Skocz do zawartości

Estka

Members
  • Liczba zawartości

    1 237
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez Estka

  1. Estka

    Nie daje rady na zwalach

    Zwróciłam uwagę  na asymetrię skrętów, bo sama miałam ten problem. Nie miałam żadnej kontuzji, ani nie trenuję piłki nożnej, więc obie nogi mam teoretycznie podobnie sprawne. A jednak w sytuacjach stresujących, czyli na początku nauki często , a teraz bardzo rzadko (na stromych lub oblodzonych odcinkach) zdarza się, że skręcam tylko w jedną stronę. W moim przypadku jest to skręt w lewo. To kwestia pokonania tylko kilku metrów, a potem już jadę symetrycznie (i tak jest nieźle, bo kiedyś w takiej sytuacji zdjęłabym narty ). Staram się z tym walczyć, bo od czasu kiedy zmieniłam sprzęt i zaczęłam normalnie jeździć zauważyłam, że u mnie nie była to wina słabszej nogi, tylko pozostałości po trudnych początkach.
  2. Estka

    Nie daje rady na zwalach

      O Lewandowskim też kiedyś tak mówili...    Mam wrażenie, że boisz się skręcać w lewo. Zakręt w prawo jest pełniejszy, a w lewo - prawie po prostej i czasem widać mały pług. Staraj się jeździć symetrycznie, czyli taki sam skręt w lewo, jak w prawo. Na początku możesz nawet zawęzić skręt w prawo, zrównać obydwa i stopniowo obydwa wydłużać. To kwestia nie tyle nóg, ile głowy. Wiem, co mówię  .   Ps. Pisząc o "zawężeniu skrętu w prawo" absolutnie nie namawiam do takie jazdy - bo to byłby błąd. Chodzi mi o 1-2 ruchy, abyś poczuł różnicę między takim "skrętem wzdłuż prostej", a prawidłowym. Teraz mam wrażenie, że bez skrętu w lewo też byś dał radę jechać, a przecież nie o to chodzi .
  3. Mam pomysł. Zdejmujemy zewnętrzną skorupę, chowamy ją pod kurtkę i w wewnętrznych botkach cichutko wracamy na kwaterę .
  4. Estka

    Jazda... po wiedzę? :)

      W Polsce do domu odwozi mąż . A jeździć można dopiero, gdy odbierze się prawo jazdy, na które trzeba czekać do 3 tygodni.
  5. Estka

    Jazda... po wiedzę? :)

    Wyjaśniam. Mówiąc "zdążyć przed samochodem jadącym z przeciwka" miałam na myśli właściwą ocenę sytuacji na drodze, czyli - kiedy można się brać za wyprzedzanie, a kiedy będzie to ryzykowne. Nie mam potrzeby zaglądania w oczy kierowcom jadącym z przeciwka . Kursy doszkalające mają różne poziomy, od "bezpiecznej jazdy" po jazdy wyczynowe dla przyszłych rajdowców. Na razie przeglądam oferty, szukam najlepszej opcji dla siebie. Myślę, że szkolenie, podczas którego nie będę stale słyszała, co mam robić podczas egzaminu, tylko jak mam dobrze jeździć, to będzie ciekawe doświadczenie .
  6. Estka

    Jazda... po wiedzę? :)

    Dzisiaj zdałam prawo jazdy. Fajnie, bo za dwa-trzy tygodnie mogę włączyć się do ruchu, ale zastanawiam się nad tym, czego tak naprawdę nauczyłam się podczas kursu (i jazd dodatkowych). Sporo dała mi do myślenia grafika wrzucona kilka postów wyżej przez Harpię (zdawalność egzaminów a ilość wypadków).   Moje wnioski z nauki? Mieszkam w jednym z największych miast w Polsce. Szkół jazdy mamy kilkadziesiąt, więc każdy wybiera te, w których najwięcej osób zdaje. Szkołom zależy na klientach, więc większość lekcji polega na jeżdżeniu w kółko po trasach egzaminacyjnych. Czasem przez jedno skrzyżowanie jadą kolejno 4 L-ki. Czego się nauczyłam? Duże miasto, więc skomplikowany ruch wielkomiejski ogarniam, zauważam wszystkich pieszych i rowerzystów, wiem, na które tramwaje zwracać uwagę. Jeździłam w dzień i w nocy, oraz podczas deszczu i sporej ulewy. Ale... podczas wszystkich lekcji wyprzedziłam chyba tylko 1 samochód (i to na drodze jednokierunkowej), bo w centrum miasta ten manewr nie jest tak potrzebny, jak umiejętność stania w korku . Nie byłam "w trasie", nie jechałam z dużą prędkością, bo prędkość z jaką poruszamy się po mieście to z reguły 50, często zdarzają się strefy 30, a rzadziej szybsze odcinki, np. 80. Nigdy nie wyprzedzałam tak, aby zdążyć przed samochodem jadącym z przeciwka, nie miałam też okazji wychodzić z poślizgu. Czyli wszystko to, co może zakończyć się wypadkiem przy większej prędkości - zostało pominięte. Podejrzewam, że większość szkół uczy podobnie .   Ps. Jak tylko odbiorę prawo jazdy, idę na szkolenie z doskonalenia techniki jazdy (Mitek niechcący podpowiedział mi takie rozwiązanie ).
  7.   Dobrze kombinujesz . Następnym krokiem powinien być zakup nart - dla dorosłych (bo masz chyba juniorskie), z drewnianym rdzeniem, długość +/- 150 cm. Na początek możesz wypożyczyć lepszy model, niż te, które masz.
  8.   Cześć, Flex 40 jest przeznaczony dla dzieci. 50-80 to flex miękki, dla początkujących, i nie tyle umiejętności narciarskie mają znaczenie, ile to, że początkujący zazwyczaj szukają wygodnych butów, bo nie wiedzą jak powinna czuć się stopa w "normalnych" butach narciarskich . Flex 90 jest ok. Jeżeli chodzi o rozmiar - to tu jest jak z jeansami z lycrą - bierzesz najmniejsze w jakie się wciśniesz i dasz radę oddychać .
  9.   Rozumiem, że pozostałe 23 godziny spędzacie na nartach? Faktycznie, nartoholizm...
  10.   Dobre i gęste to ja lubię kakao lub czekoladę na gorąco . Na trasach biegowych w Jakuszycach jest schronisko. W środku jest...hmm... łagodnie mówiąc - umiarkowany porządek i jeszcze bardziej umiarkowana czystość . Gdy prosisz o czekoladę na gorąco, pani bierze kubek i duże plastikowe pudło. Stawia je przed tobą na ladzie. Do kubka wsypuje kopiastą łyżeczkę proszku, zalewa wodą i mlekiem, miesza może dwa razy. Dostajesz ciepły napój z wieloma grudkami. Ale jak masz w nogach kilka kilometrów na biegówkach podczas mrozu, to taka "czekolada" smakuje naprawdę wyśmienicie .
  11. Estka

    Nartowanie w ciąży?

      Nie było ani osądu, ani krakania, ani dmuchania. Dyskutujemy na jakiś temat, więc rozważam różne scenariusze i pozytywny jest najbardziej prawdopodobny. Nie mogę też mnożyć negatywnych przykładów, bo znam ich bardzo mało. Ale to nie ich liczba robi na mnie wrażenie, tylko skala dramatu jakie ze sobą niosą.
  12. Estka

    Nartowanie w ciąży?

      Jeżeli nic się dziecku nie stało (bo z reguły nic się nie dzieje) to nikt Cię nie będzie linczował. A jeżeli dziecku stanie się krzywda, to sama się zlinczujesz.   Ps. Moja koleżanka poszalała (bo ciąża to nie choroba) i urodziła dużo, dużo przed czasem. Od kilku lat wspomagamy to dziecko 1%... A wiele innych dziewczyn, mimo szaleństw, urodziło zdrowe dzieci. Dlatego ja nie powiem nikomu co ma robić, mogę jedynie powiedzieć, co sama bym zrobiła.
  13. Estka

    Nartowanie w ciąży?

          Przecież on nie skrytykował cudzego wyboru, tylko powiedział co sam by zrobił w takiej sytuacji.
  14. Klęska to była już wcześniej, jak ponad pół dnia spędziliśmy u mechanika, co przy kilkudniowym wyjeździe na narty nie jest fajne. Korzystanie z dojazdówki w zasypanych górach, gdy się ma assistance nie wydawało nam się najlepszym pomysłem. Gdyby nie było innej możliwości, to oczywiście zmieniamy, ale szarpać się sytuacji, gdy czekają nas kolejne godziny u mechanika?
  15. Nie ma, bo potrzebowałam miejsca na kosmetyczkę . A tak na poważnie, to było -19 st., auto stało pod kątem i co najgorsze - to nie była pierwsza awaria na tym wyjeździe. Więc tym razem postanowiliśmy skorzystać z ubezpieczenia.
  16.   Też uważałam, że ten dojazd jest słaby i miejscami stromy, dopóki nie złapaliśmy gumy pod stokiem i musieliśmy wracać do Białki w szoferce, z samochodem na lawecie . Na szczęście kierowca był "tamtejszy", więc już wiem wszystko o tym kto z kim, jakie kredyty i jakie inwestycje... .
  17.   Ty nie masz pecha, tylko zjeżdżasz za szybko. Próbowałeś pługiem?  
  18.   Nikt nie demonizuje. Mówię tylko o wprawnym i niewprawnym oku . Umiałbyś kupić używany sprzęt na którym się nie znasz? Np. depilator (zakładam, że nie używasz ). Podejrzewam, że miałbyś większy problem, niż z nartami, bo na nich się zapewne znasz.
  19.   Jednego i drugiego. Mamy statystycznie mniej kasy niż sąsiedzi na zachodzie. Ale też często wykazujemy się lekkomyślnością. Ilu z nas przy zakupie używanego samochodu korzysta z porady fachowca (np. dobrego mechanika), czy sprawdza auto w serwisie? Bierzemy jakiegoś wujka, który "się trochę zna" i z jego pomocą kupujemy pięknie wyklepaną brykę. Tak samo sprzęt sportowy. Używane narty powinny kupować tylko te osoby, które się na tym znają (na nartach i serwisie), a najczęściej kupują początkujący amatorzy, którym można dużo wcisnąć.
  20.   Tak też myślałam. W związku z tym podejrzewam, że narty "dla początkujących", czyli kompozytowe (miękkie) schodzą gorzej niż u nas .
  21.   Przecież ja nie o tym mówiłam. Ps. Samochody jakoś kupują nowe, a nie - ośmioletnie, jak my.
  22.   Bo są tańsze od drewnianych, a początkujący narciarz rzadko jest gotowy wydać tysiaka na narty. Swoją drogą, jestem ciekawa, jak te narty sprzedają się na zachodzie. Tam relacje cen do zarobków są inne...
  23. Estka

    Polacy to śmieci...

      Ad 1.) A ja się nią interesowałam... Ad 2.) Faktycznie, teraz są takie media. Ad 3.) A gdybyś teraz podsłuchał naszą władzę, to jakie światło by Ci się zaświeciło? Ad 4.) Oczywiście ważniejszy był ten, co nigdy nikogo nie wsypał, nie naraził na niebezpieczeństwo, żadnej listy agentów nigdy nie ujawnił. Ad 5.) I to jakimi! Pewnie cały promil tego, co ma jeden ojciec z Torunia. Ad 6.) Mówią, że wódz którejś z telewizji też nie zawsze płaci... Ad 7.) Nigdy nie żyłam w nieświadomości. Nie mam aż tak... pojemnego zadku. Ad 8.) No cóż, wynik wyborczy i sondaże pokazują, że ponad 60% Polaków to zwykli ludzie. Ad 9.)  Dokładnie - wszystko. Nawet największe bzdury. Tyko trzeba wiedzieć, gdzie szukać. Ad 10.) Tu też muszę się zgodzić. Zawsze może trafić się ktoś mniej fajny od poprzednika.
  24.   Masz rację. Na szczęście wynaleziono narciarskie... karczmy .
  25. Ta tabelka ma sens chyba tylko w przypadku dorosłych mężczyzn, ważących ponad 80 kg. Ci mają szansę na przyzwoitą długość nart. Ja, według niej, powinnam mieć narty maksymalnie 154 cm, a mam 170 cm wzrostu. Jeżeli do tego dołożymy rocker to mam narty... jak pożyczone od przedszkolaka . Dużo bardziej przekonuje mnie wyszukiwarka Fischera, która bierze pod uwagę wzrost, wagę, płeć, wiek i umiejętności. Według niej powinnam mieć narty 165 cm, czyli takie, na jakich jeżdżę.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...