-
Liczba zawartości
123 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
-
Wygrane w rankingu
1
Hilly_billy's Achievements
-
Zero problemów z jakością. Super deski. U nas są 3 pary racetigerów w tym jedne SL R Jr. z zeszłego roku, sklepówki 2 letnie (moje) i chyba 4, albo 5cio letnie. Do tego Flair 81. Volkl top. Będzie Pan zadowolony.
-
Znany syndrom. Chyba każdy to przerabiał. Kupię nowe narty to będę lepiej jeździł:) Ja też tak miałem i pewnie cały czas mam. To takie fajne okłamywanie się w którym nie ma nic złego. Myślę, że ten psychologiczny faktor może nawet trochę pomóc w pewności siebie. Ja niezmiennie będę polecał Volkl Racetiger SL, które uważam za deski bardzo uniwersalne na przygotowane stoki. Dodatkowo, zachęcą cię do wolniejszej jazdy. Znaczy nie na krechę:) bo do tego się nie nadają. Może nie będzie to tak spektakularna zmiana, ale tak jak koleżanki i koledzy radzili, sprawdź te buty żeby się nie okazało że to 45 Flex:) Oklepana fraza, ale „buty najważniejsze”. Warto iść do sklepu, żeby dobrze dobrać rozmiar. Kupowanie przez net jest trochę ryzykowne, chyba że 100% wiesz co chcesz. Volkl Racetiger SL 165cm + Lange RS 120. Mój docelowy zestaw. Pozdro.
-
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Zapomniałem napisać o wyciągu Lassieres. Jedna z atrakcji ośrodka. Podobne wrażenia są w obie strony. Załączam filmik w stronę Val d'Isere, czyli z lewej do prawej strony mapki. IMG_9436.mov -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Do oblewania się szampanem je kupowaliśmy. Nie wiem jak smakuje:) Mamy u nas entuzjastów wina, ale ja to prosty chłopak jestem. Czysta, smalec, jakieś ogóreczki. Tylko na tych nartach w słońcu człowiekowi odbija i jakąś chemię się pije. Aperole, srole, szampany bez gazu... Niestety nie, a liczyłem na to. Przedwyjazdowe prognozy pokazywały opad w środę, ale zmieniło się na lampę. Także trochę lipa. Ostatni śnieg spadł chyba ze 2 tygodnie wcześniej. Od kilku lat targałem ze sobą 2 pary nart do Europy. Druga właśnie na świeży opad i tylko raz udało mi się z nich skorzystać na Marmoladzie. Znaczy raz po świeżym opadzie bo jeszcze raz jeździłem po twardym śniegu z przewodnikiem w Val Thorens. W tym roku nie wziąłem i dobrze. Warunki śniegowe jednak były bardzo dobre. Sprawdziłem:) Mają zieloną traskę więc dla mnie się podoba. Nie znałem tego miejsca, ale wygląda dobrze. Na zachodzie Stanów (bo Kanada to już prawie 51szy stan, hehe) wszystko wygląda dobrze. Jednak się na te Tygrysy zdecydowałem bo naprawdę świetnie mi się na nich jeździło. Super deski. Nie jestem jakimś tam wymiataczem, myśle że wpisuję się w "średni poziom". Zjadę ze wszystkiego, ale ze zmiennym stylem, hehe. Te narty doskonale mi w tym pomagają. Zawsze będę je polecał. Cała (prawie) moja rodzina na nich jeździ i każdy sobie chwali. Z tyłu głowy miałem to, że znowu ktoś może je wziąć bez pytania, ale przemogłem się i zostawiałem w ski roomie (3 pary z tego jedne nówki) oraz przed kafejkami na stoku. Mam nadzieję, że tym poprzednim niemiłym incydentem wyczerpałem już zły los. Wow, nie wiedziałem bo bym codziennie siedział. Żona powiedziała mi właśnie, że chodziła tam po ciastka (a nie wygląda:). To właśnie jest to różnica między Val d'Isere, a Tignes. To drugie to typowa sypialnia przystokowa. Val d'Isere natomiast ma super klimat. Takie połączenie tradycyjnej alpejskiej wioski z elegancją na bardzo wysokim poziomie. Coś jak Courchevele. Nigdy to do mnie nie przemawiało. Często po prostu zostawiam na śniegu. Zapinanie na zamek jakoś kłóci mi się z ideą narciarstwa. To tak jakby sobie kraty w oknach wstawiać. -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Rzeczywiście blisko. Nie byłem, ale wypieki na pewno klasa. U mnie jakaś tarta i croissant wjeżdżały codziennie, a mimo to, przywiozłem tylko 1.2 kg obywatela więcej. -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Zdaję sobie z tego sprawę, ale to jedyny termin który nam pasuje ze względu na szkołę dziewczyn. Wykorzystujemy przerwę Presidents' Day plus 2 dni usprawiedliwionych nieobecności. Już niewiele czasu nam z nimi zostało, więc chcemy jeszcze trochę razem pojeździć. Starsza w tym roku idzie do College'u wiec boję się, że to był ostatni wspólny wyjazd narciarski. Plusem tego terminu jest pewna pogoda, a pieniądze... raz są, raz nie ma. Jak są to trzeba wydawać. Najlepiej na narty. Jak nie ma, trzeba "wcześniej wstawać, zmienić pracę, wziąć kredyt i nie pić sojowego latte", hehe. Super fotki. Jakbym tam był. Dobre warunki śniegowe mieliście, ale to -19C to trochę chłodno. Aperol w knajpie na leżaczku raczej odpada;) 1K euro ze skipassem to jakiś kosmos. Jakby inny system walutowy:) -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Nie no, raczej większość ludzi w Stanach ma ubezpieczenie medyczne. My też. Infrastruktura w dobrych ośrodkach na zachodzie jest na bardzo wysokim poziomie. Kurczę, muszę chyba jakiś rachunek sumienia przeprowadzić, albo psychoanalizę dlaczego jeździmy do tej Francji:) Jak mnie najdzie to zrobię porównanie finansowe, ale wydaje mi się że ogólne koszty będą zbliżone. Gdybym miał wybrać jedną różnicę miedzy US a Alpami to powiedziałbym, że jest to "vibe". W Ameryce jest to czysta jazda, dużo pozatrasowego terenu, chyba lepszy śnieg. Takie surowe narciarstwo. Mowa oczywiście o Rockies. Na Wschodzie wygląda to trochę inaczej. Jeździ się, żeby przeżyć. Stoki są zwykle oblodzone, wiatr i temperatury sporo na minusie. W Europie jest większy lans. Ludzie wszędzie pstrykają fotki (ja:), Dużą wagę przykładają do ubrania i sprzętu, ale nie wiem czy tak to obiektywnie wygląda. Może to tylko takie moje projekcje po tym jak się cały tydzień lansowałem:) Mamy na forum kilka osób ze Stanów. Może macie inne odczucia. Może jest ktoś z Polski, kto jeździ do Stanów? P.S. Wiem, jedzenie jest lepsze we Francji. Tylko żeby znowu nie było że w Ameryce jest kiepskie żarcie. Nie, jest najlepsze i reszta świata nie ma podjazdu. Mówię o jedzeniu na stoku. Dobra kończę bo jak się rozkręcę to wychodzi ze mnie taki co wszystko wie. -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Dzięki Mitek. Pozdrowienia i dzięki za nieustanne podnoszenie poziomu tego forum. -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
To prawda, ale można to obejść kupując Icon, albo Epic pass. Koszt to około $1200 za sezon. Kiedyś kupowaliśmy dla całej rodziny, ale odkąd jest problem ze śniegiem, odpuściłem bo nie dawaliśmy rady tego wykorzystać jeśli odpadały nam lokalne wypady. Lubimy jeździć w Stanach. Też jest pięknie. Obiecuję, że będę częściej wrzucał lokalne relacje:) -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
My w Ameryce też jeździmy. Zachód, wschód. Dwa tygodnie temu byliśmy w Vermont, czyli narciarskim zagłębiu na East Coast. Za miesiąc ze względów ode mnie niezależnych-jury duty... niestety ominie mnie północ, czyli Montana. W Stanach są świetne tereny. Nawet pisałem jakieś relacje. Lubimy jeździć na nartach i staramy się objeździć jak najwięcej. Na okrągłe urodziny mam plan heli-skiing na Alasce, a została jeszcze Japonia i Ameryka Południowa. Plan jest taki, żeby wszystko objeździć:) Raz w roku latamy do Europy bo te ośrodki to światowy top. Restauracje, kluby, apre ski, alpejski klimat lubimy to. Cenowo jest trochę bardziej korzystnie niż na zachodzie Stanów, a to tylko jakieś 2godziny lotu dalej. Z Denver do Vail jest 3 godziny. Tyle samo co z Genewy do francuskich ośrodków. Lot to 5 godzin zamiast 7. Czyli porównywalnie. Oprócz transportu, wszystko inne jest zdecydowanie tańsze w Europie. Tak więc można to trochę porównać do wyjazdów angielskich chlajusów do Krakowa. Z tą różnica, że my pijemy tylko szalenie drogie alkohole i to w ilościach umiarkowanych, przyjeżdżamy z pięknym damskim towarzystwem i nie sikamy na mury. Ja mam też sentyment do Alp. W czasach studenckich jeździliśmy do Austrii i podobnie jak z chodzeniem po Tatrach, jakoś lubię tam jeździć. Czyli porównywalny koszt i jakaś odmiana. USA jednak zawsze najlepsze i największe. Narty też. U-S-A, U-S-A, U-S-A:) -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Tak, ten. Bardzo blisko stoku. Odliczając 5* hotele po kilka tysięcy euro za noc, tuż przy gondolach to chyba najlepsza miejscówka w Val d'Isere. Oczywiście jeśli chodzi o lokalizację. Standard, tak jak pisałem, bardzo słaby. W przyszłym roku będziemy szukać czegoś wcześniej. Mam juz rozeznanie topograficzne wiec będzie łatwiej. Może pojedziemy do Tignes bo jest tam więcej opcji ski in-out. Cos za cos jednak. Tignes to blokowisko. Val d'Isere topowe alpejskie miasteczko z poza narciarskimi atrakcjami. -
Val d'Isere, Francja. Luty, 2025
Hilly_billy odpowiedział Hilly_billy → na temat → Relacje z wyjazdów
Nie chcę ograbić się z resztki godności. Ktoś może czasem pomyśli, że dobrze jeżdżę jak mam kilka wpisów na forumce:) -
Jak zwykle, uaktywniam się na forum jak czegoś potrzebuję, albo jak wracam z jakiegoś wyjazdu. Tym razem jest podobnie. Wczoraj, czyli 22go lutego, wróciliśmy z dziesięcioosobowego, tygodniowego wypadu do Val d'Isere. Tytułem wstępu, żebyście mieli jakiś odnośnik do moich ocen, powiem że byłem w Rio, byłem w Bajo, byłem nawet na Hawajo tak więc będzie do czego porównywać. Podróż. Ekipa wyruszyła w 2 grupach. Główna, czyli ze mną w roli kierownika w sobotę z lotniska Newark do Genewy. Druga leciała z przesiadką też z Newark już od piątku. Dotarli dzień przed nami, ale spali całą niedzielę wiec na równo wyszło. Lot trwał 7 godzin. W Genewie czekał już na nas transport. Dwa komfortowe vany ze Swiss-taxi. Korzystamy z ich usług od kilku lat i zawsze są bardzo punktualni. Do jednego vana wchodzi 7 osób. Nas było 8, wiec musieliśmy mieć dwa. 2 osoby dojechały dzień wcześniej autobusem. Czas podróży 2:45 hr. Podrzutka pod sam hotel. Z autobusu trzeba było dojść jakieś 200 metrów. W kwestii logistyki, po kilku latach podobnych lotów i dojazdów, doszedłem do wniosku, że lepiej zaplanować przyjazd na niedzielę rano niż sobotę po południu. Jak powszechnie wiadomo, w sobotę zmieniają się turnusy i na drogach jest Sajgon. Plusem takiego rozwiązania jest właśnie szybszy dojazd, lepsza godzina lotu i mniejsze zmęczenie. Lot w piątek to "red eye", który w polaczeniu z dojazdem z lotniska przeradza się w zmęczeniowy koszmar. Minusów nie ma:) Co prawda traci się jedna noc w hotelu (bo raczej trudno o rezerwacje nie od soboty do soboty) i część niedzieli na nartach, ale są to przysłowiowe minusy, które mają przykryć plusy tego rozwiązania. Hotel. Dość późno zdecydowaliśmy się na wyjazd co przełożyło się na mniejsza dostępność kwater i ceny. Priorytetem w wyborze była bliskość wyciągów. Byliśmy zmuszeni pójść na kompromis i poświęcić komfort na rzecz bliskości stoków właśnie. Mieszkaliśmy w 3* hotelu Les Cretes Blanches o dość niskim standardzie. Pokoje były mikroskopijne nawet jak na francuskie standardy. Ja byłem z rodziną 2+2. W jednym pokoju mieliśmy przyzwoite łóżko 2 osobowe i łóżko piętrowe. Wszedł tam jeszcze mały stół i stolik nocny. To wszystko. Było tak mało miejsca, że drzwi od szafy otwierały się tylko do polowy. W łazience trudno było się odwrócić. Myślę, ze powierzchnia to jakieś 12-15m2. Bez kitu. Na szczęście było czysto. bardzo mila obsługa i śniadanie wliczone w cenę co zaoszczędzało trochę czasu rano. W hotelu poznaliśmy bardzo mila polska rodzinę z psem. Pozdrawiam jeśli to czytacie. Ze ski roomu na stok było około 100 sekund normalnym krokiem. Nie ski in-out, ale dało radę. Pogoda. Niedziela-lampa, poniedziałek-lampa, wtorek-lampa, środa-lampa, czwartek-lampa, piątek-lampa, sobota chyba też, ale juz nas nie było bo o 4 rano wyjechaliśmy. Lot z Genewy o 9:20am. Jedzenie. Jak już jedziemy taki kawał drogi to nie odpuszczamy dobrodziejstw francuskiego jedzenia. Zawsze mamy wytypowaną osobę do researchu i rezerwacji stolików w restauracjach. Jest to bardzo odpowiedzialna funkcja bo wcale nie jest łatwo o takie rezerwacje w najwyższym sezonie. Tym bardziej, że wpadamy duża grupą. Mają tam taki system, że pierwsza tura jest na 7pm, druga na 9:30pm. Jeśli akurat byliście w tych samych miejscach co my to jeszcze raz przepraszam za jowialna atmosferę. "El Vino did flow":) Żarełko oczywiście bezbłędna. Antrykoty, kaczki, cielęcina, baranina, ryby, sery, ślimaki, desery. Muala. Sami wiecie jak jest. Do tego całkiem konkretne śniadania w hotelu i jakiś lunczyk na stoku. Dla porządku jeszcze. Na stokach jedliśmy w la folie duce La Cucina i La Fruitiere, knajpka przy wyciągu Fresse i knajpka na górze wyciągu Toviere. Oczywiście jedzenie w La Folie Duce to inna liga. Do tego dochodzi show, grupy taneczne, tance na linach, etc. Po południu, DJ w tym samym miejscu i tu już jest konkretna zabawa. Mnie na przykład ciężko było ściągnąć ze stołu, kilka razy dostaliśmy shout out od Dj'a, pomachało się trochę amerykańską flagą. U-S-A, U-S-A. Wiadomo. Małolaty pewnie dały kilka tik-toków z nami w rolach głównych, hehe. W miasteczku zaliczone restauracje to: L'Alpin, 1789, Poya, L'Avalin, Hotel La Savoyarde i jeszcze jedna której nie mogę teraz skojarzyć. Drinki w miasteczku w La Garage i bardzo fajnej knajpce Cocorico na stoku z muzyką na żywo "dla dorosłych", czyli G-N-R, Oasis, Cranberries, RHCP i tym podobne. No dobra, po tym symbolicznym wstępie, czas na pierwsze oceny ośrodka. Daję 5 na 5. Czekaj, trochę mało. 10 na 10, ale tylko dlatego że 100 na 100 to już za bardzo bym się rozdrabniał. Może to dzięki moim zdolnościom organizacyjnym, może dzięki pogodzie, zdolnościom szefa kuchni, albo operatora ratraka, nie wiem. Wiem, że wyjazd był perfekcyjny i jeden z lepszych w moim życiu. Tak w życiu i proszę o niedodawanie komentarzy "w dupie byłeś, gówno widziałeś" bo to nie eleganckie. Trasy i wyciągi. Przygotowanie perfekcyjne, ale to wiadomka. Rano od-3 do plus 1. Potem to ciężko powiedzieć bo niektóre termometry pokazywały 19C, ale to w pełnym słońcu. Spokojnie do 5pm można było jeździć i tylko na najwiekszych skrzyżowaniach i hubach międzywyciągowych robiły się muldy. Jeździliśmy 1 dzień w Val d'Isere po lewej stronie (ja dodatkowo pół dnia w niedzielę po przylocie jako rekonesans), a potem stopniowo przenosiliśmy się po mału w prawo. Wydaję mi się, że trasy w Tignes są atrakcyjniejsze. Mój absolutny faworyt to zjazd z Grande Motte czerwoną trasą Glacier-Rimaye-Face-Cirse do Val Claret. Kosmos. Najpierw wjazd kretem, potem gondola Grandę Motte na 3456 i mega szerokimi, lodowcowymi trasami o perfekcyjnym nachyleniu do miasteczka. Czułem, że każdy skręt na krawędziach wychodził mi na 100% Biodro na śniegu, ręce szeroko, pochylony do przodu, a potem zobaczyłem wideo z tego zjazdu na kanale "expectations vs reality"... Generalnie, liznęliśmy większość tras, ale nie wszystkie. Dotarliśmy na sam koniec do Aiguille Percee do skałki "needle's eye", pojeździliśmy przy wyciągach Toviere, Tomeusses, Mont Blanc, Borsat. Zjechaliśmy czerwoną ścianką przy gondoli Olympique do Val d'Isere. Fajne niebieskie trawki są przy wyciągach Col du Palet i Tichot. Perfekt na trenowanie krawędzi. Najmłodsze dziewczyny (13 łatki) katowały snow parki, rynny i takie tam tereny, na które normalny człowiek by się nie zapuszczał. Niestety nie udało nam się trafić do "the hidden valley". Próbowaliśmy raz , przejechaliśmy wjazd i potem nam się nie chciało wracać. Poza tym, miejscowi mówili że może być słabo bo nie ma świeżego śniegu. Kurczę, kończę bo już się pogubiłem. Za rok raczej na pewno tam wracamy. W Val Thorens/3 dolinach byliśmy 3 razy pod rząd i myślałem, że ciężko to będzie pobić. Znalazł się mocny konkurent. Aha, moje deski to Volkl Racetiger SL 165cm. Dwie córki też Racetigery. Żona, Flair 81. W przyszłym sezonie zamieni się z córką, której pewnie trzeba będzie kupić jakieś twin tipy bo nudzi się na trasach. Pozdro. P.S. Na fotki z twarzami zapraszam na moje social media:)
-
Odkąd pamiętam, oznaczenia "po przecinku" zawsze oznaczały zubożoną wersję nart. Zwykle były to modele dla wypożyczalni, albo sklepów sieciowych. Kiedyś nawet miałem takie Salomony, model z kropką. Piękne były, ale piankowe:)
-
Sorry za negatywny post, ale piszę jak było:) Oczywiście poza narciarsko jakoś to się spinało bo miasteczko jest na prawdę fajne, mamy dobra ekipę. Pojadło się, popiło, spaliło jakieś cygarko. Sauna, basen. Wszystko to ok. W naszej ekipie wszyscy jeżdżą i raz w roku od kilku lat wybieramy się w Alpy, żeby poczuć europejski klimat narciarski (wszyscy mieszkamy w Stanach i jest to dla nas spora wyprawa). W tym roku tego zabrakło i tak jak pisałem, złożyło się na to kilka czynników poza nasza kontrolą. Czasami tak bywa. Chciałem się tylko podzielić relacją i wrażeniami. Co do planowania to akurat pierwszy raz w dziejach nie ja organizowałem. Uff. U mnie zawsze jest śnieg i lampa. Czasem jak przyfarci to jeszcze świeży opad:) Nie po to człowiek co niedzielę różaniec odmawia i na tacę daje żeby warunków nie było... W Alpy zawsze jeździmy w połowie lutego. Są u nas święta i wolne w szkole tak wiec można jechać z dzieciakami, chociaż i tak 2 dni trzeba urwać ze szkoły. Ferie zimowe mamy tylko w grudniu, a potem dopiero w kwietniu. Teraz mam zajawkę na luty 2025. Wróciliśmy do mnie jako kierownika wycieczki. Loty i hotele zarezerwowane. Został tylko transport z lotniska i karnety. Obiecuję pozytywną relację ze zdjęciami:) Val D'Isere 15-22 luty. Może uda się na kogoś z forum wpaść. Pomarańczowa kurtka, granatowe spodnie, kask z awataru. Strażnik muld. Pozdro. P.S. Kiedyś sporo pisałem. W sumie ponad 100 postów się uzbierało. Większość relacje, albo realne doświadczenia z objeżdzonego sprzętu. Sporo też pytań:) Po tym jak szlag trafił serwery ten nieoceniony dorobek bezpowrotnie przepadł:)