Skocz do zawartości

Dany de Vino

Members
  • Liczba zawartości

    1 271
  • Rejestracja

  • Ostatnia wizyta

  • Wygrane w rankingu

    6

Zawartość dodana przez Dany de Vino

  1. Fredo, cóż mam ci odpowiedzieć? Maybe… yes, maybe not... . Ale nie pamiętam, żeby mi wcześniej narty uciekały.
  2. ...dlatego właśnie najlepiej jest zadbać o przygotowanie sprzętu osobiście. Wystarczy opanowanie kilku czynności manualnych, nie potrzeba kończyć uniwerytetu. Dla nas (pziom amatorski) w przygotowaniu nart nie ma wielkiej filozofii. Rozmawiałem z chłopakami z Intersportu w Bialymstoku. Przez jeden sezon przywieziono im jakąś superduper maszynę, kombajn który robił wszystko (łącznie z planowaniem). Oni sami o nartach nie mieli zielonego pojęcia, co sami szczerze przyznali. Po sezonie zabrano im tą maszynę (zbyt małe zainteresowanie na tym terenie). Narty kazano im servisować nadal. Zapytałem czy będą to robić z braku tego kombajnu ręcznie? Potwierdzili. Powiedzieli, że przysłano im "jakieś pilniki" i instukcje co jest do czego. No cóż? Będą się uczyć... i jakoś to będzie.     Nabyłem więc sprzęt do servisowania i korzystając z pomocy you tub i torchę z linków z tego forum nauczyłem się robić to samemu (smarowanie, ostrzenie krawędzi). Teraz narty mam zawsze znakomicie przygotowane. Dałem się przejechać na jednej z par dobrze jeżdżącemu koledze. Był zaskoczony jak dobrze trzymają na betonie (lodu nie było), więc to nie tylko moje zdanie. To się da zrobić, a po kilku sezonach inwestycja (nie taka znów wielka) zwraca się w całości. Do tego odpada kłopot z zawożeniem (lub wysyłką) nart do serwisu itp... Na ogół, na dłuższy wyjazd sprzęt do ostrzenia zabieram ze sobą i mam go do dyspozycji w dowolnym momencie. No i zawsze mam pewność, że narty mam zrobione dokładnie tak jak chcę. 
  3.    Tak, ale już ci odpisałem parę tyg. temu. (Post 202.)  A co do wiary, no cóż? Może straciłeś ją w pielgrzymkach przewielebnego Szabira  .     Ale na szczęście mam świadka. Jeździliśmy razem z Pawlemb91. Tak dla powtórzenia: przejechaliśmy 5700m dwa razy (raz po raz) bez zatrzymywania, tak jak sugerowałeś. Nie było z tym kłopotów. Jeśli przeoczyłeś to w poście 202 jest też opis tego "wyczynu".  
  4. ...nieźle też się mają pod łóżkiem...  (lubią bliski kontakt z człowiekiem) . 
  5. I słusznie. Też kupiłem. No i MP, wiec mam komlet.
  6. Dzięki, chyba dotarło.
  7. Wytłumaczcie to proszę jak Labradorowi. Jak to jest w wypadku karty Revolut. Z tą kartą dokonuje zakupu za granicą np.: w Austri. Cena towaru 100Euro. Ja mam "doładowaną" kartę w PLN. Jak to dalej leci?
  8. Kim jest dla mnie "dostawca", którego banku? Nie wiem w ogóle o co chodzi...
  9. Kurde, nadal nie rozumiem. Opisałem konkretną sytuację. Forsę mam w polskim banku i jest to waluta PLN. Kartę mam Revolut. Płacę w Austrii. Jak to wygląda z przewalutowaniem. Mam jakiś wybór, czy transakcja i przewalutowanie odbędzie się automatycznie (tak że zejdą mi z konta pln) ?
  10. Koledzy, proponuję kontynuację tematu tutaj. Mam niejasność, dotyczącą przewalutowania. Kiedy się godzić na przewalutowanie, a kiedy nie. Np.:     Mam na koncie walutę pln, płacę w Austrii. Rozumiem, że automatycznie przewalutują mi płatność na Euro?    
  11. Pewnie jakbym się ścigał z czasem na tyczkach, to żadne z moich nart by się do tego specjalnie nie nadawały. Czasem, okazjonalnie przejeżdżam jakieś bramki (ostatnio spotkałem rozstawione w Griments-Zinal, nawet z pomiarem czasu i o dziwo w zasadzie tylko ja tam ujeżdżałem), ale to tylko tak, "zabawowo" i dla urozmaicenia dnia (jeździłem akurat na Monsterach). Fajna sprawa, ale nie czuję musu żeby specjalnie szukać okazji i jeździć na treningi. Kolega z którym ostatnio sporo jeździmy oprócz Mantr ma "cywilne" GS (też Heady), ale on bardzo lubi szybkość i długi skręt, więc zwłaszcza w Alpach ma okazje je docisnąć. Mnie zestaw który skompletowałem obecnie, wydaje się, przynajmniej na razie, optymalny dla moich potrzeb.                                                 Pzdr.   
  12. Monstery mam w długości 177, czyli 4cm wyższe ode mnie. Monstery w moim odczuciu są twarde, ale właśnie to im chyba daje tę moc przecinaka. Próbowałem też trochę Mantry od kolegi (chyba 96 pod butem). Też jest jak piszesz. Są miększe, ale czuję wyraźny brak płyty, co zwłaszcza na zmrożonym porannym sztruksie daje mi dziwne odczucie, jakbym jeździł w samych butach . Kolega ujeżdża je i widzę, że znakomicie daje radę. Pewnie kwestia objeżdżenia się z nimi. Mnie te Monstery "przypasowały". Mam drugie narty (Stockli, 70 pod butem; dł. 170) i te idą świetnie krótkim i średnim skrętem. Tak, że mam to chyba nieźle dobrane.                                                                                        Pozdr. 
  13. No i pojeździłem na Monsterach88 prawie całe 10 dni pod rząd, w mocno zróżnicowanych warunkach (cały ostatni wyjazd). To bardzo dobre narty nadające się na całodzienną jazdę. Rano na sztruksie jadą jak na szynach, aż byłem zaskoczony ich stabilnością nawet przy sporej dla mnie szybkości (najszybciej jechałem 82km/h). Po południu, na rozjeżdżonym stoku nadal spokojnie można posuwać na krawędziach bez żadnego problemu. Tną odsypy, nierówności itp.., nawet wtedy gdy stok jest już mocno rozjeżdżony. Małe muldy też nie stanowią na nich problemu. Próbowałem je też trochę przytrasowo. Już przy niewielkiej szybkości przody wchodzą na śnieg, choć oczywiście nie są to narty dedykowane do freeridu. Ale pobawić się przytrasowo na nich można. Lodu nie spotkaliśmy, ale zarówno na zmrożonym, jak i na „wyślizganym” śniegu typu „marmurek” - dociśnięte, trzymają krawędź b. dobrze. Wręcz dużo lepiej niż Mantry. No i jeszcze jeden ważny dla mnie szczegół. Zupełnie nie czuć na nich w czasie jazdy braku płyty, a na Mantrach czułem ten brak bardzo wyraźnie, pewnie dlatego, że jestem przyzwyczajony do nart z płytą. Świetne się sprawdzają w długim i średnim skręcie (trzymanie krawędzi, prowadzenie). Jednak potrzeba pewnej szybkości żeby je dogiąć. Za to ześlizgiem można na nich jechać dowolnym skrętem ze śmigiem włącznie. Jednym słowem, w moim odczuciu naprawdę dobre narty na cały dzień. Nie polecał bym ich jednak ludziom stawiającycym na nartach swoje pierwsze kroki. Są dość twarde i ciężkie, a to może utrudnić życie początkującemu. 
  14. Tu masz link do MagicPass.       https://www.magicpass.ch/fr/                             Jeśli chodzi o propozycję którą podlinkowałeś, jeszcze bym się wstrzymał z zakupem.                                                                                                            Pozdr.
  15. Ten sezon ja już niestety ukończyłem definitywnie. Z podsumowania wynikają mi takie oto wyliczenia finansowe dotyczące opłacalności MP po dwóch sezonach używania tej sezonówki. W ubiegłym sezonie 3 wyjazdy (grudzień 10 dni na śniegu; luty 10 dni i marzec 8 dni. Obecny sezon dwa wyjazdy: luty 12 dni na śniegu; marzec 10 dni.           Koszty sezonówek:          sezon 17/18 - 360CHF + sezon 18/19 - 399CHF = 759CHF = 2884pln = 671Eu                      Faktyczne dni na śniegu:  28  +                                  22  = więc razem jeżdżone 50 dni.                                                                                                                               Jednodniowy koszt skipas'a = 13,42 Eu. = 57.70pln          Przy czym, używaliśmy zupełnie dowolnie 6ciu czy 7 wyselekcjonowanych przez nas ośrodków, biorąc pod uwagę jedynie pogodę, oraz to na co mamy w danym dniu akurat ochotę. Sumując, uważam że to był bardzo dobry pod względem ekonomicznym deal  A już narciarsko i emocjonalnie - rewelacja! 
  16.   Jest tam tylko jeden minus, mianowicie nie macie co liczyć na jazdę w grudniu. Oni tam nie bardzo wierzą w naśnieżanie. My byliśmy tam już w zeszłym roku (pierwsza edycja MagicPass). Wy wykupiliście tańszy Sass Fee, my właśnie MP. Wtedy był wypas ze śniegiem, więc się nam udało, ale jak nam powiedzieli miejscowi narciarze: to był wyjątkowy rok, który zdarzył się pierwszy raz od 16 lat. W tym roku byliśmy tam w lutym 12 dni na śniegu i w marcu 10 (właśnie wróciliśmy). W grudniu, jeśli chodzi o narty to tam praktycznie nie ma po co jechać. To trzeba wkalkulować w plany sezonowe. Poza tym, jesteśmy b. zadowoleni. Pojeździliśmy jak bąki i do upadu. 6 fajnych ośrodków do wyboru w promieniu 30km. Naprawdę rewelka! Ale grudzień niestety trzeba sobie zorganizować gdzie indziej. Też rozważamy, czy w przyszłym roku powtórzyć to po raz trzeci, czy szukać innych rozwiązań. 
  17.    Sprzedaż i przede wszystkim cenę nowego MagicPass mają ogłosić jutro 13 marca. Ciekawe jaką zaproponują cenę?! W sumie Saas Fee nie bardzo nas interesuje. Pierwsza cena jaką płaciliśmy na sezon 17/18 - 360CHF; obecny sezon 399CHF (dodali jakieś małe ośrodki i lato), teraz dodają Sass Fee i jeszcze jakiś chyba niezły ośrodek, więc na pewno podniosą cenę. Pytanie o ile?        Aktualnie właśnie jesteśmy w tej wspaniałej krainie i bezlitośnie ćwiczymy obecny MagicPass. Dziś minął 9 dzień nartowania w czasie tego wyjazdu (poprzedni wyjazd był w lutym 12 dni na śniegu), jeszcze jutro ...i do domu Ale wyjeżdżeni jesteśmy doprawdy po kokardkę! Pewnie będzie jakaś relacja, ale teraz zmęczonko (codziennie po 6+ godzin) daje już o sobie znać. Jest cudownie ale i burzliwie (wczoraj przeżyliśmy prawdziwy sztorm śnieżny, który dopadł nas na szczycie ośrodka). Wrażenia niesamowite! Mamy jakieś spontaniczne migawki filmowe, alt trzeba będzie to chyba wrzucieć najpierw na youtuba, bo bezpośrednio się tego tu wkleić nie da. Nie ma lekko...                                                                                                                        Pozdr4all.   
  18. Na Stockli się nie zawiedziesz. Tych drugich nie próbowałem. Jak już tu parę osób pisało, nikt nie robi już złych nart, ale kaażde Stockli to praktycznie komórka. Dobrze się na nich jeździ, to pewne.
  19. Prawda, już jestem blisko  . 
  20.      Wczoraj był 3 dzień na Monsterach. Wrażenia jak najlepsze. Znakomite prowadzenie w długim i średnim skręcie. Świetnie się też zachowujące w ześlizgu i tu można pojechać dowolnym skrętem ze śmigiem włącznie. Gdy stok jest już rozjeżdżony, różnego rodzaju pagórki i odsypy nie są dla nich żadnym problemem. Tnie jak przecinak. Bardzo stabilne narty znakomicie zachowujące się zarówno na sztruksie jak i na odsypach, muldkach i lekkim przytrasowym off., a więc nadające się do całodniowego ujeżdżania. Jednakże zdecydowanie nie dla początkujących. Ponieważ pogoda w ośrodku Anzere była wczoraj zacna (trochę wysokich chmurek, sporo słońca, lekki wiaterek) pojeździliśmy bite 7h, a więc praktycznie do zamknięcia wyciągów. Rano temp. na górze -6, po południu -2. Na dole temp. lekko dodatnie i na samym dole robił się „cukier”, a więc mając tak wspaniałe warunki śniegowe powyżej nie było sensu tam jeździć. Za to cała góra (około 80% wysokości góry) znakomicie. Trasy bardzo zróżnicowane, dobrze przygotowane, w większość o długości 2 do 3.5km. Jednym słowem, pojeździliśmy jak bąki! Na koniec dnia, tracker pokazał mi 50km z ogonkiem.
  21. Pochwalę się nowym zakupem: Head Monster 88 R - 17.4   177cm.     Wczoraj zapoznawałem się z nimi pierwszy dzień. Niestety pogoda w Sant-Luc była do 12.00 taka sobie. Nienajlepsza widzialność, zachmurzenie i brak kontrastu, a więc nie widać podłoża. Ja pierwszy raz na nartach tego typu (szerszych niż 70 pod butem), masywnych, twardych. W sumie byłem mocno stremowany ale starałem się jakoś z nimi zapoznać. Progres jakiś tam był ale nieimponujący. Dopiero po kilku zjazdach udało mi się trochę rozluźnić mięśnie nóg i od razu zrobiło się jakoś trochę fajniej. Ale tylko trochę. To twarde dechy i potrzebują szybkości żeby "ożyć", a warunki były jakie były. Po 12.00 wybraliśmy się pojeździć ze szczytu, coś około 2800 z groszami. Właśnie dociągaliśmy się na orczyku na górę, gdy nagle w ciągu kilku minut przyszła niska chmura, mgła, śnieżyca, a po kilkunastu następnych minutach zamieć śnieżna i kompletny brak widoczności. Do stacji ześlizgiwaliśmy się wypatrując z trudem kolejnych tyczek, chwilami pługiem, chwilami bocznym ześlizgiem. Mgła gęsta "że się konie duszą". Trochę to trwało... No i koniec jazdy w tym dniu.      Dzisiaj odmiana, piękna folderowa pogoda typu "Lampa", więc wybraliśmy się na Grimentz-Zinal. No, muszę przyznać... to było to!     Monstery trzymają krawędź dosłownie jak szyny. Dla mnie było to niezłe przeżycie. Dosłownie, coś niesamowitego! Przy większej szybkości dają znakomitą pewność prowadzenia. Jak je bardziej opanuję spróbuję jak szybko potrafię na nich pojechać. Na nartach, na których ostatnimi czasy jeździłem, widziałem że wg Trakera: na Atomicach xti - 72km/h;  na Stockly 82km/g. Wprawdzie jeżdżąc nie zwracałem uwagi na szybkość, więc to nie była żadna próba prędkości, tylko normalna jazda, taka jak zwykle i taka na jaką akurat miałem ochotę. Traker to dla mnie nowość, więc poprzyglądałem się różnym parametrom, które na nim wyskakują. Koledze, z którym jeździliśmy (on akurat na GS) w tym samym dniu zapisało 105km/h. Nie wiem na ile te prędkości są wiarygodne, ale tak czy siak będę mógł porównać te wskazania. Tak, z czystej ciekawości, bo nie jestem ścigantem, choć oczywiście szybkość lubię.       Co jeszcze, Monstery mają pewien, nazwijmy to  gadżet, wprawdzie kompletnie niepotrzebny w Szwajcarii, ale w Polsce i na Słowacji pewnie będzie dość często przydatny. Zaraz pokażę o co chodzi.           Najpierw wkleję całe narty:                                     ...a teraz wspomniany 'gadżet". To są Kły Monstera ! Ostre, z bardzo twardego metalu i wygięte, wyszczerzone do góry. No... teraz już można najeżdżać mi na tyły nart w kolejce do wyciągu.. Bardzo proszę!                          
  22. Mamy nawet stamtąd foty robione akurat na tej zasypanej trasie (foty "sekwencyjne" z przejazdu, żeby lepiej zobaczyć błędy postawy). Wracamy tam znowu za kilka dni.
  23. Dziękuję kolegom za wyjaśnienie. 
×
×
  • Dodaj nową pozycję...