bakkz
Members-
Liczba zawartości
652 -
Rejestracja
-
Ostatnia wizyta
Zawartość dodana przez bakkz
-
Mocno zastanawia mnie stwierdzenie, że śmig na stoku o większym nachyleniu jest trudniejszy. W moim odczuciu jest łatwiejszy, choć bardziej męczący. Stromizna u mnie wymusza też większą dynamikę i bardziej zdecydowane skręty.
-
hammerh34d, chodziło mi właśnie o rozróżnienie dokumentów dla badań klinicznych i procedur lekarskich. Mam już jasność, wielkie dzięki!
-
Ale te „zgody na wykonanie badania”, tak przynajmniej to nazywają za każdym razem, gdy idę na biopsję, są tym samym dokumentem, co formularz świadomej zgody (informed consent)? Sprecyzuj proszę, bo to rozróżnienie (o ile występuje) może mi się potencjalnie bardzo przydać.
-
Strasznie se nie umi miejsca na parkingu znaleźć. Pewnie złe opony dobrał.
-
Dużo mnie omija w czteronapędówce.
-
Miałem raz w Bielsku (jeśli ktoś nie był, to po mieście jeździ się w zasadzie ze wzniesienia na wzniesienie) sytuację, gdy podczas kilkugodzinnego załatwiania sprawy w Urzędzie Wojewódzkim na zewnątrz w październiku spadło około 10 cm śniegu, który pięknie ułożył się na drogach i ani myślał topnieć. Miałem już auto z napędem na cztery koła, więc podjeżdżanie, nawet po kostce brukowej, nie stanowiło problemu, mimo że dochodziło do delikatnych uślizgów. Auta z napędem na dwa koła miały duży problem ruszyć. Dla mnie prawdziwy kłopot pojawił się przy zjeżdżaniu z górki (dla zainteresowanych aleją Andersa w stronę Partyzantów). Na drodze zrobiła się absolutna szklanica, piaskarki nie wyjechały w ogóle, większość osób jechała nie szybciej niż 20 km/h, ja też. Było jednak kilku orłów, którym się spieszyło, zjazd jest po łuku w lewą stronę, szybko zaczynali łapać krawężniki, niestety nieświadomie, bo były to uderzenia z uślizgów, a nie celowe poszukiwanie oparcia bokiem opony w celu spowolnienia pojazdu. Ostatni raz tyle strachu najadłem się na historii w podstawówce. Prawo jazdy mam od 2001 r. i nie robię dużych przebiegów, 16-25 tys. km rocznie, ale to jedno zdarzenie sprzed 3 lat wystarczyło, bym zaczął zmieniać opony początkiem października. Szkoda nerwów, a potencjalna strata finansowa tylko z tytułu ubezpieczenia nie uzasadnia w moim przypadku zwlekania z wymianą do pierwszych opadów. Znalezienie też wtedy miejsca w warsztacie graniczy u nas z cudem. Ale nie przeszkadza mi to w zrozumieniu podejścia chłopaków, ponieważ robią to z pełną świadomością i doskonale zdają sobie sprawę z ewentualnych trudności lub konsekwencji. Jestem przekonany, że są przygotowani na okoliczność opadu.
-
Tak sobie czytam i se myślę, że wszyscy mają rację, tylko trochę inaczej. Z jednej strony ciężko jest zakwestionować to, co pisze Krzych i Jarek, bo jednak jeżdżą często i bardzo dużo w te rejony, mają doświadczenie, potrafią ocenić sytuację z praktycznego punktu widzenia. Z drugiej strony na zimówkach jeżdżę od dwóch tygodni, bo jeżdżę na tyle niewiele, że to większe zużycie jest marginalne. Ale jeśli miałbym jechać w taką trasę w tym okresie, na wszelki wypadek wolałbym pojechać na zimówkach. Być może niepotrzebnie.
-
Gopass - wyjazdy na narty na Słowację (ośrodki TMR)
bakkz odpowiedział MajorSki → na temat → Wyjazdy / Szukam ludzi
Ale banki bardzo lubią w ten sposób przeliczać i Alior nie jest tutaj żadnym wyjątkiem. Pamiętam jak szukałem rachunku USD z kartą działającą w Stanach, częstą procedurą było podwójne przewalutowanie, którego chciałem uniknąć. Dwa lata temu najmniej problemów było z BZWBK, choć płatność przy dystrybutorze paliw nie była możliwa, wszędzie indziej karta działa bez zarzutów. -
E tam będziesz taki skryty. Podziel się.
-
Dlatego żegnamy Witka tradycyjnym stylem: gównoburzą i offtopem.
-
Mitek, wiem o co chodzi i rozumiem zarzut o rozmydleniu, ale w ten sposób doszliśmy do momentu, kiedy na nartach, jak sam mówisz, nie wolno się wywracać. Czyli znowu samoocena, wybór trasy odpowiedniej do swoich umiejętności itp., itd. Zderzenie na załamaniu terenu to wypadkowa kilku czynników, tylko kto jest bardziej winny? Rozsądek (i kodeks FIS) podpowiada, że ten z góry, ale czy aby na pewno? Moje podejście skłania się tu bardziej w stronę filinatora. Wydaje mi się, że łatwo możemy dojść do absurdu, kiedy od właściciela ośrodka będzie wymagało się dostosowania widoczności na trasach do dyrektywy unijnej kosztem naturalnego ukształtowania terenu. No to co, czekamy kiedy zaproponują to euroosły? Zazdroszczę Ci nieco Mitku tej umiejętności zdecydowanego kategoryzowania. Upraszcza to wiele rzeczy.
-
Mitek, widziałem temat, o którym wspominasz, lista jest w zasadzie wyczerpująca i wielkie pokłony za skompilowanie tego materiału. Ja to jednak odbieram nieco inaczej, bo patrząc na nią z przykrością stwierdzam, że niektórym osobom trzeba wprost powiedzieć, że nóż jest ostry i można nim kogoś zranić. To uwłaczające, ale jak widać niezbędne. Co do stawania za załamaniem terenu i w innych miejscach sprawa jest kontrowersyjna i jednak dość złożona, ale z perspektywy rodzica, jak wspominam w przywołanym przez Ciebie temacie, zawsze patrzy się inaczej. Choć jeśli dziecku pozwolisz na stawanie w miejscach niebezpiecznych, np. za załamaniem terenu, pośrodku stoku, nie ma co szukać winnego. Z drugiej znowu strony, jadąc na nartach powinno zachować się pełną kontrolę na wypadek sytuacji nieprzewidzianych. Gdybania mogłoby być dużo, ale nie ma to sensu. Trzeba mieć na względzie w pierwszej kolejności bezpieczeństwo innych, a później swoje. Dotarłem do tematów, w których pojawiały się różnice zdań z niko. Nie pamiętam już kontekstu, gnojenia też nie, może tego rzeczywiście nie znalazłem. Nie widzę jednak nic zdrożnego w tym, aby się z kimś nie zgodzić, potrafiąc przytoczyć argumenty dlaczego według mnie jest tak, a nie inaczej. Może jestem w błędzie, może wiem, że jestem w błędzie, ale chciałbym dowiedzieć się, dlaczego to jest błąd. Jak to piszą na opakowaniach produktów spożywczych, warto rozmawiać.
-
Mitku, poruszyłeś bardzo wiele tematów. Ciężko od czegoś zacząć. Może po kolei, od paranoi i forum specjalistycznego. Przecież to jest forum narciarstwa amatorskiego, co wielokrotnie jest tutaj wytykane, gdzie w moim wyobrażeniu powinniśmy mieć pełną swobodę wypowiadania się o tematach związanych z narciarstwem. Każdy może powiedzieć tak, jak to widzi, nawet początkujący. Może być w błędzie, można mieć odrębne zdanie, ale zawsze należy go szanować. Nie trzeba go lubić, ale mimo wszystko należy traktować z szacunkiem. W odniesieniu do trudnych warunków w górach i potulnego wykonywania poleceń bardziej doświadczonych masz kompletną rację. Tylko o tym chyba nawet nie wspominaliśmy, a jest to przecież zasada uniwersalnie obowiązująca w każdej sytuacji zagrożenia, gdzie występuje specjalista i osoby niedoświadczone. Nie rozumiem zatem dlaczego o tym wspominałeś. Nie róbmy z powszechnie rozumianego narciarstwa sportu dla elit i ludzi uprzywilejowanych lub wyjątkowo doświadczonych, bo nim nie jest. Co innego z narciarstwem „wysokogórskim” lub „ambitniejszym” narciarstwem pozastokowym. Wtedy rzeczywiście zastosowanie ma to, co napisałeś. Ostatnią kwestią jest czas spędzony na forum. Jak wspominałem na początku mojej bytności tutaj, na forum trafiłem, bo kupiłem narty od wideo5, zacząłem przeglądać i mi się zostało. Cieszę się z tego, bo dzięki Wam spojrzałem bardziej krytycznie na swoją jazdę i jakoś tam dreptam sobie w przód głównie w oparciu o to, co tutaj znalazłem. Wiedza była ogromna, a świeżych wątków niewiele, więc przekopałem trochę forum w poszukiwaniu interesujących mnie informacji o nauce jazdy, łącznie z tymi, w których uczestniczył jeszcze niko 130. W tych moich wykopaliskach dotarłem też do podobnych jak moje oburzeń i protestów, nawet banów, jeśli mnie pamięć nie myli. Nie mam zatem pełnego obrazu co się działo, ale mam świadomość, że nie było dobrze. A najciekawsze, że tak zostało, mimo że przez panujący tutaj klimat kilku cennych forumowiczów zrezygnowało z udzielania się. Bazgraniny sporo z mojej strony, a teraz do meritum – szanujmy swojego rozmówcę – po prostu.
-
Masz rację baranie! (Bez oburzania się, poniżej wyjaśnienie.) Podoba Ci się to sformułowanie? Nie. Mnie też się nie podoba, ale użyłem go celowo i z wielkim obrzydzeniem dla uzyskania tak negatywnego wydźwięku, który wydaje się być dla Ciebie normalny. Merytoryka przecież bez zarzutu, a jednak coś nie gra i atmosfera siada. Więc nie dziw się, że ludziom się to nie podoba i co jakiś czas ktoś się odezwie. To nie rodzi przyjaznego klimatu do rozmów, co jest przecież głównym celem istnienia forów dyskusyjnych. Zmniejsza też liczbę potencjalnych rozmówców, ponieważ w obawie o zgnojenie ludzie boją się odezwać. I bardzo słusznie, bo trzeba się wykazać sporą zwinnością, żeby nie oberwać tutaj mięchem. Czy o to chodzi? I na koniec tępienie... No, mocno zachodzę w głowę, któż tak Cię tępił? Apele, wnioski, sugestie widziałem, wielu sam byłem autorem, ale pastwienie się? Coś chyba wypłynąłeś. Na szeroki przestwór oceanu.
-
Na motylą nogę! To akurat termin mojego wyjazdu do Livigno. To może coś się uda ugrać chociaż 18-19 grudnia. Wcześniej jeśli Włochy nie wypalą.
-
Oj masz pan plecy.
-
A kysz dziadu reklamowy.
-
A to nie jest czasem tylko pozorna zmiana z 14 dni kalendarzowych na 10 roboczych? Weekend szybko zabiera 4 dni i z 10 dni kalendarzowych szybko robi się 6, a to szalenie mało. Poza tym przecież jest to tylko minimalny okres, jaki musi zapewnić sprzedawca i na szczęście coraz więcej handlowców zaczyna to rozumieć.
-
Regulamin FIS zakłada klasę Masters od 30. roku życia (mężczyźni A1/ kobiety C1). Ten podstawowy wymóg sporo osób spełnia, dajmy im zatem wybrać takie narty, jakich sobie życzą. Tutaj nieznaczne uzupełnienie: Tutaj wypowiedź Teda Ligety o zwiększaniu promienia: Za oknem prószy, to i zęby dyskusyjne rosną.
-
Nie najgorzej jest to rozwiązane w Stanach, gdzie klient (chyba głównie w przypadku elektroniki) czasami obciążany jest opłatą za ponowne wprowadzenie produktu na rynek/odnowienie produktu (tzw. refurbishment fee), co w pewnym stopniu rekompensuje koszty ponoszone przez sprzedawcę. Niestety znając naszych kombinatorów opłata byłaby stosowana bez względu na wszystko i w przypadku każdego klienta. Czyli zamiast chronić sprzedawcę, krzywdziłaby klienta. Przy bezwzględnej walce o cenę i braku gigantycznego obrotu ciężko jest wypracować jakiś schemat oferujący korzystne warunki dla obu stron, więc za obecny stan rzeczy sami jesteśmy sobie poniekąd winni.
-
Może zrób tę ankietę w wersji online, żeby wyniki były wiarygodne, niespisywane i żeby komukolwiek się to w ogóle chciało wypełnić...
-
Za zwożenie śniegu w dół i punktowe przecieranie tras obwiniam przede wszystkim narciarzy (jest bystrzak, c'nie?). Chodzi mi o parcie na jazdę najbardziej wytartą częścią trasy. Bardzo szybko tworzą się swego rodzaju wyślizgane koryta z fantastycznym sypkim śniegiem po bokach. Nie wiem czym to idzie, że ludzie wolą jechać po betonie niż po zepchniętym na bok śniegu. Lepszy komfort, kontrola, swoboda. Tak sobie po cichu myślę, że chodzi o ćwiczenie charakteru.
-
Wyciągu nawet nie potrzeba: ... ale tylko na deski wolno.
-
Bo turbopokrowiec obejmuje drona na autopilocie.