Temat rzeka ale coś dopiszę od siebie Nie wszystko jest z kategorii "co mnie wkurza " ale wiele rzeczy mi się nie podoba i większość jest od strony organizacyjnej i dotyczy samego właściciela stoku .Jest to po prostu nie logiczne do granic absurdu a należy zaliczyć do tego w pierwszej kolejności przygotowanie stoku , czyli np. same stoki są ratrakowane tak bardzo rzadko że przecietny narciarz "sztruksu "nie będzie widział na oczy przez całe swoje życie wiadomo można zgonić na oszczędności itd. ale już np. przygotowanie podjazdu przy bramkach to jest jakaś kpina.Byłem pierwszy raz w białce i na "beemce" trzeba było za bramkami maszerować do krzesełka pod górke po nie równej nawierzchni, tzn.muldy, lód + rozsypany cukier.Na wspomnianej "beemce" najgorsze były chyba same bramki które dosyć szybko wykrywały karnet i sporo osób nie zdążało wejść .Mnie raz tak nie wpuściło i trzeba było się gimnastykować ale nie wszyscy sobie z tym radzili kolejna rzecz jak już jesteśmy przy bramkach i krzesełkach ,to tworzące się tam kolejki i ruch narciarzy przypominają mi ruch na skrzyżowaniu w Wietnamie jakby tego było mało to wszyscy znajomi musza jechac razem jednym krzesłem więc często jedzie tylko połowa osób jaka powinna jechać rozumiem rodziców z dziećmi ale to jedyny akceptowalny wyjątek Samo ustawienie kolejki ludzi przed bramkami też jak w Wietnamie , a przecież mogliby coś pomyśleć i zrobić tory do ustawiania się w bramki w ilości takiej ile jest bramek i w linii prawie prostej do bramek a tak jeszcze są udziwnienia takie że podejście jest ciasnym łukiem 180 stopni i ludzie się depcza i przewracają..W kolejkach można spotkać osoby palące,ja należe do niepalacych więc zwracam uwagę,łatwo domyśleć się jaka jest reakcja . Samo miejsce do zsiadania z krzesełka też nie imponują zwłaszcza szerokościa która przeważnie jest szerokością wyciągu.Same warunki śniegowe zjazdu to tak z jednej skrajności w drugą skrajność i mnożąc to przez ilość osób uczących się jeżdzić plus ilość parapeciarzy to efekt jest kiepski .Ja mam na to swój sposób i zawsze uciekam z ławki pierwszy bo inaczej wiem jak to sie może skończyć. Co do samego jeżdzenia to przeszkadza mi jak na długim, szybkim stoku sporo osób jeżdzi pługiem całą szerokością w poprzek stoku.To tak jakby ktoś ,kto robi prawojazdy jechał nauka jazdy robił slalom po 3 pasach .Stoki powinny mieć jakiś poziom i osoby zjeżdzające powinny jechać mniej wiecej takim samym tempem a ci co stawiają pierwsze kroki niech się męcza na oślich łączkach i mniejszych stokach lub wyznaczonych jego częściach.Owczywiście dekalog narciarza znam i fakt sporo osób łamie go od a do z ale się rozpisałem