Skocz do zawartości

bakkz

Members
  • Liczba zawartości

    652
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

Zawartość dodana przez bakkz

  1. Ja wiem, klasyfikacja jest w zasadzie identyczna, jedynie rozróżnienie między Enduro, Super G i All Mountain jest jakby mgliste. Dla jednych Enduro jest bardziej w stronę DH, dla innych AM jest bardziej w stronę DH, nie ma większej zgodności między UK i DE, słowem chaos, nie wiem jak jest we Francji, ale przecież Enduro to przede wszystkim format zawodów. Tylko możemy do tego dodać jeszcze Gravity (i pytanie, na ile możemy tu zaliczyć Enduro). Różnica głównie polega na ilości pedałowania pod górę. Bardzo podobało mi się rozwinięcie na jednym forum AM jako All Marketing.   AM stało się takim ogólnym terminem opisującym wszystko od rowerów szlakowych o większym skoku po „Enduro”, ale każdy będzie to sobie i tak rozumiał po swojemu. Ciekawie to rozwiązał Specialized i na stronie pod rodziną AM ma rower o nazwie Enduro.   Chyba nie musimy się tym aż tak bardzo przejmować i nie potrzebujemy systematyzować nazewnictwa, choć jeśli miałbym przedstawić swoją opinię, to sens miałby dla mnie podział na: XC, Trail, AM (szlakowe na sterydach), Gravity (FR i DH) i Dirt.   A że Enduro jest nisamowicie modne, to należy przypomnieć sobie, jak być Ęduro  
  2. Też tutaj raczkuję. Niestety trzyma mnie psychika i kilka bardzo nieprzyjemnych upadków. Ale w końcu się przełamię. W zeszłym roku na Singletreku pod Smrkiem dość dobrze się rozjeździłem i zacząłem nieco przesadzać, bo za często łapałem wewnętrznym butem przeszkody po wewnętrznej stronie łuków (noga zewnętrzna opuszczona). Mam nadzieję, że w tym roku uda się kilka razy zaliczyć Rychlebskie Stezki. Na razie zostaję jeszcze na HT, w przyszłym roku powinna udać się przesiadka na FS.   Chodzi o wspomniany wyżej SC Tallboy LT? Ja tam zawsze myślałem, że to rowerek AM.   Tutaj wypasowa recka: http://theradavist.c...29r-sram-xx1/#1
  3. Filmiki z kanału Jarka:     Ja jeżdżę to samo, tylko na HT, odrobinę bardziej zachowawczo i unikam długich nachyleń, przy których opona ociera o tyłek, bo się boję.
  4. Klejnoty, zęby... gorąco się człowiekowi robi.   Instrukcja mówi, żeby używać tylko jeden raz, na pewno się zabezpieczają. Najpewniej jest jakaś tolerancja, ale ze względu na ryzyko wgryzienia się w mostek lepiej nie ryzykować. Mitku, przy podanych w najnowszym poście kryteriach: - nie powinno być problemów z obręczami, jak będziesz pamiętał o odciążaniu tylnego koła, - po zakupie roweru w razie potrzeby wymień łańcuch na wytrzymalszy - koszt około 100 zł, - kwestii hamulców nie da rady w żaden sposób przeskoczyć; przy wolnych długich zjazdach jest większe ryzyko przegrzania, bo klocki dłużej będą w kontakcie z tarczą, trzeba hamować – z braku w głowie lepszego słowa – „pulsacyjnie” (feathering); wspominam o tym, ponieważ z opowieści kumpla pracującego od nastu lat w sklepie rowerowym wiem, że klientom często zdarza się spalić hamulce hydrauliczne na pierwszym zjeździe, - do podjeżdżania do baru używaj jakiegoś parcha, którego nie będzie szkoda, jeśli go ktoś zawinie.
  5. Oj to spore wyzwanie.   2x10 to niezły pomysł - mniej elementów, mniej zabawy przodem, większy użyteczny zakres z tyłu, nieco obniżona waga, ale na moje potrzeby nie byłaby to niezbędna modyfikacja.   Ta wielkość ramy, kurczę, im dłużej jeżdżę na 20" Treku Superfly, tym bardziej mam wrażenie, że jest na mnie za duży, a jestem 8 cm wyższy. Najpewniej różnica w naszej budowie ciała i geometrii ramy Kony. Elixiry 3 musiałem zmienić, bo mnie nie zatrzymywały (klocki, tarcze OK i odtłuszczone, układ odpowietrzony), tzn. przy pełnym zaciśnięciu klamki przednie koło obracało się w najlepsze i czuć było delikatne spowalnianie. Teraz mam hamulce XT, ale dalej przy ostrzejszych zjazdach miejscami brakuje mi siły hamowania na tarczy 160 z przodu, spróbuję wrzucić 180 albo 203 (tej większej się trochę boję, bo często jeżdżę po bardzo kamienistych ścieżkach – łatwo wygiąć).   Mavic, jeśli się nie mylę, nadal uchodzi za producenta najwytrzymalszych obręczy, więc tutaj nie dziwi, że wytrzymują bez trudu. Inna sprawa, że kołom w rowerach FS jest po prostu lżej niż w HT. W HT jeśli nie zamortyzujesz nogami, to energia pójdzie w koło, a przy słabej obręczy przy obniżonej liczbie szprych będzie potrzebne centrowanie.   Zastanawia mnie ten łańcuch. Moje doświadczenie z zerwanymi łańcuchami jest takie, że zerwałem (a raczej rozkułem w jeździe) ich całkiem sporo ze względu na swoją niewiedzę. Raz łańcuch zerwałem na spince Powerlink - łańcuch był skrzyżowany, nie jakoś mocno, ale bardziej niż nakazuje sztuka (bez chrobotania), i przy mocnym kopnięciu w pedał spinka się po prostu wygięła. Później go skułem normalnie sworzniem na ogniwie i o dziwo był spokój. Był to łańcuch KMC. W zeszłym roku na początku sezonu wymieniłem łańcuch na Shimano SLX, który rozkuł mi się łącznie 8 razy, z czego 6 podczas jednej jazdy, bo w swojej niewiedzy skuwałem go sworzniami z ogniw, bo nie wiedziałem, że trzeba do tego specjalnego bolca, a często zdejmowałem łańcuch do mycia w benzynie. Po tym felernym wyjeździe wymieniłem łańcuch, chyba na XT, bo w promocji wyszedł taniej, skułem grzecznie bolcem, przestałem zdejmować do mycia i mam całkowity spokój.   Dlatego właśnie zastanawia mnie, czy zauważyłeś w jakiej dokładnie sytuacji zrywałeś łańcuch i w jaki sposób był skuty? Najłatwiej zerwać tak, jak pisał jaro323, pod górkę, zluzowanie napędu i mocne kopnięcie, a jak jest przy okazji skrzyżowany, to któreś ogniwko (jeśli nie sam napęd) w końcu się rozkuje. Pomijamy oczywiście ewentualne wady fabryczne.   Co by nie mówić, zerwanie łańcucha pod górę w stójce i przy bardzo mocnym, niekontrolowanym, kopnięciu jest wyjątkowo parszywym doświadczeniem.   Swoją drogą Kuba, bardzo słuszna uwaga o rozciąganiu łańcucha.    Po kilku przejazdach na pump tracku (HT, opony Spec The Captain, wersja Control) mam zawsze całe ścianki ochlapane mlekiem, a specjalnie wtedy trochę dopompowuję. Choć może rzeczywiście to być kwestia nieco za niskiego ciśnienia, bo nie mam manometru i pompuję według komfortu tyłka oraz amortyzacji lądowania bunny hopów. Czyli na tyle mało, żeby opona mogła pracować, a na tyle dużo, żeby przy mocniejszym dobiciu opona się nie marszczyła. Mistrz precyzji.
  6. E tam od razu niereformowalny. Ja nie cierpię posmaku ziemniaków jak postoją kilka minut po ugotowaniu, a większość osób nawet tego nie wyczuwa. Ty nie tolerujesz posmaku bidonu/bukłaka i doskonale to rozumiem.   Jak sobie w takim razie radzisz? Bierzesz zwykłe butelki z wodą?
  7. Mitek, sprawa jest bardzo prosta i niepotrzebnie ją komplikujesz. Jeśli chcesz rower, a tym bardziej Scotta do 2,5 tys. masz bardzo ograniczony wybór, bo albo ustrzelisz zeszłorocznego Scale'a na podstawowym osprzęcie lub lepiej wyposażonego Aspecta, albo średnio wyposażonego Aspecta z bieżącej kolekcji.   Uważaj na sztuczki sprzedawców, polegające na tym, że osprzęt widoczny dostajesz dobrej klasy – prym wiedzie tylna przerzutka – a to, na co nikt nie patrzy (a przy wadze >90 kg ma spore znaczenie) jest byle jakie. Chodzi przede wszystkim o piasty i obręcze. Do toczenia się po drodze z uważnym wjeżdżaniem na krawężniki nie będzie większego problemu, pełne zawieszenie też go ograniczy, ale przy takiej wadze wystarczy, że nie uniesiesz tylnego koła wjeżdżając na krawężnik i będziesz bawił się w centrowanie obręczy. Im większa średnica koła, tym łatwiej o to uszkodzenie. Oczywiście im większa średnica koła, tym więcej rower waży (choćby przez obręcze i opony).   Warto zerknąć także na hamulce, bo niski model hydraulicznych tarczówek przy braku uwagi możesz całkiem łatwo zagotować nieprawidłową techniką hamowania. To może być problem przy stromych zjazdach zarówno górskich, jak i szosowych. Tutaj znowu rozmiar koła działa negatywnie na sprawność hamulców.   26" to wieloletni standard, który sprawdzał się bardzo dobrze i w niektórych dyscyplinach nadal się sprawdza. To co Kuba pisze o zwiększonym komforcie jazdy na 29" i lepszym toczeniu to oczywiście racja, ale okupujesz to wagą (i tak już ciężkiego roweru przy tej cenie) i mniejszą wytrzymałością obręczy. 27,5 jest kompromisem, czyli trochę lepszy komfort, trochę większa waga i trochę mniejsza wytrzymałość. Ach, no i najwyższa cena, bo najmodniejszy rozmiar.   Dlatego ponawiam propozycję zakupu roweru używanego, bo w cenie do 2500 zł dostaniesz używkę 26" lżejszą o 3-4 kg od nowego 27,5", z możliwością przebierania w czołowych producentach rowerów (tak dla spokoju ducha), z wypasowym amorkiem, a 29" lżejszą o 1-2kg, tutaj osprzęt będzie gorszy.   Twoje obawy o zerwanie łańcucha są praktycznie bezzasadne, bez względu na sprzęt. W tej chwili to zazwyczaj wina nieprawidłowego pedałowania na źle dobranym przełożeniu, upartego krzyżowania łańcucha na zębatkach lub spięcia łańcucha 10-biegowego zwykłym sworzniem (trzeba używać specjalnego bolca z kołnierzykami zabezpieczającymi lub specjalnego ogniwa).   Jedynym prawdziwym zmartwieniem eksploatacyjnym na HT 27,5" i 29" będzie obręcz i szprychy. Z jednej strony, jeśli dopompujesz tylne koło, będziesz lepiej się toczył i zmniejszysz szansę uszkodzenia obręczy, ale z drugiej strony zadek nie przyjmuje tego najlepiej. Sytuację można nieco podratować, zakładając z tyłu szerszą oponę.
  8. Z pancernością może być problem, bo Cr-Mo jakiś czas temu utraciło na popularności i większość ram na rynku jest aluminiowa, a tani carbon, szczególnie używany, lepiej odpuścić. Najwytrzymalsza seria osprzętu to SLX (pomijając Saint, ale to już nie to zastosowanie), idąc wyżej tniesz wagę, ale może SLX wcale nie jest potrzebny? Tutaj musisz odpowiedzieć sobie sam.   27,5" HT z dobrym amorkiem i lepszym osprzętem będzie ciężko wyrwać w tych pieniądzach, 26" byłoby dużo łatwiej, bo ludzie się ich chętniej pozbywają. Skoro Scott HT, to Scale, ale nie kumam ichniej numeracji modelowej, więc tutaj więcej podpowiedzieć nie potrafię. Pomyślałbym też nad rowerami „niemarkowymi” typu Focus, Cube, Bulls, bo ludzie na nie patrzą ze sporą podejrzliwością, a to całkiem fajne propozycje.   Ogólnie nowy rower w tych pieniądzach raczej bym odpuścił, a zastanowił się nad używką z pewnego źródła. Ja kupowałem tutaj: https://pl-pl.facebo...162974500428362   Oczywiście masz pełną rację, ale różnica między szerokością 19 a 25 mm była dla mnie całkiem odczuwalna i widoczna po oponie. Niestety dałem w zeszłym roku uśpić swoją ostrożność i pojechałem za ostro na niskim ciśnieniu i trzeba było grzecznie 4 łatki wkleić. Ale na mleku też nie jest tak różowo, bo raz po raz powietrze mi ucieka przy skakaniu (raczej nieumiejętnym) i większym przechyleniu, szczególnie na dociśniętych wyprofilowanych zakrętach.
  9. Jeździsz na 29 cali, jeśli dobrze pamiętam? Modnie jest założyć szerszą obręcz, oczywiście jest teraz też cała masa artykułów, dlaczego jest to bardziej korzystne i czemu bieżnik będzie lepiej przylegał. Za kilka lat pojawią się nowe publikacje odwracające myślenie, więc ciężko się ustosunkować.   Wybór szerokości uzależniłbym od Twojej wagi, agresywności zjazdu, ilości skoków i ilości dużych kamieni na szlakach, po których się poruszasz najczęściej. Dla mojej wagi przy 29 calach wziąłem obręcze WTB Frequency i25, bo oferowały bardzo dobry stosunek jakości do ceny. Wybór był trafny, bo po sezonie nie udało mi się ich pogiąć.   Bezsprzecznie przy szerszej obręczy trudniej złapać snake'a, możliwa jest też jazda z szerszymi oponami (jeśli rama pozwoli) przy niższych ciśnieniach.   Podsumowując, wziąłbym obręcz 25 mm lub szerszą (tylko nie widziałem szerszych do 29"), ale jej wytrzymałość, wagę i cenę dostosowałbym do Twojego stylu jazdy.
  10. Wielkie dzięki, o taką informację mi chodziło.
  11. Zastanawia mnie ta informacja o braku naturalności. Sam ruch, patrząc na motorykę pracy ręki, jest według mnie jak najbardziej naturalny dla zaciśniętej pięści, a ustawienie dłoni w sposób umożliwiający skierowanie grotu kija do tyłu ustawiłoby nadgarstek w pozycji bardziej wrażliwej, niebezpiecznej dla zawodnika.
  12. To nie ja pytałem, więcej uwagi.   Całkiem sprawny jestem, to i chętnie się ruszam, a do obcojęzycznej, bo to kawałek dalej. Choć pozornie większy dystans przebyć trzeba. Elektronicznie. Bardzo wyraźnie skierowałem swojego posta do jana kovala, a spowodowane tym oburzenie Mitka i Twoje jest niedorzeczne.   Wskaż proszę, w jaki sposób wprowadzam kogokolwiek w błąd. Jeśli gdzieś moje rozumienie jest niewłaściwe, chętnie temu zaradzę, tylko wyjaśnij, gdzie błądzę.   Tak nawiasem mówiąc, w wypowiedzi fredowskiego pojawiło się wyrażenie „być w ekspozycji”, czy można tak w ogóle powiedzieć po polsku? Mnie to zupełnie nie brzmi – może niesłusznie. Bo „na ekspozycji” mogą z pewnością być manekiny, ale czy wspinacz może „być w ekspozycji”, dla mnie naturalniej byłoby powiedzieć „w miejscu o wysokiej ekspozycji”. Pytam, nie krytykuję.   ---------------------------------------------------   DK10, piękne wspomnienia (niekoniecznie upadku ), dzięki.
  13. To bardzo krótka i zwięzła definicja słownikowa, ale nadal wiele nie mówi i nie tłumaczy co wiąże się z ową ekspozycją.   Niby fredo i Mitek mają rację, że ekspozycja to ekspozycja, bo „to się wie”, ale nie można też wymagać od wszystkich zrozumienia terminu. Nie widzę też powodu do krytyki źródeł, które wyjaśniają to precyzyjniej.   Tutaj na przykład krytykowana i podlinkowana wcześniej Wikipedia bardzo zgrabnie ujmuje znaczenie:   
  14. Bo jesteś, jeśli się nie mylę, geologiem i dla Ciebie te kilka słów tłumaczy wszystko, ale dobra definicja słownikowa powinna wyjaśniać tak, aby zrozumiał to każdy bez względu na wiek i znajomość dziedziny.
  15. Odnośnik był dla Kuby, poradzi sobie z odczytaniem, Ty również bez większych trudności, a Twój wiele nie tłumaczy. Więc zluzuj gatki z tym upominaniem, bo zaczyna się to natrętne robić.
  16. Zaoferuję jednak Kubie nieco precyzyjniejszy opis, ładnie opisujący ten termin: http://en.wikipedia....osure_(heights)
  17. Jakoś zawsze mam nie do końca uzasadnione obawy przed kranówą, dlatego na co dzień stosuję bobble'a.  
  18. Tośmy się nie dogadały.   Chyba już o tym dyskutowaliśmy w wątku rowerowym. Bardzo lubię bukłak i wolę pić wodę z bukłaka niż z bidonu. Ale rzeczywiście trzeba pilnować suszenia i kombinować z czyszczeniem, bo woda lubi mieć zatęchły smak. Ponoć pusty bukłak warto mrozić, ale jeszcze nie próbowałem.   Baaaardzo podoba mi się ten Source Convertube. Unikamy ewentualnego sztynku z bukłaka, choć głównym problemem i tak jest czyszczenie rurki. Mimo to super!   Przy jeździe całodziennej mam w plecaku termos lub wodę, bo ceny w alpejskich ośrodkach nie zawsze godzą się z moim poczuciem przyzwoitości.
  19. Ale z czym dokładnie się nie zgadzasz, bo chyba nie do końca rozumiem? Napisałem to z punktu widzenia użytkowania, tak na siłę przydzielając procenty, powiedzmy 75% na stoku, 25% turowanie, stąd ta wspomniana uniwersalność (dla mnie). Czy w Twoim doświadczeniu grubsze spodnie trekkingowe sprawdzą się również dobrze na stoku?
  20. Znalazłem ciąg artykułów na stronach OutdoorResearch, gdzie opisywany jest sposób doboru ubrań do turowania:   - podstawowy opis stref geograficznych i związanych z nimi charakterystycznych cech klimatycznych, na które warto zwracać uwagę (mnie na tym etapie to szczególnie nie dotyczy ): http://www.outdoorre...g-part-1-of-3-2 - opis wybranych pięciu technologii stosowanych do produkcji odzieży http://www.outdoorre...3-intro-to-outd - jak zastosować tę wiedzę, czyli kiedy wybrać HS, a kiedy SS, ile par rękawic i dlaczego: http://www.outdoorre...ting-it-all-t-2   W oparciu o wskazówki Wujota i powyższy ciąg artykułów można stwierdzić, że jeśli szuka się uniwersalnych spodni narciarsko-skiturowych, trzeba rozejrzeć się za odpowiednimi spodniami z SS.
  21. Pod względem pasowania jak najbardziej. Ze względu na nieporównywalnie większą ilość chodzenia wszelkie niedopasowania buta skiturowego bez wątpienia potrafią przysporzyć sporych kłopotów.   Spodnie Odzież trekkingowa ma sens i w niewielkim stopniu ogranicza zgięcie kolana. To świetna sugestia. Trzykrotne założenie przez Wujota HS w ciągu kilku lat dało mi trochę do myślenia. Może z HS nie ma sensu przesadzać?   Plecak Tutaj kolejna ciekawa wskazówka. Czyli znowu kryterium podstawowym jest waga plecaka z wyposażeniem.   A jak rozwiązujecie kwestię picia, termos ma swoje miejsce w plecaku czy używacie czegoś zamiennie?
  22. Jeśli nie będą mieli, to nic się nie stanie, bo i tak muszę z plecakiem w końcu do nich podjechać, a w razie czego o przygotowanie butów do przymiarki poproszę, gdy plecak będzie do odbioru. No chyba że uda mi się wcześniej poprzymierzać w krakowskim PolarSporcie.
  23. Jeśli dobrze rozumiem, to ekspozycja w kontekście oznaczania trudności zjazdu nie odnosi się do nasłonecznienia (wystawy), lecz do trudności związanej z najróżniejszymi komplikacjami pojawiającymi się na drodze zjazdu i jest tylko częściowo powiązana z nachyleniem stoku. Najprościej, jak to potrafię objaśnić, to im wyższa ekspozycja, tym większe obrażenia poniesiemy w razie upadku.   O widzę, że Tomek mnie ubiegł.
  24. Ja podchodzę do tego nieco inaczej, choć nie wydaje mi się, żeby było w tym coś szczególnie nagannego. W pierwszej kolejności odrzucę kilkanaście modeli ze względu na przeznaczenie, estetykę, niskie oceny, zbyt niską sztywność dla mojej wagi, a spośród tych kilku pozostałych sprawdzę kompatybilność z moimi stopami. Jeśli nic nie będzie pasowało, wrócę do listy rezerwowej. Dla mnie to całkiem logiczna procedura.   Jeśli nic niespodziewanego się nie przydarzy, jutro jadę do 8a z reklamacją plecaka i trzymam kciuki, żeby wszystkie moje rozmiary butów mieli w sklepie stacjonarnym. Według strony w moim rozmiarze mają wszystkie modele Dynafita i Maestrale RS, więc powinno się udać.   Dobra, to buty, wiązania, narty z grubsza mamy załatwione, chyba nie ma sensu na tym etapie dalej dociekać, ale jeśli uda się jutro coś pomierzyć, to dam znać.   Idąc dalej, muszę zapytać o ubiór. Wiem, że zamki wentylacyjne optymalnie powinny być na całej długości nogi, niezbędne jest solidne zabezpieczenie nogawki przed przetarciem i przed przecięciem. Ale co z materiałem? W relacjach Wujota wyczytałem, że podczas jednej z ostatnich wypraw na miejscu decydował jeszcze z towarzyszami o zmianie typu spodni. Każda membrana zawsze będzie ograniczała parowanie, ale jaki materiał zapewnia największą uniwersalność? Optymalnie, spodnie chciałbym przede wszystkim wykorzystywać na stoku. Wypatrzyłem sobie model Salewy Glen Plake 2.0 z Gore 3L bo mi się kolory podobają. Ale na żywo mogę szybko zmienić zdanie, szczególnie jeśli to wzmocnienie nogawek będzie słabej jakości – zobaczymy jutro.   Myśleć bardziej w stronę nieprzemakalnej membrany czy w stronę soft shella? A może tempo niszczenia tych ubrań jest na tyle wysokie, że w ogóle nie ma sensu uwzględniać droższych produktów?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...