może przyniosę ją z piwnicy...Jest całkiem OK!). Niżej code jest w sam raz. Głębiej miękko. Więc jest spokojny. Na samym dole kolejny problem. Spore miękkie muldy. Niezbyt widoczne. Długi łuk, nieco szybciej i czuję, że jadę w łuku po kolejnych garbach, których wcześniej nie widziałem. Niezbyt to przyjemne dla ud. Łatwo przekroczyć pewną granicę ich wytrzymałości. Jak narta byłaby tu najlepsza. Slalomka raczej nie. Będzie się wcinała, bo miękko i trzeba już na kopkach stosować pewną kompensację, bo ich przeciąć, jak nożem, nie da się. Podrzuca, bez zejścia w dół. W dodatku trzeba szybko i dość krótko przykręcać. Może coś bardziej miękkiego i parę cm dłuższego. A tak męczę się na swojej desce. I znów lepszy, mocniejszy wytrzymałby te przejazdy łukiem po garbach. Albo na takiej "slalomce" powyżej wzrostu by się wyrobił. Jaki z tego wniosek. Prosty. Panie jeździec, jesteś pan stary i wolny! Szybko się męczysz. I tylko czasem roi się coś w pańskiej łepetynie. Żadne narty pana nie odmłodzą. Owszem u góry slalomowe przez dwieście metrów stoku poprawiłyby nieco pana jazdę. Na środek code(i roker) jest właściwie dobrany. Na sam dół to już napisałem, jakie może byłyby lepsze. Jeździliśmy w ostatnią środę. Stok głębiej był zamarznięty. Na wierzchu lekko puszczony i równy, więc jeździło się na code świetnie. Dlatego mam ten roker, bo takie stoki, jak w środę są dla nas teraz najlepsze. Stąd na kwestię podniesioną przez "Lobo", co można u siebie poprawić w naszym wieku - odpowiadam krótko - dobór stoku i śniegu na nim. A na temat rokera(Rocker-Ski) nie zamierzam już nic pisać. Byłaby to tylko pusta pisania. Pozdrawiam
-
Witam To są Twoje prywatne spostrzeżenia. Ja zawsze się broniłem przed uogólnianiem moich spostrzeżeń, wrażeń itp. To jest ludzkie. Dyskutujemy o sprzęcie i jego wpływ na nauczanie techniki. Ogólnie poziomu jaki może osiągnąć narciarz. Nie wtrącajmy indywidualnych uzdolnień. Bo sprawa się zaciemnia. Wypowiedzi z niemieckiego portalu dotyczyły tylko wpływu sprzętu na opanowywanie techniki jazdy. Były tu już kiedyś dyskusje o jeździe na biegówkach na stoku narciarskim, czy zjazd na drzwiach od stodoły. I to byłoby absolutne zaciemnianie dyskusji i wprowadzanie pobocznych wątków. Wrócę do dyskusji jutro, jak przyjadę z nart. Może się uaktywnią inni koledzy. Dobranoc. Pozdrawiam
-
Witam Z tą fanaberią to przesada. W końcu nartę wymyślili konstruktorzy(jak wszystkie). Mający do czynienia z szerokim gronem ludzi. Począwszy od instruktorów, trenerów, zawodników i całej masy narciarzy. To mieści się w ciągłym dążeniu, by ułatwić jazdę. Różnym ludziom(z różnym poziomem zaawansowania), jeżdżącym w praktyce nie tylko na idealnie przygotowanej trasie. Dla ludzi w różnym wieku, o różnym przygotowaniu fizycznym. To wszystko potencjalni klienci. I przecież producent chce zarobić. I dlatego proponuje coś nowego, co jest jednak przemyślane. To nie komputerowy chip w ogonie narty. To zmiana w samej jej konstrukcji. To produkcja masowa. A nie wymyślanie w szopie, co się komuś żywnie podoba. Ja za długo żyję i jak sądzisz, czy czterdzieści i więcej lat temu nie było dyskusji o nowościach. Było ich znacznie mniej, bo to były inne czasy. Ale dyskusje, np. o kompaktach(compact) by jak pamiętam zażarte. Pewne rzeczy, z pozoru sensowne, znikają, np. monoski. Zobaczymy jak będzie z rokerem. Zresztą pod tą nazwa kryją się, że można tak powiedzieć, bardzo różne rokery. Ale wracając do rokerów. Jeżdżę na takiej narcie, bo daje mi to jeszcze frajdę. A chciałem mieć nartę mniej angażującą kolana. Nie ma nawet tego gadżetu UVO. Co prawda nie jeżdżę po jakimś nierównym betonie. Tylko wole stoki miększe. Ale parę razy były jakieś przejażdżki po czymś wyślizganym. Ta narta wymaga jak najszybszego postawienia na krawędzi i to sporo. Mógłbym tak arbitralnie powiedzieć, że kąt ślizg śnieg powyżej 45 st . Ja tego nie potrafię. A lepiej wyżej. Jeśli będzie jechać z kątem 30 st lub mniej. Po twardszym, nierównym. Pojedzie się szybciej, to dziób będzie klepać. Bo jest praktycznie w powietrzu. Klepią w takich warunkach narty także tylko z kamberem. Jak się je nie dociśnie, będąc lekko odchylonym. Stąd zawsze był problem drgań nart(czyli klepania w praktyce) i tłumienia tych drgań. Ale jest świetna na bardziej miękki śnieg. Nawet na twardym stoku trzyma, tylko musi się dobrze wychylić do przodu, był dziób pracował. Dłuższa narta ma wtedy dłuższą krawędź pod narciarzem. Więc nacisk jednostkowy jest mniejszy na twardszy stok. Co z kolei przekłada na to że nie zrywa pod krawędziami tej delikatnej warstwy. Ja to oceniam jako postęp. Pierwszym były karwingi. Wątpię czybym mógł po dzisiejszych twardych stokach jeszcze jeździć na boazerii. Już to kiedyś spróbowałem i opisałem na forum swoje wrażenia z Koninek. To też jest pewien postęp. Bo takim jak ja daje jeszcze sporo frajdy z szybszej i bardzo pewnej jazdy(to głównie z powodu długości narty i większej szerokości. Ale są jeszcze ogromne rzesze narciarzy, których mało interesuje bardzo szybki idealny karwing na stromych i twardych stokach. Czy jakaś jazda sportowa. Chcą się tylko poślizgać w czasie urlopu. I dla nich to dobra rzecz A dlatego zacytowałem opinie z forum niemieckiego. Bo zawsze szukam opinii ludzi, którzy zęby zjedli na nartach. Starają się ocenić obiektywnie - wady i zalety rzeczy. Inne oceny mogą być bardzo subiektywne i często takie są. Pozdrawiam
-
Rocker-Ski Często na forum przewija się kwestia rokera(rocker). Jak zwykle zdania wśród „uczonych” są podzielone. Ponieważ ja osobiście aspiruję do tego grona(ale nie uczonego, tylko co najwyżej asystenta mistrza), więc zasięgnąłem porady poza naszymi granicami. To co niżej będzie napisane, nie jest moim teoretycznym wymysłem, tylko przekazem myśli cytowanych ekspertów. Pretensje nie do mnie, tylko co najwyżej do mojego rozumienia treści w języku niemieckim. Niemcy dzielą zaawansowanie narciarskie na cztery stopnie: - Einsteiger(początkujący), - Fortgeschrittener(zawansowany), - Koenner(dosł. znawca – doświadczony narciarz) - Ekspert Ograniczę się do wypowiedzi odnośnie dwóch ostatnich. „Koenner” - wypowiada się Petra Haltmayr-dawniej zawodniczka PŚ, teraz członek zespołu trenerskiego DSV-Alpine. Taki narciarz stawia sobie pytanie – Rocker, czy Camber(Carver)? Jeździ jednak na ubitych trasach, w różnych warunkach, a także czasem poza trasą. Narta z Rockerem. Przy lekko do środka przesuniętych „Kontaktpunkte”(dosł. – punkty styku – miejsce na narcie, gdzie wjeżdża na krawędź) zarówno z przodu, jak i z tyłu- oraz większym(Vorspannug- dosł napięciem-chodzi o „wypuklony” camber - hol), można uzyskać nartę bardziej sportową. Przy mocniejszym zakantowaniu, taka narta jedzie bardzo spokojnie oraz na całej krawędzi(kann uber die Tallierung gefahren werden). W świeżym śniegu oraz poza trasą, narta z początku mniej „ciągnie” „wcina się”(na krawędzi z przodu) i jest przez to łatwiejsza do skrętu. Narciarze mogą ją przez to wybrać dłuższą, co przyczynia się do jej bardziej „sportowego” zachowania i zwiększa przyjemność z jazdy(Fun Factor). Gdy tak wyszkolony narciarz preferuje bardziej "prostą"(dierektere –dosł. prostą-tu chodzi o dłuższe łuki) jazdę i większą szybkość, na twardszych stokach – to camber ma zalety przy inicjacji skrętu. A teraz narta dla Ekspertów- wypowiada się Mark Maiero –członek zespołu trenerskiego DSV i teamu INTERSKI Niemcy) Przy szkoleniu od podstaw DSV(Niemiecki Związek Narciarski), od podstaw Instruktora DSV, od podstaw trenera DSV….to w każdym stopniu wyszkolenia, są częścią składową, doskonałe(Hochwertige-dosł. wysokiej jakości) skręty sportowe. Narty z camberem charakteryzują się precyzyjnym i szybkim wjazdem na „krzywą”(ślad krawędzi). Szybkie wejście na krawędź i jazda wzdłuż niej, zwiększają kontrolę nart(jakość tej kontroli). Zwiększa to wymagania, dla przyszłego trenera, odnośnie koordynacji ćwiczącego . Przy szkoleniu demonstracji w wolnym tempie „sportowo” wykonane narty z rokerem są także stosowane, jak i bez niego. Ale zakantowanie musi być szybkie, aby uzyskać prowadzenie się narty po śladzie ciętym. W czasie szkolenia są także sytuacje, w których roker jest użyteczny-szczególnie Freeride i Slopstyle. Wniosek - nie szkolić przyszłych mistrzów na nartach z rokerem! Pozdrawiam
-
Czy można ciągle poprawiać jakość własnej jazdy ?
Veteran odpowiedział lobo → na temat → Nauka jazdy
Witam Nie jestem pesymistą. Może raczej niepoprwanym optymistą. Bo gdyby było inaczej, to nikt by mnie nie zwlókł rano z łóżka. Źle od lat sypiam w nocy. Budzę się nieraz, co godzinę. Ale rano, z reguły, świetnie mi się do południa, lub dłużej. Ale wyjazd na narty, to mnie ustawia do pionu, mimo że nieraz całą noc źle prześpię. I jutro wstanę o siódmej i pojedziemy na Mosorny, bo ma ma być słoneczna "dziura" w pogodzie. Odbędzie się trening "emeryckiego karwingu" Nie łaskotaj mnie. Nie będę wyciągał slalomek, szukał stoku z fajnym śniegiem i kamerzysty, by mi zrobił najlepszy przejazd. Umieściłem na forum parę swoich filmów z przed paru lat. Nigdy też nie twierdziłem, że nie wiadomo, jak dobrze jeżdżę. Przyzwoicie. Jako starszy pan(wiek zdradziłem), w stosunku do średniej stokowej. Nie tylko u nas, ale i za zachodnią granicą. Jest jeszcze kwestia możliwości, czy też priorytetów. Jesteśmy żoną typowym przypadkiem narciarzy "weekendowych". Dwadzieścia parę dni na stoku w sezonie. Brak szkoleń w różnych "Ski Academy" dla dorosłych, w renomowanych ośrodkach. Napisałem wyraźnie, co uważam za postęp. Teraz jest tylko w miarę możliwości obrona przed szybszym jeszcze "zjazdem" w dół. A meta coraz bliżej. Nie mniej życzę Ci postępów. Nawet malutki postęp bardzo cieszy, że jeszcze coś życia w ciele. Pozdrawiam -
Witam Ja go zmierzyłem. Od pierwszego skręt widocznego u góry, do ostatniego na dole(ta sama pozycja w bramce). Zegar kamery(raczej mierzy czas z niewielkim błędem). Siedemnaście sekund. 1,7 s na przejazd od bramki do bramki. Jaka długość łuku? Trzydzieści, czterdzieści metrów. Czterdzieści, to szybkość rzędu 80 km/g, trzydzieści - ok. 65 km/g. Pięćdziesiąt bramek(po 1,7 s) to 1 min 25 s. Taki "duży" gigant. Ładna jazda! Pozdrawiam
-
Czy można ciągle poprawiać jakość własnej jazdy ?
Veteran odpowiedział lobo → na temat → Nauka jazdy
Witam Pytanie jest ciekawe. Tylko, co można poprawić? Mieć jeszcze osobistą przyjemność z jazdy. Być jeszcze "ekspertem" dla nie wtajemniczonych na prostym stoku. Szybciej jeździć( w km/g) na dobrze przygotowanych stokach. To wszytko można, pod warunkiem sporej sprawności fizycznej. I na tym się rzecz kończy. Czego się nie da: Nie da się jeździć po muldach(co najwyżej zrobić parę skrętów, gdy komuś to lata temu nieźle szło. To jest ogromny wysiłek, już przy stosunkowo niewielkich muldach. Nastąpiła też ogromna strata szybkości(reakcji organizmu). Więc jak na zwolnionym filmie można te parę muld pokonać. Krótkie skręty na bardziej stromym i twardszym stoku odpadają. Bo znowu brak szybkości reakcji i płuca ma się "wyrwane", po dziesięciu skrętach. Nie mówiąc o agresji na kolana. Jazda w puchu 20, 30 cm na równym podłożu(nie zmuldzonym) jest jeszcze możliwa, bo się szybciej puści narty i wysiłek nie taki duży. Ale już przewiane śniegi, bardziej mokre(znów warunek, że się to robiło) odpadają przy pewnej szybkości(jakieś skręty z oporu, pług jest dostępny). Trzeba trzymać jednak nogi, bo opór śniegu jest duży i wysiłek jest spory, a pewna szybkość musi być. Da się oczywiście jeździć poza trasami. Ma się tą rutynę i jazda jest sytuacyjna, nawet z plecakiem jest możliwa. Kwestia kondycji. Wreszcie można poprawić swój "emerycki karwing". Stoki są dobrze przygotowywane. Sprzęt doskonały. Więcej odwagi, bo to wymaga szybkości. Dbać o kondycję i elastyczność organizmu. Wzory i nauczyciele są do dyspozycji. W inne cuda nie wierzę. Bo powyższe mam za sobą Pozdrawiam -
Witam Mosorny wczoraj. Najlepsza nasza jazda w sezonie. Dwudziesty drugi dzień i tylko niecała godzina jazdy samochodem z Wadowic. Woziliśmy się już sześć dni w Lungau. Na szczęście przed naszym przyjazdem w połowie stycznia spadło kilkadziesiąt cm świeżego śniegu. Bo inaczej byłyby to tylko sztuczne paski, wśród lasu, czy zrudziałych hal. Z wierzchołkami gór na horyzoncie, udającymi, że są pokryte śniegiem. Było wyjazd w tygodniu dla seniorów(czyt. emerytów). Sześć dni dla takiego osobnika i tylko 117 Eur… I jak tu nie jeździć, by nie stracić…Sto pięćdziesiąt km tras. I jak zwykle to totalna ściema. Te parę wyjazdów w Alpy dobitnie to nam wykazało. Jeździ się najwyżej na jednej czwartej tego. Odpadają wszystkie urządzenia ciągnące za tylną część ciała. Dalej zatłoczone i zniszczone trasy z rozmiękłym śniegiem. Długie też odpadają. Są zryte, wyślizgane. Nie za ciekawe dla szybszej jazdy, a nogi się męczą. Więc kilometr, półtora to wystarczająco, ciekawa konfiguracja(ścianka, wywłaszczenie, szeroko, mało ludzi). Jakaś słuszna różnica poziomów, nie za bardzo w cieniu. Więc ta jedna czwarta to nie przesada. Owszem dla celów krajoznawczych człowiek zapędza się w różne dziury. Ale post jest o najlepszej jeździe(dla nas). Więc wracam do Mosornego. Nadmiar chłodu tej zimy spowodował, że stok do jazdy maksymalnie poszerzyli. Leży na nim gruba, zmrożona warstwa. Na samej górce usypano kolejką dużą górkę. Dzióbiąc w niej, o drugiej po południu kijkiem okazało się że to sam lód. Tylko kilka cm rozmiękłego od słońca i powietrza śniegu. Nic dziwnego, że jazda do południa była świetna. Potem też moje Code „masters’ przecinały bez problemu małe mokre kupki. Dlaczego „masters”. Ano dlatego, że poczytałem sobie na forum bardzo interesującą dyskusję o GS Masters. Wynikało z niej, że niektóre „masters” nadają się tylko dla emerytów. Mają roker, są za szerokie, w tych trzech kluczowych miejscach…Takie pierwsze wnioski się mi nasunęły. Chcąc podbudować swojego „ego”, popatrzyłem krytycznie na mój nabytek. Faktycznie o kilka milimetrów w tych kluczowych miejscach za szerokie. I ten nieszczęsny roker(choć podobno nawet czołówka PŚ go używa). Reszta jest raczej bez zarzutu. Konstrukcja kanapkowa. Narta cienka. Wszelkie grubości są niekorzystne, dla elastyczności. Drewno wewnątrz, a nie chemiczny szajs. Dwie warstwy duraluminium, nowszego sortu. Boczki do smarowania, ale tego nie robię. Nawet wiązania wskazują, że to narta dla profi. DIN 6-16 – Ledwo się zmieściłem ze swoją siódemką. Mam dziwne zboczenie. Najwyżej cenię informacje producentów odnośnie sprzętu. Jakoś nie przemawiają do mnie do końca różni eksperci formowi. Czy to z USA, Francji,….Może z wyjątkiem naszego forum. Producent pisze dla milionów potencjalnych użytkowników. Więc jakby totalnie kłamał, to dostanie mocno po kieszeni. A ekspert może sobie bujać, ale akurat miał dobry dzień do jazdy. Nic go to nie kosztuje. Ewentualnie pogorszy sobie opinię w niezbyt licznym gronie, takich jak on. Moje „masters” są więc dla ekspertów. Na co wskazuje największa żółta kropka, dla jakich narciarzy są przeznaczone. Najmniejsza jest przy początkujących. Są jeszcze trzy ciekawe sposoby wykorzystania ich: GS-zawody – osiem chyba na dziesięć Carving – 10/10 Crusing(przetłumaczę to jak wożenie się) -8/10 Nic im więc nie brakowało, żebym wczoraj popróbował tych trzech sposobów. Zacząłem od pierwszego, bo stok był najlepszy. Pierwszy zjazd to rozgrzewka. To nie podlega dyskusji. Potem wyszło mi ferworze walki, kilka ładnych zjazdów bez zatrzymywania się od samej góry. Obie ręce w przodzie(z kijkami!) i jadę. Mam osiągnąć maksimum zakantowania, to mam w głowie. Przy błyskawicznej zmianie krawędzi, poczuć ten poślizg do przodu, jak tylko narta ustawi się bardziej kątowo. Żadnych gwałtownych ruchów korpusem. Dlatego nie wbijam kijków, wystarczy praca nóg. Nie powiem, że bym nie czuł pewnej euforii. Żona „ekspert” stwierdziła, że nieco się zmieniłem. Widać już ten poślizg do przodu.] Co to ma wspólnego z zawodami. Dużo. Pomysłem sobie, że jakby ktoś nagrał cały mój przejazd(najlepiej z drona), jak w Eur…Potem jakoś zostały wstawione w odpowiednich miejscach tyczki(nie takie cuda się robi komputerowo). I taki zmontowany przejazd by się potem puściło…Dlatego trzeba obijać tyki, by dopasować zawodnika do nich. A tu działanie odwrotne…Wszystko przez ten nieszczęsny timing. Na którym nacinają się najlepsi. Dużo, nawet bardzo mi jeszcze brakuje. Za mała jeszcze szybkość. Parę stopni w położeniu nóg na śnieg by też się przydało. Dynamika wejścia na krawędź też do poprawy. Załamanie w biodrze też mogłoby być większe. Mam też stare przyzwyczajenie jeszcze z jazdy po muldach. Gdzie zawsze występowała mniejsza lub większa kontrrotacja i obrót nart w przeciwnym kierunku. Tej kontr.. już nie ma, ale nogi minimalnie się na początku skrętu obracają. Pojawia się za długi, zamazany początek śladu. Nie piszę o dwóch pozostałych sposobach wykorzystania, bo to jest oczywiste i mieszczą się w pierwszym. Nawet przez myśl mi przeszło, że może by na jakieś tyczki na moich „masterach”…? Mogą być prawdziwe „mastery”, jak mi ktoś pożyczy na sezon. Ale nadmiar ambicji sportowych mógłby poważnie zaszkodzić mojemu zdrowiu. I jeszcze dodatkowo narazić się śmieszność. To nie koniec naszych ambicji sportowych. Nie mamy nic innego do robienia na stoku. Czytałem ostatnio portal niemiecki „Carving-de”. I parę obrazków w tłumaczeniu umieściłem na forum. Kolejne stopnie wtajemniczenia można widzieć wg. nich następująco: - na początku jest długi skręt na krawędziach. Postęp polega na zmniejszaniu ześlizgu a powiększaniu czystej krawędzi, bez rozmycia śladu nart, - kolejne wtajemniczenie to krótkie, urozmaicone, skręty. Stoki stromsze, twardsze, węższe, zmienna bardzo konfiguracja. Tu się już nie da podjechać pod stok, by zmniejszyć prędkość. I tu występuje wyraźnie problem kontroli prędkości, problem kontroli nart, - jazda w głębokim, zmiennym śniegu - jazda po muldach, gdzie nie tylko może być zmienny śnieg, ale też bardzo szybki zmienny rytm jazdy, i z bardzo dużą amplitudą ruchów ciała. Od siebie dodam, że należy dopasowywać nartę do takiej jazdy. Choć można na jakimś uniwersalu, ale postęp będzie trudniejszy. W pewnym sensie koło mi się zamknęło. W jakimś stopniu była już jazda w głębokim śniegu, były muldy i też był bez porównania gorszy sprzęt. Nastąpił powrót do długiego skrętu i większej szybkości na dobrze przygotowanych stokach. Mosorny jest czasem idealny dla takiej jazdy. Pozdrawiam
-
Witam No i oczywiście, że "kopną" ze dwa stopnie w górę.... Pozdrawiam
-
Witam Ja kwestii rowerka(stacjonarnego). Można kręcić o każdej porze dnia, o każdej pogodzie(przeziębienia). Kręcić z różną szybkością(szybkość skurczu i rozluźniania mięśni). Z różnym obciążeniem, przy różnych szybkościach. 1. Przed wyjazdem na narty(jeden dzień) rozgrzewamy(ukrwienie) po nocy nogi i "smarujemy" stawy. Z początku wolno, z minimalnym obciążeniem. Potem szybciej i obciążenie większe, ale nie za duże. Na nartach nogi dostaną w kość. Dobrze byłoby dojść do 30 min. Ale nawet 15-20 jest niezłe. Wsiadamy w samochód i jedziemy w cieple na stok. 2. Po nartach, po odpoczynku, kąpieli, małej drzemce, kręcimy z początku wolniej, potem nieco szybciej. Obciążenie minimalne, by rozluźnić mięśnie. To główny cel. 3. "Trening siłowy". Można podejść do tego dwojako. Duże obciążenie i wolno(wolna jazda do góry na pedałach). Albo szybka jazda pod małą górkę. Pierwsze jest zbyt statyczne i nieco podobne do nudnych przysiadów z obciążeniem. Druga metoda jest znacznie bardziej korzystna. W skręcie na nartach, jedna noga zewnętrzna powinna się szybko prostować. A wewnętrzna uginać proporcjonalnie, by utrzymać równoległość nóg, gdy ciało pochyla się do wnętrza skrętu. Przy tym pochylaniu narty się "rozjeżdżąją". Tak jak na rowerku. Noga w górze na pedale(ugięta wewnętrzna). Na dole prawie wyprostowana(nie całkowicie!), noga zewnętrzna. Zewnętrzna robi całą robotę. Pcha pedał, przeciwstawia się sile wypadkowej. Dynamika jazdy na nartach, to min. szybkość wyprostu jednej nogi i skurczu drugiej. Ale też obciążenie na tej prostowanej nodze. Wszystko to można sobie ustawiać(opór pedału), zwiększać szybkość obrotu....Korpus jest "spokojny". I jeździć tak codziennie w domu. Czy to komuś pomoże na nartach. Sądzę, że powinien to odczuć. Pozdrawiam
-
Witam Tytuł może pompatyczny, ale znalazłem parę obrazków, które mogą kogoś zainteresować. Ponieważ są w języku niemieckim więc postarałem się je objaśnić. A. Pozycja zrównoważona Właściwa, narty płasko na szerokość barków, A- zbyt odchylona, B-za nisko i nie elastyczna, C – za sztywna w nogach(trudno kompensować nierówności) B. Zakres ruchu Ruch ciała dla kompensacji drobnych nierówności śniegu(stoku). Wąska deska pod butem(dla ćwiczeń). „Kropki”(tors, udo, goleń) poruszają się po prostej prostopadłej do nart. C. Narty na krawędzi Sposoby „kantowania” nart A – pozycja podstawowa(zrównoważona), B – kolana w bok(prostopadle do nart). Niewielkie zakrąwędziowanie(pochylenie nart). B- Załamanie w biodrze i wyrównoważenie ciała przez korpus. Daje możliwość osiągnięcia największego zakantowania nart, D – pochylenie całego ciała, na ile pozwala siła odśrodkowa D. Zmiana zakrawędziowania Zmiana załamania w biodrze i wpływ na zakrawędziowanie nart Uzupełniam jeszcze post o dodatkowe informacje Animacje - kanten-schwug-wechsel Po lewej stronie animacji jest przykład, jak przy krótkich skrętach(slalom) się skręca.. Narty (i nogi) jadą z boku korpusu, który skierowany w dół stoku. Nogi zmieniają położenie pod korpusem, zmieniając w sposób automatyczny krawędzie nart. Prawa animacja(długie skręty, gigantowe). Tu przemieszcza się korpus nad nartami(nogami). Przy czym również automatycznie zmieniane są krawędzie. Na stoku zwykle się jeździ, mieszając oba sposoby(animacja w środku). W bardziej luźnej jeździe(mniejsze zakantowanie i większy promień) może nie być wcale złamania w biodrze. Nie ma żadnych ścisłych recept, jaka jest właściwa jazda. Technika zależy od sytuacji, a także od tego, czy się chce jechać bardziej dynamicznie, czy bardziej luźno. Należy w różnych sytuacjach wypróbowywać różne techniki, ponieważ zwiększa to nie tylko umiejętności, ale daje lepsze wyczucie nart. Warto też zwrócić uwagę, co się będzie dziać, gdy nogi(łydki) nie będą równoległe i pojawi się "A"! Zdjęcia – kiedy mamy karwing a kiedy ześlizg? Carv Piętki nart jadą wzdłuż, dokładnie po śladzie dziobów. Ślad jest dokładnie wycięty. Narty mało pylą(kurzą), albo wcale. To jest skręt cięty. Zesl Piętki nart nie jadą po śladzie dziobów. Są co prawda na krawędzi, ale nie jadą po niej wzdłuż. Ślad nart jest nieco szerszy i zamazany. Narty mniej lub więcej wyraźnie kurzą. To nie jest karwing, tylko ześlizg. Warto zwrócić uwagę, że zamazany ślad(ześlizg) może być bardzo wąski lub dużo szerszy. Następnie cały ślad jednego skrętu może się składać z części zamazanej(ześlizg) i części ciętej. Część zamazana następuje po zmianie krawędzi. Część cięta dopiero po minięciu linii spadku stoku. Skracając do minimum część zamazaną i mając część ciętą już w linii spadku stoku, zbliżamy się do „czystej”jazdy karwingowej na nartach. Pozdrawiam Załączone miniatury