-
Liczba zawartości
1 237 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Estka
-
Mój synuś też tak kiedyś miał - jak się Czterech Pancernych naoglądał. Ale potem zobaczył jak oni grają w nogę i mu przeszło .
-
Tomal, uważam, że taki apel nie jest potrzebny. Jestem przekonana, że tutaj wszyscy traktują innych tak, jak sami lubią być traktowani. Tylko, że jedni chcą być traktowani z szacunkiem i taktem, nawet (a może przede wszystkim) przez nieznajomych, a inni wolą być szybko sprowadzani do parteru i kopani po nerkach. To lubią, mrrr !
-
No cóż, temat drogowy, więc zachowania jak na drodze. Dużo postów, korek się zrobił, to i ludzie bardziej nerwowi. A każdy uważa, że jeździ lepiej od innych . Spokojni panowie i tacy bardziej nerwowi. Znający świat goście na obcych blachach, i ci doświadczeni, co jeszcze przed wojną prawko robili. I ci, co równo w sznurku i ci, co nie mają hamulców. Każdy, albo już ziemię okrążył, albo był w TAKICH miejscach, że nie podskoczysz. A już najlepiej jeżdżą ci... co najwięcej punktów połapali. W końcu dwa razy prawo jazdy robili .
-
Też mi się tak wydawało, dopóki w zeszłym roku jakieś dzieciaki nie wzięły mnie za dziewczynę mojego syna . On miał wtedy... 12 lat .
-
Nie puszczaj, chyba że kursantka wpadnie Ci w oko . L-ka musi jeździć zgodnie z przepisami, nie może wymuszać, zawsze po prawej, ustępować nawet tym przechodniom, co stoją tyłem do przejścia, itd. I nie bój się, L-ka w Ciebie nie wjedzie, bo instruktor czuwa. Ale problem będzie, kiedy Ty w nią wjedziesz, bo "nagle zahamowała". To wytłumaczenie może nie przejść. Więc po prostu... zachowaj dystans .
-
Ponieważ na razie jestem kierowcą L-ki, to przypominam nieśmiało, że to samochody "specjalnej troski" . Sygnały jakie daje L-ka nigdy nie są zobowiązujące - może wrzucić migacz w prawo, a skręcić w lewo. Może nagle skręcić bez kierunkowskazu lub jechać prosto na którymś migaczu bardzo długo. Co więcej, ma do tego prawo. Pewien instruktor jechał z kursantką w korku. Dziewczynie co chwilę gasł silnik, więc ruszała z opóźnieniem. Za nimi jechał bardzo nerwowy kierowca, który ciągle trąbił. W końcu instruktor wysiadł z samochodu, wyjął jakąś szmatę i wytarł dokładnie tabliczkę "L". Potem podszedł do nerwowego pana i powiedział: "Mam nadzieję, że teraz już pan widzi?".
-
Jeżeli uznamy Fabię za dobrą furkę, a samochód miał przepalone jedno światło z tyłu, to w sierpniu wracaliśmy za nim znad morza .
-
Wolno i ospale - to nie jest to samo, co płynnie. Jakiś czas temu zrobiłam trasę z kolegą z pracy. 900 km z przerwą na trzygodzinne spotkanie biznesowe. Spieszyliśmy się, więc jechał szybko, trochę przekraczał dozwoloną prędkość, a na autostradzie całkiem sporo - jak pewnie każdy właściciel Cayenne . Całą drogę zniosłam w normalnych barwach, aż do ostatnich 15 minut, kiedy przesiadłam się do taksówki. 15 minut z fanem hamowania i przyśpieszania wystarczyło, abym po wejściu do domu zwróciła kolację... Ps. Dodam, że moje samopoczucie nie jest uzależnione od marki samochodu. Często jest wręcz odwrotnie - im większy samochód i bardziej "leżące" siedzenia - tym gorzej. I taka uwaga na koniec. Jeżeli wieziecie kogoś z chorobą lokomocyjną, to zdejmijcie wszystkie zawieszki z lusterek. I te "perfumy" przyczepiane do nawiewów też nie są dobrym pomysłem...
-
Dobrze, że miała dość siły, aby wysiąść... .
-
Ja dopiero zaczynam jeździć, ale jako pasażer - mogłabym pracować jako kontroler szoferów . Mam chorobę lokomocyjną, więc dla mnie jazda typu "gazowanie-hamowanie" jest koszmarem. Po 10 minutach takiej podróży jestem cała zielona...Dodam też, że nie przeszkadza mi szybka jazda. Jeździłam jako pasażer z całą masą kierowców i na palcach jednej ręki mogłabym policzyć osoby, które potrafią "prowadzić" samochód. Płynnie, spokojnie, bez bujania moim żołądkiem w przód i w tył. Pamiętam, jak wiele lat temu Krzysztof Krawczyk (tak, o nim mówię ) opowiadał, że w młodości dostał pracę jako szofer u bogatej amerykanki. Niestety szybko go zwolniła, mówiąc: "Ja pana lubię, ale pan jeździ jak Polak, a nie jak szofer. Szofer ma jechać tak, że ja z tyłu mogę pić kawę z filiżanki podczas jazdy."
-
A widziałeś w TV lub w necie psy wprowadzone przez właściciela na pas zieleni na autostradzie? Gość, który na nie trafił nie miał takiego odruchu. Chciał psa ominąć i poleciał...
-
Nie wiem, czy na wszystkich, ale na moim - na pewno. Instruktorzy, z którymi jeździłam i jeżdżę cały czas mi mówią "co będzie na egzaminie" i "co powie egzaminator". Podczas teorii dowiedziałam się tylko tyle, co sama mogłam przeczytać z książki: definicje, znaki itd. Ponieważ jest lato, ani razu nie padło słowo "poślizg" czy "oblodzona jezdnia". Nikt nie wspomniał o takich zagrożeniach jak sarna na drodze, pies na autostradzie, czy pęknięta opona. Pierwsza pomoc skończyła się na reanimacji manekina. Żadnych złamań, drgawek, poparzeń, zawałów... A wybrałam, po długich porównaniach, jedną z najwyżej notowanych szkół w mieście (spośród chyba kilkudziesięciu).
-
Dziwne, żebyś nie zdał. Nie tak dawno zdawałeś swój egzamin, więc trochę tzw. teorii jeszcze pamiętasz, a pewnie sporo km już przejechałeś, więc masz wiedzę praktyczną. Zdający nie mają tego doświadczenia. Mają za sobą 30 godzin jazd, czyli tyle, ile większość kierowców robi w ciągu tygodnia lub dwóch.
-
Co do większości - zgadzam się. Ale zdarzają się też takie chwaściki. Wynika to z faktu, że obecnie baza liczy ponad 3 tys. pytań. Jesteś w stanie wymyślić 3000 logicznych pytań na temat jazdy samochodem? A jacyś ludzie od kogoś dostali takie zadanie. W pewnym momencie musieli zacząć rzeźbić... i tak powstały pytania z du..y. Ja oczywiście (tak, jak wszyscy) je wykuję, ale uważam, że takie rzeczy powinny być bardziej dopracowane. Ktoś w końcu za to odpowiada.
-
Ja obstawiam "pracę zbiorową" . I to mogą być jedni z nich, obok np. gimnazjalistów i filozofów. Trafiłam też na pytanie (przytaczam z pamięci): Jeżeli ofiara wypadku wypiła substancję żrącą, to czy należy prowokować wymioty? A. tak / B. nie / C. tylko wtedy, gdy substancja była mocno rozcieńczona Czytam i nie zastanawiam się jak pomóc ofierze, tylko myślę, co ona mogła wypić w tym samochodzie? Benzynę? Olej silnikowy? Płyn do spryskiwaczy wymieszany z wodą 1:1?
-
To są pytania bez ilustracji. Odpowiedzi prawidłowe to C i B - zaznaczyłam boldem. A podkreśliłam "ciekawsze" fragmenty, które ktoś dokładnie tak sformułował. Ktoś każe mi połknąć dużą ilość w zasadzie czegokolwiek. Jeżeli mam węgiel, to może być węgiel. Nie wyjaśniono też, jaka to jest duża ilość (opakowanie, dwa, trzy?). No i ktoś twierdzi, że jeżeli na drodze pojawi się mżawka, to ryzyko poślizgu zmniejszy się. No cóż, widocznie, takie jest prawo natury .
-
Postanowiłam zrobić prawo jazdy. Późno, nawet bardzo późno, ale wcześniej nie miałam ani ochoty, ani potrzeby. Jednak pewnego dnia autobus MPK tak się spóźnił (one często się spóźniają, ale ten wyjątkowo mnie wk...zdenerwował), że czekając na przystanku podjęłam decyzję. Teraz uczę się do testów. Ponieważ w życiu kilka szkół jakoś skończyłam, to nie narzekam na zakres materiału. Z pokorą wkuwam różne pasjonujące rzeczy, np. że ciągnik rolniczy to pojazd silnikowy, ale nie samochodowy i nie wolnobieżny, a kolejka turystyczna może jeździć z prędkością 25 km/h. Bez tej wiedzy nie ma co się pchać na egzamin kat. B - to jasne . Ale... są rzeczy, przy których mój mózg nie daje rady. Oto dwa pytania z bazy oficjalnych pytań (wraz z odpowiedziami): Gdy po spożytym w czasie podróży posiłku masz nudności, gwałtowne skurcze jelit i boli cię żołądek, to: A. pojedziesz powoli dalej, licząc na to, że dolegliwości ustąpią B. pojedziesz dalej, pijąc dużą ilość płynów C. zatrzymasz się, zwymiotujesz, a następnie połkniesz dużą ilość np. medycznego węgla, jeśli jest dostępny Który z czynników atmosferycznych zmniejsza możliwość wystąpienia poślizgu? A. Gołoledź B. Mżawka C. Opad gradu I co? Założę się Doświadczeni Kierowcy, że tego nie wiedzieliście!
-
Przeoczyłam to. Przepraszam.
-
Panowie, mam wrażenie, że tak zajęliście się tytułem, że nie przeczytaliście uważnie postu Mitka. Przecież On w poście 1. napisał: "Statystyczny Polak jawi się tutaj jak szowinistyczny, zazdrosny, ksenofobiczny i tępy śmieć. Rzeczywiście tak jest??? Powiedzcie mi, że nie!!!" Ja nie czuję się obrażona tym wpisem. Tytuł faktycznie mało trafny, ale te trzy kropki pozostawiły dla mnie otwartą furtkę do dyskusji. Jedna kropka na końcu (lub wykrzyknik) byłaby dużo gorsza .
-
Wchodzę czasem na portale plotkarskie i widzę, że tzw. WAGs polskiej reprezentacji to chyba najbardziej znienawidzona grupa kobiet w internecie. Wszystkie to "pustaki", które "tylko lecą na kasę". Wszystkie również są "paskudne", ewentualnie "widać, że zrobione". Co ciekawe, te opinie nie dotyczą tylko dziewczyn, z którymi jacyś piłkarze spotykają się od paru miesięcy, ale również wieloletnich żon i matek ich dzieci. Ania Lewandowska i tak ma nieźle, bo ma sporą grupę fanek, które razem z nią ćwiczą i gotują, ale przeczytaj kiedyś komentarze na temat Sary Boruc... No cóż, mają kobiety pecha, bo są ładne, bogate, szczupłe i... z facetami. A przecież wiadomo, że lepiej być biednym, brzydkim i samotnym, co nie?
-
Mój mąż zaraził syna piłką nożną. A ja, siłą rzeczy, spędzając z dzieckiem wiele godzin na treningach, a potem słuchając jego relacji też zaczęłam ogarniać te spalone, okienka, woleje, zwody, faule i... wszystkie rodzaje butów piłkarskich (w ciągu siedmiu lat kupiłam ich ok. 25 par ). Kiedyś też zdarzało mi się obejrzeć mecz, ale teraz dokładnie wiem, o co w nim chodzi .
-
Mam koleżankę, która marzy, aby na starość zostać... egipską księżniczką . Uważa, że to najciekawsza opcja. Ma nadzieję, że sfiksuje, będzie chodzić w dziwnych ciuchach i turbomakijażu, żyć w swoim świecie i będzie szczęśliwsza niż inne, zwyczajne babcie. Jak ją znam, to chyba jej się uda .
-
Jestem pewna, że "stary zgrzybiały ramol" po takim wypadku wyciągnie wobec siebie konsekwencje tj. będzie bardziej uważał, będzie jeździł wolniej lub całkiem zrezygnuje z nart. A "młody pijany koleś" już na drugi dzień nie będzie pamiętał, za co od Ciebie dostał ten łomot...
-
Myślę, że ciekawy mógłby być taki eksperyment (oczywiście zdaję sobie sprawę, że niemożliwy do przeprowadzenia): Aby przez jeden dzień, w niezbyt sprzyjających warunkach na stoku, zbadać alkomatem każdego co się wyglebił. Ciekawe, czy (i jak duży) alkohol ma wpływ na niestabilność podczas jazdy? Na ulicy łatwo rozpoznać wstawionego po samym chodzie, na stoku trudniej, bo w końcu wszyscy zygzakiem jeździmy .
-
Szymon, w jednym przypadku OC nie działa: "Przepisy prawa są bezwzględne wobec pijanych kierowców – o tym wiemy wszyscy. Nie wszyscy zadajemy sobie jednak sprawę z innych częstokroć bardziej dotkliwych konsekwencji, jakie niesie za sobą jazda pod wpływem alkoholu. Decydując się, bowiem na jazdę na podwójnym gazie musisz liczyć się z tym, że Twoje ubezpieczenie OC nie uchroni Cię przed poniesieniem kosztów zadośćuczynienia za wyrządzone szkody. Twój ubezpieczyciel zastosuje wobec Ciebie regres ubezpieczeniowy, który jest niczym innym jak żądaniem zwrotu wypłaconego przez niego odszkodowania osobie pokrzywdzonej przez Ciebie w wypadku czy kolizji." Takie są przepisy.