-
Liczba zawartości
1 237 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez Estka
-
Nie , ale kiedy zapytałeś zaczęłam zastanawiać się, dlaczego tak rzadko z niego korzystam. I już wiem - bo jak wieszam cięższą rzecz niż puchowy bezrękawnik - np. marynarkę, to wieszak odpada. Chińszczyzna jakaś, czy co? Ps. Ale sam wieszak prezentuje się ładnie, więc niech sobie wisi.
-
Ja odzieży nie kupowałam, ale wieszak na odzież - taki do samochodu, do montowania za zagłówkiem. Czekałam na niego..., nie pamiętam już ile tygodni. Dobrze, że byłam zachłanna i zamówiłam dwa, bo podczas montażu jeden się złamał .
-
Niby widzisz kilometr do przodu, a tu taka niespodzianka...
-
Szymon, Ja Ciebie do zmiany przyzwyczajeń drogowych namawiać nie mam zamiaru, interesuje mnie natomiast jedna sprawa. Mamy synów w podobnym wieku. Mój ma 14 lat. My z mężem jesteśmy w opcji "raczej przestrzegającej przepisów drogowych" (mąż jeździ od 25 lat, bezwypadkowo, bezpunktowo, bez spiny, bez ścigania, bez przyspiesz/hamuj; Ja mam prawko od kilku miesięcy, więc jeszcze nie podlegam globalnym ocenom ). Często obserwuję jak mój syn zachowuje się na stoku, na basenie, czy w innych miejscach, gdzie obowiązują regulaminy, dodatkowo - rok temu był finalistą olimpiady z prawa i wiem jakie ma podejście do przepisów. Wiem, jakie zasady wynosi z domu i na dzień dzisiejszy nie mam obaw, aby w dniu, kiedy odbierze dowód osobisty, odebrał też prawo jazdy. A jak jest z Twoim synem? Chcesz, aby za trzy lata jeździł dokładnie tak samo jak Ty?
-
Drodzy rajdowcy , Jeździcie po wspólnych drogach według własnych reguł, ale pamiętajcie proszę o jednym. Tę Waszą bezwypadkową (jak dotąd) wolność zawdzięczacie nie tylko Waszej doskonałej zręczności, turbosprytowi, ponadprzeciętnej spostrzegawczości, szybkim rękom i niezawodnym stopom, ale również, a może przede wszystkim... wlokącym się ślamazarom, przestrzegającym przepisów gamoniom i jeżdżącym ostrożnie sierotom. To tak, jak ze szczepionkami. Nieszczepione dzieci nie chorują, bo pozostali przestrzegają ustalonych zasad .
-
A jak to jest wg Ciebie sensownie? Ps. Szymon, masz dzieci?
-
Znam bardzo wielu obrońców demokracji. Niestety, nie mieszkają w zamkniętych, strzeżonych osiedlach, ani apartamentowcach. Mieszkają w blokach i zwykłych domach. Z tego co wiem, nie przyjmują żadnych uchodźców, tak samo z resztą jak parafie.
-
Też nie jestem ortopedą, ale wielokrotnie słyszałam takie opinie: http://www.edziecko....iedy-narty.html Z jednej strony - małe dzieci szybko się uczą, są ruchliwe i zwinne. Z drugiej - narty i buty swoje ważą, a same narciarstwo nie jest najbardziej naturalnym sposobem poruszania się dla człowieka...
-
Eee tam... Stromość stoku najłatwiej ocenić przy pomocy własnego oddechu. Im płytszy oddech, tym bardziej stromo. Albo na odwrót .
-
Kolory tras narciarskich i trudności z nimi związane tak się wszystkim wryły w pamięć, że nawet osoby, które nie jeżdżą na nartach wiedzą, że jak niebieska to łatwa, a z czarnej lepiej zawrócić . A ponieważ te same kolory spotykamy na pieszych szlakach górskich, to wiele osób jest przekonanych, że dokładne to samo one oznaczają. Tymczasem... kolor, którym oznaczony jest szlak nie ma związku z trudnością szlaku dla turysty pieszego szlak główny (najciekawszy krajobrazowo) jest zawsze oznaczony kolorem czerwonym kolor niebieski wyznacza szlaki pokonujące duże odległości – dalekobieżne żółtym znakuje się krótkie szlaki łącznikowe, czasami też dojściowe zielony oznacza szlak doprowadzający do charakterystycznych miejsc kolor czarny wyznacza krótki szlak dojściowy (to za Wikipedią) „Nie, kolory nie oznaczają absolutnie niczego! Wciąż pokutuje przekonanie, że czarne szlaki są najtrudniejsze, a zielone najprostsze, ale to nieprawda – takie reguły obowiązują wyłącznie na nartostradach, natomiast na szlakach pieszych jedyną zasadą jest, aby dwa szlaki tej samej barwy nie krzyżowały się w żadnym punkcie. I tylko według tego klucza dobierane są teraz kolory znaków. Dawniej, owszem – gdy wytyczano pierwsze szlaki dalekobieżne, to te prowadzące ze wschodu na zachód były czerwone, a wiodące wzdłuż osi północ – południe – malowano na niebiesko, ale dzisiaj nawet króciutki „łącznik” potrafi być czerwony, gdy konfiguracja innych kolorów tego wymaga.” Leszek Maślanka (znakarz) http://terakowski.re...pl/Maslanka.htm Ps. Więc, jeśli ktoś, tak jak ja dzisiaj, zrobił kilka kilometrów czerwonym i czarnym szlakiem, to niech sobie gratuluje... z umiarem .
-
Już lecimy, wszyscy jak tu jesteśmy. Ps. Jeszcze jakieś cenne rady, Panie Polecaczu?
-
Dopiero przy drugim czytaniu zajarzyłam, co oznacza to "M", bo najpierw pomyślałam, że chodzi o... Mitka .
-
Oczywiście, ale można to zrobić z poszanowaniem woli i uczuć pacjenta lub wbrew im.
-
Wprawdzie od mojego karmienia minęło już kilkanaście lat, ale trochę zdążyłam sobie przypomnieć . Oprócz tego, że w miejscach publicznych starałam się zbytnio nie obnażać, to również karmiąc w kręgu rodzinnym nie pokazywałam się "obcym" mężczyznom. Kiedy w domu byli teściowie, wujkowie, czy szwagrowie, to na czas karmienia wychodziłam z dzieckiem do sypialni. Często towarzyszyły mi kobiety. Wokół mnie siadały mama, ciotki, koleżanki czy kuzynki i wymieniały się cennymi radami . Gdyby wszedł jakiś facet to bym nie piszczała, ale pokazywanie piersi jest dla mnie intymne w każdej sytuacji. Zresztą, miałam wrażenie, że dla nich też tak było - i starali się nie wchodzić. Jag, W naszym społeczeństwie nagość nie jest naturalna. Naturalne jest okrywanie genitaliów, a w przypadku kobiet - dodatkowo piersi. Nagość jest naturalna w niektórych plemionach mniej ucywilizowanych. Czy to źle? Nie wiem. Mnie podoba się tak, jak jest. Lubię zachowywać pewne rzeczy dla wybranych oczu . I trochę boję się podejścia, że skoro "to jest naturalne, to wszyscy mają to oglądać". Takie koncepcje często kończą się, np. zbadaniem kobiety przez kilkunastu studentów naraz w klinice ginekologicznej, kiedy ona sobie tego nie życzy.
-
Drogi Tadeuszu... tylko, że... ja... nie zadawałam mojemu synowi żadnego pytania w tym temacie!!! Ps. Widzisz? Jesteś starszy od mojego syna, a te gołe cycki namieszały Ci w głowie!
-
Oj dziewczyny... U nas nie tylko kobieta z gołym cyckiem jest akceptowalna, ale z gołym... wszystkim. Takie słowo jak "intymność" znikło. Tak samo jak "wstyd". Dzisiaj dziewczyny robią sobie równie często zdjęcia dupy, jak twarzy. I mało kogo to jeszcze dziwi. Zanim zostałam matką, zobaczyłam w pociągu piękną, młodą kobietę. Siedziała naprzeciwko mnie z niemowlęciem na ręku. Dziecko zapłakało. Ona dyskretnie podniosła koszulkę i przystawiła dziecko do piersi. Gdybym nie widziała tego momentu, nie wiedziałabym, że ona karmi. Koszulka zasłaniała jej piersi, ona patrzyła spokojnie to na dziecko, to w okno. Wyglądała tak pięknie i tak dostojnie, że patrzyłam na nią jak urzeczona... Sama karmiłam długo, zawsze na żądanie i wielokrotnie w miejscu publicznym, ale nie był to dla mnie żaden powód, aby obnażać się przed obcymi ludźmi. Ps. Poród też był dla mnie czymś naturalnym, a jakoś wolałam rodzić z mężem, niż w towarzystwie kolegów z pracy. Dziwne, co nie?
-
Tu się pochwalę . Zaliczyłam szkolenie z bezpiecznej jazdy. Spędziłam kilka godzin na autodromie ćwicząc slalomy, hamowania awaryjne, poślizgi nad- i podsterowne i robiąc inne przygody . Oczywiście to nie zastąpi doświadczenia, jakie zdobywa się latami na drodze, ale dla mnie było cenną lekcją. Co ciekawe, najważniejsze, co wyniosłam ze szkolenia, to potrzeba dobrego, stałego trzymania kierownicy. Przyznaję, że podglądając bardziej doświadczonych kierowców, powoli i ja zaczynałam "gwiazdorzyć". Wydawało mi się, że im lepszy kierowca, tym bardziej nonszalancko trzyma kierownicę (np. jedną ręką lub w dziwnych miejscach). Teraz już wiem, że jest trochę inaczej. Ps. Większość uczestników takiego szkolenia (a najczęściej są to doświadczeni kierowcy) jest najbardziej zaskoczona tym, jak wygląda prawidłowa pozycja za kierownicą .
-
Ja też w kwestii karmienia... Sama karmiłam prawie 1,5 roku "na żądanie", ale nie jestem typem "obnażacza publicznego", więc zawsze szukałam ustronnego miejsca. Na temat kobiet mniej skrępowanych nie miałam zdania do czasu... Byłam z synem (miał wtedy 10 lat) na zakupach w TkMaxx. Szukaliśmy butów. W jednej z alejek natrafiliśmy na młodą kobietę, która karmiła swoje dziecko. Miała całkowicie odsłoniętą pierś, niemowlę trzymała jedną ręką, a drugą sięgała po buty. I tak spacerowała w alejce z butami... Gdy jej pierś znalazła się niespodziewanie na wysokości twarzy mojego zażenowanego syna, poczułam się jakby ktoś karmiąc swoje - molestował moje dziecko. W ten sposób wyrobiłam sobie zdanie.
-
Słuszna uwaga. Dlatego od tej pory, po każdym upadku z własnej winy, pójdę sobie coś kupić. W ramach odszkodowania, oczywiście.
-
Dworek? Phi... Jak chcesz zrobić wrażenie skopiuj projekt pewnej współczesnej budowy z podkarpackiej wsi: Byłam, widziałam, zdębiałam...
-
A ja kupię działkę obok i zbuduję na niej spalarnię śmieci. Zanim rozpocznę budowę, zgromadzę materiał do spalenia...
-
Moja działka - moje drzewa. Mam prawo wyciąć wszystkie w pień. Mój dom - mój piec. To ja decyduję, czym palę. Moje mieszkanie - moje ściany. Jak zechcę usunąć wszystkie nośne, to nikogo o zdanie pytać nie będę!
-
Jednak wpadłeś . Bo z tego, co pamiętam model, który kupiłam synowi był reklamowany jako kubek używany przez narciarzy biegowych. Niestety nie mogę znaleźć tego filmu.
-
Na to z kolei ja nie wpadłam...